Skocz do zawartości

Czym zarybiać, wylęg vs. kroczek


DP Fishing

Rekomendowane odpowiedzi

Moja znajomość awifauny zagród wiejskich jest na poziomie przeciętnego zjadacza drobiu, poza tym mam kilka różnych fajnych kapek. Wydawało mi się jednak, że drobiarze obsadzają kurniki puchatymi kurczątkami a nie dwukilogramowymi brojlerami.

Pamiętaj że ryba im starsza tym więcej iskry składa. A kura nie;) Dlatego to właśnie te duże są najbardziej cenne. Edytowane przez DP Fishing
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż dlatego jeśli chcemy mieć rybniejsze wody to zakup materialu zarybieniwego powinen uwzgledniać jak najwiekszą przeżywalność w stosunku do ceny. A nie zakupy generujace jak największy zysk w ośrodku zarybieniowym.

Edytowane przez DP Fishing
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętaj że ryba im starsza tym więcej iskry składa. A kura nie;) Dlatego to właśnie te duże są najbardziej cenne.

 W którymś ubiegłorocznym numerze WW jest o tym. Wszyscy wiedzą, ale i tak działają wbrew logice. Górny wymiar ochrony - i narybek za darmo. Ale - taki szczupok metrowy ile un leszczy zeżre...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co nie zmienia faktu że należy wziąć pod uwagę że kolejne 45% ryb nie przeżyje i nadal nie odbędzie tarła.

 

A w drugim przypadku mamy 3 letnie ryby daj my na to 80 000kg × 25 zł kg = 2000 000 + ich wylęg wart więcej niż 1 000 000 który zaiwestowałeś.

 

Więc nie opłaca ci się kupować wylęgu i kropka.

 

Po twojemu zamiast 10 jaj kup kure i najedź tych jajek. A potem i tak kura ci zostanie zniesie więcej jaj.

Czytam, widzę że jesteś mądrzejszy od ichtiologów. Jeśli by tak było jak piszesz , to pewnie by tak robili.

A uwierz że są tacy którym zależy i mają wiedzę której Ty nie posiadasz. Ale Ciebie nie przekona nikt . Trudno, internet to przyjmie. Bez odzewu.

 

 

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

Edytowane przez jacekp29
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż dlatego jeśli chcemy mieć rybniejsze wody to zakup materialu zarybieniwego powinen uwzgledniać jak najwiekszą przeżywalność w stosunku do ceny. A nie zakupy generujace jak największy zysk w ośrodku zarybieniowym.

Po pierwsze ro może admin wyłączy tą dyskusję z wątku o Zegrzu bo zamulamy wątek.

 

A nie przyszło koledze na myśl, że może im mniejsza ryba tym cały proces jest bardziej opłacalny? Nawet na logikę ekonomiczną. Skoro hodowca przez 2 lata hoduje/produkuje daną rybę to musi uwzględnić koszty hodowli/produkcji tej ryby. Za free tego nie robi. Cena musi zawierać straty, płace, energię, amortyzację sprzętu, koszty pasz i w końcu zysk. To może lepiej, zamiast nabijać mu kieszeń, kupić wylęg i nie płacić tego wszystkiego ????.

 

To naprawdę nie jest taki temat na 2 wzorki. Każda woda jest nieco inna, każdy rok przebiega inaczej. Raz jest długa zima, innym razem sucha wiosna, kiedy indziej idzie wysoka woda i mętnica. Na jednym zbiorniku presja wędkarką jest duża na innym nie, za to są kormorany i wydry itp. itd. Kilka elaboratów można napisać.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i kolego tu właśnie jest pies pogrzebany. Bo biorąc wylęg bieżemy "na siebie koszty i ryzyka". A gdy kupujesz odchowaną rybę która ma duże szanse na przeżycie te koszty poniósł usiebie już hodowca. I ważne teraz aby kupić rybę w takim stadium rozwoju aby przeżywalność była duża a cena mała. A kupując wyleg przeżywalność jest znikoma. I dlatego im ryba którą kupimy szybciej się rozmnoży tym szybciej kasa się zwróci. I to jest ekonomicza logika.

