Skocz do zawartości

4.07 PZW gwiazdą Magazynu Śledczego :)


DonPablo

Rekomendowane odpowiedzi

U nas też kiedyś były ryby, nawet więcej niż TAM. Nie ma więc co zwalać na środowisko. Może nawet u nas warunki są lepsze?

Ja na szczęście taki stary nie jestem, bym to pamiętał.

I nie mam tyle wiedzy / wyobraźni/ impertynencji, bym umiał porównać "tamten" polski rybostan z ówczesnymi rybostanami zagranicy.

 

Szacun.

Edytowane przez Guzu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak co jakis czas zadam to samo pytanie. Mityczny zwiazek gdzie jest beton. Noc nie da sie zrobic.

 

Kto z Was uczestniczyl w rocznym zebraniu kola? Pytanie do czlonlow PZW aby nie bylo komentarzy tych ktorzy nie naleza

Bez naszego udzialu nic sie nie zmieni. A dywagacje na forach to tylko bicie piany

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Jeszcze raz zapytam - jak to się dzieje, że na prywatnych łowiskach jednak ryby są w akceptowalnej ilości?

 

Wiesz mamy trochę inną perspektywę. Ja mam za płotem Omulew (PZW). 3 km od domu płynie Narew (PZW), a do Narwi GRŁ mam 20 km. 70 km mam na Mazury ( i tu są Gospodarstwa Rybackie i PZW), 120 km mam do Białegostoku (PZW). Łowię na wodach PZW i wodach "prywatnych". I jeśli mam porównać wody "normalne" tzn. rzeki i średnie/duże zbiorniki to PZW przeważnie wypada lepiej. Czym innym są łowiska "komercyjne" czyli 3-4 ha wody i wpuszczone karpie dla "ludożerki" lub np. Wersminia. Choć z drugiej strony mogę podać OS San (PZW) na który zjeżdżają się ludzie z całej Polski i nie tylko.

Podsumowując. Moim zdaniem hasło- "prywatne to lepsze" wcale nie jest zgodne z prawdą. 

 

PS. Najrybniejsza woda na jakiej kiedykolwiek łowiłem to było jezioro na Półwyspie Kolskim (Rosja). Pewnie państwowe. Głowę dam sobie uciąć, że nikt tam nie słyszał o C&R. Jestem też pewien, że człowiek był na nim widywany max. kilka razy w roku. Złowienie 5-6 szczupaków (70-80 cm) wymagało oddania ok. 10 rzutów (potrafiły się spinać :) ).  

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak co jakis czas zadam to samo pytanie. Mityczny zwiazek gdzie jest beton. Noc nie da sie zrobic.

 

Kto z Was uczestniczyl w rocznym zebraniu kola? Pytanie do czlonlow PZW aby nie bylo komentarzy tych ktorzy nie naleza

Bez naszego udzialu nic sie nie zmieni. A dywagacje na forach to tylko bicie piany

Przestań bić pianę o te pseudo zebrania. Anitka w TV tylko zapyta betonu gdzie jest kasa, skąd ustawiane przetargi i niegospodarność.

Edytowane przez Pescador de caña
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to i bicie piany, ale kto ten beton wybrał?? lub zaniechał wybierania i zgodził się nie chodząc na wybory ??

Związek przyczynowo-skutkowy niestety jest akurat odwrotny od tego przez większości głoszonego...

Jest pierwszy wierzący w związek. Współcześni komuniści też wierzą że socjalizm jest dobrym rozwiązaniem tylko coś nie pykło bo nieodpowiedni ludzie na niedpowiednich stanowiskach. Tylko z jakichś powodów socjalizm zawsze nie wychodzi.
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie że są tu inni ludzie. Dlatego powinniśmy mieć więcej łowisk konkurujących ze sobą niż wszystkie "wspólne" i do dupy. Cokolwiek zastąpi związek gorzej nie będzie.

