Skocz do zawartości

"Przyjaciel" bóbr.


lysy69

Rekomendowane odpowiedzi

Czyli od zarania dziejów bobry działają na szkodę rzek, prowadząc meliorację i przyczyniając się tym samym do szybszego spływu wód. Każde drzewo, które wpadnie do wody na Bystrzycy jest momentalnie wyciągane przez rolników, bądź organizatorów spływów kajakowych. Nigdy nie widziałem, żeby bobry wyciągały drzewa z rzeki. Czyszczenie rzeki Wieprz z drzew (pod pretekstem działań przeciwpowodziowych) też nie było organizowane przez bobry. Jaka jest rola drewna w rzece "Rumosz drzewny" każdy wędkarz powinien wiedzieć. Mam pytanie ten bilans zysków i strat to Kto wyliczył i na jakiej podstawie. Ostatnio w rozmowie z kolegą (Piotrkiem G., który dowiedział się od Autochtona) usłyszałem, że nad jedną z Polskich rzek pojawiły się amerykańskie bobry, które w odróżnieniu od bobra europejskiego odżywiają się rybami. Tak jak pisałem wcześniej jestem za powiedzmy racjonalnym zarządzaniem środowiskiem cokolwiek to znaczy ale bez popadania w paranoję. Pozdrawiam Serdecznie

Wyciąganie drzew przez organizatorów spływów, czy przez "Państwo" pod pretekstem działań przeciwpowodziowych na czym korzysta kilku właścicieli koparek, niewiele ma wspólnego z bobrami. Rumosz drzewny jest niezwykle korzystny zarówno dla ryb, jak i innych organizmów, którymi międzyinnymi żywią się ryby. Z tym że było go w wodzie znacznie więcej pod nieobecność bobrów.

Porównywanie dawnych czasów np X wieku, do czasów obecnych w kontekście przyrody jest mocno nietrafione.

200 m w górę Wieprza od mojej chałupy żyje rodzina bobrów, 50 m w dół następna i tak co około 300-400 metrów...nie jestem za eksterminacją bobrów, ale ilość ich powoduje, że niszczą drzewa i krzewy. Więcej wytną niż jest w stanie urosnąć-to nie jest w przyrodzie normalne. Jestem za zdecydowanym ograniczeniem populacji.

Jedna rodzina na kilka kilometrów rzeki nie szkodziła by przyrodzie, ani krajobrazowi. Ale często kilka rodzin na kilometr, w perspektywie wielu lat skończy się niemal całkowitym zanikiem nadbrzeżnych drzew i krzewów!

A skąd moje wyliczenia? Tak sobie gdybam. Powiedzmy te 2% to małe siurki, gdzie bobry budują tamy wpływając na zwiększenie bioróżnorodności i polepszenie stosunków wodnych. A reszta? Jakoś nie mogę znaleźć żadnego pozytywnego aspektu występowania bobrów W TAKIEJ ILOŚCI na środkowych i dolnych odcinkach takich rzek jak chociażby Wieprz, Tyśmienica, czy lubelska Bystrzyca.

Chętnie bym coś mądrego na ten temat poczytał, ale nic nie mogę znaleźć, więc sam, może i głupoty piszę ????.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 W TAKIEJ ILOŚCI na środkowych i dolnych odcinkach takich rzek jak chociażby Wieprz, Tyśmienica, czy lubelska Bystrzyca.

Chętnie bym coś mądrego na ten temat poczytał, ale nic nie mogę znaleźć, więc sam, może i głupoty piszę .

 

Jestem teraz dość zajęty (wyceniam dostawę Shimano- taniej już było  :( ), ale wystarczy wpisać w wyszukiwarkę frazę "bóbr badania" to znajdziesz tego od metra. Znalazłem nawet artykuł o bobrach na Wieprzu. BTW. wymieniona wcześniej przez Ciebie Biebrza jest znacznie większą rzeką niż Tyśmienica czy Bystrzyca.

