Skocz do zawartości

Noteć wysycha


Bułka

Rekomendowane odpowiedzi

I dość groteskowo wypadają lamenty o niszczeniu planety - zwłaszcza teraz teraz, kiedy tą zniszczoną przez wstrętnych ludzi Europę szturmują tłumy uchodźców wiodących dotąd to wspaniałe, dzikie życie. Po kiego pchać się nad ten przekształcony Ren, po licho nad uregulowaną Sekwanę, w te wszystkie wstrętne szachownice pól i lasów !? No po jaki dzwon !?

Nie jestem zwolennikiem dyskusji politycznych na jerku.... ale Ci ludzie pchają się do Europy właśnie dzięki zmianom klimatycznym. Wojnę w Syrii poprzedzila najwieksza w historii nowożytnej susza.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też nie jestem zwolennikiem, ale nie tylko z Syrii fala poszła...

Pewien nasz kolega zainwestował trochę w fotowoltaikę i ... jest zadowolony ????

A czy w ogóle istnieje coś takiego jak energia czysta, której ozyskiwanie jest dla przyrody neutralne?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem zwolennikiem dyskusji politycznych na jerku.... ale Ci ludzie pchają się do Europy właśnie dzięki zmianom klimatycznym. Wojnę w Syrii poprzedzila najwieksza w historii nowożytnej susza.

Coraz głośniej mówi się, że kolejna wojna może być..o wodę. Mad Max nadjeżdża ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mysha.. poronionych ideologii, i o nie nawalanek.. :)  To by znaczyło, że również w średniowieczu i przed nim wcześniej miały miejsce na ziemi zmiany klimatyczne - z winy zawsze złych człowieków? A może to niektóre cywilizacje stoją wyżej, są dla pozostałych magnesem.. chociaż już ich nie ma?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coraz głośniej mówi się, że kolejna wojna może być..o wodę. Mad Max nadjeżdża ....

 

Czytałem że już w chwili obecnej na ziemi toczy się około 2500 konfliktów zbrojnych o dostęp do kurczących się zasobów naturalnych. Jak w przyszłości dojdzie do konfliktu globalnego - będzie to wojna, jakiej historia ludzkości nie zna. Wyginie większa część populacji. Niestety, majowy raport IPBES przybliża tą ponurą wizję.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy w ogóle istnieje coś takiego jak energia czysta, której ozyskiwanie jest dla przyrody neutralne?

 

To jest właśnie oze. Fotowoltaika - głównym składnikiem ogniw jest krzem, którego na mamy najwięcej na ziemi poza tlenem. Wiatraki to stal, beton oraz łopaty wykonane z mat szklanych.

Naturalnie to wszystko trzeba najpierw przetopić, połączyć, posklejać ale czyściej pozyskiwać energii chyba już się nie da.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś czytałem,że w ogniwach jakieś toksyczne paskudztwa są i w razie uszkodzenia... lipa.

Wiatraki, nie wiem jak na morzu, ale na lądzie nie są bez wpływu na zwierzęta i ludzi w pobliżu, coś jednak przeszkadza... energia odzyskiwana z falowania morza? Pewnie zawodne toto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Odtwarzanie mokradeł
- Odtwarzanie terenów zalewowych ...
- Remeandryzacja
- Renaturyzacja koryt
- Odtwarzanie i przyłączanie cieków okresowych
- Renaturyzacja osadów
- Usuwanie zapór i przegród
- Naturalne umocnienia
- Eliminacja sztucznych umocnień
- Renaturyzacja polderów

 

U mnie nad Wisłą wiele starorzeczy na których łowiłem jeszcze 5-7 lat temu już nie ma. Dzika deweloperka i zabudowywanie terenów zaraz za wałem zrobiło swoje. Wyschnęły. Pogoda i długie okresy suszy też nie pomogły.

post-52418-0-03323400-1562137248_thumb.jpg

Edytowane przez luk_80
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mysha.. poronionych ideologii, i o nie nawalanek.. :)  To by znaczyło, że również w średniowieczu i przed nim wcześniej miały miejsce na ziemi zmiany klimatyczne - z winy zawsze złych człowieków? A może to niektóre cywilizacje stoją wyżej, są dla pozostałych magnesem.. chociaż już ich nie ma?

Tu masz pracę https://www.pnas.org/content/112/11/3241.

 

Przepraszam Sławku, ale nie dam rady z Tobą dyskutować. Jakiś wirus mnie rozwala, a robota czeka. Poprzekomarzamy się kiedy indziej  :) .

