Skocz do zawartości

Tak było kiedyś ....


MaverikZagan

Rekomendowane odpowiedzi

Tak sobie pomyślałem, że jako człowiek urodzony w czasach powolnego zmierzchu poprzedniego ustroju, rozpostarty nade mną parasol rodzicielskiej opieki chronił mnie przed przykrymi wspomnieniami. Więc i niewiele jako dziecko zaznałem przykrości, rozczarowań i represji. Choć były wszędzie dookoła.

Dziś z perspektywy czasu, doceniam, że zmiany dokonały się w tak łagodny sposób. Jak się rozejrzeć po naszej części świata, nie wszędzie się to udało równie pokojowo. Staram się też zrozumieć ludzi, którzy dochodzą prawdy i do dziś żądają wyjaśnienia tysięcy spraw i ukarania winnych, mimo że świat już dawno zrobił milowy krok a może i dwa. Postrzegam ich jako ofiary tej ubranej w pokojowe szaty wojny. Choć nie czuję się uprawniony do osądzania innych, to byłbym skłonny zaakceptować obecność gen. Grabowskiego i jemu podobnych w naszym codziennym życiu, jeśli to jest ta cena tej spokojnej transformacji. Nawet jeśli gdzieś pod stołem ktoś się kiedyś dogadał, że my wam oddajemy Państwo i władzę, ale wy nam gwarantujecie względny spokój i spokojne miejsce życia... Dla mnie to jest logiczne, bo nikt o zdrowych zmysłach dobrowolnie niczego nie oddaje. Historia nie zna takich przypadków. Więc tak to sobie w głowie wytłumaczyłem...

 

Teraz czytam Sławka i Jerzego w tej słownej przepychance, z góry skazanej nieco na nieustanny spór, z racji nie akceptowania argumentów przeciwnej strony. nie o tym jednak.

 

Sławek (jeśli go dobrze zrozumiałem) rysuje systemową machinę, która to nie pozwala normalnie funkcjonować obywatelom. Jesteśmy umysłowo wypaczani od dziecka i tu upatruje przyczyny problemów. na górze, na którą nie mamy większego wpływu jest bagno i ciągnący się latami smród, to i nie może być dobrze na dole. Jest w tym zapewne sporo racji. Może nie zawsze tak oczywistej, ale domyślnym lekarstwem (bo przepis na uzdrowienie nie pada) jest rozwalenie wszystkiego (możemy to przenieść na nasze podwórko - PZW), wypalenie do gołej ziemi, posypanie wapnem tak na wszelki wypadek i dopiero wówczas sianie nowego...

 

Jerzy natomiast, moim zdaniem wbrew temu co piszą jego adwersarze, wcale nie pochwala tego jak wyglądają obecne elity. Nie jest ich poplecznikiem i pochwalcą. W moim odczuciu jest osobą, która znalazła sposób aby wykorzystać obecny system, nawet ze swoimi wszystkimi niedoskonałościami, do wprowadzenia swoich pomysłów i ideałów. Od kilku stron tego i podobnego wątku o MŚ, próbuje przekonać, że lepiej realnie kropelkami drążyć skałę dziś, niż porywać się z motyka na słońce w bliżej nieokreślonej przyszłości.

 

Od lat na tym i innych forach słychać tylko narzekanie na wszelkie PZW. Mijają lata, a tematy wątków pozostają te same. rzućmy legitymacjami, rozwalmy PZW, mięsiarze, leśne dziadki i komuniści. Nie zdziwię się, jeśli za kolejne 10 lat, będą to nadal główne wątki.

Choć dostrzegam patologię w związku, choć jestem daleki od przyklaskiwania strukturom PZW, choć krew mi wrze jak odbijam się od biurokracji, użędniczej gadki i bylejakości, to w tym realnym działaniu jestem bliżej Jerzego.

