Skocz do zawartości

Smarowanie nowych kołowrotków


Rekomendowane odpowiedzi

Tez starałem się usilnie zrozumieć tę taktykę Shimano i przekonać się do twierdzeń ichnich ekspertów, że topowe młynki są pozornie suche, że smarowane są najlepszymi syntetykami, że chodzi o uzyskanie cieniuteńkiego filmu smarnego, że nadmiar smaru włazi w łożyska i niekorzystnie miesza się z zawartym tam lubrykantem itd. itp. Starałem się, ale jestem jak widać także człowiekiem małej wiary i nie ogarniam niuansów nowoczesnej inżynierii.

Kołowrotki sprzed dekady pracowały cichutko i maślanie, teraz ten szum i chrobot jest na tyle irytujący, że choć staram się jak mogę i często łowię ze słuchawkami w uszach, nie potrafię puścić tego mimo uszu i przestać zwracać uwagę.

Też już przekonałem się wielokrotnie, że samo maźnięcie wałków oporówki patyczkiem zwilżonym kroplą oliwy działa cuda i niemiły chrobotek znacznie cichnie, a operacja ta z pewnością nie ma efektów negatywnych. Podobnie na przekładni w nowym młynku wystarczy niekiedy ten fabrycznie dany smar rozmazać pędzelkiem po zębach na całym obwodzie koła - niebo a ziemia. Niestety nie jest prawdą, ze sam by się rozprowadził, w 3 letnim młynku wciąż widać te punktowe kapki, a reszta sucha. Może w tym tkwi clou problemu: ilość smaru jest wystarczająca, tu inżynierek miał rację, lecz montażysta zrobił, jak pan wiesio, nie jak dla siebie a dla obcego, czyli na odp..ol, cyknął paluchem dwa kleksy i w świat. Jakby tak pędzelkiem obmazał byłaby gitara. i od kropli oliwki w oporówce firma też by nie zbankrutowała, nawet jakby tych kropelek miało być parę tysięcy, choć może księgowy istotnie inaczej to widzi...

Edytowane przez smokwelski
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat sprzętu mnie interesuje i tak sobie przeglądam ten wątek od jakiegoś czasu (jak cała reszta) i odkąd uporaliśmy się z plastikowym rotorem, metalowym body (a nie, czekaj... ;) ) czy wyższścią Twina nad Stradikiem temat smarowania powraca co drugą stronę (smar, smarowidło, smalec, masło...ile można wałkować?) w dodatku z wyczuwalną agendą suchej przekładni, która mniej doświadczonych kolegów może wprowadzać w błąd.

 

Przypomnę - kwestionuję mit suchej przekładni, a nie rewitalizującego wpływu smarowania na pracę kołowrotka. Doznania sensoryczne (szczególnie cudze) to już w ogóle mnie nie interesują.

 


 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tez starałem się usilnie zrozumieć tę taktykę Shimano i przekonać się do twierdzeń ichnich ekspertów, że topowe młynki są pozornie suche, że smarowane są najlepszymi syntetykami, że chodzi o uzyskanie cieniuteńkiego filmu smarnego, że nadmiar smaru włazi w łożyska i niekorzystnie miesza się z zawartym tam lubrykantem itd. itp. Starałem się, ale jestem jak widać także człowiekiem małej wiary i nie ogarniam niuansów nowoczesnej inżynierii.

Kołowrotki sprzed dekady pracowały cichutko i maślanie, teraz ten szum i chrobot jest na tyle irytujący, że choć staram się jak mogę i często łowię ze słuchawkami w uszach, nie potrafię puścić tego mimo uszu i przestać zwracać uwagę.

Też już przekonałem się wielokrotnie, że samo maźnięcie wałków oporówki patyczkiem zwilżonym kroplą oliwy działa cuda i niemiły chrobotek znacznie cichnie, a operacja ta z pewnością nie ma efektów negatywnych. Podobnie na przekładni w nowym młynku wystarczy niekiedy ten fabrycznie dany smar rozmazać pędzelkiem po zębach na całym obwodzie koła - niebo a ziemia. Niestety nie jest prawdą, ze sam by się rozprowadził, w 3 letnim młynku wciąż widać te punktowe kapki, a reszta sucha. Może w tym tkwi clou problemu: ilość smaru jest wystarczająca, tu inżynierek miał rację, lecz momtażysta zrobił, jak pan wiesio, nie jak dla siebie a dla obcego, czyli na odp..ol, cyknął paluchem dwa kleksy i w świat. Jakby tak pędzelkiem obmazał byłaby gitara. i od kropli oliwki w oporówce firma też by nie zbankrutowała, nawet jakby tych kropelek miało być prę tysięcy, choć może księgowy istotnie inaczej to widzi...

