Marszal Opublikowano 11 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Grudnia 2020 "ale przecież nie muszą.." Cytując wyrwane z wypowiedzi słowa Sławka. Tak właśnie jest. Niektórzy czują się rozgrzeszeni, bo nie ma formalnego zakazu łowienia. Grzech nie zrobić sobie zdjęcia z dużym lipieniem, później go wypuścić. Tak Sławku. Samoograniczanie to u nas bardzo odległa przyszłość. Jak one biorą w maju, nic tylko poćwiczyć. Niestety Janusz. A kiedyś przynależność do wędkarzy muchowych zobowiązywała. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Adrian Tałocha Opublikowano 11 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Grudnia 2020 Nie można łowić ryb będących w okresie ochronnym, no kill tu nic nie zmienia i robienie tego z premedytacją/świadomie jest zwykłą patologią! Trzeba to jasno powiedzieć http://www.pzw.org.pl/pliki/prezentacje/29/cms/szablony/23490/pliki/obowiazujace_przepisy_2020.pdfStrona druga art. 8.1 pkt.3 6 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jarek M Opublikowano 11 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Grudnia 2020 Niestety Janusz. A kiedyś przynależność do wędkarzy muchowych zobowiązywała. Kiedyś "przynależność" do "wędkarzy muchowych" polegała na czymś innym niż obleczeniu tyłka w markowe oddychacze i zrobieniu rundki po rzece z "przepływanką muchową". To nie był "styl życia" i wyznacznik "kultury" podpatrzony w kolorowym pisemku. To osobista kultura i poziom rozwoju określały sposób uprawiania atawistycznego hobby. "To se ne verati" ☹️ 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Forest-Natura Opublikowano 12 Grudnia 2020 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Grudnia 2020 Witam.Jarek M ... Mam nieco inne zdanie, zwłaszcza jak przypomnę sobie "lipieniowe ośrodki wędzarnicze" działające właśnie "kiedyś" nad brzegami rzek w Beskidach i na Podhalu. I całe wycieczki autokarowe na Dunajec, Skawę, Sołę, czy Rabę, w których miałem okazję brać udział jako kilkuletni łebek. Większość wędkarzy w tych autokarach to byli właśnie muszkarze, kórzy mieli jeden życiowy cel na takim wyjeździe: złowić limit, wypatroszyć, uwędzić na szybko, zanieść do autokaru i ... złowić limit, wyparoszyć ... i tak 3-4 razy w ciągu długiego, ciepłego, letniego dzionka.Także powiedzenie że "kiedyś to było inaczej" może mieć wiele znaczeń ... fakt że było inaczej ...ryb było dużo więcej Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jarek M Opublikowano 12 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Grudnia 2020 Wycieczki autokarowe w owym czasie masowo jeździły po wodach P&L, wyruszając głównie ze Śląska. Ale lokalizacja miejsca startu to zapewne przypadek. Nad Sanem do tej pory są widoczne miejsca, gdzie stały "beczki wędzalnicze" użytkowane przez tych "muszkarzy". Nie traktowałbym jednak tych wędkarzy, tzw."zakładowych" jako muszkarzy z wyboru. Po prostu byli nastawieni na pozyskiwanie mięsa na wodach, gdzie sztuczna mucha była dopuszczalna i skuteczna. Gdyby lipień brał na kostkę z ziemniaka, to łowili by w ten sposób. A że ryb było więcej, to nie podlega dyskusji. To najbardziej się zmieniło. Teoretycznie powinna się również zmienić tzn. wzrosnąć wiedza i świadomość wśród wędkarskiej braci. Ale jak pokazuje życie wzrósł jedynie poziom zamożności, a to (poza lepszym sprzętem) nie przenosi się jednak na inne aspekty bycia wędkarzem w dzisiejszych czasach ☹️. Szczególnie te etyczne ... 