Zwyczajnie moim zdaniem trzeba być sprytniejszym. Skoro nie uda się rozwalić systemu (bo to może być wyzwanie ponad siły jednostek, a zoorganizowanej siły próżno szukać w kraju nad Wisłą), to lepiej ten system wykiwać. Wykazać się większym cwaniactwem od jego twórców. Skoro zostawili furtkę pod tytułem nieudolne inicjatywy oddolne, to dlaczego z tej furtki nie korzystać i pchać się jak frontowymi drzwiami. tak sobie głośno myśląc, to dokładnie to zrobił Jerzy. Miał pomysł i krok po kroku go zrealizował wykorzystując wszystkie dostępne narzędzia, nawet w chorym PZW. Nie dziwię się też jego frustracji, skoro po tak udanej akcji, nadal jest osamotniony w działaniu. Możemy się sprzeczać o szczegóły, nie musimy się zgadzać we wszystkich kwestiach, ale nie zmienicie tego, że człowiek pokazał skuteczny sposób zrealizowania naszych wspólnych celów. Jeśli dobrze rozumiem, wszyscy jak tu zasiadamy przed naszymi monitorami jesteśmy wędkarzami, a nie politykami i to na czym nam najbardziej zależy to rybne łowiska, na których będziemy mogli realizować naszą pasję. Upraszczając całą otoczkę i eliminując z dyskusji wszelkie inne profity, Jerzy wykorzystując ten chory system, zapewnił sobie i swemu otoczeniu doskonałe łowisko. Czego chcieć więcej? Nie owiewa tego tajemnicą, daje gotową receptę... przepis na podobne kopie, w której skala i charakter łowiska nie ma większego znaczenia. Halo? Niby wszyscy się z tym zgadzamy, ale wciąż podważamy... Po co? dlaczego? Czasem jedno słowo niszczy więcej, niż zostało zbudowane w długim okresie czasu. Tego nie rozumiem. W imię wspólnego celu powinniśmy raczej wspierać i namawiać do powielania, lub nawet samemu starać się powielać. Podkreślam, nawet jeśli się nie we wszystkim zgadzamy lub z innych przyczyn nie przepadamy za sobą. Jest jakieś dobro wyższe, cel, liczy się efekt końcowy - czyli rybne łowisko, nasza pasja.

 

na naszym forum jest całą masa ludzi, którzy z różnych powodów (zawodowych, rodzinnych, itp.) nie mogą się w pełni poświęcić pracy na rzecz wędkarstwa. jest też na pewno spora grupa, która mogłaby, tylko... no właśnie... tylko? Tylko trzeba w końcu zechcieć coś zrobić.

 

Tego mi cały czas brakuje, tego mi brakowało przy ARS i przez kolejne lata. Pogadać, wyśmiać, wytykać błędy - wszyscy chętni. Działać realnie, w takich realiach jakie mamy - chętnych brak. TYlko realia się nie zmienią w przewidywalnie krótkim czasie i tu jest problem. Można śmiać się i szydzić, ale wybór jest w sumie prosty - czekamy aż wszystko sie rozpadnie (tylko jak długio możemy czekać? Jedno pokolenia, dwa, trzy? Czy my doczekamy?), albo zaciskamy zęby i jesteśmy sprytniejsi...

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 131
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

Sławku - ja tam wolę pozostać wędkarzem... w polityczne spory mnie nie wciągniesz.

 

Tym niemniej dla przypomnienia, zerknąłem sobie na definicje i charakterystykę socjalizmu, kapitalizmu, demokracji, liberalizmu, itp...

 

Sam byś najlepiej skrytykował każdy z wymienionych. Więc co to zmienia? jakie to ma znaczenie dla wędkarstwa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Baloo , to nie jest żadna polityka , to banalna rzeczywistość za drzwiami . Fishing kontra reszta świata to zwykła antynomia . Rozsądniej widzieć przepływy pomiędzy nimi odwrotnie , choć obaj z uczucia wolelibyśmy to pierwsze :D

Trzeba się spierać i wspierać , różnić i szanować ..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a tu się zgodze. Pewnie, że trzeba się spierać i wspierać, różnić i szanować. TYlko nie zgodzę się, że powinno się to robić dla samego spierania i różności.

 

Spierajmy się konstruktywnie w realizowaniu wspólnego celu i przede wszystkim zacznijmy go wpsólnie realizować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Pewnie tak.

Stad wiele z tych bajek do mnie nie trafia, tym bardziej, ze widze obronę za wszelką cenę lost cause. I chęć wmówienia nam wszystkim ze to jedyna i słuszna droga...

 

Kubusiu drogi,

 

Nigdzie nie twierdzę, wbrew temu, co po chamsku sugerujesz, że to jedyna i słuszna droga, ale na razie jedyna, któa została sprawdzona i praktycznie zastosowana.

 

 

I jakiż to spektakularny sukces został dzięki niej osiągnięty?

Bo to jest zasadniczy problem, jak dla mnie, w słuchaniu tych strasznie długich przemów - co dzięki nim realnie się zmieniło w rzeczywistości? Mamy OeS na Sanie? Czy jeszcze jakies rewolucje gdzieś zostały poczynione, o czym cisza? Co daje ci podstawy do aż takiej arogancji w stosunku do nas?

Bo ja np po kilku latach nieobecności po powrocie zmian na dobre nie widziałem, po za obśmiewanym przez Ciebie tak często działaniami różnych przyjaciół. Na większości wód na jakich byłem widoczny był zaskakujący zjazd jakościowy, nie do odwrócenia dzięki dwóm oesom

Cały problem Twoich Szanowny Jerzy recept jest taki, ze jak dla mnie to są wg schematu dużo się musi zmienić, by sprawy zostały po staremu.

