Lobosss Opublikowano 23 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 23 Września 2020 Taki zanderek 20 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
korol Opublikowano 25 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 25 Września 2020 (edytowane) Tyle pięknych sandaczy. Po cichu Wam zazdrościłem aż dziś w końcu i mi udało się wyskoczyć. Edytowane 25 Września 2020 przez korol 29 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
IntruZ9 Opublikowano 26 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Września 2020 Pobiłem życiówkę o 1cm!???? 24 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
IntruZ9 Opublikowano 26 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Września 2020 90cm 8kg ...tzn ma,bo za rok spotykamy się ponownie ???? 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. malinabar Opublikowano 27 Września 2020 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Września 2020 (edytowane) Ten sezon łódkowy na naszej wielkiej , sandaczowej wodzie, przyniósł jak zawsze sporo niespodzianek i zaskoczeń . Zaczęło się całkiem sympatycznie . Fajny start z wieloma braniami i rybami . Wprawdzie koledzy na łódce łoili mi tyłek niemiłosiernie i musiałem co czas jakiś udowadniać, że jestem w stanie sprowokować do brania cokolwiek ... Brało się to po części stąd , że nadal w tym sezonie dało się zauważyć zdecydowaną przewagę jednego typu wabika , który odkryliśmy w zeszłym roku i który działa do dzisiaj , a ja z uporem maniaka próbowałem ten fakt podważać wbrew temu , że często było to zupełnie pozbawione sensu . Na pewno ten rok pokazał , że coraz gorzej jest ze średnią wielkością łowionych ryb . Zdecydowanie brakuje tych większych , w przedziale 65-75 cm , natomiast przeważają rybki w okolicach wymiaru - ciut powyżej i nieco mniej . Te sandacze , które były nieco tylko dłuższe od standardu były równie chude jak maluchy . Na wodzie z olbrzymią ( przynajmniej teoretycznie ) bazą pokarmową to co najmniej dziwne . Natomiast nie można odmówić im waleczności i siły podczas walki . Ryby w momentach żerowania waliły w przynętę jak złe i często podczas holu z czterech , pięciu metrów sprawiały wrażenie nieomal o połowę większych , niż były w rzeczywistości . Mamy też kolejny rok , w którym zapomnieć można o wspaniałych łowach okonia , które na tej wodzie były jeszcze nie tak dawno prawdziwą atrakcją. Pomijając jakieś sygnały że gdzieś , ktoś i przez moment coś wyłuskał generalnie trafiały się duże , pojedyncze ryby łowione najczęściej niejako przy okazji sandaczowania . Co dziwne przy brzegach , podczas wypływania z zatoki , w której cumujemy , drobnego okonia na płyciznach było naprawdę sporo . Do tego coraz bardziej ekspansywnie pojawiający sie na sandaczowych metach szczupak też nie jest raczej dobrym omenem . Ciekawym trendem na wodzie jest też zdecydowane zmniejszenie obciążeń i gramatur przynęt na rzecz łowienia zdecydowanie delikatniejszego , bardziej subtelnego i nie tak agresywnego , jak jeszcze niedawno dało się zauważyć niemal u wszystkich bywalców . Dość powiedzieć, że w użyciu coraz częściej bywają okoniówki z adekwatnymi do ich mocy przynętami , które potrafią nagle otworzyć wodę i cieszyć się braniami i holami sandaczy . Trzeba tylko wiedzieć , że ten stan rzeczy nie trwa wiecznie i powrót do normalnego "bum" o dno bywa bardzo miły i zaskakujący . Poniżej kilka kargulenek i pasiaczek na łodzi . Absolutnym ewenementem (na naszej przynajmniej krypie ) były tegoroczne zapisy na echu . Jeszcze takich spektakli na ekranie nie oglądaliśmy tutaj. Spektakularne łuki, banany , czerwone kule , ławice drobnicy z pilnującymi i dyżurnymi drapieżcami w pobliżu ( sprawdzone empirycznie ) . To wszystko nieomal książkowe lub jak z jakiegoś demo nie przymierzając ... Nie zawsze takie widoki było nam dane podziwiać , ale zawsze ich