Skocz do zawartości

"Przyjaciel" bóbr.


lysy69

Rekomendowane odpowiedzi

Czyżby to były powikłania po covidowe czy błyśniecie inteligencją ?

Covidu nie miałem czyli chyba to drugie ????.

 

Zdjęcie z wczoraj. Bidulek zjadł OTR-a przy wejściu ścieżki bobrowej do wody. Dziwak.

post-46253-0-29908600-1645450753_thumb.jpeg

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja miałem często nawet ciekawe wyniki w pobliżu tam borowych, za nimi lub na cofkach. Ogólnie kabina nie złowiłem (choć kilka rybek 40+ się uwiesiło), ale raz 5 czy 6 trzydziestakow wziąłem na odcinku 10-15m bobrowej cofki (w 10 rzutach). Normalnie trzeba bylo przejść ze 200m rzeki awżeby tyle rybek złowić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam fragment rzeczki, którą bobry bardzo fajnie zabudowały powalonymi drzewami. I znam też inny fragment tej samej rzeki, gdzie przepiękne stare drzewa zostały wycięte przez człowieka, do dziś nie wiem dlaczego. Odcinek jest niemal martwy.

Z drugiej strony strony miejscowo może być ich za dużo. Wtedy kończy się wykarczowaniem przybrzeżnych drzew tak, jak to jest na pewnym podlaskim odcinku Bugu.
Mogę też wspomnieć pewne byłe wiślane tarlisko (leszcz, krąp, ukleja), które bobry skutecznie załatwiły. Nie pomogły siatki, bo zajęły się korzeniami. Nie dostrzegam tu wartości dodanej.

Tak, czy inaczej to nie w nich szukałbym problemu, tylko w pazerności "wędkarzy" i braku ochrony.
Już chyba było wszystko, same "szkodniki": okonie, jazgarze, sumy, wydry, norki, kormorany, głowacica, na Siemianówce sandacze, a teraz bobry?
A ja wam powiem, że lubię te ich nocne, niespodziewane chlapnięcia, uwielbiam obserwować polujące w blasku księżyca na rafach wydry. Nawet współpraca kormoranów, do spółki z czaplami, mewami i wronami wygląda super. Czy na pewno będziemy szczęśliwsi, jak tego wszystkiego zabraknie? Ja nie.

Edytowane przez korol
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużym błędem jest ocenianie tych futrzaków po tym co przyniósł jeden rok wyrwany z kontekstu.

Warto zaczekać kilka lat i zobaczyć jak będzie się zmieniał ekosystem.

W moich rejonach widać, że odkąd bobry zaczęły działalność, na pewnym obszarze podniósł się poziom wody, korzenie drzew zostały zalane i kilkaset drzew uschło. Ktoś bez wyobraźni złapie się za głowę i będzie wytykał jakie to szkodniki.

Drzewa uschły pewnie ok 10-15lat temu i teraz spora część z nich leży tworząc niesamowitą scenerię i siedlisko dla wielu gatunków zwierząt, a i rośliny cały czas, wraz ze zmianami w kolejnych latach, pojawiają się coraz to nowe.

Całe szczęście, że teren nie sprzyja wywożeniu tego martwego drewna, bo to co się tam dzieje to prawdziwa magia.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mysha ma ugruntowane poglądy, poczucie humoru, dystans i jest ciekawym dyskutantem.

Rozmawiajmy, bo temat jest ciekawy :D

A dziękuję ????. I vice versa. Parafrazując znane przysłowie- "Lepiej z mądrym się sprzeczać, niż z głupim zgadzać".

 

Jeśli chodzi o "dyskusję" to ciężko ją prowadzić gdy adwersarz pisze, że "i tak nie zmieni zdania" lub nazywa Cię "ekooszołomem".

 

Wychodzę z założenia, że KAŻDY na tym forum chce by na naszych wodach było lepiej.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całe szczęście, że teren nie sprzyja wywożeniu tego martwego drewna, bo to co się tam dzieje to prawdziwa magia.