Edytowane przez DP Fishing
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam, widzę że jesteś mądrzejszy od ichtiologów. Jeśli by tak było jak piszesz , to pewnie by tak robili.

A uwierz że są tacy którym zależy i mają wiedzę której Ty nie posiadasz. Ale Ciebie nie przekona nikt . Trudno, internet to przyjmie. Bez odzewu.

 

 

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

Wiesz twoja opinia jest trochę krzywdząca.

Niewiem czemu tak uważasz ale nie jest tak jak piszesz. Pytanie czy to ichtiolog decyduje o zakupach i rozdysponowaniu środków pieniężnych . Co z tego że mamy naprawdę fajnych fachowców jak i tak związek zarybi wodę karpiem, amurem lub jezioro sumem który tam nie występował bo węgorz za drogi. Przecież to znane przpadki. No i oczywiście jesiotrem bo jest dofinansowanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i kolego tu właśnie jest pies pogrzebany. Bo biorąc wylęg bieżemy "na siebie koszty i ryzyka". A gdy kupujesz odchowaną rybę która ma duże szanse na przeżycie te koszty poniósł usiebie już hodowca. I ważne teraz aby kupić rybę w takim stadium rozwoju aby przeżywalność była duża a cena mała. A kupując wyleg przeżywalność jest znikoma. I dlatego im ryba którą kupimy szybciej się rozmnoży tym szybciej kasa się zwróci. I to jest ekonomicza logika.

Kupując wylęg nie bierzemy kosztów hodowcy typu ZUS, płace, prąd, amortyzacja. Nie oświetlamy rybom jeziora, nie leczymy ich, nie karmimy. Musimy uwzględnić straty naturalne, ale też hodowca uwzględnia swoje straty, w cenie którą płacimy. Prowadzi działalność gospodarczą, musi je uwzględnić by mu się kalkulowało. Nie jest instytucją charytatywną. My ze swojej strony chcemy zminimalizować straty naturalne. I tu jest rola ichtiologa, który ma dobrać miejsce, czas, metodę i rodzaj materiału zarybieniowego, który będzie najlepszy. Powinien to być wylęg, ale jeśli są jakieś szczególne warunki to trzeba rozważyć inną rybę.

 

Kilka cyferek, a potem pewna historyjka młodzieżowa  :) .

Odwołując się do wcześniejszej tabelki. Cena wylęgu (1000 szt.) i dwulatków (kg) jest taka sama- 15,5 PLN . Przyjmijmy, że w pierwszym roku śmiertelność sięga 99,5%, a w drugim 50%.  Wychodzi nam, że po 2 latach mamy z 1000 sztuk wylęgu 2,5 ryby. Dwulatek hodowlany waży ponad 0,5 kg. Dla przykładu niech wchodzą 2 ryby na kilo. Czyli jesteśmy do przodu. Do tego mamy rybę dziką, zadomowioną w środowisku i przez te w 2 lata oddziaływującą pozytywnie na to środowisko.

 

A teraz obiecana historyjka. 

Był sobie Karol i Mietek. Karol miał w życiu szczęście. Był długo oczekiwanym dzieckiem, miał mądrych rodziców. Mieszkał na osiedlu strzeżonym, dowozili go do prywatnej szkoły, miał nawet lekcje klarnetu i prywatnego dietetyka. Mietek za to miał nie bardzo. Mieszkał dzieciak na Pradze, rodzeństwa miał dużo, ale chorowite i większość zmarło. Rodzice się nim nie przejmowali. Wychowała go ulica. Wie gdzie można dostać łomot (zwłaszcza od grubego Zdzicha), wie gdzie jest dobry kebab i wie gdzie jest hamburger "drugiej świeżości". Ma też paru kumpli, z którymi tępi młodych "leszczy" na dzielnicy. Radzi sobie, choć stracił ząb i ma szramę na policzku.

