Skocz do zawartości

ZEGRZE


HUNTER

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem bardzo umiarkowanym optymistą :D w zasadzie to czekam na wrzesień i październik. Jak wtedy nic sie nie zmieni, to ja zmienię łowisko...

 

Powiem Ci, że w zeszłym roku na wiosnę i w lecie zarówno w 13 jak i w Rybakach było dużo wolnych łodzi. Co innego jesienią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozdrowienia z bezrybnego Zalewu.

 

Przepraszam za jakość zdjęć, są do bani - tego dnia nie wziąłem aparatu, który kupiłem głównie na takie okazje... Dodatkowo kolega nie ma doświadcznia w fotografowaniu, a ja w trzymaniu do zdjęcia ryb tej wielkości. Cóż, było samo południe, straszny skwar i zależało nam na tym, żeby sum wrócił jak najszybciej do wody.

 

post-313-1348913548,3119_thumb.jpg

post-313-1348913548,3953_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaak.... jedni jęczą i narzekają ( np. niżej podpisany :mellow: )

a inni rybki łowią

Ja ostatne spotkanie z dużym sumowatym miałem jakieś 5 lat temu

Sponiewierał mnie strasznie i po godzinie wożenia ,sobie odpłynął, ale i tak emocje były niesamowite

Tym większe BRAWO, BRAWO !!!

Pierwsze BRAWO ,że złapany, drugie BRAWO, że wypuszczony

Napisz dokładną relację ( z jakiej wody ,sprzęcik,jak przebiegał hol) będzie miło poczytać

 

Wielkie gratulacje

Piękna ryba

Pozdrawiam esox ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za gratulacje!

 

Moje sobotnie wypłynięcie zaczęło się nienajlepiej. Po wyjściu z „trzynastki” skierowaliśmy się w stronę Jadwisina. Kiedy przepływaliśmy po mostem obok stacjonarnych gumiarzy, jeden z nich chwalił się drugiemu sumkiem pod 10 kg, zapewne ukatrupionym w nocy. Chłop żywemu nie przepuści…

 

Ponieważ pływanie po starym korycie w górę Zalewu do przystani Huntera nie przyniosło efektu (we wczesnych godzinach rannych to norma) popłynęliśmy do „krzyża” i z powrotem. Na naszych miejscówkach byliśmy znowu po dziewiątej. Na pierwszego wymiarowego suma nie trzeba było długo czekać – zameldował się prawie dokładnie tam, gdzie niewymiarek w zeszłym tygodniu, na identyczna przynętę. Ku mojemu zasmuceniu, kolega zdecydował o skonsumowaniu ryby… Jeszcze gorzej poczułem się, kiedy stwierdziliśmy w łowisku obecność naszego znajomego szarpakowca – tego samego, o którym pisałem w tym wątku w lecie zeszłego roku. Wkrótce dołączył do niego kolega, który przypłynął z kierunku Jadwisina. Technikę mieli znaną i typową dla „łowców” z Zalewu – dużo pływania z echosondą, co jakiś czas szybkie kotwiczenie i kilkanaście/kilkadziesiąt rzutów kontrolnych przeciążoną gumą, wleczenie przynęty po dnie, w końcu zacięcie daleko „za głowę”. W końcu przybysz z górnych partii ZZ zapiął i wyholował ładnego suma, na oko ze 150cm. Przy łodzi ryba wyjeżdżała z wody do góry ogonem i za niego została zahaczona osęką i wydarta przez burtę… Chłop szybko spłynął – jak przypuszczałem chciał gdzieś schować wąsatego i wrócić na łowisko. Jak się później okazało miałem rację – za dobrze „gryzły”, żeby im odpuścić.

