Skocz do zawartości

WĘDKARSTWO 360


BOB1

Rekomendowane odpowiedzi

Wątpię, z numerem 5-6 dostałem przypomnienie, że w lipcu kończy mi się prenumerata... :(

No to słabo bo płacisz za 6 dostajesz 5. Ja wiem, że epidemia i w ogóle dobrze wspierać branżę ale właśnie poniekąd dlatego wziąłem prenumeratę. Normalnie pewnie kupiłbym ze dwa lub trzy numery o ile by mnie zainteresowały... No cóż zobaczymy jak to rozwiążą...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej reklamodawcy zrezygnowali. Po prostu firmy tną koszty. Raczej bym się z tego nie cieszył.

... no, ja to się nie cieszę... to był tylko taki żart - a'la "wędkarski suchar"... "tąpniecie" gospodarcze kraju zaczyna się od "upadku" reklamodawców - najpierw tną koszty, a na końcu "żyły" (brrr, to też żart, tyle że tym razem "wisielczy")...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacytuję Arka- Rheinanglera:

Dla "poczatkujacych" pewnie wszystko bedzie wazne, beda wszystko chcieli czytac, a zaawansowani?

A oni moga na przyklad obejrzec w necie zajawke kolejnego numeru i jak ich cos zaiteresuje to po prostu kupic te albo inna gazete...

 

I od tego powinniśmy zacząć dyskusję na temat prasy wędkarskiej. Większość komentarzy płynie od kolegów którzy z rozrzewnieniem wspominają  czasy Świata Śpinningu i Muchy lub starego WŚ. Sam te czasy pamiętam i tak naprawdę wtedy zaczęła się era nowoczesnego wędkarstwa spinningowego i co za tym idzie wszystko było nowe i świeże. Ryb było w bród i redaktorzy mieli na czym trenować i przelewać to na papier. W tekstach czuć było świeżość i zapał. Człowiek chłonął więdzę bo jej wtedy jeszcze w takim zakresie nie posiadał. Z upływem lat moje doświadczenie wzrastało teksty zaczęły być do siebie podobne bo ile można czytać o marcowych jaziach i majowych boleniach, ryb było coraz mniej i zamiast świeżości i zapału pojawiło się rozgoryczenie związane ze stanem naszych wód. Co jakiś czas następowała pewna rewolucja jak trolling, sumy, łososie, ale możliwości na obecną chwilę już się chyba wyczerpały. Nie da się już raczej wymyślić nic innego i raczej nie da się zaskoczyć starych wyjadaczy. To nie my jesteśmy targetem tylko ewentualnie młodzi rządni łowienia dużo i zawsze. Takie czasy, każdy oczekuje że będzie miał wszystko podane na tacy. Tyle że z wędkarstwem tak jest że doświadczenie trzeba sobie wypracować samemu i najlepszą prasą jest sama woda. Nie ma drogi na skróty, na szczęście wędkarstwo pod tym względem nie wpisuje się w nowoczesność że płacę i wymagam.

Edytowane przez wujek
  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy ten kiepski stan wód, nie został osiągnięty głównie dzięki staraniom prasy kolorowej? Kto propagował eksploatację trwająca non stop od 01.01 do 31.12, wyczyn..  brak wyobraźni i zwykłej odpowiedzialności? To nie kultrednacze?!  :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy to nie dzięki staraniom redaktorów dawnego WŚ a obecnie W360 nie powstała strefa ochronna dla suma na zimowiskach w Zegrzu? Przez lata rzeź w tym rejonie miała PSR, PZW i wszyscy święci!

(to tylko jeden pozytywny aspekt ich działalności. O wale o C&R nie wspomnę) więc warto patrzeć szerzej, widząc również pozytywy.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za kiepski stan wód odpowiada regulamin amatorskiego połowu ryb pozwalający na zabieranie kilku dorodnych ryb dziennie i sami wedkarze którzy skwapliwie z tego korzystają, oraz internet który powoduje że wieści gdzie biorą i jest trochę więcej ryb szerzą sie w tempie błyskawicy. Do tego worka mozna dorzucić kłusowników, legalnych kłusowników czyli rybaków, niskie stany wód, oraz stada kormoranów i mamy to co mamy.

