Skocz do zawartości

A MOŻE RZUĆMY WSZYSTCY LEGITYMACJAMI PZW - na koniec roku?!


Rheinangler

Rekomendowane odpowiedzi

Miesiącami nikt nie pilnuje, nie zarybia, nie kontroluje populacji itd. Taka sytuacja ma miejsce na większości odcinków rzeki.

 

@bartsiedlce

 

W Polsce lowie od kilku lat TYLKO na duzych rzekach - Wisla, Odra.

 

To co opisujesz jako czarna perspektywe ja odbieram jako aktualna czarna rzeczywistosc.

Nie zawsze plywam w okularach od slonca...

 

Pozdrawiam

 

Guzu

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 78
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Kto wprowadzi ludzi do związku, którzy wejdą tam tylko po to, aby w pewnej perspektywie czasu przygotować związek, do potrzebnej reformy?

 

Tacy ludzie już tam są i to w najwłaściwszym miejscu, czyli w kołach. Mam przykład ze swojego podwórka. 7 lat temu kilku znajomych zaprosiło mnie do nowego koła. Zebrało się nas 50 chłopa. Po 3 latach zostało 25, dziś jest 300. W wiosennym walnym zgromadzeniu uczestniczyło ponad stu członków. Zarząd zmienia się często, dlatego że są ogromne oczekiwania, masa pomysłów. O dziwo jest zawsze kilkudziesięciu ludzi chętnych do działania. Każde zawody gromadzą 20-30% członków. Wbrew pozorom coraz więcej ludzi widzi konieczność działania i coraz większa grupa członków PZW zmienia swoje podejście do rzeczywistości. :D

 

To bardzo optymistyczny opis, na szczęście coraz bardziej powszechnej rzeczywistości, choć wciąż mniejszościowej ... Dla takich ludzi lepiej byłoby, gdyby stowarzyszenie wędkarzy skurczyło się z obecnych 650 000 członków do 50-60 tys. członków, ale aktywnych i sprawnych ... Dlatego najlepiej albo dołaczajcie do takich, jak w Siedlcach (i nie tylko), albo rzucajcie ... :D

 

Takie rzucanie w imię ideologii rozwalenia warto przyłożyć do dwóch parametrów ...

 

Jakieś 20-30 tys. członków rocznie to jest naturalna rotacja i fluktuacja tej rzeszy 650 000 ... Ilu musiałoby zabrać sie za rzucanie legitymacjami, żeby było to widoczne?

 

Z drugiej strony - iluż jest dziś ludzi w tych wszystkich towarzystwach, na prawdę zajmujących się obwodami rybackimi (większość prowadzi swoje działania na wodach, w których uzytkownikiem rybackim jest zupełnie ktoś inny - zazwyczaj oni sami, bo są członkami PZW)? Takie rozwalenie zazwyczaj, jak każda rewolucja, nie ma przygotowanego planu rozwoju, bo za rozwalanie biorą się ludzie, którzy zarządzaniem się nie zajmują ...

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy odpowiedz PZW na przedmiotową Petycję ma jakieś naukowe uzasadnienie czy jest jedynie wynikiem konieczności politycznej. Podejrzewam że jednak to drugie bo gdy poczytacie wątki na ten temat na innych forach to łatwo się zorientować że opinie nie są już tak jednoznacznie potępiające jak u nas.

W obliczu takiej sytuacji wyrzucanie legitymacji nie ma większego sensu - od pusty gest który nie rozwiąże problemu . Tym którzy naprawdę chcą się zaangażować i coś zmienić doradzałbym bardziej intensywne uczestnictwo w życiu swojego koła czy okręgu . Tam na cotygodniowych spotkaniach z przeważnie starymi działaczami należy zacząć wspomnianą rewolucję.

Niech każdy kto ma taki imperatyw spróbuje zmienić przepisy obowiązujące na tych wodach którymi opiekuje się koło ; potem przyjdzie czas na okręg ( przykładem jest okręg Katowicki który wprowadził limity ilościowe i wymiary ochronne góra / dół ), na koniec będzie można zmienić przepisy ogólne i skostniałe władze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

To co opisujesz jako czarna perspektywe ja odbieram jako aktualna czarna rzeczywistosc.

Nie zawsze plywam w okularach od slonca...

 

Pozdrawiam

 

Guzu

 

 

 

:lol: Może by tak czasem w różowych? :mellow:

 

Mimo wszystko czasem ktoś kontroluje, czasem ktoś zarybia, a nawet czasem sprząta. Masz rację, że nie wszędzie, nie tak często, jak byśmy chcieli i nie tak intensywnie, jak o tym marzymy. Wydaje mi się jednak, że całkowite bezkrólewie byłoby dużo bardziej szkodliwe.

