Skocz do zawartości

ZEGRZE


HUNTER

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie,

dziś niedziela więc jak tradycja kazała znów od rana polowalismy na ryby.Jak zawsze stały skład juz od rana uwijał się w porcie.Hunter przyjechał chory, ale na moją sugestię,że może powinien położyć się do łóżka i kurować tylko się skrzywił.Nie dyskutowałam bo jeszcze gotów byłby mnie posłuchać i z pływania nici.Pogoda nastrajała optymistycznie- słońce,mały wiatr, ciepło.Czuło się rano, że już jesień, ale daleko jeszcze do szarug i słoty oraz do siedzenia na łódce w strugach deszczu.

Hunter przekazał ster w ręce koleżanki i połozył sie na pół godziny, więc próbowałyśmy swoich sił jako nawigatorki i wędkarki jednocześnie.No cóz, efekty zawsze sa lepsze jak Hunter siedzi za sterem i tak było i tym razem.Zaczęło się łowienie.I pierwsze na wędkach zameldowały się okonie.Może nie tak wielkie jak ostatnio, ale wszystkie miały ok 30 cm.

Po godzinie koleżanki kij ugiął się porządnie i już wiedzieliśmy,że to napewno nie okoń. Po paru minutach przy łódce zameldował się piekny szczupak.(na oko tak powyżej 75 cm). W trakcie wyciagania szczupaka do sesji zdjęciowej zadzwonił telefon u Huntera.Okazało się, ze to Mario i Friko dają znać, że już sa na wodzie i za chwilę dojdzie do spotkania naszych jednostek i załóg.Szczupak został uwieczniony na zdjęciach i na horyzoncie pojawiła się załoga łodzi Mario.

Plany mieli wieeeeeeelkie i pięęęęęękne, no ale jest takie stare zegrzańskie przysłowie Gdy Friko na łodzi , łowienie nie wychodzi :D. No i tym razem równiez potwierdziło się, że przysłowia są madrością narodu :D))))

Chwilę poźniej zameldował się jeszcze jeden mały szczubełek u koleżanki.Jako, że koło południa słoneczko przygrzewało pieknie oddałam wędkę Hunterowi a sama położyłam się spać.No cóz trzeba było zebrać siły na resztę dnia.W tym czasie Hunter i Asia nałowili okoni od cholery i nastąpiło kolejne spotkanie z łodzią Maria bezskutecznie szukającą szansy na połów. Zmęczona Asia położyła się spać a ja wzięlam się do łowienia.Przed rozstaniem z Mariem Friko zyczył nam połamania kija na zaczepach <_< i....nie zdązyli nam zniknąc z oczu jak na mojej wędce pojawiy się dwa szczupłe. Jeden ociupinę mniejszy niż ten Asi, ale baaardzo pieknie walczył, robił widowiskowe świece i na koniec ugryzł Huntera w rękę, a drugi maluch który ledwo łapał się na wymiar, ale juz próbował zabic mojego woblera.

Kolejna przygoda zaczęła sie za chwilę i była mniej przyjemna.

Na horyzoncie i na naszym kursie pojawiła się żaglówka Śmigły (niech jej sternika trąd porazi). Widząc , że trolingujemy zmieniła kurs tak, ze wpłynęła w nasze woblery i poczułam tylko POTĘZNE uderzenie, branie i 100 m. plecionki oraz wobler oddaliły się za żaglówką.Jak zazwyczaj staram się być uprzejma :unsure: , tak wyzywając załogę Śmigłego od jełopów wrzeszczałam by się zatrzymali.Oczywiście, ze nie mieli możliwości tego zrobić na szczeście po wysnuciu całej plecionki wobler sie odczepił i nie ponieśliśmy żadnych strat poza pożadnym wkurzeniem naszym i złośliwej satysfakcji Frika smiejącego się, ze to dopiero było branie haha....no cóż on nie złowił nawet kajaka. <_< <_< <_< .

Do końca dnia udało nam sie jeszcze z Hunterem nałowić pasiastych rozbójnikow, z czego raz złowiliśmy po jednym jednocześnie.

