Skocz do zawartości

Warszawska i podwarszawska Wisła


tomek307

Rekomendowane odpowiedzi

Krótki wypadzik po robocie  na klenie , klonek może 25cm i dwa bolaski w przyłowie jakieś 50 i 55-57 cm

Jacek , a ja przed robotą na 2h wyskoczyłem i też chodziłem za kleniem . Ale zaczął mnie drażnić jeden Bolesław , to mu podrzuciłem "Kiziora" od Daniela @Qcyk i zliczyłem +55 :)  . Potem jeszcze jeden chciał mi zjeść woblera , ale miał popsuty celownik. :angry:

Edytowane przez pisarz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dziś po robocie wyskoczyłem i jeszcze za dnia trafił mi się kleń 44cm i kilka kontaktów. Foty nie wrzucam bo tragicznie wyszła, ponieważ nie miałem gdzie ryby odłożyć, cykałem z ręki a w dodatku nie widziałem ekranu telefonu w ostrym słońcu i "obcięło" jej pyszczek.

Później słońce zaczęło zachodzić, ryby się spławiały dookoła, ale nic nie brało. Już nie pierwszy raz tak mam, że jak wieczorem ryby zbierają ostro z powierzchni to na spinning nic mi nie bierze (ani na klasyki ani na smużaki) Czy też tak macie? Mimo wszystko uparcie biczowałem do nastania ciemności.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ostatnio norma. W zeszłym roku chodząc za kleniami pobiłem chyba swój ilościowy rekord ładnych okoni złowionych w jednym sezonie. Ładne dla mnie na wiślane warunki to takie 25+, było ich naprawdę sporo, na małe wobki biorą dość chętnie. W tym roku też kilka się zaczepiło. Tylko ładnych kleni jakoś póki co brak na rozkładzie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ooooo. Okoniowy trend! Ja w ty roku za każdym razem trafiam okonie/okonki.A były lata ze okonia nie było wcale! Rozmawiałem ze znajomkiem i wniosek jest taki: jest słabiej z sandaczem i szczupakiem bezpośrednimi kilerami okoni i ten systematycznie się odbudowuje. Co myślicie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie wczoraj wieczorem lipa totalna, co prawda poznałem dwa zupełnie nowe miejsca, a że lubię zwiedzać to chociaż to na plus.

 

Generalnie celem były okolice mostu północnego po prawej stronie, ale jak to zwykle bywa jak człowiek wsiądzie do auta to dostaje małpiego rozumu i wylądowałem...w Łomiankach. Dotarłem w okolice wału, tam zostawiłem auto. Przeszedłem przez jakąś starą piaskarnię albo inny zakład i już byłem nad wodą...spotkało mnie spore rozczarowanie. Chociaż woda nie była jakaś dramatyczna, był jakiś przelewik jakieś przykoski, ale ogólnie bez szału - do tego kręciło się dość sporo dziwnych ludzi a tego nie lubię. W związku z tym, że nie czułem się w tym otoczeniu zbyt komfortowo postanowiłem się zawinąć. Oczywiście wcześniej dla świętego spokoju zwiedziłem brzeg lewo-prawo po 200 metrów obrzucałem dość pobieżnie wszystkie ciekawiej wyglądające załamania wody i wróciłem do auta. Zajęło mi to 1,5h. Bez kontaktu.

 

W związku z tym pojechałem zrealizować pierwotny plan desantu w okolicach północnego, dość sprawnie przebiłem się na drugą stronę i już przed 20 byłem pod wałem. Przelazłem pierwszą lepszą ścieżką przez krzaczumby dochodzę do wody....a tam skarpa...dziwne - byłem w 100% przekonany że jest tam jeszcze kawałek opaski - no cóż, trzeba będzie zweryfikować plany. Nie dość że skarpa, to jeszcze wysoka i warunki arcy trudne. Słabo. Kątem oka jednak dostrzegam ze 400m poniżej miejsca w którym wylazłem kamienisko wychodzące w wodę i przelew, no nic trzeba się tam dostać. Dżungla taka, że wzdłuż brzegu nie ma szans, trzeba się więc cofnąć do wału i mozolnie przejść ten dystans i znaleźć kolejną ścieżynkę w krzaki. Zajmuje mi to kolejne 20min ale udaje się. Docieram, miejscówka bardzo obiecująca. Zaczynam łowić, niestety zero oznak żerowania boleni i ewentualnie kleniorków - w razie co byłem wyposażony w dwie wędeczki. Po godzinie machania, wszelkimi możliwymi wobkami jakby coś delikatnie zaczynało się dziać na wodzie i wtedy....poczułem się jakoś dziwnie, odwracam się i z 15m ode mnie widzę typa. Gościa ubranego w za małą koszulkę i spodenki wuefisty z lat 70tych...Nie wiem jak typowi w bezszelestny sposób udało się przedrzeć przez krzaki i zejść ze skarpy ale tam był. Nie wiem co to była za akcja, bo gość wykonywał dziwne ruchy, macał się po całym ciele i miał zamknięte oczy....Joga? Tai-Chi? czy HGW...ale odechciało mi się łowić w tym towarzystwie.

 

Udałem się do auta i wróciłem do domu....dzisiaj wieczorem chyba wyskoczę na swoje mety - jakoś tak "pewniej" na nich. Jedyny pozytyw wczorajszego dnia: nic nie urwałem. Pierwszy raz od nie pamiętam kiedy.

 

Pozdrawiam,

malcz

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja napisze słowo od siebie. Wczoraj od 5 do 8 cisza jak przed burzą zero kontaktu. Wieczorem tak od 19 do 22 jeden boleń 44cm, przy brzegu na wypłyceniu coś chodziło z dobrą godzinę lecz nie chciało się dać przechytrzyć na żadną z zabranych przynęt.

