Skocz do zawartości

"Staramy się pisać poprawną polszczyzną"


Alexspin

Rekomendowane odpowiedzi

Muszę po cichu przyznać, że też nie do końca wierzę w te dys dys itp. Jak miałem z 12 lat to dostawałem kartki z wyrazami gdzie są Rz ż ó których się nie wymienia tylko są bo są. Miałem je umieć. Jak się pomyliłem przy recytowaniu to w łeb. I nie było srania w PKSie. Nie mówię że to dobre. Ale skuteczne

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niewiara w dys-dys jak to piszesz Krzysku jest oczywiscie osobistym przekonaniem, z tym nie dyskutuje.

Cienka i dla laika niewidoczna granica miedzy leniem szukajacym wymowki a faktyczna dys-niemoznoscia jednak istnieje i o ile w przpadku lenia warto ja przekraczac roznymi bodzcami (moze poza wymienionymi przez Ciebie) to jej przekraczanie u "dys" wystawi rachunek w ktorym mowiac oglednie nie bedzie sie oplacala skorka za wyprawke...

Cala podstawowke pisalem dodatkowe dyktanda, w sredniej szkole takze, az trafilem na wysmienita polonistke, ktora widziala, ze czytam i to wiecej niz inni, ze widze takze wiecej niz inni rowiesnicy i powiedziala mi tak: "zostaw to, bo to juz jest donkihoteria, skoncentruj sie na formach wypowiedzi",- posluchalem pani profesor. Po latach tak potoczyly sie nasze losy, ze znow sie przeciely nasze drogi zawodowe bo bylismy znanymi osobami w tamtych latach w naszym miescie... Nie wyobrazalem sobie bedac w Polsce nie spotkac sie z nia i pogadac o Dostojewskim, Wilde-dzie czy Glowackim. Dzis juz jej z nami nie ma ale jej odcisniety slad na mojej edukacji jest dla mnie wciaz swiezy i wyrazny. 

Byla wielka, sercem, duchem i madroscia, ktorej jednym z glownych filarow byla literatura, swiatowa literatura. Zycze kazedmu spotkac takiego Kogos!

Moze sie komus wydac, ze to wspomnienie pasuje tutaj jak piesc do nosa,- ale jest tak tylko pozornie. Przeslanie tego o napisalem o Weronice jest takie jak u Hugo spotkanie Jean-a Valjean-a z Myriel-em...

Ergo,- Ktos kto podal ci swiatlo nie zrobil tego bys nie widzial swojego mroku, ale po to by cie ten mrok nie ogarnal... 

Edytowane przez Rheinangler
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tą nauką ortografii to bywało różnie. Nad jednymi stała polonistka, z przygotowaną do akcji linijką, inni wkuwali regułki, bo parę razy w tygodniu słyszeli sakramentalne "a teraz wyjmiemy karteczki" i mierzyli się z zawiłościami naszej pisowni. Jedni mają pamięć doskonałą, inni sklerozę od maleńkości. Mi, niestety, bliżej do tych drugich. Na dodatek nigdy nie trafił mi się nauczyciel, przykładający szczególną uwagę do nauki ortografii. W liceum miałem wykłady akademickie i dyskusje o literaturze. Cztery lata właściwie bez prac pisemnych. Kilka osób przypłaciło to oblaniem pisemnego polskiego, bo kuleli z ortografią, a wtedy nie było mowy o papierku od pana doktora. Wszyscy moi poloniści podpuszczali do czytania. Stąd wcześniej napisałem, że obcowanie z książkami pomaga w poprawnym pisaniu. Bywało, że czytałem w każdej wolnej chwili, bywało, że mi się nie chciało i sięgałem po książkę rzadziej. Nigdy dlatego, że ktoś mi kazał, stąd lektury szkolne w większości ominąłem szerokim łukiem, albo przeczytałem gdy przyszła mi na to ochota. Zawsze traktowałem czytanie jako formę rozrywki, co u większej części dzisiejszej młodzieży, może uchodzić za formę upośledzenia. Regularne czytanie utrwala w pamięci obrazy graficzne wyrazów. Gdy walnę byka, zapala się czerwona lampka, bo coś nie gra w układzie liter. I tyle. Trzeba jeszcze chcieć i czuć potrzebę, by to co upubliczniamy miało ręce i nogi. Wracam do szwedzkiego kryminału. Może śledztwo skieruje się w znajomą okolicę?

