Skocz do zawartości

Laponia


kardi

Rekomendowane odpowiedzi

Klucz do selekcji jest prosty: nie pozbywam się żadnych Rapali, never, ever   :) Nawet leżaków pudełkowych. Nie miałem innych woblerów tak sprawdzonych i dopracowanych pod kątem trollingu (i nie tylko). A że sumów od dawna nie łowię, to nie mam obaw o ich integralność ;) Do tego stałe miejsce w pudłach ma kilka modeli Salmo (Whitefish 18SX jako zamiennik CDMAG-a18 – w zasadzie nie widzę różnicy w łowności , Whitefish 13DR – genialna imitacja sielawy, kto wie, czy nie lepsza niż FMAG14, Perch F, Hornet, Slider) dwa modele Jaxona Karaś 11 i FishMax i kilka klepek made in USA. Warto nadmienić, że – według mnie – Perch, Hornet i Karaś to przynęty o wysokim poziomie oryginalności – jeśli wiesz, co mam na myśli; ciężko mi było znaleźć ich odpowiedniki wśród innych przynęt.

Do mojego łowienia reszta woblerów może nie istnieć.

 

Jeżeli chodzi o ShadRapa 5 i Coutdowna 3 – to są po prostu klasyki. Shad jest kapitalną przynętą pstrągową. Łowiłem na jeziorze, gdzie po przewaleniu podła przynęt okazał się praktycznie jedyną przynętą na którą pstrągi reagowały. W innej z kolei wabił ładne szczupaki. Filigranowy Coutndown jest jednak zbyt mały, żeby wabić nim pstrągi, szczególnie z dużych odległości. Za to podpięty do flashera jest zabójczo skuteczny i zagryzany nawet przez grube lorbasy. W Laponii  - żeby nie było offtopowo ;)

Edytowane przez krzysiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, trzeba jeszcze pamiętać o tym, że niektórzy jadą "zagramanicę" przy okazji urlopując się i wtedy łazienka, kuchnia, ciepłe wyrko itd. to luksus, ale dla nich niezbędny, bo oprócz kilkunastu godzin dziennie łowienia człek chce normalnie wypocząć w cywilizowanych warunkach. Ale za to się płaci...

 

Kwestia gustu.

 

A żeby jechać na wyprawę pół-survivalową, to też trzeba mieć ekipę... ;)

 

 

Pozdrówka

Kamil

Edytowane przez Kamil Z.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piękny klucz do selekcji - wszystko zostaje! :P Na trollu się nie znam, ale poza MAG18 i FishMax miałem lub mam resztę tych woblerów i każdy dał się zagryźć zębatym. Tak sądziłem, że odnośnie CD3 i ShR5 się skończy na pstrągach, do tego w Laponii i wyczerpiemy ten przynętowy wątek bez cienia OT. ^_^

Pozrawiam
Grzesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na "urlopowanie się" przyjdzie czas jak nastąpi u mnie postępujące zniedołężnienie. Na razie jadę, żeby przeżyć przygodę :)

 

Zgadzam się, co do ekipy. W trudnych warunkach wyłazi z człowieka wszystko, co najgorsze. Można powiedzieć, że jest to prawdziwy test przydatności do funkcjonowania w grupie. Po kilku nocach spędzonych na otwartej przestrzeni, w lodowatym, północno-zachodnim wietrze, przy 3-4 godzinach snu na dobę max (średnio może być znacznie mniej) zaczynasz naprawę poznawać siebie i towarzysza z łodzi/obozowiska. Jednej z takich nocy, kiedy wiało tak, że z trudem otrzymywałem kurs, kiedy skończyły się ciepłe napoje i kończyło się jedzenie, myślałem już głównie o tym, że mam na sobie o dwa polary za mało, wiedziałem, że dłużej tej rozpierduchy nie zniosę. Powrót do obozu i zaopatrzenie się w to i owo nie wchodził w grę, bo wypływaliśmy pod wiatr, praktycznie w ostatniej chwili. Jakiś czas później rozwiało się tak, że wypłynięcie nie byłoby już możliwe. Przekonali się o tym Krisu i Pumba, którzy zostali w obozie dłużej niż my.

