Skocz do zawartości

K2


croock

Rekomendowane odpowiedzi

Kejtu w końcu zostało zdobyte zimą, Sherpowie przejdą do historii jako pierwsi z tlenem czy bez w tym kontekście nie ma to znaczenia teraz jest pole do popisu dla tych, którzy wejdą zimą bez wspomagania dodatkowym tlenem, od początku zaporęczuja drogę bez jego wspomagania i zrobią to do końca lutego najlepiej w małym zespole , myślę że po twicie Bieleckiego ma on teraz jeszcze większą determinację żeby to zrobić i tego mu życzę żeby to było wyjście bez jakiegokolwiek dopingu, zupełnie czyste...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...i przy tych kryteriach będzie to niemal jednoznaczne z próbą samobójczą. Podziwiam Pustelnika za to, że jako jeden z niewielu potrafił powiedzieć: dość. Czy w przypadku złej pogody, czy by pomóc zejść drugiej osobie. Kukuczka, Rutkiewicz, Hajzer...czasem można odnieść wrażenie, że ukoronowaniem kariery himalaisty jest dla niego pozostanie w tych górach. Niby własny, autonomiczny wybór, choć nie pozbawiony egoizmu, bo rzadko się zdarza, by na powrót nie czekali w kraju najbliżsi.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie Bieleckiego to do niedawna był to mocny kondycyjnie turysta. Dopiero od niedawna zaczął się wspinać sportowo na dobrym poziomie. Jak jest taki kozak to zapraszam go na Świetlistą Ścianę na Gascherbrum IV - tutaj drugie przejście wraz z wejściem na wierzchołek będzie nie gorszym wynikiem od K2 dla Nepalczyków.

 

PS Doping był w górach zawsze. Herman Buchl wszedł na Nanga Parbat kompletnie naćpany. W 1980 roku na Evereście też spali na terenie.

Edytowane przez Pawgas
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otworzyłeś Maćku ranę w moim sercu. Dla mnie od wielu lat, każda relacja z walki o zdobycie K2 to bolesne wspomnienie mojej Wspaniałej koleżanki Dobrusi Miodowicz-Wolf. Wszyscy mówili na nią "Mrówka" bo była malutka jak mrówka i tak samo pracowita i silna a przede wszystkim silna duchem. Pozostała wysoko pod K2 ratując skutecznie życie innego himalaisty (nie Polaka). Dla mnie sukces Szerpów to hołd i spełnienie dla takich ludzi jak Mrówka ...

Edytowane przez BOB
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratulując Nepalczykom, w sumie bardzo się cieszę, że nie zrobili wszystkiego co tam jest do zrobienia. Zamknęli książkę pt "K2 zimą", ale jest jeszcze miejsce na epilogi: bez O2, na lekko, mały zespół, na szybko, zmodyfikowaną drogą czy bez szalika. Ludzie gór wysokich jeszcze będą tam działać i przysparzać obserwatorom i fanom trochę emocji. Kolejni będą łamać bariery, ryzykować na granicy życia i śmierci, wielu zginie,  a twierdzenie że to niemal jednoznaczne z próbą samobójczą jest bardzo obraźliwe dla tych ludzi. Jak powiedział Wielicki - Nikt nie idzie w góry umierać, każdy wyrusza z głęboką pewnością, że wróci. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Użyłem takiego sformułowania, bo postrzegam większość himalaistów, jako społeczność górskich narkomanów, wystawiających swój organizm na próbę wytrzymałości. W zderzeniu z ekstremalnymi warunkami często próba kończy się tragicznie. Proponuję obejrzenie odcinka "Himalaistów" o Wandzie Rutkiewicz. To ciekawy przyczynek do dyskusji na temat wyborów podejmowanych w życiu i tego, że ktoś może czuć się samotny i wyalienowany, a jednak jego brak unieszcześliwia wielu ludzi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak, to dobre porównanie - narkotyk. Ale jak by się dobrze przyjrzeć to każda pasja jest jak heroina. Zgadzam się,