Nie przypisywałbym redaktorom gazet wędkarskim aż takich sukcesów w szerzeniu wiedzy wędkarskiej. Poza tym od tego człowiek ma rozum żeby przyswojoną wiedze wykorzystywać w rozsądny sposób a nie grabić bez opamiętania. Równie dobrze można zarzucić kiepski stan wód producentom przynęt wędkarskich, cieniutkich plecionek i superczułych wędzisk. Przewrotny sposób myślenia.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście PZW jest zawsze winne.. tu akurat nie nadążyło za prasą kolorową.. Ale ktoś przecież osobiście lansował modę na kelty, zimowe pstrągi, łowienie tarłowych jazi, kleni i boleni, zabiegał o zniesienie wymiaru i limitu okonia - pominę masowy wyczyn. To jest obciach na maksa.. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może to nie tylko wędkarze i PZW? Może problem jest znacznie poważniejszy?

 

Nie ma mnie na stałe w Polsce od 15 lat. Jednak co roku jestem nad Sanem powyżej i poniżej Leska. To nie jest ta sama rzeka, co te kilkanaście, czy nawet 7-8 lat temu. Kurczy się zasięg występowania pstrągów i lipieni...Rzeka jest coraz bardziej zamulona i zarośnięta. Nie ma praktycznie średnich stanów rzeki, są albo minima albo powodziowe maksima.

 

Mieszkam dosłownie 50 m od Atlantyku. Tu zmiany są jeszcze większe. Załamanie przyszło w 2013. Ocean staje się coraz bardziej pusty. Nie przypływają już makrele. łososie nie wchodzą do rzek na tarło, morskie bassy pojawiają się bardzo rzadko...Wielkie ławice tobiaszy i dobijaków przestały wchodzić do zatok. Zatoki i estuaria są coraz bardziej martwe. Dno pokrywają brunatne glony i algi. Opady są coraz mniejsze, rzeki przez większość mają minimalne stany wód. W ciągu ostatnich kilku lat zmienił się kierunek wiejących wiatrów. Z pd.-zach./zachodniego na wschodni.

 

Klimat zmienia się. Musimy za tymi zmianami nadążać. My i PZW.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poruszyłeś szalenie istotny temat, jednak wykraczający poza temat tego wątku bo W360 chyba nie przyłożył łapy do poziomu wody w Atlantyku. 

Natomiast jestem pewien, że gdybyś zechciał się skontaktować z redakcją i opisać swoje wieloletnie spostrzeżenia to nie spotkało by się to z brakiem odzewu. Są otwarci i o tym jest ten watek. A że kolorowi i pełni reklam to niestety znamiona czasu.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już niczego nie muszę, ale fajnie aby ktoś lub coś pomagało i właściwie ukierunkowywało tych wszystkich młodych, którzy przyjdą po mnie.

Czy pogodzą się z "nowoczesnymi" zmianami? Czy będą je modyfikowali tworząc swoje zmiany? Ktoś musi zaszczepiać im chęć ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co fakt, to fakt.. Wylansowali też w ramach zaciekłej walki o rynek, nad wyraz prosty pogląd, że stowarzyszenie jest fatalnie działającą firmą świadczącą odpłatne usługi, którą należy wszelkimi sposobami zwalczać, bo od tego będzie lepiej. Co się jak opad wśród członków przyjęło.. ale z uporem nie działa..

Wędkarstwo 360 nie jest takie toksyczne..  :highfive:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy ten kiepski stan wód, nie został osiągnięty głównie dzięki staraniom prasy kolorowej? Kto propagował eksploatację trwająca non stop od 01.01 do 31.12, wyczyn..  brak wyobraźni i zwykłej odpowiedzialności? To nie kultrednacze?!  :)

