Skocz do zawartości

" RZEKA PYTAŃ "


samwieszkto

Rekomendowane odpowiedzi

Fajny film wczoraj widziałem . Rzeka pytań bo o nim mowa - opowiada o chłopcu którego pasją jest wędkarstwo i o jego dojrzewaniu w tej pasji itd.

Nie o recenzję filmu mi chodzi , choć sam film polecam .

Chodzi mi o to że bohaterowie tego filmu łowią ryby za pomocą tak badziewnego sprzętu że trudno to nawet opisać , w jednej ze scen jest to zwykły patyk z omotkami z drutu , rzecz dzieje się w USA współcześnie , więc trudno zakładać że to z biedy , im po prostu ten sprzęt wisi - im chodzi o ryby nie o sprzęt.

No i zacząłem się zastanawiać jak to się ma do tego swoistego wyścigu zbrojeń który my tutaj uprawiamy ? Czy ten cały sprzęt za grube tysie ( jak pisuje Kuba ) nie przysłania nam trochę samej istoty wędkarstwa ? Czy naprawdę są do tego potrzebne całe arsenały wędek , kołowrotków , GPSy , echolokacje , łodzie na każdą okazję i specjalne samochody .

Żeby nie było że ja jestem taki rezolutny to muszę się przyznać że sam też każdą ilość kasy pakuję w zabawki i szczerze powiedziawszy nie bardzo mam czas zdyskontować te zakupy na rybach.

Tym bardziej zaczyna mnie dręczyć pytanie czy o ryby i łowienie tu chodzi , czy może o posiadanie sprzętu który ma być substytutem tego łowienia ?

Oczywiście wiem że wśród nas jest wielu takich którzy sami robią wędki i przynęty wydając niewspółmiernie mniejsze pieniądze ( choć może się mylę ),

Ale mam wrażenie że tym też mniej chodzi o ryby , a bardziej o przedmioty .

Jakie macie zdanie Panowie ?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest też inna oczywista prawidłowość. Im mniej ryb, tym sprzęt wymyślniejszy. Czy gdyby we wszystkich naszych rzekach i jeziorach powszechne były okazowe ryby, to najzwyczajniej nie wystarczałby sprzęt, którym wyciągniemy ponad metrowego szczupaka, metrowego sandacza, czy dwumetrowego suma, czy na co tam polujemy? I wdawania się w zawiłości naklejkowo-materiałowe byłoby znacznie mniej, choćbyśmy kasy mieli jak lodu, a lodu jak ryb w wodach. Oczywiście dążenie do doskonałości w jakiejś metodzie nie jest niczym złym i akurat postęp technologiczny wykorzystywany w tym kierunku jest jednym z mniej szkodliwych ogólnie i tu każdy indywidualnie wyznacza sobie jakiś pułap sprzętomaniactwa i własnych potrzeb. Dla jednego IM10 z bazaru to szczyt potrzeb, a taki Bronikowski będzie wśród naręcza świetnych blanków przesmradzał, bo porównanie ma większe i takie też doświadczenia oraz wymagania. I do tego nie lubi chińskich japonek ;)

 

Pamiętam, jak pierwszy raz w życiu złowiłem kilkadziesiąt ryb jednego dnia. Miałem wtedy kilka lat, były to małe okonki, łowione z pomostu samym zwijadełkiem na przypony i dwoma metrami żyłki, z byle jak uwiązanym haczykiem. Czy potrzebowałem wtedy Legend Elite? Oczywiście nie. Czy dziś, jadąc nad pobliskie jeziorko w oczekiwaniu kilku, czasem kilkunastu brań, a czasem żadnego, potrzebuję Legend Elite? Sama mi ryby nie złowi, ale da większą szansę niż zwijadełko, germina, ruski teleskop, czy leszczyna. Od pospolitych, seryjnych, chińskich wędek polskich dystrybutorów, pewnie też będzie nieco lepsza. Na 100% nie wiem, bo nie mam Elitki :angry: :lol:

 

Pozdrawiam

Grzesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kontekście ostatniej wypowiedzi oczekiwanie iż producenci-dystrybutorzy sprzętu wędkarskiego w Polsce wpłyną pozytywnie na rybostan wspomagając finansowo zarybienia wydaje się iluzoryczne :mellow: :mellow: :mellow: pzdr-mający nadzieję ,że tak nie jest -kardi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie , a czemu niby tam tamy przeciw komórkom ? Lubię tam tamy , ale bardziej cenię komórki :D Murzyni też ..

