Skocz do zawartości

Przemyt ryb


Mordeo

Rekomendowane odpowiedzi

https://www.money.pl/gospodarka/z-norwegii-przemycamy-ryby-turysci-tez-lamia-przepisy-6418713297160321a.html

 

Ciekaw jestem co wy na to?

Jak widać można wytłuc wszystko i wszędzie.

 

Przeczytałeś choćby ten artykuł?

30 ton przemytu to wg Ciebie "wszystko i wszędzie"?

 

30 ton - co prawda karpia to znajomy corocznie wyławia ze stawów... - ok 50 ha

 

Poza tematem co my na to...

 

Inny znajomy opowiadał o wędkowaniu na dużych głębokościach. Wyjmowane z głębokości powyżej 100 m ryby praktycznie nie nadają się do wypuszczenia - szybka dekompresja powoduje nieodwracalne zmiany.

I taka ryba wypuszczona z powrotem do wody staje się łupem ptaków morskich...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałeś choćby ten artykuł?

30 ton przemytu to wg Ciebie "wszystko i wszędzie"?

 

30 ton - co prawda karpia to znajomy corocznie wyławia ze stawów... - ok 50 ha

 

Poza tematem co my na to...

 

Inny znajomy opowiadał o wędkowaniu na dużych głębokościach. Wyjmowane z głębokości powyżej 100 m ryby praktycznie nie nadają się do wypuszczenia - szybka dekompresja powoduje nieodwracalne zmiany.

I taka ryba wypuszczona z powrotem do wody staje się łupem ptaków morskich...

Można łowić w morzu sportowo. Tak by dało się rybę bez większych skutków ubocznych przywrócić do przyrody. Jednak to wymaga długich holi i lowienia na nie dużych głębokościach. Szybki hol to bebechy w przełyku i albo my ludzie skorzystamy albo inne stworzenia. Fakt jest taki, że niektórzy przesadzają. Mimo wszystko ja się nie czuje winny temu, że ktoś z hobby uczynił sobie sposób na życie i handluje rybami.
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ilość ilością. Chodzi o zjawisko i laurkę jaką nam wystawiają. Budują miejcowym stereotyp Polaka cwaniaka. Przykre, że dzieje się to za wiedzą szefów biur, wożących to towarzystwo w ramach kompleksowej usługi. Myki typu przekraczanie norwesko szwedzkiej granicy nocą, żeby nie złapali, bo zabiorą i jeszcze wlepią mandat. A potem jedzie prawilny wędkarz z Polski na wytęskniony urlop i gospodarz patrzy na ręce, łypie spode łba, jest podejrzliwy, żąda kaucji za byle co. Bo Polacy przyjechali.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ilość ilością. Chodzi o zjawisko i laurkę jaką nam wystawiają. Budują miejcowym stereotyp Polaka cwaniaka. Przykre, że dzieje się to za wiedzą szefów biur, wożących to towarzystwo w ramach kompleksowej usługi. Myki typu przekraczanie norwesko szwedzkiej granicy nocą, żeby nie złapali, bo zabiorą i jeszcze wlepią mandat. A potem jedzie prawilny wędkarz z Polski na wytęskniony urlop i gospodarz patrzy na ręce, łypie spode łba, jest podejrzliwy, żąda kaucji za byle co. Bo Polacy przyjechali.

Podobnie w UK.Brak karty,pozwolen,zostawianie puszek po krzakach,zabieranie ryb pomimo tabliczek informacyjnych.A potem sie wk...iam ze jak slysza jezyk polski to od razu kontrola,lypia spod oka.Teraz paleczke przejeli Rumuni ale opinia zostala utrwalona niestety.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Można łowić w morzu sportowo. Tak by dało się rybę bez większych skutków ubocznych przywrócić do przyrody. Jednak to wymaga długich holi i lowienia na nie dużych głębokościach. Szybki hol to bebechy w przełyku i albo my ludzie skorzystamy albo inne stworzenia.