Edytowane przez Pescador de caña
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ośmielę się mieć inne zdanie. Nie jestem ślepym zwolennikiem PZW, na zebrania chodzę, postuluję, głosuję, czasem coś się udaje. Wierzę w zmiany na lepsze.

WSZYSTKIE łowiska nie PZW (spółki rybackie i prywatne stawki) jakie znam w okolicy niestety nie mają szans konkurować z niezarybianymi i niepilnowanymi wodami PZW . Może być gorzej, tak jak i może być lepiej. Pytanie za jaką cenę.

Masz rację, szczególnie skandynawski model socjalizmu okazał się katastrofą..

 

Problemem jest mentalność ludzi. Kto najwięcej krzyczy o zarybienia - ten który wszystko zabiera, dla niego nie ma czegoś takiego jak tarło, żeby ryba była, trzeba jej nawpuszczać żeby brać...

Edytowane przez morrum
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Początek, sens tudzież treść, i fundament każdego stowarzyszenia to są te najmniejsze komórki - koła, kluby i rożne konfraternie. To one nadają ton - jeśli oczywiście są i funkcjonują..Tak powinno być. Tak to widzi ustawodawca i tak samo statut związku - choć powoli skręca w stronę dziwacznej nieokreśloności. Co tam zresztą jakiś statut - a fuj!! 

 

U nas koła są martwe, a przytłaczająca większość ciągle skądś oczekuje manny z nieba, obsługi oraz dozgonnej szczęśliwości, która na nich spłynie od bliżej nieokreślonych onych, albo jakiejś centrali która nimi zarządza - czyli 100% postkomunizmu&socjalizmu poznawczego i stosowanego. A manna jakoś nie spada.. :) 

A tzw członkom dalej się wydaje, że są klientami robionymi w wała przez firmę świadczącą usługi..  :D

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli jest gorzej niż na związkowych zbiornikach to geniusz co utrzymuje taką wodę nie zyska z opłat za wędkowanie i upadnie, bo związek ma więcej i taniej. Aż mi się nie chce wierzyć w takie historie. Ale może... Jak przyciągnie siecią te jeszcze pociągnie xD

Edytowane przez Pescador de caña
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Roczna opłata za wędkowanie w Mazowieckim PZW włącznie ze składką członkowską - 220zł czyli 1,65zł dziennie. W tym liberalny regulamin pozwala utłuc Bolenia, Brzanę, Sandacza i Szczupaka łącznie 2szt/doba. Myślę, że spora większość wydaje więcej na przynęty w dwóch wizytach w wędkarskim. Chyba obu stronom nie zależy na żadnej zmianie. Wędkarze narzekają, że nie ma ryb ale jak już coś złowią to zatłuką. Działacze się cieszą, że łowiący płacą składki i tak się buja od wielu lat.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Roczna opłata za wędkowanie w Mazowieckim PZW włącznie ze składką członkowską - 220zł czyli 1,65zł dziennie. W tym liberalny regulamin pozwala utłuc Bolenia, Brzanę, Sandacza i Szczupaka łącznie 2szt/doba. Myślę, że spora większość wydaje więcej na przynęty w dwóch wizytach w wędkarskim. Chyba obu stronom nie zależy na żadnej zmianie. Wędkarze narzekają, że nie ma ryb ale jak już coś złowią to zatłuką. Działacze się cieszą, że łowiący płacą składki i tak się buja od wielu lat.

Jak to mówią klient nasz pan.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do wiekszości Zwązkow, stowarzyszeń ludzie wstępują by coś wspólnie robić działać i dawać. Do PZW wstepuje się, de facto, by tylko brać. A potem zdziwienie ze nie dają.

Ilośc przeszła w jakość,  negatywną oczywiście. Nie bez przyczyny komunisci rozbili ZSTW a powołali PZW(rocznicę do tej pory niektorzy obchodzą, jak na ironię, jako dzień wędkarza)

Kazde prężne, niezależne stowarzyszenie bylo wtedy wrogiem. Bezwładna sterowalna masa - sprzymierzeńcem. Ad rem. Zmiana mentalności zabierze wiele, wiele więcej czasu

niż napełnienie sklepów czy naszych wedkarskich bagaży najnowszymi zdobyczami techniki, ergo, ryb będzie coraz mniej. Niestety tylko nieuchronność kary i to surowej

w dłuzszym okresie czasu może to zmienić. 