 

PS. Dolny Wieprzy mi jest znany dobrze. Moja rodzina pochodzi ze wsi pomiędzy Michowem a Jeziorzanami. Łowienia szczupaków uczyłem się na Wieprzu i jego starorzeczach między Jeziorzanami a Blizocinem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bobry nad Wartą również mają się dobrze. Zmieniły na pewno nadbrzeżny krajobraz jaki pamietam z przed około 25 lat (cyfra już mnie przeraża). Pierwsze nadwarciańskie urywki wspomnień, to takie, ze jak jeździliśmy z moim Ojcem na ryby to wchodziło się przez wąskie korytarze w ścianie wierzb i wiklin do łowiska. Wtedy wydawało mi się to całkiem długimi odcinkami tych korytarzy, ale było to 15-20m gęstej wierzby, może trochę więcej. Takich wejść na odcinku 500m było pewnie z 10. Pamietam, ze jak lowilismy na spławik  to dosłownie przy samym brzegu, a grunt był już na polowe wędki, czyli pewnie kolo 1,5m na pewno. Latem nawet w upały super mikroklimat i cień. Ryby się trzymały takich odcinków, ale pewnie były wtedy wszędzie.

Poniżej zdjęcie z przed chyba trzech tygodni - prawy brzeg, lekki zakręt to moje pierwsze wspomnienia z tymi korytarzami wilkin. N odcinku 500m nie ma po tym śladu, nawet młode wierzby już nie odbijają. Tak jak ktoś napisał, jak bobrów jest tyle, ze roślinność już nie nadąża odrastać to jest to za duża populacja. Oczywiście o warcianski marazm i bezrybie bobrów nie obwiniam, ale wierzbowych odcinków do samej wody juz prawie nie ma.

post-53762-0-90924800-1645635341_thumb.jpeg

 

PS.

Warta ładnie wylała, oby się to utrzymało jak najdłużej, a będzie piękna wiosna.

Edytowane przez oldziu
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opis rzeczywistości. O to w gruncie rzeczy chodzi. Na jednym łowisku tak, na innym odmiennie. Zwolennicy wtłoczenia wszystkich zjawisk w określone szuflady mogą być sfrustrowani. Moje rzeki bobry oszpeciły, łowienie jest dużo mniej przyjemne, imponujący drzewostan i wyjątkowe otoczenie ucierpiały. Łowię pół wieku, a może dłużej, więc proszę - wiem co u mnie w wodach piszczy. Inne łowisko, bystrzejszy nurt, inny wędkarz, - tak, tam może być zgoła inaczej i nigdy bym tego nie kwestionował. Bobry można wyławiać i przenosić i powiem, że powtarzany tu argument o jakiejś strzelaninie i mordowaniu to czyste nadużycie. To ustawianie sobie oponenta ubierając go w bobrową czapkę... kiepskie. Można oczywiście wykpić miłośników drzew, jakaś jabłonka, prywatne drzewko i frustracja po ścięciu bo psyche nieodporne. Jasne, można zarechotać cudze odczucia, obserwacje i niesionym na falach ekologicznego uogólnienia zalecać chronienie wszystkiego zawsze i wszędzie...Można uderzać się własną pięścią w cudze piersi ogłaszając głupotę i brak uczuć wyższych u bliźnich. A u siebie? Wokół sami idioci i kłusownicy. A my? Czytam o pozostawieniu wszystkiego naturze, szkodliwości zarybień... Dobrze, że przed laty wielbiciele lipienia i głowacicy z nad Sanu o tym nie wiedzieli.Gratuluję ryb złowionych przy żeremiu, lecz uwierzcie, brały i były także wcześniej. Trudno, tam gdzie przed laty deptałem nadrzeczne ścieżki taplam się po pas w błocie, inhalując odpowiednie błotne wyziewy. To opis rzeczywistości i tyle. Opis kilku rzeczek Wielkopolski, których nurt nigdy nie był szybki, parę głębszych bystrz, kamieni. Teraz inaczej, gorzej, brzydziej. Czy planeta na tym zyska? Oby, bo młodych adeptów muszkowania już tam poprowadzić nie można. Wielu z Was ma inne doświadczenia, bobry uczyniły Wasze strugi lepszymi łowiskami, czerpiecie z wędkowania większą radochę i satysfakcja ekologiczna Was cieszy. Rozumiem, lecz liczę na wzajemność. I na koniec ponownie- bobry można przenosić, filmów na ten temat multum. Uporczywe przypisywanie innym chęci zabijania, lekceważenie argumentów obserwujących inny obraz otoczenia zawęża horyzonty. Mamy naprawdę tak niewiele szybciej płynących strug...Pozdrawiam myślących o naszej przyrodzie, o naszym hobby( wszak to portal wędkarski), doceniam argumenty realnie, powtarzam realnie związanych z dyskutowanym zagadnieniem. Paweł