Jeśli na głębokości 60m stoi ławica 40cm czarniakow, a pod nimi dorsze na 100m, to zastanów się co będziesz łowił wg Twojego opisu. Byłeś kiedyś na Nordkapp'ie (Skarsväg)? W sezonie letnim nie ma szans na złowienie przyzwoitych droższy (wg norweskich kryteriow, a nie bałtyckich bolków) na głębokości mniejszej niż 70-80m. Da sie tez zauważyc, że z roku na rok jest coraz więcej łodzi rybackich. Myślę, że Norwegow bardziej boli to, ze większość turystów nie napędza im gospodarki z powodu cen w Norwegii. Trzeba jednak mieć świadomość, że jesteśmy tam gośćmi i się stosownie zachowywać. Wywożenie kilkuset kg filetów na głowę to czysta patologia. Edytowane przez radeqs
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałeś choćby ten artykuł?

30 ton przemytu to wg Ciebie "wszystko i wszędzie"?

 

30 ton - co prawda karpia to znajomy corocznie wyławia ze stawów... - ok 50 ha

 

Poza tematem co my na to...

 

Inny znajomy opowiadał o wędkowaniu na dużych głębokościach. Wyjmowane z głębokości powyżej 100 m ryby praktycznie nie nadają się do wypuszczenia - szybka dekompresja powoduje nieodwracalne zmiany.

I taka ryba wypuszczona z powrotem do wody staje się łupem ptaków morskich...

Erka, z całym szacunkiem dla twoich słów. Ale te 30 ton to jest dla Norwegów albo dużo albo mało. Ale im i mi chodzi o coś innego - jak ty byś się czuł, gdyby do Polski na ryby przyjeżdżali Litwini, Białorusini, Węgrzy czy Słowacy i po kilkadziesiąt ton ryb z twoich wód by wywozili. Chciałbyś? Odpowiesz na to pytanie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popatrz wstecz na ilości ryb u nas... Porównywanie nie ma sensu??

Pogadamy za kilka lat, no może kilkanaście.

W mongoli i na syberyjskich wodach powoli kończa się tajmienie...

Wszystkie wody da się wykończyć, nawet te norweskie.

Popatrz też że w przypadku dorsza i filetów, to masę faktyczną ryb trzeba x2...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej razy 3. Zwróć jednak uwagę na etykiety ryb kupowanych w sklepie, skad pochodza filety z dorsza. Będę sie jednak upierał przy swoim, kasa im sie nie zgadza i trudno się dziwić.

Ps. Porównywanie naprawdę nie ma sensu. Bałtyk nie ma startu do morza Barentsa. Inna sprawa, że Norwegowie szanują swoje zasoby naturalnie i słusznie.

Edytowane przez radeqs
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie porównuj polskich zasobów ryb z zasobami morskimi Norwegii, bo nie ma czego porównywać.

Radeqs, z całym szacunkiem ale się z tobą nie zgodzę. Jak widzisz ja nie porównuję zasobów wód naszych i ich (a jeśli to robię, to pokaż w którym akapicie). Ja tylko pytam, jak byś się czuł, gdyby ci turyści wywozili po dziesiątki ton ryb. O sam fakt. Łowią i wywożą. I nie chodzi tu o to, że u nich jest więcej ryb niż u nas. Gdyby tak było u nas, to byś już nie chodził na ryby, bo by nic nie było(przy tym stanie pogłowia). A zresztą już tak jest, bo czemu Polacy jeżdżą do Szwecji czy Norwegii na ryby? Bo u nas zostały wytrzebione, czy ci się to podoba czy nie. Wytrzebione.

I Norwegowie nie godzą się na trzebienie ryb u siebie przez "turystów wędkarskich". Czy to jest dziwne? Moim zdaniem nie. Połamania kija! 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tylko jedna statystyka, aby przywołać realia: https://m.mojanorwegia.pl/biznes-i-gospodarka/norwegia-nie-zwalnia-tempa-w-eksporcie-ryb-magiczny-pulap-100-miliardow-coraz-blizej-14999.html Jest tam napisane o eksporcie wszystkich ryb i o ilości samego łososia. Obstawiam, że większość tej różnicy między całościa eksportu a łososiami stanowia dorsze. Nie eksportuje się całych dorszy tylko filety. Porównajcie to do tych skandalicznych 30 ton... Przy milionie eksportowanych ton dorsza to rzeczywiście trzebienie wody do samego dna...