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może warto najpierw jasno określić tego demona pod tytułem ortografia.

Ano mamy w języku polskim trzy podstawowe zasady użycia liter wymiennych, dwie istotne zasady interpunkcyjne, dwie reguły łączny-rozłączny i… to tyle. Tyle - jeśli chodzi o powszechne porozumiewanie się na bardzo przyzwoitym poziomie. Do tego dochodzi kilkadziesiąt wyjątków od reguł, które zwyczajnie trzeba wykuć na pamięć.

Zasób wiedzy sumarycznie pewnie mniejszy niż to, co trzeba opanować w trakcie… kursu na prawo jazdy, patentu żeglarskiego czy jakiegokolwiek kursu zawodowego. A jednak każdy, albo prawie każdy dyslektyk ma jakiś zawód i jeździ samochodem.

Zakładam, że w szczególnych wypadkach dysleksja jako jednostka chorobowa może mieć miejsce – ale w porażającej większości jest to tanie tłumaczenie zwykłego lenistwa.

A jeśli się mylę… i jeśli z powodów zdrowotnych nie potrafisz nauczyć się przepisów ruchu drogowego, śpiewać czy poprawnie pisać – nie pchaj się do auta, nie składaj podania o robotę w operze i daruj sobie publiczne wypowiedzi pisane.

 

Dyslektyków i „dyslektyków” też pozdrawiam ;)

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę po cichu przyznać, że też nie do końca wierzę w te dys dys itp. Jak miałem z 12 lat to dostawałem kartki z wyrazami gdzie są Rz ż ó których się nie wymienia tylko są bo są. Miałem je umieć. Jak się pomyliłem przy recytowaniu to w łeb. I nie było srania w PKSie. Nie mówię że to dobre. Ale skuteczne

"I nie było srania w PKSie."   Czy możesz rozwinąć tą część swojej wypowiedzi ? Nie rozumiem sensu tego zwrotu. Szczerze.

Edytowane przez Andrzej2401
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"I nie było srania w PKSie."   Czy możesz rozwinąć tą część swojej wypowiedzi ? Nie rozumiem sensu tego zwrotu. Szczerze.

I nie było wymówek. Słówek było trzeba się nauczyć.

 

 

 

PS

I ja nigdy nie entuzjastą tych dys, dys.

Inna spawa, że co innego szkoła, co innego życie. Na co dzień nikogo nie obchodzą przyczyny braków.

Albo coś potrafisz, albo nie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te Iran i Irak to chyba to samo, skoro dziennikarzom nie robi różnicy Słowenia i Słowacja. Zresztą po kiego grzyba zajmować się geografią. Trza będzie, to się sprawdzi. A najlepiej nie sprawdzać, tylko łykać to, co napiszą. I nie szukać dziury w całym o parę literek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) Herbapol sprzedaje tyle zioła i nic nie nadaje się do palenia? :huh:

A guzik prawda ! W wieku lat okoł siedmiu może ośmiu sporzadzalismy sobie fajki z jakiejś rośliny z kolankami w lodygach. Główkę z grubszych kawałkow, cybucho-ustnik z cieńszych.

Paliliśmy w tym szałwie i miętę z Herbapolu pograndzoną z domu. Oczywiście zaszyci głęboko w krzakach. Mięta paliła usta żywym ogniem, szałwia nieco lepsza ale okrutna tez była.

Dzielnie to znosiliśmy ! Ot co !

Edytowane przez Marcin Rafalski
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako ten co "sieje gównoburzę", dziękuję wszystkim, którzy włączyli się do tematu. To już 5 (słownie pięć) stron.oklasky.gifhura.gifMoże coś dobrego z tego wyniknie.