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W przypadku działalności bobrów to moim zdaniem ocena powinna być uwarunkowana czynnikiem oddziaływania na środowisko. Zasadniczo to zgadzam się z opinią wyrażoną w załączonym filmie. Z moich obserwacji wynika też to, że w bardzo wielu przypadkach paskudnie uregulowanych rzeczek bobry prowadzą proces zatrzymywania wody. Na zdjęciu widać "tamę" bobrową piętrzącą wodę a tym samym nawadniającą osuszoną dawnej łąkę, która i tak od lat jest nieużytkiem. Myślę, że to pozytywny przykład.

0bd0f84768349140med.jpg

Niestety znam mnóstwo bardzo szkodliwych przykładów działalności człowieka, której konsekwencją jest niszczenie rzek, zamienianie ich w coś na kształt rowu.

8d8d993a96e23174med.jpg

 

Wolę bobry tym bardziej, że często w naturalny sposób poprawiają to co zniszczył człowiek.

Pozdrawiam

Edytowane przez Zielony
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem tam gdzie jest przegęszczenie populacji, robi szkody w środowisku, natomiast w miejscach o odpowiedniej "pojemności" oraz np w "wyprostowanych" rzekach jako naturalny element ekosystemu jest pożądany.

Trzeba pamiętać, że gatunek ten nie występuje wszędzie w naszym kraju a rozprzestrzenia się naturalnie bardzo wolno. Większość zmian zachodzących w środowisku (dobrych i złych) spowodowanych przez bobry można zauważyć dopiero w ostatnich 10-30 latach, w zależności od miejsca w kraju, ponieważ przez ok 100 lat, praktycznie nie występował na terenach obecnej Polski. Introdukcję zaczęto prowadzić na początku lat 70-tych a skończono pod koniec lat 90-tych. Od tego czasu, jego populacja bardzo się rozrasta i zajmuje nowe tereny, ze względu na brak naturalnych wrogów. Więc generalnie jego "działalność" jest stosunkowo od niedawna zauważalna, dlatego temat jest w miarę "gorący" i często poruszany. Obecnie szacuje się jego populację na ponad 150 tyś sztuk, gdzie na początku lat 70tych nie występował prawie wcale. Za "szkody" wyrządzone prze bobry osobom fizycznym, odpowiada państwo czyli my wszyscy. w 2015 roku wypłacono ok 17mln zł, gdzie populacja była o połowę mniejsza niż teraz. Bobry się odławia z miejsc mocno "konfliktowych" a także odstrzeliwuje. Jednak jest to ilość znikoma, nie powodująca realnego zmniejszenia wzrostu populacji.

