Skocz do zawartości

ZEGRZE


HUNTER

Rekomendowane odpowiedzi

Krzysiek jak zwykle super ryby gratulacje! Ja dziś dostałem lekcję - chciałem zasadzić się na leszcza ze spławkiem, wypłynąłem przed dziewiątą, znalazłem na echu blacik 5 metrów, zakotwiczyłem łódkę, ustawiłem grunt, zanęciłem, wszystko super, fala nie za duża. Po godzinie fala zatapiała spławik i łowienie na spławik nie miało sensu, ani nie było przyjemne :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na taką zmienną pogodę lepiej poszukać miejsc dobrze osłoniętych, nie muszą być tak głębokie. W ZZ występują ładne karpie i liny, czasem mogą sprawić niespodziankę :D

A co do ryb - myślałem, że będzie lepiej. To zmienne cisnienie, przechodzące fronty i ulewy robiły mi nadzieję, a tu - średniawka...

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pływałem po ZZ od 10.07 wieczorem do 12.07 do południa. Pierwszego dnia, prawie po ciemku, złowiłem pierwszego szczupłego, następnego dnia jeszcze dwa (z samego rana i koło południa). Ryby raczej nieciekawe – od 55-60 do około 65-70cm. Drugiego dnia po południu i trzeciego do południa pływałem prawie wyłącznie za sumem. Mimo ciekawej pogody – kompletna kicha. Ani jednego wyjętego wąsacza. W sobotę wczesnym przedpołudniem miałem dwa potężne uderzenia – niestety niezacięte. Cholera wie, co to było… Przyznaję – zdołowałem się. Dwadzieścia parę godzin uczciwego trolla i nic?!

 

Ale że coś się działo – to pewne. W piątek wieczorem w przystaniowym barze jakiś miły człowiek puszył się niesamowicie po złowieniu i ukatrupieniu suma 167cm,29kg. Był już tak zalany, że bełkotał – widać musiał sobie łyknąć dla kurażu po takich emocjach… W związku z tym obawiam się (sic!), że wąsate w weekend jednak gryzły i niejeden dokonał żywota.

 

Korzystając z okazji chciałbym pozdrowić dwóch panów z „Legionowskiego WOPR-u” (jak głosił napis na burcie łodzi) którzy w piątek koło południa przy przystani Jachtklubu przepłynęli mi tuż za rufą na pełnej prędkości, całą mocą 100-konnego silnika. W wyniku ich brawurowego manewru szlag mi trafił Percha 12 z sumowym przyponem i plecionką 0,30, a także skórę na kciuku, którym chciałem przytrzymać szpulę, żeby nie stracić całej linki (przyznaję – mój błąd). Życzę więcej myślenia na co dzień, tudzież ucywilizowania się, choćby w minimalnym zakresie.

 

 

post-313-1348914042,8598_thumb.jpg

post-313-1348914042,9326_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W piątek z kolegą, który ma duży ponton z mocnym silnikiem. Pięknie wchodzi w ślizg. Jak widziałeś dwóch wyglądających jak najarani na szarym pontonie z czarnym Evinrudem, to my :D Z trzynastki do Łachy lecieliśmy kwadrans. Fajna sprawa, jak ma się coś tak szybkiego można obłowić wiele miejsc. Jak w końcu znaleźliśmy sandacze, to już musieliśmy wracać do domu, po kilku strzałach w pierwszych rzutach i jednym spadzie :(

 

Ale pływało się pięknie, zwłaszcza pod tę falę co to rozpędzała się do Wierzbicy aż od Nieporętu :D

 

P.S. Gratki za ryby, jak zawsze coś połowiłeś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem nie pływać w ogóle, a popływałem podwójnie. W sobotę z dziewczyną, która nie darowałaby słonecznej pogody rano (przed burzą zdążyliśmy spłynąć rekreacyjnie wczesnym popołudniem czyli opalanie i łowienie na boczny troczek i kilka okoni 20-25 cm. Skuteczny był paproch w kolorze denaturatu. Musiał być, bo całą paczkę motorków zostawiłem w aucie. Poniedziałkowy poranek z kolegą ojca na jego łodzi i na podnęconych kołkach - na feedera z 10 leszczyków 0,4-0,5 kg i sumik pod 70 cm, którego na przyponie 0,14 mm wziąłem za pięknego leszcza, a który na szczęście zapiał się na białe robaki za samą wargę.

 

Jak dla mnie weekend na Zegrzu bardzo do przodu, bo było naprawdę fajnie i przyjemnie.

 

Z nekrologów - w sobotę do Rybaków przyjechał w łódce na dnie owinięty koszulką i przykryty kapeluszem sumek z 10-12 kg :(

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że im więcej pływam po ZZ, tym mam gorsze wyniki. Tym razem cała sobota i niedzielne popołudnie do zmierzchu. Po dwóch dniach łowienia miałem na koncie jednego okonka. Za to znalazłem namierzyłem sobie kilka obiecujących miejsc, z którymi można wiązać nadzieję na jesieni. Pocieszam się, że chyba w weekend drapieżnik nie brał, albo ja po prostu robię coś nie tak, bo na tyle godzin i tyle miejsc, to aż nie do uwierzenia, że nic nie złowiłem. Generalnie przyjąłem założenie, że za sandaczami obławiam spadki dna, ciągnąć gumę z płytkiego na głębokie, a za szczupakiem płynę wzdłuż brzegu i pływającym woblerem rzucam pod trzciny i grążela.

 

Teraz odpuszczam, bo wyjeżdżam na urlop i na ZZ wrócę za miesiąc, może już ruszą się szczupłe i zwłaszcza mętnookie...