Znam przykłady jezior, które nie miały dzierżawcy przez 2-3 lata. Teoretycznie władzę sprawował RZGW, uwierz że nieprędko odbuduje się tam jakakolwiek populacja ryb. :angry: :(

 

 

Nadal uważam, że warto angażować ludzi w obrębie PZW, który dysponuje aparatem biurokratycznym (nadmiernie rozbudowanym, ale niezbędnym), ludźmi mającymi wiedzę na temat wody i środowiska i wiele zalet, których nie chcemy widzieć. Może rzeczywiście zbędny jest ZG? Może warto by pozostawić całkowitą niezależność okręgom? Nie wiem. Jest to jakiś pomysł. Okręgi przystosowały się do realiów rynkowych, nawet zdarzają się spektakularne bankructwa i likwidacje (okręg łomżyński), co tylko potwierdza tę teorię. Jednak początek musi być w kole, gdzie zbierze się grupa wędkarzy, którzy chcą poświęcić swój czas i pieniądze na rzecz wód, którymi zarządza ich okręg. Trzeba poznać mechanizmy funkcjonowania związku, żeby mieć szansę na zmiany. Potem trzeba chcieć, na prawdę chcieć, a dopiero na końcu wymagać.

Malkontentom powiem jedno - coś nie podoba się Wam, to zmieńcie to, albo wycofajcie się ze związku i łówcie na rybnych wodach innych dzierżawców. Dlaczego nie ma ich tak wiele, jak byście chcieli? Dlatego, że to trudny i kosztowny biznes i niewielu jest odważnych i zamożnych, którzy podejmują takie wyzwania.

 

Bartek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie, ze tylu ludzi potoki robi

Tylko jak przychodzi co do czego, to kup rozsądnego selekta w pd Polsce, tak w okolicy czerwca. Ze o lipieniu nie wspomnę.

To jest normalny rynek. Jak sobie wyobrażasz wyprodukowanie selekta potoka nie mając wcześniej umówionego odbiorcy? Zrobię potoka, nikt go nie kupi i co? Mam go sprzedać na mięso? Sorry jeżeli na mięso, to produkcja tęczaka jest tańsza i łatwiejsza.

Kolejne co napisałeś w okolicy czerwca. Jak sobie wyobrażasz wożenie pstrągów w tych temperaturach? Raz, że ilość wody potrzebna do przewiezienia tej samej ilości ryby jest wielokrotnością tej z niskich temperatur, dwa, że manipulacje rybami zimnolubnymi w tych temperaturach je po prostu zabijają <_<

Bardzo chętnie wyprodukuję Ci dowolny materiał zarybieniowy (praktycznie wszystkie gatunki), jeżeli zamówisz go rok wcześniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

To co opisujesz jako czarna perspektywe ja odbieram jako aktualna czarna rzeczywistosc.

Nie zawsze plywam w okularach od slonca...

 

Pozdrawiam

 

Guzu

 

 

 

:lol: Może by tak czasem w różowych? :mellow:

 

Mimo wszystko czasem ktoś kontroluje, czasem ktoś zarybia, a nawet czasem sprząta. Masz rację, że nie wszędzie, nie tak często, jak byśmy chcieli i nie tak intensywnie, jak o tym marzymy. Wydaje mi się jednak, że całkowite bezkrólewie byłoby dużo bardziej szkodliwe.

Znam przykłady jezior, które nie miały dzierżawcy przez 2-3 lata. Teoretycznie władzę sprawował RZGW, uwierz że nieprędko odbuduje się tam jakakolwiek populacja ryb. :angry:

:(

 

Jeziora to zdecydowanie sie zgadzam. Znam wiele przykladow wybrania do spodu.Ale tez latwiej jeziorom przywrocic zycie.

Duze rzeki to inna skala ekosystemu i inna skala wyzwan.

Tak sie zlozylo, ze Polska nie jest jedynym krajem , przez ktory duze rzeki plyna. Mozna siegnac do doswiadczen innych, zaadoptowac je do lokalnych warunkow i mozliwosci.

Nie ma innej mozliwosci niz podzial rzeki na gospodarzy lokalnych (ale nie szadkowanie rzeki na 2 km sektory). Ryby beda migrowac, bo zawsze migrowaly. Ten kto sie bierze za gospodarzenie rzeka (chyba) bedzie tego swiadom.

To zlozone zagadnienie. Ale moim zdaniem wrzucanie wod do jednego wora - zwirowni, glinianek, Wisly i jezior... to juz na poziomie modelu zarzadzania blad i strzal w kolano.