Na prośbę Frika który (twierdził, że to nie on przynosi wędkarskiego pecha, tylko Hunter oznacza pecha dla niego i prosi o szybkie zabranie go na ląd) spłynęliśmy na obiad.A tak naprawdę nasz FANTASTYCZNY sternik po prostu juz czuł sie tak paskudnie, że najlepszym wyjściem było wracać do portu.

I znów wyjatkowa niedziela. I wyjatkowe ryby. I piekna woda. I piekne wspomienia na czas gdy za oknem lac bedzie deszcz lub mróz i snieg uniemozliwią pływanie po ZZ.

Pozdrawiam

PS. Foty i filmik wysyłam do Huntera. Jak sie pojawi na forum to wstawi.

PS.2. Hunter oddales mi choróbsko.Mam nadzieję, że czujesz sie lepiej ode mnie. A psik :D))

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, ze nie mieli możliwości tego zrobić...

 

Oczywiście, że mieli, gdyby chcieli. Wystarczy, żeby stanęli w łopocie. Z mojego doświadczenia wynika, że żeglarze w co najmniej 50% przypadków mają to gdzieś, nawet jak słyszą i wiedzą o co chodzi. W tym roku straciłem w ten sposób na Mazurach Rapalę Magnum z przyponem i kawałem plecionki 0,25 :huh: - bolało...

 

Na Zalewie byłem w sobotę - wiało, ale w normie. Podobnie jak w zeszłym tygodniu wchodziły ładne okonie (wszystkie zapinały się na kotwicę nr 1) i podobnie jak poprzednio miałem branie sporego szczupaka - poniżej rybaków na blatach. Uderzył na trola, z ręki - przypominało to wjechanie w miękki zaczep. Poczułem, że ryba rzuca łbem i natychmiast dociąłem. Głęboko ugięty kij wskazywał na przekroczenie granicy trzech kilo - myślę, że ryba byłą podobna do tej z zeszłego weekendu. Niestety, po ok. 20 sek. holu spadła. Być może Cóż zdarza się, ale ważne, że cały czas coś się dzieje.

 

Co ciekawe do godziny 9.00 w zasadzie prawie wcale nie mam brań...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@micoona, @Hunter i koleżanka. Pięknie. Wyników tylko pozazdrościć. Ktos kiedyś pisał, że na ZZ słabo z rybą...

 

Jak ktoś wie gdzie, to okazuje się, że jeszcze trochę jeje zostało. Napiszcie trochę więcej jakimi przhynętami trollujecie za okoniem i szczupaczkiem?!?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, tym razem załoga łodzi Piotrka była zdecydowanie górą ;)

Friko trochę się odbił gdy popłynęliśmy do przystani YKP odstawić młodego adepta trollingu, który z nami pływał - w ciągu ostatniej 1,5h Friko trafił 2 ładne okonie, 2 szczupaki i sandacza. Ja, tym razem, byłem kibicem :mellow:

W sobotę, moim skromnym zdaniem, brały lepiej B)

 

Ależ pogoda! - przecudna, już mniej motorówek na wodzie i w ogóle jakoś tak bardziej przyjemnie i wędkarsko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, jeżeli w lipcu, w biały dzień widzę, jak szarpakowiec na skrzyżowaniu szlaków wodnych na blatach na przeciążoną gumę podhacza kilkanaście sandaczy od 2 do 6 kg, a na przystani skarży się, że mu w dodatku kilka spadło (w tym jeden w granicach 10 kg) – to się skarżę, że z rybą jest źle, a jeżeli nie jest, to wkrótce będzie.

 

Sandacza łowiłem w tym roku regularnie od czerwca do połowy lipca, kolega grunciarz łowił jeszcze ładne sztuki w sierpniu. Na trochę brań (na gumy) liczę też w październiku/listopadzie. Dobrze nie jest.

