Skocz do zawartości

Wędkarski Świat po zmianach.


Bootleg

Rekomendowane odpowiedzi

Ja myślę, że postęp, w tym przypadku w skutecznym łowieniu był i jest nieunikniony. Nie ma co obwiniać tej, czy innej gazety. Kto inny zapełniłby nisze. Po prostu wiedza wędkarska nie poszła w parze ze zmianą mentalności.
No i mamy, co mamy. Do barbarzyńskiego pozyskiwania białka, często w nieograniczonych ilościach doszła nachalna próba komercjalizacji. Akcje typu trzymanie kilku ryb na smyczy dla większej chwały.

Dla pocieszenia można dodać, że w innych dziedzinach społecznych jest podobnie, trochę szkoda.

Sam napisałem kilka artykułów, ale całkowicie for fun, jako dodatek, przerywnik. Chyba już byłem w innym etapie wędkarstwa. Mniej ekscytacji, więcej metodycznego realizowania planów.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu gdzies Piotrze, przebiega linia/granica o ktora juz nie raz sie na forum spieralismy,-delikatnie mowiac -spieralismy  :rolleyes: .

Dokladnie wyznacza ja pytanie: czy piszacy maja odpowiedzialnosc za skutki jakie to co napisali wywola w umysle i czynach drugiego ( w domysle - czlowieka), czy tez nie?

Roznica zdan/rozumowania pomiedzy tym co pisze Krzysiek i Slawek wlasnie na tym polega,- ja przynajmniej tam ja znajduje. 

Edytowane przez Rheinangler
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem ponosi się odpowiedzialność. 
W mediach mamy bardzo wiele programowania, wypaczonego kształtowania zwłaszcza młodych ludzi. Życie na kredyt, wyśmiewanie tradycji, seksualizacja wszystkiego, przyzwyczajenie do brutalności.
Czasem kłamstwo, czy też wypaczona idea, za to zgrabnie przelana na papier czyni więcej złego niż bomba.

W przypadku naszych rybek jest trochę inaczej. Zastanawiamy się, czy gazeta branżowa powinna dostarczać pożytecznych informacji, umożliwiających podnoszenie umiejętności.
Cóż innego należałoby oczekiwać. Reklam, oklepanych tematów? Ciekawa może być egzotyczna relacja, opowiadanie, ale najważniejsza jest wiedza.
Z jednej strony ciężko obwiniać kogoś za najlepsze wykonywanie swojej pracy. Z drugiej trudno akceptować tłumaczenia, że nie było świadomym możliwego wpływu.
Nic nowego, prochem można wysadzać skały przy budowie drogi, ale też zabijać ludzi.

Na ten moment ważniejsza jest odpowiedź na pytanie co dalej. Rybostan to równia pochyła. Aż przykro patrzeć. Ewolucja może nie zdążyć. Nie ma też chyba takiej chęci. Raczej wygrywa "trzeba wyszarpać ile się da".

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam odmienne zdanie Piotrze. Odpowiedzialnosc (taka o jakiej piszesz) za to co sie pisze (poza jakimis prawnymi normami) podnosi piszacego do roli ktora jego nie jest. To moim zdaniem implikuje niepisane i nawet nie wypowiadane  prawo, ze ci co czytaja to maja sluchac. Ani jedna ani druga rolla nie jest prawdziwa jak sadze.

Slowo pisane w "naszym" kontekscie nie powinno sobie uzurpowac prawa do "nauczania" czy "pouczania" gdyz jest najczesciej dzieleniem sie z innymi swoimi doswiadczeniami. Jesli ktos kto czyta gazete traktuje to inaczej to juz popelnia blad... Blad polega na dwuch skrajnosciach, ktore sa brakim dystansu, czyli albo slepym wierzeniem albo kontra i odrzuceniem ze wzgledu na swoje przekonania bez proby konfrontacji z rzeczywistoscia. Dalej jesli ten ow inny (czytelnik) wykorzysta  w "niecny" sposob podane przez Ciebie spostrzezenia, wina ciazy dalej na nim, choc w kontekscie o jakim piszesz/piszemy, konsekwencje tej winy ponosimy wszyscy.

