pablo__20 Opublikowano 23 Listopada 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 23 Listopada 2020 (edytowane) Poszedłem dziś na wieczorne piwko z chłopakami,a tu takie niespodzianki. Dwie ładne rybki na lekko. Kijek do 12g i linka 0.10 plus niewielki keitech. Edytowane 23 Listopada 2020 przez pablo__20 46 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
niedzielski Opublikowano 25 Listopada 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 25 Listopada 2020 Szału nie ma , ale walczymy do końca. Wysłane z mojego Mi 9T Pro przy użyciu Tapatalka 34 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Piotr Gołąb Opublikowano 26 Listopada 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Listopada 2020 Sandacze w moim wędkarskim kalendarzu zajmują niewiele miejsca, jednak przyjemnie jest czasem poczuć to charakterystyczne "pacnięcie" . Dzisiaj dwa udało się wyholować, trzeci po mocnym strzale niemal przy samej łódce po kilku sekundach spadł. 47 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. wildriver Opublikowano 27 Listopada 2020 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Listopada 2020 Tym razem nie było 9tki z przodu,ale i tak jest zajebiscie :-DOczywiście na wobler własnej roboty ;-) [emoji123] Wysłane z mojego motorola one vision przy użyciu Tapatalka 56 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pablo__20 Opublikowano 2 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Grudnia 2020 (edytowane) Mróz dziś nie odpuszczał długo,ale ryby rano były bardzo aktywne.Odra o tej porze roku ma swoje uroki. Edytowane 2 Grudnia 2020 przez pablo__20 25 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. MARIUSZ 69 Opublikowano 3 Grudnia 2020 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Grudnia 2020 Sezon powoli zbliża się do końca ,oczywiście trzeba walczyć w nadziei na to jedyne branie które przyniesie nowe PB, czasu coraz mniej ale uporu i determinacji nie brakuje Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka 52 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. malinabar Opublikowano 4 Grudnia 2020 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Grudnia 2020 (edytowane) Koniec października . Szukam od kilku dni skupisk ryb i jakoś średnio mi to idzie . Miałem w sumie płynąć w prawo , ale rozsądek podpowiedział odwrotny kierunek czyli tam , gdzie teraz już powinien gromadzić się białoryb o tej porze roku . Krótkie popołudnie nie dawało zbyt wielkiego pola manewru na sprawdzanie kilku koncepcji , więc cierpliwie zacząłem obławiać głęboką cześć zbiornika . Niestety bezskutecznie . Totalna pustka na echu przekładała się na ten sam wynik na końcu zestawu . Ani brania , ani trącenia , nawet żadnej przecierki leszczowej nie zanotowałem . Pogoda całkiem dobra , bo pełną lampę , której nie znoszę tutaj , przełamywał silny ,południowy wiatr i lekko spadające ciśnienie . Po zachodzie słońca wiatr ustaje , zwiastun mroźnej nocy zaczyna lizać przenikliwie ręce i nogi , a ja decyduję się na manewr z czapy i pędzę o tej najlepszej porze w tę część łowiska , o której myślałem od początku . Zajmuje mi to dobry kwadrans . Po drodze pojawiają się kapitalne zapisy stad drobnicy i większych ryb , jednak nie staję już nigdzie i nawiguję wprost na miejscówkę . Jest już na tyle ciemno, że będę miał może z dziesięć minut i trzeba będzie założyć czołówkę . Na to miejsce płynąłem z wiatrem , który się uspokoił , jednak po zakotwiczeniu , na całkowitej już niemal flaucie łódka jeszcze powoli , acz wyraźnie obracała się , żeby zająć finalną pozycję . Oczywiście presja czasu i ekscytacja pełna nie pozwoliły czekać i pierwszy rzut wykonałem jeszcze w trakcie tego ruchu łodzi . Rzut na pobocze rejonu mnie najbardziej