 

Ale nie to było ważne w ten weekend... Bo choć moja lepsza i ładniejsza połowa zawsze akceptuje, to co robię i często z radością towarzyszy, to tym razem spróbowałem dać jej łowić lekka wędką na spławik. Ma do tego chyba wrodzony talent, bo niczego nie musiałem pokazywać powtórnie (robaki, zarzucanie, wypychacz), doskonale prowadziła łódkę na silniku, bym mógł sobie z rzutu obławiać kapelony za szczupakiem. A radości z każdej ryby było co niemiara, ja mogłem siedzieć godzinami i patrzeć jak ona łowi. Kilkadziesiąt uklejek, kilka wzdręg (z czego jedna ładna, a druga bardzo ładna) wyglądały imponująco w porównaniu z moim jednym okonkiem na zboczka. A wczoraj w prezencie dostałem zestaw okoniowych gumek :D

 

Póki co - pozdrowienia dla wszystkich zegrzyńskich łowców i fota :D

 

post-401-1348914072,1391_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Witajcie zegrzyńscy łowcy!

Pora odświeżyć wątek- prędzej, czy później na zbiorniku zacznie się dziać – jak to zwykle jesienią - trochę dobrego, a pewnie i trochę złego. Dla mnie sezon na drapieżniki zaczął się fatalnie – brak brań, zmienna pogoda, choroba, znowu brak brań… Ostatniego szczupaka złapałem jeszcze w czasie letnich upałów, przyznaję – przypadkiem, przy okazji szybkiego trollingu za boleniem. Był spory i tłusty, a walka na lekkim zestawie dała niemało satysfakcji. Sorki za mało ciekawą fotkę, ale byłem sam na łodzi.

 

 

 

A potem długo, długo nic. Przerzucałem dziesiątki przynęt. Duże, niezawodne pewniaki były ignorowane przez zębate, na mniejsze wabiki nie przyławiały się nawet okonie. Najlepsze miejscówki zionęły pustką, a moje teorie migracji drapieżników w zależności od nasłonecznienia i wychładzania się wody nie sprawdzały się kompletnie. Woda sprawiała wrażenie całkowicie bezrybnej i gdyby nie sporadyczne sukcesy kolegów po kiju – pewnie bym w to uwierzył. Dlaczego spływałem na pusto? Możliwości było kilka:

1. oduczyłem się łowić, tzn. nie potrafiłem zlokalizować ryb i dobrać wabika,

2. wyrybienie zalewu sięgnęło szczytu,

3. pogoda nie sprzyjała żerowaniu.

 

W zeszłą sobotę okazało się, że nie jest jednak tak źle. Przyzwoity komplet szczupłych (60-60-65) wskazuje na to, że ryby jednak są i biorą. Skok ciśnienia dobrze im zrobił i żerowały, choć zagryzały bardzo delikatnie. Musiałem schować sobie honor w buty, a duże woblery do pudełek, i przeprosić się z bardziej finezyjnym łowieniem. Ale mam nadzieję, że nie na długo. Już szykuję najcięższe armaty na pierwsze solidne ochłodzenie.

 

A co tam u Was? BTW – biorą sandacze?

post-313-1348914149,7406_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sobotę złowiłem szczupaka 3,6 kg/83 cm... nareszcie coś. Od majowych połowów w Szwecji nic nie miałem...

 

Kolega złowił suma 3,9 kg/86 cm i bolenia, tak na oko 2 kg.

 

Facet przy nas zaczepił suma i woził się z nim długo (obserwowaliśmy to przez pół godziny, potem nam się znudziło i popłynęliśmy dalej). Facet strasznie się z nim mordował, mówił, że złowił niedawno suma 33 kg i że ten jest podobnego rozmiaru.

 

Nie mógł sobie z nim dać rady, bo miał spining do 15 gr. Ciekawe czy wyciągnął.

 

W niedzielę moi koledzy na Zegrzy złapali szczupaka 3,8 kg i zaczepili coś dużego, co im po paru potężnych szarpnięciach rozgięło agrawkę...

 

Liturgia.... znaczy - sumy!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano właśnie... To dobre, co się mogło wydarzyć - to są te gryzące przyzwoite szczupaki. Ale obawiam się, że już się zaczęło podhaczanie sumów. Liczba łodzi przed WKS-em wyraźnie na to wskazuje...

 

A tak na marginesie - albo Wasze wagi niedoważają, albo te szczupłe strasznie... szczupłe. Ja jestem przyzwyczajony, że przeważnie granica 4 kg jest przekraczana przy 80 cm :D

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uprzedziłeś mnie B)

 

Na focie spasiona 75+ z ostatniej soboty, 'przyłów' przy okazji polowania na sandacze ;)

Dzięki @Friko za podebranie i fotę (niestety, z komórki Embarassed)

 

Potwierdzam, szczupaki gryzą - w moim porcie widzieliśmy 93cm, niestety w stanie niegodnym takiej ryby :( Słyszałem z wiarygodnego źródła o szczupaku 116cm złowionym w ub. weekend

 

post-47-1348914149,7859_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jerzy

Kibel? Chyba trochę przesadzasz.

A co do rozmiarów i rybności: nie będę się rozpisywał na temat wielkości łowionych przeze mnie ryb, ale wierz mi, że w ZZ jest sporo szczupaka i to ładnego. Jesienią komplety padają w miarę regularnie. Niestety, często dosłownie...

 

@mario

gdzieś Ty się uchował, że Cię nie widziałe? Ja trenowałem Rybaki, wieliszew, znowu Rybaki i potem WKS i miejscówki Huntera.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...