Nie ma takiej czesci zycia w ktorej nie wystepuja takowe polaczenia ale np: trudno winic matematykow za spuszczenie bomby atomowej choc rozwoj matematyki niewatpliwie sie do tego przyczynil....

Na tym skoncze, bo nie mam problemu z szanowaniem Tych co mysla inaczej  :)

Edytowane przez Rheinangler
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedzialność jest rozłożona równo na wszystkich - czego z kolei nie mogę powiedzieć o wymaganiach.  Ale i tak mocno skonfundowany jestem ich poziomem po obu stronach.. jakem tutejszy obertroll.. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arek,

właśnie, gdy ludzie mają odmienne poglądy dyskusja jest najciekawsza. Na studiach i jeszcze przez jakiś czas po, potrafiliśmy na tematy polityczno-gospodarczo-społeczne dyskutować do białego rana. Pomimo całkowicie skrajnych, przeciwstawnych poglądów oraz stałego elementu imprez studenckich nie było żadnej agresji, trzymamy się do dzisiaj. Raz jedyny pewien kolega wykorzystał mało inteligentne otoczenie młodych lemingów i napuścił ich na drugiego, który został zakrzyczany.

Zgadzam się, że ludzie dokonują swoich wyborów i powinni być z nich rozliczani. Ale gdy jeden strzela do niewinnego człowieka, a drugi stoi z tyłu za nim i tylko nawołuje "strzelaj, strzelaj", winni są obaj. Niby ten pierwszy bardziej. Ale może ten drugi świadomie wykorzystuje fakt, że pierwszemu podano narkotyki i działa w warunkach stresu wojennego. Może ten drugi zwiódł nie jednego, a 10, może 100, a może przez kilkanaście lat swojej wspaniałej kariery i 1000. I kto wtedy będzie dłużej smażył się w kotle - pojedynczy żołnierz popełniający pojedynczą zbrodnię, czy zwodziciel?


Łatwiej jest z nauką. Wydaje się być obiektywna, czyste cele. Tylko czy zawsze?
Lekarz prowadzi eksperymenty na ludziach w obozie. Szuka skutecznych leków, ustala granice wytrzymałości ludzkiego ciała. Jaka dawka promieniowania zabije, a jaka spowoduje tylko chorobę popromienną, albo 100% wzrost prawdopodobieństwa zachorowania na raka w ciągu 5 lat? Co się stanie z żywym człowiekiem w próżni, a co kiedy zwiększymy ciśnienie razy 5, może razy 10?

Rozszczepienie atomu. Tania energia, piękna idea. Ale praca nad bombą atomową? Wydaje mi się, że przy tym zaawansowaniu poziom inteligencji matematyka w przeważającej większości przypadków pozwala mu ocenić skutek użycia tej broni. Tysiące osób, za jednym zamachem, tylko po to, by postraszyć koalicjanta.


Zawsze mocno wierzyłem w odpowiedzialność za własne decyzje, trzymanie losu we własnych rękach, ceniłem posiadanie poglądów, choćby odmiennych od moich. Ale prawda jest taka, że większość tego nie chce. Przedstawia zasłyszane argumenty, woli wierzyć w pecha, w szczęście, los zapisany w gwiazdach, potrzebuje państwa opiekuńczego. Nie chce niskiego CITu, PITu, tylko wysokiego zasiłku. Nie wiem, czy to defekt cywilizacyjny, natura ludzka, czy może jakaś antyselekcja powojenna.

Wobec mediów mało pluralistycznych, często skupionych w jednych rękach, a może tylko w jednym stronnictwie przecięty człowiek jest bezbronny. Nie zna psychologii tłumu, technik manipulacji, inżynierii społecznej. Nie ma tyle czasu, a może umiejętności/wiedzy, by weryfikować informacje. Skupia się na pracy, chce spłacić kredyt, potem już jest zmęczony. Zbyt zmęczony na „jakieś głupoty”.

