Skocz do zawartości

Kochane PZW.


De'Ptak

Rekomendowane odpowiedzi

W niedzielę na Kośnie takich ryb jak na zdjęciu ( 60 cm w górę ). Padło 23. Łowiliśmy od godz. 6.30 do 10.00 w trójkę ja i moich 2 synów,

Najmłodszy 13 latek zaliczył pierwszą rybę w pierwszym rzucie... :-)

Łowiący których widzieliśmy ( raptem 3 łódki na 600ha ) chodzi w trolingu pływając za stadami sielaw.

Jeden z którym rozmawialiśmy pływał za okoniem. Twierdzi że okoń 1.5kg na Kośnie to żaden wyczyn.

 

Adam a za juniora jaka jest opłata ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marek najmłodszy nic nie płacił ( wiek 13 lat ). Będę tam jutro to podpytam.

 

Adam zapytaj jak możesz :) na łódce tata łowiący plus jedno dziecko łowiące i żona na pokładzie nie łowiąca. 13 lat to już będzie dziecko miało za rok więc zapytaj do ilu lat. Z góry dziękuje.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

90% kłusowników to ludzie z opłatami którzy walą wszystko bez względu na wymiary, limity, okresy. Mało kto traktuje wodę związkową jako naszą wspólną tylko jako wodę jakiś mitycznych ICH. Krzycząc dodatkowo że ONI to złodzieje i tym usprawiedliwiają swoje naganne zachowania czyli krótko mówiąc kradzież. Inną kwestią jest rabunkowa gospodarka rybacka. Ale na rzeczkach nie ma rybaka a ryby i tak nie ma. Chciałem wprowadzenia odcinka NO KILL na pewnej rzeczce to przedstawiciele okolicznych kół nawet nie chcieli rozmów podjąć. A tam pływa głównie kleń i jaź. No ale i to zjeść trzeba. Jeśli swoim zachowaniem doprowadzą do upadku związku to pierwsi będą płakać.

Jeśli dla kogoś wędkarstwo to kilka wypadów w roku gdzie chce się wyłowić do bólu to prywatne wody gdzie płaci się dużo ale i łowi są dobrym rozwiązaniem ale dla takich osób jak ja które są nad wodą po cztery razy w tygodniu po 2 godziny komercjalizacja wód jest zabójstwem dla pasji. Raz że nie zapłacę po 50 zł za godzinę wędkowania a dwa że wypoczynek z wędką wyobrażam sobie trochę inaczej niż nad zatłoczonym bajorem.

Edytowane przez cobrax
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michał to że ktoś chce się wyłowić do bólu nie oznacza że zabiera ryby. Co to zatłoczonego bajora to jeśli masz na myśli rzeczone Kośno to jesteś w błędzie. Zbiornik ma 600ha. Trudno takich szukać w Twojej okolicy :-)

Gdyby takich wód jak Kośno było w Polsce więcej to i cena musiałaby spaść. Dzierżawca tej wody w rozmowie ze mną powiedział jedno ciekawie zdanie "Ja sprzedaję emocję nie ryby"....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko że niestety w naszej braci, a nawet szerzej, w naszym społeczeństwie, bardzo rozpowszechniona jest postawa, że jak da radę to się bierze. Jak trafi 40 kg ryb, to zadzwoni po kogoś żeby pomógł przywieźć, co da radę to sprzeda, jak nie sprzeda to rozda a resztę wyrzuci. Ale nie wypuści.

O ile edukowanie laików bywa zabawne:

 

-o Michał,z ryb wracasz?

- tak szanowna sąsiadko.

- złowiłeś coś?

- no dziś 3 szczupaki

- uuu to będzie kolacja...

- nie Pani Zosiu, wypuściłem.

- za małe były...

- niee, dwa takie koło kilograma i jeden ponad półtora na oko licząc.

- to czemu wypuściłeś? Po co jechałeś jak nie przywiozłeś?

-.... hmmm... jak by to pani ... wiem! Lubi pani seks?

- no wiesz co! Co za pytanie! No lubię?