Uważam, że konflikt na poziomie bóbr-człowiek będzie narastał wraz z wzrostem bobrzej populacji. Wyjściem z sytuacji jest większa ilość odłowów i przenosiny w miejsca niezamieszkałe i środowiskowo uzasadnione, oraz większy odstrzał w miejscach dużego zagęszczenia. Odłowy są bardzo kosztowne, oraz czasochłonne. W naszym kraju znam tylko dwie firmy, które się tym zajmują. Natomiast odstrzał przez myśliwych, dla Skarbu Państwa jest bez kosztowy.

pozdrawiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję ryb złowionych przy żeremiu, lecz uwierzcie, brały i były także wcześniej. Trudno, tam gdzie przed laty deptałem nadrzeczne ścieżki taplam się po pas w błocie, inhalując odpowiednie błotne wyziewy. To opis rzeczywistości i tyle. Opis kilku rzeczek Wielkopolski, których nurt nigdy nie był szybki, parę głębszych bystrz, kamieni. Teraz inaczej, gorzej, brzydziej. Czy planeta na tym zyska? Oby, bo młodych adeptów muszkowania już tam poprowadzić nie można. Wielu z Was ma inne doświadczenia, bobry uczyniły Wasze strugi lepszymi łowiskami, czerpiecie z wędkowania większą radochę i satysfakcja ekologiczna Was cieszy. Rozumiem, lecz liczę na wzajemność. I na koniec ponownie- bobry można przenosić, filmów na ten temat multum. Uporczywe przypisywanie innym chęci zabijania, lekceważenie argumentów obserwujących inny obraz otoczenia zawęża horyzonty. Mamy naprawdę tak niewiele szybciej płynących strug...Pozdrawiam myślących o naszej przyrodzie, o naszym hobby( wszak to portal wędkarski), doceniam argumenty realnie, powtarzam realnie związanych z dyskutowanym zagadnieniem. Paweł

Tak jak wspomniałem, zresztą kilku kolegów już tutaj o tym napisało, jest wiele miejsc gdzie bobrów jest zdecydowanie za dużo.Czynią wiele szkód i ich liczebność powinna być pod kontrolą,na tym etapie niestety już ludzką. Żeremie z lokatorem pstrągiem wspomniałem jako coś, co kojarzy mi się pozytywnie w odniesieniu do tych gryzoni. Mam w pamięci również kilka niekoniecznie miłych historii które mogły skończyć się dla mnie paskudnie. Zdarzyło mi się przedzierając przez gęste i wysokie pokrzywy właśnie nad pstrągową rzeką dosłownie wjechać do głębokiego bobrowego korytarza połączonego z rzeką. Udało mi się w ostatniej chwili złapać korzeni i jakoś wygramolić,pod sobą miałem ze dwa metry wąskiego, gliniastego tunelu. Gdybym zjechał na sam dół, ciężko było by się wydostać. To ku przestrodze.

W pierwszym odruchu wściekłość połączona z żywą nienawiścią do sprawcy incydentu. Po ostudzeniu emocji dotarło do mnie, że w pewnym sensie to ja wlazłem z butami do czyjegoś domu i tyle.

Prawdą jest, że choć to dla nas niewygodne to w wielu przypadkach nasza pasja bywa niebezpieczna i jest to wpisane w koszta.

Bobry, podobnie jak wydry to chyba najbardziej znienawidzone przez nas gatunki choć tak naprawdę trudno je winić za to, że w drodze ewolucji środowisko wodne z którego korzystamy stało się ich domem.

Z drugiej strony ciężko ze spokojem patrzeć na skutki ich "działalności", bo rzeczywiście w wielu przypadkach aż płakać się chce widząc wycięte w pień całe " galerie" starych drzew.

Chyba tylko jakiś rzetelny "monitoring" populacji i reagowanie "na czas"odpowiednich do tego celu służb mogły by tutaj pomóc.

Pozdrawiam

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra o bobrach napisane zostało  dużo .A ja mam następujące pytanie : Czy nie zauważyliście że wraz z pojawieniem się bobra zmienił się skład gatunkowy  tych że strumieni .

Wiadomo im żyźniejsza rzeczka tym większe przyrosty ryb( mam tu na myśli kropki).  W rzeczkach po północnej stronie gór świętokrzyskich wraz z rozrostem populacji bobrów całkowicie znikły : strzeble , głowacze i ślize które były naturalnym pokarmem dużych pstrągów.

Czy w innych regionach jest podobnie????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uprzedzając wnioski, to zjawisko nazywa się koincydencja.