 

Okonie biorą regularnie i sztuki przekraczające 30 cm to częsta zdobycz. Problem polega na tym, że w okresach, kiedy dobrze żerują, większość nastawiających się na nie wędkarzy nie zna umiaru, napychając siaty rybkami 20-25cm. Łowimy co raz skuteczniej, ale zapominamy, że ZZ nie jest studnią bez dna. Prędzej czy później liczebność stada się zmniejszy, spadnie też przeciętna wielkość łowionych ryb.

 

Tam gdzie łowię brania szczupaków zdarzają się sporadycznie - kilkanaście sztuk w sezonie. Jednak są to ryby, które przeciętnie oscylują w granicach 80-85 cm. Najmniejszy w tym roku miał 61(!) cm.

 

O sumach wolę nie pisać, aby nie narazić się na żarty, tudzież wyrazy współczucia. Jedyna godna uwagi sztuka „wzięła” w czerwcu i... spadła – najprawdopodobniej była podhaczona w trolu. Jest to tym bardziej bolesne, że cały lipiec i sierpień pływaliśmy prawie wyłącznie za sumem; inne (bardzo zresztą ładne) ryby trafiały się jako przyłów. Owszem, docierały do nas doniesienia o pojedynczych sumiskach, niewiele jednak tego było. Za to z tego co wiem, złowione konsekwentnie dostawały w łeb. Mieliśmy też przyjemność asystować marchwianką w holu konkretnej sztuki z pontonu. Ryba po 50 minutach podziękowała za współpracę i odpłynęła z ripperem i kawałem plecionki 0,15. Nawet nie wykazywała oznak zmęczenia (zero nerwowych odjazdów, młynków, nie mówiąc już o kontakcie wzrokowym).

 

Co do przynęt to w maju na szczupaki i okonie świetny był Pike 9. W czerwcu i w lipcu rządził Perch SDR 9 w kolorze HT albo naturalnym, ale to na sandacze. Niezły był również głęboki Jaxon Holo Select (okoń) i Invader żarówa, taki średni 7cm. W lecie szczupaki wchodziły na płytkiego Boxera w kolorze naturalnym. Wieczorami na blatach rządził Jaxon, który wygląda jak mały karasek – Whitefish, czy jakoś tak. Podobnie jest teraz – biorą na niego nawet okonie. Lubią go także grzejące się na płytkiej lipcowej wodzie sumy (niestety krótkie...). Jedyny w tym roku sum z głębokiej wody wziął na podróbę DT 16 (Kamatsu).

 

Okonie ganiają wszystko co się rusza, ale jeżeli miałbym wybierać, to postawiłbym na Horneta średniej wielkości lub coś podobnego. Malowanie zmienne – czarne w złote paski, okoń naturalny, hot tiger, miodowy z czarnym grzbietem, srebrny z zielonym grzbietem, makrelka – do wyboru do koloru. W ciągu całego sezonu jako przyłów na tego typu wobki trafiały się krótkie bolenie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@micoona

widzę że jak zwykle wasza ekipa poszalała :)wielkie gratulacje

 

ja miałem trochę mniej szczęścia chociaż udało mi się co nieco złowić, metoda oczywiście jedyna słuszna czyli jerki. W sobotę zaczęło się obiecująco gdyż po kilku rzutach zaciąłem sporego szczupala,a w każdym bądż razie na pewno ponad 3 kilo, niestety radość trwała chwilkę gdyż ryba się spięła. Dalej była nędza bo dopiero pod wieczór wyjąłem ledwo wymiarowego szczupaczka.W niedzielę miałem tylko 4 godziny wędkowania, udało mi się wydłubać dwa szczupaczki(jednego złowiłem w pierwszym rzucie po telefonie Huntera :mellow: )miałem też małą przygodę, jeden szczupaczek odprowadził mi fatsiaka do samej łodzi i w momencie wyciągania przynety z wody cmoknął tylko w wodę na pożegnanie i takim optymistycznym wątkiem zakończyłem wędkowanie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Baloo,

 

...Ktos kiedyś pisał, że na ZZ słabo z rybą...

 

- bo jest słabo. Na podobnym zalewie na południu Europy złowiłbyś dużo, dużo więcej ryb. Nawet na niezbyt rozpoznanym łowisku.