Edytowane przez radeqs
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Radeqs, z całym szacunkiem ale się z tobą nie zgodzę. Jak widzisz ja nie porównuję zasobów wód naszych i ich (a jeśli to robię, to pokaż w którym akapicie). Ja tylko pytam, jak byś się czuł, gdyby ci turyści wywozili po dziesiątki ton ryb. O sam fakt. Łowią i wywożą. I nie chodzi tu o to, że u nich jest więcej ryb niż u nas. Gdyby tak było u nas, to byś już nie chodził na ryby, bo by nic nie było(przy tym stanie pogłowia).

 

Odpowiem na to pytanie: gdyby eksploatacja przez turystów byłaby poniżej promila naszej eksploatacji, to nie zwalałbym winy na wyrybienie przez turystów. Tylko tyle :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smutne jest to, że nawet na tym forum niektórzy nie kumają bazy. Jak się czuje wyjęty z wody czerniak? Czy dorsz wyciągnięty z kilkudziesięciu metrów przeżyje po wypuszczeniu? Ile kilo karpia pływa w stawie? Czy Norwegowie są głupi, czy naiwni? Otóż dobry obyczaj i kultura osobista nakazują, że jak się jedzie w gości, trzeba uszanować miejscowe przepisy i obyczaje. Nic więcej. Tymczasem polscy wędkarze wiedzą więcej, olewają prawo i łamią je znajdując najbardziej pokrętne wytłumaczenia. Inne nacje? Mam to gdzieś. Gdyby ekipy naszych rodaków zachowywały się normalnie łatwiej byłoby wyrobić sobie dobrą opinię na tle takich Rosjan czy Niemiaszków. W maju kumpel z łódki złowił w Szwecji 99-kę. Przykre, ale w podbieraku odpaliła na serce. Po prostu znienacka zimny trup. Być może niejeden się zdziwi, ale wyrzuciliśmy ją z powrotem do jeziora. Górny wymiar zabieranego szczupaka wynosi tam 90 cm. Odruch. Innego wyjścia nie było. Jest prawo i czy wydaje nam się mądre czy głupie, należy go przestrzegać bez wyjątku. Inny przykład. Szwedzka gospodyni nad Boren. Myślałem, że to po prostu wredna baba. Traktowała nas nie, jak klientów tylko intruzów. Momentami jej zachowania ocierały się o chamstwo. Okazało się, że kilka poprzednich ekip nie zapłaciło za sprzątanie, nie posprzątało i wyjechało zostawiając chlew. Takie przypadki biją w ogół i odbijają się czkawką wszystkim. Tymczasem nasi rodacy, w czasie wyjazdów zagranicznych, jak grypę roznoszą chamstwo, brak poszanowania miejscowych zwyczajów i nieprzestrzeganie prawa. Najgorsze, że nic z tego nie rozumieją. A morze oferuje najwięcej kilogramów mięsa i to najsmaczniejszego.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tylko jedna statystyka, aby przywołać realia: https://m.mojanorwegia.pl/biznes-i-gospodarka/norwegia-nie-zwalnia-tempa-w-eksporcie-ryb-magiczny-pulap-100-miliardow-coraz-blizej-14999.html Jest tam napisane o eksporcie wszystkich ryb i o ilości samego łososia. Obstawiam, że większość tej różnicy między całościa eksportu a łososiami stanowia dorsze. Nie eksportuje się całych dorszy tylko filety. Porównajcie to do tych skandalicznych 30 ton... Przy milionie eksportowanych ton dorsza to rzeczywiście trzebienie wody do samego dna...

Tylko ile z tych łososi jest dzikich a ile hodowlanych. Bo to tak jak z karpiami Erka....