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jachu Opublikowano 13 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Grudnia 2020 "Wycieczki autokarowe w owym czasie masowo jeździły po wodach P&L, wyruszając głównie ze Śląska. Ale lokalizacja miejsca startu to zapewne przypadek." Podobnie jak te sklepy dla górników, gdzie niektórzy mogli się zaopatrzyć w niezły jak na tamte czasy sprzęt. Wędzarek było dużo, ale ryb jakoś specjalnie nie ubywało. Doczekaliśmy takich czasów, że niedługo zostaną nieliczni. Ci najbardziej wytrwali. Może wtedy muszkarstwo osiągnie poziom sprzed sklepów górniczych. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sławek Oppeln Bronikowski Opublikowano 14 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Grudnia 2020 Zabrania się zabraniać - róbta co chceta - oczekujemy&wymagamy.. od innych - wezmę , bo i tak ktoś weźmie - jakoś to będzie - wyborów jest w pytę Katzenjammer pozostaje.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jarek M Opublikowano 14 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Grudnia 2020 "Wycieczki autokarowe w owym czasie masowo jeździły po wodach P&L, wyruszając głównie ze Śląska. Ale lokalizacja miejsca startu to zapewne przypadek." Podobnie jak te sklepy dla górników, gdzie niektórzy mogli się zaopatrzyć w niezły jak na tamte czasy sprzęt. Wędzarek było dużo, ale ryb jakoś specjalnie nie ubywało. Doczekaliśmy takich czasów, że niedługo zostaną nieliczni. Ci najbardziej wytrwali. Może wtedy muszkarstwo osiągnie poziom sprzed sklepów górniczych.Prawdopodobnie od 1945 roku nasza piękna Ojczyzna cierpi na dziwną przypadłość. Popularyzacja wiąże się w niej nieodmiennie z pauperyzacją. I dotyczy to wszelkich dziedzin życia, nie tylko wędkarstwa. Cała nadzieja w nowych pokoleniach. Gdy ugrzęzną w oparach wirtualnych światów rzeki odetchną. A tak poważnie... Wydaje mi się, że za szybko chcemy zmian. Mamy przed oczyma i pożądamy rzeczywistości, która jest udziałem społeczeństw, w których własność prywatna jest święta i była przekazywana z pokolenia na pokolenie przez setki lat. Jednocześnie, jako społeczeństwo, podświadomie nie mamy zaufania do ludzi zamożnych, wybierając na swoich przedstawicieli (w każdej dziedzinie) "gołodupców", którzy zaczynają się następnie "dorabiać" żerując na Nas samych . Chcemy doświadczać wędkarskiego "dobrobytu" podpatrzonego na rzekach Anglii, Irlandii, Patagonii czy Nowej Zelandii, jednocześnie żądając PGR-owskiego dostępu do wód P&L "dla każdego" i w dowolnej ilości. Otóż … tak się nie da. Dopóki system zarządzania wodami P&L, a tym samym ich "posiadacz" się nie zmieni, to będziemy mieć te wody tak "bogate" jak obecnie. Kilkadziesiąt lat zajęło nam doprowadzenie tych wód (również poprzez oddziaływanie na środowisko) na skraj ruiny. Za kilkanaście dorżniemy je do końca przy dźwiękach disco w polu. Może wtedy ostatni PGR w kraju, czyli PZW ustąpi pola lub pojawią się ludzie mający chęci i zasoby by je przejąć ? Kto wie ? Wtedy muszkarstwo będzie miało szansę osiągnąć poziom sprzed sklepów górniczych, bo wody P&L nie będą przyciągały osobników, którzy biorą muchówkę w dłoń tylko po to, by zeżreć świeżego pstrąga, dopchnąć "kiełbom z gryla" i wrzucić filmik "na fejsa". Za drogo ich ten "gryl" na łonie natury wyniesie. Ja ciągle mam nadzieję. Ale na wszelki wypadek, gdyby przyszła mi ochota "pomuchować" przypominam sobie słówka z języka Shakespeare'a. 