Skocz do zawartości

Warszawska i podwarszawska Wisła


tomek307

Rekomendowane odpowiedzi

Twoje to są ładne. Gratuluje:)

Moje niestety nikczemnych rozmiarów do 55cm. Tez uważam, że z nimi najgorzej. Ale jednocześnie jestem przekonany, że jakby poświęcić im uczciwoe miesiąc i łowić w porach najlepszej aktywności kilka rodzynki by się wyhaczylo.

 

Daniel, jakbym spamowal wątek po każdym połowie, to by było okrutne i denerwujace ;p

 

Chociaż chyba jeszcze marniej jest ze szczupakiem i jakby wyłączyć kacze dołki i starorzecza to trudno by było złowić jakiegokolwiek na zawołanie.

Edytowane przez korol
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale kusicie tą rafą :D Chyba po urlopie przywiozę ze wschodu spodniobuty bo już zapomniały jak woda wygląda :)

 

P.S Dzisiaj miałem okazję  podziwiać Wisłę w okolicach Gniewu i powiem, że główka na główce i główką pogania. Widziałem tylko z auta ale bardzo fajnie wyglądała :)

Podobnie jest jak się przejeżdża przez Grudziądz...masa wody, na środku ogromne łachy....a wzdłuż brzegu główki co kilkadziesiąt metrów.

Wracaj do WA i robimy desant w "gumiakach" :D

Edytowane przez malcz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zeszłym tygodniu za bardzo nie miałem jak połowić. Jak nie Komitet Inwestycyjny, to ważne spotkanie w Banku. Co prawda udało mi się na chwilę wyskoczyć, złapać ze dwa klenie (36 i 41cm), ale potem właściwe cele, obie baśki wygrały. Jedna przez zaczepienie kotwicą o zaczep. Jak wiadomo w takich sytuacjach ryba ucieka, a wędkarz zrywa woblera. Mi się udało wyszarpać z dna jakiś obrośnięty badyl, ale po mojej zdobyczy już nie było śladu. Druga wygrała przez wyskok, ze dwa metry ode mnie wyszarpując sobie kotwiczkę. Tej drugiej bardzo szkoda, bo duża i niezwykle gruba 80+.

Ale nic to. Wczoraj wybrałem się z rana. San wody, pogoda, wszystko dopisało, ale nie minęła godzina, jak zostałem brutalnie wyrwany z nurtu i ściągnięty do domu. Tyle z mojego łowienia.
 

Dziś po burzliwych negocjacjach wywalczyłem 2 godziny przed zachodem słońca. Z dojazdem...
Czasu było niewiele, ale plan udało się wykonać w 100%.

Najpierw ładny boleń. Holowałem go delikatnie, co okazało się strzałem w 10, bo zapięty był na zewnątrz pyska.

post-57267-0-40507100-1502045887_thumb.jpg
post-57267-0-02654200-1502043139_thumb.jpg
post-57267-0-59181800-1502043159_thumb.jpg

Potem, jak już mi się czas kończył wzięła brzana. Całkiem ładna brzana.
Cóż zrobić, musiałem holować dość agresywnie. Oczywiście w miarę możliwości plecionki i ownerów. I tutaj szczęście mi dopisało, bo zacięta była pewnie. Oto ona.
post-57267-0-17423800-1502043122_thumb.jpg
post-57267-0-52144900-1502043265_thumb.jpg
 

Edytowane przez korol
  • Like 22
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedzielne popołudnie. Nie bacząc na zmęczenie podróżą z północy kraju, postanowiłem udać się na nadwiślany, wędkarski spacer wzdłuż podwarszawskiej Wisły. Początkowo wyprawa przypominała wizytę na Krupówkach w szczycie sezonu, co zważając na weekend niespecjalnie mnie zaskoczyło – nie wiedzieć czemu jest to jedno z najpopularniejszych łowisk w tej części galaktyki.  

Po wyjściu z samochodu i zmontowaniu boleniowego zestawu (który podczas kilku ostatnich wypadów był boleniowym jedynie z nazwy) podszedłem do dwóch wędkarzy zwijających ponton. Kurtuazyjne zapytanie „jak połowy” skwitowali: „Panie, nic. Nawet na echosondzie nic nie widać”. Byłem skłonny uwierzyć, sam traciłem ostatnio wiarę. Rozmowa zeszła na bolenie, rozżalony wyraziłem tęsknotę za majem. Panowie przytaknęli: Panie, wtedy to „było na gęsto”, a jakie sumy żeśmy ciągnęli … Pomyślałem, że to na tyle w temacie miłej konwersacji i po prostu ruszyłem dalej. To przecież nie niedzielni wędkarze, podatni na jakąkolwiek edukację. Ich silnik do pontonu był wart więcej niż niejeden samochód.

 

Mijając kolejne zajęte miejscówki powoli godziłem się z tym co nieuniknione – przedzieraniem się przez krzaki i wysokie trawy, łowienie ze skarp i antykleszczowe oględziny co 5 minut.  

Po 30 minutach miałem serdecznie dosyć Przystanąłem w pierwszym miejscu, które rokowało jakiekolwiek nadzieje i spacyfikowałem rzekę chyba wszystkimi możliwymi przynętami, które powszechnie uznaje się za boleniowe. Sterowce, bezsterowce, szybciej, wolniej, płycej, głębiej. Echo. Brak oznak żerowania. Ryby zdają się nie zauważać woblerów, którymi je częstuję. Gdyby tylko wiedziały ile kasy wydałem na całe to ustrojstwo w przedsezonowym szaleństwie na jb.