 

Guzu

 

p.s. PZW nie place od 2005, ale legitymacji nie wyrzucilem

 

p.s.2 Oplacam licencje w SR Regalica i dniowki dla niezrzeszonych na Mazowszu.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie PZW, to kto? Na wielu wodach nie ma szans na znalezienie gospodarza, śmiem twierdzić, że na większości. Dziś obowiązkiem użytkownika rybackiego jest zapewnienie realizacji operatu rybackiego, czyli utrzymanie populacji ryb w określonej strukturze gatunkowej (między innymi). Widzisz szanse na to, że ktokolwiek wydzierżawi Odrę, Wisłę, Bug, Narew, Biebrzę i inne duże rzeki? Jak zapewnić setki tysięcy złotych rocznie na taką działalność? Posiekać obwody rybackie na 2-5 kilometrowe odcinki rzek? Dziś wpuścisz ryby za 20 tysięcy, a jutro one będą poza Twoim obwodem. Jeżeli nie ma kilku sąsiednich zagospodarowanych odcinków rzeki, to jaki sens?

PZW nie istnieje (taka hipoteza). RZGW ogłasza przetarg na użytkowanie rzeki Wisły, na odcinku 25 km. Nikt nie staje do przetargu. Co dalej? Miesiącami nikt nie pilnuje, nie zarybia, nie kontroluje populacji itd. Taka sytuacja ma miejsce na większości odcinków rzeki. Kilka odcinków ma gospodarzy, zarybiają, ale ryby nie chcą mieszkać na ich odcinku. Co mają robić? Przegrodzić rzekę?

Pomysły może i fajne, ale nierealne. Dopóki Państwo nie weźmie odpowiedzialności za stan naszych wód, nie będzie dobrze. Gdyby Skarb Państwa był odpowiedzialny finansowo za realizację operatów rybackich, nie zabrakłoby chętnych do pilnowania właściwej gospodarki rybackiej.

Ja widziałbym to tak. Chcesz gospodarować wodą? Proszę bardzo, dostajesz kasę na zarybienie, kupujesz narybek w wyznaczonych lub komercyjnych wylęgarniach, zarybiasz, rozliczasz się z kasy i z operatu ilościowo gatunkowego, pilnujesz przestrzegania prawa. Dbasz o porządek, czystość wody, brzegu, dostępność itp. W zamian pobierasz opłaty za korzystanie z wody i płacisz podatki.

Może to utopia, ale rozbicie PZW nie przyniesie nic dobrego bez zmian systemowych. Jak wyglądało by pogłowie dzikiej zwierzyny w polskich lasach bez istnienia PZŁ? Tamten związek jest jeszcze bardziej skostniały niż nasz, ale ...........

 

Pozdrawiam - Bartek

Bartuś pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą.

Nie ma problemu, żeby normalny kawałek dużej wody pozostał bez gospodarza.

Osobiście stanę do każdego 25- kilometrowego odcinka Wisły,jeżeli wystawią go do konkursu, chyba, że będzie do niego stawał jakiś normalny użytkownik.

Na razie jest tak, że PZW przelicytowuje innych w konkursach, a jeżeli nie może przelicytować, to wykorzystuje układy w RZGW i też wygrywa konkursy <_<

Ośmielę się stwierdzić, że to działanie RZGW obecnie rozbija sens gospodarowania w wodach.

Ludzie którzy tam pracują, kompletnie nie mają pojęcia o gospodarce rybackiej, czy rybacko-wędkarskiej. Brak jest przygotowanych fachowców, a jednocześnie jest kłopot ze skompletowaniem chociażby jednej grupy na studia rybackie <_< .

RZGW przetrzymuje wody między konkursami, sprzedając zezwolenia i zarabiając pieniądze bez ponoszenia nakładów na zarybienia <_< .

Jednocześnie maksymalnie utrudniają prowadzenie normalnej gospodarki uczciwym podmiotom. Czy wiesz, że RZGW w umowach zawiera zapis, że o planowanym zarybieniu musi być powiadomiony z dwutygodniowym wyprzedzeniem? Przy okazji zarybienia mają się odbywać w dni robocze, w godzinach urzędowych :wacko: Powiedz to rybom i pogodzie.

Z kolei kontrola zarybień przez RZGW jest śmieszna. Nie mają pojęcia jak odróżnić gatunki :huh: o liczeniu sztuk małych ryb nie wspomnę.

Potem zdarzają się takie przekręty jak wypuszczenie wylęgu sielawy do rzeki!!!, bo RZGW przyjechało kontrolować zarybienie szczupakiem. Ilość się pewnie zgadzała B) tylko 1000 szt. sielawy, to 4 PLN, a szczupaka 15-25 PLN.

Zresztą co się dziwić paniom z RZGW, skoro znani użytkownicy tego forum, też nie potrafią odróżniać gatunków.

Jest na tej stronie taki reportaż, gdzie ja ze zdjęć widzę totalny przewał, o nielegalnym zarybieniu nie wspomnę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli zgadzamy się co do zasady. Wrzucanie wszystkich wód do jednego wora jest ...... złe.

