mackowiak Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2020 (edytowane) W zeszłym roku miałem bardzo udany wędkarsko urlop na Mazurach, w gminie Kruklanki. Urlop się udał, ponieważ ryby były dodatkiem do pobytu: na szybko tuż przed wyjazdem zakupiłem spinning za kilkadziesiąt złotych i sześcio metrowego bata. Jako, że był to powrót do wędkarstwa po kilkuletniej przerwie, wyłowiłem się do syta: wzdręgi i płocie z pomostu tuż pod domkiem, w którym mieszkaliśmy brały cały dzień bez nęcenia. Nie były to kolosy, ale na każde kilkanaście sztuk dłoniaków trafiała się jedna około 30cm. Na łączniku pomiędzy jeziorami nałapałem się okoni za cały sezon - co prawda nie były to giganty, ale na kilkaset sztuk 10-20cm trafiło się również kilkanaście w przedziale 25-32cm. Cały wyjazd okrasił mi lin około 2kg złowiony na bata na moim okoniowym przesmyku. Zachęcony tym wszystkim, w tym roku wróciłem lepiej przygotowany: bat, odległościówka, UL, XUL. Nastawiałem się na skuteczniejsze łowienie niż przed rokiem.Niestety szybko okazało się, że mój przesmyk oferuje okonie co najwyżej wymiarowe, a z pomostu przy domku ryb można było sięgnąć tylko odległościówką na maksymalnym wyrzucie, a i to małych. Szybka rozmowa z właścicielem wynajmowanego przez nas domku i uzbroiliśmy łódkę celem przygotowania łowiska. Jakieś 80m od naszego pomostu na Gołdapiwie znajduje się półka o głębokości około 5-6m. Zanęciliśmy obficie i oznaczyliśmy sobie łowisko butelką przytroczoną do kamienia. Łowisko oznaczałem około godziny 16, o 4 rano byliśmy już nad wodą. Dawno tak pięknie nie połapałem na spławik: płocie, z których największa miała 35cm oraz spore ilości małych leszczy (kuzyn łowiący ze mną kłócił się, że to krąpie, ale skąd w jeziorze krąp o wadze 0.7-1kg, to nie wiem ) -> dość powiedzieć, że przy 3 godzinnym wypadzie mieliśmy śmiało 15-20kg ryb, a na sztuki było ich nie więcej niż 40 sztuk. Po prostu dzień konia. Butelkę z oznakowaniem łowiska mieliśmy widoczną ze wszystkich południowych okien domku, tarasu, pomostu oraz 3/4 powierzchni podwórka. Mimo bezpośredniego sąsiedztwa z naszym pomostem i podwórkiem, butelka nie wytrzymała nawet doby! Po godzinie 13 nie było po niej śladu. Początkowo zwaliliśmy na wczasowiczów z niewielkiego ośrodka, który swój pomost i rowery wodne ma w odległości około 150m od naszego pomostu. Jakie było nasze zdziwienie, gdy rano kwadrans przed nami 3ch miejscowych ustawiło się dokładnie w okolicy gdzie dzień wcześniej oznakowaliśmy sobie łowisko. 862ha wody, a jedyna łódka na jeziorze oprócz naszej płynie z sąsiedniej wioski ponad kilometr po to by bez pudła ustawić się na naszej miejscówce Wypłynęliśmy i chcąc nie chcąc ustawiliśmy się 50m na wschód od nich na tej samej półce. Dokładnie wysondowałem dno i znalazłem niewielki garbek na z pozoru płaskim dnie. Wrzuciliśmy trochę zanęty i natychmiast wyjęliśmy po dwa leszczo-krąpie grubo ponad 0.5kg, po kilka przyzwoitych płoci i brania ustały. Zerwał się spory wiatr i kiedy już mieliśmy się zbierać, na rozbujane falą zestawy z kukurydzą uwiesiły się nam okonie: kuzynowi około 30cm, a mnie taki bliżej 40cm. Niestety mój został zakolczykowany, bo z braku podbieraka zdecydowałem się na podebranie ręką na rozbujanej łódce, co poskutkowało zerwaniem przyponu 0.12mm. Po tym przydługim wstępie przejdę do clue: Kątem oka obserwowaliśmy "złodziei" miejscówki: absolutnie wszystko szło do wiadra, żadnej rybie