Możemy dostrzec wyraźną korelację między zbiorem kawy w Indiach, a awariami Czajki, tylko ile to jest warte.
Oczywiście przykład zmyślony, ale można znaleźć inne, podobnie absurdalne.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W lubelskiej Bystrzycy dużo gatunków drobnych ryb (jelce, ślizy, cierniki, kiełbie) znikło już wcześniej lub ich liczebność znacznie spadła. Pozdrawiam

 

W innych rejonach jest identycznie. (Nawet tam, gdzie bobrów nigdy nie było i nadal nie odnotowuje się ich obecności). Kiełbie i ślizy są bowiem indykatorem czystości  wody. Głównym problemem jest jednak w głównej mierze chemiczne zanieczyszczenie wody ( detergenty, azotany, środki ochrony roślin). Bobry, jeśli populacja nie jest kontrolowana są tylko przysłowiową kroplą przepełniającą  kielich goryczy. W "moim rewirze" bobrów brak. Jednak nie brakuje kormoranów. Możemy się licytować, lepsza dżuma, czy cholera. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra o bobrach napisane zostało  dużo .A ja mam następujące pytanie : Czy nie zauważyliście że wraz z pojawieniem się bobra zmienił się skład gatunkowy  tych że strumieni .

Wiadomo im żyźniejsza rzeczka tym większe przyrosty ryb( mam tu na myśli kropki).  W rzeczkach po północnej stronie gór świętokrzyskich wraz z rozrostem populacji bobrów całkowicie znikły : strzeble , głowacze i ślize które były naturalnym pokarmem dużych pstrągów.

Czy w innych regionach jest podobnie????

 

Hmmm.... rozumiem, że kolega przeprowadzał elektropołowy (bo innych metod połowu w/w gatunków to ja nie znam) zarówno przed jak i po tym jak się pojawił bóbr? Czy mógłby kolega opublikować jakieś dane? 

 

Od 1970 roku istnieje rezerwat "Ostoja bobrów na rzece Pasłęce". Tutaj link do strony TMP "Passaria" z opisem rzeki i kilkoma zdjęciami -http://passaria.org/opis-rzeki-pasleki/ . Chciałbym by wszystkie rzeki w Polsce wyglądały jak Pasłęka w Pelniku.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm.... rozumiem, że kolega przeprowadzał elektropołowy (bo innych metod połowu w/w gatunków to ja nie znam) zarówno przed jak i po tym jak się pojawił bóbr? Czy mógłby kolega opublikować jakieś dane? 

 

Od 1970 roku istnieje rezerwat "Ostoja bobrów na rzece Pasłęce". Tutaj link do strony TMP "Passaria" z opisem rzeki i kilkoma zdjęciami -http://passaria.org/opis-rzeki-pasleki/ . Chciałbym by wszystkie rzeki w Polsce wyglądały jak Pasłęka w Pelniku.