Mało znam systemy zarządzania wodami w innych krajach, także nie wypowiadam się na temat możliwości przejęcia lub adaptacji zagranicznych rozwiązań.

Rewolucji nie lubię, ogólnie wszystkich, za dużo przy nich ofiar. Nie mam ochoty czekać następnych 20 lat na ideał. :unsure:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie PZW, to kto? Na wielu wodach nie ma szans na znalezienie gospodarza, śmiem twierdzić, że na większości. Dziś obowiązkiem użytkownika rybackiego jest zapewnienie realizacji operatu rybackiego, czyli utrzymanie populacji ryb w określonej strukturze gatunkowej (między innymi). Widzisz szanse na to, że ktokolwiek wydzierżawi Odrę, Wisłę, Bug, Narew, Biebrzę i inne duże rzeki? Jak zapewnić setki tysięcy złotych rocznie na taką działalność? Posiekać obwody rybackie na 2-5 kilometrowe odcinki rzek? Dziś wpuścisz ryby za 20 tysięcy, a jutro one będą poza Twoim obwodem. Jeżeli nie ma kilku sąsiednich zagospodarowanych odcinków rzeki, to jaki sens?

PZW nie istnieje (taka hipoteza). RZGW ogłasza przetarg na użytkowanie rzeki Wisły, na odcinku 25 km. Nikt nie staje do przetargu. Co dalej? Miesiącami nikt nie pilnuje, nie zarybia, nie kontroluje populacji itd. Taka sytuacja ma miejsce na większości odcinków rzeki. Kilka odcinków ma gospodarzy, zarybiają, ale ryby nie chcą mieszkać na ich odcinku. Co mają robić? Przegrodzić rzekę?

Pomysły może i fajne, ale nierealne. Dopóki Państwo nie weźmie odpowiedzialności za stan naszych wód, nie będzie dobrze. Gdyby Skarb Państwa był odpowiedzialny finansowo za realizację operatów rybackich, nie zabrakłoby chętnych do pilnowania właściwej gospodarki rybackiej.

Ja widziałbym to tak. Chcesz gospodarować wodą? Proszę bardzo, dostajesz kasę na zarybienie, kupujesz narybek w wyznaczonych lub komercyjnych wylęgarniach, zarybiasz, rozliczasz się z kasy i z operatu ilościowo gatunkowego, pilnujesz przestrzegania prawa. Dbasz o porządek, czystość wody, brzegu, dostępność itp. W zamian pobierasz opłaty za korzystanie z wody i płacisz podatki.

Może to utopia, ale rozbicie PZW nie przyniesie nic dobrego bez zmian systemowych. Jak wyglądało by pogłowie dzikiej zwierzyny w polskich lasach bez istnienia PZŁ? Tamten związek jest jeszcze bardziej skostniały niż nasz, ale ...........

 

Pozdrawiam - Bartek

Bartuś pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą.

Nie ma problemu, żeby normalny kawałek dużej wody pozostał bez gospodarza.

Osobiście stanę do każdego 25- kilometrowego odcinka Wisły,jeżeli wystawią go do konkursu, chyba, że będzie do niego stawał jakiś normalny użytkownik.

Na razie jest tak, że PZW przelicytowuje innych w konkursach, a jeżeli nie może przelicytować, to wykorzystuje układy w RZGW i też wygrywa konkursy <_<

Ośmielę się stwierdzić, że to działanie RZGW obecnie rozbija sens gospodarowania w wodach.

Ludzie którzy tam pracują, kompletnie nie mają pojęcia o gospodarce rybackiej, czy rybacko-wędkarskiej. Brak jest przygotowanych fachowców, a jednocześnie jest kłopot ze skompletowaniem chociażby jednej grupy na studia rybackie <_< .

RZGW przetrzymuje wody między konkursami, sprzedając zezwolenia i zarabiając pieniądze bez ponoszenia nakładów na zarybienia <_< .

Jednocześnie maksymalnie utrudniają prowadzenie normalnej gospodarki uczciwym podmiotom. Czy wiesz, że RZGW w umowach zawiera zapis, że o planowanym zarybieniu musi być powiadomiony z dwutygodniowym wyprzedzeniem? Przy okazji zarybienia mają się odbywać w dni robocze, w godzinach urzędowych :wacko: Powiedz to rybom i pogodzie.

Z kolei kontrola zarybień przez RZGW jest śmieszna. Nie mają pojęcia jak odróżnić gatunki :huh: o liczeniu sztuk małych ryb nie wspomnę.

Potem zdarzają się takie przekręty jak wypuszczenie wylęgu sielawy do rzeki!!!, bo RZGW przyjechało kontrolować zarybienie szczupakiem. Ilość się pewnie zgadzała B) tylko 1000 szt. sielawy, to 4 PLN, a szczupaka 15-25 PLN.

