xein Opublikowano 13 Czerwca 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Czerwca 2012 wspaniali Panowie struganie lipowej deseczki czy odlewanie piankowego bobka i zabawa kawałkiem poliwęglanowej płytki to nie jest lot w kosmos. Owszem lubię i podziwiam te dzieła ale emocje z tym związane są zbyt nieadekwatne do finalnego produktu. Nie zgodzę się z tym. Myślę, że każdy z nas ma lub miał woblerka, który łowił zawsze i ratował tyłek nad wodą. Niby wobler taki sam jak pozostałe w pudełku ale jednak robi różnice i łowi. Pomyśl, że są osoby które wiedzą dlaczego tak się dzieje i potrafią świadomie zrobić takiego woblerka. Ja sam byłem niedowiarkiem i też uważałem wobler to wobler pływa to łowi !! Pewnego dnia w ręce wpadł mi woblerek, mały, brzydko pomalowany, ciężko było go ustawić taki złoty krąpik - pojechałem z nim nad wodę i się zaczęło, po prostu łowił i tak było zawsze gdy go zakładałem na koniec mojego zestawu. Miałem bardzo często okazję porównywać wyniki ze znajomym, który łowił innymi przynętami (woblerkami i gumkami) i wyniki zawsze miał dużo słabsze. Często było tak, że chciał wracać do domu bo stał w miejscu, rzucał i rzucał i nic. Ja podchodziłem i spod nóg wyjmowałem mu ryby i tym właśnie udowadniałem, że ryby są. To nie jest do końca tak jak piszesz, że zrobienie woblerka to nie odkrywanie ameryki. Zrobienie świadomie woblerka o unikalnej akcji to wyższa szkoła jazdy. A robienie takich woblerków seryjnie to jest właśnie lot w kosmos. Wiem, że nic nie wniosłem do tematu. Sam robię woblery ale to jak na razie otrzymuję tą klasyczną akcję woblerka, świadomie ale to nie jest jeszcze to. Woblery oczywiście łowią i jestem z nich zadowolony ale uczę się dalej i co najważniejsze szanuje ludzi, którzy mają ode mnie większy bagaż doświadczenia i ogromną widzę. Może kiedyś i ja polecę w kosmos ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Krzysiek_W Opublikowano 13 Czerwca 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Czerwca 2012 Nie ma cudownych przynęt, choć rozumiem (znam z autopsji) takie podejście. W łowisku muszą być ryby, ryby trzeba namierzyć, należy zaplanować prezentację przynęty, dopiero potem następuje wybór wabika, a najczęściej możliwości jest kilka. Podejście na zasadzie cudownych przynęt uniemożliwia wyciąganie wniosków. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
drozdo Opublikowano 13 Czerwca 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Czerwca 2012 tez twierdze ze nie ma cudownych przynęt, tylko przynęty źle podane. Jak to mówi kolega z Sandomierza który od wielu lat robi woblery, ze każdy wobler czeka na swoją wodę, a zadaniem wędkarza jest go odpowiednio podać. Kiedyś miałem taka sytuację. Kolega dał mi woblera boleniowego, założyłem do na kija, pierwszy rzut a tu wobler idzie jak kołek, zero ruchów, zero odjazdów w bok itp. Pomyślałem coś mu nie wyszło i mi dal jakiś badziew Pytam się go czemu en wobler nie pracuje, nie migota nie ucieka na boki, on na to bo tak ma pracować ^^ Po kolejnych kilku rzutach odpłyną z dużym boleniem :/ Wniosek - nie zawsze te odjazdy na boki powodują ze wobler jest bardziej łowny od takiego co ich nie ma. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
guciolucky Opublikowano 13 Czerwca 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Czerwca 2012 tez twierdze ze nie ma cudownych przynęt, tylko przynęty źle podane. Chyba powinno być: nie ma złych przynęt tylko są przynęty źle podane. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pawlik832 Opublikowano 13 Czerwca 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Czerwca 2012 Ja bym nawet dodał że nie ma cudownyh przynęt, są dobrze podane. Złe przynęty są i nawet najlepiej podane w odpowiednich okolicznościach przyrody nie są łowne, źle pracują itp. Dobre przynęty, właściwie podane, we właściwych okolicznościach to jest to:p Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
guciolucky Opublikowano 13 Czerwca 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Czerwca 2012 Dziś podawałem kleniom smużaka i raz zaplątał się kotwą o żyłkę, tradycyjnie mielił powierzchnię wody, siadł na tym garb i jeszcze co dziwne się zapiął. Generalnie moim błędem były dziś polaroidy bo stresów miałem więcej niż holowań, odprowadzały mi ładne amury ale siadały tylko ich dzieci a wszystko widziałem ehhhh... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.