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wiwaldi1970 Opublikowano 14 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Grudnia 2020 Prawdopodobnie od 1945 roku nasza piękna Ojczyzna cierpi na dziwną przypadłość. Popularyzacja wiąże się w niej nieodmiennie z pauperyzacją. I dotyczy to wszelkich dziedzin życia, nie tylko wędkarstwa. Cała nadzieja w nowych pokoleniach. Gdy ugrzęzną w oparach wirtualnych światów rzeki odetchną. A tak poważnie... Wydaje mi się, że za szybko chcemy zmian. Mamy przed oczyma i pożądamy rzeczywistości, która jest udziałem społeczeństw, w których własność prywatna jest święta i była przekazywana z pokolenia na pokolenie przez setki lat. Jednocześnie, jako społeczeństwo, podświadomie nie mamy zaufania do ludzi zamożnych, wybierając na swoich przedstawicieli (w każdej dziedzinie) "gołodupców", którzy zaczynają się następnie "dorabiać" żerując na Nas samych . Chcemy doświadczać wędkarskiego "dobrobytu" podpatrzonego na rzekach Anglii, Irlandii, Patagonii czy Nowej Zelandii, jednocześnie żądając PGR-owskiego dostępu do wód P&L "dla każdego" i w dowolnej ilości. Otóż … tak się nie da. Dopóki system zarządzania wodami P&L, a tym samym ich "posiadacz" się nie zmieni, to będziemy mieć te wody tak "bogate" jak obecnie. Kilkadziesiąt lat zajęło nam doprowadzenie tych wód (również poprzez oddziaływanie na środowisko) na skraj ruiny. Za kilkanaście dorżniemy je do końca przy dźwiękach disco w polu. Może wtedy ostatni PGR w kraju, czyli PZW ustąpi pola lub pojawią się ludzie mający chęci i zasoby by je przejąć ? Kto wie ? Wtedy muszkarstwo będzie miało szansę osiągnąć poziom sprzed sklepów górniczych, bo wody P&L nie będą przyciągały osobników, którzy biorą muchówkę w dłoń tylko po to, by zeżreć świeżego pstrąga, dopchnąć "kiełbom z gryla" i wrzucić filmik "na fejsa". Za drogo ich ten "gryl" na łonie natury wyniesie. Ja ciągle mam nadzieję. Ale na wszelki wypadek, gdyby przyszła mi ochota "pomuchować" przypominam sobie słówka z języka Shakespeare'a. top.Również mam podobną refleksję. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mateush Opublikowano 15 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2020 Wtedy jak to nastąpi będziesz płacił dużo więcej, będziesz miał ryby w klubie i dostęp do kilku kaczych dołków i w porywach 5km rzek razem wziętych. Tego chcecie, bo ja nie. Ale zgadzam się, że PZW z centralą w stolicy nie powinno istnieć. Wolałbym opcje wojewódzkie i główne siedziby zarządów w tychże województwach, likwidując przy tym postsowieckie małe okręgi w rzeczy samej. Tak to widzę w skrócie Małymi kroczkami, mówi się, a dojdziesz do celu. Ja uważam, że małymi kroczkami to się koło zatacza i tylko na złudną chwilę widać, że coś się poprawia na lepsze. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jarek M Opublikowano 15 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2020 Wtedy jak to nastąpi będziesz płacił dużo więcej, będziesz miał ryby w klubie i dostęp do kilku kaczych dołków i w porywach 5km rzek razem wziętych. Tego chcecie, bo ja nie. Ale zgadzam się, że PZW z centralą w stolicy nie powinno istnieć. Wolałbym opcje wojewódzkie i główne siedziby zarządów w tychże województwach, likwidując przy tym postsowieckie małe okręgi w rzeczy samej. Tak to widzę w skrócie Małymi kroczkami, mówi się, a dojdziesz do celu. Ja uważam, że małymi kroczkami to się koło zatacza i tylko na złudną chwilę widać, że coś się poprawia na lepsze.Dlaczego 5 km wody i kacze dołki ??? Nie bardzo rozumiem. Przecież w hipotetycznej sytuacji normalnego zarządzania wodami, miałbym dostęp do tych wód, za dostęp do których uiszczę opłatę ich zarządcy, której wysokość będzie uzależniona od zasobności tejże wody. Tak jest w większości miejsc na świecie, w których w wodzie "coś" pływa. Poza wodami prywatnymi, gdzie właściciel nie życzy sobie obecności osób postronnych, co zresztą jest świętym prawem własności. Udając się na OS również ponoszę dodatkowe koszty z tego tytułu, a jeśli mi się to nie podoba, to przecież nikt mnie nie zmusza do łowienia tam właśnie. A jeśli stałbym na stanowisku, że "należy mi się" wszędzie i za grosze to wracamy do punktu wyjścia. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mateush Opublikowano 15 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2020 Wnioski z UKDlatego , że wzorcami zachodnimi do tego sie dąży . Zawsze wkracza w taką dyskusję wspaniały świat wędkarskiego zachodu , ile tam ryb i zadowolonych wedkarzy . Poniekąd tak jest , ale zabawa kosztuje x klubów,właścicieli etc.. znacznie więcej niż składka PZW , przy maksymalnie okrojonym dostepie do wód wszelkiego typu . Coś czego nie mogłem do końca pojąć to właśnie ilość gospodarzy , klubów , właścicieli i innych władców lądu , rzeki , jeziora , których jest więcej niż ustawa przewiduje , więcej niż grzybów po deszczu . Takim absurdem totalnym był odcinek fajnej rzeki pstrągowej gdzie ja na prawym jej brzegu mogłem łowić praktycznie wszystkimi metodami a na jej lewym gdzie urzedował inny klub juz tylko mucha . Rzeka miała w porywach 10m szerokości . Czy do tego zmierza PZW czy sami wędkarze w Polsce ? O dobrych wzorcach , poprawiających stan rybostanu wszędzie to nadmienię gdzie się tylko da no kill , c&r i skuteczna policja jezeli chodzi o element kłusowniczy( łatwa kasa dla wymiaru sprawiedliwości ) . Gdy te trzy elementy będą działały w praktyce w Polsce będą i ryby . 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jarek M Opublikowano 15 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2020 I tutaj wchodzimy w sferę myślenia życzeniowego. No kill, zasady c&r oraz skuteczna Policja przy ogólnej aprobacie mas ???? Było kiedyś kilku gości, którzy myśleli, że podobne zasady się sprawdzą. Jeden napisał nawet książkę o pewnej wyspie, która nazywała się Utopia. Znalazł naśladowców, a jak się skończyło wszyscy wiemy ... Wybacz sarkazm, ale myślenie życzeniowe, choćby najbardziej możliwe w realizacji nie sprawdziło się do tej pory i raczej nigdy się nie sprawdzi. W sumie wystarczyłby jeden punkt - no kill. Ale... no właśnie ???? Człowiek jest tak skonstruowany, że efekty owej konstrukcji widzimy często będąc nad wodą w postaci łusek i innych pozostałości po patroszeniu. Chyba, że woda ma gospodarza, który o nią dba. A dba najlepiej, gdy traktuje tą wodę jako swoją własność z której osiąga i będzie osiągał długofalowe profity ????. 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mateush Opublikowano 15 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2020 W dobie mamony, prywaty i innych tam masz cholerną rację, w zasadzie nic dodać nie można. Do tego że powstają spec łowiska, super kluby, syndykaty zdążyłem się przyzwyczaić. Do tego jak wędkowałem w UK (pomimo, że połowiłem sobie solidnie) - nie ma takiej opcji,nie jestem zwolennikiem. Im więcej "płotów i kłódek" dookoła tym mniej radości z wędkowania. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