Zresztą co się dziwić paniom z RZGW, skoro znani użytkownicy tego forum, też nie potrafią odróżniać gatunków.

Jest na tej stronie taki reportaż, gdzie ja ze zdjęć widzę totalny przewał, o nielegalnym zarybieniu nie wspomnę.

 

@Mari

 

Moge prosic o skonkretyzowanie ostatniej mysli ?

 

http://www.jerkbait.pl/?p=126

http://www.jerkbait.pl/?p=229

http://www.jerkbait.pl/?p=184

 

Jak dla mnie sformulowane zarzuty sa powaznie brzmiace, wiec bylbym wdzieczny za rozwiniecie tematu.

 

Pozdrawiam

 

Guzu

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mariusz.

Ogólnie rzecz biorąc, zgadzam się w temacie RZGW. Jeśli chodzi o zarybianie i przekręty, to jak zwykle ludzie to robią, a nie związek, zrzeszenie, czy jakaś wyimaginowana siła wyższa.

Mój okręg zarybia niemal zawsze w dni wolne od pracy i przy udziale chętnych do pracy wędkarzy. Często to my, samodzielnie zarybiamy. Zostaliśmy przeszkoleni przez ichtiologa (oczywiście pobieżnie), pochodziliśmy w nagonce i myślę, że robimy to w sposób rzetelny i właściwy. I nie piszę tego, żeby bronić pryncypiów, tylko pokazać, że są możliwe zmiany na lepsze w ramach istniejących struktur.

Pewnie, że przydałyby się zmiany systemowe, ale nie wierzę w ich szybką realizację. Zawodowo jestem związany z budownictwem i od kilkunastu lat obserwuję zmiany w prawie dotyczące tego tematu. Mimo wielu prób ze strony fachowców efekty kolejnych zmian są byle jakie. Podejrzewam, że podobnie będzie w temacie gospodarowania wodami i dlatego wolę zmieniać to, co mogę osobiście.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie, ze tylu ludzi potoki robi

Tylko jak przychodzi co do czego, to kup rozsądnego selekta w pd Polsce, tak w okolicy czerwca. Ze o lipieniu nie wspomnę.

To jest normalny rynek. Jak sobie wyobrażasz wyprodukowanie selekta potoka nie mając wcześniej umówionego odbiorcy? Zrobię potoka, nikt go nie kupi i co? Mam go sprzedać na mięso? Sorry jeżeli na mięso, to produkcja tęczaka jest tańsza i łatwiejsza.

Kolejne co napisałeś w okolicy czerwca. Jak sobie wyobrażasz wożenie pstrągów w tych temperaturach? Raz, że ilość wody potrzebna do przewiezienia tej samej ilości ryby jest wielokrotnością tej z niskich temperatur, dwa, że manipulacje rybami zimnolubnymi w tych temperaturach je po prostu zabijają <_<

Bardzo chętnie wyprodukuję Ci dowolny materiał zarybieniowy (praktycznie wszystkie gatunki), jeżeli zamówisz go rok wcześniej.

Hej

Wyobrażam sobie dośc dobrze, o ile pamiętam, a sprawdzać dokładnie nie mam teraz jak, to kilkukrotnie na Rabie były transportowane ryby pod koniec maja, w sakramenckim upale, da się to dograć, raz ćwiczyliśmy to nawet chyba w lipcu po powodzi. da się, jak się chce. Co więcej, ze względu na termikę wody w terminach które preferowali hodowcy z PZw, czyli wrzucanie ryb do wody w marcu, tuż przed śniegówą, zarybienia kończyły się zwykle spektakularną klapą, woda miała po 2-3 stopnie, w stawach 8 i więcej.

W każdym razie - da się, jest to robione, na filmie nawet widziałem jak łososie do jemenu wozili

A z drugiej strony - kto z towarzystw, mając fundowanie zależne od samorządów, składek, darowizn, zamówi ci ryby rok wcześniej? Często kasa pojawia się pod koniec marca i masz 2-3 tygodnie na kupienie ryb, by jej nie stracić. I dokładnie o to chodziło w poście co do którego się odnosiłeś - w sytuacji, gdy mało kto ma pewność finansową, hodowcom będzie bardziej opłacałosię hodowanie tęczaka czy innych stworów, które w razie W na mięso pójdą, a kluby, nie mające możliwości zamówienia i pewnie opłacenia sporo wcześniej zostaną w d czornej, podobnie jak nasze rzeki. Także - ani nie przesadzam, ani nie wyobrażam sobie, a znam trochę problem od strony Przyjaciół Raby, wiem ile muszą się nagimnastykować żeby kasę zdobyć, a ile bonusowo, żeby jeszcze za tą kasę coś móc kupić, żeby kondycja ryb nie była równie żenująca jak z krakowskiego ośrodka, żeby miało to choć trochę ręce i nogi.

