admin Opublikowano 23 Sierpnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 23 Sierpnia 2012 BUM! Branie, po trzech godzinach pływania bez kontaktu z ryba w końcu JEST! Zacięcie , silnik na luz, ju?ź stoję, poprawka zacięcia. Zaczynamy! Trzy – cztery szybkie pompki kijem i wybieranie linki. Na echosondzie nie było go widać, rynna 9 metr?łw, wobler szedł po 4 metrach.Ryba daje się podciągnąć w strone łodzi. Jest jakieś 20 metr?łw ode mnie i skręca mijając mnie przez lewa burtę. Łodź powoli dryfuje. Kontrolny rzut oka na okolice. Jest w miarę czysto. Mo?źna sobie pozwolić na spływ conajmniej 300 metr?łw, problem mo?źe być jak wiatr się wzmo?źe. Ryba ju?ź niedaleko łodzi ale oczywiście nie ma szans by ją poderwać do powierzchni. Kopie! Ustawiona wzdłu?ź linki uderza w nią ogonem, zestaw co chwile luzuje się całkowicie. Ale jest dobrze zapięta. To był branie a nie uderzenie „z gł?łwki”. Nic nie powinno sie wydarzyć...nie powinno. Mimo hamulca ustawionego na ¾ mocy odje?źd?źa stabilnie na jakieś 15 metr?łw. Nie ma nerwowych ruch?łw jak przy mniejszych rybach. Ale te?ź brak jej mocy lokomotywy. Ju?ź jest przed dziobem łodzi, a mo?źe to mnie obr?łciło ? Stoję na dziobie pompując miarowo, podciągam ją. Opornie ale daje się podnieść. Nie jest du?źy, ale mały te?ź nie. Znow odjazd, ale ju?ź nie ma szans na dotarcie w okolice dna. Mija 10 minut walki. Robi się coraz bardziej statycznie, kręcenie pętli, idą bąble. Odjazdy coraz rzadsze, a coraz dłu?źsze przestoje – ryba wisi bezwładnie w toni i trzeba ją wywindować na powierzchnie. To taki bokserski pojedynek, dostał solidnie i jest przymroczony, ale to jeszce nie nokaut! Zn?łw mnie obr?łciło, jestem na rufie, przy silniku, tu gdzie się wszystko zaczęło. W łodzi porządek, kawałek karimaty le?źy na dnie – czeka by na niego poleciała wędka przy lądowaniu ryby. Gdzie jest rękawica do podebrania !? JEST. Sytuacja pod kontrola. Ryba nieruchomo odpoczywa zawieszona w toni, kij między nogi, nakładanie rekawiczki. Kilka pompek i widać go na powierzchni. Nie za wielki. Taki około 140 cm . Solidny. Te powy?źej 150 u mnie ju?ź klasyfikują sie jako du?źe. Łapię za przypon, hamulec troche zluzowany, podciągam go do burty, jeszcze bedzię odjazd z chlapnięciem. Plach! Byłem na to przygotowany. Odje?źd?źa kilka metr?łw, dokręcenie hamulca i podciągamy go z powrotem. Chwyt za przypon, łeb juz przy burcie, wobler sterczy wbity tylna kotwicą w język a przednia ugrzęzła w no?źyczkach. Nie miał szans sie wypiąć, mogło jedynie coś puścić. Ale nic nie puści...Dobrze, ?źe nie jest mniejszy, nie byłoby gdzie wło?źyć ręki do paszczy by podebrać jegomościa. Jeszcze jeden obr?łt, i chwytam go.Wędka na dno łodzi. Ryba zwija się i prę?źy przez 2 sekundy pr?łbując oswobodzić się z uścisku, ale trzymam pewnie. Druga ręka pod brzuch i do łodzi z nim!...z nią!? To się wyjaśni przy mierzeniu.Ryba w łodzi! 142 cm! Tak mo?źe wyglądać sportowa walka z sumem. Przygotowanie się do tego spotkania to klucz by wyglądało to tak , a nie jak chaotyczna gonitwa za ryba na silniku czy bezradne szarpanie wędką gdy sum ulokuje sie w kryj?łwce przy zatopionym drzewie. Scenariuszy mo?źe być wiele, a poza sytuacjami ekstremalnymi tak naprawdę to zale?źy od nas jak to przebiegnie.Kr?łtszy lub dłu?źszy etap fascynacji sumem u kazdego wedkarza jest nieunikniony. W wodach śr?