Skocz do zawartości

Woblery dżejdżej


Rekomendowane odpowiedzi

  • 1 miesiąc temu...

Witam

kolejny model woblera tworzonego ze sklejenia dwóch kawałków korzenia plus komora powietrzna. Wobler długości 7 cm schodzącego do około 1,5 m, co prawda na tej fotce nie ma steru ale ten model w założeniu ma schodzić do tej głębokości, myszkować przy dnie i kusić sandacze i okonie a głębokich dołkach lorbasy.

post-49529-0-96304700-1681973088_thumb.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...
  • 5 tygodni później...
  • 1 rok później...

Umiejscowienie kotwiczki ma wpływ na pracę żuczka jego dupki . W tej konstrukcji jest właściwa. Taka ma być. Nie ma jednego kanonu. Zależy co się chce osiągnąć czy praca ma być agresywna czy spokojniejsza. Każda konstrukcja jest inna a praca żuczka zależy od jego kształtu umiejscowienia obciążenia w tym kotwiczki która też pełni rolę obciążenia do tego rodzaj i kąt steru oraz czoło żuczka i umiejscowienie przedniego oczka.

Takżę umiejscowienie kotwiczki nie może być sztampowe może być pod żuczkiem w 3/4 długości ale można je przesuwać w tym lub przód zmieniając pracę żuczka.

W moim tak ma być. Sprawdzony w boju od kilku sezonów.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W przypadku smużaka mała widoczność kotwicy jest najwazniejsza ,a ta osiągalna jest w przypadku gdy kotwica znajduje się pod przynętą w najszerszym jej miejscu , potencjalna ofiara znajduje się pod przynętą. Pracę można uzyskać na kilka innych sposobów, nie tylko kotwica musi robić jako obciążenie. Wszelkie inne powierzchniowe przynety, np.WTD są prezentowane jednak szybciej,dlatego ta widoczność kotwic mniej przeszkadza rybom .i najważniejsze: nie wiem jaki wzrok miałby ten kleń czy jaź....za chuja nie zobaczy co tam jest namalowane na górze smużaka ...kropki ,paski itp....szkoda czasu .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Malowanie na górze żuka też ma znaczenie w przypadku gdy żuczek pracuje 30 cm pod powierzchnią. Po drugie żuczki pracują również przez kolebanie więc błyska boczkami. Co do widoczności kotwiczki to nie stwierdziłem z tym problemu to mit.

Wystarczy podeprzeć się przykładami żuczków np.p.Mleczko czy p.Firleja posiadały kotwiczki na dupce żuczka i mega łowne. Jakoś rybom nie przeszkadza. Najważniejsza jest praca żuczka a widoczność kotwiczki ma marginalne znaczenie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie nie chodzi o jakieś super odwzorowanie barw tylko kontrasty kolorów. Wobler pracujący pod wodą kolebie się na boki a w związku z tym częściowo błyska górną powierzchnią. Po drugie dość często zdarza się, że wobler wrzucony do wody jest zbierany przez ryby skuszone dźwiękiem wpadającej do wody przynęty ale także kusi swoją barwą(kontrastem barw) ryba ma wtedy dosłownie ułamek sekundy na decyzje, instynkt się odpala albo nie. Testowałem to wielokrotnie na sanie i barwa moim zdaniem ma znaczenie.

Po trzecie żuczek jest widoczny dla wędkarza, czasem to pomaga w prowadzeniu.

Wobec tego panowie zgodnie z waszymi radami zdrapcie swoim żuczkom farbki z plecków i tak spiningujcie :). Każdy niech łowi jak chce :) Wiara w przynętę też ma znaczenie :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie musimy niczego drapać bo zwyczajnie nic tam nie malujemy :)

 

Kleń nie należy do ryb, które ścigają swoje ofiary. Generalnie, klenie nie podążają za przynętą tylko uderzają w nią od dołu. Jeśli chodzi o owady to klenie czają się na te które opadają na wodę lub spływają po jej powierzchni. Biorąc powyższe pod uwagę, łatwo domyślić się, że jeśli kotwica będzie znajdować się za przynętą to wiele ataków kleni będzie zwyczajnie nie wciętych, ryba uderzy w przynętę ale nie w kotwicę. 

Wiara nie ma zbyt wiele wspólnego z empirą. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie tak można przyjąć jednak sytuacji nad wodą jest wiele, np to co piszesz nie sprawdza się w płytkich rzekach. Np w rzekach jak w san, wkra czy inne płytkie żwirowe gdzie wody jest po 50-60 cm kleń nie atakuje tam od spodu ale z za kamienia z boku nurtu, w miejscu spływu strumyka do rzeki jakiejś zawały, zakola, zatoczki.