Dziękuje za wyczerpująca odpowiedz. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opis rzeczywistości. O to w gruncie rzeczy chodzi. Na jednym łowisku tak, na innym odmiennie. Zwolennicy wtłoczenia wszystkich zjawisk w określone szuflady mogą być sfrustrowani. Moje rzeki bobry oszpeciły, łowienie jest dużo mniej przyjemne, imponujący drzewostan i wyjątkowe otoczenie ucierpiały. Łowię pół wieku, a może dłużej, więc proszę - wiem co u mnie w wodach piszczy. Inne łowisko, bystrzejszy nurt, inny wędkarz, - tak, tam może być zgoła inaczej i nigdy bym tego nie kwestionował. Bobry można wyławiać i przenosić i powiem, że powtarzany tu argument o jakiejś strzelaninie i mordowaniu to czyste nadużycie. To ustawianie sobie oponenta ubierając go w bobrową czapkę... kiepskie. Można oczywiście wykpić miłośników drzew, jakaś jabłonka, prywatne drzewko i frustracja po ścięciu bo psyche nieodporne. Jasne, można zarechotać cudze odczucia, obserwacje i niesionym na falach ekologicznego uogólnienia zalecać chronienie wszystkiego zawsze i wszędzie...Można uderzać się własną pięścią w cudze piersi ogłaszając głupotę i brak uczuć wyższych u bliźnich. A u siebie? Wokół sami idioci i kłusownicy. A my? Czytam o pozostawieniu wszystkiego naturze, szkodliwości zarybień... Dobrze, że przed laty wielbiciele lipienia i głowacicy z nad Sanu o tym nie wiedzieli.Gratuluję ryb złowionych przy żeremiu, lecz uwierzcie, brały i były także wcześniej. Trudno, tam gdzie przed laty deptałem nadrzeczne ścieżki taplam się po pas w błocie, inhalując odpowiednie błotne wyziewy. To opis rzeczywistości i tyle. Opis kilku rzeczek Wielkopolski, których nurt nigdy nie był szybki, parę głębszych bystrz, kamieni. Teraz inaczej, gorzej, brzydziej. Czy planeta na tym zyska? Oby, bo młodych adeptów muszkowania już tam poprowadzić nie można. Wielu z Was ma inne doświadczenia, bobry uczyniły Wasze strugi lepszymi łowiskami, czerpiecie z wędkowania większą radochę i satysfakcja ekologiczna Was cieszy. Rozumiem, lecz liczę na wzajemność. I na koniec ponownie- bobry można przenosić, filmów na ten temat multum. Uporczywe przypisywanie innym chęci zabijania, lekceważenie argumentów obserwujących inny obraz otoczenia zawęża horyzonty. Mamy naprawdę tak niewiele szybciej płynących strug...Pozdrawiam myślących o naszej przyrodzie, o naszym hobby( wszak to portal wędkarski), doceniam argumenty realnie, powtarzam realnie związanych z dyskutowanym zagadnieniem. Paweł

 

Pawle powiem Ci skąd wziąłem się w tej dyskusji. Kolega stwierdził, że bobry kopiąc nory i wyrzucając do wody ziemię powodują eutrofizację rzek. Nieco mnie to rozbawiło. Następnie w tym wątku przeczytałem, że przez bobry- zanikły słowiki, pstrągi, głowacze, ślizy i strzeble oraz, że bobry są gatunkiem obcym jak czebaczek amurski. Do tego trochę innych wydumków. Chętnie podyskutuję o wodach pstrągowych (ciurkach, siurkach i strumykach  :) ), ale lubię jak ktoś powołuje się nie tylko na to ile lat łowi, ale też na jakieś cyferki. Zapewniam, że znam ludzi, którzy łowią przeszło 60 lat (np. mój wujek z Lubelszczyzny), a twierdzą że węgorze wychodzą na grochowiska  :D .

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pawle powiem Ci skąd wziąłem się w tej dyskusji. Kolega stwierdził, że bobry kopiąc nory i wyrzucając do wody ziemię powodują eutrofizację rzek. Nieco mnie to rozbawiło. Następnie w tym wątku przeczytałem, że przez bobry- zanikły słowiki, pstrągi, głowacze, ślizy i strzeble oraz, że bobry są gatunkiem obcym jak czebaczek amurski. Do tego trochę innych wydumków. Chętnie podyskutuję o wodach pstrągowych (ciurkach, siurkach i strumykach :) ), ale lubię jak ktoś powołuje się nie tylko na to ile lat łowi, ale też na jakieś cyferki. Zapewniam, że znam ludzi, którzy łowią przeszło 60 lat (np. mój wujek z Lubelszczyzny), a twierdzą że węgorze wychodzą na grochowiska :D .

Kolego pisząc o eutrofizacji, pewnie trochę nad wyraz użyłem tego słowa. Oczywiście, że nie płynie zielona woda jak w zamulonej sadzawce. Wydedukowałem sobie tylko, że raczej te tony ziemi z setek, a może tysięcy bobrowych nor pozytywnie nie wpływają na wodę i ogólnie rzekę. Chyba, że wpływają to proszę o oświecenie. Obojętne, nie wiem, po mojemu negatywnie, ale może pomijalnie. Na odcinku, na którym łowię jest mniej słowików i koniec. Uważam, że w dużej mierze przez bobry, które zabrały siedliska.

