Skocz do zawartości
  • 0

Zjawiska mityczne polskiego spinningu


Sławek Oppeln Bronikowski

Pytanie

W mój staromodny , konserwatywny świat poglądów , doswiadczeń oraz nawyków , lekki niepokój wstąpił . Podskórny lęk , że dzieje się wokół coś czego nie znam .. Atawistyczna obawa przed nieznanym .

Opad . Ki czort ?

Jakaś nowa technika , nowy sposób opisania spinningowej jażni , nowe horyzonty metodologiczne lub sprzętowe ? Może moda o nieznanych i nieuściślonych /dwa razy ś w jednym wyrazie,ewenement/zasadach ?

Jest wśród użytkowników wielu tuzów sceny spinningowej , jest wielu jej kreatorów i moderatorów . Także ekspertów ..

Chętnie zapoznam się z kanonami opadu , w pełnym jego spectrum .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 64
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy dla tego pytania

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Opad jest terminem, który przebojem wszedł do potocznego słownika wędkarzy wraz, z pojawieniem się główki jigowej przyozdobionej w gumę lub pióra. Spinningiści zaczęli bardziej świadomie stosować metodę: „kontrolnego dryfu przynęty w różnych płaszczyznach” - moja próba zdefiniowania słowa OPAD.

Ale technikę tą stosowano już wcześniej. Przecież nie inaczej łowiono szczupaki na jeziorach wahadłówkami rzucanymi z łódek, prostopadle pod wysokie trzcinowiska. Zmodyfikowanie obrotówek, poprzez dodanie z przodu ciężarka, również pozwoliło stosować tą technikę. Metoda opadu dzisiaj, ściśle kojarzona jest ze stosowaniem główki jigowej przy połowie sandacza. Jest to nawet zrozumiałe, ponieważ większość sandaczy obecnie łowi się, właśnie przy użyciu tych przynęt i metody połowu, zwanej opadem.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Z takich moich pobieżnych obserwacji wynikałoby raczej , że na lokalnej łączce opracowaliśmy model będący syntezą wielu rozmaitych technik . Mix krajowy uniwersalny .. Kompletnie nieczytelny , ze słowem wytrychem w części opisowej . Coś takiego jak nigdysiejsze wsuwki , albo zwis męski , albo ulicznica płaska ?

Czy nie wyhodowaliśmy czegoś na kształt kundla , z istniejących już bytów ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Zgadzam się całkowicie ze Sławkiem. Dużo dużo wcześniej czyli w drugiej połowie XIX wieku metodę, technikę opadu zastosowano pośród innych łączek zwanych wówczas prerią. Jednak nazwano to jigowaniem. Dopiero pod koniec XX wieku na ogólnej fali nowomowy zmieniono nazwę u nas na opad. Było to gdzieś pomiędzy Bugiem, a Nysą Łużycką. Jednocześnie modernizująć przynęty jak i samą technikę.

Równocześnie zmieniono wiele standartów, metod i określeń. Teraz jak otworzono nam granice raptem zauważamy, że wiele rzeczy i spraw nam nie pasuje.

Czy tak musi być?. Nie wiem.

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@Sławku

@Andrzeju

 

mam pytanie związane z tym o czym piszecie. Mianowicie u nas opad kojarzony jest tak jak juz napisal jeden z przedmowcow, z napieta linka. Sam tak kijarze opad, siegam dlatego po coraz ciensze plecionki.