Przy żuczkach 2,5 cm nie ma jakiegoś problemu z odbijaniem się ryb.

Na stawach i żwirowniach  w żuczki często zapinały się karasie, kiedyś w nie całą godzinę zapiąłem kilka sztuk. Zdarzają się krasnopióry nawet leszcze często okonki nie okonie i nie odbijały się od kotwiczki za to trzeba uważać na jazie bo lubią złapać się delikatnie za skórkę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba mieć różne woblery i nie generalizować że to się sprawdza a to jest do kitu. Rzeki są różne i różne warunki nad wodą a to wymusza za każdym razem inne podejście do ryb.

Dobrym przykładem na jest to, że sprawdzone woblery znanych producentów czy rękodzielników kompletnie nie sprawdzają się nad niektórymi rzekami czy odcinkami rzek.

Prawda jest taka, że każda rzeka jest inna i nie wszędzie te same woblery się sprawdzą. Nie w każdych warunkach sprawdzają się woblery danych typów i konstrukcji.

Mam tu na myśli głębokość wody w tym jej stan w danym okresie, prędkość nurtu, przejrzystość wody która też okresowo się zmienia. Rodzaj dna, pora dnia/roku, okresowość i zmienność naturalnego pożywienia niesionego nurtem ale żyjącego na dnie pod kamieniami czy wylot rójki owadów jętek. To wszystko zmienia zachowanie ryb z naturalnego często utartego w okresowo zmienny powiedziałbym specjalistyczny nie sztampowy a to wymusza odpowiednie podejście wędkarza. Tego nie da się nauczyć z neta trzeba spędzić sporo czasu lat nad wodą, konkretną rzeką, poznać jej tajniki zachowanie ryb w różnych okresach.

Także stwierdzenie,  że to się sprawdza a to nie jest bardzo dużym spłyceniem sprawy ;)

Chcę jednak zaznaczyć, że nie neguje waszej wiedzy.

Wiara w przynętę też jest ważna!!! Rozwinę temat.

Załóżmy gościu nabył fajny bardzo drogi wychwalany w necie wobler. Naczytał się o nim że mega łowny, kosi klenie w każdych warunkach.

Jedzie nad wodę rzuca rzuca i nic - zawiedziony. Jedzie na następny dzień i to samo nic. Więc co robi wrzuca go do pudelka stwierdzając lipa. Wraca do domu siada na neta i znowu czyta szuka woblera o niezwykłej tajemniczej mocy wsiada na jerkbaita i tu ma przewalone bo tu setki specjalistów i każdy lepszy - nie tędy droga!

Powinien zapoznać się z tym woblerem, nauczyć się go prowadzić różnymi sposobami. To wymaga sporo czasu i cierpliwości. Sprawdzić go w różnych warunkach, stanowiskach i odcinkach rzeki. To wymaga poświęcenia czasu aż przychodzi moment... bach jest ryba, później kolejna. Zaczynam analizować jak prowadziłem, kiedy, gdzie. Nagle otwiera się woda

i zaczynam wierzyć w woblera - o to mi chodziło z tym stwierdzeniem.

Problemem wielu wędkarzy szczególnie młodych nie doświadczonych i tych  internetowych jest to, że tak postępują. Kupują wobka kilka rzutów - lipa, wrzucają do pudełka i kolejny i kolejny a efektów zero a przecież pisali w necie, że model tylko taki, ma mieć kotwiczkę tu tu, ma robić takie cuda itp.  Problem pojawia się gdy następnym razem wracają nad wodę z kolejnymi woblerami a mają już ich w pudełku dziesiątki otwierają przepastne pudełka i pytanie na co tu łowić, nic się nie sprawdziło, więc twierdzą tu nie ma ryb.

Jaki wniosek ograniczyć ilość woblerów i nauczyć się je prowadzić. Wobler staje się łowny gdy nauczymy się go odpowiednio prowadzić (z nurtem czy pod prąd, szybko, wolno, zmiennym tempem może dać mu wracać, może uderzać delikatnie palcem w kij- takie niuanse. Prowadzić wzdłuż burty czy wachlarzem, kąt podniesienia szczytówki i jeszcze parę innych myków np. podginanie oczka żeby odchodził od brzegu lub agresywniej czy delikatniej pracował. Zabawy sporo. Ale to jest w tym fajne.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Odpowiem tak pan D.Mleczko przez wiele lat strugał żuczki z drewna a później z piany. Tak samo też A. Lipiński. Tak poza tematem pan Andrzej inspirował się żuczkami pana Mleczko.

Więc jak odpowiedzieć na to pytanie co do materiału jakiego używał pan Mleczko? Posługiwał się drewienkiem i pianą i zapewniam i jedne i drugie żuczki były bardzo łowne. Więc D. Mleczko nie używał jednego materiału.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...