łdlądowych Europy nie spotkamy większego rywala. Fascynacja ta rzadko kiedy jednak zaczyna się od spotkania w „cztery oczy”. Najcześciej są to historie bez happy endu, bądź opowieści koleg?łw po kiju, czy te?ź relacje zamieszczane w mediach wędkarskich. Kiedyś niewyczerpalnym źr?łdłem fascynacji sumami były tabele rekord?łw publikowane w prasie. Pamiętam, gdy z wypiekami na twarzy chłonąłem historie o tych ogromnych rybach, kt?łre najczęściej niespodziewanie atakowały przynety wędkarzy, a potem te „hole”. 3 godziny walki, 4, 5 godzin ciągania łodzi po całej rzece, albo 6 chodzenia po brzegu miedzy gł?łwkami... MARATON walki. W oczach młodego czytelnika jawi się to niczym wygrany los na loterii, kt?łrego nie mo?źna zrealizować w kolekturze. Zły sen ? Pech ? A mo?źe nonszalancja lub brak wyobraźni ? A mo?źe wszystkiego po trochu ? Tyle legend... Przeciaganie liny. Walka z „maratończykiem”. Słabsza moc zestawu sprawiłaby, ?źe walka przeciągnęłaby się w nieskończonośćZ jednym sumem mo?źna wygrac przez przypadek, mo?źna te?ź cierpliwie ponosić kolejne pora?źki w walce z tymi rybami licząc, ?źe po kt?łrymś braniu karta sie odwr?łci. By jednak sumy łowić regularnie – łowić znaczy wyholować, sfotografować i WYPUŚCIĆ, trzeba sie na nie nastawić w 100 %. Żadnych kompromis?łw. Wiedzą o tym łowcy sum?łw zasadzający się na nie z ?źywcem, peletem czy innymi przynętami naturalnymi. Sumowanie w moim wykonaniu to pogoń za sumem. Pływanie łodzią i wabienie tych pięknych ryb na sztuczne przynęty. Niewymęczony w holu sum jest skory do harc?łw podczas swojej kr?łtkiej obecności na łodzi.Na sumy poluję od marca do października. Tu gdzie wędkuję, wiosna nie jest objęta okresem ochronnym i mo?źna pr?łbować łowić ryby, kt?łre po zimowym letargu jedzą by odbudować siły przed zbli?źającym się tarłem. Intuicyjnie zakładamy, ?źe najlepszym momentem na złapanie „wąsacza” jest moment gdy ?źeruje, tak te?ź wygląda to w rzeczywistości, ale doświadczenie pokazuje, ?źe nie tylko wtedy jest szansa na branie.Sum je wszystko co jest pochodzenia zwierzęcego. Ryby, płazy wodne, owady, pellet... Zatem sposob?łw ?źerowania suma jest wiele. To o czym nale?źy pamiętać, to fakt, ?źe sum je du?źo. Tym więcej im szybciej metabolizuje. Z powy?źszego wynika fakt, ?źe zjada to co jest dla niego najłatwiej dostępne i pozwala mu skutecznie napełnić brzuch. Nie piszę tego by przejść do analizy poszczeg?łlnych gatunk?łw potencjalnych „?źywc?łw” a raczej po to by zawsze podczas rozpracowywania łowiska i samego „ganiania” suma mieć to na uwadze. Jeśli znamy miejsca regularnego „sypania” peletu, podczas zasiadek sumiarzy, a miejsce jest dostępne, to warto poświęcić czas by przeciągnąć w tym rejonie nasz wabik. Wszelkie miejsca koncentracji ryb jadalnych dla suma te?ź z pewnością wcześniej czy p?łźniej przyciągna sumy. Pamiętajmy jednak, iź w takich stefach sum przebywał będzie tylko tyle czasu ile potrzebuje by zjeść. Potem uda się na odpoczynek do swojego legowiska... Sumowa ?źerownia. Długi na kilkaset metr?łw pas zalanego lasu na zboczu g?łry. Przylega do tras wędr?łwek sum?łw.Co to oznacza ? Oznacza to tyle, i?ź wytypowane miejsce nale?źy sprawdzać kilkukrotnie i to raczej w odstępach czasu. Mam taką miejsc?łwke, w kt?łrej sumy pojawiają się coś zjeść w godzinach popołudniowych. Przed południem nie miałem nigdy kontaktu z ryba, podczas gdy sesje trollingowe w drugiej części dnia niejednokrotnie obdarzyły zdobyczą. Jak zawsze, najlepszą drogą jest doświadczenie zebrane na wodzie, godziny pływania, sprawdzania r?