malcz Opublikowano 16 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Czerwca 2017 ...haha i teraz się wydało czemu Korol tak bolki kosi???? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Patryk022 Opublikowano 16 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Czerwca 2017 czy ktoś rozpoznaje swój wobler ? Widać że ręczna robota, chodzi przepięknie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Night_Walker Opublikowano 16 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Czerwca 2017 Wychodze z domu około 21, fajna pogoda - ani zimno, ani upał, wiatr nie dokucza. Dojeżdżam nad rzekę, i zaczyna padać. No pięknie...Na poprzednim wypadzie namierzyłem ładnego sandacza. Może zanim dojdę na miejscówkę to przestanie siąpić? Przestało. Zamiast siąpić leje. Przeczekałem pod drzewami ten większy i do roboty. Skradam się na miejscówkę, oglądam wodę i..jest! Atakuje drobnicę. Pięknie zagania z rynienki na wypłycenie. Skubaniec, niezły....wygląda bardziej na 70 niż 60cm. Po pare rzutów różnymi wobami, później gumy, znów woby....brań brak a i ganiać przestał. Nagle strzał na gumę, tnę...i wyciągam króciaka. No żesz....Do północy bierze jeszcze jeden króciak i muszę kończyć łowienie. Wypad na plus bo emocje. Na minus bo młynek zapiaszczyłem a do tego odhaczany zanderek wymsknął mi się z ręki i żeby nie pacnął o kamienie musiałem go złapać przedramieniem. Przy czym dokładnie wtarł mi śluz w bluzę. Cóż...przynajmniej ludzie w komunikacji miejskiej myśleli o mnie jako o 'wędkarzu skutecznym' Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
korol Opublikowano 17 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2017 Night_Walker, nie przylawiasz sumkow? I jeszcze pytanie, ile w zeszłym roku trafiłeś sandaczy ponad 70? Tak z ciekawości bo trochę roboczo nocy wyrabiasz ☺ Spirit dobry wobler. Tyle te kotwice, a i stery jak widać... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Night_Walker Opublikowano 17 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2017 Sumki czasem się trafiają, ale małe. Duże...o dziwo baaardzo rzadko, a do tego jakoś tak się złożyło że zawsze po chwili się spinały. Sandacze...ja coś robię źle, bo na ponad 100 sandaczy zeszłorocznych tylko 3 miały wymiar. Dziwne o tyle, że łowię w książkowych miejscach i na dość duże przynęty (woblery głównie 11-13cm, gumy kopyto 8.5cm+). W tym roku już 20 króciaków za mną i ani jednego normalnego. Ale jest światełko w tunelu, zgłosiłem się na korepetycje do właściwego człowieka i są wnioski...pozostaje poczekać i zobaczyć czy przełożą się na efekty 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
luk_80 Opublikowano 17 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2017 Sandacze...ja coś robię źle, bo na ponad 100 sandaczy zeszłorocznych tylko 3 miały wymiar. Dziwne o tyle, że łowię w książkowych miejscach i na dość duże przynęty (woblery głównie 11-13cm, gumy kopyto 8.5cm+). W tym roku już 20 króciaków za mną i ani jednego normalnego. Dobrze, że chociaż są te małe. Muszą być i duże. Jest nadzieja. Dzięki tym małym jest szansa, że Sandacz na odcinku warszawskim nie wyginie bez powrotnie. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
korol Opublikowano 17 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2017 Ja miałem 20-30 i tylko 2 ledwo miarowe. Żadnego ładnego. Tyle, ze wszystko w dzień przy kleniowaniu. Ciekawe z sumkami. W dzień przylawim je dość często. Koło grota i polnocnego łowi nocami skuteczny wędkarz. Jeśli się spotkacie polecam korepetycje;) Pozdrawiamp 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pablo208 Opublikowano 17 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2017 Wychodze z domu około 21, fajna pogoda - ani zimno, ani upał, wiatr nie dokucza. Dojeżdżam nad rzekę, i zaczyna padać. No pięknie...Na poprzednim wypadzie namierzyłem ładnego sandacza. Może zanim dojdę na miejscówkę to przestanie siąpić? Przestało. Zamiast siąpić leje. Przeczekałem pod drzewami ten większy i do roboty. Skradam się na miejscówkę, oglądam wodę i..jest! Atakuje drobnicę. Pięknie zagania z rynienki na wypłycenie. Skubaniec, niezły....wygląda bardziej na 70 niż 60cm. Po