Niby mamy dwa oesy - San i Dunajec, kilku przyjaciół, na Północy też ze dwie rzeki pod specjalnym nadzorem. W 38 milionowym kraju, o powierzchni w pip duzej... 100km się uzbiera w całym kraju? Chyba nie. To jest sukces 20 lat z okładem od transformacji? I dowód na to że przytaczane recepty cokolwiek zmienią?

Bez jaj.

To są sporadyczne przypadki, gdzie dzięki nadludzkiemu uporowi jednostek, skupiających wokół siebie grupę zapaleńców udało się troszkę zmienić rzeczywistość. Ot dygło. Ile takich inicjatyw zostało udupionych? sam wiem o przynajmniej kilku, więc już by się rachunek wyrównał na zero, jesli chodzi o skuteczność kropli drążacej skałę. Miałem przyjemność, wątpliwą, oglądać jak zajechani zostali przyjaciele Szreniawy, jakie problemy sa na każdym kroku na Rabie. Jakie podchody są na Dunajcu...

I - tu podobnie jak z rasizmem, trzeba doświadczyć, zeby móc coś o tym powiedzieć. Pamiętam jak przyjechałem pierwszy raz do IE, pełen przekonań o równości, jednej rasie itd. Udało się mieć sąsiadów z Nigerii i zweryfikować w realu piękne hasła. Tak samo i tutaj. Każdy kto będzie próbował podziałać z PZw doświadczy, ile jest sensu w spędzaniu tak życia.

Ja niestety nie mam aż tyle czasu i wiary ślepej, ze te działania coś zmienią. Życie jest za krótkie... Myślę ze jak zwykle - rozejdzie się to po kościach, dla zamknięcia się kilku kolesi rzuci się trochę selekta i po sprawie, zostało po staremu.

I wbrew temu co piszesz - nie chcę Ciebie ani obrażać, ani nawet być nieprzyjemnym, mimo ze swoim besserwisserstwem wielokrotnie w granice przytaczanego przez Cię chamstwa się wbiłeś, choć zapewne, jako ze robiłeś to Ty, to jest to uzasadnione i ze wszech miar wskazane. Za to meczy mnie utrzymywanie na siłę złudzenia, ze ta droga dokądś zaprowadzi. Najprędzej do tego, byśmy za 10 lat mieli taką samą dyskusję...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a tu się zgodze. Pewnie, że trzeba się spierać i wspierać, różnić i szanować. TYlko nie zgodzę się, że powinno się to robić dla samego spierania i różności.

 

Spierajmy się konstruktywnie w realizowaniu wspólnego celu i przede wszystkim zacznijmy go wpsólnie realizować.

Mateusz - jesteśmy świadkami jak pięknie się różnią zdaniem nasi liderzy od bardzo dawna. Co dzięki temu mamy?

O ile pamiętam sam myślisz nad daniem stąd dyla, więc... dokąd to prowadzi?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kuba, miotam się jak niemal każdy próbujący żyć uczciwie ze samym sobą. Chciałbym więcej niż mogę. Jeśli dam dyla to nie dlatego, ze przegtrałem na lojkalnym froncie, tylko dlatego że tak jak piszesz jest jedno krótkie życie. Trzeba przyżyć życiowe szanse i przygody. Świat zrobił się bardzo mały i jak ktoś jest jego ciekaw, lubi poznawać i się uczyć, rozwijać, to nie może się zamykać w lokalnym kręgu.

 

Ja mam czyste sumienie. Zrobiłem coś dla swojej pasji. Może mało, może dużo... nie mnie oceniać. Tak jak Ty, tworząc 'Sztukę'. Tak jak Jerzy organizując OS San. Szanuję takich ludzi, bo sam wiem ile to kosztuje pracy.

czytam te nasze spory i mam wrażenie, że wielokrotnie spieramy się ideologicznie o pierdoły, które w rzeczywistości nie mają najmniejszych konsekwencji.

Sam zrealizowałem z PZW kilka projektów i wiem, że można. Można było znacznie więcej, tylko zabrakło mocy, rąk chętnych do pracy. Przynajmniej we Wrocku. Padła inicjatywa aby zrobić fajne łowisko pstrągowe pod Wrockiem. Info rozesłane na wszystkich portalach. Wydawałoby się, że ludzie tylko czekają na taką informację. Zgłosiło się kilka osób. Na spotkania przyszło 5, 3...

Kuba, piszesz że nie zawsze uda się powielić model OS San. pewnie nie zawsze i nie wszędzie, ale w skali tego naszego 38miionowego kraju, w ilu miejscach podjęto próby? W kilku... jesli to były własnie takie 3-5 osób, to jakie były szanse powodzenia? Więc nie wierzysz, że można coś zmienić w PZW. To na co mamy to zamienić docelowo? kto ma być zainteresowany jeśli dziś nie jest prawie nikt? kto ma się tym zająć? jak ma powstać sprawnie działająca organizacja, która stanie się konkurencją dla PZW, jeśli nie idzie skrzyknąć 10 osób gotowych powalczyć o małą rzeczkę i zrobić piękne, dzikie i naturalne łowisko w kilka lat.