Czasem będzie to ordynarne kłamstwo, typu „to Niemcy mordowali w Katyniu”. Innym razem przemilczenie części informacji. Usłyszymy, że zwyrodnialec zabił młotkiem dwoje ludzi. Że rozbił ich głowy tak, że kawałki mózgów walały się po całej podłodze. Potwór? Ale nikt nie powie, że wracając z pracy odkrył, że wspomniana dwójka włamała się do jego mieszkania, ogłuszyła żonę i próbowała zgwałcić jego 8 letnią córkę. Chwycił to, co miał pod ręką. Akurat dzień wcześniej wieczorem przybijał gwoździa pod rodzinne zdjęcie, a że był zmęczony, nie chciało mu się już schodzić do piwnicy, gdzie miał w zwyczaju trzymać narzędzia, położył młotek koło drzwi wejściowych. Może jednak bohater który obronił rodzinę i oczyścił społeczeństwo.

Odpowiednim przekazałem można nie tylko kształtować poglądy, ale również wywoływać zbiorowe emocje. Nie można tu winić ludzi, że są bezsilni wobec propagandy Adamów, Sewerynów i ich doskonalszych, młodszych odpowiedników. Konkurencja nie jest uczciwa. To jakby dziecko miało się mierzyć z dorosłym, albo humanista z utalentowanym matematycznie umysłem ścisłym w rozwiązywaniu zadań..

Na naszym podwórku, szkodzi nie wiedza, nie metoda, ale prymitywna chciwość. Nie winię szerzących rozwój, ale wkurza mnie takie „nie wiedziałem”. Było do przewidzenia. Sam, wymyśliłem na swoim rodzinnym zbiorniku metodę skutkującą nadspodziewanie dobrymi efektami. Dosłownie zdystansowałem konkurencje. Tyle było tych karpi, leszczy itd. Nigdy nie opisałem, aby ktoś z moich sąsiadów nie połączył faktów i nie dobijał w ten sposób wody.

Edytowane przez korol
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie Wy tak na poważnie? Bomby atomowe, Katyń, morderstwa i wszystko to przez kolegę @rózgasia? Kruca bela dzisiaj poleciłem klientowi by zamiast białego robaka wziął pinkę, a zamiast 3 kg zanęty kilogram i 2 paczki bełchatowskiej. Pewnie złowi siatkę płotek na starorzeczu. Czuję się jak Adolf Eichmann...

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie Wy tak na poważnie? Bomby atomowe, Katyń, morderstwa i wszystko to przez kolegę @rózgasia? Kruca bela dzisiaj poleciłem klientowi by zamiast białego robaka wziął pinkę, a zamiast 3 kg zanęty kilogram i 2 paczki bełchatowskiej. Pewnie złowi siatkę płotek na starorzeczu. Czuję się jak Adolf Eichmann...

Nie zrozumiałeś.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj zrozumiałem... tylko wątek zaczyna już tak dryfować, że dobrze trochę spuścić powietrze z tych bombastycznych wizji. Proponuję przewietrzyć głowę nad wodą. Szczupaki wciąż biorą, sandacze się trafiają, okonie skubią ????.

Btw. Policzyłem zdjęcia kolegi Mireckiego w WS 12/20. W jego artykule o szczupakach są 3, plus jedno we wstępniaku i jedno w dziale "Ryba miesiąca". Jego rodziny nie znam, ale ze swoją gębą nie przesadził ????.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Narzekacie na pzw i płacicie, narzekacie na prasę i kupujecie....co robicie źle !?

"Narzekamy" na PZW i prąse bo to i to jest związane z naszym hobby/pasją. A i stać nas na to... dla jednych to narzekanie a dla innych zwykła "konstruktywna krytyka".
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj zrozumiałem... tylko wątek zaczyna już tak dryfować, że dobrze trochę spuścić powietrze z tych bombastycznych wizji. Proponuję przewietrzyć głowę nad wodą. Szczupaki wciąż biorą, sandacze się trafiają, okonie skubią .

Btw. Policzyłem zdjęcia kolegi Mireckiego w WS 12/20. W jego artykule o szczupakach są 3, plus jedno we wstępniaku i jedno w dziale "Ryba miesiąca". Jego rodziny nie znam, ale ze swoją gębą nie przesadził .

