Skocz do zawartości

styl


Rekomendowane odpowiedzi

Parę dni temu widziałem muszkarza łowiącego w Pilicy, poniżej tamy - na dalekie nimfy, po dźwiękach sądząc. Ciął domniemane brania z taką siłą, że muchy wyskakiwały z wody. Nie wypadało się odezwać, bo nie był sam, a i kibic potrafił zachować dystans, jednak maniera wydaje się odmienna od tej, której nabyłem w czasach zbliżonych do Peerelu.. Tak samo jak ci co łowili tzw żyłką z imitacjami twisterków.. co też tam widziałem.

Poszło naprzód, to stare hobby.. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parę dni temu widziałem muszkarza łowiącego w Pilicy, poniżej tamy - na dalekie nimfy, po dźwiękach sądząc. Ciął domniemane brania z taką siłą, że muchy wyskakiwały z wody. Nie wypadało się odezwać, bo nie był sam, a i kibic potrafił zachować dystans, jednak maniera wydaje się odmienna od tej, której nabyłem w czasach zbliżonych do Peerelu...

 

No nie wiem. Jak pamiętam, każdy opis metody nimfowej, również za czasów PRL-u, radził by na końcu spływu zestawu zawsze wykonać silne zacięcie. Były czasy i ilości ryb w rzekach, że niektórzy rezygnowali nawet z obserwacji linki w celu wykrycia brań i zacinali wyłącznie w ciemno. Na Sanie znany był sposób zwany "Głupim Jasiem" lub "Kosą" czyli rzut na 5-7m, nimfy plumk do wody, odliczanie raz, dwa i w zależności od głębokości brań, cięcie na trzy lub cztery. Jaś skutecznością powalał przy czym pozwalał na kontemplację przyrody, podziwianie pięknego bukowego lasu spływającego wprost do Sanu i kształtów chmur płynących po bieszczadzkim niebie, ewentualnie rozmowę z nieopodal łowiącym kolegą na temat tego kto dziś idzie do sklepu w Huzelach po piwo.

 

PS. Jak można sądzić po dźwiękach, że gościu łowi na dalekie nimfy widząc go jednocześnie? 

 

 

post-46130-0-03120400-1552989723_thumb.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie wiem. Jak pamiętam, każdy opis metody nimfowej, również za czasów PRL-u, radził by na końcu spływu zestawu zawsze wykonać silne zacięcie. Były czasy i ilości ryb w rzekach, że niektórzy rezygnowali nawet z obserwacji linki w celu wykrycia brań i zacinali wyłącznie w ciemno. Na Sanie znany był sposób zwany "Głupim Jasiem" lub "Kosą" czyli rzut na 5-7m, nimfy plumk do wody, odliczanie raz, dwa i w zależności od głębokości brań, cięcie na trzy lub cztery. Jaś skutecznością powalał przy czym pozwalał na kontemplację przyrody, podziwianie pięknego bukowego lasu spływającego wprost do Sanu i kształtów chmur płynących po bieszczadzkim niebie, ewentualnie rozmowę z nieopodal łowiącym kolegą na temat tego kto dziś idzie do sklepu w Huzelach po piwo.

 

PS. Jak można sądzić po dźwiękach, że gościu łowi na dalekie nimfy widząc go jednocześnie? 

 

 

attachicon.gif łączki.jpg

 

Chyba znam dosc dobrze miejsce o ktorym pisal zalozyciel watku. I tez chcialbym wiedziec jak on to uslyszal.

Jest to prog na Pilicy ponizej ZS (jestem tam kilkadziesiat razy w roku). Szum wody jest tak silny ze stojac w wodzie mozna pogadac z kims kto nie jest dalej od Ciebie jak jakies 10m.

Nawet gdybym walil kamieniami w wode, to tego nie slychac.

PS.Wiem chyba kto lowil wtedy ryby. Znam czlowieka i jezdze z nim czasami na ryby. Chlopak lowi na muche od 2-3 lat. I nigdy nie widzialem, aby lowil w opisany sposob. Owszem, lowi najczesciej na nimfe, ale robi to naprawde dobrze.

PS2. Nie wiem czy o tej zylce to na "szynie". NIgdy nie widzialem aby ktos tam lowil ta metoda. A zaznaczam, ze jestem tam naprawde czesto.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojjjj biedni naiwni... Znów się daliście napuścić. A SOP się cieszy stojąc w kącie...

 

Sławek się nie cieszy, Sławek nasłuchuje dzwieków klawiszy i wie co piszemy. To jest właśnie słuch absolutny... a że czasami się pomyli... cóż, każdemu się zdarza ;)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:) 

Za komuny jak pacierz zakułem, że sznurem nie tylko podajemy przynętę, ale też wykonujemy nią różne formy animacji, no i zacinamy. Komuna odeszła - no powiedzmy, odchodzi powoli w niepamięć, ale nie czaję, czemu wraz z nią idzie w ciul muchowy elementarz.. :)   

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież wszystko sie wyjaśniło w kolejnych wypowiedziach, trzeba tylko dedukować odpowiednio:

- wędkarz ów, polował na mamuta stojącego w wodzie. Jako nimfę prowadzącą użył pięściaka krzemiennego wzór „elefant killer”.

