Skocz do zawartości

Sandacze 2022


malcz

Rekomendowane odpowiedzi

Panowie, dzieje się. W końcu, po tylu latach błądzenia i nocnego latania za zedami! Jest, rozpracowane. Kluczem okazały się jak zwykle leszcze. Ostatnio 68, później 70 by dziś kumpel z tego miejsca 92cm... Łzy radości płyną po policzku. A jak widać, przymrozki dopiero przed nami. Będziem eksploatowwać metę 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Wybicie na środek boiska i prowadzenie wzdłuż lewej lini (prawie miałem aut) nagle kopnięcie/zacięcie i gooool tą rybkę złowiłem w czesie meczu Polska/Francja

Gdyby tylko Bielikowi chciało się wracać do obrony, to może więcej byś takich zanderów wyjął 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybicie na środek boiska i prowadzenie wzdłuż lewej lini (prawie miałem aut) nagle kopnięcie/zacięcie i gooool tą rybkę złowiłem w czesie meczu Polska/Francja

To dlatego Polska przegrała ! Kibiców zabrakło :D Gratulacje Piotrze :)

 

P.S. Jakiego statywu do robienia zdjęć używasz ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze ciężko mi coś po takich wpisach napisać. Bo jak odruchowo chciałem napisać gratulacje, to tak na prawdę łapię się na tym , że nie ma czego i że jest to cholernie smutne. No bo jak się umie łowić, tak jak Ty, no to kilka ryb na kilka miesięcy to jest dramat. Szczerze zazdroszczę tej ciągłej Twojej radości Bartku. Ja przez tą postępującą mizerotę coraz częściej odpuszczam rybim niedobitkom i celowo nie łowię. 
 

żeby nie było, ze po za tematem.
Zdjęcie z wody gdzie jeszcze pare lat temu można było wykręcić kilkanaście sandaczy z dniówki. Dzisiaj studnia, wspomnienia …

post-53762-0-21698000-1670880964_thumb.jpeg

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bardzo lubię takie opisy ze zmagań czytać. Mam wtedy poczucie, że nie jestem sam na placu boju. Sandacze to chyba najbardziej fascynujące ryby oprócz glowacic. Potrafią zerować jak wściekle i nawet nie spojrzeć na zle dobraną sztuczną przynętę. Znikają bez śladu po to żeby pojawić się w najmniej spodziewanym miejscu i czasie....

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Te kilka dni pokazało , że jednak mam jeszcze jakieś ryby w łowisku mimo tej całej absurdalnej presji i tylko od mojego uporu , premedytacji , wiary w sukces i w ukochaną wodę zależy , czy coś z niej jeszcze wycisnę .

 

Choć łowię głównie na Odrze, to parokrotnie miałem podobne wrażenia z pobytów nad wodą, tak było np. dwa lata temu i bywało wcześniej. Aż w tamtym roku nagle woda niespodziewanie zaczęła dawać ryby. Każdy pobyt nad wodą dawał kilka sandaczy i do tego kilkanaście brań nie wykorzystanych. Przyłowem bywały szczupaki i sumy, ale co dziwne, z sumami latem było słabo, a dobrze brały na jesieni, aż do połowy listopada.

Sandacze dobrze brały nie tylko daleko od domu, ale też i "koło komina", gdy pod koniec sezonu w zasadzie skoncentrowałem się na krótkich wyjściach wieczornych, na 2-4 godziny. Każdy wieczór dawał ryby, najczęściej od 2 do 7 sztuk złowionych głównie na woblery, a rekordem było 12 sztuk w około 3 godziny. Ryby głównie średnie 45-70 cm, ale trafiły się dwie sztuki 90+. Jak na Polskie łowisko, sezon wybitny i ekstremalnie owocny, do tego szczupaki w tym parę 90+ i świetne sumy, jednego dnia wyjąłem 3 średniaki (jako przyłów przy sandaczach) miedzy 130 a 160cm, a trafiały się i takie, przy których kapitulowałem, albo sprzęt.