pojawienie się dawało efekt na końcu zestawu . W poprzednich sezonach nie było tak wzorcowo na ekranie . A mówię tu o najprostszym Garminie 5cv i tradycyjnym obrazowaniu , bo z takim telewizorkiem tutaj akurat pływamy . To był jeden z tych wyjazdów , podczas których dwóch towarzyszy na łodzi pokazuje ci , gdzie jest twoje miejsce w szeregu . Sam start z cudownym wschodem słońca w tle , a zakwit wody jeszcze bez tego specyficznego zapaszku dawał nadzieję , że ryby pod spodem będą aktywne . Trafiamy na niepozorną , choć dającą już świetne efekty ostatnio górkę . Jest w rejonie gęsto obleganym choć wydaje się, że wszyscy ustawiają się tutaj nieco inaczej niż my , a to jest zdaje się klucz do sukcesu . Ryby są bardzo aktywne i żerują . Koledzy mają już po kilka dobrych ryb i tyleż nie wykorzystanych brań a u mnie cisza zupełna . Frustracja zaczyna narastać mimo żartów i docinek . Wiem , że trzeba to przetrzymać , ale nie jest łatwo . Łowię na swoje wynalazki zamiast założyć pewniaka , który ewidentnie kosi . Kiedy wreszcie się przełamuję , to on również u mnie nie działa . Zakładam w końcu kogucika produkcji Marcina @cyprysa19 , którego szkoda mi było wrzucać do wody po części dlatego ,że piękny i dopieszczony nad wyraz a po części dlatego , że w tym zaczepowym jednak miejscu nie wydawał się najlepszym rozwiązaniem . Poza tym był nagrodą w konkursie naszym forumowym i to w tym chyba upatrywałem ostatniej deski ratunku . Musiał zadziałać ! I zadziałał . Odpuściłem kamienisty szczyt górki na rzecz jej jeszcze częściowo twardej , choć znacznie głębszej krawędzi podstawy . Branie miałem w pierwszym rzucie , mniej więcej w połowie dystansu . Bardzo delikatne drgnięcie plecionki , trąconej jakby od niechcenia podczas opadu . Mocne zacięcie w tempo i jazda . Od razu czułem , że ryba wykracza poza standard wielkości , do którego się przyzwyczailiśmy ostatnio . Chwilę potrwało ,zanim wynegocjowałem sięgnięcie po podbierak przez kumpla . Przy łódce sandacz pięknie doił w dół i dał mnóstwo radochy z holu a 75 cm to chyba nasz najlepszy tegoroczny wynik na tej wodzie . Później już poszło z górki i do końca dnia nawiązałem równorzędną "walkę" o wynik na łódce . Nie ukrywam , że ten szczęśliwy kurak był przyczynkiem do tego , żeby przeprosić się z piórkami i stworzyć swój skuteczny sposób na przechytrzenie zanderków . Sprzętowo TX723C od Dąbka , Vaniek 12' 4000F, kilkuletni już Sunline Super PE 8 braid 12 lb z obowiązkowym wolframem na końcu , gumy i kuraki w kolorach raczej stonowanych . NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 27 Września 2020 przez bartsiedlce 50 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Greg1407 Opublikowano 27 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Września 2020 Gratulejszyn Bartek fajnie połowiliscie, czytając opis mam lekkie deżavi bardzo podobna sytuacja koledzy mieli brania często tylko w jedną i tą samą gumę ja zaś takiej nie miałem i z uporem wciskałem sandaczom swoje wabiki, ale przy okazji odkryłem coś u siebie co podziałało już też sensownie.. U mnie na rzece trochę podniesiony stan wody pozwolił mieć nadzieję na bardziej "książkowe" łowienie rzeczne po namierzeniu ataku sandacza trzeba było znaleźć azymut i w końcu "zdjąłem" nicponia 27 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ars25 Opublikowano 28 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Września 2020 W tym roku skupiłem się właśnie na łowieniu kogutami. 60% sandaczy złowiłem właśnie tą metodą . To co mogę stwierdzić, nie jest to taka cudowna metoda, ale już wiem dlaczego tak lubiana ! Szczególnie przez osoby lubiące soczyste białe, rozpływający się mięsko .... dużo ryb podczepionych za skórę, albo głęboko w gardle - raczej małe szanse na przeżycie ..... Nikt się tym nie chwali, każdy pokazuje złapane ryby, zdjęcia itp - prawda jest taka, ze ta metoda pozostawia spory niesmak , oczywiście co dla niektórych ....Zdjęcie sandacza ponad 80 cm szczepionego w okolicy ogona ... Chociaż nie miał problemu żeby odpłynąć . 10 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