Według mnie jak tak dalej będzie - duża presja rybacka, kłusownicza i ogromna presja wędkarzy nie znających słowa umiar to niedługo ZZ będzie wspomnieniem.

A dodatkowo szkoda mi rzek, które do niego wpadają, a szczególnie ryb, które często podczas zimy spływają do ZZ z bardzo dużych odległości w poszukiwaniu cieplejszej wody... :wacko:

To także powoduje ogromny uszczerbek w populacji niektórych gatunków.

Przyjedź i zobacz z jakim towarzystwem możesz spotkać się na zalewie. Większość to pseudo wędkarze-kłusownicy i szarpakowcy.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Baloo

Przytopiłoby się jednego i drugiego i fama by się rozeszła, że pływa ekipa i robi porządki.

 

To by musiała być mocna ekipa... Tak to już jest, że większość kłusowników czerpie z tego korzyści materialne, a to bardzo motywuje do dbania o swój interes. Przestępca zawsze będzie bardziej brutalny i zdeterminowany niż przeciętny człowiek, który ma coś do stracenia. Jerzemu z Rybaków, który kilkukrotnie interweniował w przypadkach np. kłusowania sumów po zejściu lodów grożono pobiciem i śmiercią. A i policja nie chce już przyjmować od niego zgłoszeń, po tym, jak skarżył się na nieskuteczność interwencji patrolu, sugerując, że biorą...

 

W tym roku mimo dwudziestu wypłynięć (w tym równo cztery dni i noce na wodzie) byłem kontrolowany raz, w maju, przez PSR. Nie mam pojęcia, co się z nimi później stało - raz widziałem ich jeszcze w lipcu, ale kontrolowali brzeg. Policja wodna od czasu do czasu sprawdzała łodzie, ale od dnia tragicznego wypadku z kajakiem interesowała się wyłącznie motorowodniakami.

 

Miło by było, gdyby odpowiednie służby wzięły się za tą hołotę, konfiskowały sprzęt, cofały uprawnienia... A jeszcze milej - jakby konfiskowały łodzie z silnikami - zaboli tym bardziej, że kłusole często używają sprzętu o znacznej wartości. Człowiek, o którym pisałem parę postów wyżej, ma elegancką marchwiankę z nowym, mocnym czterosuwem Yamahy, echosondę. Biorąc pod uwagę, ile czasu spędza na wodzie, mógłby być skutecznym wędkarzem...

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiecie to ciągle SŁOWA SŁOWA SŁOWA i jeszcze jeden cytat z Wyspiańskiego To jest Polska właśnie

@baloo

Zmienił sie komendant Policji rzecznej było i jest bardziej restrykcyjnie ale chyba tylko w weekendy. nie jest aż tak tragicznie jak pisze Rognis kłusowników mniej, wielkich łodzi też, ukróciło się...

a że jeszcze ten proceder jest no cóż ma racje @krzysiek konfiskaty byłyby najlepszą bronią...

moim jednak zdaniem największe spustoszenie czynią rybacy i siatkarze gdyby ograniczyć ich zasięg.

 

SŁOWA SŁOWA SŁOWA ;) ;) ;) ;)

a na koniec inne spostrzeżenie Kochani zacznijmy od siebie ilu z nas bierze nadmiar ryb więcej niż może zjeść na jeden posiłek...

Dla mnie limitem jest tyle ryb ile można zjeść na JEDEN POSIŁEK, a i tak ryb z Zalewu raczej nie biorę, nie ze względu na ich walory smakowe bo te są znakomite ale ze względu na ochronę ryb, które kocham łowić i łowię z powodzeniem.

 

@ Rognis

Nie wiem jak jest na zbiornikach południowej Europy, ale myślę że tam też trzeba umieć łowić i wiedzieć gdzie...