Poruszamy się niebezpiecznie blisko ludowego mitu o sprytnym miejscowym , co to ułamał , nakopał , nadział .. i wszystkim do..bał do wiwatu . Przecież jest także winciorek , ostka , są też handgrenade . No i co z tego dla nas wynika ? Ano nic ..

My z tego dawno wyrośliśmy . Tak samo jak z wycierania gili o mankiet . Klimaty z Ferdynanda Zamojskiego są fantastyczne , podobnie jak piramidy , ale my wcale nie jesteśmy od macochy . Nie ma tu także prawie żadnego znaczenia ilość ryb . Jakość się liczy , styl , elegancja , precyzja łowienia , wysoka kultura użytkowa no i dobrze rozumiana elitarność* ..

Czy naprawdę należy latami taczać błędne koła , drążyć wytrwale , krecim sposobem tunele w stertach wciskanych bezczelnie śmieci , nim wyjdzie wreszcie styrany przesądami , zwykły człek , na jasne światło :lol: :lol:

 

* Elitarność oczywiście nigdy się nie tyczy uczestników muchowych grand prix , jako przeciwstawienia gentlemana ..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Producenci to niedługo zaproponują nam specjalistyczny sprzęt na różne pory dnia , na różne pory roku , na różne warunki pogodowe , ciśnienie powietrza , fazę księżyca , na różne poziomy przejrzystości wody i diabli wiedzą na co jeszcze . Do tego specjalistyczne - dedykowane do konkretnej wędki kolowrotki i linki. Przynęty samonaprowadzające się z własną echo i radiolokacją , wyposażone w funkcję preselekcji celu , oraz sztuczne automatyczne i w pełni autonomiczne ryby wielorazowego użytku z możliwością ustawienia poziomu cwaności i waleczności.

Ja tymczasem , podobnie jak Slawek postanowiłem swój arsenał ograniczyć do trzech , góra czterech wędek , ale za to najlepszych na jakie mogę sobie pozwolić , mimo to mam takie podskórne wrażenie że sam siebie robię w c...la.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale czym jest to światło? Co jest stylowe i eleganckie ?

Czy bardziej stylowe jest zajechać nad rzekę jakimś spaceshipem wyciągnąć naręcze Restaffinów i Megabasów i brylować wśród gawiedzi odzianej w mora z demobilu, jak książe Monte Carlo ?

Czy może bardziej stylowe jest przyjść z choćby bambusową wędką i skoncentrować się na łowieniu ryb ( daj Boże skutecznym ) niż na opiece nad drogocennym sprzętem ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kardi - wiele rzeczy jest w naszej gospodarce wodnej (i nie tylko) iluzoryczne, a wiązanie z nią dystrybutorów zabawek jest przecież bezcelowe.