Co do dowolnych ryb, to też z tym róznie bywa, np z tego co słyszałem - klub głowatka chętnie by zdywersyfikował źródło głowatek w Polsce - może to jest droga do złotego biznesu? Bo większość hodowców raczej z tego co słyszałem do tematu jak do jeża podchodzi.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Problem z cyklicznymi wątkami .ebać pzw jest zawsze ten sam - pogadamy sobie i g.. z tego wyjdzie. Co zmieni nastu forumowiczów którzy na znak protestu nie kupią licencji?

 

@Kuba do zmian/rozpadu PZW który w dzisiejszej formie tkwi jak drzazga w du.. dojdzie wcześniej czy później, czy będziemy o tym mówić czy nie. Wierzę w to że w tym kraju będzie coraz większa siła nabywcza pieniądza a co za tym idzie wzrosną wymagania i świadomość konsumenta. Już dziś wielu nie zadowala byleco i na przestrzeni kilku, kilkunastu lat sytuacja sama się rozwiąże, PZW jadąc po równi pochyłej nie stać będzie na nierobienie niczego i albo się ktoś tam obudzi albo ...

 

S.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie do konca rozumiem dlaczego problem PZW, jego likwidacji, badz modernizacji czy innej -acji, nalezy rozpatrywac z punktu widzenia zarybien i dostepnosci materialow zarybieniowych do tych zarybien potrzebnych.

 

Zarybienia to chyba jeden z elementow gospodarzenia na jakiejs wodzie.

A zatem :

 

- musi byc woda na ktora znajdzie sie gospodarz

- musi byc gospodarz

- musi ta woda gospodarowac (pilnowac, prowadzic racjonalna gospodarke )

...i wtedy sobie moze zarybiac.

 

Pozdrawiam

 

Guzu

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moge prosic o skonkretyzowanie ostatniej mysli ?

 

http://www.jerkbait.pl/?p=126

http://www.jerkbait.pl/?p=229

http://www.jerkbait.pl/?p=184

 

Jak dla mnie sformulowane zarzuty sa powaznie brzmiace, wiec bylbym wdzieczny za rozwiniecie tematu.

 

Pozdrawiam

 

Guzu

 

 

 

Ano widzisz Guzu, jaź złota orfa boleniem nie jest.

Natomiast każde takie zarybienie jest nielegalne i już <_<

Nieważne jak szczytne idee temu przyświecają.

Tutaj mamy dowód wprost, że zarybień powinni dokonywać fachowcy, bo oprócz rozróżniania gatunku, jest jeszcze parę istotnych rzeczy, o których nie będę się rozpisywał. To jest wiedza, którą między innymi, zdobywa się na studiach tego ginącego zawodu.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mari, masz rację

Problem z fachowcami w naszym kraju jest

Część w prywatnych ośrodkach

Część na uczelniach

I ci na ogół mają działania nad naszymi wodami w głębokim poważaniu (ale opinie o brakach przeciwwskazań do budowy kolejnych MEWek czy braku możliwości przeżycia ryb łososiowatych na jednym z głównych tarlisk chętnie wydadzą). Są wyjątki zaangażowane we współpracę z jedyną alternatywą dla pzw - klubami, stowarzyszeniami, wszelkiej maści przyjaciółmi rzek.

Część w PZW, gdzie trzymani za jaja są przez działaczy.

Ale też i jakie gwiazdy wypuszczają nasze uczelnie. Strach się bać momentami. Przykładów jest wiele, zwłaszcza w Małopolsce, gdzie błyszczą gwiazdy z Nowego Targu (tu aż doktorat!) czy Krakowa (pstrągów nie można oznakować, bo płetwy tłuszczowe odrastają im po max 2 miesiącach).

To może lepiej, żeby takich specjalistów nie produkowano? Bo patrząc na popisy Panów z naszego, małopolskiego podwórka, odnoszę wrażenie, ze gdyby opiekę nad wodami powierzyć małpom, to byłoby mniej szkód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat miałem przyjemność rozmawiania, pewnie przy tej samej okazji co i Pan Szymański z szefem łotewskiego odpowiednika PZW.