nie odpuścili. Wiatr który nas z wody wygonił, nie odpuścił do ostatniego dnia urlopu, a więc wróciliśmy na nasz przesmyk między jeziorami. Z racji tego, że to najłatwiejsza brzegowa miejscówka na całym Gołdapiwie i sąsiędniej Żabince, było tam mnóstwo miejscowych wędkarzy ćwiczących szczupaczki po 40cm na żywca, oraz takich co zabierali 10cm krąpie "dla kota" - to cytat. Jegomość zabierający te krąpie, chwalący się, że na codzień pracuje w Reichu, musi mieć wyjątkowo dużego i pazernego kota, albo zaopatrywać w krąpie okoliczne schronisko, bo przez trzy dni zabrał śmiało około 5-8kg ryb nie przekraczających 12cm. Ekipa kłująca małe szczupaczki to..... mundurowi(!), najprawdopodobniej żandarmeria, tak wynikało z rozmowy między nimi. Bez skrępowania i żenady pakowali te zębate pistolety do wiadra z szelmowskim uśmiechem mówiąc: "przynajmniej się zezwolenie zwróci". Kuzyn nałapał trochę przyzwoitych płoci (ja próbowałem się wtedy z okoniami) i postanowił 3 sztuki zabrać - wobec tego odjąwszy 3 wybrane ryby, 20 pozostałych (daleko większych od krąpików "sąsiadów", bo jako jedyny miał odległościówkę z prawdziwego zdarzenia i przez ten wiatr mógł wagglerem dorzucić do 30-go metra ) wypuścił. Wszyscy zgromadzeni na widok wypuszczania naszego połowu otworzyli usta jak Sasha Grey z portalu brazzers rozdziawia gębę na inny widok. Kiedy wróciliśmy do naszego domku i właściciel zastał nas podczas czyszczenia tych trzech płotek, zrobił podobą minę na wiadomość, że połów był nader udany, ale zjemy tylko 3 sztuki, więc reszta pływa dalej. Natychmiast zakomunikował, że takie ryby możemy mu oddać, a on zrobi je w occie dla siebie i dla nas. Tym razem ja otworzyłem usta.Zapytałem go jak długo trwa sezon?-2-3 miesiące plus majówka i czasami jakiś długi weekend po drodze-czy wie Pan, że gdyby jezioro nie było tak perfidnie wyławiane, miałby Pan komplet przez cały sezon? Sam jestem w stanie zebrać tutaj ekipę, która wypełni Panu domek przez 10-15 weekendów poza sezonem-drogi panie, tutaj każdy ryby zabiera, ludzie są tak nauczeni. A i wczasowicze ode mnie wymagają, żebym rybę świeżą miał i w occie i wędzoną. Tego nie zmieni.... I z echem tej konkluzji w głowie postanowiłem, że prędko na Mazury w celach wędkarskich nie wrócę.Na łódce czułem się niepewnie, więc fotek ryb nie mam, na osłodę wrzucę fotkę zrobioną przez córkę: zachody słońca nad Gołdapiwem są obłędnie piękne. Edytowane 10 Sierpnia 2020 przez mackowiak 11 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
macieknikos Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2020 No niestety witamy w raju utraconym wcale rybaków nie trzeba tylko OCET ........ 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Skalaar Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2020 (edytowane) Chłopie tak jest w całej Polsce. Oczywiście są rejony bardziej białkonośne sezonowo i oblegane np. odc. sieradzki za tama na Jeziorsku lub już wyjałowione. Bardziej prostacko-pierwotne kłusownicze zachowania jak i wyrafinowane z drogim sprzętem, rekreacyjne połowy z jachtów na trupka w maju sandaczy vide Sulejów,,i wiele wiele innych.Kolega widzę niepoprawny romantyk wierzący w wiele panujących na zgniłym zachodzie norm, egzekwowanych za to sumiennie. Ze mnie też się Kolega (pozdrawiam Marcin /;-) śmieje, a ja staram się nie zwracać uwagi. Mam dość ciągłych awantur na wodą..Spokojnie, TU prawie nikomu nie zależy a na pewno PZW