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Niemczech wiatraki skutecznie dziesiątkują ptaki drapieżne, które żywią się ptakami zabitymi przez łopaty i często same giną z tego powodu. Pewnie wszędzie jest podobnie. Można powiedzieć, że to bez znaczenia, bo większość i tak tego nawet nie zauważy. No można i tak do tego podejść. Michał, dzisiaj nawet żywność zawiera toksyczne paskudztwa. Wisły nikt nie będzie pogłębiać do tych sześciu metrów, o których pisałeś. To będzie szereg kaskad piętrzących i pewnie konieczne podwyższenie obwałowań. Czyli stary pomysł z czasów gierkowskich pewnie jakoś zmodyfikowany. Można sobie wyobrazić jak to wpłynie na populację troci, certy, innych reofilnych w rodzaju bolenia i brzany. Ale kto by się tym przejmował, jak tymi ptakami zabijanymi przez wiatraki. Te bogate w wodę Stany już budują potężne instalacje pozwalające na import słodkiej wody z Kanady. Na odsalanie wody może sobie dzisiaj pozwolić jedynie niesłychanie bogaty malutki Katar, który nie ma zasobów wody słodkiej. Warto przypomnieć sobie ustalenia z tzw. Raportu Rzymskiego, który obarczony był wieloma błędami, bo nawet w najbardziej optymistycznym wariancie przewidywał, że zasoby ropy skończą się w 2020 roku, nie mógł przewidzieć dynamicznych zmian klimatu i aż tak szybkiego wzrostu liczby ludności. W tamtych czasach nawet ustalenie prawidłowej populacji ludzi na świecie nie było możliwe, bo wielu państwach (dzisiaj wiemy, że o dużej liczbie ludności) nie prowadzono nawet spisów ludności. Według niektórych Raport był jedną z pierwszych prób usankcjonowania konieczności radykalnego zmniejszenia liczby ludności świata przy pomocy metod bardzo radykalnych, ale nie można powiedzieć, że jego główne założenia do osiągnięcia równowagi światowej czyli, że będzie stuprocentowa kontrola urodzin, każda rodzina będzie mieć średnio dwójkę dzieci i poziom produkcji przemysłowej zostanie utrzymany na poziomie tej z 1975 roku są pozbawione sensu i nie zmuszają dziś bardziej do myślenia o przyszłości Ziemi niż wtedy. Wystarczy porównać ówczesną produkcję (to były lata światowego kryzysu) z tą dzisiejszą.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Niemczech wiatraki skutecznie dziesiątkują ptaki drapieżne, które żywią się ptakami zabitymi przez łopaty i często same giną z tego powodu.

 

Wielokrotnie byłem na farmach wiatrowych i nigdy nie widziałem pod turbiną zabitego ptaka. Oczywiście, nie twierdzę, że to się nie dzieje ale jest to kropla w morzu w porównaniu do ilości ptaków zabijanych przez samochody. A budynki mieszkalne? Też zabijają ptaki. A linie energetyczne?

Zresztą w Polsce uzyskanie zgody środowiskowej na wiatraki wymaga prowadzenia co najmniej rocznych badań ornitologicznych na lokalizacji inwestycji, chodzi o niestawianie wiatraków na trasach przelotów ptaków i w rejonach ich licznego występowania.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sławek, głupoty wypisujesz o tych naszych braciach Niemcach. Dolną Saksonię dzieli na dwie części Mittelland Kanal - kanał śródlądowy, największa droga wodna w Niemczech. Fakt, nowe volkswageny płyną tanią drogą z Wolfsburga do morza i dalej na cały świat. Ale żeby ten kanał zbudować - tylko w Dolnej Saksoni trzeba było zmodyfikować 21 rzek. Pogrodzić, zabetonować, zmeliorować. Warunki wodne w tym - w końcu rolniczym rejonie padły na pysk. Dziś czasem 80-metrowe studnie głębinowe nie dają rady. Spróbuj na Oker czy Aller postawić zaporę - zanim wymurujesz pierwszy kamień będziesz miał na brzegu sto tysięcy protestujących. Głupków? Oszołomów? Nie. Pragmatyków których decyzje w imię szczytnych, rozwojowych celów dotknęły osobiście. Wiesz, oni by te volkswageny zawieźli do Hamburga furmankami albo zgoła zanieśli na plecach - byleby ktoś zakopał Mittellandkanal i przywrócił warunki sprzed lat.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest zawsze jakaś cena do poniesienia i zwykle niełatwy wybór. My tutaj nie dokonujemy wyborów, my marzymy, nie dochodząc do żadnego konkretnego rozwiązania, wiecznie rozdarci i zatrzymani w pół kroku.. Nic z tego stanu zawieszenia nie wynika - Tomaszu.. :) No może tylko jakaś świeżo nawiedzona grantami koalicja  pt Ratujmy Przed Zagładą Rzeki, coś tam sobie hapnie, korzystnie   zmonetyzuje - a jakże! - złudzenia naiwnych..

