Skocz do zawartości

[Artykuł] 4 dni w szczupakowym raju


Melanzyk

Rekomendowane odpowiedzi

Dobrze się czyta takie przygody.

Ryby przepiękne, sposób łowienia bardzo w moim stylu, ten rok przełowiłem sporymi przynętami, w tym  Twoimi. Efekty niestety znacznie słabsze, bo i wody chyba uboższe, ale kilka razy znajomi zadziwili się  skutecznością wielkich gum. I co ciekawe, faktycznie brania miałem głownie na wysoko chodzące przynęty. Nie potrafiłem tego odczytać, bo zbyt rzadko coś się trafiło, ale  faktycznie teraz po analizie muszę przyznać, że gros brań miałem na wysoko prowadzoną gumę

Pozdrawiam i życzę pobicia tych pięknych rezultatów.

Tomek

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KONKRET !

Czapki z glów (jeśli ktoś czyta w czapce) !

 

Jakis czas temu wymienialismy poglady na temat wielkosci przynet na szczupaki i przyznaje ze wraz z uplywem czasu raczej coraz blizej mi do Twoich rozmiarow wabikow :)

Edytowane przez Guzu
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KONKRET !

Czapki z glów (jeśli ktoś czyta w czapce) !

 

Jakis czas temu wymienialismy poglady na temat wielkosci przynet na szczupaki i przyznaje ze wraz z uplywem czasu raczej coraz blizej mi do Twoich rozmiarow wabikow :)

 

Po tym łowieniu decyzja, którą przeciągałem w czasie o stworzeniu większej przynęty niż Baby Shad zapadła!

Brakowało mi czegoś większego w arsenale ze swojej "stajni". Tak powstał/a Mamma Shad ;) Taki Baby Shad na sterydach ;) 42cm.

 

post-49629-0-27154700-1608580757_thumb.jpg

 

Jakby coś to zapraszam na priv, luba na Fejsa jak masz to pogadamy dalej na temat czy rozmiar ma znaczenie  :D 

 

Pozdr

M

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Po tym łowieniu decyzja, którą przeciągałem w czasie o stworzeniu większej przynęty niż Baby Shad zapadła!

Brakowało mi czegoś większego w arsenale ze swojej "stajni". Tak powstał/a Mamma Shad ;) Taki Baby Shad na sterydach ;) 42cm.

 

IMG_2381.JPG

 

Jakby coś to zapraszam na priv, luba na Fejsa jak masz to pogadamy dalej na temat czy rozmiar ma znaczenie :D

 

Pozdr

M

Petarda :)

 

400 g czy 500 ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry tekst, nasuwa mi się jedno pytanie. Napisałeś że kolega zaczął rzucać 40cm czy to jest tak że jak czujesz/czujecie że miejsce jest grube albo mieliście jakieś brania to wtedy przesakujecie oczko wyżej na super duże przynęty? Pytam się bo jakoś nie widzę rzucania takimi przynetami cały dzień z drugiej strony uważam tak jak Wy że takie przynety mogą otworzyć wodę. I zastanawiam się kiedy najefektywniej takimi przynetami łapać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry tekst, nasuwa mi się jedno pytanie. Napisałeś że kolega zaczął rzucać 40cm czy to jest tak że jak czujesz/czujecie że miejsce jest grube albo mieliście jakieś brania to wtedy przesakujecie oczko wyżej na super duże przynęty? Pytam się bo jakoś nie widzę rzucania takimi przynetami cały dzień z drugiej strony uważam tak jak Wy że takie przynety mogą otworzyć wodę. I zastanawiam się kiedy najefektywniej takimi przynetami łapać.

Tomku, na codzień bym nie polecał łapania cały czas 40+, chociaż znam kilku wariatów, którzy tak robią ;) Jeden z nich zjechał do Polski w zeszłym roku a kilka tygodni temu na 40-tkę z łapy złowił Polską 120-tkę - nowy PB. Ja na wiosnę będę łupał Mamma Shadami od rana do wieczora dzień w dzień ale dlatego, że jestem ich twórcą i po prostu kocham to! 

Generalnie widzę to tak, łowienie przynętami 300g cały czas, a gdy zauwazamy, że pokazują się duże ryby i wiemy gdzie są wtedy przyduszamy przynętą 40+. Wiem, że dla wielu wydaje się to absurdalne, ale przyznam szczerze, że odkąd firma sg wprowadziła 30cm przynęty zaczęliśmy łowić więcej ryb i większe ryby a jak to mówią apetyt rośnie w miarę jedzenia! 

