Mariano Italiano Opublikowano 3 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Września 2017 Gratuluję. Miło się czyta takie informacje znad wody. Powodzenia na kolejnych wyprawach. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Night_Walker Opublikowano 3 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Września 2017 U mnie dla odmiany woda martwa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
piotrek245 Opublikowano 3 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Września 2017 Gratuluję. Miło się czyta takie informacje znad wody. Powodzenia na kolejnych wyprawach.Mariusz,jak znajdziesz chwilę to wpadaj na te wiślane eldorado . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
korol Opublikowano 4 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Września 2017 Coś ostatnio mam złą passę niskiej skuteczności. Wpadam na krótko, jest branie, ale gorzej z holem :/Wczoraj miałem zaczep w rynnie z szybkim nurtem. Zestaw lekki, kleniowo-brzanowo-boleniowy.Na siłę ruszyć się nie dało, któreś tam odstrzelenie, super wobler uwolniony. Zwijam zestaw i ostatni metr cały w śluzie! A to Ci gagatek myślę sobie.15 minut dalszego obławiania, branie, odjazd w rzekę, bez szans na zatrzymanie, potem zwrot w dół. Szybko otworzyłem kabłąk, ale to nie pomogło i ryba zahaczyła o odległe kamieniste wypłycenie - spływając dalej. Sytuacja tragiczna, pływać w Wiślę nie zamierzam, to nie Bug, inaczej gonić się nie da. Dokręciłem hamulec aby uratować żyłkę, a sum zrobił resztę. Straciłem tylko końcówkę. 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mariano Italiano Opublikowano 4 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Września 2017 Mariusz,jak znajdziesz chwilę to wpadaj na te wiślane eldorado .Odezwę się na prv i ustalimy szczegóły spotkania Pzdr 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
sukingad Opublikowano 4 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Września 2017 Coś ostatnio mam złą passę niskiej skuteczności. Wpadam na krótko, jest branie, ale gorzej z holem :/Wczoraj miałem zaczep w rynnie z szybkim nurtem. Zestaw lekki, kleniowo-brzanowo-boleniowy.Na siłę ruszyć się nie dało, któreś tam odstrzelenie, super wobler uwolniony. Zwijam zestaw i ostatni metr cały w śluzie! A to Ci gagatek myślę sobie.15 minut dalszego obławiania, branie, odjazd w rzekę, bez szans na zatrzymanie, potem zwrot w dół. Szybko otworzyłem kabłąk, ale to nie pomogło i ryba zahaczyła o odległe kamieniste wypłycenie - spływając dalej. Sytuacja tragiczna, pływać w Wiślę nie zamierzam, to nie Bug, inaczej gonić się nie da. Dokręciłem hamulec aby uratować żyłkę, a sum zrobił resztę. Straciłem tylko końcówkę. Wczoraj 5 ryb na kiju, 4 spady i jedna obcinka. Nie jesteś sam w tym pechu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wujek Opublikowano 4 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Września 2017 Wiślany rozbójnik. Przekroczone minimum forumowe to wstawiam. Woda dziś żyła jak dawno nie widziana, na kiju jeszcze Boleń ale spadł w koncówce holu. To mieliśmy podobnie tyle że ja bolenia wyjąłem, szczupak ten sam rocznik 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ebri Opublikowano 6 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2017 Panowie jak z Leszczem na Wiśle poniżej i powyżej Warszawy ? Czy coś się dzieje ? Jaki poziom wody i gdzie warto się ustawić na ta rybę ? 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość DAWIDspinn Opublikowano 6 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2017 Chyba nie to forum kolego ... 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
darek1 Opublikowano 6 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2017 Duże 'latawce' czasem zasysają koguty 30 g,ale to raczej przyłów... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