czy innym gospodarzom wód, PSR czy Państwu na wymaganiu przestrzegania prawa, czy zasobości wód i wiążących się z tym korzyści dla gmin, sklepów, noclegowni czy samych obywateli. Nie zależy na czystości wody i lasów. Nawet miast.Nikt nie będzie w sewerena uderzał. Witamy w realnym świecie.A po nas choćby potop. Edytowane 10 Sierpnia 2020 przez Krzysiek P 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mackowiak Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Chłopie tak jest w całej Polsce. Nikt nie będzie w sewerena uderzał. Witamy w realnym świecie.A po nas choćby potop. Ależ ja to wiem.Jestem z podlasia - znam na piamięć opowieści o wyławianiu szczupaków koszami z rowów podczas wiosennych wyżówek, sam widziałem policjantów ciągających na Bugu siatę SŁUŻBOWĄ łódką i wiele, wiele innych.Ale policzyłem sobie domek, zezwolenia i dojazd. Rok temu za nas troje z przelotem 4 dni nad Lago di Garda wyszło nas 700zł drożej niż teraz 7 dni na Mazurach. Standardu, potencjału wody, widoków i mentalności wędkarzy nawet nie porównuję. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Waldi p Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2020 W mentalności niektórych wędkarzy to chyba nagminne. Wczoraj byłem na rzeczce na której jest dozwolone używanie tylko przynęt sztucznych,a robaczkarzy spotykałem co lepsza miejscówka. Niestety do straży rybackiej w niedzielę wieczorem dodzwonić się nie sposób. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Skalaar Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2020 W mentalności niektórych wędkarzy to chyba nagminne. Wczoraj byłem na rzeczce na której jest dozwolone używanie tylko przynęt sztucznych,a robaczkarzy spotykałem co lepsza miejscówka. Niestety do straży rybackiej w niedzielę wieczorem dodzwonić się nie sposób.Uważasz, że o tym nie wiedzą? Udają że nie widzą KOLEGÓW bądź znajomych królika tam łowiących. Brata kolegi szwagra syna.Szkoda że Państwo nie widzi tu dochodowego żródła zasilającego budżety gminy. Ale już pisałem wyżej dlaczego 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
luk_gda Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2020 @mackowiak - tak jak kiedyś pisałem, w tym samym terminie byłem 30km od Ciebie. Też nęciłem, moja bojka sygnalizacyjna zniknęła po nocy i rano stała łódka z dwoma miejscowymi. Jeśli chodzi i ślepotę służb to zapraszam do Gdańska, gdzie w okresie jesiennym w centrum miasta mięsiarze łowią okonie na dropszota z czerwonym robakiem na wiaderka. Nie ma miejsca na nabrzeżu, tak pazerne są te zwierzęta, bo inaczej nie można tego nazwać. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Alexspin Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Nie będzie dobrze, a będzie coraz gorzej.Warta poniżej zapory, początek lat 90-tych - w 3 godziny złowiłem 16 okoni 25-35cm.Warta poniżej zapory, 2018 r - 4 godziny biczowania wody, 1 okonek 17 cm.Uprzedzam złośliwości - zarówno te 16, jak i ten 1 wróciły do wody w dobrym samopoczuciu. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Karpiu95 Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2020 A tam pierdzielenie... kłusownicy byli i są.... ale nie ma co gadać że teraz to już nie ma ryb w ogole...warta poniżej zapory 2019 - 1 godzina łowienia - 30 okoni(wszystkie 25+) Jak ktoś łowi w danym miejscu 2-3 do roku to ciężko dobrze okreslic rybostan.... 