Zmiany, których dokonali są.... zjawiskowe? Ale trochę inna sytuacja jest tam, mniejszy kraj, mniej ludzi, dawne czasy trochę innej myślę mentalności. Powiem szczerze - opowieść o tym jak tam działają była imponująca, tyle że tamtejszy szef jest ex dyrektorem teatru, o ile pamiętam, nasz generałem milicji

Nie mógł zrozumieć, ze częściowo PZW podlega pod RZGW, z którym powinno być równoprawnym podległym pod Min Środowiska, nie rolnictwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mari, masz rację

Problem z fachowcami w naszym kraju jest

Część w prywatnych ośrodkach

Część na uczelniach

I ci na ogół mają działania nad naszymi wodami w głębokim poważaniu (ale opinie o brakach przeciwwskazań do budowy kolejnych MEWek czy braku możliwości przeżycia ryb łososiowatych na jednym z głównych tarlisk chętnie wydadzą). Są wyjątki zaangażowane we współpracę z jedyną alternatywą dla pzw - klubami, stowarzyszeniami, wszelkiej maści przyjaciółmi rzek.

Część w PZW, gdzie trzymani za jaja są przez działaczy.

Ale też i jakie gwiazdy wypuszczają nasze uczelnie. Strach się bać momentami. Przykładów jest wiele, zwłaszcza w Małopolsce, gdzie błyszczą gwiazdy z Nowego Targu (tu aż doktorat!) czy Krakowa (pstrągów nie można oznakować, bo płetwy tłuszczowe odrastają im po max 2 miesiącach).

To może lepiej, żeby takich specjalistów nie produkowano? Bo patrząc na popisy Panów z naszego, małopolskiego podwórka, odnoszę wrażenie, ze gdyby opiekę nad wodami powierzyć małpom, to byłoby mniej szkód.

Kuba znowu przeginasz. Dobrze wiesz, że większość tego co piszesz o ichtiologach dotyczy jednej osoby.

Jednym słowem stosujesz zasadę ze znanej komedii bo każdy pijak to złodziej :D

Zrobienie doktoratu nie zmienia charakteru człowieka, tak jak otrzymanie władzy nie powoduje nagłego przyrostu wiedzy <_<

Właśnie takie wypowiedzi jak Twoja, grane w jedna tubę z Jackiem Kolendowiczem, są jednym z powodów, że normalni zaangażowani w wędkarstwo młodzi ludzie, omijają wykształcenie rybackie szerokim łukiem <_<

Efekt jest wiadomy, wykształcenie zdobywają ludzie często przypadkowi, często wybierający studia na zasadzie bo było blisko, albo bo kryteria przyjęcia były łatwe do spełnienia.

Potem mamy kolejne efekty tego, czyli brak wiedzy u decydentów i pracowników instytucji sprawujących nadzór nad gospodarką rybacką.

Ale właściwie po co ja to piszę?

Przyznaję się bez bicia do wszystkiego, jako rybak z wykształcenia biorę na siebie wszystkie winy, które są przypisywane ludziom z mojej profesji.

Przepraszam, że w ogóle wypowiadam się na forum wędkarskim. Beze mnie byłoby tutaj na pewno znacznie sympatyczniej Embarassed

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A Ty Mari co taki nie w humorze dzisiaj?

Sprawa jest prosta jak dla mnie - ludzie pokumani od PZW stronią, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie chciał uczestniczyć w tym grajdołku. Dotyczy to i klubów i pewnie wykształconych ichtiologów (tu bynajmniej sprawa opisywana nie dotyczy jednej osoby, jak piszesz, a swoistego pogromu na tych stanowiskach w wielu okręgach).

A dlaczego tak twierdzę? Bo miałem okazję zajrzeć na naprawdę wiele łowisk w Polsce i sprawdza się na ogół reguła - jest grupa ludków działających dla rzeki - są ryby. Jest samo PZW, nad którym normalersi nie przejęli kontroli, jak stało się w kilku okręgach, - jest spektakularna D... Są oczywiście wyjątki od reguły, ale niestety to o czym pisze to nie jedna osoba, na podstawie której przeginam a raczej szara codzienność.

I właśnie tą szarą codziennością jest niestety walka z ludkami z PZW tak samo jak z MEWkarzami, rybakami i całą resztą.

Można twierdzić, ze każdą rybę kupisz od ręki, a całe zło to ludzie działający dla wód, którzy nie wiedzą co robią, paskudni ludzie z gazet wędkarskich oraz PZW i ratunek jest jedynie w światłym przewodnictwie ludzi po rybactwie, kto zabroni. Tylko jakoś rzeczywistość skwierczy inaczej i wyedukowani wola zmykać do normalności niż się użerać z dziadami, jak masz kasę i musisz kupić ryby to ni ma i się zaczynają podchody, a jak szukasz kogoś do porady i pomocy to zwykle są ludzie zajęci ważniejszymi sprawami i w szeregach przyjaciół jakoś nie roi się od ludzi z rozsądnymi dyplomami, raczej sa to rodzynki. I to mimo że uczelnie co roku wypluwają nowych absolwentów, dziw jakiś ze nikt nie chce dymac za darmo dla jakiejś rzeki. Kopie są kruszone w tak absurdalnie prostych problemach, że chyba sił nie starcza na dalsze działanie. Mi przynajmniej nie starczyło - zobaczyłem i doświadczyłem jak wygląda praca z PZW, jak wygląda ich gospodarka, działanie, pomysły, układy, haki i karierowiczostwo i dałem dyla tam gdzie nikt lokalny nawet PZW nie jest w stanie wymówić... I... nie jeżdżę na sprzątania, patrole, zarybienia, nie słucham podp... na zebraniach walnych koła, nie muszę słuchać głupot od rozmaitych prezesów okręgów. Mieszkam 50 m od rzeki i mam spokój, zagłosowałem nogami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież to takie proste.

