krzysiek Opublikowano 17 Października 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Października 2013 (edytowane) Klucz do selekcji jest prosty: nie pozbywam się żadnych Rapali, never, ever Nawet leżaków pudełkowych. Nie miałem innych woblerów tak sprawdzonych i dopracowanych pod kątem trollingu (i nie tylko). A że sumów od dawna nie łowię, to nie mam obaw o ich integralność Do tego stałe miejsce w pudłach ma kilka modeli Salmo (Whitefish 18SX jako zamiennik CDMAG-a18 – w zasadzie nie widzę różnicy w łowności , Whitefish 13DR – genialna imitacja sielawy, kto wie, czy nie lepsza niż FMAG14, Perch F, Hornet, Slider) dwa modele Jaxona Karaś 11 i FishMax i kilka klepek made in USA. Warto nadmienić, że – według mnie – Perch, Hornet i Karaś to przynęty o wysokim poziomie oryginalności – jeśli wiesz, co mam na myśli; ciężko mi było znaleźć ich odpowiedniki wśród innych przynęt.Do mojego łowienia reszta woblerów może nie istnieć. Jeżeli chodzi o ShadRapa 5 i Coutdowna 3 – to są po prostu klasyki. Shad jest kapitalną przynętą pstrągową. Łowiłem na jeziorze, gdzie po przewaleniu podła przynęt okazał się praktycznie jedyną przynętą na którą pstrągi reagowały. W innej z kolei wabił ładne szczupaki. Filigranowy Coutndown jest jednak zbyt mały, żeby wabić nim pstrągi, szczególnie z dużych odległości. Za to podpięty do flashera jest zabójczo skuteczny i zagryzany nawet przez grube lorbasy. W Laponii - żeby nie było offtopowo Edytowane 17 Października 2013 przez krzysiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kamil Z. Opublikowano 17 Października 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Października 2013 (edytowane) Panowie, trzeba jeszcze pamiętać o tym, że niektórzy jadą "zagramanicę" przy okazji urlopując się i wtedy łazienka, kuchnia, ciepłe wyrko itd. to luksus, ale dla nich niezbędny, bo oprócz kilkunastu godzin dziennie łowienia człek chce normalnie wypocząć w cywilizowanych warunkach. Ale za to się płaci... Kwestia gustu. A żeby jechać na wyprawę pół-survivalową, to też trzeba mieć ekipę... PozdrówkaKamil Edytowane 17 Października 2013 przez Kamil Z. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Maynard Opublikowano 17 Października 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Października 2013 Piękny klucz do selekcji - wszystko zostaje! Na trollu się nie znam, ale poza MAG18 i FishMax miałem lub mam resztę tych woblerów i każdy dał się zagryźć zębatym. Tak sądziłem, że odnośnie CD3 i ShR5 się skończy na pstrągach, do tego w Laponii i wyczerpiemy ten przynętowy wątek bez cienia OT. PozrawiamGrzesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 17 Października 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Października 2013 (edytowane) Na "urlopowanie się" przyjdzie czas jak nastąpi u mnie postępujące zniedołężnienie. Na razie jadę, żeby przeżyć przygodę Zgadzam się, co do ekipy. W trudnych warunkach wyłazi z człowieka wszystko, co najgorsze. Można powiedzieć, że jest to prawdziwy test przydatności do funkcjonowania w grupie. Po kilku nocach spędzonych na otwartej przestrzeni, w lodowatym, północno-zachodnim wietrze, przy 3-4 godzinach snu na dobę max (średnio może być znacznie mniej) zaczynasz naprawę poznawać siebie i towarzysza z łodzi/obozowiska. Jednej z takich nocy, kiedy wiało tak, że z trudem otrzymywałem kurs, kiedy skończyły się ciepłe napoje i kończyło się jedzenie, myślałem już głównie o tym, że mam na sobie o dwa polary za mało, wiedziałem, że dłużej tej rozpierduchy nie zniosę. Powrót do obozu i zaopatrzenie się w to i owo nie wchodził w grę, bo wypływaliśmy pod wiatr, praktycznie w ostatniej chwili. Jakiś czas później rozwiało się tak, że wypłynięcie nie byłoby już możliwe. Przekonali się o tym Krisu i Pumba, którzy zostali w obozie dłużej niż my. I wtedy zaczęły z rzadka gryźć - na przemian 80+, 90+ i metrowe. Dzięki temu dotrwaliśmy do rana, kiedy nastało