interesującego , taki kontrolny bardziej , między zespół twardych zagłębień a korytko będące w pobliżu . Ryba wzięła w pierwszym rzucie, na pierwszych metrach prowadzenia . Jako że ciągle napływałem jeszcze na przynętę , kontrola nad nią była mizerna a jej prowadzenie bardziej agresywne . W kolejne sekwencji podbicia ryba już siedziała na haku , jakby wjeżdżając weń i od razu zaczęła się ostra walka . Zbliżanie się wzajemne jeszcze na jej początku spowodowało nieco szarpany i chaotyczny prolog . Kiedy wreszcie nasze pozycje się ustabilizowały, było już lepiej . Wiedziałem , że sandacz i to naprawdę gruby jednak sposób, w jaki walczył , był nieco zbyt gwałtowny i taki bardziej "telegraficzny" okoniowo w odbiorze . Przy łodzi , kiedy go zobaczyłem po raz pierwszy , wszystko się wyjaśniło . Widziałem całą gumę dyndającą złowieszczo pod pyskiem . Hol był zdecydowanie siłowy i nie dający pola do zbytnich harców, jednak gabaryt i siła ryby nie pozwalały mi na przejęcie aż takiej inicjatywy , jakbym chciał . Nie wiem , jakim cudem udało mi się zwyciężyć .Kiedy za trzecim chyba podejściem zaparkowaliśmy w podbieraku , zobaczyłem jak guma wypada spod pyska ...Sandaczysko czarne , smoliste , grube i silne . Prawie osiemdziesiąt centymetrów czystego zła . Zafundował mi najlepszy chyba prysznic w tym sezonie , odpływając z prawdziwą fontanną . Zdjęcia w ostatkach światła przed nocą . Dwa dni później , już w tym właśnie rejonie , łowię drugą rybę . Pogoda zmienia się diametralnie. Zaczyna padać i nadal mocno wieje , więc jest idealnie . Stada białych ryb , kręcące się w pobliżu , motywują do systematycznego obławiania obszaru . Nie jestem sam na wodzie , więc skupiam się na zapisach echa bardziej , niż na napływaniu na miejscówki . Daleki rzut z wiatrem ,odchudzoną zdecydowanie przynętą w naturalnych tym razem kolorach, daje powtórkę z rozrywki . Sandacz wjeżdża niepostrzeżenie na pierwszych metrach prowadzenia w gumę, rozpoczynając ostre trzepanie łbem i wychodząc nawet przez moment do powierzchni . To akurat zrozumiałe , bo woda zaczęła spadać raptownie o jakieś dwadzieścia centymetrów , co przy skali głębokości ogólnej dało w tym miejscu wynik "bardzo płytko" . Ryba podebrana szczęśliwie za pierwszym razem . Zapięta tak, jak poprzednik z tym, że tym razem wpięta bardzo mocno w krawat . Oczywiście po wypuszczeniu okazało się , że miałem świadka podpływającego z tyłu . Starałem się utwierdzać go w przekonaniu, że był to szczupaczek ale nie wiem ,czy to coś dało . A moja wieczorowa , duża ryba była jednak podziwiana przez brzegowych rybaków . Ta miejscówka , darząca mnie pięknymi rybami , od tego momentu do dzisiaj jest każdego wieczoru pokryta siecią kilkunastu zestawów wywożonych przez zmyślne , zdalnie sterowane modele , które niczym złośliwe chochliki pokrywają połowę akwenu swoimi upiornymi światełkami . Druga , znacznie większa armada , startuje co noc z przeciwległego brzegu . Malutka woda i kilkadziesiąt zestawów każdej nocy w wodzie. Poczuli krew . Pokazują dobitnie , jaki będzie tego finał ... NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 4 Grudnia 2020 przez bartsiedlce 78 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