pare rzutów różnymi wobami, później gumy, znów woby....brań brak a i ganiać przestał. Nagle strzał na gumę, tnę...i wyciągam króciaka. No żesz....Do północy bierze jeszcze jeden króciak i muszę kończyć łowienie. Wypad na plus bo emocje. Na minus bo młynek zapiaszczyłem a do tego odhaczany zanderek wymsknął mi się z ręki i żeby nie pacnął o kamienie musiałem go złapać przedramieniem. Przy czym dokładnie wtarł mi śluz w bluzę. Cóż...przynajmniej ludzie w komunikacji miejskiej myśleli o mnie jako o 'wędkarzu skutecznym' Przestały ganiac drobinię, bo ja się pojawiłem i zacząłeś ze mną gadać - niby z przypadku a to bylo moje zamierzone dzialanie - ja nie lapie i Ty tez nie będziesz Ps. dziś lecę . Dzwoń Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ryboman Opublikowano 17 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2017 Dziś na szybkiego wypad przy burzowcu. Jeden wymiarowy okonek. Okropny wiatr północy nie dawał spokoju.. I oczywiście spozywajacy za plecami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
fonix Opublikowano 17 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2017 Ja miałem dziś najdziwniejszy dzień sezonu. 5 ryb. Już to bylo dziwne, moja średnia wynosi mniej niż sztuk jeden. Ale do meritum: ryby to kolejno sumek, okoń, sandacz, kleń i boleń. Normalnie frutti di Wisła. Niestety jedynie kleń miał wymiar. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rafcik87 Opublikowano 17 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2017 Dzisiejsza pogoda lub ciśnienie sprzyjało na rybach. Kumpel dziś też wyskoczył na ryby nad wodę praktycznie bezrybną. Zazwyczaj wracało się o kiju a dziś okonie, sandaczyk i kilka szczupaczków. Coś musiało zachęcić ryby do żeru. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pepper Opublikowano 17 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2017 Sumki czasem się trafiają, ale małe. Duże...o dziwo baaardzo rzadko, a do tego jakoś tak się złożyło że zawsze po chwili się spinały. Sandacze...ja coś robię źle, bo na ponad 100 sandaczy zeszłorocznych tylko 3 miały wymiar. Dziwne o tyle, że łowię w książkowych miejscach i na dość duże przynęty (woblery głównie 11-13cm, gumy kopyto 8.5cm+). W tym roku już 20 króciaków za mną i ani jednego normalnego. Ale jest światełko w tunelu, zgłosiłem się na korepetycje do właściwego człowieka i są wnioski...pozostaje poczekać i zobaczyć czy przełożą się na efekty W zeszłym roku małem podobny wynik. Dwa lata temu było całkiem sporo dużego sandacza, gdzie się podział? Ten rok ... bez komentarza. Ciekaw jestem wyników korepetycji. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
grzesiekre Opublikowano 18 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2017 Byłem na porannej sesji. Sektor Siekierki. Bez szału. Trafił się okoń, no okonek , i rapka 40-stka. Kleni nie było. Nawet tych około wymiarowych pstrykaczy. Ciekawostka.Na odcinku opaskowo-płytowym, gdzie ludzie nie chodzą, spotkałem wędkarza.Spinningistę! :)Naprawdę rzadkie spotkanie... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
korol Opublikowano 19 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2017 Niestety tylko chwila rzucania.Najpierw sandaczyk, na oko z 47-48cm, a zaraz po nim bolek z 10cm dłuższy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
malcz Opublikowano 19 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2017 U mnie lekki wpierdolino od bolka i wisełki w sobotę, a było to tak: W piątek dotarła dostawa wobków, a właściwie uzupełnienie pudełka po ostatnich wypadach, na których Królowa była wyjątkowo mało łaskawa dla moich zbiorów. W związku z tym w sobotę pełny nadziei ruszyłem na 3h zwiadu na podwarszawski odcinek. Plan był taki aby odwiedzić najpierw burtę, która co roku parę rybek daje, a jak nic się nie będzie działo zjechać kilka km niżej i obłowić trochę bardziej kamieniste rewiry. Na burtach byłem o 9:30. Burty puste, zero oznak żerowania boleni i o tyle to dziwne że uklejki i kleniorki stały w darniach i w wyrwach z brzegu i beztrosko sobie oczkowały, ale absolutnie nic się nimi nie interesowało. Dość solidnie obłowiłem bardzo dobrze mi znaną burtę inna