cyprys19 Opublikowano 28 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Września 2020 I tu się z Tobą nie zgodzę. Nigdy, ale to naprawdę nigdy nie podhaczyłem żadnej ryby kogutem, ale zdarzało się wahadłem, obrotówką czy też gumą. To nie jest wina przynęty, a raczej łowiącego i sposobu prowadzenia. Jeśli chodzi jednak o skuteczność zacięć kogutem, to jest niemalże 100%. Przypomniało mi się jak byłem z kolegą na okoniach, na kanale żerańskim i na okoniówki wyjeliśmy po kilka leszczy, po czym przestaliśmy łowić, bo każde przeciągnięcie było po rybach! 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ars25 Opublikowano 28 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Września 2020 I tu się z Tobą nie zgodzę. Nigdy, ale to naprawdę nigdy nie podhaczyłem żadnej ryby kogutem, ale zdarzało się wahadłem, obrotówką czy też gumą. To nie jest wina przynęty, a raczej łowiącego i sposobu prowadzenia. Jeśli chodzi jednak o skuteczność zacięć kogutem, to jest niemalże 100%. Przypomniało mi się jak byłem z kolegą na okoniach, na kanale żerańskim i na okoniówki wyjeliśmy po kilka leszczy, po czym przestaliśmy łowić, bo każde przeciągnięcie było po rybach! W takim razie muszę popracować nad techniką prowadzenia omówimy to przy najbliższej okazji, tylko byłoby dobrze żebyś miał nalewkę z kawą 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
malinabar Opublikowano 28 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Września 2020 (edytowane) W tym roku skupiłem się właśnie na łowieniu kogutami. 60% sandaczy złowiłem właśnie tą metodą . To co mogę stwierdzić, nie jest to taka cudowna metoda, ale już wiem dlaczego tak lubiana ! Szczególnie przez osoby lubiące soczyste białe, rozpływający się mięsko .... dużo ryb podczepionych za skórę, albo głęboko w gardle - raczej małe szanse na przeżycie ..... Nikt się tym nie chwali, każdy pokazuje złapane ryby, zdjęcia itp - prawda jest taka, ze ta metoda pozostawia spory niesmak , oczywiście co dla niektórych ....Zdjęcie sandacza ponad 80 cm szczepionego w okolicy ogona ... Chociaż nie miał problemu żeby odpłynąć .Twój wpis odnoszę jako celowany bezpośrednio do mnie , więc pozwolę sobie odnieść się nieco do tez?zarzutów?insynuacji?... Kogutami łowię bardzo rzadko i absolutnie nie mam takich doświadczeń jak ty odnośnie ich śmiertelnego i destrukcyjnego wpływu na łowione ryby . Nie zabijam sandaczy ani żadnych łowionych przez siebie ryb bez wyjątku,a szczęśliwie udaje się póki co uniknąć sytuacji , w której "zażarła za głęboko".Ta konkretnie ryba wzięła bardzo delikatnie i była zapięta pod spodem pyska , a kogut wyleciał w podbieraku . Te ryby , które złowiłem na ten typ przynęty brały zazwyczaj mocno i pewnie , ale nie miałem nigdy problemu z ich wyhaczeniem ( a często dotyczyło to okoni na tym zbiorniku ).Myślę , że wiąże się to ze stosunkowo małym obciążeniem stosowanym przeze mnie na danej głębokości . Zazwyczaj mniejszym niż guma z główką jigową . A więc nieco inaczej niż zwykło się uważać i stosować . Edytowane 28 Września 2020 przez malinabar 6 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Damiano Opublikowano 28 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Września 2020 Z kolei ja w przeciwieństwie do Bartka często sięgam po "pierzaste koguciki" i tym bardziej zaszokowała mnie tak drastyczna według mnie teoria Jarka, gdyż praktyka którą ja stosuję od lat nie potwierdza w żadnym stopniu takiej opinii na temat "kogutów" a potwierdzeniem tego jest brak martwych ryb które po uwolnieniu nie pływaja do góry brzuchami w zbiorniku. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bomber Opublikowano 28 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Września 2020 Ja używam kogutow w 90 procentach moich połowów, bo sam sobie je robię i z moich spostrzeżeń podchaczen mam ok.2 procent.Najczsciej pod tzw.brode. 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ars25 Opublikowano 29 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Września 2020 Z kolei ja w przeciwieństwie do Bartka często sięgam po "pierzaste koguciki" i tym bardziej zaszokowała mnie tak drastyczna według mnie teoria Jarka, gdyż praktyka którą ja stosuję od lat nie potwierdza w żadnym stopniu takiej opinii na temat "kogutów" a potwierdzeniem tego jest brak martwych ryb które po uwolnieniu nie pływaja do góry brzuchami w zbiorniku. to nie jest żadna teoria , ostatnie 2 z pięciu, które złapałem na głębokości 8 m - walnięcie, że mało co wędkę wyrwało z ręki/ nie były w stanie odpłynąć.... Szkoda, że nie zrobiłem zdjęci, jak zakrwawiły mi łódkę, nie był to miły widok - koguty w gardle więc, chyba nie muszę mówić co po holu z tej głębokości nastąpiło. Większy 70 ucierpiał najbardziej , a 55 mniej -może ze względu na to że stawiał mniejszy opór ... Oba przekręciły się w podbieraku po max 10 min. Twierdzicie, że nadal robię coś źle, źle prowadzę itp... To są moje spostrzeżenia i przy intensywnym mocnym żerowaniu połowa sandaczy po głębokim zassaniu koguta pada i tyle.... Do nikogo nie kieruję tych wiadomości, to są tylko i wyłącznie moje spostrzeżenia.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ars25 Opublikowano 29 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Września 2020 Twój wpis odnoszę jako celowany bezpośrednio do mnie , więc pozwolę sobie odnieść się nieco do tez?zarzutów?insynuacji?... Kogutami łowię bardzo rzadko i absolutnie nie mam takich doświadczeń jak ty odnośnie ich śmiertelnego i destrukcyjnego wpływu na łowione ryby . Nie zabijam sandaczy ani żadnych łowionych przez siebie ryb bez wyjątku,a szczęśliwie udaje się póki co uniknąć sytuacji , w której "zażarła za głęboko".Ta konkretnie ryba wzięła bardzo delikatnie i była zapięta pod spodem pyska , a kogut wyleciał w podbieraku . Te ryby , które złowiłem na ten typ przynęty brały zazwyczaj mocno i pewnie , ale nie miałem nigdy problemu z ich wyhaczeniem ( a często dotyczyło to okoni na tym zbiorniku ).Myślę , że wiąże się to ze stosunkowo małym obciążeniem stosowanym przeze mnie na danej głębokości . Zazwyczaj mniejszym niż guma z główką jigową . A więc nieco inaczej niż zwykło się uważać i stosować .Bartek Ty byłbyś ostatnią osobą do której bym mógł cokolwiek insynuować, Takiej klasy i pasji jak Twoja, to mogę Ci tylko pozazdrościć ..... Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
malinabar Opublikowano 29 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Września 2020 (edytowane) Bartek Ty byłbyś ostatnią osobą do której bym mógł cokolwiek insynuować, Takiej klasy i pasji jak Twoja, to mogę Ci tylko pozazdrościć ..... Pozdrawiam W takim razie odebrałem zbyt osobiście , co czasami mi się zdarza. Choć kategoryczność stwierdzeń Twojego pierwszego wpisu zdecydowanie temu sprzyjała . to nie jest żadna teoria , ostatnie 2 z pięciu, które złapałem na głębokości 8 m - walnięcie, że mało co wędkę wyrwało z ręki/ nie były w stanie odpłynąć.... Szkoda, że nie zrobiłem zdjęci, jak zakrwawiły mi łódkę, nie był to miły widok - koguty w gardle więc, chyba nie muszę mówić co po holu z tej głębokości nastąpiło. Większy 70 ucierpiał najbardziej , a 55 mniej -może ze względu na to że stawiał mniejszy opór ... Oba przekręciły się w podbieraku po max 10 min. Twierdzicie, że nadal robię coś źle, źle prowadzę itp... To są moje spostrzeżenia i przy intensywnym mocnym żerowaniu połowa sandaczy po głębokim zassaniu koguta pada i tyle.... Do nikogo nie kieruję tych wiadomości, to są tylko i wyłącznie moje