Skocz do zawartości

[Artykuł] Pomorskie trocie – poradnik dla marzyciela


bigos

Rekomendowane odpowiedzi

Jak do tej pory, to pierwszy (znany mi) tekst ktory tlumaczy bardzo dokladnie i zarazem praktycznie zaobserwowane zaleznosci pomiedzy checia a zlowieniem troci.

Do tej pory bylo tak, ze "wszyscy" Ci ktorzy rozumieli ten swoisty rytm zamykali go w jakichs ogolnych polprawdach i stwierdzeniach typu "musi dmuchnac od polnocy", "za niska woda i dlatego nie wchodza" itd.... Zdarles brutalnie listek figowy Marcin  :lol: Super tekst!

PS

Wspomniane zaleznosci wystepuja takze na zachod od naszych pomorskich rzek :)

Edytowane przez Rheinangler
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potarłowa rzeka jest dobrym wabikiem, ale głównie dla grilsów. Spóźniony białas to ewenement. W "krótkie" rzeki typu Rega czy Słupia, trocie wchodzą tak samo często jak w długie. ale w tych pierwszych są łatwiejsze do złowienia. Bo są tam z reguły krótko i agresywnie.. Przerobiłem to wielokrotnie  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potarłowa rzeka jest dobrym wabikiem, ale głównie dla grilsów. Spóźniony białas to ewenement. W "krótkie" rzeki typu Rega czy Słupia, trocie wchodzą tak samo często jak w długie. ale w tych pierwszych są łatwiejsze do złowienia. Bo są tam z reguły krótko i agresywnie.. Przerobiłem to wielokrotnie  :)

Sa jednak okresy/zbiegi okolicznosci o ktorych wlasnie napisal Marcin w ktorych zimowy wypad na trocie nie polega na dlubaniu niemrawych i otepialych jeszcze po kopulacji keltow.

Miejsca w ktorych zatrzymuja sie bialasy (nawet w zimie) nie sa miejscami w ktorych zatrzymalby sie oslabiony kelt. Zerujace kelty w styczniu sa co prawda duzym ewenementem zwiazanymi najczesciej z zimowymi anomaliami pogodowymi, ale w lutym i marcu juz nie  ;)

Takie ambitne (jak dla mnie) lowienie zimowych sreberek jest jak najbardziej szlachetne. Pamietam jeszcze dobrze swoje poczatki na Parsecie sprzed 20 laty, kiedy probowalem zlowic cokolwiek co sie trocia nazywa ale miejscowi koledzy, ktorze byli i sa prawdziwymi milosnikami tej rzeki ruszali nad rzeke chetnie, bez towarzyskiego impratywu dopiero wtedy, gdy wchodzily sreberka...

Jeszcze jedna teze Marcina chcialbym potwierdzic. Tzn teze o tym, ze tak na prawde lowic trocie swiadomie moga tylko miejscowi. Przyjezdni, szczegolnie jak sa dobrze poinformowani moga trafic i nawet niezle polowic, ale zeby poczuc to i zrozumiec tak jak Marcin to przedstawil,- trzeba byc na miejscu, czuc pogode, jej powtarzalne zaleznosci i interakcje z rzeka i morzem. Jednoczesne lowienie trotek w rzece i morzu dopiero otwiera oczy na trocie... Wielokrotne nawet sukcesy, ktore sa wypadkowa wielu czynnikow podanych na tacy a nie zglebionych osobiscie wnosza do tematu jedynie polprawdy o ktorych juz wspominalem i o ktore potyka sie wiekszosc oszalale pedzacych brzegami pomorskich rzek przyjezdnych "otwierajacych sezon" ... Ten tlok pierwszego tygodnia roku potrafi mocno zniechecic, nie mowic juz o teoriach jakie sie slyszy od napotkanych "fachowcow"  :lol: te sa dopiero toksyczne :wacko:

Edytowane przez Rheinangler
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie!

Przecież pozostając w atmosferze nabożnego milczenia, w postawie na klęczkach, nie wygeneruje się nawet zalążka rozmowy z Panem bigosem  :)Jednym z ciekawszych rozmówców, wyjątkowo rzadko spotykanych w sieci! Nie lękajcie się.. rozmawiajmy, debatujmy, spierajmy, kłóćmy, żryjmy.. trochę  żyjmy..

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ma powstac spor?! Skoro mamy zderzenie wiedzy "kompletnej" potwierdzonej wynikami i pochodzacej ze sprzezenia nie malego doswiadczenia z nauka z .... no wlasnie.... z czym?

Z obrazem przecietnego "trociarza"? "Trociarza" zimowego....

W moich oczach obraz tzw "przecietnego polskiego trociarza" jest.... marny...

Mozna powiedziec o nim:

- byl pare razy na "otwarciu sezonu"

- ryby nie zlowil, ale troc widzial, bo kumpel zlowil a on mial po prostu pecha

- wie, ze "troc trzeba wychodzic", wiec lazi

- miejscowi mu mowia, ze kiedys worek sie rozsypie, ze jedni lowia od razu a inni musza swoje nawet kilka lat odlazic.

