Skocz do zawartości

C&R - ile ryba jest w stanie znieść


Rekomendowane odpowiedzi

W 2017 w maju złowiłem na żabę – a jakże :)  – szczupaka +/- 60 cm z masakrycznie uszkodzoną szczęką. Ryba była chuda ale dzielnie walczyła – kondycja bez zarzutu. Szczupaka – nazwaliśmy go Zombie – nieraz przywoływałem w pamięci przy okazji czytania przeróżnych wątków na jerku na szeroko pojęty temat – co szkodzi rybom.

 

post-56390-0-61339600-1558442709_thumb.jpg

 

post-56390-0-37570700-1558442739_thumb.jpg

 

Dzisiaj złowiłem go ponownie, jakieś sto metrów od miejsca sprzed dwóch lat – a jakże :)  – na żabę. Urósł do 73 cm, przytył, rana się ładnie zagoiła, choć do teraz nie mogę pojąć jak on dał radę polować z takim pyskiem. Kondycja wciąż bez zarzutu. Wziął z wyskokiem i walczył jak lew. Wypuściłem i patrząc jak dziarsko odpływa w grążele wspomniałem wątki jak wyżej.

 

post-56390-0-48221800-1558442763_thumb.jpg

 

post-56390-0-66861000-1558442791_thumb.jpg

 

Rozsądni Koledzy Nokillowcy. Więcej luzu w dyskusjach o szkodliwości tej czy innej metody holu. Przymrużcie oko przy następnej burzy na temat morderczego wpływu zadziora na przeżywalność ryb. Uśmiechnijcie się lekko, a nawet kpiąco przy okazji dywagacji na temat sposobów podbierania. Nie przejmujcie się jakoś strasznie ziarnkiem piasku które przyklei się do waszej ryby czy dwie sekundy dłużej trwającej sesji foto.

Ryby które łowimy to nie „pipy w rurkach z torebunią”  - to twarde, odporne, wytrzymałe, dzikie zwierzęta, których byle „podmuch” na pewno nie zabije. Zabije je natomiast co innego. 99 procent ryb  które nie przeżywają spotkania z wędkarzem ginie z jednego tylko powodu – z powodu walenia pałką po głowie w celach kulinarnych.

I jeszcze dywagacja w odniesieniu do tematu co tu się też przewija – o dobijaniu ryb które nie mają szans na przeżycie. Nie wierzcie gościom z C&R na czapce i pałką w tylnej kieszeni! Nie wierzcie domorosłym weterynarzom co to na strzał ocenią szanse ryby! Nigdy!!! Wypuszczajcie ryby – nawet te mocno okaleczone. One sobie poradzą. A przynajmniej mają szanse.

  • Like 32
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podpisuję się po tym tekstem OBIEMA RĘKAMI. Z dwoma sprawami jednak nie do końca. Niestety szczupak jest jednym z niewielu dosyć żywotnych gatunków. W przypadku np. sandacza albo pstrąga nie jest tak różowo. Dodatkowo zdjęcie ryby "wypanierowanej" w piasku i liściach dalej będzie budziło we mnie raczej mieszane uczucia... Rzeczywiście raczej nie jest to kwestia "życia i śmierci" ale będąc rybą wolałbym tego uniknąć ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam przypadek kiedy został złapany pstrąg z mocno pokiereszowanym pyskiem w stanie już prawie zagojonym. Ryba ważyła coś około 2 kg, przy długości 74cm(woda nizinna) ryba musiała po tym incydencie(rozerwanie pyska) dłuższy okres nie pobierać pokarmu lub bardzo znikomo to robić co doprowadziło do jej spadku wagi, nie mniej jednak to przeżyła i pewnie by wróciła do wcześniejszej wagi tyle tylko że trafiła na wędkarz który ryb nie wypuszcza.

Swoją drogą ciekawe co doprowadziło do tak dużych uszkodzeń pyska u tego szczupaka. W sumie waga  nie duża, ciężko by było to zrobić w trakcie holu?