spostrzeżenia.... Nie łowię tak głęboko zazwyczaj , więc moje doświadczenia mogą być inne . Większość moich ryb bierze częściej półgębkiem , a konkretne walnięcia wyrywające kij z ręki są zazwyczaj puste , więc pozazdrościć takich brań . Pytanie tylko , jak wyglądałaby sytuacja , gdybyś miał na końcu duża gumę na adekwatnym rozmiarowo haku . Zapewne trzy groty koguta to większe ryzyko uszkodzeń , ale pytanie jak byłoby przy zastosowaniu tradycyjnej przynęty przy tak agresywnym jej łyknięciu . Pozdrawiam . Edytowane 29 Września 2020 przez malinabar Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
FidoAngel Opublikowano 29 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Września 2020 Zrobiłem formę do kogutów na zwykłym haku jigowym i problemy z wyhaczaniem ryb nie występują. Polecam. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dawiniel Opublikowano 29 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Września 2020 (edytowane) Ja używam kogutow w 90 procentach moich połowów, bo sam sobie je robię i z moich spostrzeżeń podchaczen mam ok.2 procent.Najczsciej pod tzw.brode.Hmmm.. ach te koguty, kotomysze czy inne ptactwo.Każdy swoja opinie posiadać może i wyrażać mu ja wolno:-)Jeśli chodzi o doświadczenie moje to faktycznie bywały przypadki zaczepienia ryb pod brodę, tzw. gnieciuchy. Dzieje się tak dlatego, że ryba przynete, której nie dogoni a która nie zdąży sie poderwać dociska pyskiem do dna. Można spróbować z lżejszą przynętą (wspomina o tym Malinbar) i jestem tego samego zdania.Jeśli chodzi o przypadki zaczepienia ryby za bok to chyba zależy własnie od "natłoku" ryby i troche własnie od szybkosci przynety. Niekiedy wlasnie trafiały sie ryby nie tyle zaczepione pod brodę, ale np. pomiedzy płetwy piersiowe co jest logiczne i porównywalne z tymi podbródkami. czyli dalej gnieciuchy. Kogut nie przewraca sie i leży na dnie jednym grotem do góry więc tego typu sytuacje maja miejsce częsciej.Ryby złowione za inne części ciała to raczej sporadyczne przypadki. Kolega wyjął taką 5tke kiedys za ogon, ale nie wbiła sie kotwica tylko zrobiła sie petla wokół ogona:-) Podobnie mielismy na rzece kiedy łowilismy na chruścika. Chyba ryba z tarła zaplatała się ogonem w hak i zrobiła petlę.Swego czasu gdy bawiłem sie sporo na wiosnę gumami na rzece trafiałem sporo leszczy np, ktore pomimo faktu, że ripper miał jeden hak to pieknie zapinały się przy pokrywach skrzelowych.Może więc byc róznie, przy duzym natłoku przynet zdarzyc sie moze wszystko. A polecam ponurkować na łowisku w pieńkach.Wygladaja jak choinki slicznie obwieszone babkami - tyle tam ołowiu.... Edytowane 29 Września 2020 przez dawiniel Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dawiniel Opublikowano 29 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Września 2020 (edytowane) to nie jest żadna teoria , ostatnie 2 z pięciu, które złapałem na głębokości 8 m - walnięcie, że mało co wędkę wyrwało z ręki/ nie były w stanie odpłynąć.... Szkoda, że nie zrobiłem zdjęci, jak zakrwawiły mi łódkę, nie był to miły widok - koguty w gardle więc, chyba nie muszę mówić co po holu z tej głębokości nastąpiło. Większy 70 ucierpiał najbardziej , a 55 mniej -może ze względu na to że stawiał mniejszy opór ... Oba przekręciły się w podbieraku po max 10 min. Twierdzicie, że nadal robię coś źle, źle prowadzę itp... To są moje spostrzeżenia i przy intensywnym mocnym żerowaniu połowa sandaczy po głębokim zassaniu koguta pada i tyle.... Do nikogo nie kieruję tych wiadomości, to są tylko i wyłącznie moje spostrzeżenia.... Gdzie drwa rąbią tam wióry lecą . Kiedyś pływałem z miłym panem z wąsikiem. Obecnie jest redaktorem naczelnym pewnego pisma wędkarskiego. On zaginał zadziory w swoich hakach. Tak też można. A w dni kiedy tak pięknie walą niestety chyba nic nie zrobisz - takie ryzyko. Ewentualnie takie na pojedynczym haku do big