Kolega Sławek ma rację co do dobrze pojętej elitarności i jakości naszego hobbystycznego wyczynu, ale zasadniczo większość z wędkarzy, którzy wybierają łowienie na sztuczne przynęty zamiast nadziewania robali, filetów i całych ryb na haki, robią to dla urody i w ramach utrudnienia, dającego w zamian satysfakcję. Sprzęt - choć nie jest tu bez znaczenia i robi odczuwalną różnicę - pełni rolę drugoplanową, tuż za podejściem wędkującego do tego zajęcia, jego umiejętnościami i doświadczeniem, a także ilością wolnego czasu. Gdzieś pomiędzy galaktyczną klasą łowienia najwykwintniejszym sprzętem, a wycieraniem gili z nosa w mankiet, jest grupa wędkarzy łowiących z klasą i dla samej sztuki, sprzętem co najwyżej średnim. Ja do takich nieskromnie się zaliczę i choć marzenia sprzętowe posiadam rozliczne, nie muszę czuć się gorszy lub ociemniały odkąd potrafię czasem złowić i wypuścić przyzwoitą rybę, omijając wyścigowe łowienie podrostków, feederiadę morskimi luśniami z dzwoneczkiem i zimowiska, które znają wszyscy, ale każdy udaje, że nie wie, a po prostu dobrze tam okonie na paprocha i sandacze na pilkery...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wychodzi mi z Twojej logiki na to , że używanie CTS jest przeciw stylowi , co jest pure nonsensem . Uważam , że Restafine to jest jednak jak najbardziej osobisty styl i dobrze zmotywowana preferencja , a przysłowiowy bambus to niestety tylko zwykła konieczność . Tak samo się chyba może pieklić i unosić miłośnik wyrzutki z mutrą , wobec tonkinowego posiadacza ..

Światło masz tu ;http://www.youtube.com/watch?v=SZVhzVTBDvA

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja logika Sławku jest jak ten podróżny szukający akceptacji o którym pisałeś :D

Sam sobie nie odmówiłem przyjemności zamówienia CTSów.

Zastanawiam się tylko na ile one pomagają stać się lepszym wędkarzem ?

 

Bądź tak miły i wrzuć ten link jeszcze raz , bo coś się nie otwiera a chciałbym zobaczyć to światło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest też inna oczywista prawidłowość. Im mniej ryb, tym sprzęt wymyślniejszy.

Witam Cię @Maynard'dzie-mój żartobliwy post odnosił się tylko do tego,w moim odczuciu nie w pelni uzasadnioego ,twierdzenia.No bo np.USA ?Pozdrawiam-kardi :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fishing od dawna stał się biznesem , albo nawet w kilku krajach ważną gałęzią przemysłu , z wszystkimi ich regułami i zasadami . Jak wszystkie masowe zjawiska , jak cała popkultura , ma skłonność do marketyzowania i natychmiastowego monetyzowania sztucznie wywoływanych mód i trendów . Zwłaszcza pośród mniej odpornych na reklamę , niedzielnych , początkujących .. no i przede wszystkim wśród jakże licznych środowiskowych parweniuszy :D Ale to sprzętowe rozpasanie , ten obłędny komercyjny wyścig , daje też wielu spośród nas możliwość wyłowienia rzeczy naprawdę wspaniałych , doskonałych technicznie , które nie tylko doskonale świetnie uzupełniają , ale i z nieskończoną skromnością zdobią naszą biegłość i perfekcję .

Gdzie tu konflikt ??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest też inna oczywista prawidłowość. Im mniej ryb, tym sprzęt wymyślniejszy.

Witam Cię @Maynard'dzie-mój żartobliwy post odnosił się tylko do tego,w moim odczuciu nie w pelni uzasadnioego ,twierdzenia.No bo np.USA ?Pozdrawiam-kardi :D

 

Nie zrozumiałem Cię Kardi, bo sam nie rozwinąłem swego skrótu myślowego. Otóż chodziło mi o to, że jeśli ryb będzie pod dostatkiem nie wyłączając tych okazowych, relatywnie mniej istotne będzie czym łowimy. Na naszym podwórku (rynku wędkarskim) i w naszej kulturze łowienia oznaczałoby to raczej powszechne upraszczanie narzędzi do amatorskiego pozyskiwani ryb...

