Skocz do zawartości
  • 0

Czy pamietasz swoja pierwsza wedke?


TERMOS

Pytanie

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Moje pierwsze kije robiłem sam z leszczyny. Nie miały przelotek ani uchwtu do kołwrotka. Pierwsza czynność po rozpoczęciu wakacji to była wyprawa do lasu po proste i dostatecznie długie leszczaki. Potem było korowanie i ze dwa dni suszenia. W końcu pozostawało przywiązać zestaw i łowić, łowić, łowić....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Także jak Tadek moją pierwszą wędę zrobiłem z leszczyny. Była bardzo nowoczesna bo miała przelotki zrobione z drutu miedzianego przymocowane do blanku leszczynowego plastrem :D :D :D oraz kołowrotek zrobiony z 2 wbitych w leszczynę gwoździ. :D

Brały na nią flądry na falochronie w Łebie - to było w latach 60-tych. Jako prznęty używałem kawaka kiebasy, której gatunku nie pmietam.

 

ps. mam teraz ochotę zrobić jej replikę i wysłać do Irlandii :D :D :D :D :D

:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

pierwszy był bambus długi na jakieś 3 metry z małym okładem o drewnianej rękojeści przypominającej nogę od stołu :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: bez ringów rzecz jasna.

po każdym zmoczeniu szczytówka wyginała się w inną stronę :mellow: ;) :lol:

nie wyglądał mocarnie, ale nawet pierwszego szczupaka (miałem jakieś 7 lat, on, czyli szczupak :mellow: około 50cm) wylądowałem na klatę :mellow: :mellow: :lol: :lol:

ehhhhh, dawne dzieje...

j.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Z tego co pamiętam dolnik był z jesionu, a szczytówka z bambusa, oczywiscie zwykłego patyka a nie żadnej klejonki. Co ciekawe, czesc przelotek na bambusowej szczytowce to byly muchowe druciane snake :huh: szczytówkę ojciec skrócił scyzorykiem jak ktoś nadepnął i się ułamało z 10cm, tak że z konieczności za przelotkę szczytową od tego momentu zaczęła robić pierwsza w kolejności co wcześniej przed szczytówką była.

 

Łowilem na nią najpierw kiełbie, potem jelce, okonie i ukleje, wreszcie ładne krąpie na Bugu. Jak byłem starszy wyrychtowałem kijek i podarowałem młodszemu bratu, nie wiem jakie są teraz losy tej wędki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

NIc nowego nie napiszę. Też miałem wędeczkę leszczynową od dziadka. Była super bo miała 3 składy na mosiężne skuwki. Do tego taka deseczka na żyłkę i spławik z kory. To był super sprzęt. Tak przynajmniej wówczas mi się wydawało. Na pierwszej wyprawie nad Wartą zostawiłem wędkę i gdzieś polazłem Po powrocie nie było spławika. Okazało się, że to lin łykną robaka. Była to moja pierwsza ryba na wędkę. Mineło już trochę lat, a ja pamiętam ten kijek i tego lina jakby to było wczoraj.

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Moja pierwsza wędka również była z leszczyny. Dziadek wyciął długą spręzystą gałąz do której przymocowal na taśmę przelotki z drutu.. kołowrotek z ruchomą szpulką, i łowiło się uklejki i karaski w pobliskich stawach.. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Za swoja 1sza wedke uwazam wedke spiningowa, co bylo przedtem sie nie wypowiadam, liczy sie era NowoŻytnia.. :D

Bardzo dobrze pamietam...byl to ruski 3cz spining z kolowrotkiem Prexer. Kij mial to do siebie, ze byl bardzo ciezki, z wlokna szklanego(chyba), z metalowymi skuwkami, ktore najlepiej sciagalo sie we 2 osoby :D .

Lecial na pysk az milo...

Mial tez niezawodny uchwyt do kolowrotka, wykonany z plastiku o takich wlasciwosciach, ze po zakreceniu trzeba bylo uzywac cegow, ktore mialem zawsze na wyposazeniu...a i tak ciezko szlo... :angry:

Kolowrotek Prexer byl o niebo lepszy, kablak spadal znienacka dosc rzadko...jednak gorzej bylo z rolka prow. zylke, ktora byla nieobrotowa, ponadto ciekawie wykonana.

