Skocz do zawartości

Rekordy Polski - dyskusja o drapieżnikach wyjątkowych rozmiarów


tomi78

Rekomendowane odpowiedzi

Ja nie pojmuje, jak nas***ne trzeba mieć w głowie, aby wierzyć s te jego rekordy patrząc na te zdjęcia, a tym bardziej jakim debilem trzeba być, aby robić zdjęcie z rybą w „odświętnej” marynarce. Człowiek porażka.

Nie pojmujesz,bo nie żyłeś w tamtych czaeach.W "tamtych czasach" ze złowionym okazem ludzie chodzili zrobić zdjęcie do fotografa(prawie nikt nie miał aparatu fotograficznego,smartfonów jeszcze nie było),co miał pójść w waciakach i gumofilcach.To ludzie ubierali się w to co mieli najlepszego.Taka wtedy była rzeczywistość i nie można się z tego nabijać.To nie Człowiek porażka,tamte czasy były porażką,popytaj starszych wędkarzy,napewno zmienisz zdanie. Edytowane przez cast64
  • Like 17
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie pojmujesz,bo nie żyłeś w tamtych czaeach.W "tamtych czasach" ze złowionym okazem ludzie chodzili zrobić zdjęcie do fotografa(prawie nikt nie miał aparatu fotograficznego,smartfonów jeszcze nie było),co miał pójść w waciakach i gumofilcach.To ludzie ubierali się w to co mieli najlepszego.Taka wtedy była rzeczywistość i nie można się z tego nabijać.To nie Człowiek porażka,tamte czasy były porażką,popytaj starszych wędkarzy,napewno zmienisz zdanie.

Czasy były ok., to ustrój był porażką...

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie pojmujesz,bo nie żyłeś w tamtych czaeach.W "tamtych czasach" ze złowionym okazem ludzie chodzili zrobić zdjęcie do fotografa(prawie nikt nie miał aparatu fotograficznego,smartfonów jeszcze nie było),co miał pójść w waciakach i gumofilcach.To ludzie ubierali się w to co mieli najlepszego.Taka wtedy była rzeczywistość i nie można się z tego nabijać.To nie Człowiek porażka,tamte czasy były porażką,popytaj starszych wędkarzy,napewno zmienisz zdanie.

Taki znowu najmłodszy to nie jestem, ale owszem nie żyłem w tamtych czasach. Nie wiem, czy to czasy, czy jednak osobowość sprawiają, że ktoś musi sobie z uschniętą rybą robić zdjęcie w garniturze i pozwól Kolego, że zdania nie zmienię. Zwłaszcza, że mówimy tu o oczywistym kłamstwie i obłudzie, którego nie usprawiedliwiałbym tym, w jakich czasach się ktoś urodził. Jeden będzie naukowcem, inny księdzem, a jeszcze inny dziw**ą - i nie zwalałbym tego ostatniego na czasy, bo w każdych czasach można się umieć zachować lub nie...

 

Poza tym wszyscy starsi wiekiem wędkarze zazwyczaj bardzo dobrze wspominają te "ster czasy", pod względem wędkarskim :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspominanie "starych dobrych czasów" to chyba wyraz sentymentu do szczeniackich lat, beztroskich wypadów na ryby, radości z każdej przynęty w pudełku i ze złowionych ryb. Co do zdjęć, to nie było to tak proste jak teraz, gdy sięga się do kieszeni po telefon, a odbitki w formacie A4 nie mają krzty ziarna. Biegan miał wyraźnie silne ciśnienie na świecznik i bardzo mocne plecy w małopolskim PZW. Dodatkowo był cwaniakiem, stąd jego "rekordy" już wtedy budziły mocną wątpliwość. Taki mierny człowiek. A życia w tamtej rzeczywistości nikomu nie życzę. Beznadzieja w najczystszej postaci.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdjęcia, wywiady i opowieści pana Wacława, to rozpaczliwa próba odzyskania autorytetu wśród kolegów. Tajemnicą poliszynela był fakt, że tego człowieka już wcześniej traktowano jako - wyjątkowego konfabulanta. "Rekordowe" zgłoszenia zamiast uwiarygodnić wyimaginowane sukcesy, tylko pogorszyło ten stan rzeczy. (W tamtym czasie, określenie patologiczny kłamca nie było powszechnie używane). Ot i cała historia człowieka, który sam na własne życzenie stał się obiektem wielu niewybrednych żartów.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biegan miał wyraźnie silne ciśnienie na świecznik i bardzo mocne plecy w małopolskim PZW. Dodatkowo był cwaniakiem, stąd jego "rekordy" już wtedy budziły mocną wątpliwość. Taki mierny człowiek.