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mackowiak Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2020 A tam pierdzielenie... kłusownicy byli i są.... ale nie ma co gadać że teraz to już nie ma ryb w ogole...warta poniżej zapory 2019 - 1 godzina łowienia - 30 okoni(wszystkie 25+) Jak ktoś łowi w danym miejscu 2-3 do roku to ciężko dobrze okreslic rybostan....Jak pisałem, na Mazurach nawet i teraz połowiłem. Poza szczupakiem idzie jeszcze coś złapać. Ale ludzie dbają o to żeby z płotem wjechać w trzciny ale już nie koniecznie o to, żeby pogonić bydło co syfi nad wodą. W Anglii mieszkałem w jednym z najniebezpieczniejszych miasteczek, a i tam mieliśmy dyżury ze sprzątaniem osiedla. A jak ktoś syfił, to dostawał burę od wszystkich. A tutaj miejscowi chamsko się wp...dalają w miejscówki które nęcisz za swój hajs, a nawet niszczą znaczniki, żebyś broń Boże nie wyjął im ryb, które za swoje karmisz, tolerują burdel nad wodą i okupowanie miejscówek przez mięsiarzy, których powinni przekopać po dupach za to, że im klientów z kasą płoszą wybierając z wody wszystko co żyje. Od kilkudziesięciu już lat Jacek Kolendowicz i inni przytaczają statystyki, że ryba złowiona na wędkę przynosi 7-8 razy więcej pieniędzy niż ta z sieci. Coraz bardziej pana Jacka rozumiem w jego radykalnych poglądach, że np. Siemianówka powinna mieć ograniczoną liczbę licencji i powinny one być pod drakońskimi karami egzekwowane. Na Gołdapiwie lampka mi się zapaliła przy drapieżniku - miejscowi już mają elektryczne silniki i echosondy. Za szczupłym trollują. Za węgorzem, okoniem i szczupakiem na żywca idzie wszystko za co można wyłapać mandat. I przy coraz doskonalszym sprzęcie są coraz skuteczniejsi, bo nawet bazarowe wędki, żyłki i kołowrotki z dzisiaj byłyby szczytem finezji przy ich zestawach z lat 90-tych.Po prostu szkoda, że tak piękny region taką lipę odwala i nie dba o swoje. A cenami Europę gonią. Zezwolenie na jeziorze Garda wyszło mnie tyle samo co na Mazurach. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Karpiu95 Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Nie no w tych wszystkich kwestiach się w 100% zgadzam. Wiem jaką ludzie mają mentalnosc itd..Mój komentarz dotyczył przytoczonych przez kolegę Alexspin liczb złowionych okoni w latach 90 i w 2018 w tym samym miejscu jego porównanie było po prostu słabe.... wyrwane pojedyncze wypady w dane miejsce... ja w tym samym miejscu rok temu odłowiłem się okoni za wszystkie czasy na 2 wypadach... Co do zachowan gospodarzy wód.... nie komentuje... jak nazwa wątku wskazuje "lepiej nie będzie" 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
saw Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Marudzicie Panowie jak stare baby. Na mazurach są grube, piękne ryby tylko trzeba wiedzieć gdzie ich szukać i umieć je łowić. Jeśli komuś się wydaje, że wyskoczy z Warszawy na kilka dni jak filip z konopi i nałowi się okazów, najchętniej z pomostu przed domkiem to jest po prostu naiwny. Nikt nikomu do portfela nie powinien zaglądać jednak jeśli jednak kogoś jest nie stać na wyjazd powinien siedzieć w domu zamiast marudzić, że za drogo. Warmia i Mazury to jeden z najbardziej dziewiczych i najcenniejszych przyrodniczo regionów w europie. Będzie już tylko drożej. 