Małych ryb jak jelec, kiełb, płoć, ukleja jest dramatycznie mniej, ale nie obwiniał bym tu bobrów-na mojej wodzie.

Kiedyś wody Wieprza były krystalicznie czyste. Teraz latem, szczególnie przy niskim stanie wody płynie brązowy żur o przejrzystości 10 cm-to fakt. Temp wody latem jest znacznie wyższa niż kiedyś-subiektywne odczucie. Nie winie za to strikte bobrów, pewnie mają jakiś wpływ, ale nie wiadomo jaki. Za żur obwiniam zbiornik Nielisz, który powstał w 1996 r. Za brak małych ryb...może Nielisz, może gatunki inwazyjne...nie wiem. Wędkarze kiełbi nie wybili.

Piszę o swojej wodzie, u Ciebie może być całkiem inaczej i pewnie stąd Twoje śmieszki. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W lubelskiej Bystrzycy dużo gatunków drobnych ryb (jelce, ślizy, cierniki, kiełbie) znikło już wcześniej lub ich liczebność znacznie spadła. Pozdrawiam

Moim zdaniem nie jest aż tak źle. Cierniki są i jest ich całkiem sporo. Jelce też widuję a nawet łowię muszką, szczególnie w dolnej części rzeki. Zdecydowanie mniej jest ślizów ale tu myślę, że przyczyną nie są bobry czy nawet wydry a chemia. Im więcej do rzek trafi środków chemicznych jak cif itp. tym mniej jest ślizów. Wiem, że nie brzmi to zbyt fachowo i też nie jest to wynik jakichś dokładnych badań a tylko moja obserwacja.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to kolejnych kilka obserwacji z mojego borowego odcinka rzeczki.

Zawsze po deszczach woda robi się mętna, bo rzeczka przepływa przez tereny intensywnie zabudowywane i spływa nią sporo osadów z placów budowy. Po pierwszych 600m odcinka bobrowego, woda jest już czysta. Zastoiska działają jak osadniki.

Kilka lat temu zabudowania doszły do największego rozlewiska i w tym roku w zimie jakiś idiota przerwał bobrową tamę tworzącą to rozlewisko, efektem czego, bobry pozbawione zimowego podwodnego magazynu żywności, zaczęły intensywnie wycinać większe i mniejsze drzewa w okolicy.

W ciągu ciepłych miesięcy u mnie futrzaki praktycznie nie interesują się drzewami i pasą się na drobnej roślinności, dopiero na jesieni tworząc zapasy tną drobne drzewa i krzewy.

Teraz ludzie walczą z tamą, bobry walczą o przetrwanie w trudnym dla nich okresie a grunty dookoła zabudowań postawionych nad samym rozlewiskiem, robią się coraz bardziej łyse i podatne na działanie nurtu rzeczki.

Tym sposobem ze stabilnego rozlewiska robi się coś co na przemian wodę trzyma i puszcza w zależności od tego czy bóbr czy człowiek akurat bierze górę. Na prawdę śmiałbym się jakby w końcu ściany popękały w tych kilku domach nad samą wodą. Tam poziom wody był stabilny przez ostatnie lata a od 2 miesięcy co tydzień zmienia się o metr.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie tylko w piątki - w okresach postu też, więc był popularny na dworach w trakcie uczt w wielki post i adwent (takie uczty bez tańców i muzyki ni łamały "zabaw hucznych")

Było zapotrzebowanie, była podaż.

Edytowane przez dyrek68
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z jednym "ale". Likwidacja bobrzej tamy nie grozi katastrofą ekologiczną jaką grozi likwidacja tamy we Włocławku. Tyle różnic.

Likwidacja Włocławka też nie grozi "katastrofą". Różnica w tym że do tamy borowej można się zabrać w pojedynkę i bez sprzętu. Z Włocławkiem trudniej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...