Cywilizacyjny krajobraz rzadko kiedy doskonale komponuje się z infantylnymi wyobrażeniami poniektórych.. ale świetnie z poziomem i jakością życia.. i ostatecznie ustala społeczne priorytety. Te poniekąd krokodyle łzy nad słabnącą rzeką obeschną nam przecież na drodze szybkiego ruchu albo w klimatyzowanej chacie  :) 

Ludzie i przyroda "od zawsze" są połączonymi  ze sobą konglomeratem w którym ewolucyjne zmiany i przekształcenia dzieją się po obu stronach. A wymieranie towarzyszy ziemskiemu życiu od zarania dziejów - przed nami, i z nami..

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ludzie i przyroda "od zawsze" są połączonymi  ze sobą konglomeratem w którym ewolucyjne zmiany i przekształcenia dzieją się po obu stronach.

Amen. 100% zgody. Mam jednak wrażenie, że jedna strona lekko przegina w eksploatacji tej drugiej. Ważne by rozwój społeczno-gospodarczy uwzględniał jednak to co nas otacza: wodę, powietrze, ziemię. Jak to zniszczymy i skazimy to odkryjemy, że samymi pieniędzmi nie można się najeść. A zaczynać nie trzeba od spraw globalnych ale lokalnych. Od własnego podwórka, własnej rzeczki, okolicy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielokrotnie byłem na farmach wiatrowych i nigdy nie widziałem pod turbiną zabitego ptaka. Oczywiście, nie twierdzę, że to się nie dzieje ale jest to kropla w morzu w porównaniu do ilości ptaków zabijanych przez samochody. A budynki mieszkalne? Też zabijają ptaki. A linie energetyczne?

Zresztą w Polsce uzyskanie zgody środowiskowej na wiatraki wymaga prowadzenia co najmniej rocznych badań ornitologicznych na lokalizacji inwestycji, chodzi o niestawianie wiatraków na trasach przelotów ptaków i w rejonach ich licznego występowania.

Ale ja tego nie wyssałem sobie tego z palca. Tacy jak by pewnie ich Sławek nazwał (a może się mylę) - nawiedzeni ornitolodzy amatorzy pokazywali te martwe ptaki i tłumaczyli na czym to polega. Drapieżniki zamiast polować zbierają martwe i same wpadają w pułapkę, najczęściej w okresie lęgów. Kiedy tych kursów pod wiatraki robią więcej. Oczywiście możemy to uznać za margines, jak te owady w niektórych częściach Niemiec, których połowa gatunków wyginęła w ciągu stu lat, jak orangutany na indonezyjskich wyspach, które straciły większość swoich naturalnych siedlisk, bo przecież wszyscy chcemy używać mydeł, płynów z mleczkiem kokosowym. Jak te wspaniałe kanały, którymi szybko wędrują jakieś egzotyczne gatunki rybek, skorupiaków, mięczaków. Pięć procent powierzchni Niemiec stanowi już asfalt, beton itd. Chcemy mieć ładne podłogi, meble, więc robią te lasy w Ameryce Południowej, Afryce, wszędzie gdzie jeszcze coś ładnego rośnie. Można godzinami wymieniać te marginesy, szczegóły, drobiazgi, krople w morzu, ale jak zebrać to wszystko w całość, to rysuje się przerażający obraz. Wiesz, nie sądzę by w Niemczech wydanie zgody na stawianie wiatraków nie wymagało uwzględnienia szlaków wędrówek ptaków itp.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 My tutaj nie dokonujemy wyborów, my marzymy, nie dochodząc do żadnego konkretnego rozwiązania, wiecznie rozdarci i zatrzymani w pół kroku..

 

Wiesz Sławek - to zdanie tak mi się spodobało, ale to tak... że umawiam się z Tobą na ryby. A na ryby umawiam się tylko z tymi których cenie i szanuje..

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ja tego nie wyssałem sobie tego z palca. Tacy jak by pewnie ich Sławek nazwał (a może się mylę) - nawiedzeni ornitolodzy amatorzy pokazywali te martwe ptaki i tłumaczyli na czym to polega. Drapieżniki zamiast polować zbierają martwe i same wpadają w pułapkę, najczęściej w okresie lęgów. Kiedy tych kursów pod wiatraki robią więcej.

