dzepetto Opublikowano 30 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Maja 2012 Widzę błędy i wypatrzenia...Że co widzisz? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sławek Oppeln Bronikowski Opublikowano 30 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Maja 2012 Może nie doszliśmy tym razem do wspólnie podzielanej konkluzji , ale temat zawodów na naszą tutaj uprawianą modłę jest zdecydowanie i nieustająco kontrowersyjny , jeśli nie powiedzieć ostentacyjnie wyzywający ..Nie ukrywam ,że jestem zdecydowanym przeciwnikiem tak dla wizażu destrukcyjnej , podłej jakości rozrywki . I tego nie ukrywam , a nawet z zasady przeginam z ocenami . Dlaczego tak ?Ano tak wyszło , że całe moje życie przeplecione jest i odkąd pamiętam było , nałogowym wędkarstwem . Może będę nieco idealizował ,albo i podleję trochę patosem , ale bardzo wiele , dużo więcej niż kiedyś , dawno temu się spodziewałem , albo przypuszczałem , to hobby mi dało . Obok rodziny to mój drugi constans . To naprawdę jest o wiele więcej niż tylko z figurami napierdalanie rybek . Nowoczesny fishing jest stałą ewolucją , z naprawdę ogromnym potencjałem i niemałymi perspektywami . I uważam , że tak jak przez wieki wyrósł z rybactwa , tak i ma wszelkie szanse wyrosnąć z ograniczeń tej koszmarnej popkultury w której dziś z naszej woli i świadomości buksuje . Zostać jednym ze składników wyższej kultury , tak jak choćby alpinizm albo żeglarstwo . Odłóżmy do lamusa takie tandetne , prymitywne formy jak te głupkowate rozrywki naszych pseudoelit , których świadkami nader często jesteśmy . To nie jest nic innego jak tylko umysłowy skansen , zabawy profanów i nuworyszy . Co , czyżby znów mnie poniosło ?! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
FidoAngel Opublikowano 30 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Maja 2012 Jak już poszło całkiem w offtopa to żeby sie nie powtarzać: - moim zdaniem wędkarstwo nie jest sportem bo kaleczenie, stresowanie, zabijanie innych stworzeń nie mieści się w moim rozumieniu sportu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
skalka Opublikowano 30 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Maja 2012 Czytam i dochodzę do wniosku, że łatwiej przełknąć fakt, że wujek Leon zabiera ryby i rozdaje sąsiadom. Czytałem również na forach, że nad naszymi wodami było by lepiej gdyby byli tam kłusownicy jako mniejsze zło niż zawodnicy. Od tego roku zawody GP okręgu lubelskiego odbywają się na żywej rybie. Doszło do tego dzięki staraniom samych zawodników i mam nadzieję, że ta forma będzie również utrzymana na zawodach w kołach bo większość klubów wędkarskich (w lubelskim już tak zawody rozgrywa), działalność klubów to nie tylko zawody ale również wiele innych akcji. Ludzie połączeni wspólną pasją mogą zdziałać naprawdę dużo dobrego (więc z tego sportu może być coś dobrego). W środowisku wędkarzy istnieje i tak dużo podziałów kolejnych chyba nie trzeba. Sam do końca nie wiem, co takiego jest w zawodach, że to tak kręci ale kręci jak cholera, dodatkowo poznaje się super ludzi. Wędkarstwo to taka pasja, że każdy znajdzie coś dla siebie (oby to nie był powód do wyszydzania poglądów innych). Wędkarzy, zawodników, działaczy PZW mamy takich jak całe nasze społeczeństwo (w tym uczestników tego forum) z kosmosu nie spadli. Dziękuję koledze Jack Daniels za ten wątek coraz mniej czasu mam na zawody, a tak sobie poczytałem. Z prawdą jak z d..ą każdy ma swoją. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Standera Opublikowano 30 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Maja 2012 Może nie doszliśmy tym razem do wspólnie podzielanej konkluzji , ale temat zawodów na naszą tutaj uprawianą modłę jest zdecydowanie i nieustająco kontrowersyjny , jeśli nie powiedzieć ostentacyjnie wyzywający ..Nie ukrywam ,że jestem zdecydowanym przeciwnikiem tak dla wizażu destrukcyjnej , podłej jakości rozrywki . I tego nie ukrywam , a nawet z zasady przeginam z ocenami . Dlaczego tak ?Ano tak wyszło , że całe moje życie przeplecione jest i odkąd pamiętam było , nałogowym wędkarstwem . Może będę nieco idealizował ,albo i podleję trochę patosem , ale bardzo wiele , dużo więcej niż kiedyś , dawno temu się spodziewałem , albo przypuszczałem , to hobby mi dało . Obok rodziny to mój drugi constans . To naprawdę jest o wiele więcej niż tylko z figurami napierdalanie rybek . Nowoczesny fishing jest stałą ewolucją , z naprawdę ogromnym potencjałem i niemałymi perspektywami . I uważam , że tak jak przez wieki wyrósł z rybactwa , tak i ma wszelkie szanse wyrosnąć z ograniczeń tej koszmarnej popkultury w której dziś z naszej woli i świadomości buksuje . Zostać jednym ze składników wyższej kultury , tak jak choćby alpinizm albo żeglarstwo . Odłóżmy do lamusa takie tandetne , prymitywne formy jak te głupkowate rozrywki naszych pseudoelit , których świadkami nader często jesteśmy . To nie jest nic innego jak tylko umysłowy skansen , zabawy profanów i nuworyszy . Co , czyżby znów mnie poniosło ?! Chyba nieChciałbym doczekać czasów, gdy będzie można w knajpach rwać laski na łowienie na muchę, tak jak na żeglarstwo czy właśnie alpinizm. W jednym ze wstępniaków mój gazetowy kolega - Igor, napisał o wędkarstwie (w domyśle muchowym) jako o sporcie ekstremalnym. Ja jako ze żyłki konkurowania nie mam, widze je raczej jak Misako z która wywiad miałem przyjemność przeprowadzić. I niestety na ogół mam podobny zonk - zderzenie dwóch światów. Zasówanie na czas vs złowienie ryby i zwinięcie wędek, bo starczy, a po tego co zbierał niżej przyjadę kiedy indziej Niestety bliższe jest mi walnięcie się na słońcu na łące nad rzeką, tak irytujące na ogół moich współłowiących, niż dymanie z wytrzeszczem oczu na kolejne stanowisko. Nie potrafię tak, nie dla mnie to zabawa, nie rozumiem o co w tym chodzi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