Ja obstawiam, że to smaruje automat, jest tak ustawiony, że wrzuca przeciwlegle po porcji smaru.

Wczorajszy TP pokazał, że w jednym miejscu było mniej w drugim więcej, i nic się nie rozprowadził po całym obwodzie.

Przed chwilą kolega odebrał kołowrotek, banan na jego twarzy świadczył że zabieg smarowania przyniósł zamierzony efekt.

Stwierdził "teraz to ja rozumiem, kręci jak powinien a nie rzęzić".

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat sprzętu mnie interesuje i tak sobie przeglądam ten wątek od jakiegoś czasu (jak cała reszta) i odkąd uporaliśmy się z plastikowym rotorem, metalowym body (a nie, czekaj... ;) ) czy wyższścią Twina nad Stradikiem temat smarowania powraca co drugą stronę (smar, smarowidło, smalec, masło...ile można wałkować?) w dodatku z wyczuwalną agendą suchej przekładni, która mniej doświadczonych kolegów może wprowadzać w błąd.

 

Przypomnę - kwestionuję mit suchej przekładni, a nie rewitalizującego wpływu smarowania na pracę kołowrotka. Doznania sensoryczne (szczególnie cudze) to już w ogóle mnie nie interesują.

 

 

Nikt Ci nie broni mieć swojego zdania.

Jak doznania sensoryczne (szczególnie cudze) w ogóle Cię nie interesują, to zastanawiam się czemu w ogóle zabierasz głos w sprawie?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No słuszne spostrzeżenie Kolegi, coś w tym jest.

Kineret jak wyżej napisałem, każdy ma prawo do swojego zdania. Jak Ty uważasz , że nie trzeba zaglądać do nowego kołowrotka, to nie zaglądaj, ja natomiast mam inne zdanie w tym temacie.

Nie mam najmniejszego zamiaru nic Ci udowadniać ani przekonywać, będę robił po swojemu, bo to jak robię uważam to za słuszne.

Kilku kolegów już się przekonało że warto smarować.

Musiałbyś pokręcić tym TP przed i po smarowaniu, wówczas może byś zrozumiał o co kaman.

Osobiście uważam, że kołowrotkowi za 1500 zł , jeszcze nieużywanemu nie przystoi wydawać dźwięków z przekładni.

Oczywiście, że mu nie przystoi. Tylko po co wobec tego kupować kołowrotek, obojętnie ile kosztuje, który już w sklepie wydaje dźwięki z przekładni. Żeby go przesmarować? Nigdy nie kupiłbym Stelli, czy Twin Powera, jeśli już na etapie sklepowych oględzin, występowałby jakiś chrobot. Też sam serwisuję swoje kołowrotki, ale przy zakupie staram się unikać niedorobionych, czyli takich, które już po powrocie ze sklepu do domu wymagają mojej interwencji. Z własnego doświadczenia wiem, że są też takie egzemplarze, których nie trzeba poprawiać jeszcze przed wyjściem nad wodę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja obstawiam, że to smaruje automat, jest tak ustawiony, że wrzuca przeciwlegle po porcji smaru.

Wczorajszy TP pokazał, że w jednym miejscu było mniej w drugim więcej, i nic się nie rozprowadził po całym obwodzie.

Przed chwilą kolega odebrał kołowrotek, banan na jego twarzy świadczył że zabieg smarowania przyniósł zamierzony efekt.

Stwierdził "teraz to ja rozumiem, kręci jak powinien a nie rzęzić".