 

Tymczasem... dyskutujac z kolegami zza wilkiej wody odnosze wrazenie iz dla nich, powiedzmy techniki jigowe kojarza sie z linka luzna, sytuacja w ktorej na luznej lince przyneta sobie szybuje dotad az nie zostanien podszarpnieta przez najczesciej sztywny jak kolek kij. Co ciekawe, na filmach np. widac iz zacinaja z powodzeniem te swoje bassy , zastanawiam sie tylko jak sie orientuja ze bylo branie (na luznej lince) :unsure:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Prywatnie bardzo boleję nad pomijaniem w naszej codzienności dorobku światowego spinningu . Kompletnego dorobku . Cześć sprzętowa jakos pomału dociera do świadomości . Z resztą nie mniej fascynującą , bywa różnie.Na ogół kiepsko..Krajowy flyfishing sobie nieżle radzi od zawsze . No i może ostatnio jerking,choc nie w pełnej jeszcze krasie . Reszta to dzikie pola , z przypadkowymi wodzirejami . Jigging jest tego najlepszym przykładem . To co się z tą miłą techniką wyprawia , to swoista chuliganka . Okrojona do relax-a na uwięzi.Dla szlachetniejszych kogut.. Odarta z nazwy i treści .

I koniec..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@Friko - brania poznaje się po nienaturalnym zachowaniu właśnie tej luźnej linki. Patrzy się na miejsce, w którym styka się z wodą i jak tylko cośdrgnie, przesunie się w bok to się tnie.

 

Czasem łowię tak okonie i jest to kuteczna metoda. Czasem warunki na to nie pozwalają...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@Friko tak jak wspomnial @Baloo branie poznaje sie po nie naturalnym zachowaniu tejze linki na styku wody z linka, a jezeli to nie jest mozliwe lub uciazliwe (np zlewanie sie koloru wody i linki) to lowie na linke w zwisie, ktora tworzy maly luk - branie poznaje sie po nienaturalnym naprezeniu lub naglym zluzowaniu linki, jednak przewaznie brania sa na tyle mocne ze czuc je tez na kiju po naprezeniu linki. Ot cala filozofia :unsure: :mellow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

 

Tymczasem... dyskutujac z kolegami zza wilkiej wody odnosze wrazenie iz dla nich, powiedzmy techniki jigowe kojarza sie z linka luzna, sytuacja w ktorej na luznej lince przyneta sobie szybuje dotad az nie zostanien podszarpnieta przez najczesciej sztywny jak kolek kij. Co ciekawe, na filmach np. widac iz zacinaja z powodzeniem te swoje bassy , zastanawiam sie tylko jak sie orientuja ze bylo branie (na luznej lince) :unsure:

bo bass inaczej bierze, on musi miec troche luznej linki, bo inaczej nie zassa gumy, ponad to wiekszosc gum jest zbrojona w haki typu offset, przyneta musi siedziec dosyc gleboko, zeby dobrze zaciac, przynajmniej tyle zauwazylem lowiac nad long pond w new england

branie widac po lince i czuc po kopnieciu w szczytowke, kijki nie zawsze sa szytywne jak kolki, zobacz drop shot rods :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Sławek Oppeln Bronikowski napisał:

Czy nie wyhodowaliśmy czegoś na kształt kundla , z istniejących już bytów ?

 

Moim zdaniem metoda opadu istnieje od zawsze -tzn. odkąd pierwszy spinningista, zauważył, że drapieżnik capnął opadającą swobodnie przynętę. I uznał, że to może być TO!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jest jeszcze jeden element tak charakterystyczny dla klasycznego jigowania i związany pośrednio z luźną żyłką. Chodzi o prznęty. Nasz opad rozpoczął się tak na dobre od twistera i takich tam podobnych gumek. Natomiast klasyczny jerking powstawał przy pomocy haczyka z obciążeniem i dowiązanym pęczkiem piór, włosia i takich tam podobnych elementów. Powstał jig. Dziś w kraju wiekich prerii stosuje się po piórka z tworzywa rożnej twardości, koloru. Budowa całego jiga uległa ewolucji i wydaje się, że to już chyba optimum. Dużo później pokazały się różne elementy silikonowe i.t.p. Chociasz jak przegląda się katalogi to widać duży nacisk na odwzorowanie różnych raczków, i podobnych żyjątek. W Polsce natomiast króluje nieśmiertelny twister, riper i kopytko.