P.S.: nie jestem członkiem inkryminowanej organizacji

Edytowane przez Marcin Rafalski
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pescador ... trochę trwało zanim w robocie napisałem.

Przeciągnie, przeciąga regularnie by nie rzec stale.

Mieszkam w miejscu gdzie wody wokół dużo, lecz w rękach spółek rybackich. Za łowienie w jednym jeziorze opłata jak prawie za cały okręg PZW - jeden z najdroższych nadmieniam- plus dopłaty - za spinning, za łódkę, za gruntówkę, itd. Ryby jak na lekarstwo. Jeśli jakaś woda PZW jest zadbana i kończy się okres przetargu, niemal na pewno następnym dzierżawcą będzie jakaś spółka. Świetnym przykładem jest tu Zalew Koronowski. Wspaniała, piękna i rybna woda, która jest cieniem tego co było za PZW mimo niemałej wówczas presji.

W drugą stronę, tu nie rozumiem mechanizmów, ale ponoć tak było, puste wody po spółkach PZW dostawało w dzierżawę w "atrakcyjmych pakietach" od RZGW po kilka. Trzeba za to płacić, zarybiać... to kosztuje. Drugim typem wody nie PZW z jakim miałem do czynienia jest typowy burdel, prostokąt z wodą. Na początku ryb dużo, zwykle karpiochwastu, ludzie łowią i chwalą. Po jakimś czasie ryba "znika", ale ludzie jeżdżą i płacą nadal..

Ale nie. Jest jeszcze jedno, właściwie dwa jeziorka razem. Ładne, naturalne, rybne, jest na nich no kill i ... spinningistom wolno łowić między październikiem a kwietniem, gdy nie ma karpiarzy.

 

Żeby było dobrze, jak w Szwecji czy Irlandii, likwidacja PZW nie pomoże. Pomóc może zmiana pokoleniowa połączona ze zmianą mentalności całego społeczeństwa, dla którego wędkowanie to jak grzybobranie i tani sposób na zdobycie pokarmu połączony z rekreacją. Wymusić to może rewolucja w przepisach, ale nie wewnętrznych PZW a ustawach - zarówno UoRŚ jak i UPW i pokrewnych, połączona z rewolucją w sądach, które za kłusownictwo wodne dają dzisiaj niską szkodliwość a za kradzież karpi ze stawów 3 lata.

Marzy mi się gospodarka wędkarska podobna do gospodarki łowieckiej, gdzie dokładnie jest określone kto, kiedy, ile, czego i jakiego może, a czasem musi, z łowiska zabrać. Ale to nierealne ???? wody naturalne powinny być traktowane jak natura a nie jak grunty orne.

Zarabiam najniższą, mam na utrzymaniu rodzinę, więc nie jestem za zmniejszaniem presji drogą podnoszenia cen, ale na wszystkie inne jestem skłonny się zgodzić.

Na marginesie - odkryłem niedawno piękne jeziorko. Po dość długim prywatnym śledztwie dotarłem do dzierżawców, kilku facetów, sądząc po wodzie wpuścili tam karpie, mnie interesują drapieżniki, ewentualnie lin i nasz złoty karaś, jeden z dzierżawców, z którym rozmawiałem telefonicznie, zniechęcał mnie, delikatnie mówiąc i kazał iść wędkować na pobliskim jeziorze jednej ze spółek rybackich. Cóż, nie to nie. Drugą alternatywą dla PZW jaką mam jest woda towarzystwa wędkarskiego w moim "mieście". Limit członków, nowy z listy oczekujących może dołączyć jak ktoś zrezygnuje. Rocznie tak 3-4 osoby się wymieniają. Zapisywałem się w zeszłym roku, numer czterdziesty któryś ???? Nie rajcuje mnie łowienie w otoczeniu bloków, ale może się uda dzięki temu zaszczepić bakcyla synkowi jak już będzie podrostkiem.