AdrianNaklo Opublikowano 4 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Grudnia 2020 Taki przystojny już z 7 na przodzie 23 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pablo__20 Opublikowano 8 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Grudnia 2020 (edytowane) Westin slim shad teez dał dziś 4 ryby. Największy sandacz wziął na bardzo lekką 3g główkę w długim i leniwym opadzie. Edytowane 8 Grudnia 2020 przez pablo__20 46 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. MckenziQQ Opublikowano 9 Grudnia 2020 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Grudnia 2020 (edytowane) Witam wrzucam kilka ostatnich sandaczy z Wisły w tym rodzynek 94 cm ???????? Edytowane 9 Grudnia 2020 przez LK_FISHING 108 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. hlehle Opublikowano 14 Grudnia 2020 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Grudnia 2020 I ja dorzucę kilka wampirków z końcówki jesieni. 64 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. wildriver Opublikowano 15 Grudnia 2020 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2020 Co tu dużo pisać..[emoji846] Wysłane z mojego motorola one vision przy użyciu Tapatalka 61 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. tadekb Opublikowano 18 Grudnia 2020 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Grudnia 2020 (edytowane) To może też wrzucę podsumowanie tegorocznych sandaczy W sumie to jakoś w ostatnich latach trochę je zaniedbałem. Nie specjalnie mi się chciało łazić po nocach. Czasu nigdy nie mam na tyle, żeby zrealizować wszystkie plany. Tym bardziej, że nigdy nie ograniczam się do jednej metody, czy jakiegoś wybranego gatunku. Na ten rok jednym z planów było poświęcenie więcej czasu szczupakom i sandaczom. Nieśmiało nawet planowałem więcej połowić sandacze na gumy, bo prawie tego nie robię. No i coś tam gumę pomoczyłem, choć dwa z trzech największych i tak wzięło na woblera. Ten rok dziwny i ciężki, ale szczęście nie raz się uśmiechnęło i swoje PB poprawiłem w trzech gatunkach. W tym m.in w sandaczu. Chyba czas zająć się w końcu kleniami. Trochę pochodziłem za sandaczami. Na jeziora za nimi nie jeżdżę. Taki Czort np. urokliwy, ale sandaczyki mnie nie ciągną. Tam Sandacza nie złowię. Największe jakie są dla mnie w zasięgu mam na wyciągnięcie ręki na Wiśle. Wystarczy jechać max. pół godziny w lewo, albo w prawo. Na pewno nie ma ich dużo, ale są. Nie złowiłem wiele. Z kilku powodów. Woda w najlepszym czasie była wysoka i zmienna. Nie pomagała. Teoretycznie najlepszy czas na sandacze pokrywa się dla mnie z najlepszym czasem największych boleni. Więc jak mam wtedy czas to najczęściej próbuję złowić dużego bolenia. Poza tym nie łowię tylko na spinning. Spławiczek, feederek itp. Zmierzam do tego, że jak chcemy złowić dużo dużych ryb jakiegoś gatunku, to powinniśmy się na jego punkcie kompletnie zafiksować. Nie łowić innych ryb, nie próbować innych metod. Wszystko trzeba podporządkować jednemu celowi. I jak mamy trochę szczęścia, to po kilku latach dojdziemy do tego, że w miarę regularnie będziemy łowić spore ryby. Dla mnie takie ograniczanie się jest zupełnie nie do przyjęcia. Tak samo cieszy mnie spory sandacz jak np. spora płoć, czy karaś. Więc nie mam szans złowić wielu sandaczy. Oczywiście były też mniejsze ale generalnie średnia wielkość złowionych była naprawdę ok. Sandaczom poświęciłem 15-20 krótkich wyjść nad wodę. Złowiłem może ze dwa 50cm. Kilka ok. 65cm, dwa ponad 80 i jednego ponad 90. Piękne, grube ryby. Pewnie sztukowo złowił bym więcej gdybym łowił bardziej książkowo w bardziej książkowych miejscach. Są miejsca, gdzie małych sandaczy jest sporo, co wcale nie znaczy, że są łatwe do złowienia. Tylko, że nie ma sensu tam łowić. Dużego tam nie złowimy, a zupa z drobnicy nie pomaga złowić nawet małego. Coś tam wiem, gdzie mogą być te większe i łowię po swojemu. Z tym dużym sandaczem to trochę jak z próbowaniem złowienia dużego bolenia, takiego ponad 80cm. W typowo boleniowy sposób w miejscach gdzie chlapie się sporo sportowych ryb raczej nie poszalejemy. Prawie nie łowię na gumy. Nasza Wisła jest stworzona do woblerów. Generalnie jest płytko. Mam swoje teorie o łowieniu na niej. I jedną z nich jest konieczność łowienia z daleka i zachowania ciszy. Dla mnie