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Rodzajów opadu jest mnóstwo. Osobiście nie stosuje opadu na luźnej lince. Na moich wodach lepiej sprawdza się długi opad który uzyskuje przez powolne nawijanie. W Wiśle łowię podobnie, ale tu w nurcie nie trzeba nawijać linki w czasie opadania. Ważne też jest podnoszeni które preferuje np. boleń. Myślę, że całe novum polega na przemyślanym kontrolowaniu przynęty w obydwu fazach a nie jak to było kiedyś na monotonnym prowadzeniu jej przy dnie. Mnie technikę opadu i podnoszenia pokazał kolega jakieś 20 lat temu. Robił to nie gumą, której nikt wówczas nie używał, ale dużym Morsem. Na kolejnym wyjeździe łowiąc tą techniką zaciąłem 2 sumy :mellow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ano wlasnie, jak dodac do tego opadu podnoszenie to wyglada to tak bardziej zdroworozsadkowo. Po prostu chodzi o nieschematyczne, urozmaicone, prowadzenie przynety a nie sprowadzenie wedkarza do roli uchwytu do wedki.

Mozna tez w druga strone...jak niedawno bylem instruowany, lowienie sandaczy na poludniu Polski (jedna z metod) polega na stosowaniu nawet na plytkiej wodzie glowek o kalibrze 30g. To COS ma uderzyc w dno i sprowokowac rybe.

Moze i na poludniu to sie sprawdza, ale w centralnej (np. na Z.Zegrzynskim) juz nie.

A i niedawno na Turawie tez mi sie sprawdzil inny sposob prowadzenia...

Gumo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Piękny był dziś dzień . Pod znakiem zefirku i kleni..

Do rzeczy.

Chodzi mi głównie o jasność ,czytelnosć i przejrzystość formy .

Jeśli jesteśmy świadkami ,albo nawet twórcami nowego zjawiska , zdefiniujmy je .. Ustalmy prawidła . Dajmy coś tzw. światu , coś świeżego , odkrywczego , autentycznego..Ja nie wiem co to opad . Podejrzewam że jest to raczej jakaś zubożona ,pastewna wersja normalnego , powszedniego jiga . Bez zasad ..

Jest tu wymieszane wszystko ze wszystkim . Softbait , swimmbait ,jigging ,jerking . Zaś picker, feeder tudzież odleglościówka są cenionymi kijami opadowymi . Istny galimatias..

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Pojęcie opadu jest i będzie ogólne, pnieważ jest zbyt wiele sytuacji i zbyt wiele przynęt aby dało się je zdefiniować tak jakbyś sobie życzył. Temat obciążenia. Tu sprawa też nie jst tak prosta. Twister 10 cm do pracy w opadzie potrzebuje niedużej główki. Ripper 16 lub 22 cm potrzebuje konkretnego ciężarka aby zaczęła pracować przy opadaniu. 36 g przy dużych ripperach nie gwarantuje dotarcie z opadem do wiślanego dołka 3 m (w nurcie). Aby unikać dużych obciążeń stosuje ster w główce. To od kilku lat moja ulubiona przynęta do opadu. Robię metalowe stery co daje możliwość regulowania prędkości opadania. Ponad to ster fajnie migocze :D Jak widać temat opadu ciągle ewoluuje w przeróżnych kierunkach co utrudnia jego definiowanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Moim skromnym zdaniem, nie jesteśmy wcale świadkami, czy też twórcami, jakiegoś nowego, nieokreślonego zjawiska. Od kiedy zaczęliśmy rzucać sztuczną przynętą za pomocą wędki, do dnia dzisiejszego trwa cały czas nieprzerwalny proces doskonalenia starych i tworzenia nowych technik, ponieważ wciąż dochodzą nowe rodzaje przynęt.(w muszkarstwie, to się od lat nie zmienia i nie zmieni)Z czasem pewne nazwy są przyjmowane zawłaściwe i wchodzą na stałe do słownika wędkarzy.