Oczywiście, że smaruje automat. I w tym cały sekret optymalizacji czasu/kosztu produkcji per sztuka. Szacuje że automat wciśnie po 2 kropki smaru do kilku sztuk w kilka sekund. Księgowi nie byliby zadowoleni ze spowolnienia lini produkcyjnej i dodatkowego "manualnego smarowacza".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja obstawiam jednak na montażystę. Po co byłoby angażować automat? Tylko do koła przekładni? Przecież inne miejsca, czasem trudno dostępne też należy przesmarować, a automat tego dokładnie nie zrobi. Poza tym ktoś to składa, łapki nie automat. Miałby składać już nasmarowane automatem części? Maźniecie smarem zajmuje 2 sekundy. Przyjrzyjcie się zresztą na fotki koła przekładni - wyraźnie widać tam, ze ktoś paluchem rozmazał... Czasem placki są 2, czasem 3, niekiedy wcale symetrycznie nie rozłożone. Na moje mały żółty paluszek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że smaruje automat. I w tym cały sekret optymalizacji czasu/kosztu produkcji per sztuka. Szacuje że automat wciśnie po 2 kropki smaru do kilku sztuk w kilka sekund. Księgowi nie byliby zadowoleni ze spowolnienia lini produkcyjnej i dodatkowego "manualnego smarowacza".

"Magia" napisu Made in Japan pęka...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz to już mam taki mętlik w głowie że chyba każe sprzedawcy go otwierać haha ;D

 

Wysłane z mojego ONEPLUS A6003 przy użyciu Tapatalka

nie ma sie co dziwic,-  wszak szukanie smietany na gownie to nasz narodowy sport.... :lol:

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz to już mam taki mętlik w głowie że chyba każe sprzedawcy go otwierać haha ;D

 

Wysłane z mojego ONEPLUS A6003 przy użyciu Tapatalka

 

A jak będę kupował nowy samochód, to każe go rozebrać i ponownie SOLIDNIE skręcić....... :rolleyes:

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie ma sie co dziwic,- wszak szukanie smietany na gownie to nasz narodowy sport.... :lol:

Co prawda to prawda. A tak z ciekawości zupełnie, czy w Niemczech wędkarze też mają takie dylematy jak my i też poprawiają stan masła maslanego zaraz po zakupie nowych shimano?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak będę kupował nowy samochód, to każe go rozebrać i ponownie SOLIDNIE skręcić....... :rolleyes:

Nie rozumiem konkluzji, rozwiń myśl ewentualnie określ bliżej co miałeś na myśli?

Rozmawiamy o braku smarowania kołowrotka, które ewidentnie słychać, nie rozumiem co miałoby do tego rozebranie auta i solidne skręcanie. Auta są dokręcane kluczami dynamometrycznymi, więc co masz na myśli "solidnie".

Nawet ja laik  jak robiłem serwis motocykla to dokręcałem śruby i nakrętki  kluczem dynamometrycznym z siłami określanymi w książce serwisowej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam na myśli sarkazm do takich dyskusji - słychać nie słychać, wykonują to roboty, czy niedoświadczeni montażyści.
 

Gdyby tak podchodzić do innych - zwłaszcza bardziej skomplikowanych, złożonych produktów - można popaść w paranoję.

 

Kiedyś nabywca Syrenki, PF125p, czy innego tp. osiągnięcia techniki, zaraz po jego zakupie zawoził go do "szopy" szwagra do tzw  konserwacji - dla poprawienia inżynierów i technologii.

 

I te dyskusje mają mniej więcej taki poziom jak ratowanie ówczesnych osiągnięć motoryzacji - TYLKO, MINĘŁO JUŻ 50 LAT, a my dalej "poprawiamy".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A dlaczego nie nasmarować czegoś co jest suche w myśl zasady kto smaruje ten jedzie ? W motoryzacji takich "przypadków" ze słabym smarowaniem albo jego "zaniechaniem" rekomendowanym notabene przez producenta było co najmniej kilka ... Jak się skończyły doskonale wiecie. Ja uważam, że jeśli sprzęt na gwarancji to można odesłać na smarowanie. Jeśli olewa się gwarancję to nasmarować. I po temacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie temat został wyczerpany.

Zdecydowanie, fajnie też, że zostal wydzielony.

 

Teraz za każdym razem gdy kogoś najdzie ochota na pisanie o suchych przekładniach czy smarowaniu nowych kołowrotków będzie mógł podzielić się swoim zdaniem we właściwym temacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja twierdzę , że to wszystko zmieniło się ... , bo zmieniły się priorytety firm w podejściu do klienta oraz sami klienci !!!

 

... wcześniej firma wypuszczając topowy wyrób stawiała na jego jakość i tym samym zadowolenie klienta oczywiście słono sobie licząc za niego;

... obecnie firma ma zadowolić klienta , ale to nie są już wyroby idealne i długowieczne ... ponieważ jest to w obecnych czasach NIEOPŁACALNE dla firmy !!! 