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Być może niejeden się zdziwi, ale wyrzuciliśmy ją z powrotem do jeziora. Górny wymiar zabieranego szczupaka wynosi tam 90 cm. Odruch. Innego wyjścia nie było. Jest prawo i czy wydaje nam się mądre czy głupie, należy go przestrzegać bez wyjątku. Inny przykład. Szwedzka gospodyni nad Boren. Myślałem, że to po prostu wredna baba. Traktowała nas nie, jak klientów tylko intruzów. Momentami jej zachowania ocierały się o chamstwo. Okazało się, że kilka poprzednich ekip nie zapłaciło za sprzątanie, nie posprzątało i wyjechało zostawiając chlew. Takie przypadki biją w ogół i odbijają się czkawką wszystkim. Tymczasem nasi rodacy, w czasie wyjazdów zagranicznych, jak grypę roznoszą chamstwo, brak poszanowania miejscowych zwyczajów i nieprzestrzeganie prawa. Najgorsze, że nic z tego nie rozumieją. A morze oferuje najwięcej kilogramów mięsa i to najsmaczniejszego.

Ostatnio łowiłem pstrągi na komercyjnym odcinku rzeki. Wszędzie tabliczki „endast flugfiske/Only fly fishing”. No i co? Oczywiście dwóch Polaków rozstawionych w zielsku z spławikami i robakami. (Zakaz łowienia na robaki). Poszedłem i mówię, że tu nie wolno na nic innego jak muchę a tamci „ hahah weź kolego daj połowić, k€&@a”. Dopiero po zagrożeniu, że zadzwonię do właściciela wody zwinęli manatki. Oczywiście auto na polskich blachach z naklejkami firmy budowlanej.

Ja w Szwecji i Norwegii mam bardzo złe doświadczenia z Polakami. Nie wspomnę o pływających paczkach po papierosach i puszkach po piwie.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I potem się dziwimy, że najchętniej wybieramy się tam, gdzie nie stanęła polska stopa. Niestety wieści szybko się rozchodzą i to nie zawsze pomaga. Mój syn, zwiedzając Bałkany, przejeżdzał tego lata przez Chorwację. Przeszedł szybko na angielski. Było mu wstyd po tym co zobaczył. A przerzucanie i licytowanie tonami dorszy jest nie na miejscu. Norwegowie mogą ustanowić sobie takie przepisy, na jakie przyjdzie im ochota. Mogą otoczyć swoje ryby pełną ochroną, mogą je wybić do ostatniej sztuki. Ich prawo, które jest obowiązujące ogół. Jeśli dmuchną Wam spod domu samochód, to nie będziecie deliberować nad tym, ile jest w okolicy samochodów i ile w tym czasie zostało zezłomowanych. Będzie Was bolało, że ktoś ukradł, łamiąc prawo. Chyba nam to za bardzo spowszedniało. Ten wątek tego dowodem.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smutne jest to, że nawet na tym forum niektórzy nie kumają bazy. Jak się czuje wyjęty z wody czerniak? Czy dorsz wyciągnięty z kilkudziesięciu metrów przeżyje po wypuszczeniu? Ile kilo karpia pływa w stawie? Czy Norwegowie są głupi, czy naiwni? Otóż dobry obyczaj i kultura osobista nakazują, że jak się jedzie w gości, trzeba uszanować miejscowe przepisy i obyczaje. Nic więcej. Tymczasem polscy wędkarze wiedzą więcej, olewają prawo i łamią je znajdując najbardziej pokrętne wytłumaczenia. Inne nacje? Mam to gdzieś. Gdyby ekipy naszych rodaków zachowywały się normalnie łatwiej byłoby wyrobić sobie dobrą opinię na tle takich Rosjan czy Niemiaszków. W maju kumpel z łódki złowił w Szwecji 99-kę. Przykre, ale w podbieraku odpaliła na serce. Po prostu znienacka zimny trup. Być może niejeden się zdziwi, ale wyrzuciliśmy ją z powrotem do jeziora. Górny wymiar zabieranego szczupaka wynosi tam 90 cm. Odruch. Innego wyjścia nie było. Jest prawo i czy wydaje nam się mądre czy głupie, należy go przestrzegać bez wyjątku. Inny przykład. Szwedzka gospodyni nad Boren. Myślałem, że to po prostu wredna baba. Traktowała nas nie, jak klientów tylko intruzów. Momentami jej zachowania ocierały się o chamstwo. Okazało się, że kilka poprzednich ekip nie zapłaciło za sprzątanie, nie posprzątało i wyjechało zostawiając chlew. Takie przypadki biją w ogół i odbijają się czkawką wszystkim. Tymczasem nasi rodacy, w czasie wyjazdów zagranicznych, jak grypę roznoszą chamstwo, brak poszanowania miejscowych zwyczajów i nieprzestrzeganie prawa. Najgorsze, że nic z tego nie rozumieją. A morze oferuje najwięcej kilogramów mięsa i to najsmaczniejszego.