 

Nie mogłem na to wszystko spokojnie patrzeć i skierowałem łódź na czaszę. Niestety, ryby nie współpracowały… Miałem straszną ochotę wrócić na sumowe łowisko, nawet za cenę usłyszenia kilku słów prawdy od żony. Było już około południa, kiedy wpływaliśmy w rybny rewir. Całą trasę pokonaliśmy bez brania. Nagle, na nawrocie, który oznaczał początek kursu powrotnego, mój wobler wpłynął w miękki zaczep. „Zaczep” ze sporym oporem popłynął parę metrów za łódką, po czym zapulsował delikatnie. Miałem już pewność, że to ryba. Pierwsze minuty holu wskazywały na małego suma. Dopiero kiedy podprowadziłem go do łódki, odjechał spokojnie na kilkadziesiąt metrów. Po kolejnym podciągnięciu zaczął opływać łódź szerokim łukiem – prędkość tego manewru była naprawdę imponująca! Znowu zaczęło się mozolne pompowanie w o klice łodzi. Kolejny odjazd był bardziej nerwowy – dynamiczny i szybki; zabrał mi co najmniej 70 metrów plecionki. Sporo kosztował rybę – następne odjazdy były krótsze. Po około 10 minutach walka przeniosła się w bezpośrednie okolice łodzi. W końcu pierwsze bąble wydawały się wskazywać na to, że hol nie potrwa już długo. Myliłem się. Sum wielokrotnie opływał łódź i przechodził pod nią, zanim pokazał się w całej okazałości. Zaparło nam dech. Wstępnie oceniliśmy go na 160-170cm. Jeszcze pięć minut i został podebrany przez kolegę rękami, za płetwy piersiowe, bodajże w trzecie próbie.

 

Szybko wyczepiłem wobler i przytuliłem suma do siebie, żeby nie leżał na dnie łódki. Aby uniknąć mierzenia ryby, wstałem na miękkich nogach, podnosząc go do góry. Na podstawie zdjęcia można ocenić, że miał 160-165cm. Następnie wziąłem rybę na ręce i delikatnie wypuściłem za burtę. Nie bawiliśmy się w pozowanie, zbliżenia portrety, itp. – zleżało mi na tym, aby ryba wróciła jak najszybciej do domu - z nieba lał się żar, a woda była ciepła jak na sierpień. Musze Wam powiedzieć, że to niesamowite uczucie – złowiłem przecież największą rybę w życiu. Sum był bezwładny, miękki, i całkiem bezbronny, jak wielkie, śpiące dziecko. Trzeba być prostym, pozbawionym uczuć człowiekiem, żeby zabić taką rybę albo pozwolić jej powoli zdychać na dnie łódki…

 

Podzielę się też z wami kilkoma szczegółami technicznymi. Ryba wzięła w wodzie o głębokości ok. 6m na wobler prowadzony szerokim łukiem na głębokości nie większej niż 4-4,5m. Przynęta była spora – 12cm, kotwice to Owner nr 1. Łowiłem wędziskiem Yad Houston 240cm 40-120g (miękkim i dość delikatnym jak na opis kijem, który na ZZ służy mi obecnie jako uniwersał – obsługuje ryby od 1kg w górę), uzbrojonym w Shimano Corvalusa z plecionką 0,30. Hol na tym zestawie trwał dość długo – w granicach 20 – 25 minut, raczej ze względu na wędzisko, niż na plecionkę. Trudno mi to precyzyjnie ocenić.

 

Na koniec chciałbym podziękować kibicom na jedynej łódce wędkarskiej w okolicy, na której zorientowano się o co chodzi. To miłe że nie próbowali mnie namawiać do ukatrupienia ryby i podziękowali za jej wypuszczenie. Właściwie to im się nie dziwię – trollingowali za sumem B) .

 

Pozdrawiam,

Krzysiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@krzysiek gratuluję SUMA, bo postawa to przecież wymagany standard wśród forumowiczów . Zauważcie jedna woda i jeden czas , a w tej relacji znajdziemy tak różne postawy... Warte zauważenia jest, że @krzysiek nie był jedynym sprawiedliwym - kibice z sąsiedniej łódki. Idzie lepsze? :unsure:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie Koledzy.