lukomat Opublikowano 15 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2020 Wątek "Jesienne lipienie" posprzątany. Tutaj możecie kontynuować dyskusję o ochronie lipienia oraz wadach i zaletach wód PZW. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sławek Oppeln Bronikowski Opublikowano 15 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2020 Nie ma u nas w obiegu - bo i w naszych pojęciach nie istnieje kategoria górnolotnie zwana dobrem wspólnym. Wszystko jest łupem, albo bezwzględnie egzekwowaną korzyścią.. Może to pochodna materialnej pauperyzacji. może braku rozumniejszych liderów, niechęci albo i nieznajomości tradycji.. a być może zaszczepiony brak wiary w siebie.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jarek M Opublikowano 15 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2020 ???????????? O ochronie czegokolwiek na wodach PZW ???????????????????? Dobry temat wątku. Gdyby był książką, leżałby w dziale fantastyka obok komiksów Marvela ???? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mart123 Opublikowano 15 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2020 Najważniejsze w całym tym gadaniu o okresach, ochronie, etyce itd są trzy rzeczy:1. Lipieni do zdjęcia nie tarabanimy na brzeg, nie układamy na kamieniach a nawet trawie, zdjęcie robimy w wodzie, raz dwa i wypuszczamy rybę.2. Rybie która będąc w szoku po uwolnieniu płynie brzuchem do góry nie pozwalamy zejść z prądem w nadziei, że gdzieś tam ożyje, bo nie ożyje. Taką rybę musimy ustabilizować trzymając ją w normalnej pozycji, grzbietem do góry aż jej wróci świadomość. Może to chwilę trwać i trzeba być cierpliwym.3. Nie łowimy lipieni w czasie silnych mrozów ani upałów. 6 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Mysha Opublikowano 15 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2020 ???????????? O ochronie czegokolwiek na wodach PZW ???????????????????? Dobry temat wątku. Gdyby był książką, leżałby w dziale fantastyka obok komiksów Marvela ????Pisał już o tym gdzieś @Sayonara. Łowiłem w Irlandii, Rosji, Francji,Szwecji, Norwegii, Finlandii, Chorwacji i Słowacji plus na wodach PZW, GRŁ, Wód Polskich oraz Gospodarstw Rybackich. Kartę mam 38 lat. Kontrolowany byłem jedynie na wodach PZW. Może problemem nie jest jedynie ochrona? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jarek M Opublikowano 15 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2020 A czy kontrola jest synonimem ochrony ? 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kokosz Opublikowano 15 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2020 A czy kontrola jest synonimem ochrony ?Kontrola jest najwyższą formą zaufania... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Mysha Opublikowano 15 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2020 Oczywiście, że nie. Natomiast w wypadku naszego kraju kontrola jest częścią ochrony wód. Niestety, nad czym ubolewam, niezbędną częścią. Ciekawostka. Z tych wszystkich wód na których łowiłem zasada "no kill" obowiązywała jedynie na jednym odcinku w Chorwacji i na kilku wodach PZW ????. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jarek M Opublikowano 16 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2020 (edytowane) Czyli... jak zwykle wychodzi na to, że czary, a także ordynarne spiski caratu nie pozwalają naszej ichtiofaunie rozwinąć skrzydeł ☹️Nie bez znaczenia jest też fakt, że po opuszczeniu granic naszego kraju wędkarze obligatoryjnie nabierają cech i predyspozycji łowieckich umożliwiających im połów okazów, niemożliwy do zrealizowania "u siebie" ???? Efekty tego "wzrostu umiejętności" są przecież bezdysksyjne i ogólnie znane.Dlatego, pomimo solidnych argumentów dyskusantów prezentujących zdanie odmienne, pozostanę przy swoim. Potrzebujemy czasu, który zatrze w naszym "wędkarskim" społeczeństwie funkcjonującą ciągle mentalność postsowieckiego tryglodyty, pamiętającego