Przeceniłeś, Sławek, rolę prasy kolorowej w procesie wyrybiania polskich wód. ;) Weź pod uwagę poziom sprzedaży w stosunku do liczby łowiących w Polsce. W tłustych latach WŚ sprzedawał 30-40 tyś egzemplarzy miesięcznie. Wędkarzy było półtora miliona. Teraz jest około miliona łowiących - oficjalnie, przy sprzedaży WŚ na poziomie kilkunastu tysięcy egzemplarzy miesięcznie. Wędkarstwo360 ma pewnie jeszcze niższe osiągi. Bodaj od 2016 sprzedaż prasy wędkarskiej tak leci na pysk, że już żaden z tytułów nie "chwali się" znaczkiem ZKDP - głównie z uwagi na reklamodawców. Te setki tysięcy które mają w dupie C&R, umiar i rozsądek - za to szeroki siatki i pojemne zamrażarki - nie wiedzą kto to kultrednacz, a ich najczęstszy kontakt ze słowem pisanym, to.... nalepka na jabolu.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, z grubsza tak jest.. było.. Ale przecież nie trzeba czytać, aby w te pędy dołączyć do modnisiów  :) Palcem wskazać trendsetterów i animatorów? W czasach bohaterskich polskiej szkoły spinningu, po raz pierwszy widziałem tłumy wyczynowców przynoszących do wagi setki ryb. To był amok.. z wklejanką pod strzechą..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do tego co napisal Janek w ostatnich zdaniach postu 204 i do tego posilkujac sie mysla Tomka z poprzedniego postu 217 chcialbym jeszcze zauwazyc, ze zmienil sie bardzo "profil potencjalnego czytelnika".

Tomek jak mysle trafnie analizuje polaczenie i przelozenie ekonomiczne owej zmiany a ja zaryzykuje i opisze kilka innych przymitow owego nowego "profilu" ktorego jak widze lub czytam to mam odruch rymujacy sie do slowa "przymioty".... 

Zaznacze tylko, ze to tylko moje przemyslenia/zauwazenia i nie uzurpuje sobie prawa do jakichkolwiek uogolnien czy statystycznych pewnosci...

Kilka cech owego "nowego profilu" widze tak:

- to taki typ co niby juz wszystko wie, ale mimo to szuka...

- choc sam, (zazwyczaj w niczym) autorytetem nie jest,- to gotow jest kazdemu autorytetowi do gardla skoczyc...

- braki wiedzy pochodzacej z doswiadczenia (zazwyczaj duze) nadrabia z wrodzonego sprytu (rodem z promocji w Biedrze) internnetowymi informacjami i uwaza ten zlepek za doswiadczenie...

- ma zazwyczaj wielkie parcie na szklo, byle zaistniec, wstyd nie istnieje, kompromitacja jest forma narracji itd...Zgodnie z Holywoodzka zasada " nie wazne co, wazne, ze mowia o mnie"

- samodzielnie jednak nie potrafi zaistniec, ale to parcie na szko przywodzi go do coraz nowych pomyslow pt "przykleilo sie gowno do statku i mowi - plyniemy"

- zeby zaistniec najpelniej, potrzebuje wroga i konfrontacji, bo ze swojej zazwyczaj mizernej inteligencji nic nie jest w stanie uformowac od poczatku do konca, za to jadu wystarcza mu na obciosanie czyichs mysli i uzanie w swoim zadufaniu, ze bez niego, pierwotny obraz byl tylko nieksztaltna masa a dopiero po nalozeniu jego "doswiadczen" jest czyms pelnym, prawdziwym i finezyjnym...

- na koniec gdy juz jego glupota zatoczy krag i zostanie uznana publicznie, bedzie wykazywal, ze to tylko taka zgrywa, ktorej  tepaki nie zrozumialy, albo bedzie probowal udawac luzaka wsrod napietych i zalecac im poluzowanie gumy w gaciach itd...

 

Mam wrazenie,- byc moze mylne, ze dla takiego profilu czytelnika pisac sie raczej nikomu przy zdrowych zmyslach po prostu nie chce.

Mam wrazenie,- ze wielu bardzo sprawnych i doswiadczonych wedkarzy takze tu na forum milczy, dokladnie z tego samego powodu, co osobiscie rozumiem i szanuje.

Edytowane przez Rheinangler
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopczyków i dziewczynki najpełniej kształtuje Bravo, no może jeszcze Popcorn, starszym horyzonty najsprawniej wytycza Twoje Imperium albo Fakt. To jest główne źródło tożsamości.. no i późniejszy powód do urażonej dumy. Do wc nadają się jak najbardziej..

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście PZW jest zawsze winne.. tu akurat nie nadążyło za prasą kolorową.. Ale ktoś przecież osobiście lansował modę na kelty, zimowe pstrągi, łowienie tarłowych jazi, kleni i boleni, zabiegał o zniesienie wymiaru i limitu okonia - pominę masowy wyczyn. To jest obciach na maksa.. 