 

Byłeś blisko klubu Głowatka. Piękne tradycje, wiele kapitalnych rzeczy, spotkań - nie powiem złego słowa. Ja też poznałem kilka osób. Przyjaźnię się też z członkiem zarządu tegoż klubu i to co czasem słyszę mnie zwyczajnie zaskakuje. W wielu kwestiach kompletny brak profesjonalizmu, brak zaangażowania, pomysłu, współpracy. PZW nie ułatwia - owszem, ale my sami często sobie utrudniamy. Organizacyjnie nie dorastamy do tak radykalnych zmian. Wszsytko jest wciąż oparte na tytanicznej pracy jednostek. Ambitnych, pojętnych, zorganizowanych. Tylko jednostki mają małe szanse w konfrontacji z aparatem struktur. Sam wiesz jak to wygląda. Ja też się przekonałem nie raz. może się udac raz, dwa, cztery, ale nie uda się w większej skali...

Tak to wygląda w rzeczywistości.

 

piszesz, że mamy wiecznie sprzeczających sie liderów? jakich liderów? nie umiemy zaakceptować liderów! Każdemu wytkniemy wady i ich zwyczajnie nie akceptujemy. ja się zawsze uczyłem, że lider ma być skuteczny, a nie piękny i bez wad. przestaje być skuteczny, zmiana lidera. Jest skuteczny, akceptacja i wsparcie, a nie wieszaniu psów przez własne środowisko.

 

To mnie boli, że 600 tysięcy ludzi nie potrafi utworzyć silnej grupy. Nawet sami nie znamy przeciwnika, a chcemy z nim walczyć...

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to teraz też nie wiem , czy chodzi Ci o haniebne wyścigi na selektach , łowiska specjalne , czy też gospodarowanie i zarządzanie zasobami naturalnymi ?

 

Sławku, chodzi mi o realne działania dziś, tu i teraz. Mam 35 lat i nie chcę czekać kolejne 20, aż jakimś cudem zniknie PZW zastąpione o niebo sprawniejszą organizacją. W Holandii zmiana gospodarki rybacko-wędkarskiej trwała 20 lat, a ludzie tam znacznie bardziej zorganizowani.

Idealistycznie i z przekonania chciałbym wiele, realnie jako wędkarz chcę mieć rybę w wodzie, którą będę łowił. Jeśli w imię niezrozumiałych wyścigów mam rzekę pełną ryb - super. Wypada pogratulować grupie zawodników, że wykiwała pozostałych 600 tyś wędkarzy i sobie zorganizowali to po swojemu, tak jak im się podoba. Widocznie byli sprytniejsi od tych, co wolą bez napinania. Sprytniejsi czyli skuteczniejsi. Wypracowali sobie - mają. Sam nie byłem tego świadomi, ale mają regulaminy, może jeszcze nie idealne, ale wprowadzające szereg korzystnych zmian w podejściu, o którym tu tyle dyskutujemy. Jerzy mnie uświadomił i jeśli miał w tym swój udział, to mogę tylko pogratulować. Problem jest taki, że mało kto w ogóle o tym wie. Nie wszsytko jest już różowe, ale jest coś od czego można zacząć. Jest coś czego wcześniej nie było. Tak jak jest odcinek Bobru po MŚ, którego wcześniej wędakarsko nie było - dzięki durnym zawodom. Pytanie jakie mi się nasuwa, to czy kiedykolwiek i kiedy by powstał, gdyby nie MŚ?

 

Reszta - nadal się spiera i tyle z tego ma, lub ma to w dupie, bo flaszka nad wodą smakuje tak samo z rybą w siatce czy z gównem na rękach.

 

Dunajec i San mają OS. Wisła ma swój odcinek. Łupawa, Pasłęka, Piaseczno, Warsmina. Udało się - super. Tam gdzie sie nie udało, znaczy były błędy, albo droga nieskuteczna. Wnioski, poprawki i do ataku. W Zarządach Okręgów nie siedzą kosmici. To są wybrani wędkarze, w realnych woborach. Kto z was był na wyborach do swojego koła? kto próbował skrzyknąc wszystkich znajomków i przegłosować swojego człowieka? A gdyby tak w większości kół udało się przegłosować swoich ludzi? Toż musieliby by wybrać swoich ludzi do ZO... a tam można już realnie wpływać na losy wody i gpospodarki.