ł?źnych miejsc w poszczeg?łlnych porach dnia. Żerujący sum nie zatrzymuje się – dop?łki nie nasyci głodu. Jeśli ?źeruje na stadzie ryb zgromadzonych na metrowej płyciźnie to nieniepokojny będzie ten obszar regularnie odwiedzał do skutku. Pamiętać nale?źy, ?źe sum potrafi być bardzo szybki. To nie jest typ sprintera jak szczupak. Przepłynięcie kilkuset metr?łw, zawr?łcenie w kierunku ?źerowiska i kolejne ?źerowanie – to dla nich norma. Ryby tej wielkości są najbardziej aktywne zar?łwno podczas ?źerowania jak i walki z wędkarzem.Gdy o przepływaniu mowa... w rozległych łowiskach sumy nie stronią od wielokilometrowych wycieczek. Potrafią pokonywać spore dystane w poszukiwaniu miejsc z koncentracją pokarmu, przemieszczają się te?ź w związku z zmianami w ich środowisku. Zmiana poziomu wody, zmiana pory roku, czy te?ź zmiana pogody wywołują u tych ryb potrzebe „ruchu”. Po węgorzu sum jest rybą o najlepiej rozwiniętym węchu. Jest on w stanie wyczuwać obecność substancji (np. aminokwas?łw) w roztworze o stę?źeniu 1 do 100 000 000. Nie dziwi zatem skłonność sum?łw do wycieczek. One po prostu często patrolują okolice w poszukiwaniu pokarmu. Spr?łbujmy sobie wyobrazić 30 kilogramowego suma podczas takiego kilkukilometrowego patrolu. Płynie zwykle w p?łł lub w ¾ wody na dość stałej głebokości. Nie przemieszcza się z prędkością do jakiej jest zdolny podczas polowania, to raczej taka „szybkość rejsowa”. Podczas patrolu jest aktywny, szuka, więc mo?źe być zainteresowany naszą przynętą. Wiele razy udawało sprowokować do brania właśnie takiego przepływającego suma. W zbiorniku zaporowym, na kt?łrym wędkuje trasy poruszania się sum?łw przebiegają wzdłu?ź starego koryta rzeki, w rynnach o dość pokaźnej głębokości. I zn?łw – znajomość wody pozwoli z czasem poznać część tych sumowych autostrad. Cierpliwość, metodyczne obławianie i wiara w słuszność tego co się robi zaowocuje piękną rybą.Brania są nieregularne, wręcz rzadkie, ale właśnie w takich okolicznościach ponosiłem pora?źki z tymi największymi...Wędrujący sum złapany "w trasie".Z poprzednich akapit?łw m?łgłby wyłonić sie obraz suma nadaktywnego. A tak naprawdę to większość czasu ryby te spędzają wylegując się na dnie. Najlepiej w miejscach dających im poczucie bezpieczeństwa – kryj?łwkach (legowiskach). Sum odpoczywający jest „mniej awanturujący się”. Ale mo?źna go sprowokować. Sprowadzenie przynęty w obszary przy samym dnie, podanie agresywnie pracującego wabika, czy te?ź po prostu trafienie mu pod pysk przynętą mo?źe zaowocować braniem. Nie zawsze jest tak, ?źe najlepsza będzie ta przynęta, kt?łrą podczas pracy najmocniej czujemy na wędzisku. Podwodne obiekty w swoim otoczeniu sum lokalizuje przy pomocy 3 narząd?łw. Ucha wewnętrznego – sygnały o wysokiej częstotliwości, linii bocznej – ni?źsze „pr?łbkowanie” i wąs?łw – kt?łrymi rejestruje ruchy w bezpośrednim otoczeniu. Przy namierzaniu potencjalnej zdobyczy wzrok nie gra roli. Są dni gdy nieaktywne ryby bardziej pobudzają przynęty szybko pracujące, o wręcz migotliwe w akcji, innym razem orientują się na najostrzej mieszające wodę woblery.Kr?łtka charakterystyka poczyniona powy?źej pozwala choć troche wyobrazić sobie w jakich okolicznościach przyrody mo?źemy spotkać sie z sumem. Na rozległym akwenie – moje łowisko to zbiornik zaporowy o powierzchni przeszło 2000 ha z silnym pogłowiem tej ryby, zlokalizowanie ryb to tylko jeden z warunk?