joker Opublikowano 30 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Maja 2012 Czy zawodnicy robią słusznie biorąc udział w zawodach na martwej rybie czy nie, to inny temat. Moim zdaniem, przynajmniej ci czołowi, mający posłuch i autorytet nie powinni, ale z drugiej strony nie mają alternatywy. Zawsze jest alternatywa, sam od niej zacząłeś @Baloo Kto nie umie zorganizować tego na żywej rybie, ten nie organizuje wcale. Proste Więc zawodnik, który nie popiera zawodów na martwej rybie nie startuje. Proste. Jak staruje, to znaczy, że g... go obchodzą te zasady. Zawsze jest alternatywa, jedynie może ona wymagać czasu, krwi, poświęcenia i potu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 30 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Maja 2012 Obrazą i szkalowaniem nic nie zawojujemy, choć w tym przewrotnym kraju niektórzy w ten sposób doszli do władzy.Wyważonym tonem można więcej, tylko fajnie byłoby gdyby ludzie to zrozumieli... Szanowny Panie Mateuszu, Jak już emocje trochę opadły, chciałbym napisac kilka słów. Moim zdaniem też tak to wszystko w skrócie wygląda. Zresztą, w podobny sposób opisałem te zagadnienia, choć nieco szerzej, we wciąż toczącej się dyskusji w Cafe jerkbait, o tym jak było kiedyś ... Natomiast teza emigracyjna A sprawniejsi umysłowo ludzie opuszczają ten kraj też dlatego, że nie idzie się dogadać ze swoimi. Każdy wie lepiej... lub ma bardziej w dupie. Gdzie tu logika? jest bardzo ryzykowna, trudna do obronienia, a przy tym chyba raczej na pewno sprzeczna z tym, co Pan napisał powyżej. Jeszcze raz dziękuję Panu za wyważone podejście do poruszanych w dyskusji zagadnień, za szersze spojrzenie na nie, oraz za wylewanie oliwy na wzburzone fale emocji prowadzących wręcz agresji ... Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski PS. Kiedy ktoś jest zrzeszony w organizacji (jak PZW w FIPS) to jest to jego organizacja, a nie ich ... FIPS to są wszystkie kraje członkowskie, a nie jacyś oni ... Dotyczy to wszystkich organizacji w podobny sposób ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 30 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Maja 2012 Czy zawodnicy robią słusznie biorąc udział w zawodach na martwej rybie czy nie, to inny temat. Moim zdaniem, przynajmniej ci czołowi, mający posłuch i autorytet nie powinni, ale z drugiej strony nie mają alternatywy. Zawsze jest alternatywa, sam od niej zacząłeś @Baloo Kto nie umie zorganizować tego na żywej rybie, ten nie organizuje wcale. Proste Więc zawodnik, który nie popiera zawodów na martwej rybie nie startuje. Proste. Jak staruje, to znaczy, że g... go obchodzą te zasady. Zawsze jest alternatywa, jedynie może ona wymagać czasu, krwi, poświęcenia i potu. Uprzedzonym trudno będzie pewnie to przyjąć, ale pierwsze Mistrzostwa Świata w formule na żywej rybie, w których uczestniczyłem, były w 1989r. Od tego czasu żadne mistrzostwa FIPS-Mouche (powstałej właśnie w 1989r.) nie były organizowane w inny sposób. Niedługo później możliwości organizowania mistrzostw, w których ryby byłyby zabijane zostało usunięte z regulaminu FIPS-Mouche. Pierwsze Conservation Symposium - Clean Water - Wild Trout, organizowane podczas mistrzostw, od którego rozpoczęło sie przekazywanie z kraju do kraju przesłania FIPS-Mouche o tym, że Woda, która jest dobra dla pstrągów jest dobra dla ludzi było przygotowane w 1993r. W początkach lat 90-tych w Polsce właśnie podczas zawodów muchowych zostało wprowadzone łowienie na żywej rybie, prawie zupełnie wówczas nieznane w rybołówstwie rekreacyjnym, zostały wprowadzone wymogi stosowania haczyków bezzadziorowych, podbieraków bezwęzłowych itp. Ale to takie drobiazgi, niekoniecznie wszystkim znane ... Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