 

Mając na uwadze oczywiste problemy boleni ze wzrokiem, pół żartem pół serio wyszukuję  w plecaczku najbardziej oczojebną z zabranych przynęt. Wybór pada na 10cm wobler złożony przez małe chińskie rączki /tudzież wytłoczony przez dużą chińską maszynę/. No dobra, wstrętne ryby, jest szansa że tego nie widziałyście.

Twiching seledynowym woblerem. Typowe boleniowe łowienie

 

Nie minęło 10 rzutów oddanych w losowo wybranych kierunkach rzecznych odmętów, gdy na końcu zestawu poczułem solidne szarpnięcie. Nie pamiętam czy byłem bardziej uradowany, czy zdziwiony. Pierwsze myśli skierowane ku sumkowi, po kilku minutach wiedziałem jednak, że sum nie odbija tak promieni zachodzącego słońca

Przepraszam za mało wyrafinowane zdjęcie, nie chciałem robić więcej, bo po nieumiejętnym holu i jeszcze bardziej ślamazarnym podbieraniu ryby chciałem ją jak najszybciej wypuścić. Na swoje usprawiedliwienie napiszę, że by zminimalizować prawdopodobieństwo zejścia bolenia, zwodowałem go stojąc w wodzie po kolana, w dżinsach i adidasach.

 

post-64943-0-44445000-1502093097_thumb.jpg

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"            :good:

 

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 15
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co na takie zachowania ryb teoretycy wędkarstwa???????

 

Od siebie dodam,że na na Zalewie Sulejowskim powariowały sandacze.Olewają gumy, koguty,a biorą na obrotówki.Przed południem,w samo południe...

 

Zdziwaczały nam te ryby hahahahahahahahaha

Edytowane przez eRKa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już zostałem wywołany do tablicy... :)

Wyskoczyłem wczoraj na rewanż po sobotnich spinkach. Nie będę Wam pisał ile brzan mi spadło tym razem, bo pomyślicie że jakiś kłamliwy popapraniec ze mnie :) Powiem tylko, że tylu Basiek na kiju to jeszcze jednego dnia nie miałem. Byłem już tak poirytowany, że kompletnie straciłem w wiarę aż tu nagle....bum, siedzi! jeździ minutę, nie spadła. Drugą minutę, nadal jest. Czuję, że dobra!  Wreszcie pokazuje się przy powierzchni, wobler wisi zapięty na samym czubku nosa, na jednym grocie. Podjeżdżam z podbierakiem, nie wejdzie :/ Wyciągam ją więc na płyciznę. Jak tylko dotknęła pierwszego kamienia zryw i kilkumetrowy wyjazd po wodzie do kostek i po chwili znów stoi w rynnie przyklejona do dna :o

Holuję od początku :) Za drugim podejściem się udało i Mućka, bo tak dałem jej na imię, osiadła na mieliźnie. Miarka stwierdziła, że krówka ma 77 cm. Zagryzła a raczej powąchała swojaka 3,5 cm.

post-53384-0-32785900-1502095722_thumb.jpgpost-53384-0-06043900-1502095806_thumb.jpgpost-53384-0-96659100-1502095702_thumb.jpg

Po kilkunastu minutach siadła następna, w końcu normalne branie. Czułem na kiju jak miętosi woblera w warach próbując go wessać. Coś jak branie okonia na boczny trok. Prz tej byłem pewien, że nie ma prawa zejść. Szybki, mocny hol i siedzi w podbieraku z hornetem 4cm wpiętym dolną kotwiczką w górną wargę. Młodsza siostra Mućki, Krasulka miała 68 cm.

post-53384-0-71413100-1502095676_thumb.jpgpost-53384-0-88730800-1502095825_thumb.jpg

A tak postąpiła  z fabrycznym kółeczkiem łącznikowym po podebraniu...

post-53384-0-43123600-1502095990_thumb.jpg

Zostawiłem z 10 woblerów w zaczepach, ale nie ma nic za darmo!

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"            :good:
Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 30
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

plecionka 0,8 PE to na grubego? No co Ty :)

 

Bez FC, nie mam nerwów aby stojąc daleko w nurcie łączyć FC z linką po każdym zaczepie.

Bardzo dziękuję za odpowiedź. Piękne ryby -zazdroszcze umiejętności. Mi skaczą pod nosem w ilości xxxl ,ale żadna nie chce współpracować :( Teraz takiej pod 9dych na kiju !!!! Pozdrawiam

Edytowane przez "Paweł"
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość DAWIDspinn

4.30 rano. Budzi mnie budzik do pracy. Jak to nawinął kiedyś Rysiek z Poznania czeka mnie kolejny stracony dzień ;) Jak każdy porządny obywatel oczywiście pierwsze co robię odpalam FB ;) Portal jest tak uprzejmy że przypomina mi że dokladnie kilka lat temu zlowilem swoja pierwszą brzane na spinning na wiśle. Pakuje szybko sprzęt i uderzam do pracy. W robocie oczywiście od rana się trzęsę. Chce juz nad wode. Okolo dziewiątej wchodzę na jerka, gdzie oczywiście Piotrek podnosi mi juz ciśnienie maksymalnie ;) Wybija czternasta. Wychodze i gonie nad wode. Na miejscowce jestem za okolo 50 minut. Szczegolny dzien, idealna pogoda, no I super Stan Wisly. Łowię. Przez godzinę nic się nie dzieje. Nagle zaczynają skakac. Wchodzą w rynnę. Rzut wachlarzem i ... siedzi. Po walce odrazu widzę ze jest prawidłowo zapieta. Czuje jej ruchy mordką. 3\4 minuty mam ja na brzegu. Piekna, marzenie :) Dla takich chwil się żyje :)

post-49243-0-76957500-1502383600_thumb.jpg

Przez kolejne 20 minut mam jeszcze dwie podobne ryby. Obie wyladowalem. To był mój dzień. Nareszcie ... :)

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"            :good:

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 23
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...