 

Co do sprzętu i USA też nie jest to tak jednoznaczne. Jest tam powszechny domowy, garażowy rodbuilding. Taki bez zadęcia, bez robienia wokół tego halo, zdjęć dla potomnych i również często bez ekstrawagancji technologicznych. Tak po prostu odłam domowego majsterkowania. Tak jak SCV made in USA są skierowane na rodzimy rynek, tak i cała reszta zawartości bardzo obszernych katalogów, adresowana jest do rzesz tamtejszych wędkarzy. Czy odbiorcami tych rozlicznych chińskich klapek marek bardziej rozpoznawalnych oraz tych amerykańskich mało znanych firm i zupełnie nieznanych firemek robiących blanki, są wschodnioeuropejskie państwa, gdzie rodbuilding powszechny jest mało? Czy zmiany modeli japońskich kołowrotków co sezon są po to, by na trzech portalach w Polsce toczyły się burze nad wyższością castingu nad spiningiem itp.? Nie wydaje mi się, a wniosek jaki z tego wysnuwam jest taki, że nawet mając rybne wody, swobodę w operowaniu metodami i środki na bezstresowe konsumowanie swojego hobby, w USA sprzęt średni, taki na próbę, też taki niełamiotsa i taki do zabawy jest dużo powszechniejszy, niż sądzimy.

 

Nie oznacza to, że my z naszymi ozdobami wątków sprzętowych jesteśmy jakkolwiek lepsi (oni też to wszystko mają przecież, to my od nich zgapiamy), ani też nie znaczy, że mamy się nie rozwijać i nie poszukiwać. Za oceanem pewne rzeczy są normalne i nie gryzą się ze sobą. U nas posiadacz Legend Extreme podchodzi pod arystokrację, a miłośnik sprzętu prymitywnego będzie zwykle zacofanym dziadem. Tam jest pod tym względem większa harmonia, mniej balansowania między skrajnościami. Są ryby - potrzebny jest sprzęt. Bo łowią prawie wszyscy

 

Pozdrawiam

Grzesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Witam ponownie.Oczywiście zgadzam się z tym,że klasa,a więc i cena posiadanego sprzętu nie stanowi o klasie wędkarza,a posiadanie wędziska Elite nie daje przepustki do elity.Zgadzam się z tym,że w USA większość wędkarzy łowi popularnym sprzętem uprawiając swe hobby dzięki rybnym wodom i wspanialej przyrodzie.W kilku wątkach omawialiśmy już te zagadnienia i wnioski były zbliżone tak więc może nieświadomie się powtórzę.Dbałość o sprzęt,traktowanie go z należytą pieczołowitością staranne dobieranie elementów zestawu jest istotną w moim przypadku częścią wędkarstwa.Powiem więcej-jest dla wielu mlodych ludzi początkiem wdrażania tzw.kultury technicznej.Co przez to rozumiem?Oczyszczenie kołowrotka po powrocie z wyprawy,opłukanie w slodkiej wodzie jeśli to konieczne,otworzenie tuby z wędką,bo może wewnątrz jest wilgotne wędzisko i może pokrowiec,rozwieszenie woderów i wiele innych które dobrze Koledzy znacie.A co na przeciwko-a no bylejakość,pęk pie..tych w kąt wędzisk,kłąb przynęt w pudle,wilgotne po tygodniu ciuchy i deklaracjaja nie tracę czasu na dbanie o sprzęt,wolę w tym czasie łowić rybyBrzmi znajomo? Bełkot.Odpowiednio traktowany sprzęt,a szczególnie ten wyjściowo wyprodukowany prawidlowo,może służyć latami burząc mit o wysokich kosztach i wpływając na tak nam potrzebne zachowania w obcowaniu z innymi urządzeniami technicznymi.Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy moi mili , panowie roztropni , jako człowiek zupełnie koncyliacyjny muszę w tym miejscu wysnuć za Was jeden , jedyny słuszny wniosek :D Tak więc człowiek obyty i latami doświadczony w tym nader złożonym i przez to szalenie czarownym hobby , bez zbędnego zastanowienia wybierze oczywiście Legend Elite , jako wybór w sposób oczywisty najdoskonalszy , który świetnie łączy w doskonałą jedność : przystępna cenę , zaawansowaną technologię i nadzwyczajne , łatwo zauważalne walory użytkowe . Można oczywiście próbować przykryć ten prosty , zupełnie bezdyskusyjny oraz jednoznaczny fakt , wachlarzem z pawich piór cudacznych teorii , dosiowania , ekonomizowania niegodnego prawdziwego pasjonata , wreszcie bredzenia po przeżarciu się reklamową paszą .

