Skocz do zawartości

Mistrzostwa Świata w Spiningu 2012


Jack__Daniels

Rekomendowane odpowiedzi

Miejsce 2. Hinduski instruktor jogi wciągnął ustami 8 ryb i wypuścił je... nosem.

 

Dysponowałem swego czasu filmikiem, w którym pewna urocza instruktorka azjatyckiego pochodzenia wciągnęła przez lejek kilka żywych rybek nieco inną częścią ciała... Później je nawet wypusciła i nadal były żywe!

 

Taki XXX C&R!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świat się zmienia ale ludzie nie. Każde zawody to nic innego jak starożytne igrzyska. Kiedyś ludzie nie wstydzili się swej natury więc igrzyska były krwawe teraz się wstydzą lub nastąpiła ewolucja/postęp więc organizuje się zawody nawet w pluciu na odległość czy szybkościowym jedzeniu pączków. Dobrze to czy źle? trudno powiedzieć, faktem jest, że masom brakuje igrzysk więc sobie organizują coś na ich wzór, jednym to wystarcza innym jest za mało, zależy jak mocno mają ukorzenione atawizmy. Ogólnie wędkarstwo wywodzi się z rybołówstwa chociaż obecnie uważa się je za zupełnie inną dziedzinę (ewolucja?), zawody wędkarskie to jakby w przeszłości zawody w zdobywaniu jedzenia na czas. Każdy wędkarz ma atawistyczny instynkt łowcy stąd nawet takie forum jak to, wszyscy starają się być bardziej skuteczni, uczyć się od lepszych, poznawać coś nowego i polować...taka natura człowieka (podobno artyści, poeci czy aktorzy stanowią tu jakby wyższą formę ale nie mam na ten temat zdania).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć.

Miałem po zawodach skrobnąć kilka słów i od razu muszę zdementować kilka rzeczy, które wcześniej zostały napisane. Zdjęcia po obróbce zostaną również dodane w kolejnych postach.

 

Oczywiście z normalnym łowieniem pstrągów ma to niewiele wspólnego.

Inaczej nie da się tego opisać.

 

 

 

Teraz to, po co pojechałem i co chciałem zobaczyć, sprzęt, technika, przynęty.

Przynęty.

Lasso napisał, że w pierwszym dniu królowały wszelakie obrotówki i woblery. Pierwszego dnia nie widziałem więc wierzę na słowo. Na drugi dzień na sektorach BCD królowała guma :D i to jaka… pedalski, różowy plemnik, który nie za bardzo cokolwiek przypominał oprócz wykopanej na ogródku glizdy. Były to gumy (chyba) Berkleya, a przynajmniej widziałem, że z takich słoiczków i torebek zawodnicy je wyciągali. Oczywiście jak JAZ przewidział, że będą wszystko chowali, tak, żeby nikt nie podglądał. Robieniu zdjęć przeszkadzała ścieżka, którą biegali więc nie można się było zbliżyć na tyle by cyknąć makro :D. Na szczęście woda była na tyle przejrzysta, że widać było przynęty i sposób ich prowadzenia. Te różowe makarony były ciągane krótkimi skokami. Aż chciałoby się to nazwać jerkowaniem gumą :D. Woblery podobnie, a na obrotówki nie zwróciłem uwagi – niewielu już na nie łowiło.

 

Plecionka czy żyłka?

Jedno i drugie albo kombo z jednego i drugiego. Wszystkie kolory tęczy, włącznie z czerwonym, który w tym słońcu był prawie fluo.

 

Kije.

Spodziewałem się, że wszyscy będą mieli porobione kije w pracowniach i bez żadnych nalepek, żeby było bardziej tajemniczo. Kilku z nich miało takie, ale zdecydowana większość łowiła na normalne, bezduszne :D, seryjnie produkowane wędki. Co więcej, widziałem Kongery i Robinsony :D był też St. Croix Premier więc też nie światowy Hi-end. Innych wędek nie rozpoznałem po naklejkach czy logo. Wszystkie kije krótkie ~ 2m. Specyfika łowienia wymagała takiego kija, prywatnie nad wodą pstrągową poruszam się z kijem 2,9m… na tych zawodach bym zginął.