- więc slaczego robiła "to" pani tylko cztery razy?

- jak to cztery?

- no Kinga, Sebastian, Kalina i Marek ....

- ale przecież można robić tak, żeby robić bez ciąży jak się nie chce dzieci, dla pezyjemności...

- otóż to! Miłego dnia pani Zosiu.

 

O tyle dyskusje nad wodą z debilami w stylu "po chuj przyłazisz i miejsce zajmujesz jak i tak wypuszczasz?!" albo "byś mi dał jak nie chcesz" ewentualnie "po co panu tyle ryb? (gość pakując do reklamówki lekko licząc 10kg drobnicy po 15cm z pojedynczymi leszczykami i karasiami do 0.5kg) -dla kota hue hue hue"

jest już męczące i bezsensowne. Są argumentoodporni. Jedynie mundur pomaga, najlepiej policyjny.

Dla mnie to nie wędkarz, to mięsiarz łowiący na wędkę dla mięsa. Wyjazd nad wodę musi mu się kalkulować, stratnym być przecież nie może. Tacy są niereformowalni. Takich jest większość. Takie jest gro naszego społeczeństwa - jak dają to się bierze nie patrząc co będzie potem.

 

A wystarczy odjechać od miasta, często nad jeziorem gdzieś na pipidówie cała wieś wędkujących, a opłacają tylko przyjezdni, bo nikt tam nigdy nie widział kontroli. To nie wina PZW., a całego systemu.

  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

-o Michał,z ryb wracasz?

- tak szanowna sąsiadko.

- złowiłeś coś?

- no dziś 3 szczupaki

- uuu to będzie kolacja...

- nie Pani Zosiu, wypuściłem.

- za małe były...

- niee, dwa takie koło kilograma i jeden ponad półtora na oko licząc.

- to czemu wypuściłeś? Po co jechałeś jak nie przywiozłeś?

-.... hmmm... jak by to pani ... wiem! Lubi pani seks?

- no wiesz co! Co za pytanie! No lubię?

- więc slaczego robiła "to" pani tylko cztery razy?

- jak to cztery?

- no Kinga, Sebastian, Kalina i Marek ....

- ale przecież można robić tak, żeby robić bez ciąży jak się nie chce dzieci, dla pezyjemności...

- otóż to! Miłego dnia pani Zosiu.

Genialne umysły myślą podobnie  :D . Podobny dialog odbyłem z moją mamą. Miałem już dość gadek: po co łowisz te bolenie/pstrągi i je wypuszczasz? Posłużyłem się przykładem swoim i moich dzieci.... Od pół roku nie miałem głupich pytań ze strony rodzicielki....

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Genialne umysły myślą podobnie  :D . Podobny dialog odbyłem z moją mamą. Miałem już dość gadek: po co łowisz te bolenie/pstrągi i je wypuszczasz? Posłużyłem się przykładem swoim i moich dzieci.... Od pół roku nie miałem głupich pytań ze strony rodzicielki....

Teraz to poleci lawina wpisów (genialnych umysłów /;-) że taką rozmowę to kazdy miał ... :D  :D :D  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie poleci.

Mój ojciec nadal nie może zrozumieć, że łowię i wypuszczam.

 

Michał...To u Ciebie nadal jest obfitość ryb skoro można złowić 40 czy nawet tylko 10 kg.

Na zawodach spławikowych czy federowych niewiele jest wyników które do 10 dobijają, a naprawde nieliczne przekraczają.

Powiesz, że krótszy czas łowienia... no ale to już raczej robią ludzie którzy wiedzą do czego wędka służy.

 

Żeby uniknąć całkowitej kompromitacji na Młodzieżowych MP na Słoku zniesiono wymiar na okonia. A żeby jeszcze ciekawiej było - Zawody dla SSR często rozgrywane są na łowisku specjalnym hahahaha

 

To nie wina systemu. To wina zarządzających wodami.U rybaka który gospodarzy na 40 ha wody nikt kłusować się nie ośmieli...Limity absolutnie niedostosowane do możliwości dzisiejszych wędkarzy. 30 lat wstech naprawdę nieliczni dysponowali łodziami. Dziś - kto chce to ma.

