Skocz do zawartości

Warszawska i podwarszawska Wisła


tomek307

Rekomendowane odpowiedzi

Marcin , gratuluję i troszkę zazdroszczę :unsure: . Mnie spotkanie integracyjne wyszło bokiem. Wróciłem z rozwalonym piszczelem i kontuzją barku. Tak to jest, jak się staremu chłopu zachce turnieju siatkówki plażowej :D .Chodzenie za boleniem muszę odpuścić :( .

Edytowane przez pisarz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dzisiaj zaliczyłem 2h nie po mojej stronie, było miło....zaliczyłem 2 bolki, jeden króciak pod wymiar a drugi nie forumowy sportowiec 57, ale w rewelacyjnej formie, był moment i to dłuższy w którym myślałem że mam do czynienia z grubszym zwierzem....

 

....jednak najważniejsze jest to, że takie dni jak dzisiaj przywracają mi nadzieję....wpadłem na ucztę bolków od 20ej do 21ej....było pięknie i jak za dawnych lat, drobnica fruwała, była zasysana, pożerana itp. w łowisku było przynajmniej 10 boleni, a dwa oceniam na grube "7" z przodu - wszystko to odbywało się na metrowej wodzie między główkami i na skraju nurtu. Obie ryby na Hermesa.

 

Pozdrawiam,

malcz

No to zrobiło się optymistycznie :) Ryby coraz regularniej pojawiają się na kiju. To jeszcze nie to co powinno być ale ku lepszemu idzie. Trzeba tylko trafić w godziny śniadaniowe...bo kiedy na kolację wychodzą to już wiadomo :D

Edytowane przez Qcyk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj szybkie 1,5h przed pracą i 1 ryba na brzegu o dziwo na 90% jest to ten sam Bolesław, który wyrwał się z mych objęć równo tydzień temu przy próbie usunięcia panierki :) Tylko wtedy musiałem coś źle zmierzyć bo wyszło mi 68cm a teraz przy dokładnym  mierzeniu 67 (cóż może to megalomania zadziałała w pierwszym przypadku :D). Bolo posiadał te same ranki przy ogonie. Nie mniej jednak branie w tym samym miejscu na tą samą przynętę różnica była taka, że zamiast żyłki była plećka i powiem szczerze wolę plecionkę bo branie dużo fajniejsze.

Podsumowując  tak dzień pracy to ja zaczynać mogę!

 

Pozdrawiam Qcyk!!

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez 1,5h zauważyłem dwa wiry i w tym miejscu udeżył bolek (łacha piachu i za nią spadek wobler prowadzony z prądem w kierunku łachy)... Ataków typowo boleniowych nie zaobserwowałem. Że plećka lepsza to wiem ale mam zawsze szpulkę z żyłką wrazie czego na te czujne :D

Edytowane przez Qcyk
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem dziś w "topolach"

 

Woda fajna, tylko ryb jak by tam nie było!  Nie licząc 2 krótkich kleników i rapki która wyszła pod nogami do obrotówki to cisza! No i urwałem 2 obrotówki( Marcin! jak byś znalazł efzetta ze zdartą naklejką to mój :D )

 

A na koniec jak wychodziłem z tych kamieni, przy murku trafiłem parkę w samochodzie ;)  Także tego......

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samochód na ssaniu czy sprawdzanie zawieszenia? :lol:

 

co do efzetta to jasne będę pamiętał B) ...na tej opasce jak woda jeszcze spadnie to są takie żniwa że szok, chodzi się jak na grzybach....dwa lata temu kumpel na jednym wypadzie znalazł ponad 10 wobków wbitych w matę...

Edytowane przez malcz
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja dziś zaliczyłem niemiłą przygodę trochę poniżej Czajki. Szukając dojazdu do wału walnąłem we wkopaną balie/studzienkę  wystającą jakieś 30 cm z ziemi. Opona przecięta i ogólnie z ryb nici bo zapasu nie miałem... Wczoraj za to zrobiłem mały zwiad na rowerze i namierzyłem kilka obiecujących miejscówek trochę poniżej Tarchomina. Na Czajce raczej nic się nie działo, w akcie desperacji wczoraj rano przed pracą byłem nawet z feederami i też lipa.