słońce i flauta - występujące wtedy tylko, kiedy wiatr odkręcał. Co się potem zaczęło dziać, na wytropionej przez nas w tą zawieję miejscówce, nie będę opisywał. Powiem tylko, że chyba nigdy nie złowiłem w tak krótkim czasie tak wielu dużych szczupaków. Warto było Edytowane 17 Października 2013 przez krzysiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 17 Października 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Października 2013 Piękny klucz do selekcji - wszystko zostaje! Bo co miało wyjść to już wyszło 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kamil Z. Opublikowano 17 Października 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Października 2013 Bo tak do tego podchodzisz i doskonale to rozumiem Tak samo odnośnie ekipy- jeden jedzie, żeby tylko łowić, psychicznie odpocząć(a jak piszesz- fizycznie niekoniecznie ), a drugi woli połączyć to z wygodą i relaksem po całym dniu łowienia. Człowiek jednak zaczyna kombinować, bo na razie, pieniążki pozwalały na szwedzki wypad, ale jeszcze w stanie kawalerskim. Teraz jakoś trudniej, bo...no sami wiecie @krzysiek- wy tam "only troll", czy duże, ciężkie jerki i dojenie kabanów na płytkich, zarośniętych miejscówkach? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 17 Października 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Października 2013 (edytowane) W tym roku było też łowienie na płytkim. Wcale nie trzeba było łowić grubo: Slider 10, X-Rap 10, lekka wahadłówka 15cm, obrotówka nr 5, mucha. Myśmy z Harrym zaledwie liznęli takiego łowienia, metrówka nie padła, ale ryby 80+ 90+ - i owszem. Za to Krisu i Pumba kosili kilka dni - aż miło. Czasem na wodzie 2-3m, czasem 70cm - różnie. Przy okazji takiego szczupakowania przyławiały się lipy 40+. Co ciekawe ryba była i w brzegu (wyspach) i na wodzie 3-5m i na wodzie 8-10m. Decydowała bliskość "stołówki". Edytowane 17 Października 2013 przez krzysiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kamil Z. Opublikowano 17 Października 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Października 2013 Nie mam nic przeciwko trollingowi, jednak właśnie to łowienie z ręki jerkami, daje mi najwięcej radości Kurdę, kusi taki wyjazd "na dziko"... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 17 Października 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Października 2013 Nooooo Niech chłopaki opowiedzą, jak torpedy wyjeżdżały z czatowni do slidera - tylko się odrosty trzcin ruszały Goniły, ponawiały, zażerały, brały po raz drugi po złowienia - wygłupiały się okrutnie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kamil Z. Opublikowano 17 Października 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Października 2013 Taaaa. Mów mi jeszcze Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
WhiteWillow Opublikowano 17 Października 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Października 2013 Generalnie na płytkiej wodzie było co robić Ryby na płyciznach odkryliśmy przypadkowo jak już nie dało się pływać po zewnętrznej stronie archipelagu i musieliśmy schować się do środka. Dzięki temu mieliśmy alternatywę dla trollingu w przypadku niesprzyjających warunków i robotę na kilka następnych dni Ryby przez cały czas brały nieźle a jak zadzwonił dinner bell to notowaliśmy kontakty z rybami średnio w co trzecim rzucie, popełniliśmy także z Krisem kilka holi synchronicznych Wychodziły właściwie do wszystkiego, ja połowiłem na Slidery 10 (bo tylko takie jerki miałem w pudełku) i na swimbaity Savage Gear, Krisu również na jerki, poćwiczył także z niezłym skutkiem muchówką. P.S. Swojego największego pstrąga wyjazdu złowiłem z brzegu bo idąc nad wodę w celu umycia kubka przez przypadek wziąłem jerkówkę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 17 Października 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Października 2013 Ergo:1. warto dbać o czystość,2. nie wypuszczać sprzętu z dłoni. BTW w tej najbliższej, dużej zatoce mieliśmy branie bezapelacyjnie największego salmonida. Wypłynęliśmy po spaniu, czyli popołudniem. Po braniu (z psa? - nie pamiętam) poszedł w bok, przekosił linki, zahaczył się wobem o skrajną i poszedł w pi.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