Tak wygląda magia i to od kilkunastu lat. Może ktoś napisać że teren podmokły itp. ale zapewniam was że w tych miejscach bywałem, był żółty piasek i często zdarzało mi się pic wodę

prosto z rzeczki.

post-51077-0-36083800-1645464390_thumb.jpg

post-51077-0-70218600-1645464411_thumb.jpg

post-51077-0-23643200-1645464429_thumb.jpg

post-51077-0-22983500-1645464448_thumb.jpg

post-51077-0-13836400-1645464470_thumb.jpg

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paweł ale on by i tak leżał. Jak nie teraz, to za 5 lat. Rósł w takim miejscu, że rzeka by i tak korzenie podmyła. Taka kolej rzeczy.

 

Moim ulubionym kiedyś łowiskiem były 3 rozlewiska bobrowe na małym dopływie Sokołdy. W środku Puszczy Knyszyńskiej. Przez 2 lata łowiłem tam piękne pstrągi razem z przyjaciem. Ryby brały w starym korycie. Stało się po pas w wodzie i łowiło na spinning lub krótką nimfę. Pstrągi wyglądały jak karpie. Mała głowa i wysokie ciało. Skończyło się jak zwykle. Na dwóch mniejszych rozlewiskach miejscowi wytłukli ryby na robaka, na największej nie mogli ich dorwać to rozwalili tamę i poszło.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie do założyciela wątku: co tak naprawdę chcesz osiągnąć, jaki jest Twój cel? Chcesz wzburzyć środowisko jerkbaitowe, żeby ruszyli z widłami na bobry? Zdobyć kilka lajków? 

Czy nie lepiej, jeśli widzi się jakiś problem, zgłosić się do lokalnej instytucji ochrony środowiska? Bo może taką sytuację powinien oszacować ktoś, kto się na tym po prostu zna? Nie pomyślałeś o tym? Po co wstawiać zdjęcia kilku pogryzionych konarów, które tak naprawdę niewiele pokazują, a w zasadzie nic, co mogłoby wzbudzać niepokój?

 

Kiedyś prowadziłem notatki z moich wyjazdów pstrągowych, wyszło mi, że łowiłem pstrągi w 46 polskich rzekach, w 42 złowiłem pstrąga. Na wielu z nich spotykałem podobne ślady po bobrach, gdybym wówczas robił zdjęcia, to mógłbym wrzucić identyczne np. z 94, 99, 00, 07... Nikomu wtedy nie przyszłoby do głowy robienie sensacji z działalności bobrów, bo, jak się zdaje, rozumieliśmy procesy przyrodnicze, a przynajmniej chcieliśmy je rozumieć.

Teraz mamy listę wszelkiego zła przyrodniczego (patrz post @korola) i roszczeniowość, indolencję, jakiś uwiąd społeczny, zachłanność, szukanie winnych...

 

Zgodzę się, że może gdzieś istnieją przesłanki, by stwierdzić, że pogłowie bobra jest zbyt liczne i szkodliwe, ale wolałbym usłyszeć taką opinię od eksperta. Prawda Pawle, Ty chyba też ;)?

Edytowane przez MaleX
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytając inny wątek na tym forum było w nim dużo o bobrach. Wiec pomyślałem że ten temat zasługuje na oddzielny wątek. Temat bobrów był i jest poruszany na forum już nie jedno krotnie i to nie ja byłem ich inicjatorem. Lajki nam w du.... Chciałem zrozumieć zachwyt co po nie których działalnością bobrów. Z ich wpisów wynika że robią dożo dobrego dla rzek. Chodząc brzegami "mojej" rzeki nie mogę zrozumieć tego dobra które zrobiły bobry. Łyse zryte brzegi , powalone drzewa w korycie. Myślałem że ktoś mi to bobrowe dobro wytłumaczy. Ale jak zawsze jest szukanie drugiego dna i nakręcanie gówno burzy. Co do instytucji mają to głęboko w dupie. Nie raz miałem z nimi do czynienia zwłaszcza z tak zwaną ochroną środowiska. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi bobry tylko przynoszą same szkody. Wycinają mi drzewa, zalane łąki, zniszczone uprawy sadownicze. Bobrów w mojej okolicy nigdy nie było i od dwóch lat jestem w plecy. A ochrona środowiska ma moje wnioski w dupie zero odszkodowania. Przez te gryzonie ludzie w mojej wiosce mają ogromne straty spowodowane zalaniem łąk a biorą się teraz za lasy już wszystkie Osiki leżą.