Edytowane przez wojciech1919
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja dziś zaliczyłem niemiłą przygodę trochę poniżej Czajki. Szukając dojazdu do wału walnąłem we wkopaną balie/studzienkę  wystającą jakieś 30 cm z ziemi. Opona przecięta i ogólnie z ryb nici bo zapasu nie miałem... Wczoraj za to zrobiłem mały zwiad na rowerze i namierzyłem kilka obiecujących miejscówek trochę poniżej Tarchomina. Na Czajce raczej nic się nie działo, w akcie desperacji wczoraj rano przed pracą byłem nawet z feederami i też lipa.

 

to pech rzeczywiście....obiecujące miejscówki w kontekście polowania na jakiego zwierza jeśli można wiedzieć? B)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem dziś w "topolach"

 

Woda fajna, tylko ryb jak by tam nie było!  Nie licząc 2 krótkich kleników i rapki która wyszła pod nogami do obrotówki to cisza! No i urwałem 2 obrotówki( Marcin! jak byś znalazł efzetta ze zdartą naklejką to mój :D )

 

A na koniec jak wychodziłem z tych kamieni, przy murku trafiłem parkę w samochodzie ;)  Także tego......

W swoim dorobku wędkarskim już na kilka takich parek się natknąłem :)

W zeszłym roku to już na taką parkę o mało co nie wszedłem :) Wychodzę zza drzewa a tam akcja. Jak mnie zobaczyli to dziewczyna w kulkę się zwinęła, leżała na ziemi i udawała, że jej tam nie ma :) A gość zaczął gwiazd wypatrywać pogwizdując sobie pod nosem, że niby taki zrelaksowany . To nic, że to 13.00 była. Można? Można :)  Co się uśmiałem to moje :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

był ktoś z forum na wiśle w okolicach czajki po południu , złapał 3 bolki 50tki a później w okolicach główki w jabłonnie ? spotkałem wedkarza z wobkami boleniowymi hand made o zastanawiam sie czy to nie ktos z forum ?

To ja to ja.. ;) po naszym spotkaniu zrobilem jeszcze z 5 km, ale widzialem tylko jednego niemrawego bolka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś postanowiłem odwiedzić "studnię", czyli odcinek od gdańskiego do spójni (lewa strona) pierwszy wypad po niedzielnej kontuzji.

Też podobnie jak u @pisarza - bark mocno oberwał. Trochę rozwinę temat, ku przestrodze:

Wybrałem się w niedzielę w górę Wisły, przepustka od żony i córci na 6h !!! więc odwiedzam rewiry, do których rzadko zaglądam. Dojeżdżam, jest ok. 10. Miejsce wytypowane dzięki satelicie googla (powyżej Gassów, wysokość Dębówki). Rozkładam sprzęt, uzbrajam, dochodzę do brzegu, widzę dwóch spinningistów, którzy schodząc w dół rzeki obławiają małe zatoczki. W tym momencie zaczyna padać. Deszczyk trwa ok.10-15 min. Ucinam ciekawą pogawędkę ze "sławikowcem". Idę powyżej jego stanowiska, dochodzę do brzegu, jest fajnie, w górę rzeki widzę kilka zatoczek, przed każdą ciekawy napływ. Namierzam fajną kluchę, ale muszę się przenieść trochę wyżej, żeby jej nie spłoszyć. Odchodzę więc od brzegu ok.15m i idę dróżką w górę rzeki. Nagle jak nie ... p..dyknę... uślizg lewej nogi w prawo na mokrej glinie... całym ciałem poleciałem w lewo centralnie na ramię. Wszystko w ułamku ułamka sekundy. Ból jak sk..syn, myślę obojczyk strzelił... próbuję się podnieść.. e, tam... leżę... wszędzie ślisko, czołgam się do traw i tam ledwo gramolę się na kolana. Ręka bezwładna, nie mogę ruszyć, no to połowiłem, przepustkę szlak trafił. Zaciskając zęby doczłapuję do samochodu, mam w apteczce przeciwbólowe, biorę, czekam... próbuję ruszyć ręką, działa, palce chodzą, obmacuję, żadnej kości na wierzchu nie widać... może przeżyję. Po godzinie ruszam samochodem do domu, kierując oczywiście prawą ręką, lewa oparta o podłokietnik w drzwiach włącza kierunkowskazy. Dojechałem, przeżyłem... potem lekarz, prześwietlenie, uff ... bez złamania.