dotyczy to wszystkich dużych ryb. Guma się do tego po prostu nie nadaje. Choć powiedziałem sobie, że zacznę więcej łowić gumą na Wiśle i próbowałem. Nie polubiłem Choć coś tam złowiłem. Jednak więcej boleniowo-kleniowych przyłowów niż sandaczy. Dziś miały być takie trochę sandaczowe ostatki. Wrzuciłem do kamizelki nawet jakieś gumy, ale nawet ich nie zamoczyłem. A dlaczego - to już w innych wątkach NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 28 Grudnia 2020 przez bartsiedlce 79 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. malinabar Opublikowano 26 Grudnia 2020 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Grudnia 2020 (edytowane) To był jeden z tych listopadowych dni , kiedy mgła trzyma od rana do wieczora , zmieniając tylko swoją konsystencję , gęstość i wysokość lewitowania w ciągu upływających godzin , nie mając zamiaru odpuścić ani na moment . Z rana patrol Policji , który trzymał sie za mną na trasie do pracy , w asyście mrugających kogutów zaprosił mnie na miłą pogawędkę o tym , żeby nie zdawać się do reszty na powszechny dzisiaj automatyzm świateł . Lekcję przyjąłem ze zrozumieniem i pokorą . Wypływam późnym popołudniem , któe robi się mroczne znacznie wcześniej niż normalnie ze względu na tę mgłę właśnie . Jest posępnie i groźnie , ale ja lubię taki klimat na wodzie . W odległych czasach , kiedy łowiłem na nieistniejącym już praktycznie dopływie Odry , takie mgliste , jesienne dni dawały mi zawsze mnóstwo wrażeń i jedne z pierwszych chyba sandaczy . Poza tym na wodzie nie ma nikogo , co jest już dostatecznym powodem do radości . Jest praktycznie ciemno , a ja robię kolejne miejscówki w tej gęstniejącej z minuty na minutę bieli bez rezultatów . Jednak sama sceneria tej mojej bytności na wodzie , ta wszechobecna cisza , która jak wata wypełnia uszy delikatnym szumem i piskiem , to zawieszenie w gęstym niczym , w którym nawiguję od waypointa do waypointa wpatrzony w upiorną poświatę echosondy , dają chwilę totalnej izolacji i alienacji , jakbym był ostatnim człowiekiem na Ziemi ... Mam wrażenie , że ta biała materia wypełnia płuca z każdym oddechem coraz bardziej , aż po pierwsze , delikatne objawy paniki . Czas kończyć tym bardziej, że to już regularna noc . Ostatnim przystankiem są pozostałości po dawnej drodze . Miejscówka powszechnie znana , z rzadka obdarowująca mnie braniem , a jeszcze rzadziej rybą . Ale to tu właśnie coś na echu na echu się pojawiło w pobliżu twardych i rozmytych przez lata struktur . Jednak branie następuje po rzucie w stronę mulistego dołka będącego w zasięgu . Cudowny wjazd z boku w gumę , połączony z momentalnie rozpoczynającym się holem. Jest grubo i od razu wiem , kto jest na końcu zestawu . Ryba ma czas , żeby powalczyć, zanim dociągam ją do łodzi . W międzyczasie zapalam czołówkę i po drugim chyba przejściu przez rufę widzę GO w krystalicznej już o tej porze roku wodzie . W snopie ledowej jasności wygląda obłędnie . Widać każdą łuskę , piękną obwódkę ogona , masywne targnięcia łbem . Coś pięknego . Parkuje w podbieraku za pierwszym podejściem . I zaczynają się schody z nocnym zdjęciem za pomocą statywu , przedniego aparatu w komórce i tym samym brakiem lampy błyskowej . Ledwo ogarniam temat i w świetle latarki próbuję coś zarejestrować . nocny trym na przednim aparacie nie daje takich efektów , jak na głównym . Tak naprawdę , to nie daje żadnych .Sandacz jest przepiękny, odpasiony i gruby w karku , ma 82 centymetry i odpływa dając równie oszałamiające widoki , jak podczas holu . Mój prawdziwy Nocny Król . Pierwszy i jedyny tej jesieni mimo tego, że do kompletnego ćmaka zostaję nader często na wodzie , jednak jak dotąd bezskutecznie . Wynagrodził wszystko . Kiedy spływałem , mroźny już i przenikliwy