Wystarczy stanąć do konkursu, wygrać go, pokazać na żywo co się potrafi w aspekcie gospodarowania wodą. Niech wszyscy zobaczą ile są warte piękne słowa, które papier, a tym bardziej Internet łyka jak ciepłe bułeczki.

Na końcu zostanie tylko porównać się z małpami.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A na końcu zbawić świat i pod nos podetknąć :unsure: :unsure:

Zasadniczo chyba mylisz role. Póki co to na razie ja płaciłem za licencje, pośrednio opłacając niekompetentnych ludzi po Wielkich Uczelniach. Widziałem rażące błędy, marnotrawstwo, kłamanie na prawo i lewo, oszustwa przy zarybieniach. Kolega uczestniczący w zarybieniu został przez pracowników okręgu (mimo że jest członkiem zarządu okręgu) pobity, gdy chciał komisyjnie zważyć ryby, bo jakoś za cholerę nie wychodziło że ważą tyle ile deklaruje ośrodek. Plus razem z wieloma kolegami w pip czasu i kasy poświeciłem na desperackie próby zmienienia choć trochę rzeczywistości nad ulubioną rzeką.

I to wszystko jako i klient i członek związku widzę i myślę ze mam prawo komentować i pisać o tym, nie siedzieć cicho w imię czyjejś solidarności zawodowej?

Odnoszę wrażenie, ze nagle jakimś świętym oburzeniem sie unosisz, jakimż to prawem frajer bez szkoły śmie mieć krytyczne uwagi do pracy światłych ichtiologów. Wszak dyplom dostali i jak rozumiem w d... słońce im wzeszło z tego powodu. A na końcu pada jakże trafny argument obrońców wszelkiej szmiry - jak ci się nie podoba, to zaśpiewaj lepiej, juz, tu i teraz...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A na końcu zbawić świat i pod nos podetknąć :unsure: :unsure:

Zasadniczo chyba mylisz role. Póki co to na razie ja płaciłem za licencje, pośrednio opłacając niekompetentnych ludzi po Wielkich Uczelniach. Widziałem rażące błędy, marnotrawstwo, kłamanie na prawo i lewo, oszustwa przy zarybieniach. Kolega uczestniczący w zarybieniu został przez pracowników okręgu (mimo że jest członkiem zarządu okręgu) pobity, gdy chciał komisyjnie zważyć ryby, bo jakoś za cholerę nie wychodziło że ważą tyle ile deklaruje ośrodek. Plus razem z wieloma kolegami w pip czasu i kasy poświeciłem na desperackie próby zmienienia choć trochę rzeczywistości nad ulubioną rzeką.

I to wszystko jako i klient i członek związku widzę i myślę ze mam prawo komentować i pisać o tym, nie siedzieć cicho w imię czyjejś solidarności zawodowej?

Odnoszę wrażenie, ze nagle jakimś świętym oburzeniem sie unosisz, jakimż to prawem frajer bez szkoły śmie mieć krytyczne uwagi do pracy światłych ichtiologów. Wszak dyplom dostali i jak rozumiem w d... słońce im wzeszło z tego powodu. A na końcu pada jakże trafny argument obrońców wszelkiej szmiry - jak ci się nie podoba, to zaśpiewaj lepiej, juz, tu i teraz...

Chyba cały czas mylisz adresy i teraz już sieczesz mieczem od prawa do lewa.

Tak się nieprzypadkowo składa, że Michał jest też moim kolegą i to ja tłumaczyłem jemu i paru innym jak zrobić, żeby się doliczyć faktycznej ilości ryb.

Tak jak pisałem, oczywiście biorę na siebie winę wszystkie błędy ichtiologów, no może poza jednym Panem. Mam nadzieję, że weźmiesz na siebie winę za opluwanie tych pozostałych.

Szczerze mówiąc nie bardzo wiem o co chodzi z tym śpiewaniem Embarassed

Bardzo Cię proszę, może podaj paru innych, do których pracy masz zastrzeżenia. Jak obawiasz się zrobić to publicznie, to na priv. Chętnie dowiem się co też takiego karygodnego zrobili.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...