sprawa, to muszę przyznać, że z roku na roku jest jej co raz mniej...burta znika a piach z burty systematycznie zasypuje rynienkę która darzyła bolkami przez kilka ostatnich lat - no cóż znamy to wszyscy...taki urok Wisły w tym miejscu. W związku z tym, że poza urwanym Spirycie absolutnie nic się nie wydarzyło - tak jak sobie wcześniej zaplanowałem po 11ej zjechałem niżej na drugą bardzo dobrze mi znaną miejscówkę. Woda płyciutka, ale kilka bardzo obiecujących przykosek i kantów dało się zaobserwować - można rzec bankówki...ale wiadomo jak jest...Obłowiłem całość bardzo dokładnie, używając chyba wszystkiego co miałem w pudełku - znowu martwo, poza drobnicą oczkującą przy brzegu oraz ptasiorem interesującym się powierzchniowym chlapakiem...Po 12ej z żalem stwierdziłem, że niestety "nie dzisiaj" i udałem się z powrotem w kierunku auta, gdy przechodziłem obok ostatniej miejscówki na prostej do fury stwierdziłem, że jeszcze 10 rzutów w tym jednym miejscu - jest tak zachęcające, że nie może być puste. I nie było....2 rzut na skraj przykoski, brzegu i kępy trawy...plecionka zachaczyła o źdźbło trawy, ale udało się uratować ten rzut...dwa obroty korbką i beton...sekunda i beton rusza w kierunku brzegu, po 2 sekundach beton zmienia zdanie i rusza na otwartą wodę...po kolejnych 3 sekundach betonu już nie ma....chwilę stoję z kocią mordą, po czym szybko zwijam spiryta i naiwnie katuję ten sam tor prowadzenia przynęty jeszcze przez kilka minut. Nie ma się co oszukiwać, szansa że nabierze się drugi raz była nikła...nie nabrał się. Zawsze największe są te niewyjęte i te których nie widzimy, ale ja wiem że był to duży boleń - nie będę demonizował wielkości i pisał o rybie z 8 z przodu bo nie mam o tym pojęcia. Po prostu wiem, że był duży i silny...czekałem na takie branie od 1ego maja i myślę że spokojnie była to ryba ponad 7 dych a to rozmiar bolka, który od dłuższego czasu bardzo skutecznie nie chce zagościć w moich łapkach. Ten sezon jest dziwny, w porównaniu do poprzednich lat jestem nad wodą bardzo rzadko ale jeśli przystawię do tego ilość ryb to średnia ryby na wyjście jest dużo wyższa niż w poprzednich latach, natomiast wielkościowo kaplica - miejsca te same, przynęty te same a czepiają się same fistaszki. Dzisiaj robię wieczorną sesję gdzieś w okolicach północnego, a po kolegę z przykosy zajrzę być może jutro przed pracą.Pozdrawiam i połamania! 6 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tomek St. Opublikowano 19 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2017 Takie to życie spinningisty. Łatwo nie jest, ja z kolei wczoraj na drugim pontonowym wypadzie z rzędu zaliczyłem Barbarę na wędce i drugi raz poległem. Ale po kolei. Żona z dzieciakami wybyła do rodzinki, to ja telefon do brata - bierzemy ponton i popływamy parę godzin. Przed 16 jesteśmy nad wodą i obławiamy śródrzeczne rafki w poszukiwaniu kleni. Mocny wiatr utrudnia łowienie małymi przynętami więc postanawiamy zmienić miejscówki na bardziej osłonięte od wiatru. Kilka ciekawych miejsc przynosi tylko jednego klenia, ja osobiście mam dwa pobicia, w tym jedno uderzenie dość konkretne, ale ryba się nie zapina. Generalnie jest słabo, teoretycznie super miejscówki z piękną wodą nie przynoszą ryb. Pod wieczór zmieniamy miejsce na dobrze nam znaną opaskę. Po około półgodzinie bezowocnego biczowania wody, na przelewie mam rybę: kilka sekund walki i wybierania żyłki i nad wodę pięknie wyskakuje całkiem konkretna brzana. Za chwilę drugi raz, wyskok jak delfin. Nie złowiłem zbyt wielu brzan w życiu, ale te które miałem, zawsze ostro waliły w dno, a ta sobie fruwa. Po paru sekundach trzeci wyskok i luz na żyłce. Parę przekleństw pod nosem, ryba się spięła.... Dziwna sprawa, może wypowiedzą się bardziej doświadczeni łowcy brzan, ale mam podejrzenia, że zaczepiłem tą brzanę za kapotę i dlatego zamiast iść do dna wyskakiwała co parę sekund ponad wodę. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