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mackowiak Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Marudzicie Panowie jak stare baby. Na mazurach są grube, piękne ryby tylko trzeba wiedzieć gdzie ich szukać i umieć je łowić. Jeśli komuś się wydaje, że wyskoczy z Warszawy na kilka dni jak filip z konopi i nałowi się okazów, najchętniej z pomostu przed domkiem to jest po prostu naiwny. Nikt nikomu do portfela nie powinien zaglądać jednak jeśli jednak kogoś jest nie stać na wyjazd powinien siedzieć w domu zamiast marudzić, że za drogo. Warmia i Mazury to jeden z najbardziej dziewiczych i najcenniejszych przyrodniczo regionów w europie. Będzie już tylko drożej.Widać ten dziewiczy charakter na brzegach Niegocina, Gołdapiwa, Mikołajskiego i wielu innych. Nie powiedziałem, że ryb nie ma, bo nawet fajnie połowiłem, a w zeszłym roku nawet połowiłem z pomostu. I gdybyś kolego przeczytał post uważnie, to zauważyłbyś, że zainwestowałem w przygotowanie łowiska i łowiłem po bożemu, dopóki autochtoni mi się w nie ordynarnie nie wp@#$#lili. Co do pieniędzy - to z dużą dozą prawdopodobieństwa jestem w stanie stwierdzić, że łowiłem na większej liczbie kontynentów niż niektórzy tu obecni województw i mam porównanie. Porównanie standardu kwater, kosztów licencji, czystości łowisk itd. - na zachodzie nie zastałem syfu w najbardziej obleganych miejscach, a kultura na wodzie daleka była od zajumania komuś miejscówki na bezczela i brania wszystkiego co nie spieprzy przez oczka siatki.Nie krytykowałem bezrybia, tylko bezmyślność i dewastację tego co lokalsi dostali od losu, czyli jeszcze dziewiczy region.A drożej niech będzie, tylko niech standard goni zagranicę na równi z cenami. 8 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
saw Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Źle wybierasz miejsca wypoczynku. Dziś przed pracą byłem popływać na niewielkim jeziorku którego wody są tak czyste, że przy głębokości 4m można policzyć muszelki na dnie. Jest czysto i pięknie, są ryby, są lokalesi. Z obleganymi miejscami jest tak, że prawdopodobnie miejscówka w którą "zainwestowałeś" w tą karmę / zanętę rzecz jasna jest znana i prawdopodobnie lubiana, a ty spóźniłeś się zwyczajnie na ryby. Mogło tak być? 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mackowiak Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2020 (edytowane) Z obleganymi miejscami jest tak, że prawdopodobnie miejscówka w którą "zainwestowałeś" w tą karmę / zanętę rzecz jasna jest znana i prawdopodobnie lubiana, a ty spóźniłeś się zwyczajnie na ryby. Mogło tak być?Nie, nie mogło. Miejscówka w zeszłym roku pusta, w tym też. Dopóki nie zanęciliśmy. Półka dookoła jeziora 50-200m od brzegu. Właściciel domku powiedział, że dowolne miejsce na tej półce na całym obwodzie jeziora po zanęceniu przyniesie ryby. Niekoniecznie nęcącemu. Stąd nęcone 80m od naszego pomostu, żeby osoby nie łowiące łatwo mogły nawet zawołać z okna tych na wodzie. Dlatego krytykuję podejście "biere co w wodzie pływa, a jak miastowem nie pasi i za drogo, to niech w domu siedzo. Albo jeziorków po trzy hektara szukajo, gdzie ja jeszcze z siato nie dotarł". Edytowane 10 Sierpnia 2020 przez mackowiak Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