womar Opublikowano 17 Października 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Października 2013 Oj, pojechałby tam człowiek znowu... W tym roku byliśmy surwiwalowo 6 dni i trochę połowiliśmy (chociaż niestety nie salmonidów...) - zresztą inspiracją i przewodnikiem do wyjazdów były świetne artykuły KrzyśkaKrótka filmowa retrospekcja pod linkiem: http://www.youtube.com/watch?v=XcpOwEcOa8E 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 17 Października 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Października 2013 Bardzo mi miło W pracy nie mam YT, w domu chętnie obejrzę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rybak109 Opublikowano 17 Października 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Października 2013 Oj, pojechałby tam człowiek znowu... W tym roku byliśmy surwiwalowo 6 dni i trochę połowiliśmy (chociaż niestety nie salmonidów...) - zresztą inspiracją i przewodnikiem do wyjazdów były świetne artykuły KrzyśkaKrótka filmowa retrospekcja pod linkiem: http://www.youtube.com/watch?v=XcpOwEcOa8E Super filmik ! Niezły klimat, szkoda że się nic z płetwą tłuszczową nie trafiło Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Artech Opublikowano 17 Października 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Października 2013 Super wyprawa i świetny film. Oj wybrałby się człowiek ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kardi Opublikowano 17 Października 2013 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Października 2013 Rapale,rapale-zerknijcie na pierwszą stronę wątku.!!! Na zdjęciu moja skrzyneczka z przynętami.Otwarta w łódce pozwala spojrzeć na wszystkie przynęty jednocześnie.Wahadłówki,obrotówki,woblery,muchy,Dużo rapalek,meppsów i innych.Specjalna przegródka ze spoonami Rapali o których jeszcze później napiszę,bowiem bardzo cenię tę przynętę.Bardzo!!! A teraz o wyjeździe nad nieznane dotychczas jezioro,o którym właściciel wspominał jako o rybnym i komarowym.. Droga-leśny dukt prowadził w zupełnie nowe zakątki.Za jednym z zakrętów przyłapaliśmy renifera spokojnie pasącego się na polance.Widoki,emocje,a w końcu nasze jezioro.Trudno było znaleźć miejsce do wodowania łódki,w końcu stanęło na widocznej grobli,po lewej stronie drogi nasz akwen,a po prawej wypływająca z niego-zgodnie z poprzednimi spostrzeżeniami-pstrągowa rzeczka.Wodowanie umoźliwiła widoczna na poboczu sosnowa belka.Przedpołudnie,dobra pogoda,imperatyw łowiecki-zapowiadało się doskonale. Pierwszy szczupal kłapnął srebrną wahadłówkę,odwracając uwagę od niesamowitego ataku komarów.Gryzły jak w Polsce przed burzą,ale ten powód naprawdę nie przyszedł nam do głowy!Burza pojawiła się nagle.Parę grzmotów w oddali,trochę inny połysk wody,lekki wiatr.Brania dopisywały,okonie ok.40 cm i spore szczupaki odwracały uwagę od aury.A zresztą-dyskutowaliśmy-nawet gdyby trochę pokropiło...Przypomniałem sobie o olbrzymim pstrągu z Gwdy,który przy dźwięku pierwszych dalekich grzmotów pozostawił mnie dawno temu na srodku rzeki ze szklaną Scandią ABU i resztką przyponu w garści.No i bez streamera.ale za to z miną zaskoczonego licealisty.Jednak na Pomorzu pogoda nie zmieniała się tak szybko jak tu-w naszych skandynawskich Bieszczadach.Pierwszy piorun walnął tuż przy łodzi.Chmura urwała się w ciagu kilkunastu sekund.Ciemno,silny wiatr,pioruny,bardzo silny wiatr,jednym słowem-spie.....lamy Wiatr pchał nas na głazy w kierunku brzegu,łódka wypełniała się wodą,trzask piorunów uderzających tuż,tuz-naprawdę byliśmy przestraszeni.W dodatku nieznany akwen,brak zasiegu,nieswojo kurcze,nieswojo.Silnik