B)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, jeżeli w lipcu, w biały dzień widzę, jak szarpakowiec na skrzyżowaniu szlaków wodnych na blatach na przeciążoną gumę podhacza kilkanaście sandaczy od 2 do 6 kg, a na przystani skarży się, że mu w dodatku kilka spadło (w tym jeden w granicach 10 kg)

 

ponieważ jesien chciałbym poświęcić na wiślano-zalewowe szczupaki i sandacze zapytuję: Czym się różni łowienie gumą z opadu od szarpania przeciążoną gumą?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z przyjemnością odpowiem: w przypadku, o którym pisałem, człowiek łowił główkami (z tego co mogłem zaobserwować i sądząc po chlapnięciu, kiedy wpadały do wody) +/- 6/0, 40-50g, ripper w porównaniu z hakiem był raczej szczątkowy. Dodam, że działo się to na wodzie 2-3 m. Prowadzenie przynęty wyglądało tak: po rzucie z szybkiego wymachu (tak aby postronny obserwator miał jak najmniej czasu, aby zauważyć, czym się rzuca) i opadnięciu na przynęty na dno, następowało kilka obrotów korbką i szerokie zacięcie za głowę... Tak się łowi na szarpaka. Jeżeli chcesz zobaczyć to w praktyce – zapraszam na bielański bergiel w godzinach porannych. Choć ja tam ostatnio nie bywam, po deklaracjach , że „dostanę w ryj i sobie popływam”.

 

Wszystkie mniejsze sandacze były odhaczane w wodzie, większe po podebraniu trafiały do bakisty. Komplety były zwożone do przystani, a kiedy szkoda było opuszczać łowiska (bo gryzły!) – wieszane na agrafkach na boi wyznaczającej szlak wodny.

 

Na koniec jeszcze jedna uwaga: kiedy etyczny wędkarz (np. łowiący z opadu) orientuje się, że podhacza ryby jedną za drugą, powinien coś zmienić – miejsce, przynętę, technikę prowadzenia, wielkość haka w stosunku do przynęty, sposób podciągania przynęty...

 

A tak swoją drogą – ciekaw jestem, jak będzie w tym roku wyglądało przestrzeganie i egzekwowanie zakazu wędkowania w strefie ochronnej powyżej mostu drogowego w Zegrzu...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@HUNTER

Tak, to prawda, zacznijmy od siebie. Przestańmy trollingować na dwie wędki, nie łówmy na spinning, kiedy mamy zarzuconą gruntówkę (lub gruntówki), nie napychajmy bez umiaru siat rybami (choćby i RAPR na to pozwalał), bo akurat gryzły, przestańmy świadomie podhaczać letnie sandacze na blatach, leszcze i sumy na zimowiskach (w obrębie głowy też...), zdejmijmy kotwicę 2/0 zawieszoną metr nad sumowym deep runnerem...

 

Z takimi przejawami pseudowędkarstwa lub wprost kłusownictwa spotykam się na ZZ na co dzień. Myślę, że wszędzie, gdzie nie ma nasilonych kontroli, jest podobnie – omijanie przepisów, kombinowanie, cwaniactwo leży za głęboko w polskiej mentalności. Tu konieczna jest chyba wymiana pokoleń...

 

Oczywiście, jest w Polsce rosnąca grupa wędkarzy, którzy stawiają na etykę, samodoskonalenie, popierają (i stosują) C&R. Myślę, że wędkarz, który się może do niej zaliczyć, powinien czuć się wyróżniony. Nie wymagajmy jednak, aby ci nieliczni stali się nagle biczem bożym na kłusowników, bo tymi powinna się zająć policja, straż rybacka i gospodarz wody. Chcę propagować pozytywne wzorce, tak jak robicie to na jerkbait.pl, ale nie zamierzam walczyć z każdym wędkarskim bandytą, bo nie mam ani z zdrowia, ani odwagi, ani ochoty – łowię dla przyjemności.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@krzysiek masz rację, ale swoją drogą dlaczego mamy nie trollować na dwie wędki jest nas zawsze dwoje lub troje na łodzi wtedy i tak jedno nie łowi, często bywało że to właśnie ja, by dać dziewczynom sznse na spotkanie z godnym przeciwnikiem. Zawsze wystawiam dwa zestawy jeden MicOOna (ma tak duże oczy jak poczuje ciążar na wędce jak te dwa OO) drugi jej koleżanka, jak ja lubię jej Ojej ale to mocne.... gdy ma branie...