Mianowicie byla z mosiadzu :huh: a jedyna warstwa twardsza byla cienka pokrywa z czegos, moze niklu?

Zabawa polegala na tym, zeby na czas zajarzyc, kiedy zylka zacznie przecinac rolke, bo wtedy niszcyla sie zylka.

Zylki w tym okresie to osobny rozdzial, ktory pomijam... :D

 

Sam sie dziwie, skad wzialem taka determinacje, ktora pozwalala mi na to lowic???

Prawdopodobnie stad wziela sie pozniejsza dociekliwosc w wyborze sprzetu...ruska pala takie pozytywne slady we mnie pozostawila, ze od tamtej pory dalem sie naciac jedynie w pojedynczych przypadkach.. <_<

Pamietam, ze wedke z duza przyjemnoscia wy..pieprzylem i przesiadlem sie na wedki Cormorana, juz zupelnie inna bajke...

 

Dzisiejszy chrust nawet do piet im nie dorasta.

Gumo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

poczatki czyli wiek 4-5 lat to clasic leszczyna :mellow:

 

potem 1 klasa podstawówki 1988rok wyczesany kij od ruskich 180cm 2 sklady czarna skurkowa rekojesc uchwyt na metalowe pierscienie z nakretka kontrującą,pełne szkło druciane przelotki zyłka 0.35 i blacha gnom 2 lub 3 1szt tego kolowrotek Delfin albo Relax44 i wtedy to juz zrozumialem ze wole rzucać i zwijac ,niz rzucac i czekać :lol:

 

nawet nie wiedziałem ze to sie spinning nazywa,myslałem ze ta technika to NA BLACHE :lol: a jak ryby nie brały to do smyczy owczarka przywiazywałem zylke i rzucałem mu kij ale chamulec wył :huh: to były chole :lol: ten kij wszystko znosił,

az kiedys ktos go z samochodu zwedził i tak sie dkonczyło :(

 

aha najwieksza ryba na ten kij to karp okolo 4kg nawiniety na kolowrotek i pidniesiony na wedce niczyn uklejka :lol:

 

pozdro hasior-łowiącyNa Blachę :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

moją pierwszą był piękny bambus - 3 skład. dostałem go od dziadka a młynek to o ile pamiętam była czapla rodzimej produkcji - ruchoma szpula. kochałem ten kij. nałapałem na niego kupę pięknych leszczy i linów podczas wypraw nad jezioro Wełtyń. piękne czasy...

niestety kij został skradziony razem z rowerem maki flaming podczas włamania do piwnicy.... podli złoczyńcy :(

pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Pierwszym jakim lowilem to byla podrobka silstara kupiona na stadionie dziesieciolecia. Dostalem go gdy mialem 3/4lata, ciagle ten kijeczek mi sluzy w lowieniu ryb spokojnego zeru ;). A co do pierwszego spinningu to byla Daiwa Whisher Spinning przywieziona przez tate z zagranicy, ktora ciagle lowie i zawsze bede nia lowil.

 

 

Pozdrawiam

Slider

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Bambusowy dwuskład :D. Przelotki takie jak teraz posrednie w muchówkach. Musiał być pomalowany, bo był koloru ciemnobrązowego. Kołowrotek o ruchomej szpuli przytwierdzany był na taśmę izolacyjną. Jednak już wtedy marzyłem o czymś innym. Mój ociec miał trzyskład (też bambus) z takim mosiężnym zakończeniem, dzięki któremu można wędzisko wbić w brzeg. Niestety w tamtych czasach nie byłem w stanie łowić na to cudo bo było dla mnie za ciężkie.

Inne czasy - muszę poszukać czy gdzieś te bambusy się zachowały...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Także jak Tadek moją pierwszą wędę zrobiłem z leszczyny. Była bardzo nowoczesna bo miała przelotki zrobione z drutu miedzianego przymocowane do blanku leszczynowego plastrem :D :D :D oraz kołowrotek zrobiony z 2 wbitych w leszczynę gwoździ. :D

..........

 

@cezorator, zdaje się, że korzystaliśmy z tego samego patentu :lol:.

Dla mnie jednak, było bez różnicy czy, była to leszczyna czy klon. Byle kijek był prosty i miał dlugośc około 1-1,5 m.

Wędkę robiłem dopiero nad wodą, więc wiecie już czym zapełniałem kieszenie.

