Skocz do zawartości

Najbardziej absurdalne przepisy PZW


Grzesiek

Rekomendowane odpowiedzi

Jakie przepisy PZW uważacie za "najgłupsze" ? Bo według mnie jest nim konieczność wpisywania daty do zezwolenia. Po kiego ch*ja mam to robić ? Ryb i tak nie zabieram, zezwolenie na dany rok mam ważne, to po co komu data połowu ? Za jej brak SSR i PSR każą mandatami. Według prawa, wychodząc nawet na godzinkę na ryby, muszę wpisać datę połowu. Idąc tym tropem, to po kilku miesiącach rubryki by się skończyły:) Dlatego tego nie wpisuję, bo to absurd jakich mało....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Absurdalny dla Ciebie ... Tak jak absurdem jest mandat za brak jednego światła w samochodzie w dzień. W pierwszym przypadku będą się tłumaczyć, że to np.

do statystyk ... W drugim, że chodzi o bezpieczeństwo ... A tak naprawdę to łatwy sposób na zarabianie kasy i oczywiście do statystki, ale tej którą można hucznie ogłosić i się nią chełpić, a brzmi ona mniej więcej tak: przeprowadziliśmy masowe x kontroli i w wyniku rażących naruszeń nałożyliśmy masowe x mandatów, a że mandaty za brak wpisu i spaloną żarówkę albo połowa zatrzymanych to nurki z parków to już niekoniecznie trzeba o tym wspominać ????

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie absurdalne są nadal limity dzienne ryb, szczególnie drapieżnych, jakie w świetle prawa można zabrać..

 

Nie przeszkadza mi konieczność wpisania daty, przeszkadza mi, że Mietek z Genkiem co roku w świetle prawa zubażają wodę o kilkaset sandaczy, szczupaków i boleni.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście kilka absurdów z naszego punktu widzenia można znaleźć. Jednak co dla jednych jest absurdem dla innych ma uzasadnienie. Jeśli te 40 wejść na wody jest uzasadnione zbyt wielką presją to jest to logiczne. Można nie ograniczać a za jakiś czas chodzić nad wodę bardziej na spacer niż na ryby. Jaka to presja można wyczytać z tych wpisów do rejestru. Jeśli tak to działa to całkiem fajnie. Ogólnie są różne grupy ludzi w PZW. Jednym zależy na zbijaniu kasy na siatach, innym na to by można było karpiem zamrażarkę napchać. Kolejnej grupie zależy na fajnych, rybnych wodach. O tym co jest i co będzie decydujemy my. Tylko kto się angażuje w życie związku a kto płaci psiocząc że daje kasę na złodziei i na tym kończy się jego aktywność? Myślę że gdyby choć część ludzi krytykujących chciała się zaangażować i dać coś z siebie byśmy mieli super zarządy w kołach i okręgach. Sam działam aktywnie w kole. Niestety wiele kół jest we władaniu dziadków od karpia i pełnej zamrażarki. Także ludzi narzekających na absurdy głównie czytam w internecie. W strukturach związku stara się działać jakiś niewielki ułamek. Większość zachowuje się jak typowy klient a nie członek związku. I dla osób o takim podejściu lepiej sprawdzi się komercja.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cobrax masz rację, ale wpisy do rejestru, zaznaczające moją wyprawę nad wodę bez zabierania ryby, są bezsensowne. Po co to komu? Czyżby ktoś chciał liczyć presję wędkarską na danej wodzie w ten sposób? Dobrze, że jeżdżę nad różne wody i rejestr wystarcza. Nie wyobrażam sobie jakiś harmonijek papierowych. Ale, jak napisałeś, nie podoba ci się, to zrób coś, żeby to zmienić. Nie zrobię tego, szkoda mi czasu, po prostu nie będę utyskiwał i już. Niepotrzebna mi dogłębna znajomość to i tak już nieprzystającego Regulaminu PZW do rzeczywistości. Nie zabieram ryb, więc mam w dupie wymiary i limity. Ale tak naprawdę nie jest. Znajomość Regulaminu pozwoli mi na przykład zwrócić komuś uwagę nad wodą. Reasumując. Nie ma opcji, żebym go złamał, ale mentalność większości jest inna. Czasami odnoszę wrażenie, iż łatwiej zmienić zapisy w Naszej Konstytucji niż w Regulaminie PZW.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z jednej strony może wpisy nie mają sensu z drugiej mają. Wyobraź sobie jakiś pstrągowy ciurek na który wchodzi 100 osób tygodniowo. Ludzie brodzą, łowią. Zadepczą taką rzeczkę momentalnie. Jeśli rejestr ma spowodować ograniczenia w liczbie wejść czy wydanych zezwoleń to ma to sens. Jeśli z rejestrów wynika że jakaś woda jest poddana dużej presji i warto tam wprowadzić odcinek no kill to też ma to sens. Póki co nie ma zezwoleń dla biorących ryby i puszczających wszystko więc rejestr obowiązuje każdego. Moim marzeniem jest by w ramach składki członkowskiej mieć zezwolenie no kill na cały kraj. A składka na zagospodarowanie i ochronę wód w danym okręgu by zapewniała możliwość zabierania ryb zgodnie z regulaminem. Wtedy posiadacz zezwolenia no kill mógłby być zwolniony z rejestru. Niestety chyba nie zdołam dotrzeć do takiej pozycji w związku by decydować o takich sprawach.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coraz częściej rzetelną wiedzę zastępuje "wydaje mi się, że tak jest". Gdyby choć część osób narzekających na przepisy PZW zadała sobie odrobinę, naprawdę odrobinę trudu i wykonała telefon do swojego zarządu okręgu, to usłyszeliby rozwiewającą wątpliwości odpowiedź. 