Wędkarze są znani ze skłonności do przesady. Zaczyna się niewinnie, od wyolbrzymiania sukcesów wędkarskich. A kończy na tropieniu teorii spiskowych i wieszczeniu :) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arek,

właśnie, gdy ludzie mają odmienne poglądy dyskusja jest najciekawsza. Na studiach i jeszcze przez jakiś czas po, potrafiliśmy na tematy polityczno-gospodarczo-społeczne dyskutować do białego rana. Pomimo całkowicie skrajnych, przeciwstawnych poglądów oraz stałego elementu imprez studenckich nie było żadnej agresji, trzymamy się do dzisiaj. Raz jedyny pewien kolega wykorzystał mało inteligentne otoczenie młodych lemingów i napuścił ich na drugiego, który został zakrzyczany.

 

Zgadzam się, że ludzie dokonują swoich wyborów i powinni być z nich rozliczani. Ale gdy jeden strzela do niewinnego człowieka, a drugi stoi z tyłu za nim i tylko nawołuje "strzelaj, strzelaj", winni są obaj. Niby ten pierwszy bardziej. Ale może ten drugi świadomie wykorzystuje fakt, że pierwszemu podano narkotyki i działa w warunkach stresu wojennego. Może ten drugi zwiódł nie jednego, a 10, może 100, a może przez kilkanaście lat swojej wspaniałej kariery i 1000. I kto wtedy będzie dłużej smażył się w kotle - pojedynczy żołnierz popełniający pojedynczą zbrodnię, czy zwodziciel?

 

 

Łatwiej jest z nauką. Wydaje się być obiektywna, czyste cele. Tylko czy zawsze?

Lekarz prowadzi eksperymenty na ludziach w obozie. Szuka skutecznych leków, ustala granice wytrzymałości ludzkiego ciała. Jaka dawka promieniowania zabije, a jaka spowoduje tylko chorobę popromienną, albo 100% wzrost prawdopodobieństwa zachorowania na raka w ciągu 5 lat? Co się stanie z żywym człowiekiem w próżni, a co kiedy zwiększymy ciśnienie razy 5, może razy 10?

 

Rozszczepienie atomu. Tania energia, piękna idea. Ale praca nad bombą atomową? Wydaje mi się, że przy tym zaawansowaniu poziom inteligencji matematyka w przeważającej większości przypadków pozwala mu ocenić skutek użycia tej broni. Tysiące osób, za jednym zamachem, tylko po to, by postraszyć koalicjanta.

 

 

Zawsze mocno wierzyłem w odpowiedzialność za własne decyzje, trzymanie losu we własnych rękach, ceniłem posiadanie poglądów, choćby odmiennych od moich. Ale prawda jest taka, że większość tego nie chce. Przedstawia zasłyszane argumenty, woli wierzyć w pecha, w szczęście, los zapisany w gwiazdach, potrzebuje państwa opiekuńczego. Nie chce niskiego CITu, PITu, tylko wysokiego zasiłku. Nie wiem, czy to defekt cywilizacyjny, natura ludzka, czy może jakaś antyselekcja powojenna.

 

Wobec mediów mało pluralistycznych, często skupionych w jednych rękach, a może tylko w jednym stronnictwie przecięty człowiek jest bezbronny. Nie zna psychologii tłumu, technik manipulacji, inżynierii społecznej. Nie ma tyle czasu, a może umiejętności/wiedzy, by weryfikować informacje. Skupia się na pracy, chce spłacić kredyt, potem już jest zmęczony. Zbyt zmęczony na „jakieś głupoty”.

 

Czasem będzie to ordynarne kłamstwo, typu „to Niemcy mordowali w Katyniu”. Innym razem przemilczenie części informacji. Usłyszymy, że zwyrodnialec zabił młotkiem dwoje ludzi. Że rozbił ich głowy tak, że kawałki mózgów walały się po całej podłodze. Potwór? Ale nikt nie powie, że wracając z pracy odkrył, że wspomniana dwójka włamała się do jego mieszkania, ogłuszyła żonę i próbowała zgwałcić jego 8 letnią córkę. Chwycił to, co miał pod ręką. Akurat dzień wcześniej wieczorem przybijał gwoździa pod rodzinne zdjęcie, a że był zmęczony, nie chciało mu się już schodzić do piwnicy, gdzie miał w zwyczaju trzymać narzędzia, położył młotek koło drzwi wejściowych. Może jednak bohater który obronił rodzinę i oczyścił społeczeństwo.