łw skutecznego wędkowania. Warunek konieczny ale nie wystarczający. Zlokalizowanie drapie?źnika i prezentacja przynęty we właściwy spos?łb przybli?źą nas do upragnionego celu. Obławianie długich tras, wzdłu?ź kt?łrych sumy mogą przemieszczać się w spos?łb automatyczny nasuwa trolling jako właściwą metodę połowu. Żerowiska jako takie – najczęściej mają punktowy charakter skłaniają raczej do spiningu. Niemniej regularne sprawdzenie kilku takich „met” podczas trollingu przynieść mo?źe znakomite wyniki, niejednokrotnie lepsze ni?ź zasiadka i czekanie do skutku ze spiningem w jednym miejscu Oczywiście sprawa ma się inaczej podczas polowania na konkretną, upatrzoną rybę. Pr?łby złowienia suma w jego ostoi napotykają przede wszystkim na problem z okolicą tej?źe kryj?łwki. Zatopione drzewa, filary most?łw, wyrwane burty brzegowe, pozostałości konstrukcji hydrotechnicznych, wszystkie te miejsc?łwki chętnie zasiedlają sumy. Dodatkowym problemem mo?źe być głębokość w miejscu bedącym sumowym schroniskiem. Znajomość wody pozwoli na wytypowanie kilku takich miejsc , i o ile jest to technicznie mo?źliwe, to warto poświęcić jakiś czas podczas trollingowej dni?łwki na sprawdzenie takich potencjalnych ostoi. Szczeg?łlnie, gdy na ekranie echosondy nie zauwa?źamy ?źadnych „wędrowc?łw”. Wyjątkowo oporna bestia – cię?źki, najedzony sum dał się sprowokować gumie poprowadzonej przy jego legowisku.Poza mo?źliwością sprawdzenia znacznego obszaru łowiska, trolling ma jeszcze jedną niebagatelną zaletę. Ot?ł?ź umo?źliwia zastosowanie sprzętu du?źo mocniejszego i skutecznijeszego podczas holu ni?ź spining. I tu dochodzimy do technicznej części zagadnienia.Wcześniej napisałem, ?źe da się złowić pojedynczego suma na przypadkowy sprzęt. Du?źo jednak częściej spotkanie z tą rybą na przypadkowym sprzęcię zaowocuje powstaniem kolejnej legendy. Zestaw sumowy musi być przede wszystkim dobrze dobrany. Stwierdzenie, ?źe musi być mocny to uproszczenie. Z jednej strony musi umo?źliwić skuteczną prezentacje przynęt sztucznych o r?ł?źnych rozmiarach i charakterstyce pracy, z drugiej gwarantować przynajmniej teoretyczne mo?źliwości nawiązania walki z największym rozb?łjnikiem w okolicy. Sprzęt sumowy zaczyna się w dolniku wędziska a konczy na ostrzu haka/ kotwicy przynęty. Ka?źdy element musi być właściwie dobrany. Wskazane jest planowanie i podjęcie trudu wyobra?źenia sobie mo?źliwych sytuacji jakie mogą wydarzyć sie podczas walki z du?źą rybą. Cel jest jeden : sprawnie i skutecznie wyholować suma a potem pozwolić mu odpłynąć w dobrej kondycji do swojego legowiska.Właściwe dobranie sprzętu pozwala w pełni rozkoszować się walką z wymagającym przeciwnikiem.Jak chodzi o wędzisko to do trollingu polecałbym wędke jak najkr?łtszą. Na tyle jednak długą by podczas walki mo?źna było manewrować kijem z jednej strony łodzi na druga w miarę komfortowo – bez biegania non stop. Zatem ł?łdź z kt?łrej wędkujemy ma wpływ na długość wędki – nie polecam pr?łbować trollingu kijem o długości poni?źej 2 metr?łw, jeśli pływamy 6 metrową pych?łwką. Podczas moich gonitw za „wąsatym” u?źywam kija o długości 198 cm, 1 częściowego, o deklarowanej przez producenta mocy 60 lb. Kij nie mo?źe być przesztywniona pałą. Taki kij po prostu się złamie, lub skutecznie utrudniać nam będzie walke z rybą za małą by tą pałę złamać. Podczas holu kij musi pracować, najlepiej cały – tj. od rekojeści po szczyt?łwkę. Pr?