A tak muszą ją przeczytać :D

 

W Polsce wody są własnością Skarbu Państwa. Takie jest prawo. W imieniu Skarbu Państwa wodami zarządzają Wody Polskie (dawniej RZGW). Wody Polskie wydają zgodę na dzierżawienie poszczególnych rzek (lub ich odcinków), oraz jezior, na podstawie tzw. Operatów Wodnoprawnych. Operat Wodnoprawny określa obowiązki dzierżawcy, takie jak minimalną i maksymalną ilość zarybienia, a także inne obowiązki. W tym przestrzeganie obowiązków wynikających z rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 30,09,2003/Dz. U. nr 180 poz. 1766/ "Rejestracja Połowu Ryb" jest obowiązkiem wynikającym wprost z tego rozporządzenia i zaniechanie rejestracji jest podstawą do odebrania pozwolenia na dzierżawę wszystkich obwodów dzierżawionych przez dany okręg. Reasumując - jeśli dany okręg nie egzekwowałby wpisów do rejestru od wędkarzy, dodam - od niektórych wędkarzy, którym "nie chce się", ryzykowałby utratę możliwości wędkowania przez wszystkich wędkarzy zrzeszonych w danym okręgu, również przez tych, którym się chce rzetelnie rejestr wypełniać. Czyli de facto działałby na ich szkodę. A za to są sankcje karne...

 

Jeśli nie podoba się komuś ten przepis, to zamiast psioczyć na PZW, powinien zwrócić się z pretensjami do właściwego Ministra o zmianę rozporządzenia. Tylko proszę, żeby wcześniej mnie zawiadomił. Jak nie jadam czipsów, to nabędę paczkę, rozsiądę się w fotelu i popatrzę na tą batalię B)

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wodach wielu prywatnych dzierżawców i morskich nie ma rejestru ryb, więc ten przepis można włożyć między bajki.

Przepis dotyczy wód śródlądowych, więc z definicji nie dotyczy morskich.

Na takich nie PZW łowiskach jak Wisła powyżej Goczałkowic (Wilk), Goczałkowice, Świnna Poręba (Mucharskie) - rejestry obowiązują. Tam prawo jest szanowane.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepis dotyczy wód śródlądowych, więc z definicji nie dotyczy morskich.

Na takich nie PZW łowiskach jak Wisła powyżej Goczałkowic (Wilk), Goczałkowice, Świnna Poręba (Mucharskie) - rejestry obowiązują. Tam prawo jest szanowane.