Ten rok był najgorszym odkąd pamiętam, na szerszym odcinku trafił się ekstremalnie zły układ przykos, ale i tak nie powinno być tak źle jak było. Miałem mało czasu na początku sezonu, tyle tylko co na obejrzenie rzeki. A gdy czas pozwolił na więcej łowienia, nagle złote algi :huh:  ;)  zaatakowały Odrę, co spowodowało zakaz połowu a następnie zabiło wiele dorodnych sztuk. Parę wyjazdów nad wodę dało tylko potwierdzenie rozgoryczenia i poczucie bezradności. Wieczorne łowy na woblery pod domem, niczego nie zmieniły i już nie zmienią w najbliższej przyszłości. Dużych sandaczy prawie nie ma w Odrze, jeden wymiarowy sandacz złowiony w co drugi wieczór nad wodą, tylko to potwierdza. Jest tragedia w rzece. I nie zmienia tego jedna wyprawa na daleki, dolny odcinek rzeki, gdy w jeden dzień wyjąłem kilkadziesiąt (40-50) małych ryb, bo zajmą się nimi rybacy zanim zdążą dorosnąć.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choć łowię głównie na Odrze, to parokrotnie miałem podobne wrażenia z pobytów nad wodą, tak było np. dwa lata temu i bywało wcześniej. Aż w tamtym roku nagle woda niespodziewanie zaczęła dawać ryby. Każdy pobyt nad wodą dawał kilka sandaczy i do tego kilkanaście brań nie wykorzystanych. Przyłowem bywały szczupaki i sumy, ale co dziwne, z sumami latem było słabo, a dobrze brały na jesieni, aż do połowy listopada.

Sandacze dobrze brały nie tylko daleko od domu, ale też i "koło komina", gdy pod koniec sezonu w zasadzie skoncentrowałem się na krótkich wyjściach wieczornych, na 2-4 godziny. Każdy wieczór dawał ryby, najczęściej od 2 do 7 sztuk złowionych głównie na woblery, a rekordem było 12 sztuk w około 3 godziny. Ryby głównie średnie 45-70 cm, ale trafiły się dwie sztuki 90+. Jak na Polskie łowisko, sezon wybitny i ekstremalnie owocny, do tego szczupaki w tym parę 90+ i świetne sumy, jednego dnia wyjąłem 3 średniaki (jako przyłów przy sandaczach) miedzy 130 a 160cm, a trafiały się i takie, przy których kapitulowałem, albo sprzęt.

Ten rok był najgorszym odkąd pamiętam, na szerszym odcinku trafił się ekstremalnie zły układ przykos, ale i tak nie powinno być tak źle jak było. Miałem mało czasu na początku sezonu, tyle tylko co na obejrzenie rzeki. A gdy czas pozwolił na więcej łowienia, nagle złote algi :huh:  ;)  zaatakowały Odrę, co spowodowało zakaz połowu a następnie zabiło wiele dorodnych sztuk. Parę wyjazdów nad wodę dało tylko potwierdzenie rozgoryczenia i poczucie bezradności. Wieczorne łowy na woblery pod domem, niczego nie zmieniły i już nie zmienią w najbliższej przyszłości. Dużych sandaczy prawie nie ma w Odrze, jeden wymiarowy sandacz złowiony w co drugi wieczór nad wodą, tylko to potwierdza. Jest tragedia w rzece. I nie zmienia tego jedna wyprawa na daleki, dolny odcinek rzeki, gdy w jeden dzień wyjąłem kilkadziesiąt (40-50) małych ryb, bo zajmą się nimi rybacy zanim zdążą dorosnąć.

 

Panie kolego, jakbym co drugi wieczór miał chociażby kontakt z tą piękną i nieprzewidywalną rybą, byłbym szczęściarzem. Być może jestem słaby w tropieniu sandaczy na moim terenie, ale w tym, jak i poprzednim sezonie nie miałem niestety żadnego, natomiast 2-3 lata temu, udało mi się namierzyć miejscówkę, gdzie szedłem i z zegarkiem w ręku miałem branie o tej samej godzinie z przesunięciem +-10-20 min. Żerowanie było bardzo krótkie, ale cieszyłem się jak dzieciak, że miał em chociaż kontakt. Od 2 lat kompletna cisza i drapie się po głowie co się z nimi stało...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie kolego, jakbym co drugi wieczór miał chociażby kontakt z tą piękną i nieprzewidywalną rybą, byłbym szczęściarzem. Być może jestem słaby w tropieniu sandaczy na moim terenie, ale w tym, jak i poprzednim sezonie nie miałem niestety żadnego, natomiast 2-3 lata temu, udało mi się namierzyć miejscówkę, gdzie szedłem i z zegarkiem w ręku miałem branie o tej samej godzinie z przesunięciem +-10-20 min. Żerowanie było bardzo krótkie, ale cieszyłem się jak dzieciak, że miał em chociaż kontakt. Od 2 lat kompletna cisza i drapie się po głowie co się z nimi stało...