 

... wcześniej topowe wyroby posiadały gwarancję 10,15, niektóre 25 letnią, a nawet dożywotnią ... bo firma wiedziała , że w produkcie użyto najlepsze dostępne materiały i do tego jakość wykonania była jednym z najważniejszych czynników produkcji... bo klient płacąc za produkt tego wymagał ...  :)

 

... natomiast obecnie klienci szybko się nudzą swoimi zabawkami , nie interesuje ich długowieczność produktu , bo cały czas zajęci ciągłym gonieniem za NOWYM ... , mają to w d......e   ;)  B)

- dalej płaca słono , ale tylko za to żeby MIEĆ do chwili ukazania się NOWSZEGO, a czasami  POCHWALIĆ się ... 

Edytowane przez miramar69
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teoria ta zaklada, ze kiedys wedkarze nie lubieli zmian a teraz lubia albo nawet nie sa w stanie bez nich zyc.... Co nie jest prawda.

Da sie za pomoca odpowiedniej socjotechniki podkrecic/przemodelowac atawizmy zakupowe ale do tego nie jest potrzebny produkt tylko leming.

Skuteczne ich hodowanie to chyba najwiekszy postep ostatniego 50-lecia. Leming jednak nie chce sluchac, ze zmiany jego zachowania i percepcji powoduja to iz rynek obchodzi sie z nim tak a nie inaej, on woli sluchac o spiskach, ktore sa uknute ku jego zgubie...

Edytowane przez Rheinangler
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teoria ta zaklada, ze kiedys wedkarze nie lubieli zmian a teraz lubia albo nawet nie sa w stanie bez nich zyc.... Co nie jest prawda.

Da sie za pomoca odpowiedniej socjotechniki podkrecic/przemodelowac atawizmy zakupowe ale do tego nie jest potrzebny produkt tylko leming.

Skuteczne ich hodowanie to chyba najwiekszy postep ostatniego 50-lecia. Leming jednak nie chce sluchac, ze zmiany jego zachowania i percepcji powoduja to iz rynek obchodzi sie z nim tak a nie inaej, on woli sluchac o spiskach, ktore sa uknute ku jego zgubie...

 

.... prawda i tylko prawda .... a im młodsze pokolenie tym bardziej jest uzależnione od NOWOŚCI , a ... Lemingi swoja drogą....

Edytowane przez miramar69
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma nic zlego w tym ze sie roznimy w pogladzie na ta czy inna sprawe. Dla mnie chocby z perspektywy zawodu jaki uprawiam czlowiek od wiekow sie nie zmienil pod wzgledem swoich pragnien, daznosci czy tendencji, a nawet w aspekcie istoty i jej wychylenia jak mowia filozofowie czy nawet ostatnio teolodzy a jedynie jego zabawki sie zmieniaja.

Nie oznacza to oczywiscie, ze jestem wiekuisty  ;) a jedynie to ,ze porownuje zachowania/zachcianki itd, bez srodkow w jakich, czy za pomoca ktorych zostaly one wyrazone.

Ergo,- ewolucja techniczna zmienia to, ze np: kiedys byles "najszacowniejszym" gosciem w stadzie gdy miales pieknie oszlifowany ostry kamien do ciecia skory i zabijania przeciwnikow a dzis chocby w fishingu jest tym przedmiotem Exist,Stella czy inny St.C....

Z niezrozumienia tego polaczenia albo wplywu ewolucji na odwieczna istote czlowieka pochodza teksty typu,- " ach ta dzisiejsza mlodziez",- ktora jest dokladnie taka jak 50 czy 100 lat temu, tzn ma te same pragnienia i zachcianki, te same glupoty w glowie co ich rodzice i dziadkowie. Albo z nostalgia mowione "dawniej to byly czasy" - byly po prostu inne, ale czas i "pare" w nim dziejacych sie interakcji je zmienilo tak ze terazniejszosc wyglada inaczej... Czy na lepsze czy na gorsze to inna sprawa. Kto wie? Nie czuje sie na silach oceniac ale taka teraz mnie refleksja naszla,- jak bardzo lekcewazymy czas i jego uplyw.... Skoncze lepiej ten wywod, bo coraz bardziej odjezdza on od tematu watku.

Edytowane przez Rheinangler
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...