wiatr zaczął przeganiać mgłę , która odsłoniła przystań . Ta ryba zapoczątkowała ciąg zdarzeń , do których doszło w kolejnych dniach , a które polegały na tym ,że przez tydzień udawało mi się złowić międzygatunkową parkę sandacz-szczupak co drugi dzień . Ot, taka ciekawostka .Czwartek.Udaje się dorwać fajnego już zębatego , którego podobizna figuruje gdzieś w szczupaczym wątku . Później trafiam zdrowiutkiego , choć nie zdjęciowego jeszcze sandaczyka i czuję się spełniony .Sobota .Wypływam zdecydowanie za późno , choć wbrew obawom początkowo jestem sam na wodzie . Znajduję duże skupiska drobnicy , ciągnące się długimi na kilkadziesiąt metrów wstęgami o różnym zagęszczeniu . Ustawiam się w pierwszym obiecującym miejscu i po długim rzucie z wiatrem , na maksymalnym dystansie mam branie w pierwszym opadzie. Cudowny , dźwięczny strzał . Prawdziwy wzorzec takiego właśnie kontaktu . Ryba z takich już fajnych i mocarnych . Mimo holu z dużej odległości waleczna i silna do samego podebrania . W drugim rzucie po wypuszczeniu rybki trafiam życiowego szczupaka , co już opisać w stosownym wątku zdążyłem .Poniedziałek .Ryba w miejscówce o podobnym charakterze . Wzięła tuż przy łodzi po delikatnym drgnięciu plecionki . Wpięta w koniuszek twardego . Szczupak pod koniec dnia pojawił się na sandaczowej mecie i dzielnie ( mimo mizernej postury ) udawał przez moment sandacza .Środa .Ciągle te same rejony i miejsca z białorybem . Kolejny już strzał w pierwszym opadzie na maksymalnym wyrzucie lekkim skosem do wiatru . Ryba wpięta pięknie i pewnie . Waleczna . Cudowna . Szczupak pojawił się dużo dalej na mulistej i głębokiej miejscówce . Miał dobrze ponad sześćdziesiąt i był bardzo gruby . Drugi po kilku sekundach wywalił świecę późnojesienną i spadł .Piątek .Zaczynam niewielkim szczupaczkiem . Potem długo nic . Pod koniec dnia na płytkim , sandaczowym blacie mam piękne branie . Jedno z wielu niewykorzystanych w tym sezonie . Ryby nie udaje się zaciąć mimo tego , że wszystko przebiegło tak , jak trzeba . Po dłuższej chwili opływam miejscówkę i atakuję od drugiej strony . Tym razem pewne branie przekłada się na hol . NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 28 Grudnia 2020 przez bartsiedlce 67 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Maciej W. Opublikowano 26 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Grudnia 2020 Moja pierwsza myśl: przecież tak sobie właśnie wyobrażam współczesną prasę wędkarską. Bez nachalnego marketingu i ciśnienia na świecznik, przepełnioną pasją i wyczuciem kontaktu z przyrodą. Z drugiej strony rozsądek podpowiada: przybędzie kolejne pół miliona chętnych rzucić się nad wodę w niekoniecznie zbożnym celu. Bo zarówno treść, jak i zdjęcia wywołują nieodpartą chęć chwycenia za wędkę. Może lepiej zebrać to do kupy i wydać książkę. Filipowicza wydawali, to może...Jerkbait Publishing. Księgarniom kolejki już niestety nie grożą, nakład trafiłby raczej do wyselekcjonowanego i świadomego odbiorcy. W sumie to szkoda, żeby tak przyjemna lektura lewitowała sobie w sieci w masie różności, często zbyt odstających słabym poziomem. Ja bym tam wolał od noża Victorinoxa z forumowym logiem. Prestiż forum też by się podniósł, bo tacy wędkarze jak Bartek powinni być tu najmilej widziani. 12 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Micek31 Opublikowano 28 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Grudnia 2020 Cieszy że jeszcze można coś złapać idąc rzeką w nocy 78 szczęścia po świętach 28 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Z.Milewski Opublikowano 28 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Grudnia 2020 To na woblera wykonanego "tymi ręcami", czy guma? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Micek31 Opublikowano 28 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Grudnia 2020 Tymi recami Zbyszku zresztą niedaleko Ciebie go złapałem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Micek31 Opublikowano 28 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Grudnia 2020 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. malinabar Opublikowano 31 Grudnia 2020 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Grudnia 2020 (edytowane) Stało się . Po ubiegłym sezonie , pełnym wrażeń i emocji w jego końcówce , nie śmiałem o czymś takim nawet marzyć w tym roku . Złowienie dużej ryby jest dla mnie zawsze świętem . Pobicie własnego PB w gatunku , który zajmuje gros czasu nad wodą , pochłania w całości wszystkie myśli i pragnienia wędkarskie - jest osiągnięciem totalnego Everestu . I zdarza się to często ot tak , zupełnie normalnie . Nie wtedy, kiedy jesteśmy na to gotowi i wydaje nam się , że to właśnie teraz ale wtedy, kiedy Woda o tym zadecyduje i na to pozwoli . Tak więc złowiłem swojego wielkiego Smoka tej jesieni ...Zaczęło się na początku miesiąca . To było tuż przed "pierwszym zlodowaceniem", które ścięło cienkim lodem znaczną część zbiornika . Złowiłem wtedy całkiem zgrabnego , zdjęciowego już szczupaka na płytkim stosunkowo , jesiennym blacie . Natomiast w "głębokich", zimowych rewirach zanotowałem dwa przepiękne brania . Pierwsze na dużą , pięciocalową gumę , kiedy to w głębokim dołku gruba ryba zameldowała się delikatnie na zestawie , pokazując po chwili swoją siłę i masę , po czym spadła . Ewidentnie branie od strony główki , która cała poorana świeżymi rysami pokazała dobitnie , że nie miałem farta . Do tego dziura po kle w połowie odległości do haka dopełniła obrazy tego , kto zainteresował się przynętą . Drugi kontakt na zestaw z czeburaszką i offsetem na 4,5 calową , równie klasyczną w kolorze i kształcie co poprzednia gumę w miejscu , które uzasadniało użycie takiego właśnie rozwiązania . Na szczycie powolnego podbicia zdecydowane zatrzymanie i pociągnięcie gumy , skwitowane mocnym zacięciem . Betonowy opór, bujnięcie i luz . Guma rozerwana kłem tuż obok ukrytego w niej haka. Żal i rozgoryczenie . Ale też radość z tego , że udało się sprowokować do brania i przede wszystkim znaleźć dwie duże ryby . Później ścisnęło na dwa dni mrozem a kolejne wypłynięcia , poza jakimiś epizodami z niewielkimi rybkami i sumowym przerywnikiem , nie wnosiły nic nowego . Systematycznie śledziłem ruchy białorybu i starałem się chociaż w tym być na bieżąco .14 grudnia . Równy miesiąc po złowieniu mojego rekordowego szczupaka . Wypływam wczesnym popołudniem i mam uporczywe towarzystwo łódki, dublującej systematycznie moje ustawienia . Staram się skakać z miejsca na miejsce , co jest nad wyraz wkurzające . Jestem na miejscówce , na której używam zestawu z offsetem . Po obydwu stronach burty , co czas jakiś przepływają stada leszczy i krąpi ,choć ich największe zagęszczenie jest kilkadziesiąt metrów dalej . Branie i punkt , w którym następuje, jest dokładną kopią tego , co wydarzyło się dwa tygodnie wcześniej . Przynęta zresztą też ta sama , choć lekko podklejona w miejscu rozdarcia . Siedem gram i sposób zbrojenia pozwalają nieco wydłużyć opad , a guma na przegubie fajnie gra na jego szczycie . Jest wzorcowo . Przejście przez karcz , skok z jego szczytu , zawieszenie przynęty na ten ułamek sekundy i na równie krótką chwilę zatrzymanie jej opadania z lekkim przesunięciem w bok . Mocne zacięcie trafia w sedno . Tym razem nie chybiłem i wydaje mi się , że lekkie opóźnienie reakcji temu sprzyjało . Jest bardzo grubo od samego początku . I bardzo spokojnie . Miarowe targnięcia łbem i masa ryby od razu wyczuwalne ,choć nie wiem jeszcze jak jest