Panie kolego, gdyby sandacze byly w wodzie w której łowisz, to trafiłbyś je wcześniej czy później. Najprawdopodobniej ich tam nie ma, albo są w znikomych ilościach, na tyle mało, że złowienie jest świętem. W takim wypadku lepiej poświęcić czas na inne gatunki, albo jeździć gdzieś indziej, szkoda czasu.

Ja na te wieczorne łowienia wychodzę tylko dlatego, ze potrzebuję się przewietrzyć, postać nad wodą, a ryb jest na tyle mało, że to dodatek do spaceru, bo średnio wypada na jeden wieczór (ok. 2 godzin) jedno branie, z tego co drugie branie daje rybę.

Być może mam skrzywione postrzeganie rzeczywistości, a raczej na pewno tak jest, bo po owocnych latach nastała posucha, a bieda po okresie dostatku jest najbardziej dotkliwa :( .

Jeśli ci mogę doradzić, to znajdź jakąś wodę, gdzie te sandacze są, po prostu. Ja mimo że coś się udawało złowić pod domem i tak jeździłem za nimi po paręset km w jedną stronę, bo woda bardziej obiecująca i więcej ryb tam było.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbyszek niestety doświadczasz tego co się dzieje w Wiśle, sandacz to święto choć raz w tym roku miałem jednego dnia 5ryb i jeszcze spadł mi kaban ale to był wyjątkowy dzień. Codzienność to mizeria i podziwianie widoków.

Niestety Janie, rzeczywistość teraźniejsza jest tragiczna, a przyszłość nie napawa optymizmem, wręcz przeciwnie. W swoich możliwościach utrzymania dorodnych (przynajmniej wymiarowych) ryb niektórych gatunków, Wisła i Odra zbliżyły się nieodlegle. Jedziemy od lipca na tym samym wózku i choć miłe to towarzystwo, to wcale się z tego nie cieszę :(

Całe szczęście dla Ciebie, że boleni zostało niemało, nie tylko w dole rzeki, ale i w środkowym biegu, niedaleko mojego komina. Z boleniami i szczupakami nie jest źle, ale tych gatunkó docelowo nie łowię, a te w które celuję-sandacze, brzany, klenie i sumy, wyraźnie zubożały. Po wcześniejszych doświadczeniach, trudno mi się pogodzić z tym stanem, lekceważone środowisko nie radzi sobie z zatruwaniem przez ludzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie kolego, gdyby sandacze byly w wodzie w której łowisz, to trafiłbyś je wcześniej czy później. Najprawdopodobniej ich tam nie ma, albo są w znikomych ilościach, na tyle mało, że złowienie jest świętem. W takim wypadku lepiej poświęcić czas na inne gatunki, albo jeździć gdzieś indziej, szkoda czasu.

Ja na te wieczorne łowienia wychodzę tylko dlatego, ze potrzebuję się przewietrzyć, postać nad wodą, a ryb jest na tyle mało, że to dodatek do spaceru, bo średnio wypada na jeden wieczór (ok. 2 godzin) jedno branie, z tego co drugie branie daje rybę.

Być może mam skrzywione postrzeganie rzeczywistości, a raczej na pewno tak jest, bo po owocnych latach nastała posucha, a bieda po okresie dostatku jest najbardziej dotkliwa :( .

Jeśli ci mogę doradzić, to znajdź jakąś wodę, gdzie te sandacze są, po prostu. Ja mimo że coś się udawało złowić pod domem i tak jeździłem za nimi po paręset km w jedną stronę, bo woda bardziej obiecująca i więcej ryb tam było.