LASSOjbait Opublikowano 30 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Maja 2012 ....Niestety bliższe jest mi walnięcie się na słońcu na łące nad rzeką, tak irytujące na ogół moich współłowiących, niż dymanie z wytrzeszczem oczu na kolejne stanowisko. Nie potrafię tak, nie dla mnie to zabawa, nie rozumiem o co w tym chodzi. No to po co porównujesz wciąż łowienie wyczynowe podczas zawodów z łowieniem rekreacyjnym?Tak jak pisałem - to jak porównywać jazdę motocyklem z zawodami żużlowymi. Dwa światy.1 maja łowiliśmy z A.L. bolki. Mieliśmy kamerę, 6 baterii i w cholerę kart pamięci. Bardzo nam zależało, żeby coś nagrać. Jednak rekreacja jak zwykle wygrała i... spaliśmy 4h w środku dnia zamiast łowić.Na zawodach za to wyczynowcy stają się maszynami do łowienia. Jaki cel im przyświeca? Nie wiem. Też tego nie kumam, ale MŚ były super zorganizowane, wstydu nie było, ryby były i trochę ich zostanie.Może powinniśmy ich nie organizować? Tak samo jak Euro? Może nie powinniśmy budować autostrad bo przecież asfalt pęka czasami?Nie chcę podnosić atmosfery Kuba. Tylko wydaje mi się, że się uparłeś, że skoro Ty uważasz takie łowienie za bezsens to to jest bezsens. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gumofilc Opublikowano 31 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Maja 2012 A ja z kolei nie rozumiem dlaczego tego zawodnictwa tak zajadle i rozpaczliwie sie broni? Skoro to jest jedynie sluszna opcja to w pewnym momencie, widzac ze argumenty (badz argumenty) za cholere nie trafiaja, nie warto na sile jej forsowac... Wprawdzie nie do mnie sie odnosilo ale zaryzykuje odp....w tym sek i problem (dla poplecznikow zawodostwa), ze to nie sam tylko Kuba tak uwaza ale ogromna rzesza wedkarzy tak uwaza. To prawda, z pktu widzenia natury to te wszystkie twory, jakie wymieniles to gwałt na niej. Na pewno duzo lepiej by bylo, gdyby to wszystko bylo w niedorozwoju. I 6 mldow ludzi to tez za duzo..wlasnie jak tak widze, ze w tym sie objawia ten wygladajacy zewszad wyscig szczurow.Jest szansa, zeby wedkarstwo bylo taka odskocznia, zeby sie mozna bylo na chwile zatrzymac....ale nie, okazuje sie, ze tutaj tez mozna zrobic wyscig szczurow. Tak jak juz napisalem uwazam, ze to sie (po obserwacjach znad wody) wkrotce skonczy. Wcale nie jest to powod do radosci...jest tylko szansa, ze z tego cos nowego kiedys powstanie. Gumop.s.a jak zawodostwo to nie za kase ludzi, ktorzy maja to w nosie tylko za pieniadze prawdziwych sponsorow. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Baloo Opublikowano 31 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Maja 2012 Czy zawodnicy robią słusznie biorąc udział w zawodach na martwej rybie czy nie, to inny temat. Moim zdaniem, przynajmniej ci czołowi, mający posłuch i autorytet nie powinni, ale z drugiej strony nie mają alternatywy. Zawsze jest alternatywa, sam od niej zacząłeś @Baloo Kto nie umie zorganizować tego na żywej rybie, ten nie organizuje wcale. Proste Więc zawodnik, który nie popiera zawodów na martwej rybie nie startuje. Proste. Jak staruje, to znaczy, że g... go obchodzą te zasady. Zawsze jest alternatywa, jedynie może ona wymagać czasu, krwi, poświęcenia i potu. Dla mnie nie jest to takie oczywiste. Zawodnik to zawodnik. Organizator to organizator. Brak udziału zawodnika skutkuje tylko jego brakiem udziału. Organizator dalej wyprawia igrzyska śmierci (to tak po kinowemu). Niczym więcej, karuzela kręci się dalej. Ktoś się przejmie? Nie, bo na jego miejsce wskakuje 10 kolejnych, dla których tak szczytne wartości mogą wywołać najwyżej śmiech. Dlatego napisałem brak alternatywy. Startując ma szanse coś pokazać i często tak się dzieje, choć ubolewam, że tak mało czołowych zawodników, nie protestuje otwarcie (zapewne w imię setek innych interesów - taki już ten świat). Andrzej i kilku innych za cicho wypuszcza te bolki, szczupaki i inne. Fajnie, szczytnie, ale gdyby było to odpowiednio nagłośnione, może zmiany przyszłyby szybciej. Tak jest to wciąż marginalne i ciche zjawisko. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
joker Opublikowano 31 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Maja 2012 Czy zawodnicy robią słusznie biorąc udział w zawodach na martwej rybie czy nie, to inny temat. Moim zdaniem, przynajmniej ci czołowi, mający posłuch i autorytet nie powinni, ale z drugiej strony nie mają alternatywy. Zawsze jest alternatywa, sam od niej zacząłeś @Baloo Kto nie umie zorganizować tego na żywej rybie, ten nie organizuje wcale. Proste Więc zawodnik, który nie popiera zawodów na martwej rybie nie startuje. Proste. Jak staruje, to znaczy, że g... go obchodzą te zasady. Zawsze jest alternatywa, jedynie może ona wymagać czasu, krwi, poświęcenia i potu. Uprzedzonym trudno będzie pewnie to przyjąć, ale pierwsze Mistrzostwa Świata w formule na żywej rybie, w których uczestniczyłem, były w 1989r. Od tego czasu żadne mistrzostwa FIPS-Mouche (powstałej właśnie w 1989r.) nie były organizowane w inny sposób. Niedługo później możliwości organizowania mistrzostw, w których ryby byłyby zabijane zostało usunięte z regulaminu FIPS-Mouche. Pierwsze Conservation Symposium - Clean Water - Wild Trout, organizowane podczas mistrzostw, od którego rozpoczęło sie przekazywanie z kraju do kraju przesłania FIPS-Mouche o tym, że Woda, która jest dobra dla pstrągów jest dobra dla ludzi było przygotowane w 1993r. W początkach lat 90-tych w Polsce właśnie podczas zawodów muchowych zostało wprowadzone łowienie na żywej rybie, prawie zupełnie wówczas nieznane w rybołówstwie rekreacyjnym, zostały wprowadzone wymogi stosowania haczyków bezzadziorowych, podbieraków bezwęzłowych itp. Ale to takie drobiazgi, niekoniecznie wszystkim znane ... Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Szanowny Panie Jerzy,bardzo dziękuję za komentarz pod moim wpisem. Naprawdę Pana wiedza w temacie, który Pan przedstawił jest imponująca, a informacje nader cenne. Szkoda tylko, że nie korespondują w żaden sposób do mojego wpisu na temat owej alternatywy, której ponoć czołowi zawodnicy nie mają. Bo jest mowa w szerszej części tego wątku, o principiach, zasadach i konsekwencji ich stosowania. A gdzieś w tej dyskusji pojawiają się głosy, że kompromis jest lepszy. Pozwolę sobie nie zgodzić się z takim podejściem. Kompromis służy interesom, a nie trwałemu budowaniu zasad. Pozdrawiam serdecznie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Baloo Opublikowano 31 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Maja 2012 A ja z kolei nie rozumiem dlaczego tego zawodnictwa tak zajadle i rozpaczliwie sie broni? Skoro to jest jedynie sluszna opcja to w pewnym momencie, widzac ze argumenty (badz argumenty) za cholere nie trafiaja, nie warto na sile jej forsowac... @gumo - broni się, bo wśród nich są nasi koledzy, tacy sami jak większość z nas, a jedyną ich winą jest to, że lubią rywalizować (też jak większość z nas) i znaleźli sobie taką możliwość w szerokim pojęciu - wędkarstwo. Są też doskonałymi wędkarzami z ogromną wiedzą. tylko specjalizują się w nieco innej dziedzinie niż my. Tym czasem na początku przejechał się po nich walec jak po burych sukach i najgorszych degeneratach. Więc trochę się ich broni, bo jak wspólnie chyba przyznajemy, nasza pasja ma tak wiele możliwości, że każdy znajduje w tym coś innego dla siebie. a że są patologie, że finansowanie i udział związku w tym taki a nie inny, to znowu osobny temat. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
joker Opublikowano 31 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Maja 2012 Dla mnie nie jest to takie oczywiste. Zawodnik to zawodnik. Organizator to organizator. Brak udziału zawodnika skutkuje tylko jego brakiem udziału. Organizator dalej wyprawia igrzyska śmierci (to tak po kinowemu). Niczym więcej, karuzela kręci się dalej. Ktoś się przejmie? Nie, bo na jego miejsce wskakuje 10 kolejnych, dla których tak szczytne wartości mogą wywołać najwyżej śmiech. Dlatego napisałem brak alternatywy. Trochę dziwny to sposób myślenia. Tak samo myślą ci, którzy zabierają 5 czy 6 szczupaków, bo przez miesiąc nic nie złowił, a dzisiaj brały, a jak on nie weźmie, to przyjdzie kolejnych 10, którzy to zrobią, a jak nie przyjdą inni, to na pewno rybak wyłowi, a może nie wyłowi, bo to może już ostatnie szczupaki, więc trzeba brać panie... i karuzela się kręci dalej.By nie było niedomówień. To był tylko przykład myślenia, które prowadzi donikąd. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Baloo Opublikowano 31 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Maja 2012 Natomiast teza emigracyjna A sprawniejsi umysłowo ludzie opuszczają ten kraj też dlatego, że nie idzie się dogadać ze swoimi. Każdy wie lepiej... lub ma bardziej w dupie. Gdzie tu logika? jest bardzo ryzykowna, trudna do obronienia, a przy tym chyba raczej na pewno sprzeczna z tym, co Pan napisał powyżej. Panie Jerzy, Ja poważnie zazdroszczę kamiennej logiki Panu, Sławkowi i innym. Mnie często ponoszą emocje i nie wiem czy bardziej się z tego cieszyć, czy nad tym ubolewać. Emocje pchają jednak do działania, logika kazałaby poświęcić ten czas na coś zupełnie innego. Pisał to Pan, pisałem ja, pewnie padło wiele razy z ust innych użytkowników tego i podobnych 'for'. Nie umiemy wspópracować jako grupa. Wszystkie wypowiedzi są spójne co do nadrzędnego celu. mamy różne podejścia, postrzeganie pewnych zjawisk, ale po zakopaniu dział, wszyscy chcielibyśmy dobrze, aby było lepiej, aby nasza pasja mogłą kwitnąć a nie popadać w marazm. Szkoda, że nawet dla takiego dobra nie umiemy się dogadać. odsunąć na bok emocji, dumy/pychy jak ktoś woli, uprzedzeń. Dzielić się doświadczeniem, uzupełniać, wypracować wspólne dobro. Pisał to Pan w innym wątku i zgodzę się, bo też o tym pisałem wielokrotnie, że to jest jedna z może największych słabości całego naszego narodu. Właśnie ten kompletny brak współpracy... Jestem pewien, że gdyby nasze łowiska kondycją przypominały te skandynawskie czy alaskańskie, mielibyśmy głęboko w pupie całe te zawody, muszkarzy, robaczkarzy, czy łowiących na ikrę. Każdy łowiłby jak chce, bo i tak kązdy byłby najszczęśliwszym wędkarzem na Ziemi. Mamy kiszkę, więc robi się nerwowo. Tylko ne nerwy kończą się najwyżej na uprzedzeniach do nas samych. Zamiast stawać się kolegami wspólnej pasji, stajemy się wrogami i szkalujemy jeden na drugiego. To jest wstręne, tego się brzydzę. Jesteśmy gotowi skreślić człowieka tu na forum, choć nikt z nas nie jest w ułamku procenta odpowiedzialny za panujący smród. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Baloo Opublikowano 31 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Maja 2012 @joker - nie wiem, może tym zbyt duże uproszczenie. Obstawiam, że atak kierowany jest w niewłaściwe osoby. Zawodnicy nie są święci, zgodzę się, powinni reagować bardziej zdecydowanie, ale atakować powinniśmy organizatorów i ich rozliczać. To może z drugiej strony. Kiedyś wszystkie zawody były na bitej rybie i było umownie 100 zawodników. W tej grupie 10% to świadomi etycznie ludzie i ściskało ich w żołądku przy każdej mordowanej rybce. brali jednak udział w zawodach, bo chcąc rywalizować nie mieli wyjścia. Pozostało 90 szczęśliwych killerów, którzy w ramach niezrozumiałej dla wielu z nas rywalizacji mogło sobie walnąć pałką w łeb. Nagle cykl największych imprez przeszedł na zupełny C&R. 10 panów było szczęśliwych, a idąc twoim tokiem rozumowania, 90 pozostałych powinna zmienić hobby, lub przynajmniej zamanifestować swoje racje i zbojkotować takie zawody. Życie pokazało, że jednak jest inaczej. Startują dalej i wypuszczają rybki. Bo dla nich nadrzędnym celem jest rywalizacja i zawody. To jest ich wędkarstwo (jeszcze raz podkreślam, że każdy sobie wybiera jak chce, gdzie chce i z kim chce łowić). Moja logika podpowiada, że to nie zawodnik zdecyduje jak mają być rozgrywane zawody, tylko organizator. To na nim powinniśmy wymuszać zmiany i na nim wieszać psy. Zawodnicy mogą najwyżej pomóc, ale na koniec i tak będą startować, bo to jest może dla nich esencja wędkarstwa, nawet kosztem śmierci kilku ryb. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sławek Oppeln Bronikowski Opublikowano 31 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Maja 2012 Baloo , czasem dobrze jest odejść na bok , trochę dalej i spojrzeć na to wszystko z szerszej perspektywy . Nie jesteśmy jednak odosobniona , odseparowaną od czasu , miejsca i okoliczności grupą . Jesteśmy częścią społeczeństwa , wychowankami albo jak to mówią wykształciuchami pewnego rodzaju pedagogiki społecznej . Pomimo silnych emocji towarzyszących naszej pasji , przenosimy tu bezwiednie wpajane nam wszelkimi możliwymi sposobami , całymi latami wzory , zachowania postawy , że tak powiem importujemy je na butach z zewnątrz . Jesteśmy zatomizowani , podzieleni , skłóceni i niezdolni do współpracy , bo takie są właśnie założenia społecznych inżynierów . Łatwiej się po prostu rządzi . Divide et impera Nieprawdą jest też jakobyśmy się tu kamienowali nawzajem , albo kamienowali naszych wyczynowych kolegów . My resztkami rozsądku dajemy tylko odpór ewidentnej szmirze , która bezczelnie łokciami się rozpycha Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Standera Opublikowano 31 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Maja 2012 No to po co porównujesz wciąż łowienie wyczynowe podczas zawodów z łowieniem rekreacyjnym?Tak jak pisałem - to jak porównywać jazdę motocyklem z zawodami żużlowymi. Dwa światy.1 maja łowiliśmy z A.L. bolki. Mieliśmy kamerę, 6 baterii i w cholerę kart pamięci. Bardzo nam zależało, żeby coś nagrać. Jednak rekreacja jak zwykle wygrała i... spaliśmy 4h w środku dnia zamiast łowić.Na zawodach za to wyczynowcy stają się maszynami do łowienia. Jaki cel im przyświeca? Nie wiem. Też tego nie kumam, ale MŚ były super zorganizowane, wstydu nie było, ryby były i trochę ich zostanie.Może powinniśmy ich nie organizować? Tak samo jak Euro? Może nie powinniśmy budować autostrad bo przecież asfalt pęka czasami?Nie chcę podnosić atmosfery Kuba. Tylko wydaje mi się, że się uparłeś, że skoro Ty uważasz takie łowienie za bezsens to to jest bezsens. Popełniasz jeden zasadniczy błąd w rozumowaniu, jak dla mnie.W kręceniu się na motorach, niczym chomik w kołowrotku, nie dzieje się nikomu zbytnia krzywda. Teren jest prywatny, zamknięty, przygotowany pod to. Z tego co wiem nie dopłacam do tego z opłat za przejazd autostradami czy kupując paliwo - jesli widzisz analogię.Problemem dla mnie jest to, ze najpierw do niewielkiej przecież rzeki wdupcono chyba 2 tony ryby, zupełnie niewiadomego pochodzenia, obcej genetycznie, innych ras. Bo sztuka jest sztuka. Później, napuszcza się ludzi, którzy w jakiś kabaretowych warunkach łowią ryby na czas, te wpuszczone dwa dni wcześniej, te same, które większość życia spędziły w stawie hodowlanym, nie mając z dzikościa pstrąga nic wspólnego. Na końcu woda jest batożona, czyszczona do ostatniej ryby przez lokalersów, bo przeciez wpuścili, więc pospolite ruszenie i każdy chce napełnić koszyk.Trzeba naprawde nie chcieć zobaczyć, jaki jest to gwałt i przy okazji strzelanie sobie w kolano, nie z pistoletu a cholernej armaty. I ja rozumiem, koledzy etc. Wielu moich kolegów tez w zawodach startuje, z tym ze muchowych, które trochę bardziej przypominają łowienie a mniej jakiś cyrk i pokaz ekwilibrystyki wędkowej.A no końcu pozostaje aspekt zwykłej kasy. Gdy Przyjaciele rzeki takiej czy innej zdzieraja podeszwy treptając od urzędu do urzedu, od firmy do firmy, by znaleźć choć 5 stówek na ryby i działalność, tu lekka ręką bez jakiegokolwiek sensu wydaje się ile? Przemknęła gdzieś kiedyś kwota 60 tyś? Za to można by dla tej rzeki zrobic naprawdę sporo dobrego, po za opłaceniem imprezy dla przyjemności i podniesienia ego kilku ludzi - bo nie oszukujmy się, zawody nie służą nikomu po za organizatorem (jeśli potrafi peso obracać) i zawodnikom. Nie ma z nich większego pożytku, niż z naszego zlotu - spotkała się grupa ludzi, polowili jak chcieli, pogadali, miło spędzili czas i... zapłaciliśmy za to wszyscy. Nie widzę w tym jakiejkolwiek misji, wynalazków związanych ze sprzętem, a przede wszystkim poprawy w jakości wody na których rozegrano imprezę, raczej jest jej zerżnięcie, bezpardonowo... I naprawdę, nie mam wiele w stosunku do zawodników. startują z takich czy innych powodów. Na ogól znacznie mniej chwalebnych niż opisane tutaj, po za chęcią konkurowania pojawia sie chęć zaistnienia, reklamy, promocji swoich produktów (much i przynęt), usług (przewodnickich czy kwaterunkowych) i w pip innych powodów, bardzo od idei czystego sportu odległych. Widze to ja, widzi to coraz więcej ludzi mających choć trochę z tym kontakt. Widać tez ciągle obecne kanty, tarcia, faule i siusiakową grę odchodzącą pod stołem, sam miałem przyjemność zaznać zawodniczego fair play w wykonaniu konkurencyjnej gazety, właśnie zawodniczej. Dlatego wzniosłe hasła patronujące takim imprezom zlewam całkowicie, widzę hipokryzję i działania nie fair play. Rozumiem mus konkurowania ale nie rozumiem chęci uczestniczenia w czymś takim. Słabo to dla mnie nobilitujące. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
LASSOjbait Opublikowano 31 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Maja 2012 Spoko, rozumiem. Jednak:1. mówisz, że nie masz nic przeciwko zawodnikom a obrażasz ich co post2. Zarybienie trwało ponad miesiąc i było bardzo dobrze zrobione - ani jedna ryba nie padła podczas zarybienia, treningów i zawodów.3. Obce gatunki. Jasne. tylko, że tak zarybia CAŁY ŚWIAT. Napieprza się duże pstrągi po to, żeby było co łowić. Prawie nigdy nie z tej samej rzeki. Ważne jest PO CO SIĘ ZARYBIA. Tu pomysłu braaaak. Oby Bóbr na tym zyskał. Kwestia 60tys jest dla mnie obojętna. Myślę, że to musiało kosztować znacznie więcej, ale prawdy nie poznamy. Siusiakowe było sporo organizacyjnych kwestii, ale generalnie - same plusy. A zresztą, masz tu minusy wg mnie:1. Sędziowie nie dostali jeść. Tzn dostali po pstrągu na 2 osoby heheheh. Co za idiotyzm! Ile kosztuje kawałek porządnej kiełbasy a ile pstrąg? Chodzili tak głodni po 1 dniu, że myślałem, że mnie zamordują jak spytałem gdzie można kupić dobry obiad 2. Sponsorzy - tu już masakra.Malutkie koło w Namysłowie potrafi naparzać imprezę za imprezą na pustej rzece Widawie i ma nagrody, że hoho! Krokodyl (sklep we Wrocku) zrobił imprezę z łodzi gdzie pula nagród to jakieś kosmiczne sumy, a PZW wieśniaki nie potrafią nawet wysłać kilku maili z propozycją zrzuty? Żenada, ale to w końcu PZW.3. Brak pomysłu na zagospodarowanie rzeki. Czyli PZW. Ale GENERALNIE cudo impreza! Tak trzymać! Pozdro Kuba i się uśmiechnij. A za utrzymanie stadionów żużlowych płacimy wszyscy. I bardzo dobrze, chociaż nikt mnie na żużel nie wyciągnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Standera Opublikowano 31 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Maja 2012 Lasso, nie wbijaj się histerięnikt tu zawodników nie obraża, nie pisze nikt nic co mogło by im ubliżać w jakikolwiek sposób. A ze nie do końca kupujemy bajkę... mamy do tego prawo, w tym do uwag jak to naszym zdaniem wygląda. Mogą się nie zgadzać, ale naprawdę, nikt nie usiłuje ich obrażać. Chyba chcesz nam powiedzieć, że osiągnęli pułap kleru, i każde zdanie nie z przyklęku jest atakiem, to wtedy rozumiem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Marszal Opublikowano 31 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Maja 2012 Zawodnicy i zawodowcy , reprezentanci i te całe objazdowe wesołe miasteczko , co prawda zakończyli z fanfarami , dyplomami i pucharkami te swoje aberracyjne zabawy w kupie przywiezionego im piasku , ale jeszcze złośliwie zapytam ; czy ten skurwiony z lekka Bóbr , jest tradycyjnie entuzjastycznie ogryzany z resztek , czy też został już ogryziony przez apologetów sportu oraz pstrągowania w najbardziej jarmarcznej postaci ? Jak to po dobrej promocji przystało To byłem ja - malkontent Rozmawiałem ze Strażnikami po zawodach (sprzęt wysokiej klasy łącznie z noktowizorami itd, patrole nocne - no Europa)(byli z Kamiennej Góry heh) i powiedzieli, że jak wyjadą, to najpewniej miejscowi strażnicy nie dadzą sobie rady za bardzo...Tam są odcinki No Kill, ryby wciąż bardzo dużo i to dużej. Oczywiście zrobienie łowiska No Kill z jednodniowymi licencjami sektorowymi nie mieści się w głowach lokalersom, ale jak by nie było pilnują tam trochę lepiej niż gdzie indziej, a fakt, że mają w tej chwili najlepsze łowisko pstrąga w Polsce może im coś w głowach otworzy. Zobaczymy.Na pewno rzeka zyskała na atrakcyjności, ryby zdziczeją, porosną, będzie fajnie. Tak myślę Oczywiście 70% ryb zabiją w ciągu 2-3 tygodni miejscowi smakosze, ale mnie interesuje te 30% co zostanie i się wycwani.To byłem ja - optymista. Witam wszystkich.Na początek chciałbym pocieszyć strażników z Kamiennej Góry, niech nie martwią się o nas - Strażników powiatu jeleniogórskiego i zajmą się swoją wodą i pisanymi pieśniami pochwalnymi na swoją cześć. Postaramy się popracować solidnie, bez fajerwerków, napinania mięśni i lansowania się. Po prostu będziemy nad wodą. Pracowaliśmy przez okres mistrzostw na trzech pozostałych sektorach i teraz spokojnie ogarniemy również ten jeden, na którym strażnicy z Kamiennej Góry wspomagani kolegami ze Świerzawy pełnili służbę.Co do rzeki, trafiło do niej trochę pstrągów potokowych, zarówno dzikich jak i z hodowli i jest szansa, że sporo z tego osiedli się w wodzie na dłużej, ku uciesze wędkarzy. Niestety ci ostatni w niektórych przypadkach ewidentnie łamią obowiązujące na Bobrze przepisy (może z godzinę temu koledzy schodzili z patrolu z dwoma wnioskami o ukaranie). Zapraszamy na Bóbr i przypominamy: o łowisku złów i wypuść, o konieczności stosowania haków bezzadziorowych lub pozbawionych zadziorów i o zakazie posiadania ryb (pstrągów i lipieni) z innych łowisk. Więcej informacji na temat Mistrzostw można natomiast odnaleźć na stronie www.grodzkie.pl, koła opiekującego się tą wodą. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 31 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Maja 2012 Czy zawodnicy robią słusznie biorąc udział w zawodach na martwej rybie czy nie, to inny temat. Moim zdaniem, przynajmniej ci czołowi, mający posłuch i autorytet nie powinni, ale z drugiej strony nie mają alternatywy. Zawsze jest alternatywa, sam od niej zacząłeś @Baloo Kto nie umie zorganizować tego na żywej rybie, ten nie organizuje wcale. Proste Więc zawodnik, który nie popiera zawodów na martwej rybie nie startuje. Proste. Jak staruje, to znaczy, że g... go obchodzą te zasady. Zawsze jest alternatywa, jedynie może ona wymagać czasu, krwi, poświęcenia i potu. Uprzedzonym trudno będzie pewnie to przyjąć, ale pierwsze Mistrzostwa Świata w formule na żywej rybie, w których uczestniczyłem, były w 1989r. Od tego czasu żadne mistrzostwa FIPS-Mouche (powstałej właśnie w 1989r.) nie były organizowane w inny sposób. Niedługo później możliwości organizowania mistrzostw, w których ryby byłyby zabijane zostało usunięte z regulaminu FIPS-Mouche. Pierwsze Conservation Symposium - Clean Water - Wild Trout, organizowane podczas mistrzostw, od którego rozpoczęło sie przekazywanie z kraju do kraju przesłania FIPS-Mouche o tym, że Woda, która jest dobra dla pstrągów jest dobra dla ludzi było przygotowane w 1993r. W początkach lat 90-tych w Polsce właśnie podczas zawodów muchowych zostało wprowadzone łowienie na żywej rybie, prawie zupełnie wówczas nieznane w rybołówstwie rekreacyjnym, zostały wprowadzone wymogi stosowania haczyków bezzadziorowych, podbieraków bezwęzłowych itp. Ale to takie drobiazgi, niekoniecznie wszystkim znane ... Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Szanowny Panie Jerzy,bardzo dziękuję za komentarz pod moim wpisem. Naprawdę Pana wiedza w temacie, który Pan przedstawił jest imponująca, a informacje nader cenne. Szkoda tylko, że nie korespondują w żaden sposób do mojego wpisu na temat owej alternatywy, której ponoć czołowi zawodnicy nie mają. Bo jest mowa w szerszej części tego wątku, o principiach, zasadach i konsekwencji ich stosowania. A gdzieś w tej dyskusji pojawiają się głosy, że kompromis jest lepszy. Pozwolę sobie nie zgodzić się z takim podejściem. Kompromis służy interesom, a nie trwałemu budowaniu zasad. Pozdrawiam serdecznie Szanowny Joker'ze, Zapewniam Pana, że to, co napisałem, całkiem swiadomie odniosłem do wcześniejszych komentarzy, z którymi w pełni korespondują. Jak zauważył słusznie Pan Mateusz, istony jest kompromis we wprowadzaniu nowych reguł, bo alternatywą kompromisu jest dyktat, a ten nie służy akceptacji, zwłaszcza wtedy, kiedy dyktat wynika z narzucania jedynie słusznych reguł większości przez mniejszość ... Tak to już jest, że w takiej sytuacji rodzi się sprzeciw, a metody dewaluują wartości, które takim sposobem chce się wprowadzać ... Jak też wspomniał Pan Mateusz, choć nieco innymi słowami, o czym też napisałem wyżej, nie od razu Kraków zbudowano. temu zaś vudowaniu Krakowa służy stopniowe poszerzanie pola kompromisu, a nie dyktat ... Na koniec chyba najwazniejsza sprawa. Z tego, co napisałem wyżej, a co, trochę chyba instynktownie iz nieco odmienną intencją Pan Mateusz też zauważył, wynika tyle, że jeśli chce się zmieniac reguły, to trzeba decydować o ich kształcie., Jednym słowem - jeśli chce się zmienić kształt i formułe rozgrywania zawodó wędkarskich, to trzeba być ich organizatorem, a nie uczestnikiem czy komentatorem. Piętnowaniem niczego się nie uzyska.... Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 31 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Maja 2012 Panie Jerzy, Ja poważnie zazdroszczę kamiennej logiki Panu, Sławkowi i innym. Mnie często ponoszą emocje i nie wiem czy bardziej się z tego cieszyć, czy nad tym ubolewać. Emocje pchają jednak do działania, logika kazałaby poświęcić ten czas na coś zupełnie innego. Pisał to Pan, pisałem ja, pewnie padło wiele razy z ust innych użytkowników tego i podobnych 'for'. Nie umiemy wspópracować jako grupa. Wszystkie wypowiedzi są spójne co do nadrzędnego celu. mamy różne podejścia, postrzeganie pewnych zjawisk, ale po zakopaniu dział, wszyscy chcielibyśmy dobrze, aby było lepiej, aby nasza pasja mogłą kwitnąć a nie popadać w marazm. Szkoda, że nawet dla takiego dobra nie umiemy się dogadać. odsunąć na bok emocji, dumy/pychy jak ktoś woli, uprzedzeń. Dzielić się doświadczeniem, uzupełniać, wypracować wspólne dobro. Pisał to Pan w innym wątku i zgodzę się, bo też o tym pisałem wielokrotnie, że to jest jedna z może największych słabości całego naszego narodu. Właśnie ten kompletny brak współpracy... Jestem pewien, że gdyby nasze łowiska kondycją przypominały te skandynawskie czy alaskańskie, mielibyśmy głęboko w pupie całe te zawody, muszkarzy, robaczkarzy, czy