Więc kolego jak jesteś takim fanem tych gryzoni to zapraszam. Może ludzie myślący tak jak ty przyjadą i przesiedlą te stworzenia najlepiej w waszą okolicę w waszą ekosystem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

attachicon.gif DSCN9979.JPG

 

Zdjęcie z roku 2015. Teraz już leży.

Niestety nie mogę teraz tego odszukać, ale trafiłem kiedyś na ciekawy artykuł o drzewostanie doliny Wdy. Wiek najstarszych dębów był oceniany na ok. 300-400 lat. Co ciekawe na większości terenów Polski również ok. 300-400 lat temu wytępiono całkowicie bobry. Dla skórek. Wniosek?

Co do samych bobrów i ich PR to poza argumentami przytoczonymi przez Kolegę @MaleX o zmianie mentalnej w podejściu i ocenie otaczającej nas czasoprzestrzeni, dołożyłbym jeszcze kwestie subiektywne. Bobry reintrodukowano w zachodniej i południowej Polsce w latach '80. W północno-wchodniej przylazły wcześniej same... z Białorusi (nie było muru ;) ). Niewiele osób może już pamiętać ile wody było w rzekach w latach '80 i '90, ale było jej zauważalnie więcej, więcej też było małych i bardzo małych dopływów i jeśli bobry budowały tamy to jednak najczęściej właśnie na nich. Teraz często tych malutkich strumyczków zwyczajnie nie ma, sączą się albo pojawiają okresowo po większych deszczach czy roztopach. W korytach strumieni, potoków i rzek jest znacznie mniej wody. A bobry wody potrzebują, wody o odpowiednim poziomie lustra który zapewni im poczucie bezpieczeństwa, taką maja naturę. Dlatego tam gdzie obecny poziom wody odsłania im wejścia do nor, podpieprzają wodę. Co na to ryby? To już bardziej skomplikowane. Jednak musimy pamiętać że tama bobrowa w przyrodzie jest zjawiskiem okresowym. Betonowy próg "poniemieckiego" jazu z początku XXw. już nie...

Chciałbym zwrócić uwagę jeszcze na jeden aspekt. Podstawowym czynnikiem warunkującym obecność ryb jest woda, woda ma to do siebie ze pod wpływem siły grawitacji spływa do morza. Bobry, co by o nich nie uważać, to obiektywnie po przez swoją aktywność tą wodę zatrzymują, a przynajmniej przetrzymują (retencja) zwalniając jej odpływ. Co dla organizmów zależnych od wody (w tym i samych bobrów) bywa zbawienne w coraz częstszych ostatnio okresach suszy.

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy bobry gromadzą wodę, robi się cudownie landrynkowo, kiedy robią ludzie - sam kwas. Znak rozpoznawczy doktrynalnie słusznej czasoprzestrzeni  :)

Jest parę szczegółów odróżniających prace ludzi od bobrów. Najważniejszy to miejsce piętrzenia. Zwierzaki ratują sytuację zawczasu w górnych biegach rzek, starych rowach i ledwie cieknących strugach, większych kałużach. A człowiek tworzy jakieś budowle na głównych ciekach, gdzie korzystanie z efektów tych podpiętrzeń jest często mocno wątpliwe.  Bobry naprawiają kran, a człowiek próbuje podstawiać miednicę, wyraźnie nieco za późno. Jeszce o kosztach można by wspomnieć....