 

Sławku - to jest dla mnie realna szansa. Realna, nie idealna, nie najlepsza, ale możliwa dziś, tu i teraz. O to mi chodzi.

Zmienię zdanię, jak ktoś przedstawi pomysł na inną, lepszą organizację i znajdzie więcej chętnych niż 3-5 osób.

takiego jeszcze nie widziałem...

 

Kocham łowić ryby, kto mnie zna osobiście może zaświadczyć, że nad wodą mogę zapomnieć o Bożym świecie. Lubię ryby i wodę same w sobie. Zgłębiałem o nich więdzę, badałem, pisałem... Rozmnażałem, zarybiałem, pilnowałem terlisk i przepławek. Żałuję, że nie mogę w ten sposób zarabiać na poziom życia mojej rodziny, bo mógłbym to robić na codzień.

Jestem zwyczajnie za tym, aby działania miały wymiar realny. Będę to szanował i wspierał bez wnikania, czy powstało wewnątrz PZW, PRL, TP itp.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a i jeszcze jedna myśl Sławku. Ja się nie znam na polityce, przeczytałem mniej książek, nie mam też niestety czasu aby infiltrować struktury PZW. Piszę artykuły o Złów i Wypuść i czasem o skutecznych metodach łowienia ryb. POmagam tam gdzie mogę i najlepiej jak potrafię, jak widzę że dzieje się coś dobrego dla wody i ryb.

Gdzie jest reszta braci wędkarskiej? Tu na forum (wniosek na podstawie udzielających się użytkowników) zależy tylko Tobie, Kubie, Jerzemu, mnie i sporadycznie kilku chłopakom.

oczywiście, lepiej chcialiby pewnie wszyscy, ale....

 

Nie widzę, aby było znacznie inaczej poza j.pl...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

piszesz, że mamy wiecznie sprzeczających sie liderów? jakich liderów? nie umiemy zaakceptować liderów! Każdemu wytkniemy wady i ich zwyczajnie nie akceptujemy. ja się zawsze uczyłem, że lider ma być skuteczny, a nie piękny i bez wad. przestaje być skuteczny, zmiana lidera. Jest skuteczny, akceptacja i wsparcie, a nie wieszaniu psów przez własne środowisko.

 

To mnie boli, że 600 tysięcy ludzi nie potrafi utworzyć silnej grupy. Nawet sami nie znamy przeciwnika, a chcemy z nim walczyć...

 

 

 

Baloo - to ze nie jesteśmy w stanie ich zaakceptować, może wynika z tego że są nieakceptowalni?

Że mówią ja jestem liderem i za mną kiedy nie mają np charyzmy? Że mało jest ludzi bezkompromisowych potrafiących doprowadzić sprawy do końca?

Lider chyba powinien być wyłoniony swoimi działaniami, a nie zrzucony na spadochronie. Skoro mamy problem z akcpetacją lidera to widać nie do końca jest przekonywujący...

Co do działń w pzw - dla mnie tent wór to jak jakaś gangrena

Oczywiście, można wskazywac na OeSy - w sensie, że tam gangrena (jeszcze) nie sięga, ale nie zmienia to ogólnego obrazu, który jest dość smutny - w całym kraju dobrych łowisk mamy może kilka, inicjatywy oddolne sa zajebywane przy pełnej aprobacie idącej z góry, a co dopiero myśleć o akcjach na zewnątrz - RZGW itd.

Też kiedys wierzyłem w model lansowany przez Jerzego, po 3 latach intensywnych kontaktów z PZW uważam że nawet nadzieja, ze wymra i dopuszczą młodych jest złudna, największe betony mają po 40 lat i jeszcze dobre 20 podecydują. Z ta organizajcą nie ma przyszłości.

Jedyną alternatywą jak dla mnie jest utworzenie stowarzyszenia, które jednoczyłoby wszelkie klubu i przyjaciół, dając im wsparcie masy. Które byłoby w stanie miec swoich prawników i w skrócie - w momencie problemu wyrywać nogi z d... i okładać nimi zaropiałe ryje az zrobią to co trzeba. Ale - na to nie ma ani mozliwości ani chętnych. Kryzys panie, kryzys...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mateusz , nie ma co histeryzować , nikt Kowalskiego przecież nie morduje . Żadnego królobójstwa tu nie widzę , wyrzynania liderów , ani tępienia inicjatyw .