Bardzo dobrze napisane - właśnie o to mi chodziło o wiadomości wyżej. Czasy nie usprawiedliwiają tego zachowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Nie wiem, czy to czasy, czy jednak osobowość sprawiają, że ktoś musi sobie z uschniętą rybą robić zdjęcie w garniturze

Jeśli chodzi o zdjęcia, to w tamtych czasach było trudno, a nawet bardzo trudno o ładną fotkę nad wodą, z żywą rybą. Kupno aparatu fotograficznego było wyzwaniem, a jeśli się udało, to był to ciężki klamot, bardzo nieporęczny do noszenia nad wodą. Jakość zdjęć była fatalna. Najczęściej dorodne ryby wiozło się do domu i w domu lub pod domem pstrykało fotki, aparatem własnym lub pożyczonym nawet. Później jeszcze kliszę wiozło się do fotografa do obróbki, rzadko kto parał się wywoływaniem zdjęć. A jeśli ktoś mieszkał na wsi, to wywoływanie zdjęć wiązało się z dwukrotną wyprawą do miasta, czesto zawodnym albo przepełnionym autobusem/pociagiem.

Dzisiaj wydaje się wszystko proste, łatwe, gdy technika jest zupełnie inna. Nikogo nie dziwiły zdjęcia w garniturze, pod domem, w kuchni/łazience itp. bo takie były realia i zwyczaje.

Tego "rekordzisty" akurat nie znam, ale już wtedy wielkość tych ryb budziła wątpliwości, nie wyglądały na tak ciężkie jak podawano. Jeszcze parę innych rekordów budziło wątpliwości, jak np. kleń w którym już wtedy widziałem amura.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W latach 50tych na ryby chodziło sie w garniturze i kapeluszu (przynajmniej na zachodzie) :)

 

Bob nawet obecnie jak jedziesz na rzeke lososiowa w UK, to przewodnik/opiekun wody czesto wystepuje w marynareczce i kapelusiku :) 

Zreszta wszystko do kupienia w takim sklepie jak Farlows, oczywiscie drozej niz jakies Simmsy itd ;) 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"...że coś tak pięknego żyje w naszych wodach", "już chyba nie oddycha". Z tym wypuszczaniem to taki żart był, po pan redaktor wyraźnie rozmarzył się na wieść o galarecie. Takie były czasy i do dziś większość wędkujących w nich pozostała. I to trochę przeraża, bo na półkach sklepowych trochę więcej niż ocet i pasztetowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Koledzy, jakie są rekordowe ryby poszczególnych gatunków, jakie widzieliście lub o jakich słyszeliście z wiarygodnych źródeł ?

Mi ostatnio dobry znajomy opowiadał o brzanie mierzącej 102 cm złowionej na kiełbia na ujściu Raby do Wisły. Gość jest poważny i raczej bajek nie opowiada.
A z drugiej strony.... Jestem sobie w ostatni weekend na rybach, podchodzi inny spiningista, gatka szmatka i chwali się, że w zeszłym roku, na ukleję złowił klenia na 86 cm. i ma jego zdjęcia w telefonie. Szuka, szuka i po chwili pokazuje zdjęcie z pokaźnych rozmiarów....rapą mowiąc, że to ten kleń jest... Mi ręcę opadły, z błędu go nie wyprowadziłem i nie mając ochoty na dalszą konwersację, poszedłem w drugą stronę.
Chawlcie się co i jak :)  Z tego co pamiętam, to kilka lat temu prezentowany tu był boleń na 102 czy 103 cm....

 

Połączone z istniejącym wątkiem

Edytowane przez Jano
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...