że skala poświęceń i wyrzeczeń jest ogromna, ale mechanizmy są dokładnie takie same, bo czym różnie się himalaista powyżej 8000 o wędkarza na lodzie poniżej 5cm ;-). Nie mówimy o logice postępowania, ale każdy dał by się "powiesić" za górę/rybę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...i brakiem mózgu u wędkarza, wchodzącego na taki lód. Jak widzę za oknem półtorametrowe fale, to nie przychodzi mi na myśl, że mogą nieźle brać, więc trzeba się pakować na łódź. Raczej przypominam sobie, że w domu ktoś na mnie czeka, wobec czego lepiej zrobić sobie kawę i poprzeglądać przynęty w pudełkach. Zubożona wersja mojego hobby nie wywołująca jakiegoś dyskomfortu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj jest kilka aspektów.
Fajnie współpracowali. W naszym wydaniu wyglądałoby tak, że Bielecki i Urubko zostawiliby w tyle słabszych kolegów i ścigaliby się miedzy sobą kto pierwszy wejdzie.
Samego Bieleckiego bym nie umniejszał. Żaden turysta, w ostatnich latach najsilniejszy harpagan.
Ich komentarze mi się nie podobają. Raz, że są różne interpretacje. Jeden chce po prostu zdobyć, drugi w konkretny sposób. A jeszcze kolejny może chce zwiększyć prawdopodobieństwo przeżycia? Sporo osób nie wraca z K2, to nie kwestia źle dobranego kombinezonu. Ja bym miał w poważaniu opinie innych i wchodziłbym tak, aby wrócić...

Samo zdobywanie odbieram nie w kategoriach sportowych, ale przełamywania ludzkich ograniczeń. Dwie trzecie szaleństwa i jedna trzecia pasji. Zawsze podaję za przykład, że są bardziej walnięci ode mnie. Dla porównania wędkarstwo to jedna piąta szaleństwa i 4 piąte pasji.
Moim zdaniem, to zajecie dla ludzi samotnych, pod które trzeba poświęcić całe życie. Jeśli ktoś założył rodzinę - skrajnie egoistyczne i nie fer.

Polacy zawsze byli wytrzymali i zawzięci. Stąd taki, a nie inny dorobek. To jest skrojone pod nas, w przeciwieństwie do np. wyrachowania w polityce międzynarodowej, czy też organizacji pracy...

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polacy zawsze byli wytrzymali i zawzięci. Stąd taki, a nie inny dorobek. To jest skrojone pod nas, w przeciwieństwie do np. wyrachowania w polityce międzynarodowej, czy też organizacji pracy...

Silne geny (nie bez powody 4 promile to początek imprezy :D) i wrodzony upór (Co?! Ja nie dam rady?!).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na himalaiźmie się nie znam a pewnie większość, komentujących słowa Bieleckiego, też nie. A największym szczytem w ich wykonaniu była Gubałówka. No dobra niech będzie że Kasprowy :-)

Skąd wiecie co dzieje się na wysokości choćby 5000 metrów po tygodniu siedzenia w namiocie przy minus 25 stopniach i cholernym wietrze? Nie mówiąc już o 7 czy 8 tysiącach bo tam docierają nieliczni.

 

 

Teraz ja wsadzę kij w mrowisko:-)

Proste porównanie z naszego podwórka.

Czy łowienie z echosondą jest dopingiem czy nie? :-)

Czy nawet gdy nie mamy na łodzi sondy to nie wspomagamy się tym gdzie łowią Ci z sondami?

 

Może z tym tlenem jest podobnie?

 

Ps. Widzę na jb wiele zdjęć pięknych ryb. Oczywiście gratuluję łowcom. A czy ktoś napisze o tym że pływał z przewodnikiem?

Czy gdy ja złowię piękny okaz bez tych wspomagaczy to będzie większy sukces czy nie? :-)

Może warto z tej strony na to popatrzeć :-)

Edytowane przez przemo_w
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na himalaiźmie się nie znam a pewnie większość, komentujących słowa Bieleckiego, też nie. A największym szczytem w ich wykonaniu była Gubałówka. No dobra niech będzie że Kasprowy :-)

Skąd wiecie co dzieje się na wysokości choćby 5000 metrów po tygodniu siedzenia w namiocie przy minus 25 stopniach i cholernym wietrze? Nie mówiąc już o 7 czy 8 tysiącach bo tam docierają nieliczni.

 

 

Teraz ja wsadzę kij w mrowisko:-)

Proste porównanie z naszego podwórka.