korol Opublikowano 7 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Września 2017 (edytowane) Pogoda nie rozpieszcza i może skutecznie demotywować.Ale ciągłe opady prognozują podniesienie się stanu wody (z wysokim prawdopodobieństwem, że już nie opadnie).Dlatego też się przemogłem i wyskoczyłem na godzinę - olać deszcz. Trzeba złowić Baśkę, bo może to już tegoroczny koniec.Kilka rzutów i stanowczy odjazd. Niestety, po kilkunastu metrach opór gwałtownie maleje. Co jest? - myślę sobie.Na zestawie siedzi krąp - jedna kotwica w pysku, druga z boku, ogona brak, pozostał kikut. Wszystkie znaki na niebie wskazywałby na dużego szczupaka, ale one zjedzone przecież. I do tego w takim nieszczupakowym miejscu z b. silnym nurtem? Ale fart.Mógłby być jeszcze sandacz, one wychodzą na kamieniska jak jest ciemno i pochmurno, ale raczej zostawiają na niedoszłych ofiarach pasy.Tak, czy inaczej ciekawa odmiana od gnębiących mnie sumów. Poniżej owner po przedostatniej "akcji" wąsatego stwora.Łowię dalej, siedzi. Tym razem zgodnie z planem. Ryba jest spora, wędruje po łowisku, trzy razy odczepiam żyłkę z zawad. Niestety ma więcej szczęścia przy próbuje podebrania. A mogłem zrobić to spokojniej, za 5 minut...Tymczasem zegarek wskazuje 10min do końca umówionego czasu. Trzeba walczyć. Jeszcze kilka rzutów i znów jest. Tym razem nie popełniam błędu. Ryba też jest mniejsza, pod 70. Gdy chowam aparat dzwoni budzik. Pada dalej. NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 7 Września 2017 przez bartsiedlce 22 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pieczywko Opublikowano 7 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Września 2017 Podobno mamy jeszcze kalendarzowe lato, ale rapy już zdecydowanie jesienne. Dzisiejszy prosiaczek, tradycyjnie na bielikowego rapida prowadzonego w średnim tempie w pół wody. Uderzenie potężne, wobek głeboko, stąd trochę krwi. Z racji zagiętych zadziorów rybka szybko uwolniona i odpłynięta 14 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Qcyk Opublikowano 9 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Września 2017 Nie wiem czy ma forumowe min bo bardzo mu się śpieszyło do domu[emoji6] Większy spadł chwilę wcześniej po wymianie wadliwej kotwicy ten wyjechał bez problemów... Wysłane z mojego ASUS_X00DD przy użyciu Tapatalka 16 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
smudek Opublikowano 9 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Września 2017 To ja się teraz trochę pochwalę .Pb sandacza pobite,całe 83 cm szczęścia-ale po kolei.Wieczorową porą wybrałem się z kolegą Wojtkiem w celu złowienia sandacza.Rzucamy,gadamy-ogólnie miło i przyjemnie.W końcu tak dla żartu mówię-łowimy po 80-taku i do domu .Kilka rzutów i nagle tępe przytrzymanie woblera-zacinam i myślę zaczep.Zaczep na szczęście rusza i zaczyna się kilkominutowa zabawa szczęśliwie zakończona dzięki pomocy kolegi.Łapy się trochę trzęsą,szybki pomiar i do wody,ruszył dopiero po 2-3 minutach.Fotka trochę słaba ale coś tam widać .Sprzętowo to tak-kij CD XLS,Emblem i wobler Janusza Widła.sandacz.JPGŁooo panie dawno tu takiego nie widziałem 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
RulleZ Opublikowano 10 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Września 2017 (edytowane) nieprzygoda miesiąca... wczoraj wieczorem naszykowałem wszystko i dziś rano wybrałem się przetestować nową wędkę. Pod Mostem Gdańskim (od strony Pragi) okazało się, że jednak nie wszystko naszykowałem... karta wędkarska została w mieszkaniu. Wracam, nie chcę by mi nową wędkę zabrali za kłusownictwo. W drodze powrotnej sms od żony, by zrobić jej zdjęcie wschodu słońca... to się zdziwi, pomyślałem, ja za 10 minut będę w domu.... Kartę zabrałem, żona obśmiała... nie ma czasu na jeżdżenie, zaparkowałem pod CW i przetestuję wędkę na Bulwarze Religii. Składam nowy kij, schodzę nad wodę a tam gruntówka na gruntówce... udało się porzucać. Woblerki małe, duże, pękate i nie... wszystko leci jak trzeba. Smużaki też... Myślę sobie, że jakbym kupił wędkę wcześniej, i nie miał jutro podroży służbowej, to był do Wrocławia pojechał. Pstryknąłem parę zdjęć, kilka z wyzwalaczem by samemu się na nich znaleźć... Pora wracać. Jedna coś mnie tknęło by porzucać w miejscu gdzie udało mi się złapać jedną z ryb miesiąc temu na zawodach SFE w Warszawie. Kilak rzutów woblerem i nic, założyłem blaszkę RoBo. Pierwszy rzut i blaszka leci w 1/4 szerokości Wisły. Jest nadzieja myślę sobie. Kolejne rzuty i zaczynam powoli myślami wracać do domu, lekkie rozluźnienie w ręku... i bach. Wędka prawie wyleciała z ręki. Zaczynam się martwić o plecionkę 0.06, hamulec delikatnie gra w Ninji 2500A. Zacząłem pompować, kilka odjazdów i udało się rybę na powierzchnię wyciągnąć. Boleń 65+. Ściągam z pleców kamizelki podbierak z zadowoleniem, że go wziąłem. Ryba w podbieraku. Szukam trawy by ją ułożyć do odhaczenia. Udaje się, Ryba ciągle w podbieraku, wsadzam ją do wody na chwilę. Udaje się znaleźć lepsze miejsce do zdjęcia, ryba w podbieraku obok wędka. 