Właśnie wróciłem z imprezy wędkarskiej w Eiland van Maurik (NL) o nazwie Fair for Lure & Fly.
Wróciłem zdegustowany...
Pustki,bieda i wyzysk.
Zmarnowane prawie 400 kilosów jazdy.
Połowa 4000metrowej hali świeciła pustkami.
To co rok temu leżało z przecenami w drewnianych skrzyniach (gdzie tak fajnie się nurkowało za różnymi kąskami), teraz wisiało na regałach ze świeżo przyklejonymi cenami.
Ceny - kosmos.
Praktycznie wszystko co na wystawie można kupić w lokalnych sklepach ... taniej.
Klimat wręcz bazarowo-straganowy.
Pod koniec imprezy sufit w hali spowiła biaława mgiełka z przepalających się hamburgerów w targowej jadłodajni.
Bardzo mało nowości,choć kilka ciekawostek zarejestrowałem na foto , jak np najnowsze dzieło Spro z rodziny ich kołowrotków,kilka ciekawych przynęt i garść nie widzianych wcześniej wędzisk.
Odwiedzających wystawę ludzi też o wiele mniej niż w latach poprzednich.
Właściwie powinienem się tego spodziewać.
Już sama podróż była pełna przygód.
9 kilometrów od celu rozwalona droga i objazd o dodatkowe 10 kilometrów.
Jak tylko dojechałem na wystawowy parking , odpadł mi zacisk hamulcowy z tylnej tarczy w aucie.
Oczywiście niedziela i spece od autonaprawy nie ruszą się z domu nawet za milion euro.
Trza naprawić samemu.
Kocyk,klucz 13,młoteczek...
Śrubę , która wypadła gdzieś po drodze zastąpiła wykręcona z jakiegoś innego mechanizmu ,z gdzieś tam.
W drodze powrotnej nawigacja miała inne zdanie niż ten co układał asfalt i kolejne 20 kilometrów nie w tą mańkę.
Pod dom udało się dojechać.
Hamulec zrobiłem tak dobrze,że nawet nie musiałem hamować ,żeby się zatrzymać.
Felga pod wpływem tarcia zrobiła się czarna a tarcza hamulcowa krwisto czerwona.
Dym przyjechał ze mną , ale już nie ten z hamburgerów...
Ale wracając do samej imprezy...
Fot narobiłem sporo.
Wstawiać będę je w wolnych chwilach.
Może uda mi się dodać do nich jakieś opisy.
Sporo było luksusowych łodzi wędkarskich.
Pełnych elektroniki i obić niczym z dywanów perskich.
Można było sobie nimi popływać , również kajakami.
Tradycyjnie też można było pobrać nauki operowania wędziskami muchowymi.
Trenerzy o anielskiej wręcz cierpliwości.
Wśród machających muchami absztyfikantów , co jakiś czas przebiegała tęgawa dama z paletką ,która akurat wśród świszczących linek zapragnęła pograć sobie ze swoim lubym w badmintona .
Nie sądzę,że pojadę tam w przyszłym roku.
Mam tylko nadzieję,że lepiej wypadną przyszłe , listopadowe(chyba?) targi w mieście Utrecht.
Pytanie
makamba
Właśnie wróciłem z imprezy wędkarskiej w Eiland van Maurik (NL) o nazwie Fair for Lure & Fly.
Wróciłem zdegustowany...
Pustki,bieda i wyzysk.
Zmarnowane prawie 400 kilosów jazdy.
Połowa 4000metrowej hali świeciła pustkami.
To co rok temu leżało z przecenami w drewnianych skrzyniach (gdzie tak fajnie się nurkowało za różnymi kąskami), teraz wisiało na regałach ze świeżo przyklejonymi cenami.
Ceny - kosmos.
Praktycznie wszystko co na wystawie można kupić w lokalnych sklepach ... taniej.
Klimat wręcz bazarowo-straganowy.
Pod koniec imprezy sufit w hali spowiła biaława mgiełka z przepalających się hamburgerów w targowej jadłodajni.
Bardzo mało nowości,choć kilka ciekawostek zarejestrowałem na foto , jak np najnowsze dzieło Spro z rodziny ich kołowrotków,kilka ciekawych przynęt i garść nie widzianych wcześniej wędzisk.
Odwiedzających wystawę ludzi też o wiele mniej niż w latach poprzednich.
Właściwie powinienem się tego spodziewać.
Już sama podróż była pełna przygód.
9 kilometrów od celu rozwalona droga i objazd o dodatkowe 10 kilometrów.
Jak tylko dojechałem na wystawowy parking , odpadł mi zacisk hamulcowy z tylnej tarczy w aucie.
Oczywiście niedziela i spece od autonaprawy nie ruszą się z domu nawet za milion euro.
Trza naprawić samemu.
Kocyk,klucz 13,młoteczek...
Śrubę , która wypadła gdzieś po drodze zastąpiła wykręcona z jakiegoś innego mechanizmu ,z gdzieś tam.
W drodze powrotnej nawigacja miała inne zdanie niż ten co układał asfalt i kolejne 20 kilometrów nie w tą mańkę.
Pod dom udało się dojechać.
Hamulec zrobiłem tak dobrze,że nawet nie musiałem hamować ,żeby się zatrzymać.
Felga pod wpływem tarcia zrobiła się czarna a tarcza hamulcowa krwisto czerwona.
Dym przyjechał ze mną , ale już nie ten z hamburgerów...
Ale wracając do samej imprezy...
Fot narobiłem sporo.
Wstawiać będę je w wolnych chwilach.
Może uda mi się dodać do nich jakieś opisy.
Sporo było luksusowych łodzi wędkarskich.
Pełnych elektroniki i obić niczym z dywanów perskich.
Można było sobie nimi popływać , również kajakami.
Tradycyjnie też można było pobrać nauki operowania wędziskami muchowymi.
Trenerzy o anielskiej wręcz cierpliwości.
Wśród machających muchami absztyfikantów , co jakiś czas przebiegała tęgawa dama z paletką ,która akurat wśród świszczących linek zapragnęła pograć sobie ze swoim lubym w badmintona .
Nie sądzę,że pojadę tam w przyszłym roku.
Mam tylko nadzieję,że lepiej wypadną przyszłe , listopadowe(chyba?) targi w mieście Utrecht.
CDN...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Top użytkownicy dla tego pytania
62
5
3
2
Popularne dni
10 Wrz
60
9 Wrz
18
11 Wrz
4
12 Wrz
1
Top użytkownicy dla tego pytania
makamba 62 odpowiedzi
Kuba Standera 5 odpowiedzi
mifek 3 odpowiedzi
Krzysiek_W 2 odpowiedzi
Popularne dni
10 Wrz 2012
60 odpowiedzi
9 Wrz 2012
18 odpowiedzi
11 Wrz 2012
4 odpowiedzi
12 Wrz 2012
1 odpowiedź
Opublikowane grafiki
82 odpowiedzi na to pytanie
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.