Skocz do zawartości

Szczupaki 2020


przemyslaw_pajak

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, to i ja się pochwalę, dzień ten sam co u kolegi Areq i Clonee, woda niby też ta sama ;)

Sprzętowo: Gad Gancho cw.5-25g, kołowrotek Ryobi Ecusima 3000, plecionka Hype Tackle (9 splotowa, 0,12 mm) .

Ryba mierzona komisyjnie przez współtowarzyszy wędkowania i została wymierzona na 112,5 cm.

post-68193-0-35762100-1606735441_thumb.jpg]

Wielkie podziękowania dla współtowarzyszy za pomoc w podebraniu i zmierzeniu ryby :D  

Edytowane przez kaz1111
  • Like 45
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty Łukasz, dzwonił do mnie znajomy i w tajemnicy powiedział mi, że ma wykapowaną nad Bugiem miejscówkę, gdzie jest sporo "sportowego" szczupaka. Dał mi namiary, ale prosił, żeby nikogo nie wtajemniczać, bo miejsce łatwo będzie przełowić, jeżeli dowiedzą się nieodpowiedni ludzie. Jedziemy? Pewnie, że jedziemy.
Docieramy na miejsce około 6:30, bo wg planu, o 7.00 mieliśmy oddawać już pierwsze rzuty. Szukanie przejścia na pola w linii lokalnej zabudowy zajmuje nam około pół godziny. Mi już gul chodzi, bo kilka minut temu miałem już wykonać pierwszy rzut, a jestem na etapie cieszenia się w widoku pola. 

Idziemy na azymut, bo na polecane miejsce nie ma żadnej drogi, ścieżki, czy choćby wydeptanej trawy. Wkurzony jak cholera, ale myślę sobie, że może faktycznie jest to rejon, w który od dawna nie zapuszczają się koledzy o kiju i może faktycznie jest to miejsce z potencjałem. Czuję, jak pierwsze krople potu spływają mi po plecach i docierają tam, gdzie kręgosłup ma swoje szlachetne zakończenie. Przede mną pole zasnute mgłą. Cholera, piękne widoki mogę sobie podziwiać na jerku myślę, ale ja przecież od 45 minut miałem już łowić! Po kolejnych minutach w zasięgu wzroku pojawia się woda. Przyspieszamy kroku i moim oczom ukazuje się.. tak, pomyślałem sobie w tym momencie... a możesz powiedzieć po ch... mi las? Ukazuje się malowniczy brzeg rzeki. Zerkamy na mapy i wynika z nich, że właśnie stoimy w środku starorzecza, w którymi były zaplanowane połowy. Zerkam na buty. Nie, nie stoję w wodzie. Jestem tego więcej niż pewien. 
Szybka analiza ukształtowania terenu utwierdza mnie w przekonaniu, że kiedyś faktycznie mogły być tu niewielkie starorzecza. Pytam kumpla. Ty, a ten Twój znajomy, kiedy był ostatnio na tym starorzeczu? Widzę, że Maciek też nieźle zirytowany, ale odpowiada. No mówił, że jakieś 5-7 lat temu. 

Dawaj, idziemy w górę rzeki. Z mapy wynika, że za jakieś 800 metrów powinna być tu duża zatoka, w której może uda się oddać kilka rzutów. Krople na plecach przerodziły się całkiem sprawny strumyk, ale nic to. Cel jest cel. Docieramy do zatoki, którą z pełną odpowiedzialnością można nazwać starorzeczem. Myślę, że około 20 ha wody. Ale za cholerę nie da się podejść do brzegu nawet w woderach. Po ostatniej wyższej wodzie, sporo jej zostało przybrzeżnych zagłębieniach. Ale! Ale druga strona wody wygląda tak, jakby było kilka miejsc, w których da się zamoczyć kija. Idziemy? Idziemy!

O 8:15 jesteśmy w pierwszym miejscu, które pozwala na rozłożenie wędki. Swoją drogą, woda bardzo ciekawa. Głębokość 1-3 metry, w lecie pewnie mocno zarośnięta. Próbujemy. W ruch idą gumy, jerki, różnego rodzaju żelastwo. Bez większych, a właściwie żadnych rezultatów. Widzimy na horyzoncie kilka kolejnych dziur, dających szanse na oddanie rzutu. Uczciwie przyznam, że po wspomnianym początku, kolejne rzuty traktuję już, jak wędkarski obowiązek. Droga do tego miejsca zrobiła swoje.
Nieco dalej spotykamy kilku przyjezdnych, żywcowych zapaleńców. Ucinamy sobie dłuższą pogawędkę, która potwierdza moje przypuszczenia do tej wody i jest jednocześnie preludium do zakończenia łowienia. Żegnamy się z rozmówcami i podejmujemy decyzję, że wracamy do domu. 

Wypatruję miejsce, w którym postanawiam oddać kilka rzutów. Na agrafce buja się 13 cm wobler. Trzeci, może 4 rzut lekkie przytrzymanie i natychmiastowy odjazd. Wiedziałem, że ryba jest niebrzydka, ale dopiero 5 minut później okazało się, że nie doceniłem przeciwnika.

Kolega zwinnie podbiera kaczora, szybkie mierzenie. Jest 9'ka z przodu.
Ryba wraca do wody, a ja dochodzę do wniosku, że czasami warto się spocić.
 

 

 

post-70627-0-02833400-1606836836_thumb.jpg

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"                                                :good:

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 32
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już to kiedyś pisałem. Hubert jest na ty z tymi wszystkimi rybskami w kaczych dołkach. To taka przyjaźń, która gwarantuje, że jedno drugiemu krzywdy nie robi. Jak czasami mamuśka ma ochotę poszlajać się w bliższym kontakcie z człowiekiem to po prostu strzela w gumę Huberta, trochę się potarmosi, zapozuje na brzegu ... i wie że, za chwilę wraca do domu. Ryba też potrzebuje się rozerwać B)  :P  :D

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...