Drut miedziany, 2-3 gwoździe, taśma izolacyjna, kilka nakrętęk (ciężarków) czasem czeski haczyk (kryształek) chociaż częściej szpilki i, jak mnie było stać, to 5 m żyłki a jak nie to jej surogat, z nylonowej nici szwalniczej, używanej do szycia czegoś w CSRS.

 

Rybki jakie łowiłem to kiełbie, linki, karpiki, słonecznice i wzdręgi.

Na prawdziwy dwuskład z bambusa przyszedł czas, jak ukończyłem 11 lat.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Przewsuwając się do ery NowoŻytniej to posiadłem super używany spining w 2 częściach z klejonki tonkinowej. Miał 3+1 przelotek dwustopkowych. Długość około 1,5m.Do tego uchwyt z korka, którego gatunek dziś by się nie nadawał do zakorkowania taniego wina. Najdziwniejsze jednak było to, że posiadał pazur (chyba castingowy), który bardzo utrudniał posługiwanie się nim. Na początku miałem do niego kołowrotek o ruchomej szpuli typu katuszka produkcji USSR.

Następnie później o kilku latach kupiłem swój najnowocześnieszy i najlepszy wówczas super sprzęt spiningowy w sklepie rowerowym, gdzie był dział wędkarski. Był to lekki spining dwuczęściowy z włókna szklanego produkcji węgierskiej o długości 2,7 metra. C.w jeżeli dobrze pamiętam do 50 gram. Tak miał napisane na przylepionej nalepce. Był w kolorze dojrzałej pomarańczy. Do tego kołowrotek Neptun. Również węgierski. Był czarny, miał aluminiową szpulę i takie czerwone akcenty na obudowie. Miał hamulec przedni.

Czyli wszystko w miarę typowo. Ostatnio odnalazłem wspomniany spining tonkinowy i powinienem go oddać do renowacji. Ale to już inna historia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Cześć,

Z tego co pamiętam moją pierwszą wędką był bambus. Nie wiem, ale być może gdzieś tam jeszcze leży w zapomnieniu, choć przypominam sobie, że widziałem kiedyś coś bambusowego w ogrodzie :D jako podpórka do fasoli pnącej. W każdym bądź razie było to jakieś 25 lat temu a ja pamiętam nie tylko pierwszą wędkę ale również pierwszy kołowrotek. Był nim kołowrotek o ruchomej szpuli :D Tak więc początki mojego castingu datują się na rok ~81 (musiałbym dokładnie sprawdzić). Oczywiście nie był to multiplikator, a zwykły kręciołek. Pamiętam też pierwszą rybę. Była to płotka złowiona na ciasto, na gliniance. Moja pierwsza ryba była złowiona obok wbitej w dno tyczki. Złowiona na ciasto, na duży spławik i wielki, złoty haczyk mustad (zdobyczny).

 

Pamiętam też swój pierwszy spinning. Była to GERMINA, lekka, nie szklana, o długości 210 cm (tak mi się wydaje). Fajna wędka. Ta chyba gdzieś jeszcze jest. :D

 

Pozdrawiam

Remek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ja także mogę na drugą połowę lat 80 przypisać pierwsze doświadczenia w castingu :D. Ponieważ dalsze rzuty z kołowrotka o ruchomej szpuli (plastikowy) wymagały przy lżejszym zestawie spławikowym (taki L lub UL) najpierw odwinięcia żyłki a dopiero rzutu, to w przypadku braku brań przeciążałem zestaw dodatkowymi ciężarkami i rzucałem już bez odwijania linki. To była zabawa :D.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

A jeśli chodzi o erę nowożytną to w latach 70-tych mój pierwszy zestaw castingowy był produkcji ZSRR. Wędka ok 1,8 m jednoczęściowa, druciane przelotki, katuszka o ruchomej szpuli. Szpula miała ok 11-12 cm średnicy. Żyłka 0.4 lub 0.5 mm.

Żadnej subtelności :D :D :D :D :D

Na ten zestaw łowiłem sandacze i okonie na wprost latarni morskiej w Świnoujściu. Aby złowić rybę wystarczyło bardzo ciężką smukłą błystką rzucić poza spad. To znaczy w strefę pogłębianą. Nie wiem jak to było możliwe, ale wtedy takim sprzętem trzeba było rzucić ok 50-70 m.