Dla ryb wtedy - trzymanie się z dala od brzegu było szansą na przetrwanie. Dziś w każdy zakamarek wody można dotrzeć i go przeczesać najróżniejszymi przynętami. Ryby niedługo na lądzie będą szukały schronienia.

Nie zgadzam sie z tezą, że wszyscy to głupcy i wezmą wszystko.

Ty nie bierzesz, nie biorę ja - czyli już nie wszyscy.

I taki przykład działa. Uwierz, że działa. Pomaleńku ale są postępy w niebraniu hahahaha

 

Wróćmy do limitów... Ograniczenia prędkości działają. Oczywiście są tacy co mają to gdzieś, lecz przeciętny Kowalski nawet jak przekroczy to rozsądnie. 2 drapieżniki dziennie... dla sprawnego wędkarza dziś w wodzie gdzie ryba jest to śmiech złowić. Ale jak każdy złowi i zabierze po dwa dziennie to mamy co mamy. W tym roku złowiłem 4 - 3 szczupaki i sandacza...

Ryb już nie ma bo zostały zgodnie z limitami złowione i zabrane.

I nie wiedzieć dlaczego okręgi bronią sie przed górnymi wymiarami ochronnymi. To w jakiś sposób wpłynęło by pozytywnie na rybostan - pozostało by - nieliczne bo nieliczne, ale jednak stado podstawowe.

Ale nie - bo nie...

itpitd...

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Romku miałem wodę, raptem bajoro ze 2hA max, gdzie złowienie 50kg japońców przez dzień a nawet krótką, czerwcową noc nie było żadnym wyczynem. Na jedną wędkę, bo na 2 się nie dało. To raptem 20 średnich sztuk. Brało się kilka na kolację i dla cioci a reszta szła do wody. Wagowo nie wiem ile, ale myślę że najlepszy wynik jaki tam miałem przekroczył 100 kg. Do domu zabrałem z 10. Aż nadto.

Nie była to woda PZW a "bezpańska". Ale wystarczyło że wspomniany "wędkarz" od 40kg. został tam zabrany przez naszego kolegę (wcześniej o wodzie i jej skarbach wiedziało 5 osób ). Raz pojechał sam, dzwonił po szwagra żeby ryby przywieźć. Potem wziął sąsiada, bo samochodem fajniej niż rowerem... a potem. A potem była rzeźnia. Ludzi się nazjeżdżało bo fama poszła. Jak nie brały te większe, bo miały tarło, to skur...... koteicami szarpali w tarlisku. Z 2 dostępnych stanowisk zrobiło się ze 20 i podeptany brzeg a zamiast kosaćców rosną hałdy paczek po zanęcie, pudełek po robakach, papierosach oraz flaszki i puszki po trunkach. Na ścieżkach pod butami chrzęszczą łuski.

10 kg płotek i krąpików jesienią w okolicach śluz na Kanale to dobry wynik, ale nie niemożliwy. No ale kiedyś brały lepiej...

Niestety to bardziej w moich rodzinnych stronach, bo tu gdzie mieszkam, na tym samym kanale zwanym Notecią dla żartu, biorą tylko uklejki, krąpiki i płotki do 12-15cm. Większe już przez oczka nie przejdą. Bo to odcinek pod opieką spółki rybackiej.

 

Za górnym jestem całym sercem. Toruń wprowadził już dawno, w bydgoskim miał być, może od Nowego Roku będzie.

Ale nie to jest problemem że jest lub nie ma przepisów. Problemem jest ich przestrzeganie. Jeśli dziś gro "wędkarzy" pakuje szczupaczki po 46cm do worków to trudno mi się spodziewać, by postąpili inaczej trafiwszy metrówkę.

 

Etatowa Straż premiowana za wyniki i trzymanie mięsiarzy krótko za mordę aż oni i społeczeństwo zrozumieją, że wędkarstwo to nie prawie to samo co zbieranie grzybów. Ale czego chcieć jak miłościwie nam panujący dążą chyba do całkowitej likwidacji PSR a społeczni nawet jakby dużo chcieli to guzik mogą. Wiem, bo byłem czas jakiś w SSR.