Czy tu ktoś napisał, a zwłaszcza ja, że zabieranie ryb z Norwegii powyżej limitu jest OK? Nie lubię demagogi w żadnej postaci. Odniosłem się do cytowanego artykułu, w którym postawiona jest teza, że turyści wyrybiają morskie łowiska w Norwegii i są winni spadku populacji dorsza.

Prosiłbym nie insynuować, że zachowuje się jak patologia opisana w artykule. Zdaje sobie sprawę, że jako nacja nie świecimy przykładem, ale nie jesteśmy winni wszystkim nieszczęściom tego świata. Czyż nie pisałem powyżej, że jesteśmy gośćmi i należy się zachowywać jak na gości przystało. Oczywiście Norwedzy mają pełne prawo zakazać połowu ryb w łowiskach morskich, ale jakoś do tego nie są skłonni.

Nie wydaje mi się, aby przemyt ryb w setkach kg był możliwy i bezproblemowy. Chciałem Wam uzmysłowić, że przewiezienie setek kilogramów ryb ponad limit nie da się schować w skarpetkach. To nie papierosy czy nawet alkohol. Jeśli ktoś próbuje przewieźć ryby, aby nadawały się do spożycia z północnej Norwegii, to albo może zrobić to w termosach styropianowych albo w chłodni. Zarówno chłodnia jak i termosy styropianowe rzucają się w oczy. Jeśli wydaje Wam się, że granica norwesko-fińska wygląda tak jak granice wewnątrz strefy Schengen to się grubo mylicie. Są to regularne przejścia graniczne. I w tym roku wydaje mi się, że nie ma już przejść nieczynnych całą dobę. Patologię Norwedzy w tym roku czesali na przejściu w pobliżu miejscowości Karasjok.

Hasła jak się czuje czarniak czy dorsz wyjęty z wody nie do końca rozumiem. Jeśli mam personifikować dorsza czy czarniaka, to chciałem przypomnieć, że szynka, skóra na buty i filety z ryb w sklepie nie biorą się z drzewa. Czarniak zjadany przez dorsza ma zapewne podobne doznania jak wyciągany przez wędkarza. Przy takich rozterkach zdecydowanie zalecam zmienić hobby.

PS. Ryb ze śródlądzia nie zabieram, bo wiem, że zasoby ryb słodkowodnych są zdecydowanie inne niż ryb morskich w Norwegii.

Edytowane przez radeqs
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic Ci nie insynuuję. Po prostu czytając wątek zauważyłem, że dyskusja skręciła z tematu łamania przepisów na ich analizę i ocenę. Może jestem staroświecki, ale mam pogląd, że prawa należy przestrzegać, a jeśli mi nie pasuje to je zmieniać. W tym konkretnym przypadku o zmianę ciężko, bo nie będziemy Norwegom wtykać nosa w ich jurysdykcję. Pozostaje się dostosować, a jest inaczej. I nieważne jest o ile są przekroczone normy. Oni podchodzą do tego zero jedynkowo i surowo. Dura lex sed lex. A co do ilości, to wiem z pierwszej ręki, że bywają pokaźne, a ryby czasem dojeżdżają w stanie nie nadającym do spożycia. Polak potrafi być jednocześnie i sprytnym i bezmyślnym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...