łowiących na ikrę. Każdy łowiłby jak chce, bo i tak kązdy byłby najszczęśliwszym wędkarzem na Ziemi. Mamy kiszkę, więc robi się nerwowo. Tylko ne nerwy kończą się najwyżej na uprzedzeniach do nas samych. Zamiast stawać się kolegami wspólnej pasji, stajemy się wrogami i szkalujemy jeden na drugiego. To jest wstręne, tego się brzydzę. Jesteśmy gotowi skreślić człowieka tu na forum, choć nikt z nas nie jest w ułamku procenta odpowiedzialny za panujący smród. Pozdrawiam Szanowny Panie Mateuszu, Z całym szacunkiem, bez krzty jakichkolwiek negatywnych emocji czy konotacji chciałbym tylko zauważyć, że jeśli o czymś piszę, to odwołuję się do osbistych doświadczeń z wprowadzania zmian i organizowania współpracy z ludźmi. Doświadczeń ze skutecznego przełamnywania tej naszej powszechnej niemocy ... Określenie celu żeby było dobrze oznacza często zupełnie coś innego dla wielu, alnbo wręcz dla każdego ... stąd nasza wieża Babel ... Potrzebne jest zdefiniowanie problemu oraz opisanie sposobów rozwiązania go, bez uprzedzeń, ideologii, podejrzliwości, podziałów, podtekstów, itp. itd. Wydaje się, że wielokrotnie problem braku współdziałania i braku zdolności porozumienia w pozytywnych działaniach został zdefiniowany, ale żadnego procesu zmian to nie wywołuje. Dodatkowy problem chyba w tym, że wspólnota rodzi się w sprzeciwie, a sprzeciw szuka rozwiązań w przewrocie i dyktaturze, co prowadzi do nieporozumień, bo każdy ma swoje wyobrażenie o swojej dyktaturze, wrogo odnosząc się do dyktatury każdego innego ... Dzielę się doświadczeniem, ale jest ono odrzucane, bo dotyczy właśnie współdziałnaia w skutecznym podejmowaniu zmian, dotyczy wprowadzania zmian na poziomie skutecznie prowadzącym do decydowania o sytuacji, co trudne do wyobrażenia ... Mam pewien niedosyt spowodowany tym, że racjonalnie sądząc, pokazanie sposobów i efektów powinno rodzić naśladownictwo i rozpowszechnianie się takiej best practice, tymczasem dominuje wygodne komentowanie i użalanie się, zaś chęci do wprowadzania pozytywnych rozwiązań w niezbędnej skali brakuje ... pojawiają sie nikiedy inicjatywy wąskośrodowiskowe, ale na tym poprzestają ... a szkoda ... Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 31 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Maja 2012 Baloo , czasem dobrze jest odejść na bok , trochę dalej i spojrzeć na to wszystko z szerszej perspektywy . Nie jesteśmy jednak odosobniona , odseparowaną od czasu , miejsca i okoliczności grupą . Jesteśmy częścią społeczeństwa , wychowankami albo jak to mówią wykształciuchami pewnego rodzaju pedagogiki społecznej . Pomimo silnych emocji towarzyszących naszej pasji , przenosimy tu bezwiednie wpajane nam wszelkimi możliwymi sposobami , całymi latami wzory , zachowania postawy , że tak powiem importujemy je na butach z zewnątrz . Jesteśmy zatomizowani , podzieleni , skłóceni i niezdolni do współpracy , bo takie są właśnie założenia społecznych inżynierów . Łatwiej się po prostu rządzi . Divide et impera Nieprawdą jest też jakobyśmy się tu kamienowali nawzajem , albo kamienowali naszych wyczynowych kolegów . My resztkami rozsądku dajemy tylko odpór ewidentnej szmirze , która bezczelnie łokciami się rozpycha Szanowny Panie Sławku, Dajże Pan spokój z tymi spiskowymi teoriami dziejów ... Przyczyn trzeba szukac w sobie, a nie na siłe kreować winnych ... Żadnego odporu nikt nie daje, bo to pisk myszy wobec ryku lwa ... Lew jest drapieżny i silny, i jeśli chce się dać odpór to trzeba wykazać siłę przynajmniej mu równą ... Warto zauważyć, że w wędkarstwie jest wiele grup dobrze zorganizowanych, które osiągają to, co chcą... z jednej strony ci, którzy zarządzają tym całym bałaganem, a zaraz za nimi - organizatorzy i uczestnicy zawodów wędkarskich ... Jeśłi ktokolwiek chce coś zmieniac, to musi utworzyć przynajkmniej podobnie sprawnie zorganizowane srodowisko, silne w uzyskiwaniu bezpośredniego wpływu na podejmowanie decyzji ... Inaczej trzeba liczyć się z ciągłymi porażkami, oraz pocieszaniem się zwycięstwami moralnymi i chwałą zwyciężonych ... A takj by się chciało, żeby zwycięstwa moralne były jednocześnie zwycięstwami organizacyjnymi i żeby zwycięzcy byli otaczani chwałą. Tylko dlaczego, na Boga, nie potrafią?????? Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 31 Maja 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Maja 2012 2. Sponsorzy - tu już masakra.Malutkie koło w Namysłowie potrafi naparzać imprezę za imprezą na pustej rzece Widawie i ma nagrody, że hoho! Krokodyl (sklep we Wrocku) zrobił imprezę z łodzi gdzie pula nagród to jakieś kosmiczne sumy, a PZW wieśniaki nie potrafią nawet wysłać kilku maili z propozycją zrzuty? Żenada, ale to w końcu PZW. Chyba jednak rozpęd w wylewaniu żalów jest trochę nietrafiony ... Takie koło w Namysłowie to jest właśnie PZW, kiedy to zawody organizoowane sa dla nagród, a budżet koła jest wydawany na pierdoły ... Podobnie komercyjna, reklamowa i handlowa impreza sklepu opiera się na atrakcyjności nagród, przyciągających gawiedź ... Natomiast Mistrzostwa Świata to jest międzynarodowa federacja i rozgrywane są dla tytułów i medali, a nie dla nagród ... Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.