Edytowane przez Andru77
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(…) Nie przejmujcie się jakoś strasznie ziarnkiem piasku które przyklei się do waszej ryby czy dwie sekundy dłużej trwającej sesji foto. (…) Wypuszczajcie ryby – nawet te mocno okaleczone. One sobie poradzą. A przynajmniej mają szanse.

Podpisuję się pod tym wszystkimi czterema "kopytkami"! Żałuję, że można tylko raz kliknąć "lubię to".  :good:

 

(…) zdjęcie ryby "wypanierowanej" w piasku i liściach dalej będzie budziło we mnie raczej mieszane uczucia... Rzeczywiście raczej nie jest to kwestia "życia i śmierci" ale będąc rybą wolałbym tego uniknąć ;)

Bez przesady, chyba że ryba jest ciągnięta całymi metrami po piasku lub betonie. Czasem nie ma innej możliwości jak lądowanie ryby wyślizgiem. Zdecydowanie gorszy wpływ ma podebranie suchą dłonią. Trzeba sobie zdawać sprawę, że ryby to organizmy zmiennocieplne, więc temperatura ich ciała jest równa temperaturze wody i efekt - woda 10', dłoń 36,7' - działa jak oparzenie ciała ludzkiego temperaturą ponad 80' miłe? Czasem lepiej wystrandować rybę na wilgotną, chłodną trawę (potencjalnie przyklejone liście i piasek spłucze woda) niż czule obejmować suchą gorącą dłonią.

 

Na koniec zacytuję jeszcze jeden fragment wpisu #Sayonary "więcej luzu", choć nie odstąpię od niechęci do prezentowania okoni chwytem za dolną szczękę... ;)

Edytowane przez Alexspin
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie być może trochę teraz dośpiewuję :P :P :P

Ze dwa tygodnie wcześniej widziałem jak wydra walczy ze sporym szczupakiem. Trzymała go w zębach za tę część pyska którą mój Zombiak miał rozerwaną. To działo się dwa zakręty dalej na "moich" starorzeczach. Ten szczupak w końcu wydrze uciekł. Chcę wierzyć że to był ten sam :) :) :)

Uszkodzenie wędkarskie nie wchodzi w grę. Niemcy - łowisko jest w Dolnej Saksonii - przychodzą tu najwcześniej w listopadzie łowić na spławik. W innych porach jest im tu za dużo zielska. Sic!!!

Prócz wyder jest tu od groma kani rudych cały rok, bywają przelotem rybołowy, wiem gdzie gniazduje bielik rok w rok. Ale czy to spawka ptaka - nie wiem. Ornitologia to nie moja bajka...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podpisuję się pod tym wszystkimi czterema "kopytkami"! Żałuję, że można tylko raz kliknąć "lubię to".  :good:

 

Bez przesady, chyba że ryba jest ciągnięta całymi metrami po piasku lub betonie. Czasem nie ma innej możliwości jak lądowanie ryby wyślizgiem. Zdecydowanie gorszy wpływ ma podebranie suchą dłonią. Trzeba sobie zdawać sprawę, że ryby to organizmy zmiennocieplne, więc temperatura ich ciała jest równa temperaturze wody i efekt - woda 10', dłoń 36,7' - działa jak oparzenie ciała ludzkiego temperaturą ponad 80' miłe? Czasem lepiej wystrandować rybę na wilgotną, chłodną trawę (potencjalnie przyklejone liście i piasek spłucze woda) niż czule obejmować suchą gorącą dłonią.

 

Na koniec zacytuję jeszcze jeden fragment wpisu #Sayonary "więcej luzu", choć nie odstąpię od niechęci do prezentowania okoni chwytem za dolną szczękę... ;)

 

 

Z tym poparzeniem ryby dłonią podczas podbierania to popłynąłeś :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma co dywagować - wiadomo! My wędkarze męczymy ryby, a na pewno je stresujemy, dla naszej egoistycznej przyjemności. Pewnie większość z Forumowiczów nie jeździ na ryby, aby zdobyć pokarm dla swojej rodziny, dla ratowania życia. A to byłoby zrozumiałe, z punktu widzenia konkurencji gatunkowej. Mamy przyjemność w polowaniu, realizujemy jakieś atawistyczne popędy. Nie sądzę, że wędkujemy, aby wzmocnić wyniki finansowe rynku hobbystycznego.  

