Skocz do zawartości
  • 0

Nocny sandacz na rzece/ godziny brań


Borowik22

Pytanie

Panowie, powiedzcie o jakich mniej więcej porach łapiecie swoje sandacze w nocy, byłem kilka razy w nocy i nic zero aktywności

powierzchniowej drapieżników, a wiem, że tam są bo w dzień biorą tylko małe a interesują mnie jak nas wszystkich te duże;)

Edytowane przez Borowik22
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Ciekawy temat,  jako że łowię wyłącznie w nocy . Moje spostrzeżenia są  następujące  i odnoszą sie do mojego odcinka rzeki +- 30km

 

1/ miejsce( w moim przypadku opaska, czytaj stołówka) musi sąsiadować z głębszym kawałkiem wody(rynny, doły , cofki itp)

2/ łowię wyłącznie sandacze które żerują , nie jakies tam gumowe pykanie  tylko mocne agresywne woblerowe branie

3/ godziny są w zasadzie te same od kilku lat ( lato to 22-24, jesień 19-21 , póżna jesień i zima to 17-19

4/ w 95% nie widać żerowania ryb.

5/ widać drobnicę nawet późną jesienią, delikatnie bo deliktnie ale widac jakies kółeczka na wodzie

6/ od jakiegoś czasu nie łowię na woblery mniejsze niz 9cm (przeważnie jest to 10-11cm  tylko późną jesienią  jest to 13cm , może to eliminuje małe sandacze)

7/ stosuję mocny sprzęt 20lb

8/  łowię ze stołka , obławiam jedno  miejsce przez te 2h łowienia .

9 /nie ma znaczenia czy na dnie jest muł czy kamienie jeżeli jest tam drobnica wcześniej czy później sandacz po nia przyjdzie. (patrz punkt 1)

 

a potem już tylko z górki, wystarczy  znaleźć jedno dwa  dobre miejsca i łowić jak najczęściej, na dole ryba z zeszłego tygodnia.

post-47556-0-46021700-1570567288_thumb.jpeg

 

  • Like 25
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

To przykazań Tomka TJ dodałbym jedynie obserwację ciśnienia, żeby przy słabej dla człowieka i sandacza pogodzie stwiedzić, że "dziś odpuszczam". Jak tak robię i... leżę w wyrze na L4 ☺ Ciężko jest czasami logicznie działać, szczególnie po okresie z dobrymi wynikami.

Edytowane przez pszzz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Z tym wiatrem to też się zgodzę.

Jak mocniej wieje to zazwyczaj jest słabo z rybami lub w ogóle nie jadę nad wodę.

Najlepsze wyniki są jak wiatru nie ma.

Chociaż jak nawet wydaje się że dziś nic ciekawego się nie wydarzy to i tak warto posłuchać głosu wewnętrznego  ;)

Tak miałem i nie żałowałem.

 

Resztę wszystkiego co potrzebne do sukcesu napisał TJ.

 

Teraz nad wodę teorię zamienić w praktykę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

To że w dzień biorą nie znaczy że w nocy też tam będą. Tak samo na wodzie nie musi być nic widać. Nawet w większości wypadków nie widać aktywności na wodzie tzn. jest kompletna cisza a rybki żerują. Wiadomo dobrze jest jeśli widać i słychać charakterystyczne ataki sandaczy na drobnicę jednak nie jest to dla mnie wyznacznikiem czy łowić w tym miejscu czy nie. Zdarzają się jednak dni (jednak bardzo rzadko) że żerują jak w amoku. Widać ataki na wodzie, widać falki od grzbietów podpływających pod kamienie sandaczy a drobnica wyskakuje na brzeg w popłochu. Wtedy w sumie nie ważne co wrzucimy do wody bo szybko następuje branie. Warto więc jeździć nad wodę bo może dzisiaj akurat będzie ,,ta " noc. Co do twojego pytania o godziny. Powiem tak że skutecznie można łowić całą noc. Łowiłem sandacze o każdej możliwej godzinie. Moim zdaniem dużo zależy też od miejsca. Więc swoje trzeba wysiedzieć żeby wybadać o której w danym miejscu warto być nad wodą. Jeśli jednak miałbym podać najlepsze nocne okresy to będzie to ok. 1-2 godz. po zmroku, przed świtem i ok. północy. Osobiście w ciągu nocy zjeżdżam kilka miejsc i sprawdzam co się dzieje. Dlatego najlepiej mieć kilka takich spotów w okolicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