Mam akurat w tej materii niejakie doświadczenie . W roku 2005 robiliśmy dla kopalni Bełchatów przymiarkowy , ale całkiem profesjonalny biznesplan tyczący zagospodarowania rzeki w stylu łowiska specjalnego . Pokonaliśmy opór Zarządu Melioracji i RZGW , uzyskaliśmy akceptację Ochrony Środowiska , uzyskaliśmy aprobatę właściwej katedry Uniwersytetu Łódzkiego , namówiliśmy oba sąsiednie Okręgi PZW , nawet radnego z najbogatszej gminy w kraju przekonaliśmy , ba , życzliwie w sumie nas wysłuchał minister górnictwa . Wyszedł czarno na białym roczny budżet w wysokości 1.600 - 1.800 tysięcy . Szanse na samofinansowanie były co najmniej płonne , a każdy z potencjalnych udziałowców zupełnie inaczej widział własne beneficjum . My planowaliśmy matecznik zasilający zlewnię rybami z własnej wylęgarni , z pełną ochroną oraz opieką ichtiologiczną inni , zwłaszcza PZW niedrogie łowisko put&take , w rodzaju Czarnej Przemszy . Ale my nie mieliśmy pieniędzy , a reszta wspólników jakiejś przesadnie wielkiej woli ciągnięcia tego pomysłu dalej . Więc powoli projekt zamarł , a wraz z nim większe plany . Poszliśmy znów w szarą strefę :D

Oczywiście gmina , uczelnia , kopalnia , minister ani PZW nie mają żadnego , najmniejszego nawet , związku z żadnym państwem , a tylko my , głupie jełopy tak sobie niecnie rościliśmy coś , co nam się we łbie uroiło ..

Roszczeniowa klasyka panie Jerzy , nieprawdaż :lol:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze kontynuując.

To co Baloo piszesz o działaniach Klubu Głowatka - trudno, żeby było inaczej, skoro zajmują się tym hobbystycznie.

Nie da się oczekiwać pełnego profesjonalizmu od amatorskich organizacji.

W sytuacji, gdy mamy w grupie historyków, fizyków, ludzi od tv, działających we własnych firmach.... kto am być w pełni profesjonalny, skoro każdy styka się z czymś nowym i musi się na własną rękę doktoryzowac, nie mając specjalistycznej wiedzy.

Stworzenie organizacji niezależnej od dziadów z PZW, po za ich kontrolą. I myślę, ze nei trzeba tu robić PZW-2 tylko organizację proekologiczną, skutecznie tłukąca po łapach kolesi z PZW.

Metodą kija i marchewki:

 

 

 

By nei było sytuacji, gdy jak się chce zrobić 2km odcinek muchowy to jest się wykopywanym z biura PZW. Wtedy kilka dni później przyjeżdża kilku smutnych panów, dostajacych kase za to co robią i skutecznie przeprowadza sprawę.

Wazne, by móc do działania po prostu zatrudnić kilka osób. Nie oglądać się na to czy to przystoi czy nie, tylko żadąc profesjonalizmu i efektów, w zamian dając kasę, jak w świecie białego człowieka. A nie oczekiwać, ze sprawy zostana załatwione gdzieś między pójściem do pracy, odebraniem dzieci ze szkoły, zajęciem się domem, kochanką, żoną i wyjazdem na narty... Bo wtedy działa to jak działa. Zobaczcie, ze przy wielu działaniach które wychodzą sa po prostu zatrudnieni ludzie, którzy moga połączyć robotę, którą pewnie i tak by robili, z jakimś tam utrzymaniem, w zamian za swoją pracę.

post-236-1348917386,7917_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedyną alternatywą jak dla mnie jest utworzenie stowarzyszenia, które jednoczyłoby wszelkie klubu i przyjaciół, dając im wsparcie masy. Które byłoby w stanie miec swoich prawników i w skrócie - w momencie problemu wyrywać nogi z d... i okładać nimi zaropiałe ryje az zrobią to co trzeba. Ale - na to nie ma ani mozliwości ani chętnych. Kryzys panie, kryzys...

 

Kuba - tak jak pisałem wcześniej. Świetny pomysł, tylko ma jedną, dla mnie kluczową wadę. Czas realizacji.

Ten kryzys może trwać i 20 lat, nie wspominając o chętnych.

Czyli co, stawiamy krzyżyk, zakładamy ręce i czekamy na lepsze czasy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kuba, forum to nienajlepsze miejsce na pranie lokalnych brudów, więc przy innej okazji pogadamy sobie o profesjonaliźmie.

 

Moim zdaniem nikt o zdrowych zmysłach nie powierzy swoich pieniędzy niezorganizowanej grupie hobbystów, chyba że takowa wypracuje w sobie prefesjonalne zainteresowanie tematem.

Są wśród nas lekarze, fizycy i artyści. nie brakuej jednak biznesmenów przez większe i mniejsze b, managerów, księgowych, prawników. Więc dałoby się to zrobić. W kilku miejscach się udało zebrac takich ludzi, zachęcić ich dp współpracy. Wówczas można walczyć o swoje.

 

Cały czas uważam, że fundamentalnym problemem są chęci, a w zasadzie ich brak. Aby kruszyć beton, zastąpić go innym tworzywem, czy cokolwiek innego, to trzeba zacząć to robić. Zdecydowana większość ma to głęboko... Zapłacili, łowią. Jest bida, trudno...