dodatkowo "głód za Niemca". Wiem, wiem... przecież MY nie jesteśmy tacy ???? Jednakże... jak wygląda statystyczny model naszego wędkarstwa widzimy codziennie ☹️ O... przepraszam. Być może tylko ja mam pecha i od 30 ponad lat łowię w miejscach szczególnie dogodnych do obserwowania tego modelu na wodach naszego kraju. Ewentualnie, potrzebujemy prawdziwych gospodarzy wód, którzy zmianę owej mentalności potrafili by przyśpieszyć zwykłą "psychomanipulacją". Za przyjemność człowiek zapłaci wiele, za mięso już niekoniecznie, co automatycznie ograniczy ilość miłośników mięsa. Trwanie w przekonaniu, że masowy związek działający na obecnych zasadach będzie kiedykolwiek zdolny do odbudowy i podtrzymania rybostanu (mówimy cały czas o wodach P&L) jest mrzonką. Widać to po niektórych OS-ach, które są niczym innym, jak iskierkami kapitalizmu w "socjalistycznej" rzeczywistości ????Dlatego, wracając do "punktu wyjścia" tej dyskusji, która sama w sobie zrobiła się lekko abstrakcyjna i odbiega na manowce - muszkarstwo, przynajmniej dla mnie to sposób połowu, który jest najbardziej wysublimowany, wymagający wiedzy oraz szlifowania własnych umiejętności. Jednocześnie, ze względów "technicznych" jest bardzo "przyjazny" dla ryb, i w swojej pierwotnej postaci skuteczny w pewnych określonych okolicznościach i miejscach. To jednak nie jego wada, ale zaleta umożliwiająca korzystanie z kurczących się zasobów bez wywierania zbyt dużej presji na ograniczone środowisko. Presji, ponieważ jest nią nie tylko zabicie ryby, ale sam jej połów, a nawet pobyt w rzece. Widać to dobitnie po zdrapanych kolcami butów do brodzenia kamieniach w niektórych łowiskach. Dlatego połów z użyciem metody, która sama w sobie jest jakże niemodnym "samoograniczeniem", jest błogosławieństwem dla wody. A wody P&Ł są z reguły najbardziej wrażliwe na niekorzystny wpływ wszelkich czynników. Od środowiskowych, poprzez ludzkie, po "organizacyjne" tj. "opiekę" PZW ???? Wspomniana na początku dyskusji "popularyzacja" metody muchowej sprowadziła się do "doszlifowania" wyłącznie jej skuteczności, pozostałe aspekty i samą filozofię jej stosowania spychając na dalszy plan. Edytowane 16 Grudnia 2020 przez Jarek M 6 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hi tower Opublikowano 16 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2020 Pisał już o tym gdzieś @Sayonara. Łowiłem w Irlandii, Rosji, Francji,Szwecji, Norwegii, Finlandii, Chorwacji i Słowacji plus na wodach PZW, GRŁ, Wód Polskich oraz Gospodarstw Rybackich. Kartę mam 38 lat. Kontrolowany byłem jedynie na wodach PZW. Może problemem nie jest jedynie ochrona?To tak prowokacyjne zapytam czy poza Polską jeszcze gdzieś obowiązuje wymóg "racjonalnej gospodarki rybackiej"? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Marszal Opublikowano 16 Grudnia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2020 Najważniejsze w całym tym gadaniu o okresach, ochronie, etyce itd są trzy rzeczy:1. Lipieni do zdjęcia nie tarabanimy na brzeg, nie układamy na kamieniach a nawet trawie, zdjęcie robimy w wodzie, raz dwa i wypuszczamy rybę.2. Rybie która będąc w szoku po uwolnieniu płynie brzuchem do góry nie pozwalamy zejść z prądem w nadziei, że gdzieś tam ożyje, bo nie ożyje. Taką rybę musimy ustabilizować trzymając ją w normalnej pozycji, grzbietem do góry aż jej wróci świadomość. Może to chwilę trwać i trzeba być cierpliwym.3. Nie łowimy lipieni w czasie silnych mrozów ani upałów. W punkt. Zasady obowiązkowe dla wszystkich. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.