Z Twojego opisu można wysnuć wniosek, że wiatraki to maszynki do mielenia ptaków. Z racji wykonywanej pracy bywam na farmach i na podstawie własnej praktyki nie mogę się z tym zgodzić. Może to być jakiś wyjątek ze względu na nieszczęśliwą lokalizację farmy, może to być nawet manipulacja.

Ja bym się zapytał tych ornitologów jaki sposób pozyskiwania energii ich zadowala. Bo mi się czasem wydaje, że dla niektórych najlepiej było zrównać wszystko z ziemią i wrócić od szałasów. Każda technologia pozyskiwania energii ma jakieś wady i zawsze znajdą się protestujący. Zawsze. A co jest mniej szkodliwe dla naszej przyszłości od OZE? A w OZE na tą chwilę liczy się tylko wiatr i słońce.

 

czywiście możemy to uznać za margines, jak te owady w niektórych częściach Niemiec, których połowa gatunków wyginęła w ciągu stu lat, jak orangutany na indonezyjskich wyspach, które straciły większość swoich naturalnych siedlisk, bo przecież wszyscy chcemy używać mydeł, płynów z mleczkiem kokosowym. Jak te wspaniałe kanały, którymi szybko wędrują jakieś egzotyczne gatunki rybek, skorupiaków, mięczaków. Pięć procent powierzchni Niemiec stanowi już asfalt, beton itd. Chcemy mieć ładne podłogi, meble, więc robią te lasy w Ameryce Południowej, Afryce, wszędzie gdzie jeszcze coś ładnego rośnie. Można godzinami wymieniać te marginesy, szczegóły, drobiazgi, krople w morzu, ale jak zebrać to wszystko w całość, to rysuje się przerażający obraz. Wiesz, nie sądzę by w Niemczech wydanie zgody na stawianie wiatraków nie wymagało uwzględnienia szlaków wędrówek ptaków itp.

Właśnie o tym jest raport IPBES. Wnioski są zatrważające. To co może robić zwykły człowiek, to ograniczać konsumpcję oraz uświadamiać swoje otoczenie aby postępowało podobnie.

Ale równocześnie energia elektryczna jest nam potrzebna i najlepiej by było, gdyby była pozyskiwana w jak najmniej inwazyjny w skali globu sposób.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@GrzegorzB ja nie jestem ornitolog. O mykologii hypogeicznej można ze mną pogadać bez końca. O ornitologii nie. Niemniej - między miejscem gdzie mieszkam i miejscem gdzie łowię szczupaki jest ze trzy kilometry pół i ze dwadzieścia wiatraków. Mój jedenastoletni syn pyta kiedyś - Tata a zrobisz mi skrzydło polskiej husarii? Mówię mu, jasne Alek. Zrobię. Sepów u mnie nie ma. Ale ilość zabitych przez wiatraki kani czy jastrzębi wystarczyłaby na cały zagon husarii.... To taki fakt organoleptyczny...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Twojego opisu można wysnuć wniosek, że wiatraki to maszynki do mielenia ptaków. Z racji wykonywanej pracy bywam na farmach i na podstawie własnej praktyki nie mogę się z tym zgodzić. Może to być jakiś wyjątek ze względu na nieszczęśliwą lokalizację farmy, może to być nawet manipulacja.

Ja bym się zapytał tych ornitologów jaki sposób pozyskiwania energii ich zadowala. Bo mi się czasem wydaje, że dla niektórych najlepiej było zrównać wszystko z ziemią i wrócić od szałasów. Każda technologia pozyskiwania energii ma jakieś wady i zawsze znajdą się protestujący. Zawsze. A co jest mniej szkodliwe dla naszej przyszłości od OZE? A w OZE na tą chwilę liczy się tylko wiatr i słońce.

 

 

Właśnie o tym jest raport IPBES. Wnioski są zatrważające. To co może robić zwykły człowiek, to ograniczać konsumpcję oraz uświadamiać swoje otoczenie aby postępowało podobnie.

Ale równocześnie energia elektryczna jest nam potrzebna i najlepiej by było, gdyby była pozyskiwana w jak najmniej inwazyjny w skali globu sposób.