Mam małe dziecko więc nie wiem czy uda mi się dziś program obejrzeć, ale czekam nań niecierpliwie.

Edytowane przez morrum
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przestań bić pianę o te pseudo zebrania. Anitka w TV tylko zapyta betonu gdzie jest kasa, skąd ustawiane przetargi i niegospodarność.

Nie bylo zadnego bicia piany. Zwykle pytanie na ktore Ty wykreciles sie od odpowiedzi. Jak ktos slusznie napisal kazde stowarzyszenie zalezy od aktywnosci czlonkow. Ci aktywniejsi dyktuja warunki. Proste. Ja na zebrania chodze, zglaszam rozne rzeczy. Pisalem o tym w innych tematach szczegolowo.

Natomiast spora czesc osob wypowiadajacych sie w podobnych tematach czysto bije piane. Latwiej napisac niz zrobic. Podobnie jak z wyborami. Nie pojde bo nie chce mi sie, nie mam czasu ale pozniej to pierwszy do krytyki wszystkiego i wszystkich....

Ktos kto traktuje PZW jak klient a nie czlonek stowarzyszenia nie powinien sie w takich tematach wypowiadac. z przyzwoitosci.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bylo zadnego bicia piany. Zwykle pytanie na ktore Ty wykreciles sie od odpowiedzi. Jak ktos slusznie napisal kazde stowarzyszenie zalezy od aktywnosci czlonkow. Ci aktywniejsi dyktuja warunki. Proste. Ja na zebrania chodze, zglaszam rozne rzeczy. Pisalem o tym w innych tematach szczegolowo.

Natomiast spora czesc osob wypowiadajacych sie w podobnych tematach czysto bije piane. Latwiej napisac niz zrobic. Podobnie jak z wyborami. Nie pojde bo nie chce mi sie, nie mam czasu ale pozniej to pierwszy do krytyki wszystkiego i wszystkich....

Ktos kto traktuje PZW jak klient a nie czlonek stowarzyszenia nie powinien sie w takich tematach wypowiadac. z przyzwoitosci.

No to cool. Przez 20lat się wiele zmieniło na lepsze no np teraz więcej jest tzw trudnych łowisk xD A na Twoje pytanie odpowiedziałem bardziej niż Ci się wydaje :) Co z tego że pójdę na walne jak ze składki 230 zł 17zł idzie na zarybienia. Powiedz im żeby wyłożyli 150zł z każdej jak już tam będziesz. Może pójdą na rękę xD Dzisiaj po programie śledczym sam ocenisz czy warto się starać gdy z każdej strony hajs znika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Początek, sens tudzież treść, i fundament każdego stowarzyszenia to są te najmniejsze komórki - koła, kluby i rożne konfraternie. To one nadają ton - jeśli oczywiście są i funkcjonują..Tak powinno być. Tak to widzi ustawodawca i tak samo statut związku - choć powoli skręca w stronę dziwacznej nieokreśloności. Co tam zresztą jakiś statut - a fuj!! 

 

U nas koła są martwe, a przytłaczająca większość ciągle skądś oczekuje manny z nieba, obsługi oraz dozgonnej szczęśliwości, która na nich spłynie od bliżej nieokreślonych onych, albo jakiejś centrali która nimi zarządza - czyli 100% postkomunizmu&socjalizmu poznawczego i stosowanego. A manna jakoś nie spada.. :)

A tzw członkom dalej się wydaje, że są klientami robionymi w wała przez firmę świadczącą usługi..  :D

 

I jak zwykle propagandę prozwiązkową robisz.

Wielokrotnie przez Ciebie zachęcany przeczytałem statut.

Prawa ZG to kilkanaście pozycji, prawa koła kilka...