 

Odpowiednim przekazałem można nie tylko kształtować poglądy, ale również wywoływać zbiorowe emocje. Nie można tu winić ludzi, że są bezsilni wobec propagandy Adamów, Sewerynów i ich doskonalszych, młodszych odpowiedników. Konkurencja nie jest uczciwa. To jakby dziecko miało się mierzyć z dorosłym, albo humanista z utalentowanym matematycznie umysłem ścisłym w rozwiązywaniu zadań..

 

Na naszym podwórku, szkodzi nie wiedza, nie metoda, ale prymitywna chciwość. Nie winię szerzących rozwój, ale wkurza mnie takie „nie wiedziałem”. Było do przewidzenia. Sam, wymyśliłem na swoim rodzinnym zbiorniku metodę skutkującą nadspodziewanie dobrymi efektami. Dosłownie zdystansowałem konkurencje. Tyle było tych karpi, leszczy itd. Nigdy nie opisałem, aby ktoś z moich sąsiadów nie połączył faktów i nie dobijał w ten sposób wody.

 

Świetnie podsumowane  :good:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby nie Ci "szerzący wiedzę" - do dzisiaj rzucalibyśmy w ryby ościeniami, odziani w skóry.

Zapytam przeciwników rozwojowego przekazywania wiedzy - wszystkiego nauczyliście się sami? Tak szczerze - też sami - sobie odpowiedzcie.

Obarczanie winą za NIEWŁAŚCIWE wykorzystanie wiedzy tych którzy ją szerzyli to jakaś paranoja... Nie wiem co trzeba mieć w głowie, żeby na coś takiego wpaść. A najlepsze, że najgorętsi orędownicy tej chorej idee - nawet tu na forum - to ci, co z tej krynicy wiedzy czerpali najpełniejszymi garściami...

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomek - byłeś jedną z twarzy WŚ, i całkiem zrozumiały jest twój absmak. Możliwe jest , że wklejanka musiała zagościć pod każdą strzechą, ręka w rękę z opadem. Chociaż.. nie wiem.. :) Moim zdaniem, to nie wiedza - jaka by nie była - jest poddawana krytyce, ile uprawiana przez redakcję całkiem  nieskomplikowana trendsetterka - czyli wieloletnie profilowanie oraz modelowanie, a w konsekwencji powszechne i bezkrytycznie przyjęcie lansowanych wzorów. Co najmniej dyskusyjnych - a tak naprawdę zupełnie bezstresowych.. i beztroskich..

Młócimy non stop - hurrra - jedziemy wszyscy bez trzymanki, a zabawa zdaje się, nie ma mieć końca. A tu, jebudu! No jak to, k...a - rybostan nie nadąża?! Jak to - tak wzięło, i się zesrało? Dawać tu winnych!! To/nie/my!!

I tak dalej, i temuż podobne..  :)            

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat łowienia non stop nie łączyłbym z WŚ.
Od kiedy pamiętam tak było. Nie łowiliście troci w styczniu, okoni spod lodu, potem na przedwiośniu? Sławek, Ty na pewno łowiłeś.

Odwiedziłem wschodnie rejony. Na bużańskim zimowisku jak zwykle kilka samochodów, nie wiem, czy ktoś z nich wie co to WŚ :D, może ze 2 wędkarzy patrząc po wieku.
Regułą było, jest i pewnie jeszcze długo będzie, że wszystkie skupiska są obstawiane - zimowiska, tarliska. Niezależnie od pory roku. Gdy zbiornik skuwa lód, żywcówki wędrują na niezamarznięte ujścia rzeczek.