Wybór jednak należy do Was :D

I niech nikt nie uważa że byłem w powyższym apodyktyczny , bo byłem tylko idealnie bezstronny :mellow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z grubsza w 1 poscie Maynard napisał większość tego, co mi po głowie chodzi.

Myślę, ze w sytuacji, gdy łowienie ryb jest całkowicie normalnym zajęciem, coś jak robienie grila, pranie onuc czy gra na banjo - nie ma ciśnienia na pokazanie się ze sprzętem. Bo dla mnie to jest to co spoziera zza tych wszystkich teorii o większości, wyższości, lepszości, chujni mujni ... Sprzęt jest traktowany jak coś normalnego, bardziej jak zmywarka czy toster - narzędzie do określonych zadań, niż jak jakieś kolekcjonerskie precjozio, polerowane, huhane i brane do ręki tylko w bielusieńkich rękawiczkach.

Weź pod uwagę, ze w filmie jest scena, w której kolo w rozpadającej się szopie, w której chyba jedyna cywilizacją jest wielka zamrażarka, w którą wrzuca rypane w dyńkę pstrągi, siada i kręci wędkę. Bez ochów i achów, ćmojów bojów. Zwykłe komponenty, korek, druciaki i nad wodę wio. Można powiedzieć, ze to bełkot. Dla mnie - nie pitolenie się ze sprzętem, zajęcie się łowieniem, nie kolekcjonerstwem.

Ja dawno temu dałem sobie z kolekcjonerstwem spokój. Kupuję głównie chrust, którego nie żal wrzucić z ciuchami w bagażnik i jeździ tam zawinięty w mokre śpiochy i pudła przynet do kolejnego łowienia.

Ja najbardziej marzę o wyprawie, gdzie wezmę śpiochy, buty, kręcioł i dwie szpule, muchówkę sztuk jeden, kilka szpul żyłki i dwa pudła much i pojadę sobie z plecakiem do jakiejś Szwecyji czy Szkocji, bez komórki, maila, planu i przyczepy sprzętu. Coś co dość dobrze pokazali w filmie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli nieuchronnie wychodzi na tenże Elite , jako najbardziej wszechstronny ..

To jeszcze nie byłeś dłużej , sam na sam ze swoja pasją ?

Może Monsen będzie Ci wzorem : http://www.youtube.com/watch?v=CQMHKWfnDzo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak nie obrócisz, elite z przodu :mellow:, w dodatku - zaskakujaco tanie są. Jak z wykonaniem fabrycznym?

 

Ja od bardzo dawna, nie mogę sobie pozwolić na zniknięcie na dłużej niż kilka dni. W zeszłym roku wyrwałem się na bite 2 tygodnie, ale właśnie, siedzisz na brzegu i dumasz, 5? 6? 9' czy 11' ?

Jeszcze tylko z 10 lat, aż mniejszy będzie na tyle duży, by spojrzeć po powrocie żonie w oczy :mellow:

 

Dobry film

Mi by 2 tygodnie wystarczyły

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest doskonała , bo nigdy nie kończąca się tęsknota :lol: Wiem jak ciężko jest urwać się z łańcucha rutyny zwykłych wyjazdów albo codzienności . Zwłaszcza na tak długo ..

Dwa - trzy dni non stop wiosłując łódką , albo na przełaj po dzikich wiślanych kępach , też czyni cuda . I jest na wyciągniecie ręki ..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...