duża . Idzie z daleka zakosami . Początkowo nawet wyszła do góry , ale przy tej głębokości łowiska o to nietrudno . Pierwszy kontakt wzrokowy niezapomniany . Wiem, że to życiówka . Olbrzymia paszcza otwarta szeroko i te niesamowite , potężne szarpnięcia na boki . Widzę to wszystko jak na dłoni w krystalicznej wodzie . Biorąc pod uwagę gabaryt tej ryby to myślę , że ogonem szorowała o dno , kiedy widziałem jej pysk pod powierzchnią . I te nawroty , kiedy prezentowała swój wielki ogon przechodząc pod silnikiem na drugą stronę łodzi . Dobrym omenem jest to , że widzę tylko wolfram wystający z wielkiego pyska i czuję jego przeskoki po zębiskach . Pierwsze dwa podejścia do podebrania chybione . Ryba prze jak parowóz do dołu i muszę pakować wędkę niemal po rękojeść do wody mimo zluzowanego nieco hamulca . Kiedy parkuje w podbieraku, robi nieprawdopodobne wrażenie . Jest wielka i absolutnie cudowna . Stary , potężnie wygarbiony i szeroki sandacz . Myślę o nim jak o samcu , bo takie sprawia wrażenie : starego , omszałego i styranego życiem samczura . W okolicy płetwy odbytowej ma jakąś zaczerwienioną narośl , która nie psuje jednak doskonałości obrazu tej wielkiej ryby . Ma potężny łeb i paszczę . Równie spektakularny garb . Jest ciemny , groźny , zły i ma 96 cm . W przepastnej gardzieli majaczy ogon świeżo łykniętego leszcza chyba . Zeszłoroczna , mniejsza o centymetr ryba była zdecydowanie bardziej smukła , srebrna , o mniejszej w proporcjach głowie i taka "żeńska" w odbiorze . Sandacz zapięty cienkim offsetem w górną część paszczęki , w odrobinę miękkiego w otaczających twardościach , wypięty bezproblemowo . Ten hak naprawdę tkwił w tej paszczy na słowo honoru ... Nie wiem ,czy będzie mi kiedyś dane spotkać się z taką Rybą . Przez lata całe mi się to nie udawało . W dwóch kolejnych sezonach doświadczyłem tego zaszczytu , za co jestem wdzięczy mojej ukochanej Wodzie . Absolutne piękno i majestat , skazane praktycznie na wyginięcie przez amatorów białego mięsa . W XXI wieku , w centrum Europy . Po tym sezonie , jak nigdy dotąd nie widzę tego dobitniej . Wprawdzie jestem szczęśliwy i spełniony , ale to zwycięstwo ma bardzo gorzki smak . Mój sandacz odpłynął absolutnie fantastycznie . Zdecydowanie i dynamicznie na tyle , na ile pozwalała mu masa . I to jest ta cudowna chwila , która urzeka mnie mnie na równi chyba z braniem w polowaniu na te ryby . Wracają na wolność w ten jedyny dla siebie , zwycięski w sumie i pełen nadziei sposób . Polecam niezdecydowanym . NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 4 Stycznia 2021 przez bartsiedlce 92 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
BOB1 Opublikowano 31 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Grudnia 2020 Jak gdzieś pisałem... do ostatniego dnia roku należy się wstrzymać z gratulacjami dla Ciebie za przepiękny sezon!,A nie mówiłem aha, aha 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kornik1978 Opublikowano 31 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Grudnia 2020 Kolego Bartku, masz chłopie rękę do ryb i do pisania, czapy z głów , 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
guciolucky Opublikowano 31 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Grudnia 2020 Świetna sztuka, gratuluję Bartku. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
korol Opublikowano 31 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Grudnia 2020 Bartek, szczere gratulacje!, ale kawał ryby 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Areq Opublikowano 31 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Grudnia 2020 Gratulacje Bartek. piękny mętnooki, już nie mogę się doczekać Twoich relacji w 2021! 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.