 

40cm przynęta, zwłaszcza w malowaniu biało pomarańczowym to doskonały "szukacz". Nawet jak ryba nie weźmie to się pokaże/odprowadzi przynęte. Wtedy klikamy waypoint i wiemy gdzie mieszka. Można ją pomęczyć w przyszłości :P

Kiedyś Łukasz z kolegą rzucając przynętami 27,5cm nie mieli kontaktów z rybami a po zmianie na 40cm woda się otworzyła, tak jakby. Nie złowili tego dnia ryby ale co się naoglądali to ich. Ryby były skupione w jednym miejscu i nawet po 2 na raz im odprowadzały 40-tki. Praktycznie co rzut pojawiały się ryby 110+ ale żadna nawet nie musnęła przynęty. Taki dzień.

Brania na taką przynętę są niesamowite. Tam już nie ma skubnięć bo szczupak wie, że w taki kąsek musi "przypierdzielić" jak najmocniej się da żeby zabić/ogłuszyć ofiarę jednym strzałem! 

 

Pozdr

M

Edytowane przez Melanzyk
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maćku,

Gratuluję wspaniałego wyniku. Powiedziałbym "lapoński", choć ryby nieco większe i bardzo, bardzo odpasione. Po lekturze nasunęła mi się taka uwaga... Czy zasadna w stosunku do treści artykułu - niech każdy oceni sam. Natomiast niewątpliwie poparta wieloletnim doświadczeniem wielu kilkudniowych wypraw wędkarskich, na 1, 2 i 3 łodzie.

 

Z Twojej relacji wnoszę (oczywiście mogę się mylić), że łowiliście ryby na dooooobrym ciśnieniu (jest na to i inne określenie :) ). Ewidentnie miały wielkie żarcie i wskazują na to zarówno pękate brzuszyska, jak i duży odsetek ryb największego kalibru. Z mojego doświadczenia wynika, że takie ryby nie biorą zawsze (tylko wystarczy im podać odpowiednią przynętę) tylko bardzo rzadko, ale bardzo intensywnie, na górce cyklu żerowego. Aktywne ryby, choćby było 8 i więcej metrów głębokości, będą stały np. na 2-4 metrach i spokojnie można je kusić przynętą, która nie idzie metr czy dwa pod powierzchnią wody. Powiem więcej: jeżeli aktywna ryba stoi na wodzie 8-9 metrów metr czy dwa nad dnem, spokojnie podniesie się do mocno pracującej przynęty prowadzonej na 2-3 metrach. I to nie są moje przypuszczenia, tylko pewność, poparta godzinami przepływanymi w trolu po spotach z jednoczesną obserwacją echa. Mam takie miejsce, gdzie odczyt jw. jest w zasadzie równoznaczny z braniem kilka- kilkanaście sekund później. Kiedy jednak na tej samej mecie ryby stoją przyklejona do dna (najczęściej jej wtedy nie widać), nie ma takiej opcji :) żeby wzięły z wysokiego prowadzenia. Trzeba im wtedy przejechać przynętą przed nosem/wrzucić im na głowę. Podobne doświadczenia miałem z rzecznymi szczupakami: jak nie żarły i stały pod opaską albo na krawędziach dołków trzeba było konkretnie opukać dno, żeby je sprowokować. Czy to gumą, czy woblerem.

 

Z głębszej wody miałem np. takie doświadczenia: jak stały między 10 a 5 metrem w zasadzie obojętne było, czy prowadzę na 8, 5, czy 3 metrach. Jak schodziły na 12-15m i głębiej, ciąganie przynęt po ok. 10, może 11 metrach praktycznie mijało się z celem.

 

Dobry tekst, nasuwa mi się jedno pytanie. Napisałeś że kolega zaczął rzucać 40cm czy to jest tak że jak czujesz/czujecie że miejsce jest grube albo mieliście jakieś brania to wtedy przesakujecie oczko wyżej na super duże przynęty? Pytam się bo jakoś nie widzę rzucania takimi przynetami cały dzień z drugiej strony uważam tak jak Wy że takie przynety mogą otworzyć wodę. I zastanawiam się kiedy najefektywniej takimi przynetami łapać.