 

Kołowrotki.

Nikt nie miał multika. Nie, nie było też samych Stelli :D. Stellą łowił Ruski, który był wcześniej mistrzem świata. Bardzo wiele osób łowiło na perłowe Stradicki w rozmiarach 1000-2000, widziałem mnóstwo Exage, był też Battle 2000, Zaubery, Daiwy też z nie najwyższej półki i trochę innych młynków, których chyba nie ma na polskim rynku.

 

Pałac Wojanów – miejsce zajebiste, trzeba zobaczyć na własne oczy. Widziałem jak był jeszcze ruiną i aż mi dech zaparło jak zobaczyłem go „od kuchni”.

 

Sędziowie – średnia wieku to jakieś 70lat.. a może więcej. Czasami nie nadążali za biegnącym zawodnikiem i zdyszani wpadali po chwili na stanowisko.

 

Sponsorzy – bardzo możliwe, że jestem niedoinformowany, ale jedyne sprzętowe nagrody jakie zostały ufundowane to były wędki z pracowni Sergiusza Kasprzyka. Dostali je: mistrz, wicemistrz i Sebastian Mazur. Bardzo miły gest z jego strony zwłaszcza, że dwie wędki pojechały w świat. Zastanawiam się gdzie był Dragon, Jaxon inni rodzimi producenci i dystrybutorzy?

 

 

Atmosfera – podczas zawodów bardzo nerwowa. Jeden z zawodników jak puścił 3 pstrągi pod rząd zaczął napier… uderzać wędką o brzeg, porwał, poplątał… zacząłem się bać i poszedłem oglądać kogoś innego. Zdecydowaną większość czasu stałem za plecami Rosjanina, który był już kilka razy mistrzem świata. On łowił Stellą :D i w odróżnieniu od innych wyglądał jak na weekendowym wypadzie na piwko ze znajomymi. Widać było, że nie był spięty, albo tak udawał. Wykonywał bardzo precyzyjne rzuty pod drugi brzeg, pod nawisy z traw – tam się chowały pstrągi i stamtąd je dłubał. Cały czas był spokojny, aż chciałoby się powiedzieć zrelaksowany w przeciwieństwie do członka jego drużyny, który darł mordę do krótkofalówki przy każdej złowionej rybie. Im bliżej końca zawodów tym większe znaczenie miała każda ryba. O ile w pierwszym dniu ktoś tam złowił 27 szt o tyle w drugim dniu szczali ze szczęścia jak pozaliczali po jednej rybie w „podturze”. Punktacja była ujemna więc brak ryby oznaczał katastrofę. Teraz, jak na chłodno oceniam to co się tam działo to nazwałbym to „Wojną Nerwów”, kto zachował zimną krew to nie popełniał błędów i łowił ryby. Nie było czasu na błędy bo tury tylko po 45min. Technikę i sprzęt wszyscy mieli podobny, wygrywało tu opanowanie. Jakbym tego nie widział to bym nie uwierzył, że tak właśnie wyglądają takie zawody. Te zawody, które odbywają się u nas w kołach czy okręgach to zupełnie inna bajka :D.

 

Miałem okazję posiedzieć z Sebastianem Mazurem przy jednym stoliku i chwilkę porozmawiać. Facet przede wszystkim jest niesamowicie sympatyczny i zdradził parę sekretów albo też wskazał mi kierunek w jakim powinienem podążać. Nie sądziłem, że można analizować wypady na ryby pod takim kątem jaki mi pokazał, nie wiedziałem, że pewne rzeczy na które nie zwracałem uwagi mogą mieć znaczenie. Jednak to co się od niego dowiedziałem pozostawię sobie, nie zostałem upoważniony do przekazywania tych informacji. Jak napisał Lassobajt, takie podglądanie zawodów, czy też rozmowa z mistrzem to więcej niż 40 wyjazdów na ryby w samotności i próba analizowania tego co tam się działo.