postawienie więcej wędek do trolla uważam za nie możliwe ale dwie to w sam raz.... Niech każda z nich pilnuje swojej, trollują z ręki i mają wspaniałą zabawę.... i o to chodzi w wędkarstwie, o zabawę, nie o wyniki, sztuki, kilogramy i centymetry ;) ;) ;) ;) ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aaaa, to zupełnie inna historia! My łowimy czasem we trzech - po kilku wypłynięciach nabrałem za sterem takiej wprawy, że nawet zestawy przestały się plątać B). Jest to całkiem niegłupia sprawa - można stosować wobki o różnej charakterystyce i głębokości pracy. To sprzyja rozpracowaniu dnia ryb i miejscówek. Nie widzę powodu (z wyjątkiem względów praktycznych), dla którego należy ograniczyć liczbę wędek na łodzi, jeżeli odpowiada ona liczbie wędkarzy.

 

Miałem na myśli co innego: wiele razy widziałem już gościa (choćby w zeszłą sobotę), który trollował z jednym kijem w uchwycie, z drugim z ręki - był SAM na łodzi...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Krzysiek,

 

...Na koniec jeszcze jedna uwaga: kiedy etyczny wędkarz (np. łowiący z opadu) orientuje się, że podhacza ryby jedną za drugą, powinien coś zmienić – miejsce, przynętę, technikę prowadzenia, wielkość haka w stosunku do przynęty, sposób podciągania przynęty...

 

- bardzo słuszna uwaga. Podczas polowania na różne gatunki drapieżne, często podhacza się inne ryby spokojnego żeru. Można także podhaczać drapieżniki, w tym sandacze, sumy...

Warto zwrócić uwagę na takie sprawy i opuszczać takie miejsca lub zmieniać metodę, którą się łowi. :D

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ZAWSTYDZONY :blush::blush:Embarassed

OSTATNIM NIERÓBSTWEM NA WODZIE PONIŻEJ ZAMIESZCZĘ KILKA ZDJĘĆ Z NASZYCH WYPRAW B) B) B)

Pytają mnie niektórzy jak łowisz i dlaczego tak,

więc odpowiadam, moja recepta na łowienie to złów, daj buziaka i wypuść :lol: :lol: :lol: :lol: ALE CO TO ZA BUZIAK DLA SAMEGO TAKIEGO PRZEŻYCIA TEN OKOŃ DA SIE NAPEWNO ZŁOWIĆ MICOONCE PONOWNIE :mellow:

 

FOT1

 

 

czasem poggłaszcz delikatnie ręką nie pałką :mellow: :mellow: :mellow: :mellow: :mellow:

 

FOT2

 

 

post-31-1348913283,7548_thumb.jpg

post-31-1348913283,8232_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TEN RYB ZNÓW CZEKA NA SWOJEGO POGROMCĘ

 

FOT11

 

A JAK ZACZYNA SIE SCIEMNIAĆ PORA JUZ KOŃCZYĆ WĘDKOWANIE...

 

FOT12

 

 

I WĘDKARZE I RYBY MUSZE POSPAĆ

 

 

:mellow: :mellow: :mellow: :mellow: :mellow: :mellow: :mellow: :mellow:

 

Zdjęcia te wykonano podczas naszych ostatnich 4 wędkarskich wypraw i jednej mojej samotnej, chyba one najlepiej wystarczą zamiast jakiegokolwiek opisu czy komentarza

 

może Micoonka skrobnie jak to wczoraj połowiliśmy w niecałe 3 godzinki, ale to już najlepiej sama opisze...

VIVA ZEGRZE <_<

 

I TO TYLE DLA TYCH CO MÓWIĄ ŻE NIE MA JUŻ RYB....

post-31-1348913284,562_thumb.jpg

post-31-1348913284,6736_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...