 

Tomku,

Bardzo rzadko sięgam po przynęty dłuższe niż 20cm i to praktycznie zawsze lekkie i smukłe. Moje dniówki trwają od 8 do dooobrych kilkunastu godzin i czasem jest to łowienie z rzutu praktycznie non stop. Nie wyobrażam sobie grzania takim kotletem kilkaset g dłużej niż kilkadziesiąt minut. Także ten.. co kto lubi. I na ile kogo fizycznie stać. Z drugiej strony na prawie dziewiczej szczupakowej wodzie, na której łowię co roku, czasem brania na moją ulubioną przynętę - jerka 15cm jakby słabną i na 20cm ryby wchodzą bardziej pewnie. Ale to nadal nie jest rozmiar XXL. Raczej taki "normalny". A potem jadę na zimową wodę i przynętą wyjazdu jest gumka 12-15cm i łowi dobre metrówki, a nie jakieś szczury...

Regularnie, kiedy wiem, że w wodzie są wielkie ryby i dotyczy to zarówno szczupaków, jak i sandaczy, sięgam po większy rozmiar niż zwykle. Zawsze, kiedy nie biorą na typowe wabiki, tzw. pewniaki. Czasem działa, czasem nie. Ale żeby tak cały czas - zdecydowanie niekoniecznie ;) Wolę lżej, niż ciężej.

 

Aaaa, byłbym zapomniał: wiele razy się zdarzało, że na mecie totalnie spałowanej typowymi, szczupakowymi przynętami wobler 9-10-11cm czynił cuda.

Edytowane przez krzysiek
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musky 12oz ile rzeczywiście pociągnie?

650-700 to jest max. Jest to najmocniejszy kijek ze stajni St.Croix z tego co mi wiadomo, który się nadaje do rzucania takimi przynętami.

 

I pytanie, macie super wodę trollingujecie tam za szczupłymi? Wtedy możnaby założyć 2kg przynętę 70cm i zobaczyć co się stanie B)

Trollingujemy czasami, ale ja wole zdecydowanie łowienie z łapki i do trolla ruszam w ostateczności. 

 

Maćku,

Gratuluję wspaniałego wyniku. Powiedziałbym "lapoński", choć ryby nieco większe i bardzo, bardzo odpasione. Po lekturze nasunęła mi się taka uwaga... Czy zasadna w stosunku do treści artykułu - niech każdy oceni sam. Natomiast niewątpliwie poparta wieloletnim doświadczeniem wielu kilkudniowych wypraw wędkarskich, na 1, 2 i 3 łodzie.

 

Z Twojej relacji wnoszę (oczywiście mogę się mylić), że łowiliście ryby na dooooobrym ciśnieniu (jest na to i inne określenie :) ). Ewidentnie miały wielkie żarcie i wskazują na to zarówno pękate brzuszyska, jak i duży odsetek ryb największego kalibru. Z mojego doświadczenia wynika, że takie ryby nie biorą zawsze (tylko wystarczy im podać odpowiednią przynętę) tylko bardzo rzadko, ale bardzo intensywnie, na górce cyklu żerowego. Aktywne ryby, choćby było 8 i więcej metrów głębokości, będą stały np. na 2-4 metrach i spokojnie można je kusić przynętą, która nie idzie metr czy dwa pod powierzchnią wody. Powiem więcej: jeżeli aktywna ryba stoi na wodzie 8-9 metrów metr czy dwa nad dnem, spokojnie podniesie się do mocno pracującej przynęty prowadzonej na 2-3 metrach. I to nie są moje przypuszczenia, tylko pewność, poparta godzinami przepływanymi w trolu po spotach z jednoczesną obserwacją echa. Mam takie miejsce, gdzie odczyt jw. jest w zasadzie równoznaczny z braniem kilka- kilkanaście sekund później. Kiedy jednak na tej samej mecie ryby stoją przyklejona do dna (najczęściej jej wtedy nie widać), nie ma takiej opcji :) żeby wzięły z wysokiego prowadzenia. Trzeba im wtedy przejechać przynętą przed nosem/wrzucić im na głowę. Podobne doświadczenia miałem z rzecznymi szczupakami: jak nie żarły i stały pod opaską albo na krawędziach dołków trzeba było konkretnie opukać dno, żeby je sprowokować. Czy to gumą, czy woblerem.

 

Z głębszej wody miałem np. takie doświadczenia: jak stały między 10 a 5 metrem w zasadzie obojętne było, czy prowadzę na 8, 5, czy 3 metrach. Jak schodziły na 12-15m i głębiej, ciąganie przynęt po ok. 10, może 11 metrach praktycznie mijało się z celem.