W żadnym wypadku tak bym tego nie nazwał. Przecież nie powiem, że te Tobie znane pewnie w okolicy, gdzie już ptaków nie ma. Zwracam uwagę jedynie na fakt, że gdzie by człowiek ręki nie przyłożył , to coś niedobrego się dzieje. Nawet te nowe technologie i nowoczesne sposoby gospodarowania nie są takie obojętne dla środowiska. Skoro nie dla środowiska, to też nie dla ludzi. Nie lubię wiatraków psujących krajobraz, wielu ludzi ich nie lubi z tego powodu. Pewnie pamiętasz protesty miejscowych, kiedy gdzieś miały stanąć w Bałtyku. Żyjemy z ludzi przyjeżdżających tu wypoczywać, nikt nie przyjedzie żeby oglądać wiatraki stojące w morzu. Mają rację, ja też bym omijał takie miejsce. Ogniwa tak. Na prywatnych domkach, nawet ze wsparciem państwa. Poza miastami. Właściwie wszystko mi jedno czy na kilkuset hektarach stoi jakaś monokultura np. w postaci kukurydzy, której chyba często nikt nawet nie zbiera, czy staną tam ogniwa. Podobno może być problem z ich utylizacją, ale mam nadzieję, że do tego czasu i z tym się uporamy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@GrzegorzB ja nie jestem ornitolog. O mykologii hypogeicznej można ze mną pogadać bez końca. O ornitologii nie. Niemniej - między miejscem gdzie mieszkam i miejscem gdzie łowię szczupaki jest ze trzy kilometry pół i ze dwadzieścia wiatraków. Mój jedenastoletni syn pyta kiedyś - Tata a zrobisz mi skrzydło polskiej husarii? Mówię mu, jasne Alek. Zrobię. Sepów u mnie nie ma. Ale ilość zabitych przez wiatraki kani czy jastrzębi wystarczyłaby na cały zagon husarii.... To taki fakt organoleptyczny...

Tomasz, dzięki że podzieliłeś się swoimi spostrzeżeniami. Co prawda w pierwszym momencie, pomny własnych doświadczeń, myślałem że może mnie wkręcasz ale ostatecznie Twój wpis skłonił mnie do poszukiwań i dowiedziałem się czegoś nowego.

Kiedy 20-30 lat temu w Niemczech wybuchł boom na wiatraki chyba za bardzo nie liczono się z kosztami środowiskowymi, zapewne po części z tego powodu, że nie były one wtedy jeszcze wystarczająco znane. Teraz wiemy jak to wygląda, dzięki czemu możemy unikach tych błędów. Wszystko sprowadza się do wyboru odpowiedniej lokalizacji, tak aby negatywny wpływ na ptaki był jak najmniejszy. Po to są obowiązkowe badania ornitologiczne przed rozpoczęciem inwestycji. Co istotne, badania ornitologiczne prowadzone są także już po wybudowaniu farmy wiatrowej. W przypadku nieprawidłowości inwestor ponosi dodatkowe koszty związane np. z budową systemów odstraszających ptaki. Rzeczywistość jest taka, że w Polsce rząd jest bardzo ale to bardzo negatywnie nastawiony do wiatraków, a ceny skupu energii z farm wiatrowych są tak wyśrubowane, że chyba nikomu nie opłaca się kombinować narażając przy tym na dodatkowe koszty.

Dodam, że jeśli w imię zrównoważonego rozwoju i ochrony klimatu mielibyśmy stopniowo przechodzić na energię z OZE, to trzeba mieć świadomość, że sama fotowoltaika w polskich warunkach nie da rady. Ogniwa produkują prąd tylko w ciągu dnia, a ogólna produkcja w miesiącach zimowych jest nieporównywalnie mniejsza niż w pozostałych porach roku. Natomiast wiatraki zdecydowanie najlepszą produkcję mają w miesiącach zimowych i ogólnie w porze nocnej produktywność jest lepsza niż w ciągu dnia. Tym samym, te dwie technologie częściowo się uzupełniają.

Edytowane przez Grzegorz B.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja energetyczna Niemiec i Francji z naszą jest oczywiście odmienna, bo oni są eksporterami prądu. Tu ciekawy filmik, który zwraca uwagę na zagadnienia, które bywają pomijane lub przedstawiane w innym świetle niż to wygląda faktycznie. Uczmy się od tych, którzy maja temat przerobiony i wyciągajmy własne wnioski. Może koszty wytworzenia wiatraków zwracają się szybko (podobno w sześć miesięcy), energia tania i eko, ale popatrzmy też na pozostałe koszty wynikające z powstania farm wiatrowych. https://www.youtube.com/watch?v=vKz4IIRcLX0

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...