Skocz do zawartości
  • 0

Ach ten przyłów - nowy artykuł


admin

Pytanie

Cześć,

Uganiając się ze spinningiem, mamy ze sobą określony zakres przynęt dopasowany do zestawu. Z tymi przynętami łączymy zawsze pewną nadzieje złapania tej a nie innej ryby. Oczywiście, że liczymy się z przyłowem, ale celem wyprawy jest właśnie ta a nie inna ryba. Ale co zrobić z przyłowem? Czy cieszyć się z niego? Czy płakać?. Dzisiaj zapraszam do lektury zabawnych rozważań filozoficznych Pitt'a czym dla nas wędkarzy jest i może być przyłów.

 

Pozdrawiam

Remek

 

P.S.

Pitt, ja mogę się zgodzić na przyłów zwłaszcza taki jak ten ostatni.

 

R.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 odpowiedzi na to pytanie

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

IMO jak ktoś dużo łowi oraz nastawia się bardzo konkretnie na określony gatunek, to przyłów faktycznie może zdenerwować - no oczywiście nie mówiąc o case'ie takim jak Marcela :mellow: .

Ja łowię niestety rzadziej niż częściej, więc dla mnie przyłów to zawsze ryba :D (i dodatkowa wiedza na temat tego, że łowiąc w określony sposób, który powinien przynieść nam gatunek X, możemy również złowić gatunek Y). W tym roku przyłowiłem metrowego suma na Wiśle, macając za bliżej nieokreślonym przyburtowym drapieżnikiem typu kleń czy szczupak-półkownik i również nie mam żadnych o to żadnych pretensji :mellow: :mellow: :mellow: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

W pierwszej chwili chcialem napisac ze z dobrobytu to autorowi sie w glowie pomieszalo.

Ale...jak tak sie zaczalem zastanawiac, to wlasnie ubiegly rok byl takim, kiedy parokrotnie nastawialem sie na konkretna rybe, a brala zupelnie inna. I bynajmniej nie bylem z tego zadowolony. Wiec jest cos na rzeczy z tym przylowem, z tym ze bardziej na lowiskach zagranicznych. Bo na polskich to rzadko nastawiam sie na cos konkretnego, byle cokolwiek siadlo... :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

... W tamtym roku, jesienią siedział sobie w łódce, w uchwycie ‘martwa wędka’ z gumą a w ręku Pimpel, czyli wędka wertykalna....

 

u nas chyba tak nie wolno, prawda?

 

a co do przylowu, to poczatkowo artykul dla mnie zaskakujący, bo ile to razy wracałem o kiju..

 

ale jak przypomnialem sobie czasy spławikowe,

to był taki dzień, kiedy nastawiałem się na jakiś większy białoryb a trafiłem chyba ze 30 kilku-kulkunasto centymetrowych karpi.

przynęta nawet nie zdąrzyła zawisnąć pod spławikiem a już siedział jakis maluch na haczyku. Ta mała szarańcza dzióbała nawet pływający spławik

 

post-453-1348913336,3112_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...