Edytowane przez Alexspin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Alexspin, nie chcę Cię martwić, siebie zresztą też, ale jak nie włączy się w to administracja to tylko sobie popiszemy. Tu przecież nie chodzi o pisanie bezbłędne, bo każdemu może się zdarzyć wyraz z bykiem, a nawet dwa czy trzy. Do interpunkcji nikt tu się za mocno nie czepia. Jednak jak trzeba być ograniczonym aby w dziale o tytule Sprzedam, napisać "spszedam", a w wątku Wędki napisać " wentka". To są zapisy które najbardziej wkurzają, bo widzą te słowa napisane poprawnie, a piszą jak piszą.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dysleksję, dysgrafię i inne dysy zdiagnozowano u mnie prawie 30 lat temu.

Nie sądzę jednak aby zwalniało mnie to, przynajmniej z próby poprawnego pisania.

Bardzo często edytuję posty, bo zauważę swój głupi błąd. Wiem, że interpunkcja też mocno u mnie kuleje. Ale z szacunku dla czytających, po prostu staram się pisać poprawnie.

To jak piszemy zwykłe, proste posty na forum wiele o nas mówi i rysuje pewien nasz obraz czytającym.

  • Like 15
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dysleksję, dysgrafię i inne dysy zdiagnozowano u mnie prawie 30 lat temu.

Nie sądzę jednak aby zwalniało mnie to, przynajmniej z próby poprawnego pisania.

Bardzo często edytuję posty, bo zauważę swój głupi błąd. Wiem, że interpunkcja też mocno u mnie kuleje. Ale z szacunku dla czytających, po prostu staram się pisać poprawnie.

To jak piszemy zwykłe, proste posty na forum wiele o nas mówi i rysuje pewien nasz obraz czytającym.

Brawo :clappinghands: , czytając Twoje posty nigdy bym nie przypuszczał.....

 

Tylko szkoda,że naśladownictwo nie jest obowiązkowe ....

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dysleksję, dysgrafię i inne dysy zdiagnozowano u mnie prawie 30 lat temu.

Nie sądzę jednak aby zwalniało mnie to, przynajmniej z próby poprawnego pisania.

Bardzo często edytuję posty, bo zauważę swój głupi błąd. Wiem, że interpunkcja też mocno u mnie kuleje. Ale z szacunku dla czytających, po prostu staram się pisać poprawnie.

To jak piszemy zwykłe, proste posty na forum wiele o nas mówi i rysuje pewien nasz obraz czytającym.

 

Mam często wrażenie, że autorzy swoich postów nie czytają ich po napisaniu. Mnie też zdarzają się literówki, czasami robię błędy ortograficzne, ale tak, jak napisał Artur z szacunku dla czytających staram się je poprawiać. Najwięcej mam problemów z przecinkami - zbyt dużo wstawiam lub nie zawsze we właściwym miejscu.

 

Czytając książki w młodości rzeczywiście zapamiętuje się pisownię, która zostaje w nas na długo. Teraz zdecydowanie za mało czytam, ale nie robię błędów ortograficznych. Jednakże zauważyłem, że zubożało słownictwo, z którego na co dzień korzystam. Pewnie z tego powodów robię mniej błędów  ;) .

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten kto nie czyta, nie będzie pisał poprawnie. Główną przyczyną zubożałego słownictwa i okaleczonej pisowni jest upadek czytelnictwa. Nie wziął się on z niczego. Pierwsze tąpnięcie wywołała ekspansja telewizji kablowej pod koniec ubiegłego wieku, za drugim stoi rozwój internetu. To nie wyssane z palca domysły, lecz badania Biblioteki Narodowej. Oba wspomniane media odebrały potencjalnym czytelnikom czas i ochotę, oferując szybki, przyjemny, tani i kolorowy przekaz. Szkolnictwo i dom rodzinny nie pozostały w tyle. Nauczyciele, pod presją rodziców, samych uczniów, papierogii i nieżyciowego programu nauczania, dostosowali się ochoczo, ograniczając do minimum wymagania. Mam w rodzinie polonistkę jednego z warszawskich liceów, która parę ładnych lat temu twierdziła, że ortografia nie jest istotna. Komputer poprawi. Gdyby to ode mnie zależało, pozbawiłbym ją prawa do wykonywania zawodu. Czytanie streszczeń lektur? Pogratulować promocji czytelnictwa. Fascynacja nowymi technologiami, wciskanymi nam na każdym kroku, bije na głowę reakcje plemion murzyńskich na perkal i koraliki. Bezkrytycyzm, brak pomyślunku i bezgraniczna ufność w te dobrodziejstwa ludzkości, ubezwłasnowolniły konsumentów, wystawiając ich na łaskę internetu, nawigacji w samochodzie, telewizyjnych pseudowiadomości, kart płatniczych, czy rozrywki w postaci gier komputerowych. Pocieszajmy się w odruchu obronnym, że to nasze autonomiczne wybory. Chwilami, aż korci, żeby światu wyciągnąć wtyczkę z gniazdka. "Droga" Cormaca McCarthy'ego wysiada w przedbiegach.