łby adaptacji morskich wędzisk klasy big game niosą ze sobą gwarancję braku czucia pracy przynęty, co znakomicie zmniejszy skuteczność naszych pogoni. Wędka musi być zatem czuła, mocna, elastyczna a przede wszystkim dopasowana do reszty zestawu.Istnieje ju?ź dość powszechnie u?źywan termin „kołowrotek sumowy”. Dla jednych będzie to iście morski kołowrotek niczym na dorsze, dla innych du?źy kołowrotek karpiowy. Ja do trollingu polecam multiplikatory. Najlepiej wyposa?źone w pojedynczą du?źa korbkę i mieszczące znaczącą ilość linki. Nawet podczas połow?łw z łodzi sytuacje, gdy rozpędzony sum znajdzie się 100 metr?łw od nas nie powinny powodować paniki, ?źe zaraz zabraknie linki. Multiplikatory są pojemne, maja niezbędną moc no i mają mocne hamulce. Walka z p?łłtorametrową, albo i większą, rybą wymaga efektywnego wykorzystania hamulca w kołowrotku. To nie sandaczowanie, czy jerkowanie za szczupakiem, ?źe mo?źemy wyjmować ryby „na klatę”. Mocny hamulec to taki, kt?łry pozwala wykorzystać moc wędziska i linki. U?źywany przeze mnie posiada drag o maksymalnej mocy 18 lb. To naprawde sporo. Wykorzystanie go w pełni wymaga kija o mocy minimum 40/50 lb ( w wędkarstwie morskim przyjęło się uwa?źać za bezpieczny stosunek 1:3 – relacja mocy hamulca do mocy kija). W konfrontacji z okazałym przeciwnikiem mo?źna w?łwczas dokręcić draga na FULL i pr?łbować przejąć kontrolę bez konieczności myślenia czy coś nie puści. Czy coś nie puści trzeba pomyśleć przed wypłynięciem.Cenię sobie, gdy kołowrotek posiada treszczotkę (z ang. line alarm), niestety nie wszystkie multiplikatory posiadają ten przydatny dodatek.Wa?źno zwr?łcić uwagę ile linki zwija podczas jednego obrotu korbką kołowrotek. Gdy ryba płynie rozpędzona w stronę łodzi nie ma zbyt szybkich kołowrotk?łw do wybrania powstającego luzu i utrzymania kontaktu z upragnioną zdobyczą.Z zastosowania kołowrotka spiningowego (nawet klasy morskich, wa?źących przeszło p?łł kilo betoniarek) wyleczyły mnie skutecznie sumy. Oczywiście uzbrojenie się w kołowrotek typu Stella 20000 SW czy te?ź Saltiga DF 6500 nie oznacza, ?źe będziemy mieli mniejsze szanse. Tylko, ?źe uzbrojenie się w taką maszynkę wią?źę się z wydatkiem por?łwnywalnym ze skompletowaniem całego zestawu sumowego.Pomoc kompana na łodzi jest zawsze mile widziana. A niejednokrotnie bezcenna.W trollingu za sumem nie pr?łbowałem nigdy u?źywać ?źyłki nylonowej – wymagana moc sprawiłaby, ?źe nylon miałby około milimetra średnicy. To chyba wyklucza prace wobler?łw na takim „postrąku”. Stosuję zatem plecionki o mocy odpowiadającej mocy kija – czyli jakieś 60 lb. Nawijam ile wejdzie na multiplikator – u mnie to jakieś 270 m. Po ka?źdej walce z rybą, zaczepie, trzeba sprawdzić ostatnie 5 metr?łw linki. Napięta linka momentalnie zostaje uszkodzona w kontakcie z jakąkolwiek ostrą krawędzią, a im napięcie linki jest większe tym ta ostrość jest mniej wymaga by postrzępić naszą plecionkę. Sprawdza mi się linka widoczna - fluo, szczeg?łlnie podczas walki z rybą, widać w kt?łrą strone zmie?źa ryba zaś podczas trollingu ułatwia manewry łodzią i lokalizację zestawu.Zastosowanie przyponu jest nieodzowne. Długość minimalna to jakieś 70 cm. Na razie nie spotkałem lepszego materiału ni?ź linka metalowa. Moze byc tytan, kevlar, 49 strunowy drut stalowy. Moc zawsze większa od linki głownej. Do moich zestaw?łw montuje linkę 120 lb (54 kg). Przypon jest tą częścią zestawu kt?