saw Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Dlatego krytykuję podejście "biere co w wodzie pływa, a jak miastowem nie pasi i za drogo, to niech w domu siedzo. Albo jeziorków po trzy hektara szukajo, gdzie ja jeszcze z siato nie dotarł". Dokładnie, muszo szukać albo niech w domu siedzo. Jez. o którym pisałem ma 300ha i prawie 40m głębokości. Istnieje szansa, że na tygodniowy urlop z rodziną wystarczy areału do szukania. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mackowiak Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Ale o czym my mówimy? Te jeziora na których byłem spełniają kryteria:-nieoblegane-relatywnie głębokie-strefa ciszy-jeszcze w miarę zasobne przynajmniej w białoryb Gdyby nie okrutny wiatr, przygotowałbym sobie nową miejscówkę i nie przejmował się faktem przejęcia starej. Problem polega na tym, że pogoda wymusiła szukanie możliwie najdogodniejszych miejsc i tournee dookoła wody dwóch jezior (860ha i 40ha) obnażyła skalę zaniedbań i kulturę osobistą ludzi. Wszędzie worki po zanętach, śmieci po alkoholu i las teleskopów przypominający trzcinowisko z włókna szklanego, pomimo faktu, że na brzegu maks 4 osoby (czyli każda wymagałaby tak na oko 3-4 zezwoleń na dwie wędki każde).I świadomość, że tak to może i brzydko, ale wczasowicze i tak potrzebują świeżej rybki, to trzeba ją ogarnąć, choćby świnie ją miały zeżreć jak nie zejdzie. Tak więc "nie będzie dobrze" to tytuł podsumowujący nie tylko lokalnych, którzy ograbiają swoje dzieci dewastując swoje źródło dochodu, ale i ludzi, którzy inaczej nie wyobrażają sobie wczasów niż kąpiel rybki, bo ta przecież lubi świeża pływać. A potem 10 miesięcy pusto, bo ja bym chętnie wrócił nie tylko wczasowo, ale i poza sezonem. Tyle, że z takim podejściem ludzi to średnio mi się chce. 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Riqelme Opublikowano 10 Sierpnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2020 A nie uważacie że trochę i chemia czytaj nawozy też przyczyniły się do braku ryb? Coś wam powiem był tzw śmierdziel gdzie z całego Tarnobrzega szły ścieki. Pewnie w innych miastach też tak było. Teraz oczyszczalnie są a ryb mało i małych. Klenie wydaje mi się od chyba 5 lat jakby skarłowaciały. Tarnobrzeg przepiękne łowiska kiedyś. Dzisiaj... Ech uwierzcie mi... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sławek Oppeln Bronikowski Opublikowano 11 Sierpnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Sierpnia 2020 Brudna woda, chemicznie nie zatruta, jest biologicznie żyźniejsza.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Alexspin Opublikowano 12 Sierpnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Sierpnia 2020 (…) nie ma co gadać że teraz to już nie ma ryb w ogole...warta poniżej zapory 2019 - 1 godzina łowienia - 30 okoni(wszystkie 25+) (…)Czyli statystycznie wyjmowałeś okonia co 2 (słowie dwie) minuty...?! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kamil_Olsztyn Opublikowano 12 Sierpnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Sierpnia 2020 Czyli statystycznie wyjmowałeś okonia co 2 (słowie dwie) minuty...?! Jak trafisz na dobre żarcie to jest to normalny wynik. Trzeba tylko umieć łowić. 9 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MZieli10 Opublikowano 12 Sierpnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Sierpnia 2020 Czyli statystycznie wyjmowałeś okonia co 2 (słowie dwie) minuty...?! Alku drogi, co prawda Warty nie znam - łowiłem w niej tylko wtedy gdy byliśmy u Adama w zeszłym roku, ale przytoczę Ci moją przygodę pt. "Najbardziej fartowne zawody" z dopływu Warty jakim jest Noteć. Otóż cała impreza dla mnie trwała 18 minut - podczas których przeczłapałem w spodniobutach przez most, poszukałem stanowiska, wyjąłem krótkiego szczupaczka, zmieniłem