Jako polonista podpisuję się pod tym obiema rękami. To telewizja, internet oraz telefony spowodowały upadek czytelnictwa, zidiocenie społeczeństwa i co za tym idzie nieumiejętność pisania, mówienia, czytania. I niestety nic z tym nie zrobimy, po prostu tak świat poszedł do przodu. I rodzic, który odbierze dziecku komórkę czy ograniczy internet, wykluczy go społecznie robiąc mu więcej szkody niż pożytku. Bo dziecko wśród rówieśników będzie inne, nieprzystosowane, passe. Według mnie cała sztuka w tym, by pokazać dziecku inne formy spędzania wolnego czasu. Że poza światem wirtualnym istnieje natura, istnieją książki, rower, drugi człowiek... Choć jest to bardzo, bardzo trudne. Dzisiaj włączyłem YT, a tam wśród sugerowanych pozycji piosenka niejakiego Kizo o tytule "Disney". Film ukazał się 4 dni temu i ma 3,4 mln wyświetleń. Co w tym dziwnego zapytacie ? Ano to, że mamy końcówkę czerwca, lato, ciepło, a ludzie zamiast wyjść na zewnątrz, to siedzą w domach i oglądają jakiś kicz. 30 lat temu byłoby to nie do pomyślenia. Ot, znak czasów...

 

Spadek jakości pisania wiążę się też według mnie ze spadkiem wiedzy o świecie jako takiej. Spytajcie  współczesnych studentów o to ile serce ma komór, ile jest w Polsce województw, ile jest przypadków w języku polskim, czy o daty wybuchu/zakończenia wojen światowych. Przypuszczam, że jakieś 80-90% zrobi na takie pytania wielkie oczy. I to studenci, czyli przyszła elita narodu, jakby nie było. Absolwent liceum czy technikum czy nawet dobrej szkoły zawodowej sprzed 40-50 lat miał nieporównywalnie więcej wiedzy i umiejętności, aniżeli współcześni po studiach. Smutne to, lecz niestety prawdziwe...

 

 

Edytowane przez Grzesiek
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzis, nikomu nie jest potrzebny czlowiek oczytany i wywodzacy z tego samodzielny oglad swiata, moze nawet samodzielne myslenie. Takiego kogos trudno a na pewno trudniej jest zredukowac do "odbiorcy produktu" X,Y,Z, wiec nie jest porzadany. Chwiejni w swoich pogladach ludzie szukaja jakiejs prawdy absolutnej, jakiejs kotwicy, kregoslupa, najczesciej w jakiejs jedynie slusznej ideii. Bo ona nie jest chwiejna jak oni sami. Dlatego w dzisiejszym swiecie dorastajacy ludzie (bez wzgledu na wiek w ktorym dorastaja) nie ugruntowuja swoich pogladow tylko sie i swoje poglady radykalizuja. Co gorsza wielu z nich nie widzi roznicy pomiedzy tymi bardzo odmiennymi stanami. Obserwujemy to przeciez wszyscy i wszedzie. W ubieglym roku wzialem sobie na wakacje takie opracowanie naukowe (potrzebne mi w pracy) z ktorego wynikalo, ze powojenny (urodzony pomiedzy1950-1960)18 latek byl dojrzaly do odpowiedzialnego zalozenia rodziny i funkcjonowania w spoleczenstwie w takim samym stopniu jak wspolczesni 35-latkowie. Jak ktos mi powie, ze to tylko taki przypadek to bede przynajmniej poirytowany.....