Dlatego było słychać. On nie zacinał mocno, tylko wyrywał „nimfę” z zwierza, gwałtownie i mocno bo wszak tak włochaty pimpuś z trąbą ma grubą skórę.

Jak sam widzisz Sławku, metoda musi byc starsza i bardziej tradycyjnie muchowa niż Walton i indyjski możnowładca z VII wieku uważany za odkrywcę metody muchowej.

Jeśli cenisz czystość i elegancję z prostotą, spróbuj mamuciej tenkary, tylko to wymaga sporej krzepy, zeby taki kamyczek precyzyjnie podać dokładnie w głowę.

Jednak najwiecej emocji doświadczysz, streamerując w polowaniu na tygrysy szablozębe. Kociak płynie przez rzekę (nie znam Pilicy więc trudno podpowiedzieć miejscówkę), a Ty podajesz na krótkim przyponie z liny stalowej imitację młodego nosorożca włochatego.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Głośne kląknięcie wpadającego plumbum, połączone z nieco dyskretniejszym plimpnięciem wolframowego skoczka, po pełnym świstów wymachu, niewątpliwie zwiastowało osobnika nowoczesnego, swobodnie mieszającego gatunki i style. Nawet jigował w technice opadu! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Głośne kląknięcie wpadającego plumbum, połączone z nieco dyskretniejszym plimpnięciem wolframowego skoczka, po pełnym świstów wymachu, niewątpliwie zwiastowało osobnika nowoczesnego, swobodnie mieszającego gatunki i style. Nawet jigował w technice opadu! 

Z opisu wynika, że wielki talent posiada !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś styl "V" w skokach był przedmiotem drwin. Wędki węglowe też były jakieś dziwne...a I chyba mucha na początku nie była jakaś taka sucha ????tylko mokra. Potem paru "znawców" wmawiało nam że są ryby muchowe i niemuchowe. Że są szlachetne i inne jakieś. Że boleń na muchę jest gorszy od pstrąga...itd.itp. Może niech każdy pójdzie własną drogą taka która sprawia mu radość. Muszkarstwo nie jest jakimś elitarnym sportem....bez przesady. To jak kto rzuca jest bez znaczenia. Może lepiej zagadać, coś podpowiedzieć. A może i samemu coś się człowiek dowie od tego rzucającego inaczej. Pozdrawiam Krys

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elitarność muszkarstwa jest historią. I niestety przyczynkiem dla wielu do uznawania samego jego uprawiania, za awans społeczny. Słomy z butów im to nie wyjmuje wbrew własnemu przekonaniu. Mucha, golf, jazda konna same w sobie z spadkobiercy mentalnego Jakuba Szeli i komuszych pseudobiznesmenów, arystokraty nie uczyni. Ze środka najlepiej widać, bom przeca pół chłop, a w połowie ponoć inteligent mieszczański.

Jeśli ktoś nie złapał to moim postem kpiłem równo z obu stron konfliktu.

 

Ja, zupełnie osobiście, moge nie lubić i nie łowić na żyłkę, na boczny trok. Ale absolutnie nie potępiam ani nie uważam że łowie lepiej czy bardziej elitarnie. Mam inną filozofię plus lenistwo. Lubię prostotę w wędkarstwie. Rok mi zajęło, zanim dojrzałem do decyzji zakupu drugiego zestawu do streamera typowo.

Kocham mokrą muchę, ale bez wstrętu łowie krótką nimfą (ze sznura, z lenistwa). I zupełnie obciachowo nie umiem łowić na suchą.

Co absolutnie nie wywołuje u mnie głębszych frustracji skoro mokra daje mi podobne wyniki.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.

Co absolutnie nie wywołuje u mnie głębszych frustracji skoro mokra daje mi podobne wyniki.

Jestem w stanie polecić ci kilka metod które dadzą o wiele lepsze wyniki niż mokra... Pytanie czy będziesz chciał z nich skorzystać, nawet jeśli to będzie w pełni legalne, czy zostaniesz przy swojej mokrej....

 

I tu właśnie ukrywa się elitarność, której poszukujecie w tym wątku... B)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sławku drogi, 

 

zmieniaj się wraz ze zmieniającą się rzeczywistością albo zmień rzeczywistość... trzecia opcja to cela pustelnika... :)

 

Jedzie facet na motorze ścieżką rowerową. Na światłach dogania go facet na rowerze.

- dlaczego jako motocyklista jedziesz ścieżką rowerową? - pyta ten na rowerze.

- mylisz się, jestem rowerzystą, a nie motocyklistą i dlatego mam prawo jechać ścieżką rowerową - odpowiada ten drugi

- jak to przecież twój pojazd ma silnik ??!

- jestem rowerzystą, który idzie z duchem czasu. ..

- ale rowery nigdy nie miały silników. ..

- ty hipokryto! Spójrz na swój rower! Kiedyś rowery nie miały przerzutek i węglowej ramy!

 

Pozdrawiam muszkarzy i cyklistów! :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może ja tak w kwestii elitarności.Przypomniało mi się jak na początku lat 80 tych po raz pierwszy odwiedziłem nowo poznanych znajomych.Ich kilku letnia córka prześlicznie piła herbatę z filiżanki,zafascynowany nie omieszkałem im tego powiedzieć.Usłyszałem odpowiedz:Na to złożyła się praca kilku pokoleń.Kwintesencja elitarności.

  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...