 

 

Dura lex, sed lex.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając do tematu: 

 

3. OBOWIĄZKI WĘDKUJĄCEGO W WODACH PZW. &2 pkt6. Wędkarz zobowiązany jest utrzymać w czystości stanowisko wędkarskie w promieniu minimum 5 metrów, bez względu na stan, jaki zastał przed rozpoczęciem połowu.

 

Dla mnie to absurd. Większość czasu spędzam przemieszczając się wzdłuż brzegu. Czy to oznacza, że mam zbierać puszki po piwach i worki po zanętach zamiast łowić?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja znam takie i ryb jest dużo na maksa niedaleko Wawy. Tylko, że baranów się tam nie wpuszcza.

Nawet jeśli jest zakaz wstępu dla baranów, to ryb ubywa. Jeszcze nigdzie nie stwierdzono, że jest inaczej. Nawet największe starania łowiących nie są w stanie zredukować strat do zera.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Komuś kto nie widzi potrzeby prowadzenia rejestrów, bo ryb nie zabiera, dam jedną radę. Niech stworzy łowisko No Kill i wpuści takich, co tylko łowią i uwalniają ryby. Na efekt nie będzie potrzeba długo czekać

Janusz, posiadam rejestr na wody PZW Piotrków. Tam są tylko daty moich odwiedzin. Na bank nie są brane pod uwagę po zdaniu tegoż. Tylko kto mi uwierzy?

To może inaczej. Kłusol z kartą wędkarską nie wpisze nic do rejestru, co mogłoby go obciążyć. Ja, nie zabierając nic wpiszę do rejestru datę odwiedzin łowiska. I 3 opcja. Ta miarodajna, ale nie oddająca stanu rzeczy. Chodzi mi o wpisy wędkarzy zabierających ryby, ale zgodnie z Regulaminem. Wpisują rzetelnie, przestrzegając RAPR. Wbrew pozorom jest ich niemało, i nie ma się czego czepić. Nie łamią przepisów, działają zgodnie z prawem. A prawo jest jakie jest.

Edytowane przez Novis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie oszukujmy się Piotr, ale znaczenia presji nie da się pominąć. To się jeszcze niektórym tylko wydaje, że nie zabierając ryb nie szkodzi im. Nie uwierzę, że ktoś nigdy nie miał sytuacji kiedy wiedział, że wypuszczona ryba nie przeżyje. Każdy gospodarz wody musi wiedzieć, co w niej faktycznie pływa. Są okręgi, które biorą pod uwagę presję, są takie, w których rejestry są dokładnie analizowane. Wiem coś o tym. Ludzie, którzy to robią mają już taką praktykę, że potrafią wyłapać wiele nierzetelności i błędów. Jaki problem pójść po kolejny rejestr?  Ja nie miałem z tym problemu i tylko mogę sobie powspominać, że tyle mogłem bywać nad wodą. :) Prowadzenie rejestrów wynika z przepisów, to jedno. Dopisywanie ryb (może wpuszczą więcej), nie wpisywanie (bo mi przyjadą i wyłowią) daje skutek odwrotny do zamierzonego. Również w postaci wspomnianych wcześniej limitów ryb. A jak ja przyzwyczajony od lat do rejestrów słyszę jeszcze dzisiaj, że to panie sekretarkę trzeba teraz wozić na ryby, a ryb nie ma, bo to są tylko papierowe zarybienia, to nie wiem czy się śmiać, czy płakać? Może taki zacznie od własnej uczciwości.

Po brudasach sprzątać nie będę, dosyć się kiedyś nanosiłem śmieci na własnym grzbiecie. Unikam takich miejsc. Przepis totalnie absurdalny. Mogę zostać ukarany tylko dlatego, że mam w ręku wędkę, a jakiś spacerowicz lub plażowicz za te same śmieci już nie. 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, z tym śmieceniem wyluzujcie. Jeśli ktoś siada na miejscówkę i łowi stacjonarnie, to ma obowiązek sprzątnąć stanowisko. Aż tyle i tylko tyle. 