miejsce i na oczach sędziów oraz kolegów na przeciwległym brzegu wyjąłem 10 okoni z których pierwszy miał niecałe 20cm a reszta parła w stronę 30tu. Mając komplet chcąc nie chcąc opuściłem stanowisko i wracałem na punkt startowy do sędziów. Na moście minąłem się z 3 kolegami łowiącymi dotychczas naprzeciw rzucając mi niemal pod nogi bez efektów, biegnącymi na łeb na szyję na opuszczone przeze mnie miejsce, i po dojściu do sędziów zdałem kartę startową. Wspomniani koledzy okupowali "moje" miejsce przez ponad godzinę wyjmujac może 2 maluchy. Gdy zrezygnowali sędziowie pozwolili mi tam pójść i oddać kilka rzutów, bo twierdzili wbrew mojej opinii, że wyłowiłem wszystkie okonie. W 3 rzutach miałem 3 blisko 30taki -te wróciły do wody na szczęście- po czym z uśmiechem wróciłem do sympatycznych pogawędek. Najlepsze było to, że większa część sukcesu wynikała z totalnego przypadku, pecha i niedomówień (myślałem że jedziemy na jezioro, złamałem dzień wcześniej kij, nastawiałem się na szczupaka) ale wszystko zagrało. Mimo że nie kryłem jak łowiłem (6cm twister na 3 gramowej główce przy żyłce chyba 0.26 co dawało mega wolny opad i w tym opadzie okonie brały) inni woleli łowić po swojemu, na paprochy, troki itd. uznali że najważniejsza była miejscówka, którą też wybrałem przypadkowo bo nie chciało mi się łazić. Myślę, że w czasie samego łowienia miałem lepszą średnią niż okoń na minutę 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Alexspin Opublikowano 12 Sierpnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Sierpnia 2020 (edytowane) Michale, nie neguję osiągnięć Twoich, ani @Karpiu95, teoretycznie jest to możliwe pod warunkiem, że:- w pierwszym rzucie trafi się z przynętą jaka akurat odpowiada okoniom w tej chwili,- okonie stoją w kolejce, wręcz przepychają się i czekają na przynętę,- łowi się w jednym miejscu bez przemieszczania się nawet o metr,- nie mierzy się i nie fotografuje,- nie nastąpi żadne splątanie linki,- nie zajdzie potrzeba wymiany poharatanej przynęty,- nie przytrafi się przypadkowy zaczep- itd, itp.Przepraszam, ale to tylko teoretycznie, choćby z tego powodu - miałem już kilka takich przypadków - że po złowieniu 2-3 okoni i każdorazowym wypuszczaniu ich, nawet wygłodzone i pokaźne stadko, rozpierzchało się, brania ustawały i rzadko wracały po godzinie, a nawet dłuższym okresie. Ps@Karpiu, zachęciłeś mnie do odwiedzenia Warty poniżej zapory. Edytowane 12 Sierpnia 2020 przez Alexspin 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Artek Opublikowano 12 Sierpnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Sierpnia 2020 Jak trafisz na dobre żarcie to jest to normalny wynik. Trzeba tylko umieć łowić.Ostatnie zdanie, idealnie trafione. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MZieli10 Opublikowano 12 Sierpnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Sierpnia 2020 Alku, podobne przygody zdarzały mi się ... 10 lub 12 razy. To nie jest tylko teoretycznie możliwe, a zwyczajnie czasem się udaje. Tak jak 3 szczupaki w 3 rzutach 1 maja - potem zamienione na 5 w 6 rzutach. Owszem, to nie codzienność i nie neguję że z naszymi wodami jest coraz gorzej z wiadomych powodów. Sam widzę ogromną różnicę w moich wynikach kiedyś a dziś. W opowieściach mojego wujka z lat 60tych, 5 kg okonia to były 3-4 ryby łowione z pomostu od niechcenia w kwadrans na blachę, po prostu. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.