I nie powiem udawało się . :D :D :D

W porównaniu z tym na co łowili inni przymorscy wędkarze to mój zestaw wcale się tak źle nie prezentował.

Jedyne czego mi wtedy brakowało to ojca bo zmarł w 1973 r gdy miałem 15 lat :( :( :(

 

To on nauczył mnie ryby łowić, kopać robaki, ugniatać ciasto oraz co najważniejsze szanować przyrodę :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Pierwszą wędkę zrobił mi mój ojciec, z leszczyny oczywiście. :D

Pierwszą wędką kupioną za własne pieniądze był Czechosłowacki Tokoz 1,5m z kołowrotkim DDR Nixe de Lux. :o

Cud techniki to nie był, ale miło wspominam ten zestaw. Kto dzisiaj łowi jedną wędką: okonie, szczupaki, klenie i sandacze?!

Dzisiaj do tego potrzeba 10 wędek :lol:

Ale jak ryb nie ma, to trzeba sobie jakoś radzić :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Witam,

nie sadziłem, że wątek sie, aż tak rozwinie. No cóż sentymentalizm.

Mój pierwszy kij to Leszczyna z gotowym systemem spławikowym na końcu. Pózniej poważny rosyjski teleskop ze szkła w charakterystycznym żółto/bladym kolorze. Dotego NRD-owski rilech rex. Odziwo sprzet ten starczył mi na ponad 10 lat bo przestałem nim lowić dopiero w 1993 roku, kiedy kupiłem róniez szklany teleskopowy spinning o długości 2,10m i kolowrotek DAM. Jakos mi wszystko w tym zestawie pasowało, bo łowilem nim ostatni raz jeszcze 4 lata temu ;) Kiedy to nabyłem pierwszy grafitowy spinning.

Do dziś nad Wartą widuję wedkarzy z radzieckim sprzetem i charakterystycznymi rexami. Jakos mam wrażenie, ze tego sprzetu wcale specjalnie nie ubywa.

pozd JW :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Większość z nas - jak się okazuje - wywodzi się z leszczynowego układu B) ; ja też. Pamiętam również, że przed każdą wyprawą robiłem sobie spławik z gęsiego pióra. Pierwszą wędką, która nie pochodziła z wakacyjnego rodbuildingu :lol: , był trzyczęściowy bambus. Mimo, że upłynęło od chwili, gdy go nabyłem ponad 30 lat, pamiętam, w któym sklepie odbyło się to wiekopomne wydarzenie, jaka była cena i kolor omotek na przelotkach. Szkoda, że już jej nie mam; zrobiłbym sobie gabinet pamięci wędkarskiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Pierwsze były własnoręcnie robione wędki leszczynowe. Spławiki z kurzego pióra na mocowane do żyłki chyba 0,40 na wentyle rowerowe. Bezzadziorowy :D haczyk ze szpilki. Ulubioną przynętą - mucha (nie sztuczna). Ukleje brały aż miło. Potem ojciec kupił mi lekkiego bambusa z kołowrotkiem, który miał dwie funkcje: nawijał i odwijał :lol: Zarzucało się wybierająć najpierw z niego dużą ilość żyłki i w odpowiednim momencie puszczało przy zarzucie z palca. Spławik był już z kolca jeżozwierza. Potem przyszedł czas na spining. Piękna szklana Germina z cud kołowrotkiem z RFN-u. Nazwy nie pamiętam ale pamiętam , że byłem z tego sprzętu dumny jak cholera. Spining ten po którejś zimie zaginął, a wg teorii ojca został ukradziony. Kiedy w ostatnim czasie oddawałem staruszkowi jeden ze zbędnych kiji aby przekonać go do spina wspomniał, że się odnalazł. Nie mogę się doczekać kiedy go znowu zobaczę. Kto wie może nim jeszcze porzucam. Nie widzieliśmy się jakieś 20 lat :unsure:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

A czy robił ktoś z Was spławiki z kory topolowej ????

 

Strugałem takie spławiki, wzorowane na tych, co były sprzedawane w gotowych zestawach. Takie z górną częścią malowaną na czerwono i otworem na żyłkę, nawierconym po skosie i wentylkiem od dołu.

Jednak w tamtych czasach częściej robiłem takie dwuskłady z korka i stosiny z ptasiego pióra.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...