Skocz do zawartości

4.07 PZW gwiazdą Magazynu Śledczego :)


DonPablo

Rekomendowane odpowiedzi

Jak zwykle celnie Guzu.

Opowiem Wam tylko o dwóch łowiskach, gdzie to co chcę przekazać miało miejsce. A mam takich wód/ miałem – dziesiątki.

Wisła zakrakowska. Lata 1995-2005 bajka. Żadnego wpływu PZW, kłusownictwo marginalne, kormorany raz na dwa lata, presja – zero albo prawie zero. Jak kogoś spotykam – to najczęściej znajomek. Poza tym cisza. Można trzy dni się bujać i nie spotkać nikogo. Bajka. Ryby? Jaź, brzana, boleń, sandacz, kleń, na koniec jeszcze sum – ile chcesz i jakie chcesz. Są tu na forum ludzie którzy wtedy łowili. Potwierdzą. Dziesięć lat później. Przyjeżdżam na tajne parkingowisko w Puszczy Niepołomickiej i nie mam gdzie postawić auta!!! Schodzę na rafę gdzie CO NAJWYŻEJ spotykałem czaple – piętnaście osób!!! Na opaskach jak na rynku w Krakowie – co krzak to łowca. Śmieciory, rozjeżdżone drogi, wydeptane brzegi - wszechobecne. Ryby? Śmiech na sali. Przez dwa dni łowię tyle ile kiedyś przez dwadzieścia minut.

Biała Przemsza. 2000-2005 Zero PZW. Presja – kilkanaście osób w sumie. Zarybienia, sprzątania, pilnowanie.. ble ble ble. Ryb jest tyle, że żeby się napić wody z rzeki trzeba tupnąć i odgonić pstrągi od brzegu. Niemalże. Dziesięć lat później. Tam gdzie dojście do rzeki było możliwe tylko z użyciem maczety – dziś wydeptany trakt, ławeczka i tabliczka-laurka ‘przyjaciół” tej rzeki. Przez pierwsze trzy miechy sezonu KAŻDEGO dnia katowało te parę kilometrów małej w końcu rzeczki do setki spinningistów. Ryby? Zero. Dno, trzy metry mułu i staw z tęczorami… zamiast potoków.

I tu i tu łowiska nie zabiło PZW. Nie byli to też rybacy, czy kormorany. Presja. I wcale nie konsumpcyjna presja. Ja tego nie potrafię wytłumaczy. Rejestruję jedynie pewien zaobserwowany fakt. Na zakrakowskiej nikt nie zabierał ryb. No prawie nikt. Ale w większości ludzie nie mieli odwagi zabrać ryby z wody tak gęstej od zanieczyszczeń, że czasem wobler nie chciał pracować. Same nołkilowcy. A jednak dzisiejszy rybostan Wisły to ułamek procenta tego sprzed lat. Na Białej był odcinek no kill. Bankowo się zdarzało, że ktoś machnął dwukilowca i zabił – w dupie mając nołkillowość. Ale to się tylko zdarzało. Większość była uczciwie no kill. Więc gdzie ryby? Bo dzisiaj przemszański no kill to taka sama pustynia jak reszta tej rzeki.

Nadmierna presja na łowiska ma jakieś swoje ukryte oblicze. Nie wiem jakie. Trzepanie ryb na tarliskach – bo przecież wypuszczam, to mi wolno? Stres jaki fundujemy rybom? Nie mam pojęcia. Ale wiem jedno. Jest nas na nasze biedne wody za dużo.

Ktoś się tu powoływał na Niemców. U „Niemca” jest tak – na Oker, gdzie łowię piękne ryby i jestem na rzece każdego dnia – bo płynie mi 50 metrów od domu cała spinningowa presja to ja i mój 11 letni brzdąc. No, w wakacje jeszcze ten drugi „brzdąc” który studiuje w Warszawie. Ale to wszystko. Dla Niemców rzeka płynąca w szpalerze krzaczorów jest po prostu nieosiągalna. Ryb – opór. Wcale nie łatwych do łowienia – ale opór. Ale na takiej Wezerze – modnej i rybnej rzece – żeby połowić jeden dzień w lipcu, jednodniówke muszę zamawiać w lutym. Nie ma zmiłuj. Osoba na kilometr rzeki. I nie ma szans, żeby tam presja wyjebała wodę. Może tędy droga….

To samo na Warszawskim odcinku , przez tydzień w nocy można było nie spotkać nikogo a którejś listopadowej nocy naszło mnie odwiedzić stare rejony , wchodzę po ciemku na główkę a tam z osiem osób. Podobno ktoś dzień wcześniej złowił sandacza .

 

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie za przysłowiowa dychę...

Te wody miały jakiegoś gospodarza, dzierżawcę użytkownika?

Wiec gdzie on był? gdzie jest?

Aby to nie pzw?

 

Wielokrotnie wspominane tutaj "księżycowe " limity. Przecież tego żadna woda nie wytrzyma.

A tęczaki - spływają.. podobnie potokowce jeśli w genach to troć... hahahaha

Edytowane przez eRKa
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Erka.....