 

I wtedy zaczęły z rzadka gryźć - na przemian 80+, 90+ i metrowe. Dzięki temu dotrwaliśmy do rana, kiedy nastało słońce i flauta - występujące wtedy tylko, kiedy wiatr odkręcał. Co się potem zaczęło dziać, na wytropionej przez nas w tą zawieję miejscówce, nie będę opisywał. Powiem tylko, że chyba nigdy nie złowiłem w tak krótkim czasie tak wielu dużych szczupaków. Warto było :)

Edytowane przez krzysiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo tak do tego podchodzisz i doskonale to rozumiem :) Tak samo odnośnie ekipy- jeden jedzie, żeby tylko łowić, psychicznie odpocząć(a jak piszesz- fizycznie niekoniecznie ;) ), a drugi woli połączyć to z wygodą i relaksem po całym dniu łowienia.

 

Człowiek jednak zaczyna kombinować, bo na razie, pieniążki pozwalały na szwedzki wypad, ale jeszcze w stanie kawalerskim. Teraz jakoś trudniej, bo...no sami wiecie :D

 

@krzysiek- wy tam "only troll", czy duże, ciężkie jerki i dojenie kabanów na płytkich, zarośniętych miejscówkach?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym roku było też łowienie na płytkim. Wcale nie trzeba było łowić grubo: Slider 10, X-Rap 10, lekka wahadłówka 15cm, obrotówka nr 5, mucha. Myśmy z Harrym zaledwie liznęli takiego łowienia, metrówka nie padła, ale ryby 80+ 90+ - i owszem. Za to Krisu i Pumba kosili kilka dni - aż miło. Czasem na wodzie 2-3m, czasem 70cm - różnie. Przy okazji takiego szczupakowania przyławiały się lipy 40+.

 

Co ciekawe ryba była i w brzegu (wyspach) i na wodzie 3-5m i na wodzie 8-10m. Decydowała bliskość "stołówki".

Edytowane przez krzysiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie na płytkiej wodzie było co robić :) Ryby na płyciznach odkryliśmy przypadkowo jak już nie dało się pływać po zewnętrznej stronie archipelagu i musieliśmy schować się do środka. Dzięki temu mieliśmy alternatywę dla trollingu w przypadku niesprzyjających warunków i robotę na kilka następnych dni :) Ryby przez cały czas brały nieźle a jak zadzwonił dinner bell to notowaliśmy kontakty z rybami średnio w co trzecim rzucie, popełniliśmy także z Krisem kilka holi synchronicznych :) Wychodziły właściwie do wszystkiego, ja połowiłem na Slidery 10 (bo tylko takie jerki miałem w pudełku) i na swimbaity Savage Gear, Krisu również na jerki, poćwiczył także z niezłym skutkiem muchówką.

 

P.S. Swojego największego pstrąga wyjazdu złowiłem z brzegu bo idąc nad wodę w celu umycia kubka przez przypadek wziąłem jerkówkę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ergo:

1. warto dbać o czystość,

2. nie wypuszczać sprzętu z dłoni.

 

BTW w tej najbliższej, dużej zatoce mieliśmy branie bezapelacyjnie największego salmonida. Wypłynęliśmy po spaniu, czyli popołudniem. Po braniu (z psa? - nie pamiętam) poszedł w bok, przekosił linki, zahaczył się wobem o skrajną i poszedł w pi.... :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, pojechałby tam człowiek znowu... :)

W tym roku byliśmy surwiwalowo 6 dni i trochę połowiliśmy (chociaż niestety nie salmonidów...) - zresztą inspiracją i przewodnikiem do wyjazdów były świetne artykuły Krzyśka

Krótka filmowa retrospekcja pod linkiem:

 

http://www.youtube.com/watch?v=XcpOwEcOa8E

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, pojechałby tam człowiek znowu... :)

W tym roku byliśmy surwiwalowo 6 dni i trochę połowiliśmy (chociaż niestety nie salmonidów...) - zresztą inspiracją i przewodnikiem do wyjazdów były świetne artykuły Krzyśka

Krótka filmowa retrospekcja pod linkiem:

 

http://www.youtube.com/watch?v=XcpOwEcOa8E

 

 

Super filmik ! Niezły klimat, szkoda że się nic z płetwą tłuszczową nie trafiło  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rapale,rapale-zerknijcie na pierwszą stronę wątku.!!!