game. Ale też krew leje się gęsto - można wtedy porzucać główką bez haka brania bedą niezmienie piękne . Pozdrówka Edytowane 29 Września 2020 przez dawiniel Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ars25 Opublikowano 29 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Września 2020 Gdzie drwa rąbią tam wióry lecą . Kiedyś pływałem z miłym panem z wąsikiem. Obecnie jest redaktorem naczelnym pewnego pisma wędkarskiego. On zaginał zadziory w swoich hakach. Tak też można. A w dni kiedy tak pięknie walą niestety chyba nic nie zrobisz - takie ryzyko. Ewentualnie takie na pojedynczym haku do big game. Ale też krew leje się gęsto - można wtedy porzucać główką bez haka brania bedą niezmienie piękne . PozdrówkaTen miły Pan to mądry człowiek, w woblerach mam już wszystkie pozaginane i spadów raczej nie zauważyłem, a z odczepianiem bajka, tak też zacznę robić z kogutami Pewnie ani sandaczy, ani mnie krew, już nie będzie zalewać...... a tak na marginesie, Dawid ( miejscówki ) zaczynają odpalać . Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dawiniel Opublikowano 29 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Września 2020 No taaak, teraz przynajmniej się skończy wakacyjna dłubanina. A jak już na tych miejscówkach się skończy bo tak też będzie to podam ci następne hehe. Ale to już lód na przelotkach musi się pokazać.Połamania życzę. Tak pięknej wody trudno szukać tu na Śląsku niestety 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tomchaf11 Opublikowano 29 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Września 2020 to nie jest żadna teoria , ostatnie 2 z pięciu, które złapałem na głębokości 8 m - walnięcie, że mało co wędkę wyrwało z ręki/ nie były w stanie odpłynąć.... Szkoda, że nie zrobiłem zdjęci, jak zakrwawiły mi łódkę, nie był to miły widok - koguty w gardle więc, chyba nie muszę mówić co po holu z tej głębokości nastąpiło. Większy 70 ucierpiał najbardziej , a 55 mniej -może ze względu na to że stawiał mniejszy opór ... Oba przekręciły się w podbieraku po max 10 min. Twierdzicie, że nadal robię coś źle, źle prowadzę itp... To są moje spostrzeżenia i przy intensywnym mocnym żerowaniu połowa sandaczy po głębokim zassaniu koguta pada i tyle.... Do nikogo nie kieruję tych wiadomości, to są tylko i wyłącznie moje spostrzeżenia.... A może właśnie głębokość z jakiej ryba została wyholowana w dosyć szybkim tempie jest przyczyną - tzw choroba dekompresyjna. Ostatnio nawet ktoś na YouTubie miał filmik o tym, że jest bardzo duża śmiertelność ryb po wyholowaniu z dużej głębokości Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
niedzielski Opublikowano 29 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Września 2020 Znowu w pióra. Wysłane z mojego Mi 9T Pro przy użyciu Tapatalka 16 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
accbapa Opublikowano 29 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Września 2020 A może właśnie głębokość z jakiej ryba została wyholowana w dosyć szybkim tempie jest przyczyną - tzw choroba dekompresyjna. Ostatnio nawet ktoś na YouTubie miał filmik o tym, że jest bardzo duża śmiertelność ryb po wyholowaniu z dużej głębokości Pewnie o tym filmie mówisz, polecam obejrzeć. Wysłane z mojego STF-L09 przy użyciu Tapatalka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kokot Opublikowano 29 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Września 2020 (edytowane) Znowu w pióra.Jaki kolor i ciężar jeśli mogę spytać? Wysłane z mojego Mi 9T Pro przy użyciu Tapatalka Edytowane 29 Września 2020 przez bartsiedlce Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
niedzielski Opublikowano 29 Września 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Września 2020 Rudy bronz reagowały na 18 gr. Wysłane z mojego Mi 9T Pro przy użyciu Tapatalka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.