 

Jakbym o czymś zapomniał, albo chcielibyście dodatkowych informacji, które posiadam to piszcie, może jeszcze uda mi się uzupełnić o coś tę wypowiedź.

 

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki koledze Maniek 17 mamy pierwsze zdjęcia:

 

http://imageshack.us/photo/my-images/713/img1286e.jpg/

Urwane przez Portugalczyka.

 

Jak nimfa normalnie. Haczyk tez muchowy Knapek plus glowka wolframowa :D Ten dlugi grot czesto wychodzi przez oko u ryb 20-30 cm. Po paru takich przypadkach przestalem ich uzywac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Miałem okazję posiedzieć z Sebastianem Mazurem przy jednym stoliku i chwilkę porozmawiać. Facet przede wszystkim jest niesamowicie sympatyczny i zdradził parę sekretów albo też wskazał mi kierunek w jakim powinienem podążać. Nie sądziłem, że można analizować wypady na ryby pod takim kątem jaki mi pokazał, nie wiedziałem, że pewne rzeczy na które nie zwracałem uwagi mogą mieć znaczenie. Jednak to co się od niego dowiedziałem pozostawię sobie, nie zostałem upoważniony do przekazywania tych informacji.

 

szkoda, to dopiero bylaby ciekawa dyskusja

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Połowy po zawodach, Sebastian wszedł po urwany wcześniej wobler. Wiele wynalazków jest chowane przed oczami wszystkich.

http://tinypic.pl/i/00190/ioayegl9o79i_t.jpg'><a href=http://tinypic.pl/ioayegl9o79i target=_blank>http://tinypic.pl/i/00190/ioayegl9o79i_t.jpg</a>

 

haha, kiedys gdy Sebastian lowil w moim okregu Zielona Gora to sporo go pogladalem( nie tylko ja) itd. Niesamowity wedkarz przede wszystkim, ktory do wiekszosci rzeczy nad woda dochodzil sam... aha, tacy wedkarze wytrawni maja zwykle przynety takie, ktorych nikt nie ma i takie, ktore pokazuja ciekawskim na tzw. POKAZ! Np. Nikt nigdy nie widzial jego boleniowych woblerow a jak wiadomo, on jest specjalista od boleni i pokazal to nie raz na krajowych zawodach. Pamietam jak na pewnych Mistrz. POlski dzien przed druga tura, wieczorem powiedzial, ze ma namierzone stado boleni i ze zlowi minimum kilka i tak tez sie stalo, pozamiatal boleniami! hehe, nawet sedziemu miarowemu nie da sie za bardzo zblizyc do siebie na zawodach a gdy daje ryby do mierzenia to zwykle jego kij z przyneta lezy w trawie...! Tak jak kiedys powiedzial w wywiadzie... ja nie mam czasu na zwykle lowienie, czasami wiecej czasu poswiecam na obserwacje wody.... Jak dla mnie obecnie jeden z najlepszych wszechstronnych Polskich spinningistow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Miałem okazję posiedzieć z Sebastianem Mazurem przy jednym stoliku i chwilkę porozmawiać. Facet przede wszystkim jest niesamowicie sympatyczny i zdradził parę sekretów albo też wskazał mi kierunek w jakim powinienem podążać. Nie sądziłem, że można analizować wypady na ryby pod takim kątem jaki mi pokazał, nie wiedziałem, że pewne rzeczy na które nie zwracałem uwagi mogą mieć znaczenie. Jednak to co się od niego dowiedziałem pozostawię sobie, nie zostałem upoważniony do przekazywania tych informacji.

 

szkoda, to dopiero bylaby ciekawa dyskusja

 

taaa, a kto by zdradzal takie tajniki do ktorych dochodzilo sie przez wiele lat i do tego konkuruje sie wciaz z czolowka POlskich spinnow.? wlasnie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jack__Daniels - to mi się podoba, był, widział, pogadał i wyciągnął z tego wnioski, a nie jak inni (ci beee, ci z negatywnymi opiniami) tylko marudzenie.