 

                                                                     post-46397-0-95545200-1382037246_thumb.jpg

 

                                                                                         

 

                                                                          

 

Na zdjęciu moja skrzyneczka z przynętami.Otwarta w łódce pozwala spojrzeć na wszystkie przynęty jednocześnie.Wahadłówki,obrotówki,woblery,muchy,Dużo rapalek,meppsów i innych.Specjalna przegródka ze spoonami Rapali o których jeszcze później napiszę,bowiem bardzo cenię tę przynętę.Bardzo!!!

 

A teraz o wyjeździe nad nieznane dotychczas jezioro,o którym właściciel wspominał jako o rybnym i komarowym.. 

 

post-46397-0-45508500-1382037635_thumb.jpg  post-46397-0-43801600-1382037745_thumb.jpg  post-46397-0-47000100-1382037823_thumb.jpg  post-46397-0-61571900-1382037919_thumb.jpg  post-46397-0-02731000-1382038001_thumb.jpg

 

 

 

  Droga-leśny dukt prowadził w zupełnie nowe zakątki.Za jednym z zakrętów przyłapaliśmy renifera spokojnie pasącego się na polance.Widoki,emocje,a w końcu nasze jezioro.Trudno było znaleźć miejsce do wodowania łódki,w końcu stanęło na widocznej grobli,po lewej stronie drogi nasz akwen,a po prawej wypływająca z niego-zgodnie z poprzednimi spostrzeżeniami-pstrągowa rzeczka.Wodowanie umoźliwiła widoczna na poboczu sosnowa belka.Przedpołudnie,dobra pogoda,imperatyw łowiecki-zapowiadało się doskonale.

 

 post-46397-0-39963500-1382038183_thumb.jpg Pierwszy szczupal kłapnął srebrną wahadłówkę,odwracając uwagę od niesamowitego ataku komarów.Gryzły jak w Polsce przed burzą,ale ten powód  naprawdę nie przyszedł nam  do głowy!

Burza pojawiła się nagle.Parę grzmotów w oddali,trochę inny połysk wody,lekki wiatr.Brania dopisywały,okonie ok.40 cm i spore szczupaki odwracały uwagę od aury.A zresztą-dyskutowaliśmy-nawet gdyby trochę pokropiło...Przypomniałem sobie o olbrzymim pstrągu z Gwdy,który przy dźwięku pierwszych dalekich grzmotów pozostawił mnie dawno temu  na srodku rzeki ze szklaną Scandią ABU i resztką przyponu w garści.No i bez streamera.ale za to z miną zaskoczonego licealisty.

Jednak na Pomorzu pogoda nie zmieniała się tak szybko jak tu-w naszych skandynawskich Bieszczadach.Pierwszy piorun walnął tuż przy łodzi.Chmura  urwała się  w ciagu kilkunastu sekund.Ciemno,silny wiatr,pioruny,bardzo silny wiatr,jednym słowem-spie.....lamy :o

Wiatr pchał nas na głazy w kierunku brzegu,łódka wypełniała się wodą,trzask piorunów uderzających tuż,tuz-naprawdę byliśmy przestraszeni.W dodatku nieznany akwen,brak zasiegu,nieswojo kurcze,nieswojo.Silnik elektryczny,jak się okazało pozostawał na lekkich obrotach,uderzajac w kamienie lądujemy w końcu na brzegu,jednocześnie zbierając sprzęt i wylewajac wodę z łódki.Gdy poczuliśmy twardy grunt pod nogami humory powróciły .