Kupka przegniłych roślin, ogryzionych patyków, trochę błota i gotowe :)

post-50888-0-30153000-1645521248_thumb.jpg

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Landrynki  :) Widzieć jak przysłowiowy koń w klapkach na oczach - każdy może, a nawet potrafi, tym niemniej zawsze należy uwzględniać szerszy kontekst. Choć Polska jest krajem wyjątkowo ubogim w wodę, to dzika zwierzyna ma u nas całkiem nieźle - i nie mówię tego z punktu widzenie zoszołomiałego miastowego.. żywionego wyobrażeniami miastowych zielonych. 

 

Tak więc przypominam - piętrzenie i gromadzenie wody ma zawsze ten sam wymiar. Konieczność albo życiowa potrzeba. Rozumie to nawet bóbr! Oczywiście nie twierdząc, że człowiek niej jest częścią żywej przyrody :)   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osoby które reintrodukowały bobra mając świadomość że jest to gatunek inny od naszego rodzimego (bardziej płodny, większa liczba młodych w miocie) wprowadziły pewien zapis w planie reintrodukcji. Gdy populacja się rozrośnie do 20 -30 tyś osobników trzeba uznać bobra za zwierzynę łowną. Obecnie wg danych oficjalnych mamy ponad 120 tyś bobrów choć jak znam życie jest to niedoszacowane i nie zdziwiłbym się jakby ich liczebność wynosiła bez mała 200 tyś. Trochę go zjadają wilki nie wiem jak z rysiami ale są to niszowe przypadki. Obecnie wybija się nawzajem walcząc o siedliska co też pokazuje jak dużo ich jest. Jako zwierzyna łowna nie został uznany i chyba nawet nikt o tym nie myśli. Na wodach górskich często odcinają drogę do tarlisk rybom wędrownym w okresach niżówek. Również tama bobrowa jest barierą często nie do przejścia dla ryb schodzących typu smolt. Można poruszać wiele kwestii i się spierać ... na pewno jest go za dużo. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest parę szczegółów odróżniających prace ludzi od bobrów. Najważniejszy to miejsce piętrzenia. Zwierzaki ratują sytuację zawczasu w górnych biegach rzek, starych rowach i ledwie cieknących strugach, większych kałużach. A człowiek tworzy jakieś budowle na głównych ciekach, gdzie korzystanie z efektów tych podpiętrzeń jest często mocno wątpliwe.  Bobry naprawiają kran, a człowiek próbuje podstawiać miednicę, wyraźnie nieco za późno. Jeszce o kosztach można by wspomnieć....

Kupka przegniłych roślin, ogryzionych patyków, trochę błota i gotowe :)

Kolejną kwestią jest wspomniany przeze mnie wcześniej okres funkcjonowania bariery migracyjnej w przypadku tamy bobrowej, nie mówiąc o technicznych możliwościach i kosztach jej rozbiórki ;) Ponadto procesy biologiczne jakie zachodzą na brzegu, który zostanie zalany przez dłuższy okres sprawiają że może staje się mniej dostępny dla "człowieków z wędką" ale po przez wytworzenie się zespołów roślinności bagiennej, nawet po degradacji tamy i obniżeniu poziomu wody w rzece zachowuje większe zdolności retencyjne podłoża. Wpływ bobrów jest wielowymiarowy i należy go rozpatrywać kompleksowo i długoterminowo.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy bobry gromadzą wodę, robi się cudownie landrynkowo, kiedy robią ludzie - sam kwas. Znak rozpoznawczy doktrynalnie słusznej czasoprzestrzeni  :)

Sławku, jak zwykle spłycasz. Na ten przykład Lasy Państwowe realizują projekty małej retencji, często w oparciu o małe obiekty hydrotechniczne wykonywane z materiałów naturalnych. Więc nie zawsze jest "sam kwas". Oczywiście bobry tą samą robotę zrobiłby za darmo, bez ciężkiego sprzętu i z lokalnych materiałów, ale jak sam wiesz wtedy nikt by nie zarobił... I tu chyba jest problem ;)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...