Sorki za dygresję, ale taka mi sie nasunęła. 

Edytowane przez Krzysztof-P
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Wiśle poniżej Goczałkowic udało mi się złowić sandacza, którego pysk, a właściwie jego górna szczęka wyglądała bardzo podobnie, jak szczupaka z pierwszego postu. Woda wypływając z zapory rozbija się o betonowe "zęby" i niektóre ryby płyną dalej uszkodzone w różnym stopniu. Czasem zabite, czasem ogłuszone... Ten sandacz miał świeżo rozbity pysk (wciąż krwawił), co nie przeszkodziło mu w połknięciu woblera. Normalnie żerował nie przejmując się takim "drobiazgiem".Twarda sztuka :)

 

Do dziś pamiętam hol pstrąga z górnej Wisły. Zebranie muchy z powierzchni, zacięcie i zdziwienie, że ryba wcale nie walczy. Pstrąg złowiony na hak bezzadziorowy, rybka niewielka (25-27 cm), a po dociągnięciu do nóg tylko jeden raz drgnęła - i to wszystko. Pomimo prób reanimacji już nie dała żadnych oznak życia :(

 

Oba opisane przypadki to moje osobiste doświadczenia. Ryby to twardzi zawodnicy i zwykle łatwo się nie poddają, chęć przeżycia to jest potężna energia i wiele ryb, jeśli dostanie taką szansę - przeżywa. Dlaczego więc warto jest obchodzić z nimi delikatnie?

Na wszelki wypadek ;)

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym poparzeniem ryby dłonią podczas podbierania to popłynąłeś :D

 

Nie sądzę. Wiem i pewnie Ty też jakie jest uczucie gdy z kranu poleje się na dłoń woda 80',nie będzie bąbla, ale przyjemne to nie jest. Piszę to w oparciu o zdanie niekwestionowanych autorytetów wędkarstwa.

Nie wątpię, że ryby są w stanie wiele znieść, ale to nie znaczy, że mamy nie szanować ich jako przeciwników. Nawet prymitywne ludy po upolowaniu zwierzęcia oddawał hołd i część pokonane zdobyczy. Szanujmy naszych przeciwników dzięki którym możemy realizować nasze hobby i bez nsdmiernej "napinki".

Edytowane przez Alexspin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stres u zwierząt jest trochę inny niż sobie wyobrażamy, obserwując nas samych. Przykładowo - kopytne zwierzęta, co widać na licznych filmach przyrodniczych, spokojnie pasą się dalej, gdy tylko lew zrezygnuje z gonitwy. Inaczej byłoby, gdyby antylopa rozważała psychologicznie czy za krzakiem nie czai się drugi lew, gdyby prowadziła pogłębione analizy psychologiczne i zastanawiała się, czy jutro coś złego jej nie spotka. Pewnie wykończyłaby się nerwowo. Niczym my, ludzie - słabo odporni na stres w sytuacjach zagrożenia życia. Przykładowo - własny wypadek samochodowy rozkminiamy do końca życia, śnimy o nim nocami, kupujemy tabletki lub odstresowujemy się alkoholem. 
Czyli wnioskuję, może błędnie, że zerwana z haczyka ryba, po ustaniu bólu, o ile on wystąpił - ma się całkiem spoko. Szczupak, który już szamotał się na wędce i udało mu się zerwać- poluje ponownie, jakby bez stresu.  Te wyjęte z wody - pewnie mają gorzej, z przyczyn mechanicznych, a nie psychologicznych.

Edytowane przez Krzysztof-P
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby nie było - nie jest moim celem wywoływanie kolejnego zamieszania, popularnie zwanego burzą z elementami gówna.