Znów zostaną jednostki... a tłum się ruszy, jak coś bedzie gotowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sławku - nie histeryzuję, nie bronię też Kowalskiego czy innego -skiego. uznają potrzebę, będą bronić się sami.

 

Cenię te nasze dyskusje, choćby w wąskim gronie za logikę i różnice w postrzeganiu. Wyciągam też swoje wnioski...

 

Każdy z nas ma swoje doświadczenia życiowe, odnosił swoje sukcesy i ponosił swoje porażki. Od lat marzy mi sie taki panel, w którym spotkalibyśmy się wszyscy co mają coś więcej do powiedzenia i porozmawiali o tym co można dziś zrobić.

Tylko nie na zasadzie każdy swoje i każdy przeciw, tylko wypracowanie kompromisów, realnego planu postępowania.

Wypracowania procedury, przez tych którzy znają i PZW i prawo i zasady funkcjonowania stowarzyszeń i realia związane z RZGW, MRiOŚ, itp.

Dziś to najczęściej kończy się tym, że wszyscy się na siebie zacietrzewiamy i choćby ktoś miał racje i tak jest zakrzyczany przez tych, którym się wydaje że tylko ich prawdy są objawione.

 

Można wypracowqać modele, ocenić ich funkcjonowanie, wyciągać wnioski, wybrać najlepszy i dokonać niezbędnych zmian.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedyną alternatywą jak dla mnie jest utworzenie stowarzyszenia, które jednoczyłoby wszelkie klubu i przyjaciół, dając im wsparcie masy. Które byłoby w stanie miec swoich prawników i w skrócie - w momencie problemu wyrywać nogi z d... i okładać nimi zaropiałe ryje az zrobią to co trzeba. Ale - na to nie ma ani mozliwości ani chętnych. Kryzys panie, kryzys...

 

Kuba - tak jak pisałem wcześniej. Świetny pomysł, tylko ma jedną, dla mnie kluczową wadę. Czas realizacji.

Ten kryzys może trwać i 20 lat, nie wspominając o chętnych.

Czyli co, stawiamy krzyżyk, zakładamy ręce i czekamy na lepsze czasy?

 

Ja tam po prostu dałem sobie spokój

Mogę sobie popisać na forum, powk... się na Jerzego i... tyle.

Jak pisałem wcześniej - żal czasu, zal życia.

Może jestem kolejnym chętnym, który w zetknięciu z najwspanialszym związkiem dał sobie siana? Albo mientką fają, co nie mając natychmiast wyników zabiera zabawki? Widzę, jak nieporadne sa te działania, jak nie ma większego obrazka. Jak najlepszą rzekę może zepsuć kretyn z zapory odkręcając kurki - jak choćby Rabę czy San, ze słynnym oesem wymiecionym przez duzą wodę. Tak długo, jak nie będzie kogoś (organizacji), która będzie w stanie nawet z takimi ludźmi skutecznie wymusić działanie wg podstawowych norm, tak długo będzie to właśnie lost cause, chyba ze celem jest skanalizowanie ludzkiego niezadowolenia i wytracenie energii na kopanie i zasypywanie dołka, bo mnie więcej taką długofalową skuteczność ma większość działań oddolnych, zebrań, spotkań i prób przejęcia lokalnych struktur. Żeby wkurw stanowisk nie odebrał i w 3 wiatry na kopach nie pogonił.

Ponarzekają sobie na necie, pojeżdżą na patrole, zarybienia, ponoszą jak kilku kolegów worki ze żwirem na inkubatory i ... na dobranie się do dupy sprawcom całego zamieszania energii nie starczy. Będzie po dawnemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszecie, ze konczy sie na gadaniu i skakaniu sobie do oczu......jest i kolejny etap a patrzac nawet tylko na Jerkbaita widac, ze ten etap jest juz mocno zaawansowany.

 

Tym etapem jest calkowita stagnacja, gdzie nikomu sie juz nie chce nawet miesem rzucic.

I trudno, zeby bylo inaczej bo juz za dlugo po prostu bylo tego dobrego...

Z drugiej strony ludzie widza, ze gdzie indziej mozna funkcjonowac inaczej.

 

A tutaj u nas, no coz, moze rzeczywiscie nie warto. Zwlaszcza pod sztandarem zwiazku...

 

Gumo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gumo - nie ma znaczenia pod jakim sztandarem. Nie umiemy się zorganizować. Zorganizowali się zawodnicy i mają swoje. Reszta tego nie robi, nie chce, nie potrafi, szkoda im czasu i pary... można sobie dopisać kto co chce...