No i jak to w bajce. Karolkowi powinęła się noga. Wylądował na Pradze z kilkoma groszami i klarnetem  :P . Na początek kupił hambuksa i mocno pożałował. Błoto i błoto. Jak się otrząsnął to poszedł do miejscowego klubu. Postanowił wyrwać jakąś tutejszą piękność. Imponując jej umiejętnością gry na klarnecie  ;) . Niestety dostał dwa szybkie strzały od grubego Zdzicha i tak skończyły się jego marzenia o nowych Karolkach.

A Mietek powolutku. "Leszczy" trzebi jak trzebił, nawet Kryśkę zbałamucił jak gruby Zdzichu się nawalił.

 

I na tym koniec opowiastki. Pytanie jest tylko jedno- lepszych dwóch Karolów czy dwóch i pół  :D  Mietków?

Edytowane przez Mysha
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze , a co do zarybiania przecinkami to przecież co roku je wpuszczają i efekty każdy widzi od lat , że ryb jest mało, a gdy wpuszczają większe ryby to ryby są ale tylko przez chwilę z powodu tego , że zarybienia większymi rybami robią w za małych ilościach i niesystematycznie oraz dlatego , że są odławiane przez rybaków

 

dajcie se spokój z wylęgiem no chyba, że chcecie czekać na metrowe szczupaki 10 lat znaczy szczupaki.. szczupaka bo to będzie jakaś pojedyncza sztuka

 

po co wylęg jak przy większej ilości szczupaków, które mogą mieć naturalne tarło wylęg powstanie w sposób naturalny

 

pzw chodzi o koszt zarybienia krótkoterminowy ,a  nie o to , że tak jest lepiej i żeby było więcej ryb stąd wolą zarybienia robić przecinkami bo wiadomo , że większe ryby są droższe

Edytowane przez tomex11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale ciągle nie bieżesz pod uwagę że ten większy się wytrze. I szybciej odbudujesz stada tarłowe. A co jest lepsze dla łowiska? Bardzo dużo podrostków czy dorosłe osobniki które się rozmnażają.

 

W tej historii Mietek ma 10 lat a Karolek raz wpadł i ma trojaczki.

 

Hahhahhaha ale doceniam story pamiętaj że Mietek to niezła Patolgia która skubnie ci potfel w tramwaju;)

 

Też napisze story musimy traktować wodę jak market a Pan Janusz chce kupić dojrzałe smaczne pomidory a nie sadzonki.

I jak kupi sadzonki w cenie pomidora i zje go za 3 lata (wolno rosnie :). A przyjdzie mróz wiosną,susza w lato, pojedzie do senatorium i niepodleje. A hoduje na balkonie bo nie ma dużego rentownego gospodarstwa.

Edytowane przez DP Fishing
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DP Fishing miał na myśli, że wytrze się wcześniej, a więc szybciej będą te małe. Ale nie mój temat, więc wolę poczytać Wasze rozważania.


Co do Karola i Mietka, to w prawdziwym życiu (zakładając zbliżony potencjał) w 8/10 przypadków Karol będzie spotykał Mietka co najwyżej na stacji benzynowej lub w markecie.
Mietek będzie ciągnął socjal, na który zapracuje Karol.

Edytowane przez korol
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Się nie dogadamy. Ryby 2 letnie nie będą się jeszcze tarły, a nawet gdyby to niewiele z tego tarła będzie. Jezioro to nie basen w ogrodzie do którego tylko wrzucasz i wyjmujesz. Prócz tego nie gospodarujesz na danej wodzie przez 2-3 lata tylko 20-25 lat i taką perspektywę trzeba zakładać.

Edytowane przez Mysha
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale ja zakałdem że wpuszczamy ryby dwuletnie od samego początku. I nawet jeśli kupimy po 25 zł kg to wyjdziesz na zero bo ten szczupak podwaja masę międzu 2 a 3 rokiem a przeżyje więcej niż 50% I za rok rozmnoży.