@Krzysiek gratulacje wyniku i oczywiście postawy, istotne też jest zachowanie kolegów Wędkarzy z sąsiedniej łódki, oby tak dalej. Powiem więcej zazdroszczę takich sąsiadów, łowiąc na Parsęcie zimą i wczesną wiosną kelty i wypuszczając je nie spotkałem się ze zrozumieniem. Byłem traktowany raczej jak wariat. Ciekawe, że w większości przez przyjezdnych wędkarzy !

Nie twierdzę, że zawsze wypuszczam wszystkie kelty i nie chodzi

tylko o to, że powiedzmy nie nadaje się do wypuszczenia czasmi biorę, szczególnie takie wysrebrzone najczęściej jest to już

koniec lutego lub marzec. Nastomiast jeśli chodzi o sumy, nie złowiłem ich zbyt wiele ale nigdy nie przyszło mi do głowy żeby

zabrać jakiegoś.

Pozdrowienia Jachu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można. W tym sezonie pływam od czerwca, mnej więcej co tydzień, do południa. To daje trochę ponad 10 wypłynięć. Dotychczas złowiłem sześć ryb powyżej 70cm, w tym szczupaka powyżej 100 i ładnego suma. I nie narzekam, bo poprawiłem dwie życiówki. Ale to moje subiektywne odczucia.

 

Do odpowiedzi na Twoje pytanie jak ulał pasuje obrazek z lipca zeszłego roku, kiedy to jeden miły człowiek w ciągu upalnego dnia wyszarpał na przeciążoną gumę kilkanaście sandaczy w przedziale 2-6kg i jeszcze się martwił, że mu spadł taki z osiem...

 

Albo z lipca tego roku, kiedy inny miły człowiek, też w biały dzień, też w okolicach mostu drogowego, pływając skrupulatnie z echosondą ukręcił w ten sposób dwa sumy, większego w granicach 30kg.

 

To znaczy, że ryb było niemało. I mam nadzieję, że jeszcze trochę zostało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratulacje Krzysiu.

Komu jak komu ale Tobie się należało.

Gdyby użyć porównania sportowego, to jesteś podobny do niemieckich piłkarzy. Oni grają do ostatniego gwizdka sędziego, a Ty nie tracisz nadziei na wielką rybę dopóki nie spłyniesz na ląd.

Jeżeli można sobie wybiegać zwycięstwo na boisku, to Ty wypływałeś sobie pieknego Suma na Zegrzu.

Pozdrawiam.

K

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

myślałem i pisałem o czymś zdecydowanie dokładniejszym i pomocnym,z dokładną siatką wspułrzędnych, bo takie coś istnieje , kiedyś widziałem na własne oczy u znajomych na łódce. bo z tej mapy wynika tylko że po lewo płytko a po prawo głeboko... a wcale tak,do końca nie jest.

jak ktoś widział mape batymetryczną śniardw , wprawdzie papierową ale dostępną to wie o co mi chodzi, z tamtą mapą naprawdę można poszukać łowiska w domu wpisać w gpsa i na wodzie sprawdzić swoją wiedze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam kolegów!

 

Czy obecnie da się coś zębatego złowić na Zegrzu? :huh:

 

O niedawna troluję, ale jakoś bez sukcesów... przeważnie mi nie bierze, choć troluję aktywnie, z echosondą, stale zmieniając kierunek łódki wg wskazań echosondy, kontrolując woblerka, wykonując reką stałe ruchy, to w górę, to wolniej, szybciej... ale jakoś nie mam szczęścia....

 

Ale czy w ostatnich dniach wogóle coś bierze? Bo ta pogoda tak bardzo zmienna jest, jak jakaś farbowana :huh: blondynka...

 

Pozdrawiam starych bywalców...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...