Wiec kto kim rządzi?

Koło jest ubezwłasnowolnione przez okręg. To ten go rozlicza wg jasnych lub czasem nie bardzo jasnych reguł.

Więc skąd zdziwienie, ze ludziom się nie chce? Ano nie chce się pracować skoro pierś po medale wypinają inni.

A ludziom się chce jeśli nikt nie przeszkadza. 

 

Proszę bardzo - ludziom naprawde się chce:

 

https://www.google.pl/search?q=towarzystwa+wędkarskie&client=opera&hs=iFn&ei=8iseXZrGGMKbkwWF27XIBg&start=0&sa=N&ved=0ahUKEwiah86Q2pvjAhXCzaQKHYVtDWk4ChDy0wMIjwE&biw=2133&bih=1010

 

Dzisiejszy świat, to trochę inny świat niż ten 30, 50 czy sto lat wstecz.

Więc kolejne zdziwienie - jak to kupić? Dziś się kupuje to, tamto czy siamto.

Więc także kupuje się przyjemność z wędkowania. Kolega wspomniał o OS San - drogo jak diabli ale sa chetni...

 

Co stoi na przeszkodzie aby w każdym okręgu powstało takie łowisko?Członkowie przeszkadzają????

To po kiego licha są takie czy owakie zarządy, biura, komisje i co tam jeszcze...

 

Co stoi na przeszkodzie, aby wprowadzić ogólnokrajową składkę dla wędkarzy którzy ryb nie zabierają????? Nikt z tego powodu żadnej straty w rybostanie by nie miał.

 

Itd itp...

Kolego Sławku - to wcześniej czy później diabli...

Edytowane przez eRKa
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Składki jest 90...

Na zarybienia też idzie trochę więcej niż 17 i wcale nie z tych składkowych członkowskich.

Koła też potrafią bardzo pięknie przejść swoje pieniądze i roztrwonić na pierdoły...

Będzie jeszcze drożej, bo państwo narzuca swój haracz dzierżawny liczony w kwintalach pszenicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17zł nawet trochę ponad a płacę 230 przeca... Zaraz zaraz Aaaa bo za resztę organizowane są zawody gdzie są kiełbasy i gdzie jeden lub dwóch punktuje rybą hahaha. Jaka gospodarność Panowie. Lecę do skarbnika najlepiej jeszcze dzisiaj na trola dorzucę choć nie łowię i 320zł niech pójdzie w dobre ręce

Tak bym tylko przejadł w markecie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może Was nie doceniam, ale chyba forum jerkbait to nie wędkarski szczyt G20, obradujący nad opracowaniem koncepcji rozwiązań problemów globalnych. A tym przypadku na poziomie ogólnopolskim ? :)

 

Jakkolwiek jeśli lekceważe czyjeś zaangażowanie i pomysły, to przepraszam.

 

Tomek i Marian napisali powyżej bardzo celnie, a SOB powtarza to na forum od zawsze, związek to wedkarze. A wygląd i forma związku to wynikowa interesów i zaangażowania ogółu członków.

Najtrudniejsza sytuacja jest, gdy problemem jesteśmy my sami. Wedkarze. Nie inni, tamci, władza czy Niemcy.

Nie chodzi o opłatę krajowa - która to jest "papierkiem lakmusowym" poruszanej tu tematyki. Po prostu przy tej masowości, mobilności, zaawansowaniu i zaangażowaniu wędkarzy, nie ma i nie będzie modelu powszechnej dostępności i ryb w wodach.

To nie chodzi o zarybienia czy skuteczne kary.

Zróbcie 50 Żarnowcow i otwórzcie wody dla mas...to wyrybia 50. Kwestia czasu.

 

Wodom Cześć !

 

Jak zwykle celnie Guzu.

Opowiem Wam tylko o dwóch łowiskach, gdzie to co chcę przekazać miało miejsce. A mam takich wód/ miałem – dziesiątki.