 

 

Tomku,

Bardzo rzadko sięgam po przynęty dłuższe niż 20cm i to praktycznie zawsze lekkie i smukłe. Moje dniówki trwają od 8 do dooobrych kilkunastu godzin i czasem jest to łowienie z rzutu praktycznie non stop. Nie wyobrażam sobie grzania takim kotletem kilkaset g dłużej niż kilkadziesiąt minut. Także ten.. co kto lubi. I na ile kogo fizycznie stać. Z drugiej strony na prawie dziewiczej szczupakowej wodzie, na której łowię co roku, czasem brania na moją ulubioną przynętę - jerka 15cm jakby słabną i na 20cm ryby wchodzą bardziej pewnie. Ale to nadal nie jest rozmiar XXL. Raczej taki "normalny". A potem jadę na zimową wodę i przynętą wyjazdu jest gumka 12-15cm i łowi dobre metrówki, a nie jakieś szczury...

Regularnie, kiedy wiem, że w wodzie są wielkie ryby i dotyczy to zarówno szczupaków, jak i sandaczy, sięgam po większy rozmiar niż zwykle. Zawsze, kiedy nie biorą na typowe wabiki, tzw. pewniaki. Czasem działa, czasem nie. Ale żeby tak cały czas - zdecydowanie niekoniecznie ;) Wolę lżej, niż ciężej.

 

Aaaa, byłbym zapomniał: wiele razy się zdarzało, że na mecie totalnie spałowanej typowymi, szczupakowymi przynętami wobler 9-10-11cm czynił cuda.

 

Krzyśku, nie do końca się zgodze ze tym, że ryby by brały niezależnie co wrzucimy do wody. W opisanym w artykule dniu daje przykład, łowienia w złym miejscu (trzcinowiska) gdzie łowimy małe ryby oraz drugi przykład łowienia w dobrym miejscu ale nie odpowiednią wielkością przynęt (czyt. śledzący nas klient). Bardzo często zdarzało mi się spływanie z wody po dniu konia, gdzie krew ściekała jeszcze po obu łapach w momencie gdy napotkani na slipie lokalni wędkarze mówili, że to był "slow day".

 

Mam materiały filmowe z dni gdy walimy z Łukaszem co chwilę podwójne hole, łapiemy kilka metrówek i masę ryb 95+ w momencie gdy 4 dryfujące obok łodzie nie łowią prawie nic. Zmienialiśmy skanowiska i łowiliśmy ryby dosłownie wszedzie. 24 duże ryby tego dnia w momencie gdy inni łowili po 2-3 ryby na łódź. Naszą przewagą było to, że łowiliśmy na grubo - wtedy złowiłem swoją pierwszą metrówkę na 40cm przynętę. Pierwszy rzut troutem 40 i jeb branie nie zacięte, drugi rzut branie nie zacięte, trzeci rzut ryba 105cm. Później powróciłem do Baby Shada i złowiłem meeega grubą rybę 113cm. Kolejnym bardzo ważnym powodem naszego sukcesu tego dnia było posiadanie dwóch dryfkotw. Wiatr 50km/h, ogromna fala i wszyscy inni posiadający 1 dryfkotwę. Szybszy dryf = szybsze prowadzenie przynęty, oraz oddanie mniej rzutów w stanowiskach gdzie stoją ryby. My byliśmy tego świadomi, oni nie ;)

 

Napisałeś wyżej, że zwykle nie łowisz więcej jak 18cm. Szczerze polecam, połap z 10 wypadów przynętami 30+/300g z łapy a być może zmienisz zdanie. U nas wprowadzenie przynęt 30+ było wskoczeniem na inny, dotychczas nie spotykany dla nas poziom wędkarstwa. 

Jeżeli chodzi o rzucanie 300g+ to w momencie gdy posiadasz dobrze sklompletowany zestaw to nie jest naprawde takie trudne. Według mnie nie ma różnicy w rzucaniu przynęta 100g czy 300g jeżeli mamy do tego odpowiednie narzędzie. Tutaj dla przykłady masz mój film z początków łapania Baby Shadami:

 

 

W tym filmie łowienie nieodpowiednim sprzętem to była męczarnia. Teraz jak posiadam do tego odpowiednie narzędzie to się łowi inaczej i rzucanie to czysta przyjemność. Kiedyś, gdy wprowadzałem do obrotu Piranie, wszyscy na jerkbaicie pisali, że jestem szalony i że nie da się cały dzień jerkować przynętą 100g. Zgadnij co, mój 7 letni syn mimo, że potrafi świetnie czytać, nie czyta jeszcze Jerkbaita i nie wie, że nie powinien rzucać Piraniami bo są za duże ;)

 

Uważam, że każdy zdrowy dorosły facet nie powinien mieć problemów z łowieniem 300g+. Oczywiście jeżeli ktoś ma przeciwskazania medyczne to nie radzę łowić na grubo, ale wszystkich innym szczerze polecam! 

 

Pozdr

M

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...