 

 post-46397-0-58100500-1382038401_thumb.jpg  post-46397-0-37096400-1382038512_thumb.jpg  post-46397-0-03486300-1382038635_thumb.jpg   Zrobiliśmy sobie nawzajem zdjęcia -ja to ten grubszy z zębami na wierzchu-i testowalismy wodoodporność naszych ciuchów.Co działo się na wodzie sami widzicie.Ponadto okazało się,że śruba zajęła się moją linką muchową podczas panicznego odwrotu.Na szczęście elektryk nic nie uszkodził,nawet muszka widoczna za śrubą okazała się nienaruszona.Burza minęła,ale już do końca łowów-około 16 godzin-wszystko było szare,śliskie,wilgotne i pozbawione walorów widokowych.Piotr kasował garbusy na spinning,ja kusiłem muchą. Jego pasiak jak widzicie był baaardzo śliski

 

post-46397-0-59246800-1382038795_thumb.jpg  post-46397-0-94297800-1382038849_thumb.jpg  post-46397-0-59701200-1382038919_thumb.jpg    a mój zaatakował niewielką muchę o sprawdzonych kolorach-srebro biel i niebieski-dobry typ na wszystkie drapieżniki.

 

post-46397-0-44520100-1382039087_thumb.jpg Testowałem krótką ,niedrogą 8-kę od Rossa-całkiem całkiem,że tak powiem.

 

 post-46397-0-71473600-1382039193_thumb.jpg Obiektyw wodoodpornego Nikona niestety nie wyczyszczony po burzy nie gwarantował ostrego obrazu.Jednak gdyby nie ten poręczny aparacik nie ogladalibyśmy zdjęć z ulewy.Od tego czasu pamiętam o ochronnym nakładanym profilu i przecieraniu obiektywu-cóż to był naprawdę" mokry dzień"

 

Po spędzeniu ok 18 godzin na łódce,po licznych holach i atakach zupełnie dzikich ryb z radością powróciliśmy do bazy na...śniadanie.A co jedliśmy możecie chyba zgadnąć.

 

                                                                 post-46397-0-57427500-1382039636_thumb.jpg

 

kardi

p.s."-fajny film dzisiaj widziałem" i miło,że w tym wątku

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film - kurczę, jakbym nas widział :) To był Wasz debiut? Jeżeli tak, to z grubej rury :)

Niezłą dzicz znaleźliście. No i trafiliście pięknego, starego szczupaka. Im dłużej łowię w SE, tym bliżej mi do stwierdzenia, że takie ryby żerują max. 1-2 razu w tygodniu.

 

Kardi, przyjemnie się ogląda taką relację w obrazkach :) A wszystko wygląda tak znajomo, że aż coś chwyta za serce. Laponia, kiedy pogoda dopisuje, jest bardzo, bardzo piękna. Mocno zielona i pełna kwiatów. Szczególnie lubię wieczory, kiedy przy niskim słońcu wszystko się pięknie wybarwia, a wiatr - czasami - zacicha.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, to był debiut ale staraliśmy się przygotować.

Mieliśmy trochę pecha z pogodą, bo w zasadzie jedyne chwile bez wiatru i deszczu uwieczniliśmy na filmie. Cała reszta to wiatr albo deszcz... albo deszcz i wiatr na raz :)

Co ciekawe, ryby brały najlepiej wtedy, gdy pogoda się uspokajała. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...ale i w czasie złej pogody potrafią nieźle żerować. Jednak faktycznie - zacichnięcie ostrej wichury może oznaczać rewelacyjne brania. A ja jeszcze jest noc lub bardzo wczesny ranek, to drobnica się podnosi - wiele razy widzieliśmy to na echu. Wszystko wtedy żre.

Jak na pierwszy raz - gratuluję odważnego planu. Co do pogody, to podejście zmienia mi się z czasem. Zła to taka, która uniemożliwia wypłynięcie. Na dużej wodzie o to nie trudno.

 

Jeżeli chodzi o przyłowy pstrągowe to jest trochę tak: są przynęty prawie w 100% szczupakowe (na które ewentualnie przyłowi się okoń), szczupakowo-pstrągowe i typowo pstrągowe, na które ewentualnie przyłowi się jakakolwiek inna ryba. Przykład?:

1. np. FMAG, CDMAG, Karaś, X-Rap Magnum

2. np. TTM-15, Minnow Rap, X-Rap 10, 8, Whitefish 13DR, Husky Jerk, Bomber Long A, spoony

3. np. małe Countdowny, małe Shad Rapy, Originale, małe hoochiesy, małe spoony

 