4 szybkie kliknięcia w ekran telefonu, przecież jedno zdjęcie wyjdzie na pewno... Boleń w podbieraku ląduje w wodzie, odpływa a ja z uśmiecham na twarzy płuczę podbierak. Uffff, brak wyjazdu do Wrocławia zrekompensowany. Głęboki oddech i sms do żony, załącz zajęcia... i zdziwienie. Z dziś mam tylko te dwa z wyzwalacza. Qwa, co jest? sprawdzam aparat, działa, klik w ekran... 10... 9... 8... 7... NIE WYŁĄCZYŁEM WYZWALACZA PO OSTATNICH ZDJĘCIACH. Tak to jest jak ma się nowy telefon od 10dni... ogarnął mnie szyderczy śmiech. Sam z siebie. Oddałem kilak rzutów jeszcze i na kamieniach zostawiłem blaszkę RoBo, tą od bolenia. Uśmiechnąłem się. By nie zapomnieć tego wszystkiego położyłem raz jeszcze podbierak i wędkę w tym samym miejscu co z boleniem, zdjęcie zrobione poprawnie, jest w pamięci telefonu... wracam... przy samochodzie okazało się, że szczypce którymi odhaczałem bolenia zostały trawie. Wziąłem kubek herbaty z samochodu i wróciłem po szczypce, leżały tak gdzie je rzuciłem... W domu żona obśmiała ponownie. Edytowane 10 Września 2017 przez RulleZ 9 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
smudek Opublikowano 10 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Września 2017 Twoja przygoda nadaje sie do programu trudne sprawy 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
szczupły Krzysiek Opublikowano 10 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Września 2017 Jeden Kolega, jak na nockę szedł i wrócił po godzinie do domu, też po zapomnianą kartę, to kolejny raz żonę w sądzie spotkał... 14 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Qcyk Opublikowano 10 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Września 2017 Ja wczoraj wpisałem w rejestrze dane węglem wyciągniętym ze starego ogniska bo długopisu zapomniałem [emoji6] Wysłane z mojego ASUS_X00DD przy użyciu Tapatalka 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
RulleZ Opublikowano 10 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Września 2017 Ja wczoraj wpisałem w rejestrze dane węglem wyciągniętym ze starego ogniska bo długopisu zapomniałem [emoji6] Wysłane z mojego ASUS_X00DD przy użyciu Tapatalkaa ja kiedyś pytałem wagarowiczów o długopis, i to na kilku praskich główkach. Nikt nie miał długopisu, piwo wszyscy. Uratowało mnie starsze małżeństwo, oboje mieli, on do karty wędkarskiej a ona do krzyżówek, bo razem na ryby chodzili jak mi powiedzieli. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Wojtek B. Opublikowano 10 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Września 2017 nieprzygoda miesiąca... wczoraj wieczorem naszykowałem wszystko i dziś rano wybrałem się przetestować nową wędkę. Pod Mostem Gdańskim (od strony Pragi) okazało się, że jednak nie wszystko naszykowałem... karta wędkarska została w mieszkaniu. Wracam, nie chcę by mi nową wędkę zabrali za kłusownictwo. W drodze powrotnej sms od żony, by zrobić jej zdjęcie wschodu słońca... to się zdziwi, pomyślałem, ja za 10 minut będę w domu.... Kartę zabrałem, żona obśmiała... nie ma czasu na jeżdżenie, zaparkowałem pod CW i przetestuję wędkę na Bulwarze Religii. Składam nowy kij, schodzę nad wodę a tam gruntówka na gruntówce... udało się porzucać. Woblerki małe, duże, pękate i nie... wszystko leci jak trzeba. Smużaki też... Myślę sobie, że jakbym kupił wędkę wcześniej, i nie miał jutro podroży służbowej, to był do Wrocławia pojechał. Pstryknąłem parę zdjęć, kilka z wyzwalaczem by samemu się na nich znaleźć... Pora wracać. Jedna coś mnie tknęło by porzucać w miejscu gdzie udało mi się złapać jedną z ryb miesiąc temu na zawodach SFE w Warszawie. Kilak rzutów woblerem i nic, założyłem blaszkę RoBo. Pierwszy rzut i blaszka leci w 1/4 szerokości Wisły. Jest nadzieja myślę sobie. Kolejne rzuty i zaczynam powoli myślami wracać do domu, lekkie rozluźnienie w ręku... i bach. Wędka prawie wyleciała z ręki. Zaczynam się martwić o plecionkę 0.06, hamulec delikatnie gra w Ninji 2500A. Zacząłem pompować, kilka odjazdów i udało się rybę na powierzchnię wyciągnąć. Boleń 65+. Ściągam z pleców kamizelki podbierak z zadowoleniem, że go wziąłem. Ryba w podbieraku. Szukam trawy by ją ułożyć do odhaczenia. Udaje się, Ryba ciągle w podbieraku, wsadzam ją do wody na chwilę. Udaje się znaleźć lepsze miejsce do zdjęcia, ryba w podbieraku obok wędka. 