 Co do wiatru, wystarczy spojrzec na mape jak wyglada Ren w Duss i wszystko jest jasne, moich 6 miejsc "pod domem" gwarantuje to ze nawet w porwisty wiatr mozna komfortowo lowic z wyjatkiem wschodniego kierunku wiatru, na ten kierunek jeszcze nie znalazlem odpowiedniego miejsca  ;) Mimo to ze lowie w takich warukach bez zachamowan, moge w duzym stopniu  potwierdzic slowa Tomka czyli to ze jakos nie przypominam sobie bym wielce polowil w bardzo wietrzna pogode...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Co do wiatru, wystarczy spojrzec na mape jak wyglada Ren w Duss i wszystko jest jasne, moich 6 miejsc "pod domem" gwarantuje to ze nawet w porwisty wiatr mozna komfortowo lowic z wyjatkiem wschodniego kierunku wiatru, na ten kierunek jeszcze nie znalazlem odpowiedniego miejsca ;) Mimo to ze lowie w takich warukach bez zachamowan, moge w duzym stopniu potwierdzic slowa Tomka czyli to ze jakos nie przypominam sobie bym wielce polowil w bardzo wietrzna pogode...

Arek , łowisz w miejscach gdzie jest mała np. w porównaniu do Stolicy presja , ryby niewiele widziały i jest ich trochę [emoji6]. Niestety w Warszawie

wygląda to troszkę inaczej ale ogólne wytyczne jak najbardziej [emoji106].

Duży sandacz jest niewidoczny na powierzchni , tą widoczną drobnice gania tylko młodzież , nie znaczy to że w nocy trzeba go szukać głęboko . Wystarczy rynienka 1-1,5m i żarcie. I trzeba dać im coś konkretnego do jedzenia żeby chciało mu się ruszyć.

No i przede wszystkim trzeba wystać swoje żeby wiedzieć czy dobrze wytypowałem . [emoji6]

 

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Największym kluczem do sukcesu jest właśnie bycie nad wodą.

Niestety frycowe trzeba zapłacić.

Podejrzewam że 99% łowców nocnych sandaczy miało dość jak zaczynało taką przygodę.

Mi w nocnym łowieniu najbardziej podoba się ta cisza nad wodą.

No chyba że coś zaczyna forsować rzekę z przeciwnej strony w twoim kierunku ????

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Dodam jeszcze że jak się namierzy już dobrą miejscówkę to warto przyjechać na nią troszkę wcześniej, zająć odpowiednią pozycję i nie robić szumu nad wodą.

Najlepiej to mieć przynęty pod ręką.

Albo tak jakiś stołeczek i tylko ręce pracują.

Wtedy nawet na płytkiej wodzie ( 50 cm) można zaliczyć fajne rybki.

Z moich obserwacji wychodzi też że im cichszy hol tym lepiej.

Kilka razy zdarzyło mi się że rybka narobiła szumu na wodzie i było po braniach.

Edytowane przez cinn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Największym kluczem do sukcesu jest właśnie bycie nad wodą.

Niestety frycowe trzeba zapłacić.

Podejrzewam że 99% łowców nocnych sandaczy miało dość jak zaczynało taką przygodę.

Mi w nocnym łowieniu najbardziej podoba się ta cisza nad wodą.

No chyba że coś zaczyna forsować rzekę z przeciwnej strony w twoim kierunku

U mnie na Narwi utrapieniem podczas nocnych łowów są bobry. Pływają wokół po łowisku. Nie boją się ludzi. Jak zaświecę na chwilę latarką to na kilka minut odpłyną. Boję się że kiedyś któregoś podhaczę. Takiej plagi bobrowej jak teraz to jeszcze nie było. No i podstawowa sprawa to nie przestraszyć pana bobra z zaskoczenia bo narobi tyle hałasu że można sobie odpuścić łowienie.

Edytowane przez bocian1
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Mam takich kilka miejsc gdzie pojedynczy osobnik pływa bez trosko w te i nazad.

Wtedy zazwyczaj nie ma co liczyć na jakikolwiek kontakt z rybami.

Jak jegomościa nie ma to wtedy są efekty.

Czasami miałem chęć wleźć do wody i go udusić i zrobić czapkę na zimę ????.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Mam takich kilka miejsc gdzie pojedynczy osobnik pływa bez trosko w te i nazad.

Wtedy zazwyczaj nie ma co liczyć na jakikolwiek kontakt z rybami.

Jak jegomościa nie ma to wtedy są efekty.

Czasami miałem chęć wleźć do wody i go udusić i zrobić czapkę na zimę .

 

A ja łowiłem kiedyś z nimi ryby.