- udziela sie chetnie w necie i czesto wypowiada bo przeciez bywa na trociach i wie o co chodzi... 

Oprocz takich wyzej opisanch trociowych Ferdk-ow  :lol: jest pewnie mnostwo osob, ktore zafascynowanych polowem troci i lososi probujac ja zlowic w roznach porach roku i mialo jakies tam sukcesy i lacza juz pare kropek z trociowej ukladanki ale i dla takich osob jest zaprezentowana przez Marcina wiedza druzgoczaco konkretna i kompletna.

Jak najbardziej na miejscu i trafnie, choc Slawkowi nie w smak :P bedzie zacytowac w tym miejscu jednego z kult-red-naczy ze swojej kultowej ksiazki.

..." Po to, by zblizyc sie do pelnego poznania rzeki, trzeba najpierw sobie te rzeke znalezc...

Zeby dobrac sie do najcenniejszych zasobow wody, trzeba sie ozenic z jedna rzeka. Kazdy jej grymas, kazdy przelotny humor bedzie wowczas latwo odczytac i nietrudno sie w nim znalezc..."

Te Markowe mysli poczodzace z zakonczenia jego ksiazki odzwierciedlaja kontrast pomiedzy "modelem" najpopularniejszym, czyli modelem spinningisty-multiinstrumentalisty, ktorym wiekszosc chce byc a takim co chce oddychac tylko poranna mgla jednaj rzeki...

Edytowane przez Rheinangler
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielce szanowny Arku - cała polska szkoła łowienia troci zaczyna i kończy mw na noworocznym otwarciu - i nie będę znów docieka,ł kto tą żałosną modę wykreował. Wszystkie media, impry, ścieżki edukacyjne, celebryci i przewodnicy - teraz?!

Nawet rozmiary zainteresowania pod tym rzeczowym i niezwykle kompetentnym jak na sieć wykładem Pana bigosa - skądinąd bardzo groźnie wyglądającego.- są bezlitosne dla miłośników łowienia troci..

 

Ten syndrom się nazywa -  zatkao kakao. A jak zatkao,, to bojamy się  :)    

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobry artykuł. Mało odczuć i dużo skondensowanej wiedzy. Z czym tu dyskutować :)

Nie ma tu złotej receptury, ale dla takich jak ja znajduje się trochę cennych informacji pozwalających zwiększyć prawdopodobieństwo wyboru dobrego momentu.
Ważne, gdy ktoś planuje jechać raz w roku.

Jako wędkarz z centralnej Polski mogę wyrazić swój żal, że nigdy nie będzie mi dane jechać na trocie, jak po swoje.
To zostało już napisane, aby łowić świadomie, nad rzeką trzeba wciąż bywać, aby wiedzieć gdzie, o której godzinie, ma jaką przynętę, zależnie od pory roku, wiatru, temperatury, stanu wody i wielu innych miejscowych czynników. Trzeba ją rozumieć.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z polska tradycja keltowa nie chce dyskutowac, bo nie posiadam odpowiedniej wiedzy w temacie. Czasem sie uczepi kelt, ale nie jest on polowem oczekiwanym...Zreszta, tam gdzie najczesciej lowie, kelty zasadniczo ,,wymarly''. Nie uwazam jednak, ze lowienie potarlowych ryb jest czyms nagannym. Co kraj to obyczaj. Ja lubie lowic ladne ryby, ktore ladnie wygladaja na zdjeciach, wiec kelt nie generuje we mnie emocji. Oczywiscie czasem sie trafi przystojna ryba z poznego ciagu. Ale zwykle jest ,,anoreksja nerwosa'', ktora dotykam z obrzydzeniem... Napisalem powyzszy tekst aby ludziom, ktorych spotykam blakajacych sie nad rzeka (doslownie), troszke rozjasnic temat. Kiedy slysze, ze ktos 5 lat chodzi za trocia i nie mial brania, to sie zastanawiam jak to mozliwe? Dlatego na kwestie logistyki i warunkow w lowisku zwrocilem szczegolna uwage. Oczywiscie, ze da sie zlowic troc w 30 stopniowy upal i w wodzie do kostek, ale to sa sytuacje poza statystyka- szczescie, cudowny zbieg okolicznosci etc. Jak ktos mieszka nad rzeka, moze sobie pozwolic na proby polowu w najbardziej beznadziejnych warunkach i w koncu kiedys trafi. Ale mieszkajac daleko, warto szanowac czas i lowic wtedy, kiedy przynajmniej warunki sa dobre. Ps: Slawek, nie boj sie. Ja tylko wygladam na bandyte :) 

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteś jak każdy samiec alfa - respekt pojawia się automatycznie. I to władcze, wymijające spojrzenie!  :D  

  

Łowię trocie tutaj od 71 roku. Najpierw Parsęta/Radew , później Rega, Drwęca, Słupia. Miałem to szczęście!