 

I tu jest kluczową sprawą aby pilnować tej wody skoro jest porządnie zarybiona i niestawiać siatek. Dbać jak rodzice o Karola ;)

 

Aktualnie jest gorzej bo tylko wrzucasz wyleg i przynętę do wody a nic nie łowisz.

Edytowane przez DP Fishing
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do Karola i Mietka, to w prawdziwym życiu (zakładając zbliżony potencjał) w 8/10 przypadków Karol będzie spotykał Mietka co najwyżej na stacji benzynowej lub w markecie.

Mietek będzie ciągnął socjal, na który zapracuje Karol.

To tylko analogia zachowania się (radzenia sobie) w pewnych okolicznościach przyrody ;). Nie ma najmniejszego sensu szukać jakiejś referencji (odniesienia do rzeczywistości) w tej historyjce.

 

Sprawa weryfikacji zarybień byłaby prosta; zarybić przez dwa lata taką samą ilością co teraz, zamknąć zbiornik na pięć lat (nie chodzi tylko o ZZ) i zweryfikować. Ciekawe czy potrzebne byłyby dalsze zarybienia ;)?

 

Zarybianie dużą rybą jest fajne, pozornie fajne (tez lubię), ale wiem jak to wszystko natychmiast wyjeżdża z wody za chlebem, jak mawia mój znajomy. Pewnie te zarybienia by wystarczyły, wiadomo pod jakim warunkiem ;).  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tylko analogia zachowania się (radzenia sobie) w pewnych okolicznościach przyrody ;). Nie ma najmniejszego sensu szukać jakiejś referencji (odniesienia do rzeczywistości) w tej historyjce.

 

Sprawa weryfikacji zarybień byłaby prosta; zarybić przez dwa lata taką samą ilością co teraz, zamknąć zbiornik na pięć lat (nie chodzi tylko o ZZ) i zweryfikować. Ciekawe czy potrzebne byłyby dalsze zarybienia ;)?

 

Zarybianie dużą rybą jest fajne, pozornie fajne (tez lubię), ale wiem jak to wszystko natychmiast wyjeżdża z wody za chlebem, jak mawia mój znajomy. Pewnie te zarybienia by wystarczyły, wiadomo pod jakim warunkiem ;).  

nie były by potrzebne następne zarybienia przy zamkniętym zbiorniku, a jeśli chodzi o zarybienia w akwenach , gdzie są rybacy i wędkarze to potrzebne są zarybienia większą ilością dużej ryby przez długi okres i po jakimś dłuższym okresie też przez jakiś czas nie był by potrzebne dalsze zarybienia, a później od nowa pustynia i znowu trzeba zarybień dużej ilości dużych ryb przez dłuższy okres czasu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale ja zakałdem że wpuszczamy ryby dwuletnie od samego początku. 

 

Ok. Nawet przyjmując Twą logikę to już po 2 latach naszej działalności z każdych 15,5 PLN mamy 0,5 ryby więcej. Do tego pamiętaj, że Mietek radzi sobie znacznie lepiej na dzielni  ;) .

 

 Idąc na kompromis  :D . Gdybym wziął świeżą wodę w dzierżawę to 2 lata zarybiałbym wylęgiem i rybami dużymi, a potem już tylko wylęgiem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wystarczyłby NK lub prawdziwy C&R. To takie proste że aż trudne dla większości...

Większość chce zjeść rybę i mieć rybę. Nie są wstanie zrozumieć że tak się nie da. A za brak ryb obwiniają wszystkich tylko nie siebie.

 

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

...

Co do Karola i Mietka, to w prawdziwym życiu (zakładając zbliżony potencjał) w 8/10 przypadków Karol będzie spotykał Mietka co najwyżej na stacji benzynowej lub w markecie.

Mietek będzie ciągnął socjal, na który zapracuje Karol.

