Skocz do zawartości
  • 0

ofiary wędkarstwa


cezorator

Pytanie

Będąc tydzień temu na plaży w Świnoujściu wsród przebywających tam ptaków zobaczyłem ptaka będącego ofiarą wędkarstwa:

 

 

Żal mi się zrobiło biedaka, ale niestety był zbyt płochliwy by go złapać i uwolnić z wątpliwej ozdoby.

 

Ciekawe czy komu z Was udało sie spotkac jakąś inną ofiare wedkarstwa ????

A może macie jakieś fotki tych ofiar ???

 

Ps tylko proszę nie pokazujcie fotek swoich żon :D :D :lol: :lol: :lol:

 

 

 

 

post-151-1348913364,0516_thumb.jpg

post-151-1348913364,1185_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Pierwszy przypadek to kilka metrów dratwy uwiązanej do pomostu. Na drugim jej końcu kaczka krzyżówka z hakiem wbitym w dziób, żeby ją uwolnić konieczne było rozcięcie haczyka. Kolejną,całe szczęście niedoszłą ofiarą był mlody łabędź na skraju trzciny zaplątany w kilkanaście metrów plecionki. Udało się go uwolnić, chociaż operacja nie należała do łatwych ze względu na pilnujących go rodziców. Z miłą chęcią nogi bym z d... powyrywał tym którzy zostawili te pułapki nad wodą.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Żony... najwieksze ofiary wedkarstwa  :D

"Moja" największa ofiara wędkarstwa, wcale nie protestuje przeciwko mojej pasji, wręcz przeciwnie. Ostatnio nawet wyraziła chęć wspólnej wyprawy, ze spinem na pokładzie.

Oprócz ryb jedyną moją ofiarą hobby, stał się nietoperz oplątany plecionką w nocnym spinningowaniu. Po odplątaniu i odpoczynku na pokłądzie, zniknął niepostrzeżenie w czeluściach nocy. Inna ofiara, ale to już kolegi na pokładzie, to mewa, także uwolniona z plecionki i gumy, dziarsko pofrunęła w przestworza. Choć darła się i próbowała dziobać z wielką pasją.

Więcej grzechów nie pamiętam, nie licząc ryb.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

No potrafią, potrafią :D Z czasem człowiek zaczyna już rozróżniać pstryki z pod wody z tymi z nad wody ;)

 

A co do ofiar to w zeszłym roku miałem bobra a dwa lata wstecz łabędzia...w obu przypadkach jedynym słusznym rozwiązaniem okazało się przecięcie pletki :( Bobra bym przyciągnął ale co potem? Z łabędziem nie miałem szans, gdyż wziął na delikatnym sprzęcie... Może rzeczywiście warto chociaż zadziory zaginać.Z bobrem jest ten problem że  po złowieniu trzeba go koniecznie czochrać....polecam dla starszych kolegów.... :P

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Za dzieciaka złapałem łabędzia za skrzydło (wiatr zniósł ruskiego woblera w czasie rzutu) O mało nie przypłaciłem tego palcem. Łabędz próbował wystartować a ja próbowałem urwać żyłkę. Wtedy lowiło się na 0.30~0.40 zaplątała mi się o palec...

Na szczęście wobler puścił. Ptak odpłynoł z zqkrwawionym skrzydłem. Ja zakończyłem lowienie z naciętym do kości palcem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Za gowniarza kiedyś na gliniankach zahaczyłem traszkę (wtedy jeszcze nie bardzo wiedziałem co to) , wzięła na czerwonego robaczka. Pięknie ubarwiona z tym swoim "pióropuszem" i pomarańczowym brzuszkiem... i teraz weź pan to do ręki (miałem chyba z 11 lat nie więcej) i odczep  :) dobrze, że haki od ruskich były bez zadziorów bo ojciec pozaginał żeby sobie łebki ciuchów nieporozdzierali hehe szkoda tylko, że kasetę VHS z Godzillą nie schował  głębiej w barku  :D  po takim kinie portki miałem pełne i do dziś leję z kuzyna jak mnie błagał żebyśmy uciekali :)

Edytowane przez PLnK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

 

No potrafią, potrafią :D Z czasem człowiek zaczyna już rozróżniać pstryki z pod wody z tymi z nad wody ;)

 

A co do ofiar to w zeszłym roku miałem bobra a dwa lata wstecz łabędzia...w obu przypadkach jedynym słusznym rozwiązaniem okazało się przecięcie pletki :( Bobra bym przyciągnął ale co potem? Z łabędziem nie miałem szans, gdyż wziął na delikatnym sprzęcie... Może rzeczywiście warto chociaż zadziory zaginać.Z bobrem jest ten problem że  po złowieniu trzeba go koniecznie czochrać....polecam dla starszych kolegów.... :P

 

Bobry do czochrania to już gatunek na wyginieciu,teraz wszystkie gładkie.Szkoda,ale może kiedyś populacja się odrodzi.Trzeba by ostatnie egzemplarze wziąć pod ochrone.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Bobry do czochrania to już gatunek na wyginieciu,teraz wszystkie gładkie.Szkoda,ale może kiedyś populacja się odrodzi.Trzeba by ostatnie egzemplarze wziąć pod ochrone.

Ten gatunek (do czochrania) łatwo odtworzyć, ale dla mnie może nie istnieć :D . Jeśli chodzi stricte o bobry, to widać co ochrona gatunku potrafi. W ciągu kilku lat, populacja z małej grupy rozrosła się błyskawicznie. Teraz po kilkunastu (może kilkudziesięciu) latach, gatunek zalał całą Polskę. To samo tyczy się kormoranów i wielu innych gatunków.

Z opisów wynika jasno, przypadkowymi ofiarami bywają głównie zwierzęta latające, ptaki i ssaki, inne wypadki to rzadkość. Pocieszające jest to, że zdecydowana większość choć lekko poszkodowana, wraca w zdrowiu do domu. Oprócz ryb, nasza pasja nie przysparza naturze wielu ofiar. Większą "ofiarą" jest przybrzeżna natura. Walające się wszędzie opakowania wędkarskie, butelki, puszki itp przyprawiają o złość, a każde podniesienie poziomu wody w rzekach, roznosi śmieci na wiele kilometrów.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...