Trudno mi sie nie odniesc do stwierdzen Slawka. I robie to umyslnie w watku a nie przez priva, bo dla zwyklej przyzwoitosci nalezy o tym powiedziec glosno. Zdecydowalem sie na ten krok bo kilka juz razy w roznych watkach dochodzilo do tego punktu i potem jakos temat sie rozmywal albo byla bitka sympatykow z przeciwnikami... Co gorsza bitka byla malo rzeczowa...

Moje  subiektywne zdanie na te temat jest oczywiscie obarczone sympatia do Marka i Jacka ale chyba jeszcze wieksza sympatia dla prawdy,- co kolwiek ona w tym kontekscie znaczy.

Tak wiec postaram sie pocignac jakas taka granice miedzy kilkoma punktami sporu, ktora jak mam nadzieje bedzie bliska prawdy obiektywnej.

 

- Oczywiscie PZW jest zawsze winne... Populistyczny slogan,  udezajacy w organizacje, ktora ma wiele brudu za uszami ale na pewno nie jest winna naszego wlasnego zaklamania i checi bicia sie nie we wlasne piersi ale w cudze. Jej akcentowany i wyszydzany Orwelowski wrecz charakter stoi w jawnej sprzecznosci z idea, ze Zwiazek tworzymy MY- wedkarze. Kuriozum moim zdaniem polega na tym, tu posluze sie porownaniem,- ze uwolnieni niewolnicy, zamiast probowac uczyc sie w wolny sposob zarzadzac lub chociaz wspolrzadzic domagaja sie od swojego dotychczasowego "oprawcy" by on sam z wlasnej woli sie zmienil i dalej nimi rzadzil ale odgadujac ich marzenia bo na wspoldzialanie to oni nie maja w swojej wolnosci czasu.... Mozna by powiedziec klienciarskie podejscie,- ale nie do konca, bo klient to taki co ma pieniadze a cie nie maja ani czasu ani pieniedzy, zato ogromy potencjal do narzekania i biadolenia. Dojmujacy jest ten jazgot narzekania i nieco podobny "dziadom" pod kosciolem, ktorzy solidarnie jecza i zebraja az do momentu gdy jeden z nich dostanie wiecej niz reszta,- wtedy idzie juz miedzy nimi samymi na noze....

 

- Ale ktos przeciez osobiscie lansowal mode na kelty, zimowe pstragi, lowienie tarlowych jazi, kleni boleni....

Tu trzeba przede wszyskim mlodszym kolegom powiedziec, ze tak bylo i nie ma sie co tego wypierac. Jest dla mnie jednak tak samo jak ten fakt wazna intencja.

Intencja a moze lepiej w sensie trafniej bedzie powiedziec, za w tamtych czasach bylismy tak wyglodnieli prawdziwego wedkarskiego spiningowego swiata, ze kazda nowinka trafiala jak woda na pustynie, ciagle bylo malo i malo, chcielismy wiecej, mocniej pelniej, ale nie w fotelu tylko nad woda.

Ironicznie mozna byloby powiedziec, ze to wlasnie wtedy dzialo sie "wedkarstwo 365" - takim magnesem, taka pasja bylo lowienie, ktoremu nie dawalo sie oprzec.

Sam pamietam maratony, ktore przyplacalem czesto zdrowiem, typu: Koncert, potem walcowanie panny w samochodzie i potem jeszcze w nocy jazda 400 km na glowacice, calodziene lowienie, nocne popijawa i tak wkolo az do zaparkowania nosem w salatce...Byli i tacy jak Maciek Ogrodzki ktory za pedzenie na pstragi po nocach na drugi koniec polski zaplacil zyciem...

Jesli ktos kiedys wpadl w taki wlasnie amok zafascynowany czyms do bolu to wie o czym pisze, jak nie to mozna odpuscic sobie dalsze czytanie....

Z perspektywy czasu ten booom a w szczegolnosci jego opisywanie beda mialy reperkusje w zubozeniu wod, bo ryb nie bedzie przybywac a kopistow przyjdzie nad podziw wielu o czym nie myslelismy wowczas pojecia, a nawet zaryzykowalbym powiedzenie, ze nie milismy takiego wyobrazenia o mozliwej skali dewastacji wod jako wynikowej owego "stylu"...