To nie jest tylko domena młodych wychowanych na kolorowej prasie. Znałem trochę starszych wędkarzy, można powiedzieć dziadków, w większości już nie żyjących. Łowili codziennie, zwykle na żywca, tak długo, aż się dało.
Jeden z nich pamiętał jeszcze bużańskie jesiotry, inny opowiadał, gdzie najlepiej stawiać grudniowe samołówki pod sandacza oraz miętusa (to dobre do dziś miejsce) i jednocześnie narzekał na maskowanie śladów na śniegu. W sposób już normalny złowił szczupaka 128, 17,5kg. Głowę wymienił na flachę. Żywcami były najczęściej kiełbie, przetrzymywane w metalowych sadzach ukrytych w pobliskiej niezamarzającej rzeczce.


Taka refleksja, wielki skok techniki, super plecionki, przynęty, węglowo-boronowe wędki, od A do Z na YT. A w końcowym rozrachunku i tak zwykle wygrywa dziadek z 2 żywcówkami będący codziennie 2x nad wodą.
Doszła tylko jedna zmiana. Teraz bywa, że jest jeszcze uzbrojony w boczny trok i wiaderko (pełne okoni) na którym siedzi.

Edytowane przez korol
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No akurat nie łowiłem w przeręblu, ani keltów też nie zamiarowałem - bo masowo, w hucznej atmosferze nowego typu święta - trzaskać keltów jeszcze nie było w powszechnym obyczaju, ani tarłowych jazi, kleni, czy boleni  :) - tym niemniej uprzejmie teraz zauważę,  że dydaktyka kultowego miesięcznika/ mięsiecznika miała ponoć podnieść, raz na zawsze zmienić chusteczkowe standardy na lepsze, a co najmniej wyższe.. a mojej osobie wychodzi na to, że je pogłębiła.. 

Rozumiem, że dla dobra dalszego ciągu tej bezprzykładnie kulturalnej rozmowy, przytoczycie jakieś sprawdzalne kontrafakty.. i obertroll polegnie..  :)  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możnaby pisać i pisać. A w pigułce, winien jest rozdawany na każdym rogu narkotyk. Moda na nie używanie mózgu. Bo brak samodzielnego myślenia, a co za tym idzie rozsądku wśród społeczności jest wspaniałą pożywką dla wszelkich autorytetów. Pomijając fakt, że bezmyślność jest najłatwiejszą, najdostępniejszą i, jak się większości wydaje, najsympatyczniejszą z aktywności danych człowiekowi. O ile bezmyślnemu coś się może wydawać i jeśli w ogóle ma choć przebłysk świadomości na temat swego upośledzenia. Jeśli nawet, to i tak w kupie raźniej...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie chciałbym sprowadzić Was na ziemię. To nie lata 80-te kiedy trzeba było się dogadać w kiosku by pani zostawiła WW w teczce. Nawet 20 lat temu pisma wędkarskie miały nakłady znacznie mniejsze niż Auto Świat czy inny Twój Styl. Z bracią wędkarską mam doczynienia na codzień. Może 5 procent czyta z nich pisma wędkarskie. Nie przeceniałbym wpływu słowa pisanego na kolegów po kiju. W tej chwili znacznie większe znaczenie ma internet, ale moim zdaniem to i tak nie więcej niż 20-30 procent łowiących śledzi w nim wiadomości o naszym hobby.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie trochę dziwi, że Panowie Mleczak i Krzyszczyk przestali być w redakcji bez żadnego słowa komentarza. Nawet jeśli był tam jakiś konflikt czy coś, to jako byli naczelni, powinni dostać chociaż kilka zdań w gazecie na pożegnanie z czytelnikami.

Było na FB, papier jest drogi...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

..."To nie lata 80-te kiedy trzeba było się dogadać w kiosku by pani zostawiła WW w teczce."...

To jeszcze nic. Mam sporo egzemplarzy WW "wyprowadzanych" z drukarni Domu Słowa Polskiego i sprzedawanych na giełdzie przed Domem Wędkarza w Warszawie na ulicy Krajowej Rady Narodowej (obecnie ul.Twarda, ponownie jak przed wojną  ;) )

To taka nasza podziemna prasa wędkarska prawie nieosiągalna w kioskach RUCH :P  :D 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...