Krzysztofie - ????

Januszu - wyjątki nie są głosem w dyskusji. Pozostają wyjątkami - nawet jeśli to Twoje "osobiste" doświadczenia...

Chodzi tylko o to, żeby nie przeginać  - w żadną stronę,,,

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W 2017 latem, była w Dolnej Saksonii powódź i woda w starorzeczach podniosła się o dwa i pół metra. Wysoka woda utrzymywała się do zimy. Ryby łowiłem tam, gdzie normalnie parkowałem Jeepa - na łące. Zima 2017/2018 była bardzo ostra. Powodziowa woda zeszła, a starorzecza pokrył lód - miejscami niemal do dna. Lato 2018 kolejna masakra - woda w starorzeczach opadła, na sporych połaciach odsłaniając dno. I ten pokaleczony, pokancerowany szczupak to wszystko przeżył. Przetrwał!!!

Takie zdarzenia nadają największy sens wypuszczaniu ryb...

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każda ryba ma swoisty dla gatunku "point of no return", szczupak, sum, węgorz, karaś...mają zdecydowanie spory bufor jednak, pstrąg, sandacz czy lipień zdecydowanie marginalny. Wzrost temperatury proporcjonalnie zmniejsza możliwość przeżycia po opuszczeniu przez ryby naturalnego środowiska...Mając wiedzę i rozum, homo sapiens ustalił pewne wytyczne pozwalające zwiększyć przeżywalność złowionych ryb, zbiór rzeczonych nazywamy w skrócie C&R. Naukowcy już dawno określili zestaw prostych badań/czynności, które w dużej mierze pomagają określić czy ryba przeżyje po uwolnieniu czy nie, opiera się on na zasadzie działania wybranych narządów zmysłu ryb...Ryby są delikatnymi i bezbronnymi, poza wodą, organizmami bez względu na to czy nam to pasuje czy nie...

Edytowane przez guciolucky
  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każda ryba ma swoisty dla gatunku "point of no return", szczupak, sum, węgorz, karaś...mają zdecydowanie spory bufor jednak, pstrąg, sandacz czy lipień zdecydowanie marginalny. Wzrost temperatury proporcjonalnie zmniejsza możliwość przeżycia po opuszczeniu przez ryby naturalnego środowiska...Mając wiedzę i rozum, homo sapiens ustalił pewne wytyczne pozwalające zwiększyć przeżywalność złowionych ryb, zbiór rzeczonych nazywamy w skrócie C&R. Naukowcy już dawno określili zestaw prostych badań/czynności, które w dużej mierze pomagają określić czy ryba przeżyje po uwolnieniu czy nie, opiera się on na zasadzie działania wybranych narządów zmysłu ryb...Ryby są delikatnymi i bezbronnymi, poza wodą, organizmami bez względu na to czy nam to pasuje czy nie...

 

Pierwsza część Twojej wypowiedzi to jakby oczywista oczywistość...

Wszystkie zasady C&R razem wzięte nie zwiększą przeżywalności złowionych ryb bardziej niż wypuszczanie ich bez zbędnego dorabiania ideologii.

...zasada działania wybranych narządów zmysłu ryb.... to zdanie położyło mnie na łopatki. ;) ;) ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem na myśli, między innymi narząd równoważnosłuchowy...ale chyba marnuję czas starając się choć trochę wytłumaczyć, podstawy prostych funkcji życiowych kręgowców.

 

Jedną z czynności jest obrócenie ryby brzuchem do góry i obserwowanie czy w krótkim czasie potrafi przybrać właściwą pozycję, ciałka czuciowe np plamka zaniedbana, szybko reagują na braki tlenu co powoduje ich dysfunkcje czyli zaburza lub uniemożliwia działanie...ehhh

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Guciu za szybko się biesisz... bez obrazy ;)

Przeciętny wędkarz  - a nawet nadprzeciętny - nie ma pojęcia o czym piszesz... bo nawet Google nie wie co to plamka zaniedbana :P  :P  :P. Zdawało mi się, że C&R to zbiór praktycznych zasad, a nie przewodnik po laboratoryjnych doświadczeniach....