Każda z tych rzek to była dawniej zupełnie odrębna kultura łowienia, inny świat pojęć, sposobów i obyczajów, i dopiero na przełomie 80/90 zlało się to wszystko w jeden powszechnie akceptowany model. Wcześniej - prawdopodobnie za sprawą regulaminu  poprzedzonego wieloletnia tradycją - startowało się od lutego, co właściwie w 100% eliminowało łowienie keltów - późniejszy znak rozpoznawczy pospolitego ruszenia. Owszem trafiały się kelty, ale były to już żerujące, wysrebrzone smoluchy. Nie było takiego obciachu jaki widzę przez ostanie dekady, ze w reklamówkach tzw wytrawnych łowców triumfalnie i bezwstydnie obnoszone są , śmiertelnie zamożone, potarłowe skarpety.  Kompletnie nie kumam logiki tego obyczaju - moim zdaniem jest to idiotyczne uwstecznienie, skręt w stronę niewyszukanego populizmu..

Uważam też, że nawet w tak banalnym zajęciu jak łapanie ryb, człowiek ambitny  może sobie ustawić poprzeczkę całkiem wysoko.. choćby dlatego,  żeby się nie pospolitować z czernią. Nie chcę być równiachą  :)

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kwestii mordowania keltow zgodze sie ze Slawkiem, choc ,, z nieco innej strony''. Nie do konca rozumiem sens zabijania takich ryb, bo zakladam ze ktos je pozniej zjada. Troc  po przejsciach zwiazanych z rozrodem, to jest dramat kulinarny...Szkoda tych reklamowek brudzic i nosic w plecaku godzinami...Oczywiscie jest to moja subiektywna opinia - w dodatku z sandaczem w zoladku. Jednak gdyby ktos kiedys mial dylemat, czy kelta zabrac czy puscic, to uwazam, ze wiele nie straci pozbywajac sie klopotu...O bohaterstwie w dziale C&R nie wspominajac :)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kuba, ja mysle ze ci co lowili, lowic beda dalej tyle samo i tyle samo ludzi spotkamy nad rzeka. Byc moze niektorzy z nich beda bardziej swiadomi tego co robia, po przeczytaniu mojego tekstu i to raczej cala zmiana...Wedkarstwo ,,lososiowe'' w Polsce owiane bylo od zawsze mroczna tajemnica, podczas gdy w krajach o dlugiej tradycji polowu wedrownych salmonidow, kazda miejscowka na rzece jest opisana co do kamienia i pradziku wstecznego. Podana jest niemal recepta na zlowienie ryby w konkretnym okresie i warunkach. W tych krajach kolesie lowiacy pradem trocie w przeplawce to jakies science fiction, a u nas reality. Nasze rzeki trociowe nie sa odpowiednio docenione i wycenione. Miedzy innymi ze wzgledu na brak masowosci zjawiska polowu ryb wedrownych- jak to ma miejsce w krajach, gdzie populacja tych ryb jest duza i lowiska inaczej zorganizowane/wycenione niz w Polsce. Ludzie nie lowia, bo sie szybko zniechecaja.  Wedkarze troci nie wylowia, to nie pstragi. Jedna wychodzi, nastepna wchodzi w mete. Dla Ciebie i dla mnie nic sie nie zmieni po tym tekscie. Nalowimy tyle co zawsze. Obaj wiemy, ze mozna bylo napisac duzo wiecej i o kwestiach, ktorych nawet nie poruszylem - celowo, zeby nie przesadzic. To co zostalo napisane, to uczciwa baza do wlasnych poszukiwan - aby nadac odpowiedni kierunek tym poszukiwaniom. A nie twardo blacha numer 4 w srodku lata i nieustanne gadanie ,,Panie, ryb nie ma. Pier...e PZW!'' Zbiorowe przeswiadczenie o tym, ze mamy gowniaste rzeki trociowe, bo ryby nie mozna zlowic, do niczego dobrego nas nie doprowadzi. O takie lowiska nikt nie badzie walczyl i zawsze dla wszystkich beda za drogie. Pozdro

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co skłoniło kolegie do takich stwierdzeń ...

Chora presja na istniejące jeszcze ryby i moja chorobliwa niechęć do niej.

... i tyle samo ludzi spotkamy nad rzeka...

Daj Boże, jak najdłużej.

 

Widzę sens w tym co napisałeś, choć nie wiem czy w odniesieniu do ludzi którzy tu żyją i tego kraju, nie wykazałeś się optymizmem większym niż mój określany mianem beznadziejnego przez coniektórych.

Mam nadzieję kiedyś przyznać Ci że miałeś rację, że ta popularyzacja była bądź będzie niezbędna do zmian na lepsze.

Bardzo lubię przyznawać rację komuś, bo sam zakładam raczej przykry scenariusz na ogół.

Również mam nadzieję na wiatr zmian, chwilowo jednak czuję odorek przywodzący na myśl obraz niedzielnego Pomiłowa.

 

Swoją drogą, artykuł bardzo dobrze się czyta. Wziąłbyś się za napisanie jakiejś książki.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...