 

Prawy brzeg na przeciwko powiśla jest już tak oblegany przez "spokojnych" ludzi którzy chcą sobie wypić piwko na łonie natury że odpuszczam do końca wakacji ten kawałek, przynajmniej w dzień i wieczorem. Najlepsze jest to że stoisz spokojnie na główce obławiając napływ, a tu nagle podchodzą państwo z pieskiem i rzucają mu zabawkę do wody :) Kocham zwierzęta ale właścicielowi kazał bym wejść po tą zabawkę ! Zgrozą są także motorówki lanserów którzy uwielbiają przez godzinę pływać od mostu do mostu i zawracać pod nogami...

 

p.s uwaga na dziki po tej właśnie stronie, trochę się panoszą ostatnio

 

 

 

p.s 2 nie chciał by ktoś się wymienić na kije, mam Fiume Warrior 270 10-30 nowy ( dwa razy nad wodą ), szukam czegoś do 20cw. Przepraszam że tutaj dopisałem ale nie mogę jeszcze w dziale wymiany.

 

Pzdr

Edytowane przez Patryk022
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie na podwarszawskiej wiosce wczoraj sromotna porażka, z 5 urwanych wobków, urwany tez bolo 70 +, generalnie black monday. Dzisiaj na odbudowanie wiary w siebie dwa forumowe stykacze. Na agrafce rapid Bielika i ławica Nowwwaka.

Ja jadę dzisiaj na podwarszawską wioskę...will see..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj ładnie biorą. Klenie, bolenie i jazie. Tylko wiatr troche nieznośny. Polecam wybrac lewy brzeg.

 

Wiatr masakra...jak dotarłem nad wodę przed 19tą to miałem wrażenie, że biorę udział w akcji "Pustynna Burza" - piach z łach na środku rzeki był tak rozwiewany, że sypało kilkadziesiąt metrów poniżej...

 

U mnie na podwarszawskiej wiosce wczoraj sromotna porażka, z 5 urwanych wobków, urwany tez bolo 70 +, generalnie black monday. Dzisiaj na odbudowanie wiary w siebie dwa forumowe stykacze. Na agrafce rapid Bielika i ławica Nowwwaka.

 

Wojtek Ty to jednak jesteś Mistrz przez duże M. Jedyne w czym Ci mogę dorównać to urywanie....dzisiaj 4. Co ciekawe wszystkie w miejscach gdzie łowiłem kilka dni temu i nie miałem nawet zaczepu....poszły na rzeź odpowiednio...Hermes, Rapid, Thrill i Hermes. Gdyby nie Twoje wyniki to można byłoby się tłumaczyć że bolków na tych naszych rewirach jest po prostu mało....nie, one są tylko "łowić to trzeba umić":)

 

W kwestii urywanie zgubił mnie wicher, wiało tak że nie było sensu szukać bolków pod powierzchnią więc w ruch poszedł Rapid, Fantom, RH i leniwie prowadzony Hermes - efekt opłakany, każdy zaczep mój. Jak się trochę uspokoiło w ruch poszła broń dalekiego rażenie w celu dostania bolka który pokazał się na przykosie...jednak i tam Thrill znalazł śmiertelny zaczep....swoją drogą mój Avani wymaga wymiany bo dwa razy strzelił przy którejś tam próbie odstrzelenia wobka...

Żeby tego było mało jedyny kontakt z bolkiem podczas tej tury zaliczyłem już na koniec - po 21. Wrzuciłem "Qcyka" metr przed siebie na krótkim dyszlu bo wydawało mi się, że coś krzywo pracuje.....wtedy przyjebał sportowiec piećdziesiątak...oczywiście się nie zapiął.

 

Ostatnio pisałem, że mam dobrą średnią ryb "per" wyjście, to jak to zwykle w takich sytuacjach bywa - niewypowiedziane się nie dzieje....ostatnie trzy wyjścia, łącznie 8h rzucania. Efekt: 0 ryb i 5 woblerów zostawionych jako ofiara. Arcy - passa.

 

Pozdrawiam,

malcz

Edytowane przez malcz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj wieczorem jakieś niemrawe wyjścia jazi na kancie łachy na wodzie 40cm. Jeden dał się przekonać i zawitał na brzegu, obok Pan starszej daty rzucił "jak Pan nie zabiera to ja mogę" komentarz zbędny.

 

Zobaczymy za chwilę co dziś dają nad Wisłą ;) miłego dnia wszystkim

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sporo nazbierało się opisów niepowodzeń, to i ja się dołączę.

Na początku bolek mały, potem już większy, niestety się spiął po kilku metrach holu. A następnie branie, zejście do dna i powolny, aczkolwiek stanowczy odjazd w górę rzeki, żeby było śmieszniej wzdłuż brzegu. Oczywiście, goniłem, odhaczałem żyłkę z kolejnych gałęzi i innych zawad i dalej goniłem. Niestety to był ten dzień, kiedy nic nie można zrobić. Ani zatrzymać, ani podnieść z dna, czy też skierować w lepsze do holu miejsce. Po kolejnym zaczepie się spiął, a ja tylko odczepiłem żyłkę i wyciągnąłem szpieguska z lekko odgięta kotwicą. Jestem przekonany, że to sum wędrowiec, daleko za duży na mój kleniowo-boleniowo-brzanowy zestaw.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

FX 903-2 + przegrubiona 0,18.

 

Granica sprawnego holu przebiega gdzieś na brzanie 80+ i sumku 115+

Piotrek to jest ten blank opisany 4-14?

Jak rzucasz narybkiem od Tomusa to się ładuje czy masz inny patyk do tych pchełek?

Edytowane przez malcz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...