Przestroga = po deszczu glina potrafi skasować najlepszą przepustkę, szczególnie jak jesteś w wyślizganych lemigo ;)

Trochę się rozpisałem, ale musiałem... :D

 

Wracając do dzisiejszego wypadu (ręka już w miarę sprawna), wyholowałem jednego klenika 30+ ... i widziałem sporo "życia" ma tym odcinku, hurraaaa.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba uważać szczególnie na Wiślanych kamieniach brzegowych, parę razy łapałem pion. Nie zazdroszcze wypadku. Innym razem idę sobie spokojnie po płaskim wzdłuż brzegu Wisełki (górne partie, prawa strona) i lecę w dół! Wpadłem w dziurę po bobrze:) I ziemię oglądam z persepktywy pół metra:) To było zaskoczenie.

 

Wczoraj 2 godziny młóciłem wodę na wysokości główek Wawerskich i nic. Wiem, że one tam są (Klenie, Jazie i Bolenie) bo dają znaki lecz żaden wabik z mojego pudełka im nie podchodzi. Na jakie wabie łapiecie wiślane Klenie i Jazie bo u mnie coś ostatnio cięko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś postanowiłem odwiedzić "studnię", czyli odcinek od gdańskiego do spójni (lewa strona) pierwszy wypad po niedzielnej kontuzji.

Też podobnie jak u @pisarza - bark mocno oberwał. Trochę rozwinę temat, ku przestrodze:

Wybrałem się w niedzielę w górę Wisły, przepustka od żony i córci na 6h !!! więc odwiedzam rewiry, do których rzadko zaglądam. Dojeżdżam, jest ok. 10. Miejsce wytypowane dzięki satelicie googla (powyżej Gassów, wysokość Dębówki). Rozkładam sprzęt, uzbrajam, dochodzę do brzegu, widzę dwóch spinningistów, którzy schodząc w dół rzeki obławiają małe zatoczki. W tym momencie zaczyna padać. Deszczyk trwa ok.10-15 min. Ucinam ciekawą pogawędkę ze "sławikowcem". Idę powyżej jego stanowiska, dochodzę do brzegu, jest fajnie, w górę rzeki widzę kilka zatoczek, przed każdą ciekawy napływ. Namierzam fajną kluchę, ale muszę się przenieść trochę wyżej, żeby jej nie spłoszyć. Odchodzę więc od brzegu ok.15m i idę dróżką w górę rzeki. Nagle jak nie ... p..dyknę... uślizg lewej nogi w prawo na mokrej glinie... całym ciałem poleciałem w lewo centralnie na ramię. Wszystko w ułamku ułamka sekundy. Ból jak sk..syn, myślę obojczyk strzelił... próbuję się podnieść.. e, tam... leżę... wszędzie ślisko, czołgam się do traw i tam ledwo gramolę się na kolana. Ręka bezwładna, nie mogę ruszyć, no to połowiłem, przepustkę szlak trafił. Zaciskając zęby doczłapuję do samochodu, mam w apteczce przeciwbólowe, biorę, czekam... próbuję ruszyć ręką, działa, palce chodzą, obmacuję, żadnej kości na wierzchu nie widać... może przeżyję. Po godzinie ruszam samochodem do domu, kierując oczywiście prawą ręką, lewa oparta o podłokietnik w drzwiach włącza kierunkowskazy. Dojechałem, przeżyłem... potem lekarz, prześwietlenie, uff ... bez złamania.

Przestroga = po deszczu glina potrafi skasować najlepszą przepustkę, szczególnie jak jesteś w wyślizganych lemigo ;)

Trochę się rozpisałem, ale musiałem... :D

 

Wracając do dzisiejszego wypadu (ręka już w miarę sprawna), wyholowałem jednego klenika 30+ ... i widziałem sporo "życia" ma tym odcinku, hurraaaa.

Doszedłeś do kolektora? Dalej puszczajà szambo?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też podobnie jak u @pisarza - bark mocno oberwał.

 

 

Wracając do dzisiejszego wypadu (ręka już w miarę sprawna),

Mój bark też wraca do pełno sprawności :highfive: .Miałem jechać piątek - sobota w delegację do Białegostoku , odwołali wyjazd , trzeba jechać na ryby :) .

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...