4 szybkie kliknięcia w ekran telefonu, przecież jedno zdjęcie wyjdzie na pewno... Boleń w podbieraku ląduje w wodzie, odpływa a ja z uśmiecham na twarzy płuczę podbierak. Uffff, brak wyjazdu do Wrocławia zrekompensowany. Głęboki oddech i sms do żony, załącz zajęcia... i zdziwienie. Z dziś mam tylko te dwa z wyzwalacza. Qwa, co jest? sprawdzam aparat, działa, klik w ekran... 10... 9... 8... 7... NIE WYŁĄCZYŁEM WYZWALACZA PO OSTATNICH ZDJĘCIACH. Tak to jest jak ma się nowy telefon od 10dni... ogarnął mnie szyderczy śmiech. Sam z siebie. Oddałem kilak rzutów jeszcze i na kamieniach zostawiłem blaszkę RoBo, tą od bolenia. Uśmiechnąłem się. By nie zapomnieć tego wszystkiego położyłem raz jeszcze podbierak i wędkę w tym samym miejscu co z boleniem, zdjęcie zrobione poprawnie, jest w pamięci telefonu... wracam... przy samochodzie okazało się, że szczypce którymi odhaczałem bolenia zostały trawie. Wziąłem kubek herbaty z samochodu i wróciłem po szczypce, leżały tak gdzie je rzuciłem... W domu żona obśmiała ponownie.Ciesz się, że sąsiada w szafie za członka nie złapałeś sięgając po kartę wędkarską 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
RulleZ Opublikowano 10 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Września 2017 Ciesz się, że sąsiada w szafie za członka nie złapałeś sięgając po kartę wędkarską Co kto lubi i jakie ma doświadczenia niech zostanie jego sprawą. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
fonix Opublikowano 10 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Września 2017 Wracam, nie chcę by mi nową wędkę zabrali za kłusownictwo..Te czasy minęły Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
maciekd01 Opublikowano 10 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Września 2017 (...) wczoraj wieczorem naszykowałem wszystko i dziś rano wybrałem się przetestować nową wędkę. Pod Mostem Gdańskim (od strony Pragi) okazało się, że jednak nie wszystko naszykowałem... karta wędkarska została w mieszkaniu. Wracam, nie chcę by mi nową wędkę zabrali za kłusownictwo. W drodze powrotnej sms od żony, by zrobić jej zdjęcie wschodu słońca... to się zdziwi, pomyślałem, ja za 10 minut będę w domu.... Kartę zabrałem, żona obśmiała... nie ma czasu na jeżdżenie, zaparkowałem pod CW i przetestuję wędkę na Bulwarze Religii. (...) W domu żona obśmiała ponownie. Hmm, główki pod Gdańskim, a potem, żeby było szybciej pod CW... jakbym już kiedyś grał ten scenariusz, chyba musimy mieszkać gdzieś po sąsiedzku. I nie wiem, czy nasze żony się nie znają. Zostałem dziś standardowo obśmiany po powrocie do domu, po sztampowym dialogu:- i jak, złowiłeś coś?- nie, ale i tak było super...No ale było super, piękna pogoda, przyjemnie nad Wisłą i nawet bolki aktywnie ganiały. Jeden tak ładny wyskok obejrzałem, że aż żałowałem, że żadnego sprzętu typu GoPro nie mam gdzieś na czapce, który by to akurat zarejestrował. A że nie udało mi się żadnego namówić na rozszerzenie śniadaniowego menu o podawane wobki, no szkoda, ale jutro też jest dzień. Ja wczoraj wpisałem w rejestrze dane węglem wyciągniętym ze starego ogniska bo długopisu zapomniałem [emoji6] Zdarzyło mi się ołowiem z główki jigowej skrobać 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Błachy Opublikowano 10 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Września 2017 Zastanawiam się co jest bardziej prawdopodobne - wygrana 6 w totka czy kontrola dokumentów na naszej Wisełce akurat kiedy ten jeden raz zapominasz papierów 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ryjson Opublikowano 10 Września 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Września 2017 Przez 12 lat regularnego łowienia na Wisle miałem DWIE kontrole karty, trochę przykre. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.