Te wody nie miały gospodarza związkowego. Stąd prawie zerowa presja na nie. Kiedy Białą Przemszę dostał okręg katowicki nasz ichtiolog Henryk B. się zwyczajnie obsrał. Przerosło go to. Ale co ja mam zrobić? No i nic nie zrobił. On i Towarzystwo.... Podobnie było w Krakowie. Jedyne co te związki wygenerowały - to potworna presja na te wody. Dziś mamy jak mamy...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I wszystko jasne. Winni są milicjanci i żołnierze LWP ! 

A za tydzień zapraszamy na kolejny materiał, poświęcony aferom w punktach skupu ślimaków winniczków!

Dobranoc :)

Nie uważam by byli winni wszyscy. Jak wszędzie dużo z nich było (i jest nadal) normalnymi ludźmi, którzy musieli sobie radzić jak umieli w czasach jakie były. Tylko dlaczego nie słyszymy sformułowań w stylu prezesem zarządu jest były komendant milicji z psiej wólki z gminy o populacji ludności 1000 obywateli albo sierżant piechoty? Za to zawsze Koordynator d.s. wywiadu sb itd?   

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaka telewizja, taki materiał...

A czego byś oczekiwał z takiego programu czy materiału? Jakie twoim zdaniem np tvn bomby by przygotował czy tajemnice obnażył? Program poszedł w publicznej tv i pewnie miał na celu dotarcie do szerszej publiczności. Kropla drąży skałe. Nie sądze że tvn czy nawet bbs wywołało by natychmiastową rewolte w pzw czy polskim wędkarstwie.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Programu akurat obejrzeć nie mogłem. Jednak tych ludzi ktoś wybrał. Problemem jest brak chęci do czegokolwiek u zwykłych wędkarzy. Zebrania, wybory czy chociażby udział w zarybieniach i pracach nad wodą a także pracach polegających na uświadamianiu innych wędkarzy. Większość ludzi traktuje PZW jak komercję. Płacę i wymagam. Niestety tak to nie działa. To czego wymagają tacy klienci muszą zazwyczaj zrobić pasjonaci poświęcając swój prywatny czas i pieniądze. PZW jest taką organizacją że przy odrobinie inicjatywy da się przejąć władzę chociaż na szczeblu lokalnym a to daje już jakiś wpływ na politykę okręgu. Założę się że w większości kół wystarczy skrzyknąć 30 ogarniętych  osób na zebranie by bez problemu przejąć zarząd. Sam zasiadam w zarządzie i jak mogę popularyzuję metodę spinningową, zawody i sportową postawę polegającą na wypuszczaniu ryb. Na początku zainteresowanych było może 6 osób. Teraz to liczba około 20. Więc około 15 osób zobaczyło iż można z nad wody przywieźć np puchar zamiast mięsa. W skali kraju niewiele ale gdyby w każdym kole ktoś chciał działać w taki sposób to efekty by były widoczne. Reformę trzeba zacząć od dołu. Póki kołami rządzą gumiaki którym zależy tylko na tym by w okolicznym dołku były konsumpcyjne karpie to nic się nie zmieni.

Tylko czy w tych czasach jest miejsce dla pasjonatów? Każdy goni za swoim i mało kto chce się zaangażować. Stąd coraz popularniejsze komercje gdzie ktoś zarabia wkładając swoją pracę i oferuje konkretny produkt w postaci rybnego łowiska.

Mi nie zawsze zależy na tym by rybę złowić. Czasem chcę się przez dwie godziny wyciszyć po ciężkim dniu. Gdybym miał iść na komercję i dać 100 zł za wejście to by to było bez sensu. Nie wolno skomercjalizować wszystkich wód bo to zabije głębszy sens wędkarstwa jakim jest kontakt z przyrodą.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Programu akurat obejrzeć nie mogłem. Jednak tych ludzi ktoś wybrał. 

Nie oglądałeś to nie komentuj. W małym skrócie: przed wyborami dla kandydatów zawyżono wymagany staż w związku do minimum pięciu lat, a nie każdy młody wędkarz działaczem. Tak czerwona chołota broni koryta. Dodatkowo ci którzy chcą  działać, stają się ofiarami mobbingu lub lecą ze stołków. 

 

 

Mi nie zawsze zależy na tym by rybę złowić. Czasem chcę się przez dwie godziny wyciszyć po ciężkim dniu. Gdybym miał iść na komercję i dać 100 zł za wejście to by to było bez sensu. Nie wolno skomercjalizować wszystkich wód bo to zabije głębszy sens wędkarstwa jakim jest kontakt z przyrodą.

 

To jeździj nad wodę bez wędki. Wyjdzie taniej. A o komercji masz takie pojęcie jak o tym reportażu hahaha 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety, to był zbiór popularnych wśród tzw członków frazesów i ogólników, w atmosferze sensacji omijający sedno i prawdziwe przyczyny regresu naszego stowarzyszenia. Wędkarski świat gładko przeszedł z organizacji łowisk, troski o wodę i rybostan, kultywowania pięknych tradycji towarzystw wędkarskich - na pisanie donosów i paszkwili.. Brawo kultowi kultrednacze.. :)

 

A takie Ratuj Szczupaka sczezło w niepamięci członków odwróconych plecami.. :)     

Edytowane przez Sławek Oppeln Bronikowski
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...