Sympatyczny zwierzak kopał sobie norę mącąc wodę. Do chmurki przypływały ukleje i krąpię. Za nimi sumy, bolenie, wieczorem sandacze.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Wplyw jasnosci nocy jest dla mnie osobiscie niejasny  ;)

Utarlo sie powiedzenie ze w pozamiejskich odcinkach to biora do godziny po zgasnieciu swiatla a w miejskich na przyklad przy dobrze oswietlonych promenadch to nie ma wielkiej roznicy w stosunku do dziennego zerowania...

Nie mam wystarczajacej liczby doswiadczen ktore by sie formowaly w jakas prawidlowosc w tym zakresie ale jeden wyjatek mysle ze jest wart opisania tu.

Mam taka na pol sztuczna rafe w tzw czarnej dupie gdzie nie ma wokol zadnego miasta i oswietlenia nadrzecznego itp - ale - kilka kilometrow od tego miejsca jest elektronia, ktora w nocy co jakis czas rozblyska swiatlem tak mocnym ze zawiazanie nawet skomplikowanego wezla bez latarki i okularow jest nawet dla mnie mozliwe. Rozblyski te sa dosc nieregularne a jednak nie przerywaja zerowania ale tez go nie inicjuja ot poprostu ciekawostka nie majace zauwazalnego przeze mnie wplywu na sandaczowy zer w tym miejscu. 

Jasnosc nocy spowodowana pelnia ksiezyca to juz troche inna bajka, przewaznie pierwsze dni pelni pszynosza jezcze oslabione ale jednak zerowanie sandaczy, koncowka pelni raczej sandaczowo slaba w moich obserwacjach zato oznacza jaziowe zniwa  ;)

Edytowane przez Rheinangler
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

A ja łowiłem kiedyś z nimi ryby.

Sympatyczny zwierzak kopał sobie norę mącąc wodę. Do chmurki przypływały ukleje i krąpię. Za nimi sumy, bolenie, wieczorem sandacze.

tylko że ta menda pływała w miejscu gdzie prowadziłem woblera.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jeżeli wiem że bóbr pojawia się w miejscu w którym łowię a nie jestem sam głośno rozmawiamy oczywiście bez komentowania brań z łowionych ryb itp coby nie zwabić dwunożnych szkodników. Działa to dobrze na bobry odstrasza i nawet gdy podpłyną to nie walą w panice ogonem o wodę. Gdy jestem sam rozglądam się by futrzaka zobaczyć i wcześniej ostrzec o swej obecności, (po prostu mówię mu głośno żeby sp.... pływać w inne miejsce, efekt zwykle jest ten sam. Rozmowa nie płoszy ryb (nikt mi tego nie wmówi). Wracając do samochodu po krzaczorach, opasce zwykle także głośno się zachowuję, nie chcę nadepnąć na przyczajone bydle bo nie wiadomo jak się zachowa a zęby ma dłuższe od moich. 

Nawiązując do przynęt, zwykle się mówi o smukłych uklejo podobnych woblerach. Niedoceniane są woblery krąpio podobne a na rafach zwłaszcza płytszych od metra lepiej sprawdzają mi się właśnie takie. Warto także eksperymentować z woblerami z grzechotką, zmiana czasem otwiera wodę. 

Pewnikiem jest także że siedząc na kanapie z laptopem na kolanach nie mamy szans na bierkę  :D.

Rozpisałem się bo jestem skazany na abstynencje wędkarską jeszcze przez jakiś czas  :(

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ta menda nie boi się nawet jak mu nawtykam nad wodą stojąc ok 5m od niego i świecąc mu latarką po gałach.

Wyjątkowo uparte bydlę.

Siedzi w wodzie i się tylko gapi na mnie i pewnie mówi sobie w duchu co za debil  :lol:

A tak poważnie to zastanawiam się czy nie chce mnie się pozbyć bo wlazłem mu na jego teren.

 

Co do przynęt to faktycznie nie tylko smukłe woblery ale też i całkiem sporych rozmiarów dobrze się sprawdzają.

Jedyne co żeby mocno nie pracowały, wibrowały, choć są wyjątki ale mi rzadko zdarzyły.

 

Mi sprawdziły się takie których praca była ledwo wyczuwalna na wędce.

Jak płynie wodą więcej śmieci, trawy itp. to co jakiś czas szybciej podciągam woblera kijem czy kołowrotkiem żeby sprawdzić czy jakaś trawa się nie przyhaczyła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Panowie, jakie macie doswiadczenia jesli chodzi o prowadzenie woblerow. Ultra wolno, pauzy, popuszczanie. Czy moze szybciej i czasem lekki twich?