Jeżeli chcemy dać szanse oringom czy paliom, to w wodzie muszą dużo przebywać przynęty z grupy 2 i 3, a najmniejsze z grupy 3 powinny chodzić z flasherem. Ot i cała filozofia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maynard-zdjęć nie zabraknie,bo i wyjazdów było niemało.Mam na końcu klawiatury parę łososi na Rapalę i na muche z Norweskiej Laponii,sprzed lat ponad 20-tu,ale nie chcę Was zamęczać  ;)

 

Kamil Z napisał o odpoczynku po łowieniu i o warunkach bytowych,inni Koledzy o survivalowych planach.Przyznam,że po grubym przekroczeniu 50-siątki stałem się bardziej wygodny i mniej skłonny do szaleństw.Było-minęło-teraz cenię sobie łóżko,ciepłą wode i elektryczny odstraszacz komarów.Jeśli da się to połączyć z dziką przyrodą,a od ponad roku udowadniam naszym wątkiem,że się da,to wybieram taką opcję.Tym bardziej podziwiam młodych zdobywców,odnajdując w Ich zapale siebie sprzed lat .Mnóstwo godzin nad wodą,łowienie gdy tylko się da,ale...potem...choć parę godzin wygodnego snu.Tak mam :) i już.

 

Krzysiu-mówiąc o przynętach nie sposob pominąc dużych obrotowek.Moje typy to Comet i Aglia od Meppsa,duże Reflexy i Sonette ABU,także szwedzkie,a mniej znane Panthery.Umowna wielkość "5"tych przynęt i przyznam dla mnie kolor srebrny,czynią z nich doskonałe narzędzie rzutowego zwiadu.Nowe jezioro,nieznany rybostan,-Mepps prawdę ci powie.Także szlachetne(patrz zdjęcie powyżej)nie pozostają obojetne.Ponieważ najwyżej cenię ryby złowione z rzutu obrotówka jest moim faworytem w rozpoznawczych zadaniach.

A spoony,ach o tym za parę dni.

 

pozdrawiam kardi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładnie, ładnie. A tuż po powrocie łukasz @Pumba zarzekał się, że cicho sza o wynikach....

Ale ja nie o tym. Tylko o kosztach. Taka wyprawa to nieco ponad tysiak na głowę. Tylko dla nieznających tematu nie napisaliście jeszcze o kosztach dodatkowego sprzętu, który nie każdy ma. Wędki , przynęty , linki, przypony musi mieć każdy - ale na taką wyprawę jest potrzebny dodatkowy, nietani sprzęt. Pontony z twardą podłogą, silniki itd. I jeszcze większa fura która to wszystko pomieści.

Piszę nie datego, aby kogoś zniechęcić - wprost przeciwnie. Sam, w miarę znalezienia odpowiedniego terminu i właściwych ludzi juz bym ruszał....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładnie, ładnie. A tuż po powrocie łukasz @Pumba zarzekał się, że cicho sza o wynikach....

Ale ja nie o tym. Tylko o kosztach. Taka wyprawa to nieco ponad tysiak na głowę. Tylko dla nieznających tematu nie napisaliście jeszcze o kosztach dodatkowego sprzętu, który nie każdy ma. Wędki , przynęty , linki, przypony musi mieć każdy - ale na taką wyprawę jest potrzebny dodatkowy, nietani sprzęt. Pontony z twardą podłogą, silniki itd. I jeszcze większa fura która to wszystko pomieści.

Piszę nie datego, aby kogoś zniechęcić - wprost przeciwnie. Sam, w miarę znalezienia odpowiedniego terminu i właściwych ludzi juz bym ruszał....

Sprzęt masz, furę masz taką, która pomieści dwie dwuosobowe ekipy, pozostaje Ci znalezienie kompana z pontonem i silnikiem i szerokości :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak wybieracie lowisko pod katem lososiowatych?

Ad przynet - Krzysiek napisales na co lowisz zeby dac szanse salmonidom. Tyle, ze pewnie zadna z tych przynet nie zejdzie ponizej 4 metrow. Pstragi sie do nich podnosily czy lowiles z winda/dopalaczem na agrafce?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...