Edytowane przez morrum
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak byłem nastolatkiem też było takie leśne jeziorko bajorko gdzie karasi srebrzystych było do oporu. Teraz to wyschło.

 

Michał - jak nie ma przepisów jest bezkrólewie... Jak są takie jak dziś,chociaż rzeczywistość skrajnie się zmieniła - mamy co mamy.

Przykład który już kilka razy podawałem.

 

Limit w byłym okręgu łódzkim był taki sam jak w mazowieckim czy obok w piotrkowskim...

Ale tam było zaledwie 400 ha wody, a wędkarzy 4000(dane przybliżone)

 Gdzie tu jakaś logika?

Tam powinny wszystkie wody być objęte zakazem zabierania wszelkich ryb przy takiej presji. 

Łódzkiego już nie ma....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michał to że ktoś chce się wyłowić do bólu nie oznacza że zabiera ryby. Co to zatłoczonego bajora to jeśli masz na myśli rzeczone Kośno to jesteś w błędzie. Zbiornik ma 600ha. Trudno takich szukać w Twojej okolicy :-)

Gdyby takich wód jak Kośno było w Polsce więcej to i cena musiałaby spaść. Dzierżawca tej wody w rozmowie ze mną powiedział jedno ciekawie zdanie "Ja sprzedaję emocję nie ryby"....

Absolutnie nie mam tu na myśli Kośna a raczej właśnie wody w mojej okolicy. Zbiorniki po maks 10ha powierzchni na których teraz jest jeszcze szansa spotkać szczupaka, okonia, czasem nawet sandacza gdy trafią w prywatne ręce niechybnie zamienią się w kurwidołki karpiowe. Zostaną rzeczki na których dziadki łowiący obecnie na zbiornikach zarybieniowe karpiki wypieprzą do cna ostatnie żywe istoty. Z mojego punktu widzenia komercjalizacja oznacza upadek wędkarstwa spinningowego w regionie. Zostanie Wisła która i tak nie wiadomo w jakim okręgu ostatecznie wyląduje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego - a coś więcej o tej wodzie?

Jest to nieduży zbiornik na Podlasiu gmina Milejczyce ok. 20 h w większości zarośnięty trzcinami, obecnie ok 1/4 jest zdatna do wędkowania ale powierzchnia do połowu szybko się powiększa (amur robi swoje). Na szczęście PZW nie położyło na tym łapy i woda należy do gminnego stowarzyszenia. Opłata roczna dla miejscowych 100 zł dla osób spoza gminy 150 zł. Co roku jest zarybienie karpiem, amurem, karasiem. Wcześniej wpuszczany był sandacz który zaaklimatyzował się i widać, że się wyciera. Inne drapieżniki są pospolite z naturalnego wychowu.

Zbiornik głownie dla karpiarzy ale ładne drapieżniki też są obecne. Są limity dzienne, duże ryby należy wypuszczać ale z tym różnie bywa (niektórzy zaczynają już tak czynić). Wcześniej uchodziłem za dziwaka (pewnie teraz też) mało że karmie te ryby to jeszcze je wypuszczam nie ma w tym logiki.

Głębokość maksymalnie 1,3 m ale woda nie kwitnie podczas upałów.

Wędkować można na 3 wędki z brzegu oraz łódki. Członków stowarzyszenia w tym roku było ok 70 osób. Ok 90% składek idzie na zarybienia, reszta na inne cele np.:porządkowe. 

 

Zapraszamy nokilowców bo miejcowych mięsiarzy jest pod dostatkiem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opłaty bardzo spoko, ale niestety na mnie słowa karp, amur, tołpyga działają ... nie uspokajająco. Za dużo miałem do czynienia z karpiarzami co to cała woda jest ich bo tam i tam mają zestawy a i widziałem dość jezior zniszczonych przez te gatunki bezmyślnie wpuszczane do zbiorników.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...