No ale to jest analogia do hodowlanych szczupaków (Karolek u rodziców) wpuszczonych po dwóch latach do dzikiej wody (dzielnia na Pradze). Mietka (narybek) tam "wpuszczono" tuż po urodzeniu i przetrwał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie były by potrzebne następne zarybienia przy zamkniętym zbiorniku, a jeśli chodzi o zarybienia w akwenach , gdzie są rybacy i wędkarze to potrzebne są zarybienia większą ilością dużej ryby przez długi okres i po jakimś dłuższym okresie też przez jakiś czas nie był by potrzebne dalsze zarybienia, a później od nowa pustynia i znowu trzeba zarybień dużej ilości dużych ryb przez dłuższy okres czasu

Tak czytam czytam i czytam i myślę sobie, że - naukowcy swoje, wędkarze swoje, a ryby jak nie było tak nie ma. Tzn - kiedyś ryba była, ale została wyłowiona przez wędkarzy za zgoda zarządzających wodami. Wspominałem kiedyś - napiszę kolejny raz. 

 

DZISIEJSZE limity nijak nie pasują do możliwości technicznych i mobilności wędkarzy. Przykładów na wyłowienie zbiorników do przysłowiowego dna jest dużo. Tylko dziwnym i zupełnie dla mnie niezrozumiałym faktem jest to, że nikt nie chce za to wziąć odpowiedzialności. Wędkarze narzekają na władze. Władze oczekują, że wędkarze będą rozsądni, etyczni , a w ostateczności dadzą sią nabrać na "przebłyszczenie". Wędkarz może nie wiedzieć nic o biologii ryb, nie wiedzieć nic o prawidłowej gospodarce, o ekonomii. To dla niego hobby - wyjść z wędka nad wodę i posiedzieć a jak rybkę złowi to ją zabrać. Ma czas, siedzi, łowi zabiera.

Zabiera zgodnie z limitem ale za dużo w stosunku do możliwości wody. 

I tutaj powinny wkroczyć władze - ale nie apelami o samoograniczenia lecz zmianami w limitach zabieranych ryb. Lub całkowitym zakazie zabierania tego czy innego gatunku. Władze mają wiedzę, mają środki na egzekwowanie zapisów regulaminu. Mają rozeznanie sytuacji którego nie ma wędkarz.

Głowacica - czytałem, że jest jej naprawdę niewiele w górskich rzekach. Ale nadal można łowić i zabierać, chociaż jej populacja raczej do Czerwonej księgi powinna trafić.

 

Jaki to problem, żeby "nakazowo" ZG wprowadził górne wymiary ochronne? I proszę nie mówić, ze to niezgodne z takim czy innym papierkiem(statut, regulamin) - od papierków choć tak wspaniałe ryb nie przybywa. A tak były by dorodne sztuki zdolne do produkcji w warunkach naturalnych potomstwa. I oczywiście cieszyły by wędkarzy którym dane byłoby złowić takie ryby.

 

Naprawdę "naukowcy" tego nie mogą przeforsować????Przecież to jest takie zdawało by się logiczne w dodatku nie wymaga żadnych nakładów. Tak to chyba na zachodzie funkcjonuje?

 

Władze - "dla wspólnego dobra" zachęcają do udziału w zebraniach, zbierania śmieci nad brzegiem... innych podobnych mało przydatnych działań. Ale czy władze - znów - dla wspólnego dobra, nie mogły by podjąć realnych działań zwiększających zasoby wody????

Obawy, że członkowie przestaną płacić, jeśli limity zostaną drastycznie ograniczone uważam za zupełnie bezzasadne. Przy tak znikomej ilości wód przypadających na wędkarza, zwyczajnie nie ma alternatywy. No chyba, że zamiast wędkarstwa - hodowla gołębi. A czy nie przyjemniej byłoby wędkować w wodach pełnych ryb i od czasu do czasu jakąś tam zabrać?

 

Nasze wody mają znacznie większy potencjał niż te w Szwecji.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...