Najprawdopodobniej masz niestety rację, bo łowię na małym nieco ponad 10 ha jeziorku, gdzie kilka lat temu niestety Towarzystwo Wędkarskie zarybiło  ten niewielki i bezodpływowy zbiornik sumem. Teraz robi spustoszenie i o pistoleta już nawet trudno, gdzie wcześniej bez brania schodziłem bardzo rzadko, a teraz cieszę się jak cokolwiek "pyknie". Ze względu na rodzinę mam czas na wyskoki ze spinem na 2-3 godz. więc wyjazdy, o których mówisz u mnie nie mają szans, bo jakbym się wybrał autem kilkaset km na poszukiwanie rybnej wody, to zabrakło by czasu na powrót do domu ;). Tak więc zostaje mi chodzenie na spacer z wędką i podziwianie widoków, a jak weźmie cokolwiek to już jest coś  :unsure: . Dlatego chciałbym mieć taką wodę jak ty i uświadczać branie obojętnie jakiego sandaczyka chociaż raz na tydzień ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Dziękuję bardzo. Tylko z tym mistrzowaniem to nie do końca tak . Podstawą jest posiadanie w swoim zasięgu wody z rybami  , o co coraz trudniej w naszej rzeczywistości . Reszta jest funkcją czasu,  szczęścia , obserwacji i takich tam . Ale bez ryb w łowisku nic się nie da zrobić . I rybnych rzek , ciurków , jezior i zbiorników wszystkim niniejszym życzę  :) .

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem nie pisać ale jakoś Bartek mnie zmotywował .

 
Zacznę od tego , że mój tegoroczny rok z sandaczami zaczął się od majowej porażki z boleniami . Porażki to może za dużo powiedziane ale generalnie bolenie nie chciały współpracować tak jak chciałem co dla mnie oznacza ze daje się kilka  sztuk za dniówkę przechytrzyć . Dla mnie boleń to najbardziej ulubiona ryba do łowienia - atomowe strzały czy ataki pod samym nosem przyprawiające o zawał serca to coś co tygryski lubią najbardziej :)
Niestety w tym roku bolenie ,,u mnie” jakby wywiało .
Ryby odpalały się na dosłownie kilka minut z samego rana i na taki sam czas pod wieczór . 
Przyzwyczajony do dwucyfrowych wyników jeżeli chodzi o ilość łowionych w ciągu doby pomyślałem sobie że może pora dać im całkowicie odpocząć od mojej osoby a ja w tym roku spróbuje swoich sił na pięknym mętnookim drapieżniku , którego do tej pory praktycznie tylko od dłuższego czasu poławiałem jak już bolenie układały się do zimowego letargu . 
Rozpoczęcie sezonu zacząłem z górnego ,,c” czyli 4 osobników 60+ i jednego na 75 cm - miałem szczęście udało mi się błyskawicznie wstrzelić w gusta tych wybrednych drapieżników . 
Podsumowując rok 2022 na 87 wypadów 5 razy zszedłem ,,o kiju” co uważam za kapitalny wynik jeden z najlepszych moich roków w połowie sandacza . 
Złowiłem sporo osobników 70+ trafiły się tez trzy osobniki 80+ no i …. zdjęć nie będzie bo 22.12 podczas wysiadania z pontonu usłyszałem charakterystyczny plusk , który słyszałem już trzykrotnie w życiu oznajmiający że mój telefon postanowił się napić wody i dalszej współpracy pomiędzy nami już dalej nie będzie …. :)
 
Na szczęście zachowało się jedno zdjęcie mojego króla sezonu , które wysłałem do żony :
 
post-64797-0-38459600-1672601069_thumb.jpeg
 
 

 

 

 

 

Moje 95 cm szczęścia , które było grubsze niż dłuższe . Naprawdę mam na rozkładzie sporo fajnych sandaczy ale ten był jak skrzyżowanie Bruneiki z Pudzianowskim . Wzrok miał taki jakby chciał mi zaraz przyłożyć za to że ośmieliłem się wyciągnąć go z wody :)

 
No i na zakończenie wczorajsze 71 już na nowym telefonie :)

 

 

 

 

 

Szczęśliwego Nowego Roku i samych okazów Wam życzę . 

 

NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"                                                               :good:

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 19
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...