malcz Opublikowano 19 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2017 Takie to życie spinningisty. Łatwo nie jest, ja z kolei wczoraj na drugim pontonowym wypadzie z rzędu zaliczyłem Barbarę na wędce i drugi raz poległem. Ale po kolei. Żona z dzieciakami wybyła do rodzinki, to ja telefon do brata - bierzemy ponton i popływamy parę godzin. Przed 16 jesteśmy nad wodą i obławiamy śródrzeczne rafki w poszukiwaniu kleni. Mocny wiatr utrudnia łowienie małymi przynętami więc postanawiamy zmienić miejscówki na bardziej osłonięte od wiatru. Kilka ciekawych miejsc przynosi tylko jednego klenia, ja osobiście mam dwa pobicia, w tym jedno uderzenie dość konkretne, ale ryba się nie zapina. Generalnie jest słabo, teoretycznie super miejscówki z piękną wodą nie przynoszą ryb. Pod wieczór zmieniamy miejsce na dobrze nam znaną opaskę. Po około półgodzinie bezowocnego biczowania wody, na przelewie mam rybę: kilka sekund walki i wybierania żyłki i nad wodę pięknie wyskakuje całkiem konkretna brzana. Za chwilę drugi raz, wyskok jak delfin. Nie złowiłem zbyt wielu brzan w życiu, ale te które miałem, zawsze ostro waliły w dno, a ta sobie fruwa. Po paru sekundach trzeci wyskok i luz na żyłce. Parę przekleństw pod nosem, ryba się spięła.... Dziwna sprawa, może wypowiedzą się bardziej doświadczeni łowcy brzan, ale mam podejrzenia, że zaczepiłem tą brzanę za kapotę i dlatego zamiast iść do dna wyskakiwała co parę sekund ponad wodę. Też wielu brzan nie złowiłem w życiu, a największa którą trafiłem była właśnie najechana i zachowywała się właśnie w ten sposób - niemniej myślę, że jest przynajmniej kilka osób śledzących ten wątek którzy ocenią to zdarzenie zdecydowanie bardziej merytorycznie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
korol Opublikowano 19 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2017 (edytowane) Generalnie nienaturalna walka oznacza nienaturalne zaczepienie.Albo była podhaczona, albo zaczepiona z boku pyska.Przeważnie się nie spinają w czasie skoków (nawet po holu ciężko odhaczyć). Już szybciej prostują w tym momencie zbyt słabe kotwice. Moja pierwsza 75+ wyprostowała mi kiedyś podczas wyskoku obie. Edytowane 19 Czerwca 2017 przez korol Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tomek St. Opublikowano 19 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2017 Kotwiczki są całe, z resztą rybie do 75 trochę brakowało Zakładam, że była delikatnie podpięta i przy trzecim skoku poszła... Trudno, najważniejsze że emocje jakieś były. Nie ma nic gorszego jak wrócić do domu bez żadnych wędkarskich przeżyć Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
PePe. Opublikowano 19 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2017 Brzana wyskakiwała nad wodę bo pewnie za pzrelewem było płytko i zapięta była za grzbiet. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
perez123 Opublikowano 19 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2017 Miałem wczoraj taka samą sytuację z brzaną tylko na Dunajcu, czyli wyskoki z wody, jednak wydawało mi się, że wobek jest w pysku,teraz sam już nie wiem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
korol Opublikowano 19 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2017 (edytowane) A tak przy okazji. Rozmawiałem dziś ze spininngista 50+ szukającym boleni. Narzekał na obecny sezon i wspominał, że w zeszłym roku miał prawie metrowego. Wiadomo, "prawie", ale jednak. Pewnie 90+ było. Edytowane 19 Czerwca 2017 przez korol 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
olo86 Opublikowano 19 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2017 A tak przy okazji. Rozmawiałem dziś ze spininngista 50+ szukającym boleni. Narzekał na obecny sezon i wspominał, że w zeszłym roku miał prawie metrowego. Wiadomo, "prawie", ale jednak. Pewnie 90+ było.No i jak to z opowieściami napotkanych przypadkowych wędkarzy bywa, wypada przemnożyć przez "współczynnik" 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
szczupły Krzysiek Opublikowano 19 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2017 Raczej podzielić???? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jacekp29 Opublikowano 19 Czerwca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2017 Krótki wypadzik po robocie na klenie , klonek może 25cm i dwa bolaski w przyłowie jakieś 50 i 55-57 cm 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.