 

W ślad za tym, długo się jeszcze nie zorganizujemy w nic, co ten związek mogłoby zmienić. Jeśli nawet na tak światłym forum zaczyna brakować chęci...

Kto ma szczęście i kasę, sobie poradzi i pojedzie na wędkarskie wakacje, wyemigruje lub będzie liczył na zapomniane łowisko i krajowe niedobitki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sztandaru zwiazku mam juz dosyc. Nawet jak nastapi zryw zdeterminowanycjh ludzi to zwiazek to wykorzysta, zeby trwac nadal...trwac w tej ch...jni ktora widac..

 

Nikr rozsadny nie ruszy juz zadnia noga dla zwiazku...chyba, ze bedzie chodzilo o zamarynowanie jakichs filetow..

 

Gumo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mateusz , nie ma co histeryzować , nikt Kowalskiego przecież nie morduje . Żadnego królobójstwa tu nie widzę , wyrzynania liderów , ani tępienia inicjatyw .

Mam akurat w tej materii niejakie doświadczenie . W roku 2005 robiliśmy dla kopalni Bełchatów przymiarkowy , ale całkiem profesjonalny biznesplan tyczący zagospodarowania rzeki w stylu łowiska specjalnego . Pokonaliśmy opór Zarządu Melioracji i RZGW , uzyskaliśmy akceptację Ochrony Środowiska , uzyskaliśmy aprobatę właściwej katedry Uniwersytetu Łódzkiego , namówiliśmy oba sąsiednie Okręgi PZW , nawet radnego z najbogatszej gminy w kraju przekonaliśmy , ba , życzliwie w sumie nas wysłuchał minister górnictwa . Wyszedł czarno na białym roczny budżet w wysokości 1.600 - 1.800 tysięcy . Szanse na samofinansowanie były co najmniej płonne , a każdy z potencjalnych udziałowców zupełnie inaczej widział własne beneficjum . My planowaliśmy matecznik zasilający zlewnię rybami z własnej wylęgarni , z pełną ochroną oraz opieką ichtiologiczną inni , zwłaszcza PZW niedrogie łowisko put&take , w rodzaju Czarnej Przemszy . Ale my nie mieliśmy pieniędzy , a reszta wspólników jakiejś przesadnie wielkiej woli ciągnięcia tego pomysłu dalej . Więc powoli projekt zamarł , a wraz z nim większe plany . Poszliśmy znów w szarą strefę :D

Oczywiście gmina , uczelnia , kopalnia , minister ani PZW nie mają żadnego , najmniejszego nawet , związku z żadnym państwem , a tylko my , głupie jełopy tak sobie niecnie rościliśmy coś , co nam się we łbie uroiło ..

Roszczeniowa klasyka panie Jerzy , nieprawdaż :lol:

 

 

W rzeczy samej, Panie Sławku, w rzeczy samej ... :D

 

Naczytał się Pan chyba Reymonta, albo naoglądał Wajdy i utkwiło Panu w głowie stwierdzenie, które przecież z Łodzi pochodzi:

 

Tak, ja nie mam nic, ty nie masz nic, on nie ma nic – zaśmiał się głośno. – To razem właśnie mamy tyle, w sam raz tyle, żeby założyć wielką fabrykę...

 

 

Pisze Pan o jakimś biznesplanie, ale kto w tym wszystkim miał zrobić jakiś biznes? Typowe zawiśnięcie na budżetowym cycku ... na drobne 1,8 mln zł rocznie, którego nie mamy ... Państwowa kopalnia miała wyłozyć pieniądze? A niby dlaczego? Finansowana przez nią, a dlatego najbogatsza gmina? A cóż ona ma do tego? Ma zadania własne, oraz zadania zlecone, a w ich zakres nie wchodzi wędkarstwo ...

 

PZW w tym wszystkim, jako prywatne przedsięwzięcie, mógłby jako jedyny coś z tego uzyskać ... tylko czy ktokolwiek inny chciałby na to płacic, nawet rozrzutny, słabo ograniczany ekonomicznie, państwowy gigant?

 

Uroiliście sobie, Panie Sławku, nawet nie bardzo wiadomo kto to jest my, jaki podmiot to jest, w jaki sposób odpowiadałby za cokolwiek? Kto miałby wziąc odpowiedzialnośc za te 1,8 mln rocznie? Kto miałby to wszystko wykonać, nadzorować, prowadzić?

 

Problem w tym, że większośc róznych inicjatyw jak ognia unika odpowiedzialnosci, dotyczy działań na obszarze, o którym decyduje i za który odpowiada ktoś inny, obejmuje mierzenie sił na zamiary, a w końcu zdziwienie, że znowu nie wyszło ...

 

Niech Pan spróbuije inaczej, bardziej pragmatycznie, mierzac zamiary na siły ... Zachęcam i życzę powodzenia ...

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...