W Polsce wszyscy mówimy o tej metodzie połowu- spinning. Muszę przyznać, że wędkarze, którzy zaczęli łowić wędkami castingowymi, mogą nie być do końca takim nazewnictwem usatysfakcjonowani. W końcu stwierdzenie spinninguję cstingiem, było by stwierdzeniem co najmniej nie mądrym. Castinguję? W ogóle bez sensu brzmi, przynajmniej dla mnie. Za to, stosowanie nazwy opad, jako nazwy techniki prowdzenia przynęty, która do tego się nadaje ( nie tylko guma na główce jigowej) jest stosowane już bardzo dawno. Na Wiśle w okolicach Płocka, ta część wędkarzy, która prawie wyłącznie łowi sandacze, opisuje sposób łowienia jako z opadu lub jigowanie. Cała resza, czyli ci, którzy łowią różne gatunki drapieżników, opisują sposób łowienia jako spinningowanie. Co najwyżej branie, mogło nastąpić z opadu. Nie łatwo będzie znaleźć uniwersalne nazewnictwo metody połowu ryb na przynęty sztuczne castingiem i spinningiem.

Nie wszystko też z zewnątrz przyjeliśmy np. my łowimy na twisterty, a za wielką wodą na worms.Tak samo na wachadłówkę, a nie na spoon.

Panie @Sławek Oppelen Bronikowski, może ma Pan jakąś propozycję nazw, coś co brzmiało by swieżo i autentycznie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

..Jeśli jesteśmy świadkami ,albo nawet twórcami nowego zjawiska , zdefiniujmy je..

Ludzie maja niekiedy takie ciagoty, zeby wszystko ukladac w odpowiednich szufladkach (albo takich, ktore wydaja sie odpowiednie).

Trawa na zielono, kraweznik na bialo...

Tymczasem otaczajacy swiat przyrody rzadko funkcjonuje po katach i liniach prostych. Podobnie jest ze wszystkim, co sie wiaze z wedkarstwem.

Pamietam, ze dawno temu jak jeszzce bawilem sie w lowienie na splawik..z 10m od brzegu lezal w rzece taki zwalony pien, do niego uczepilo sie kilka galezi...wymylo dol i spora rynne za nim. Siedzac z wedka i lowiac przy samym brzegu, w koncu zarzucilem w zwary tego dolu. Poczatkowo szlo ciezko bo musialem trzymac wysoko uniesione wedzisko, zeby szybko plynaca rzeka nie sciagala mi zestawu. Powoli i tak byl on sciagany ale w sposob przeze mnie kontrolowany. W ten sposob wynalazlem metode bolonska, chociaz nikt o niej jeszcze nie slyszal.

Pozniej zainteresowalem sie tym, co przeganialo mi te rybki z rynny...

Wracajac do jiga. Wezmy klasyczna glowke z 10g obciazeniem, na niej nadziany twister...przy zal., ze prad i wiatr pozwoli, mozna tym w rozny sposob skakac po dnie lub w toni, wlec po nim, splawiac wahlarzem w poprzek nurtu, stosowac jako jerka, jako przynete dalekiego zasiegu, jako przynete powierzchniowa, lowic w zielsku,...,...

Gdy zacznie sie kombinowac z ksztaltem glowki i rodzajem przynety, zastosowania i mozliwe techniki mozna mnozyc...

Jaki jest sens, zeby kazda z tych metod dokladnie definiowac? A w pudelku na razie jedna przyneta.

Gumo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

A ja dorzucę do tego tygla przynęty podlodowe na które ni jak nie da się łowić jak z opadu. Ja mam taką ulubioną główkę przypominająca szpic narty i śmiga to pod lodem na spore odległości. Super długi opad. Nadziewam na to twister z podwójnym ogonkiem + silikonowa jeżynka. To było nie do pobicia na tęczaki z naszego jeziora. Na okładce którą ostatnio wrzuciłem (z czeskiej gazety) okoń ma to w pysku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...