Samoograniczenie nie bylo i nie bedzie nigdy modne, szczegolnie w spoleczenstwie ktore jezcze niedwano cierpialo rozne niedostatki.

 

- To jest obciach na maxa...

Jest i nie ma co pier... ze nie ma. Wowczas jednak tego nie wiedzielismy, nie przypuszczalismy oddajac sie calkowicie naszej najwiekszej pasji.

Dzis wiekszosc z nas  pewnie nie postapila by w ten sposob, jednak w tamtym czasie brakowalo nam tej wyobrazni...

 

Ps

To jest moj sposob widzenia tego problemu. Czuje sie zawsze postawiony pod tablica gdy pojawiaja sie sformulowania jakich uzyl Slawek.

Sformulowania te sa prawdziwe ale nie zawieraja proby zrozumienia powodow, ktore byly dla mnie tyle niewinne co naiwne....

Co przyniosla nasza krotkowzrocznosc, albo lepiej/celniej powiedziec do czego sie dolozylismy widzimy dzis wszyscy,-dlatego napisalem ten post. 

Edytowane przez Rheinangler
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arek, Ty tak na poważnie?

Jestem z tej samej bajki, co Ty i szedłem tą samą drogą, co Ty. Spinning365. Dzisiaj – z racji przepisów które u mnie obowiązują – mam czteromiesięczny closed saison. Zbytnio nie narzekam. Ta pauza dobrze mi robi i dobrze się wpisuje w moje dzisiejsze podejście do spinningu. Ale tak jak nigdy nie poczułbym się „lepszy” – bo cztery miechy nie łowię, tak nigdy nie czułbym się „gorszy” czy czemukolwiek „winny” – bo kiedyś taka przerwa nie mieściła mi się w głowie.

W odniesieniu do myśli która tę dyskusję wywołała – naprawdę sądzisz, że dzisiaj byłoby w Polsce lepiej, gdybyśmy wtedy zimą nie jeździli na ryby? Wróć! Nie na ryby! Na spędy o podłożu towarzysko-konsumpcyjnym, bo sam wiesz, że się tak naprawdę zimą gówno łowiło. No może te trocie i pstrągi. Ale tu znowu się „przyczepię” Łowienie pstrągów i troci zimą – PO TARLE – gospodarczo miało o wiele większy sens niż łowienie ich PRZED TARŁEM – latem lub jesienią. Na całym szerokim, cywilizowanym świecie chroni się wszystko to, co łowimy czy na co polujemy PRZED okresem rozrodu. Nie-łowienie keltów i zimowych pstrągów miało podłoże wyłącznie ideologiczne, stylowe, ELITARYSTYCZNE – i genezę, mniej lub bardziej uzasadnionego elitaryzmu wędkarstwa muchowego. Nawiązując w tym miejscu do tytułu całego wątku – obarczanie jakąś winą kilku lub jednej osoby związanych z jednym prasowym tytułem za propagowanie łowienia zimowych salmonidów, jest co najmniej tendencyjne - bo wystarczy zerknąć na styczniowe czy lutowe numery prasowego organu PZW z wielu, wielu wcześniejszych lat, żeby stwierdzić, że to pomysł ani oryginalny, ani nowy.

Dyskusja o samym PZW już mnie zwyczajnie nuży. Te pienia, jak to ramię w ramię, towarzysko i społecznie bierzmy sprawy we własne ręce, jak to wszyscy tylko chcą brać, a nikt nie daje i się nie poświęca, a PZW biedne i osamotnione w tym morzu chciejstwa… Te szczytne idee umarły w momencie kiedy PZW stało się organizacją masową. Trzeba to zrozumieć i się z tym pogodzić. Wytworzył się układ klient-usługodawca, gdzie obydwie strony są takiemu stanowi rzeczy jednakowo „winne” – ale też jednakowo zeń, zadowolone lub niezadowolone. I jest git. Taki układ funkcjonuje w wielu krajach na świecie – również w kraju gdzie obaj mieszkamy. Słyszysz jakieś wielkie narzekania? Zwykły układ handlowy: ktoś płaci, ktoś coś dostaje, ktoś coś robi. W Polsce jest trochę inaczej – bo nie zawsze ten co płaci – dostaje i nie zawsze ten któremu się płaci – robi. Ale to już zaszłości historyczne, a nie wina tego czy innego czasopisma wędkarskiego.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...