PS

Matteo - nie moglem juz edytowac postu a co gorsza nie wydawalo mi sie ze nie ma w nim bledu. Moj komputer koryguje tylko jezyk niemiecki, wiec jestem zadany na swoja "niewiedze"

Arku, piszesz o niedojrzałości współczesnych ? Pełna racja. Przykłady z ostatnich dni. Koleżanka z pracy, lat 44, dziecko i mąż w domu. I mi się chwali, że rodzice z okazji Dnia Dziecka (sic!) zabrali ją na obiad do restauracji. Jest to najbardziej niesamodzielna kobieta jaką znam. Mama za nią gotuje, zawozi jej dziecko do przedszkola, przyjeżdża po nią do pracy... Drugi przykład, sąsiadka, lat 30, 2 dzieci. Mąż wykopał jej kwadrat 4x4 m. pod basen i miała tylko wyrównać teren, by potem wysypać piaskiem. Mąż jej mówi (bo chłop nie miał czasu), weź łopatę, zryj to trochę, potem grabki i wyrównaj. Nie, bo ona musi do taty zadzwonić !  I Ojciec powiedział jej to samo co i mąż. Kolejny przykład: ostatnio przeczytałem, że syn jakiejś pseudogwiazdki jest wyśmiewany w szkole. I nie byłoby nic w tym szczególnego, gdyby nie fakt, iż doniosła jej o tym niania, która przyjechała po niego do szkoły. A chłopak ma 14 lat. K**wa, niemalże 77 lat temu jego rówieśnicy walczyli w Powstaniu Warszawskim, a on sam nie umie do domu wrócić i trzeba go przywozić. O tempora ! O mores !

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako polonista podpisuję się pod tym obiema rękami. To telewizja, internet oraz telefony spowodowały upadek czytelnictwa, zidiocenie społeczeństwa i co za tym idzie nieumiejętność pisania, mówienia, czytania. I niestety nic z tym nie zrobimy, po prostu tak świat poszedł do przodu. I rodzic, który odbierze dziecku komórkę czy ograniczy internet, wykluczy go społecznie robiąc mu więcej szkody niż pożytku. Bo dziecko wśród rówieśników będzie inne, nieprzystosowane, passe. Według mnie cała sztuka w tym, by pokazać dziecku inne formy spędzania wolnego czasu. Że poza światem wirtualnym istnieje natura, istnieją książki, rower, drugi człowiek... Choć jest to bardzo, bardzo trudne. Dzisiaj włączyłem YT, a tam wśród sugerowanych pozycji piosenka niejakiego Kizo o tytule "Disney". Film ukazał się 4 dni temu i ma 3,4 mln wyświetleń. Co w tym dziwnego zapytacie ? Ano to, że mamy końcówkę czerwca, lato, ciepło, a ludzie zamiast wyjść na zewnątrz, to siedzą w domach i oglądają jakiś kicz. 30 lat temu byłoby to nie do pomyślenia. Ot, znak czasów...

 

Spadek jakości pisania wiążę się też według mnie ze spadkiem wiedzy o świecie jako takiej. Spytajcie  współczesnych studentów o to ile serce ma komór, ile jest w Polsce województw, ile jest przypadków w języku polskim, czy o daty wybuchu/zakończenia wojen światowych. Przypuszczam, że jakieś 80-90% zrobi na takie pytania wielkie oczy. I to studenci, czyli przyszła elita narodu, jakby nie było. Absolwent liceum czy technikum czy nawet dobrej szkoły zawodowej sprzed 40-50 lat miał nieporównywalnie więcej wiedzy i umiejętności, aniżeli współcześni po studiach. Smutne to, lecz niestety prawdziwe...

 

 

 

Samo to, że ktoś jest studentem jeszcze nie mówi, że będzie elitą. Poziom edukacji jest niski, studia powszechne, namnożyło się Sorbon. To nie lata 60te..

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...