łra najbardziej na sobie odczuje trudy walki. Po ka?źdej walce warto sprawdzić jego stan. R?łwnie wa?źna jak ka?źdy wy?źej wymieniony element jest tzw. wędkarska galanteria. K?łłeczka, krętliki, agrafki. Tu nie ma miejsca na jakąkolwiek przypadkowość. Wszystko wyjdzie podczas walki z rybą. Polecam dobierać te elementy, tak by ich deklarowana moc 2 krotnie przewy?źszała moc pozostałych cześci zestawu. Ja u?źywam krętlik?łw morskich o mocy 150 lb, agrafki 120 / 150, k?łłka 150 lb. Szczeg?łlną uwagę zwracam na agrafki, nawet te morskie, o deklarowanej mocy ponad 100 funt?łw potrafią się skrzywić pod kątem 90 stopni gdy powstanie dźwignia. Oczywiście agrafka ma prawo sie wygiąć ale nie ma prawa puścić. W wędkarstwie morskim powszechnym jest zastosowanie pełnych stalowych k?łłek jako łącznik?łw z agrafka bądź linką przyponu. Zamknięte k?łłeczka o mocy 150 lb są naprawdę niewielkie - lekkie, ułatwią pracę woblerom w trollingu. Krętlik stosuję tylko w g?łrnym końcu przyponu – na łączęniu z linką gł?łwną. K?łłka łącznikowe przy kotwicach – mocne i niewielkie. W?łwczas nie muszą być z karykaturalnie grubego drutu. To te?ź pozytywnie wpłynie na pracę naszych wobler?łw. Gdy dochodzimy do haka – kotwicy poraz kolejny wraca prawda o synchronizacji zestawu. Co z tego, ?źe wędka będzie 60 lb, hamulec w kołowrotku i linka pozwolą wykorzystać pełnię jej mocy, jeśli przy takiej sile kotwica ulegnie momentalnemu wyprostowaniu ? Czy muszę dodawać, ?źe znam to z autopsji?Jedyne kotwice jakie stosuje w moich zestawach trollingowych na suma to Ownery ST 66 (4x krotnie wzmacniane). Cieńsze prostują się – i nie ma znaczenia czy jest to rozmiar 6, 4 czy 1/0. Biorąc pod uwagę fakt, ?źe są bardzo masywne mo?źna zastosować o numer mniejsze ni?ź dany wobler posiadał jako oryginalne. Sumowa galanteria - tylko sprawdzone i pewne rozwiązania.Tak mniej więcej wygląda niemal skompletowany zestaw sumowy do trollingu. Brakuje przynęty, ale to zagadnienie wymaga dość wyczerpującego potraktowania. U?źywam 2 typ?łw przynęt podczas pogoni za sumem. Są to przede wszystkim woblery, a od jakiegoś czasu coraz lepsze wyniki zaczynam osiagać trollingując gumami.Ka?źdy spiningista wobler sumowy w pudełku miał lub ma. Istnieje te?ź grupa przynęt określanych jako woblery trollingowe. Na połączeniu tych dw?łch kategorii przynęt zgodnie z logiką powinny być woblery, kt?łre sprawdzą sie podczas trollingu sumowego. Moim zdaniem tak do końca nie jest.Zastosowanie wielkich trollingowych wobler?łw u?źywanych m.in. podczas polowania na toniowe szczupaki mo?źe przynieść skutki. Ale mi jeszcze nie przyniosło brania. A co z super głęboko idącymi ryjącymi dno SDR-ami ? Zawsze będą najskutecznijesze ? Czy jeśli będziemy trollować w rynnie, w kt?łrej spodziewamy się przemieszczających się ryb to mamy ryć woblerem po dnie ? Z mojego doświadczenia wynika, ?źe nie. W takich miejscach r?łwno i wyraźnie pracujący wobler w p?łł wody skłoni do brania du?źo więcej ryb. Musimy wziąć poprawkę, i?ź zastosowany kaliber sprzętu sprawi, ?źe woblery będą osiągały inne głębokości pracy ni?ź na „normalnych” zestawach. Linka gł?łwna 60 lb, przypon 100, do tego masywne k?łłka łącznikowe i kotwice. Te wszystkie elementy ograniczają ruchliwość i pracę wobler?łw. Z dostępnych w handlu sprawdzą się Rapale DT 16, Shad Rap DR i Super Shad Rap, japońskie Yo Zuri z serii Crystal Minnow Deep Diver czy te?