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napiszę po łacinie, Macula neglecta. Miłej lektury życzę i dodam, że Google to nie jest wiedza tylko przeglądarka...może popularna ale...

 

Edit- Ja się nie denerwuję, jestem tylko załamany tym co czytam ostatnio na forum a co utwierdza mnie, że żyję na planecie, której mieszkańcy, sterowani telewizorem, nawet nie wykazują chęci jej poznania...

Edytowane przez guciolucky
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieciakiem będąc, 15-17 lat, trafiłem szczuplego koło 50 cm.

Jego cechą charakterystyczną było to, że miał spory kawałek boku wygryziony. Rana dość świeża, tak z dwa tygodnie na oko.

Niestety wdal się jakiś grzyb czy inne badziewie. No wyglądała niespecjalnie.

Wszyscy, którzy przy tym byli twierdzili, że tylko pałka w łeb.

A ja na głupi młody rozum wymyśliłem co innego.

Ranę oczyscilem tyle ile się dało. Fakt wymagało to też zeskrobania trochę nadgnilych tkanek.

Po czym udałem się do ojca, który w niedalekiej okolicy raczył się z kumplami księżycówką.

Wylalem na szczuplego ze dwa, trzy szkopki specyfiku 60+.

Chwilę odczekalem i wpuscilem go to takiej małej zatoczki aby mógł odpocząć po wszystkich zabiegach.

Stał tam koło godziny zanim odplynal.

W kolejnych latach bywał na moim haku wiele razy. Aż zacząłem prowadzić jego metryke przyrostu.

Nazwany przeze mnie "banan", ponieważ rana zablizniajac się trochę go wygiela.

Lowilem go tak z kilometr w górę i w dół od miejsca pierwszego spotkania.

Ostatni raz był u mnie gdy miał już ponad 80 cm, potem zniknął.

Czy odplynal czy trafił na stół tego nie wiem.

Szczupaki bywają twarde. Widywalem już takie co po strzale pałka i godzinie w siacie, w bagażniku nadal się ruszaly.

 

A co do samego zabiegu.

Sporo ludzi pomyśli, że gdzie rybę bimbrem polewac, jednak ja jako małolat stwierdziłem,że skoro ludziom pomaga to może i rybie?

Teraz po wielu latach i zdobytej wiedzy pewnie zrobił bym to samo. Z zakazona rana był skazany na śmierć a tak była jakaś nikła szansa.

 

Co do samych uszkodzeń.

Widywalem i lowilem wiele mniej lub bardziej pokaleczonych ryb, które mimo kalectwa miały się dobrze.

Widywalem również wiele ryb, którym na oko nic nie było a padły.

Czym to się ma nie wiem. Do ichtiologa mi bardzo daleko.

Osobiście uważam, że skoro ryba pozwoliła mi się złowić, zaspokoila moje samcze instynkty polowania i dominacji, dostarczyła katharsis to mi tyle wystarczy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarówno etanol jak i metanol powodują denaturyzację tkanek ryb co w konsekwencji powoduje ich rozkład i zakażenie organizmu, dodatkowo oba alkohole w żaden sposób nie niszczą grzybów i pleśni. Jeśli chcemy odkażać koniecznie alkoholem to musi być to difenoksyetanol, który niszczy, oprócz grzybów, bakterie oraz wirusy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gustawie, szanuję Twoją wiedzę i zdaję sobie sprawę, że przy Tobie obaj z Marcinem jesteśmy ignorantami, ale jak w takim razie wytłumaczysz fakt wielokrotnego złowienia tego szczupaka ze "zdenaturyzowanymi tkankami" i zabliźnienie się rany? Przypadek? Szczęście? A może jednak pozytywny wpływ zabiegu wykonanego przez Marcina?

Edytowane przez Alexspin
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...