elektryczny,jak się okazało pozostawał na lekkich obrotach,uderzajac w kamienie lądujemy w końcu na brzegu,jednocześnie zbierając sprzęt i wylewajac wodę z łódki.Gdy poczuliśmy twardy grunt pod nogami humory powróciły . Zrobiliśmy sobie nawzajem zdjęcia -ja to ten grubszy z zębami na wierzchu-i testowalismy wodoodporność naszych ciuchów.Co działo się na wodzie sami widzicie.Ponadto okazało się,że śruba zajęła się moją linką muchową podczas panicznego odwrotu.Na szczęście elektryk nic nie uszkodził,nawet muszka widoczna za śrubą okazała się nienaruszona.Burza minęła,ale już do końca łowów-około 16 godzin-wszystko było szare,śliskie,wilgotne i pozbawione walorów widokowych.Piotr kasował garbusy na spinning,ja kusiłem muchą. Jego pasiak jak widzicie był baaardzo śliski a mój zaatakował niewielką muchę o sprawdzonych kolorach-srebro biel i niebieski-dobry typ na wszystkie drapieżniki. Testowałem krótką ,niedrogą 8-kę od Rossa-całkiem całkiem,że tak powiem. Obiektyw wodoodpornego Nikona niestety nie wyczyszczony po burzy nie gwarantował ostrego obrazu.Jednak gdyby nie ten poręczny aparacik nie ogladalibyśmy zdjęć z ulewy.Od tego czasu pamiętam o ochronnym nakładanym profilu i przecieraniu obiektywu-cóż to był naprawdę" mokry dzień" Po spędzeniu ok 18 godzin na łódce,po licznych holach i atakach zupełnie dzikich ryb z radością powróciliśmy do bazy na...śniadanie.A co jedliśmy możecie chyba zgadnąć. kardip.s."-fajny film dzisiaj widziałem" i miło,że w tym wątku 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 18 Października 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Października 2013 Film - kurczę, jakbym nas widział To był Wasz debiut? Jeżeli tak, to z grubej rury Niezłą dzicz znaleźliście. No i trafiliście pięknego, starego szczupaka. Im dłużej łowię w SE, tym bliżej mi do stwierdzenia, że takie ryby żerują max. 1-2 razu w tygodniu. Kardi, przyjemnie się ogląda taką relację w obrazkach A wszystko wygląda tak znajomo, że aż coś chwyta za serce. Laponia, kiedy pogoda dopisuje, jest bardzo, bardzo piękna. Mocno zielona i pełna kwiatów. Szczególnie lubię wieczory, kiedy przy niskim słońcu wszystko się pięknie wybarwia, a wiatr - czasami - zacicha. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
womar Opublikowano 18 Października 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Października 2013 Tak, to był debiut ale staraliśmy się przygotować.Mieliśmy trochę pecha z pogodą, bo w zasadzie jedyne chwile bez wiatru i deszczu uwieczniliśmy na filmie. Cała reszta to wiatr albo deszcz... albo deszcz i wiatr na raz Co ciekawe, ryby brały najlepiej wtedy, gdy pogoda się uspokajała. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 18 Października 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Października 2013 ...ale i w czasie złej pogody potrafią nieźle żerować. Jednak faktycznie - zacichnięcie ostrej wichury może oznaczać rewelacyjne brania. A ja jeszcze jest noc lub bardzo wczesny ranek, to drobnica się podnosi - wiele razy widzieliśmy to na echu. Wszystko wtedy żre.Jak na pierwszy raz - gratuluję odważnego planu. Co do pogody, to podejście zmienia mi się z czasem. Zła to taka, która uniemożliwia wypłynięcie. Na dużej wodzie o to nie trudno. Jeżeli chodzi o przyłowy pstrągowe to jest trochę tak: są przynęty prawie w 100% szczupakowe (na które ewentualnie przyłowi się okoń), szczupakowo-pstrągowe i typowo pstrągowe, na które ewentualnie przyłowi się jakakolwiek inna ryba. Przykład?:1. np. FMAG, CDMAG, Karaś, X-Rap Magnum2. np. TTM-15, Minnow Rap, X-Rap 10, 8, Whitefish 13DR, Husky Jerk, Bomber Long A, spoony3. np. małe Countdowny, małe Shad Rapy, Originale, małe hoochiesy, małe spoony Jeżeli chcemy dać szanse oringom czy paliom, to w wodzie muszą dużo przebywać przynęty z grupy 2 i 3, a najmniejsze z grupy 3 powinny chodzić z flasherem. Ot i cała filozofia... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kardi Opublikowano 18 Października 2013 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Października 2013 Maynard-zdjęć nie zabraknie,bo i wyjazdów było niemało.Mam na końcu klawiatury parę łososi na Rapalę i na muche z Norweskiej Laponii,sprzed lat ponad 20-tu,ale nie chcę Was zamęczać Kamil Z napisał o odpoczynku po łowieniu i o warunkach bytowych,inni Koledzy o survivalowych planach.Przyznam,że po grubym przekroczeniu 50-siątki stałem się bardziej wygodny i mniej skłonny do szaleństw.Było-minęło-teraz cenię sobie łóżko,ciepłą wode i elektryczny odstraszacz komarów.Jeśli da się to połączyć z dziką przyrodą,a od ponad roku udowadniam naszym wątkiem,że się da,to wybieram taką opcję.Tym bardziej podziwiam młodych zdobywców,odnajdując w Ich zapale siebie sprzed lat .Mnóstwo godzin nad wodą,łowienie gdy tylko się da,ale...potem...choć parę godzin wygodnego snu.Tak mam i już. Krzysiu-mówiąc o przynętach nie sposob pominąc dużych obrotowek.Moje typy to Comet i Aglia od Meppsa,duże Reflexy i Sonette ABU,także szwedzkie,a mniej znane Panthery.Umowna wielkość "5"tych przynęt i przyznam dla mnie kolor srebrny,czynią z nich doskonałe narzędzie rzutowego zwiadu.Nowe jezioro,nieznany rybostan,-Mepps prawdę ci powie.Także szlachetne(patrz zdjęcie powyżej)nie pozostają obojetne.Ponieważ najwyżej cenię ryby złowione z rzutu obrotówka jest moim faworytem w rozpoznawczych zadaniach.A spoony,ach o tym za parę dni. pozdrawiam kardi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
godski Opublikowano 18 Października 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Października 2013 Ładnie, ładnie. A tuż po powrocie łukasz @Pumba zarzekał się, że cicho sza o wynikach....Ale ja nie o tym. Tylko o kosztach. Taka wyprawa to nieco ponad tysiak na głowę. Tylko dla nieznających tematu nie napisaliście jeszcze o kosztach dodatkowego sprzętu, który nie każdy ma. Wędki , przynęty , linki, przypony musi mieć każdy - ale na taką wyprawę jest potrzebny dodatkowy, nietani sprzęt. Pontony z twardą podłogą, silniki itd. I jeszcze większa fura która to wszystko pomieści.Piszę nie datego, aby kogoś zniechęcić - wprost przeciwnie. Sam, w miarę znalezienia odpowiedniego terminu i właściwych ludzi juz bym ruszał.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
WhiteWillow Opublikowano 18 Października 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Października 2013 Ładnie, ładnie. A tuż po powrocie łukasz @Pumba zarzekał się, że cicho sza o wynikach....Ale ja nie o tym. Tylko o kosztach. Taka wyprawa to nieco ponad tysiak na głowę. Tylko dla nieznających tematu nie napisaliście jeszcze o kosztach dodatkowego sprzętu, który nie każdy ma. Wędki , przynęty , linki, przypony musi mieć każdy - ale na taką wyprawę jest potrzebny dodatkowy, nietani sprzęt. Pontony z twardą podłogą, silniki itd. I jeszcze większa fura która to wszystko pomieści.Piszę nie datego, aby kogoś zniechęcić - wprost przeciwnie. Sam, w miarę znalezienia odpowiedniego terminu i właściwych ludzi juz bym ruszał....Sprzęt masz, furę masz taką, która pomieści dwie dwuosobowe ekipy, pozostaje Ci znalezienie kompana z pontonem i silnikiem i szerokości Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
godski Opublikowano 18 Października 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Października 2013 Może w przyszłym roku sie uda. Aby przed 50-tką. A to już pare lat pozostało. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
womar Opublikowano 20 Października 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Października 2013 Jak wybieracie lowisko pod katem lososiowatych?Ad przynet - Krzysiek napisales na co lowisz zeby dac szanse salmonidom. Tyle, ze pewnie zadna z tych przynet nie zejdzie ponizej 4 metrow. Pstragi sie do nich podnosily czy lowiles z winda/dopalaczem na agrafce? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.