Co do podpatrywanych przynęt - to nie jest do normalnego łowienia, to jest inna bajka, inne ryby, inny czas na łowienie, musi być inny sprzęt. Oczywiście, że można później poćwiczyć to nad wodą, ale nie musi oznaczać, że wyciąga się od dzisiaj każdą rybę.

 

Jack... dobrze coś napisał o przynętach, ale tylko delikatnie i o to chodzi, niech mają (zawodnicy)swoje pomysły i patenty. Pomyślcie sobie jaki był stres związany z zawodami i do tego dochodziło bunkrowanie się przed wścibskimi fotografami :lol:.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

J A Z tak mi się też wydaje, że gdyby woda nie była płytka i przejrzysta to faktycznie guzik bym zobaczył, a mój aparat nie zdążyłby zrobić zdjęcia przynęty podczas jej zarzucania. Bardzo ważne było prowadzenie i sposób zakładania przynęty. Ten różowy glut, który widzieliśmy na zdjęciu był też zakładany na inne sposoby - niesymetrycznie, żeby wymusić na nim jakąkolwiek pracę.

 

 

pitt

Sebastian oczywiście nie otworzył się przede mną jak na spowiedzi. Nie pokazywał pudełek i nie robił instruktażu nad wodą wiec tych tajemnic też za wiele mu nie ukradłem. Również żałuję, że nie było więcej czasu, żeby posiedzieć przy jakimś piwku albo jeszcze lepiej łazić za nim na rybach i wtedy posłuchać tego co mówi i jak robi to o czym mówi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gumo :D

Co mogłem napisać o innych zawodnikach to napisałem tu żadnych tajemnic nie ma. To co napisałem o Sebastianie to pisałem bardziej do osób, którzy nie za bardzo wiedzieli po co tam pojechałem. Myślę, że wiesz o co mi chodzi i nie wymaga to zbędnego tłumaczenia, a ironia zupełnie nie na miejscu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podpowiem tylko z doświadczenia, że wyławianie przynęt po treningu czy po zawodach to powszechne zjawisko.

 

gdy na MŚ w Andorze Włosi łowili średnio 2x tyle ryb co pozostałe ekipy, to wyrwanie z wody tego, co oni urwali było bezcenne... Wiedza gdzie, czym i jak - bezcenna.

 

czy da się to przełożyć na prywatne łowienie? I tak i nie... Np. prywatnie nie będziemy katować 100 metrowego odcinka przez godzinę, jeśli już było tam przed nami 3 wędkarzy, nawet jesli dostrzeżemy w okularach spłoszonego pstrąga za kamieniem. Na takich zawodach, taki pstrąg może decydować o medalu.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawodnicy i zawodowcy , reprezentanci i te całe objazdowe wesołe miasteczko , co prawda zakończyli z fanfarami , dyplomami i pucharkami te swoje aberracyjne zabawy w kupie przywiezionego im piasku , ale jeszcze złośliwie zapytam ; czy ten skurwiony z lekka Bóbr , jest tradycyjnie entuzjastycznie ogryzany z resztek , czy też został już ogryziony przez apologetów sportu oraz pstrągowania w najbardziej jarmarcznej postaci ?

Jak to po dobrej promocji przystało :D

To byłem ja - malkontent :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sławku TY to masz z....y dar określania rzeczy po imieniu :D .

Kwestia jak takie zawody na dzień dzisiejszy powinny wyglądać.

Po mojemu, może powinni łowić na specjalnym np. na Wiśle.

To co się ogląda no niby jest wędkarstwo ale jakieś takie trochę lekko udziwnione.Przynasjmniej ja takie odnoszę wrażenie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po takich zawodach widać, że normalne łowienie promowane przez 2, 3 portale w kraju jest obce dla ideowych wyjadaczy z PZW. I ich europejskich odpowiedników. Ciekawe jaka idea przyświeca takim zawodom. Chciałbym się w końcu dowiedzieć o co w tym chodzi. Może jakiś zawodnik z forum się wypowie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...