Nikt nie wymaga od wędrującego brzegiem spinningisty, żeby oczyścił cały odcinek rzeki, który przemaszerował.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, ale jak się ma pecha i trafi na strażnika, który wstał lewą nogą? :)  A co powiecie o zakazach, które wprowadzają okręgi na wniosek niektórych kół. Pewnie prawie każdy znajdzie taki kwiatek u siebie. Podam przykład niedużego jeziora, położonego na terenie miasta. Od lat ze względu na bezpieczeństwo ludzi tam wypoczywających, spacerowiczów itp.(jedyny argument w uchwale) obowiązuje tam zakaz spinningowania. Wnioskujące koło (opiekujące się zbiornikiem) nie widzi zagrożenia ze strony łowiących na wszelkie gruntówy z pacyną ołowiu i żywcówkami uzbrojonymi w kotwiczki. Zapomniało o muszkarzach wywijających nastoma metrami linki, bo chyba poza jednym znanym mi przypadkiem nikt tam ich raczej nie widuje. Jeszcze. :) Jezioro ma prawie 40 hektarów, miejscówek dla wszystkich wędkarzy raczej nie brakuje. Potraficie mi wytłumaczyć dlaczego spinningista jest groźniejszy dla wypoczywających od łowiącego innymi metodami? Znam wiele podobnych łowisk, ale to jedyne, gdzie z uporem od kilkudziesięciu lat zakaz spinningowania jest utrzymywany.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem najbardziej absurdalne jest to, że polskie prawo pozwala na większość patologii w PZW a także na system dzierżaw, gdzie wody traktuje się jak oborę z tucznikami a nie ekosystem.

Edytowane przez Paweł nizinny
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem najbardziej absurdalne jest to, że polskie prawo pozwala na większość patologii w PZW a także na system dzierżaw, gdzie wody traktuje się jak oborę z tucznikami a nie ekosystem.

Też się łudziłem, że po 1989 odejdzie się od ideologii, że rolą ziemi (a wody traktuje się identycznie) jest produkcja żywności i ma temu służyć. Kiedyś dopłacano do nierentownych PGR i PGRyb. Byle tylko coś tam produkowały. Dzisiaj dostajesz nagrodę za skoszoną łąkę i nikogo nawet nie obchodzi, że to skoszone leży i gnije. Chyba nic się nie zmieniło w tym względzie, ja w każdym razie tak to pamiętam, że stawki za dzierżawę wody są dalej przeliczane na kwintale zboża. Czyli socjalizm dalej ma się dobrze w Europie. Czy ziemia i woda muszą nadal być oborą? Wszak mnie uczono, a nie muszę dodawać jak to było dawno :( , że już wtedy malutka Holandia mogła wyprodukować żywność dla połowy Europy (sprawa jej jakości to już inny temat). Nie mam zamiaru bronić PZW, ale to jednak zewnętrzne uwarunkowania zmuszają go do wpasowania się w ten archaiczny już dzisiaj model myślenia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Absurdem jest limit 40 wejść na wodę górską w okręgu Krośnieńskim .Co daje w sumie mniej jak jedno wejście na tydzień w roku.Dlea mnie to jest porażka dyrektora okręgu .

Jeśli odjąć tygodnie, kiedy ze względu na niskie temperatury nie łowi się i te, kiedy z powodu wysokiej wody nie da się łowić, a poniżej zbiorników czasem przez kilka tygodni nikt do rzeki nawet nie wejdzie, to tych wyjść na tydzień wyjdzie jednak dużo więcej. Chyba tylko nielicznym tyle może się wydać mało. Zdanie na temat dyrektora mam trochę inne, podobnie jak wędkarze z innych okręgów, którzy podobnego chcą mieć u siebie. Dlaczego? Bo facet widzi pewne sprawy lepiej niż ci, którzy go krytykują. No i lepiej też potrafi liczyć. Sytuację wędkarstwa w Krośnie ratują jeszcze zbiorniki, bo rzeki (wszystkie) raczej nie wrócą do stanu sprzed lat. Dlaczego? Żeby nie przedłużać zacytuję podtytuły z artykułu jaki znalazłem w jednym z miesięczników wędkarskich: coraz mniej wody, coraz mniej tlenu, coraz mniej światła, coraz mniej żwiru, coraz więcej chemii, antykoncepcja u ryb. Można dodać jeszcze parę istotnych rzeczy. Może te 40 dniówek to nie absurd, a zwykły pragmatyzm? 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...