Czy łowienie z echosondą jest dopingiem czy nie? :-)

Czy nawet gdy nie mamy na łodzi sondy to nie wspomagamy się tym gdzie łowią Ci z sondami?

 

Może z tym tlenem jest podobnie?

 

Ps. Widzę na jb wiele zdjęć pięknych ryb. Oczywiście gratuluję łowcom. A czy ktoś napisze o tym że pływał z przewodnikiem?

Czy gdy ja złowię piękny okaz bez tych wspomagaczy to będzie większy sukces czy nie? :-)

Może warto z tej strony na to popatrzeć :-)

 

Bycie na 8000 m npm nie znaczy że jesteś wspinaczem choć oczywiście warunki tam panujące są nie sprzyjające. Rasowym alpinistą dla mnie jest ktoś kto ma trudne, techniczne przejścia w górach niższych. Mamy niestety takie czasy, że ważne jest tylko to co jest naj. Niestety efekty tego pędu w połączeniu z grubym portfelem widać na himalajskich szczytach - zamarznięte zwłoki w kolorowych kurtkach z najlepszych tkanin wyścielają drogę na szczyt następnym śmiałkom. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam moją mamę, która jako przewodnik po Beskidach kumplowała się z himalaistką, a ta koleżanka przyjaźniła się z Wandą.
I jeszcze znam kolegę z pracy który kumpluje się z naszym słynnym himalaistą (dla podpowiedzi rekord z 17.2.1980) i wchodził na sporo szczytów w tym Aconcaguę.

A już tak na poważnie, to nie ma co wskazywać na oczywistości. Mamy inne pasje. Łowimy ryby i na tym punkcie mamy szajbę. Nie udowadniamy tutaj wyższości jednego sprzętu nad drugim, nie dyskutujemy o najlepszych sposobach na aklimatyzacje.
Rozmowa jest na bardzo dużym stopniu ogólności z perspektywy naszej, czyli głównie kibiców i odbiorców informacji o kolejnych złamanych granicach.

Co do mnie, to gdy żona po otwarciu granic zacznie wchodzić na trochę poważniejsze góry niż Rysy, to będę jej towarzyszył. Na razie nie widzę takiej potrzeby, radzi sobie. Tak najnormalniej wolę iść na ryby.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może z tym tlenem, o którym tu jest w kontekscie dopingu jest tak naprawdę trochę inaczej. Pan X zbobył jako pierwszy szczyt Y. Zasadzali się na niego panowie Z i V. Coś trzeba z tym fantem zrobić. X wszedł z tlenem to ja wejdę bez i też będę pierwszy. Współzawodnictwo w nowej, trudniejszej kategorii. Chyba szala się przelała, gdy na Everest zaczęły wchodzić tłumy turystów pod tlenem. Inne ośmiotysięczniki też stały się celem turystycznym. Góry niegdyś zastrzeżone dla sportowców z wybitnymi predyspozycjami, wiedzą i doświadczeniem zamieniły się w deptak i wakacyjną rozrywkę rozkapryszonych bogaczy. Coś trzeba było z tym zrobić. Jeden wymyślił zjeżdzanie na nartach, inny nową drogę, jeszcze inni podchwycili wspinaczkę bez tlenu. W imię obrony swojego imienia i wyższych umiejętności. Nawet kosztem większego ryzyka, bo góry potrafią wyczuć słabe punkty i wykończyć szarżujących zuchwalców.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Komentowanie wyczynów himalaistow przez wedkarzy, serio? Szczyt niekompetencji.

Fani relaksu weekendiwego opiniuja lowcow adrenaliny realnie ryzykujacych zycie. No "emocje jak na rybach"

 

Ciekawe jak to by bylo w druga steone - czy himalaisci tez na swoich forach komentują rekordy wędkarskie np. karpie z Wiadomosci Wedkarskich?

Albo w tych namiotach na 8000npm gadaja o filmach Jakuba Wagnera, czekajac na lepsza pogode aby atakowac szczyt. Zupelnie jak my teraz zimą, zamiast isc na ryby to klikamy glupoty...

 

Do tego absurdu dorzuce jeszcze pytanie o wedke, bo widze ze ludzie na tym forum juz glupsze zadawali - jaki travel sie nada powyzej 8000npm w himalaje zimą?

Bo "na bezrybiu i rak ryba". A te himalajisty te raki gubią czasem...

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...