 

U mnie im wolniej tym lepiej. Powolne zwijanie z pauzami. Szczególnie w nurcie można dłużej przytrzymać i wobek dalej pracuje.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Potrafie sobie wyobrazic warunki w ktorych kazdy z tych woblerow bedzie skuteczny i optymalnie dopasowany do lowiska.

Jesli wedkarz zdaje sobie sobie sprawe z zalet i ograniczen konkretnego modelu bez pudla trafi w ten, ktory przyniesie mu ryby w lowiskach o jakich w tym watku piszemy.

Standardowy podzial, ktory mowi, ze poczatek sezonu to 6-7cm koncowka lata/poczatek jesieni to 9-10 a koncowka jesieni/poczatek zimy to 12-15cm uwazam osobiscie za jakis tam kanon ale nie trzymam sie go kurczowo bo nie ma to wiekszego sensu gdy np: znajde w czerwcu miejsce w ktorym siedza caly dzien maluchy ale wieczorem przychdza konkretnej wielkosci sandacze puki jasno bede lowil 5" guma na bardo lekkiej glowce (2-7g) a tuz przed zmierzchem kiedy duzy wobler nie wyglada juz w wodzie calkiem nienaturalnie zwolnie tempo prowadzenia i zaloze 12cm wobler, ktory bedzie odpowiednio do sily nurtu mieszal wode czyli w wolniakach i kieszonkowych zastoiskach bedzie to cos na ksztalt glowacicowego Widla a w nurcie bedzie to cos na ksztalt 12 Flat-Rapa. 

Jako odwrotny przyklad niech posluzy miejsce ktore znane mi juz z poprzednich lat, przez okragly sezon dawalo ryby od 40 do 90cm, jednak sie w tym roku po wiosennej wysokiej wodzie nieco sie przemeblowalo co poskutkowalo ze wiekszej 10-15cm drobnicy kompletnie na nim nie widac a splawikowcy potwierdzaja te obserwacje. Od czerwca do dzis jedynymi skutecznymi przynentami na ktore lowie w tym miescu sandacze sa 6cm woblery i tejze wielkosci smukle gumki, przynety wieksze nie dzialaja. Wyprobowalem to lowiac z kolega na ten sam model woblera w wiekszym rozmiarze w trakcie zeru (bylo 3-0) a nastepnego dnia (7-0). Mnie osobiscie  trudno ignorowac to co "mowi do mnie woda" bo zawsze (no- prawie zawsze) chce zlowic rybe i to jak najwieksza ;)

To co napisalem powstrzymuje mnie od podawania nazw i modeli gdyz moze i czesto jest to odbierane jako przyneta funkcjonujaca zawsze a to nie prawda.

Przykladem niech bedzie znana i takze przeze mnie wysoko ceniona Rapala Flat-Rap. Byla produkowana w trzech wersjach wielkosci 6-8-10cm

U mnie sprawdzila sie w 100% jedynie 8-ka, 6-ka slabo pracowala i wymagala zbyt szybkiego prowadzenia, 10-tka zas koziolkowala w locie i byla podatna na wiatr co eliminowalo punkowe lowienie w kieszonkach opaski, ponadto pracowala jak na moje wyobrazenia zbyt szeroko. 

Nie chce tymi stwierdzeniami niczego dowodzic poza tym ze optymalne dopasowanie przynety do nocnego plytkiego sandaczowego lowiska jest bardzo indywidualna sprawa.

Jedyna rzecz, na ktora zreszta nikt w dyskusji nie zwrocil uwagi :rolleyes: (mimo ze piszecie ze lowicie duze sandacze) jest wytrzymalosc kotwiczek w tych chyba najbardiej popularnych 6-7 cm nocnikach.

W warunkach moich lowisk juz 80cm sandacz bez wiekszego problemu robi miazge ze standardowych 8-mek w ktore sa zbrojone woblery tej wielkosci. Morskich 8-mek jest malo na rynku a jak sa to i ich ostrosc pozostawia wiele do zyczenia. 8-mek 2X/3X tez prozno szukac. Jedyna co jako tako funkcjonuje to 8-ka PS od VMC ale przy metrowm sandaczu tez moga popierdziec bo przy holu 90-tek czesto je musze doginac...

Ja nie potrafie znalezc odpowiednio lekkich by nie zaburzaly pracy w sumie malego woblerka i mocnych na tyle bym nie musial sie bac ze stanowczo holowany z kamieniska sandacz rozegnie je, wiec jakby ktos z Was podpowiedzial cos wyprobowanego to bylbym wdzieczny  :)

Edytowane przez Rheinangler
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...