ź Hydro Magnum, Storm Wiggle Wart, Dorado Invander oraz Mannsy z serri Deep Plus. Oczywiście wszystkie woblery zostają kompletnie przezbrojone zgodnie ze wsaz?łwkami przedstawionymi powy?źej. Warto mieć dość zr?ł?źnicowany arsenał – od ostro wariujących wart?łw czy manns?łw po migoczące shad rapy. Ka?źdą nową przynętę sprawdzam ustalając głębokość jaką osiąga na moim zestawie. Warto te?ź poprowadzic wobler na super kr?łtkiej lince sprawdzając jego zachowanie i stabilność pracy przy samej burcie łodzi podczas przemieszczania się z prędkością roboczą. Wszelkie zakł?łcenia pracy woblera wywoływane delikatnymi ruchami wędziska, regulacją obrot?łw silnika, o ile nie powodują splątania zestawu, potrafią pobudzić do ataku ospałą rybę. Ten przelot na kr?łtkiej lince słu?źy właśnie określeniu - na ile „zabawy” podczas trollingu mo?źemy sobie pozwolić. Ostateczną weryfikację przeprowadzą oczywiście sami zainteresowani – sumy.Temat trollingowania gumą rozpracowuję od niedawna. Ale ju?ź same początki były na tyle obiecujące, ?źe wią?źę z tymi przynętami coraz większe nadzieje. „Guma” w moim rozumieniu trollingowym to ripper o długości przekraczającej 20 cm , uzbrojony w jedną kotwicę. Nie stosuję firmowych systemik?łw zbrojenia gum. Poni?źsza fotografia ilustruje rippery gotowe do u?źycia. Przewagą takiego rozwiązania jest mo?źliwość zastosowania cię?źar?łw pasujących do warunk?łw na łowisku. Widoczne rippery mają 22.5 cm, uzbrojone w kotwicę 1/0 na troku wykonanym z linki o mocy 170 lb. Zamontowane obcią?źenia to 100 i 50 g, obok dla por?łwnania 15 cm kopytko na gł?łwce 20 gramowej. Guma ze 100 g ołowiu podczas trollingu osiąga na moim łowisku głębokość około 8 metr?łw,wersja 50 g zejdzie na 3 metry. Trzy gumy, ka?źda do innych zastosowań. Doskonały przykład wszechstronności tych wabik?łw.Jeśli chce zejść głębiej do krętlika łączącego przypon z linką gł?łwną na niewielkiej agrafce montuję dodatkowy cię?źarek. Op?łr stawiany przez gumę powoduje wynoszenie jej do powierzchni, cię?źarki temu zapobiegaja i utrzymują wabik na po?źądanej głębokości. Jak widać bez specjalnego wysiłku jesteśmy w stanie dysponować zestawem wabik?łw dających się poprowadzić w przedziale od 2,5 do 8 - 9 metr?łw. Obserwując ekran echosondy i stwierdzając na nim obecność przemieszczającego się suma mo?źemy mu przynęte na jego głębokość zatopić. Polecam ten patent.Od strony taktyki i techniki tak mniej więcej wygląda moja pogoń za sumami. Reszty, kt?łra jest najwa?źniejsza nauczyć się mo?źna tylko pływając, cierpliwie ucząc się zachowań i zwyczaj?łw „wąsaczy”.Na koniec chciałbym jeszcze raz zaapelować o szacunek dla sum?łw. Jeśli nastawiamy się na łowienie tych ryb to przygotujmy się nale?źycie, by hol nie był walką na wyczerpanie przeciwnika, miejmy porządek w łodzi , po to by sum po zlądowaniu go na pokład nie wylądował w otwartych pudełkach z przynętami lub w torbie z prowiantem. Ryby podbierajmy za szczękę, zakładając wcześniej rękawice. Potem kilka zdjęć, mierzenie i prawdziwy happy end : czyli ostro?źne wypuszczenie naszej zdobyczy. Przyjęcie na pokład takiego Gościa wymaga przygotowań.Powodzenia w pogoni za sumami ?źyczy.Daniel, guzu@jerkbait.plJeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum<script type="text/javascript"></script><script type="text/javascript"src="http://pagead2.googlesyndication.com/pagead/show_ads.js"></script> Click here to view the artykuł Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.