Wisła zakrakowska. Lata 1995-2005 bajka. Żadnego wpływu PZW, kłusownictwo marginalne, kormorany raz na dwa lata, presja – zero albo prawie zero. Jak kogoś spotykam – to najczęściej znajomek. Poza tym cisza. Można trzy dni się bujać i nie spotkać nikogo. Bajka. Ryby? Jaź, brzana, boleń, sandacz, kleń, na koniec jeszcze sum – ile chcesz i jakie chcesz. Są tu na forum ludzie którzy wtedy łowili. Potwierdzą. Dziesięć lat później. Przyjeżdżam na tajne parkingowisko w Puszczy Niepołomickiej i nie mam gdzie postawić auta!!! Schodzę na rafę gdzie CO NAJWYŻEJ spotykałem czaple – piętnaście osób!!! Na opaskach jak na rynku w Krakowie – co krzak to łowca. Śmieciory, rozjeżdżone drogi, wydeptane brzegi - wszechobecne. Ryby? Śmiech na sali. Przez dwa dni łowię tyle ile kiedyś przez dwadzieścia minut.

Biała Przemsza. 2000-2005 Zero PZW. Presja – kilkanaście osób w sumie. Zarybienia, sprzątania, pilnowanie.. ble ble ble. Ryb jest tyle, że żeby się napić wody z rzeki trzeba tupnąć i odgonić pstrągi od brzegu. Niemalże. Dziesięć lat później. Tam gdzie dojście do rzeki było możliwe tylko z użyciem maczety – dziś wydeptany trakt, ławeczka i tabliczka-laurka ‘przyjaciół” tej rzeki. Przez pierwsze trzy miechy sezonu KAŻDEGO dnia katowało te parę kilometrów małej w końcu rzeczki do setki spinningistów. Ryby? Zero. Dno, trzy metry mułu i staw z tęczorami… zamiast potoków.

I tu i tu łowiska nie zabiło PZW. Nie byli to też rybacy, czy kormorany. Presja. I wcale nie konsumpcyjna presja. Ja tego nie potrafię wytłumaczy. Rejestruję jedynie pewien zaobserwowany fakt. Na zakrakowskiej nikt nie zabierał ryb. No prawie nikt. Ale w większości ludzie nie mieli odwagi zabrać ryby z wody tak gęstej od zanieczyszczeń, że czasem wobler nie chciał pracować. Same nołkilowcy. A jednak dzisiejszy rybostan Wisły to ułamek procenta tego sprzed lat. Na Białej był odcinek no kill. Bankowo się zdarzało, że ktoś machnął dwukilowca i zabił – w dupie mając nołkillowość. Ale to się tylko zdarzało. Większość była uczciwie no kill. Więc gdzie ryby? Bo dzisiaj przemszański no kill to taka sama pustynia jak reszta tej rzeki.

Nadmierna presja na łowiska ma jakieś swoje ukryte oblicze. Nie wiem jakie. Trzepanie ryb na tarliskach – bo przecież wypuszczam, to mi wolno? Stres jaki fundujemy rybom? Nie mam pojęcia. Ale wiem jedno. Jest nas na nasze biedne wody za dużo.

Ktoś się tu powoływał na Niemców. U „Niemca” jest tak – na Oker, gdzie łowię piękne ryby i jestem na rzece każdego dnia – bo płynie mi 50 metrów od domu cała spinningowa presja to ja i mój 11 letni brzdąc. No, w wakacje jeszcze ten drugi „brzdąc” który studiuje w Warszawie. Ale to wszystko. Dla Niemców rzeka płynąca w szpalerze krzaczorów jest po prostu nieosiągalna.  Ryb – opór. Wcale nie łatwych do łowienia – ale opór. Ale na takiej Wezerze – modnej i rybnej rzece – żeby połowić jeden dzień w lipcu, jednodniówke muszę zamawiać w lutym. Nie ma zmiłuj. Osoba na kilometr rzeki. I nie ma szans, żeby tam presja wyjebała wodę. Może tędy droga….

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...