Skocz do zawartości

Warszawska i podwarszawska Wisła


tomek307

Rekomendowane odpowiedzi

Coś ostatnio mam złą passę niskiej skuteczności. Wpadam na krótko, jest branie, ale gorzej z holem :/

Wczoraj miałem zaczep w rynnie z szybkim nurtem. Zestaw lekki, kleniowo-brzanowo-boleniowy.
Na siłę ruszyć się nie dało, któreś tam odstrzelenie, super wobler uwolniony. Zwijam zestaw i ostatni metr cały w śluzie! :)
A to Ci gagatek myślę sobie.
15 minut dalszego obławiania, branie, odjazd w rzekę, bez szans na zatrzymanie, potem zwrot w dół. Szybko otworzyłem kabłąk, ale to nie pomogło i ryba zahaczyła o odległe kamieniste wypłycenie - spływając dalej. Sytuacja tragiczna, pływać w Wiślę nie zamierzam, to nie Bug, inaczej gonić się nie da. Dokręciłem hamulec aby uratować żyłkę, a sum zrobił resztę. Straciłem tylko końcówkę.
 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś ostatnio mam złą passę niskiej skuteczności. Wpadam na krótko, jest branie, ale gorzej z holem :/

Wczoraj miałem zaczep w rynnie z szybkim nurtem. Zestaw lekki, kleniowo-brzanowo-boleniowy.

Na siłę ruszyć się nie dało, któreś tam odstrzelenie, super wobler uwolniony. Zwijam zestaw i ostatni metr cały w śluzie! :)

A to Ci gagatek myślę sobie.

15 minut dalszego obławiania, branie, odjazd w rzekę, bez szans na zatrzymanie, potem zwrot w dół. Szybko otworzyłem kabłąk, ale to nie pomogło i ryba zahaczyła o odległe kamieniste wypłycenie - spływając dalej. Sytuacja tragiczna, pływać w Wiślę nie zamierzam, to nie Bug, inaczej gonić się nie da. Dokręciłem hamulec aby uratować żyłkę, a sum zrobił resztę. Straciłem tylko końcówkę.

 

Wczoraj 5 ryb na kiju, 4 spady i jedna obcinka. Nie jesteś sam w tym pechu :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pogoda nie rozpieszcza i może skutecznie demotywować.
Ale ciągłe opady prognozują podniesienie się stanu wody (z wysokim prawdopodobieństwem, że już nie opadnie).

Dlatego też się przemogłem i wyskoczyłem na godzinę - olać deszcz. Trzeba złowić Baśkę, bo może to już tegoroczny koniec.

Kilka rzutów i stanowczy odjazd. Niestety, po kilkunastu metrach opór gwałtownie maleje. Co jest? - myślę sobie.
Na zestawie siedzi krąp - jedna kotwica w pysku, druga z boku, ogona brak, pozostał kikut.

post-57267-0-07845400-1504770555_thumb.jpg post-57267-0-44100600-1504770557_thumb.jpg

Wszystkie znaki na niebie wskazywałby na dużego szczupaka, ale one zjedzone przecież. I do tego w takim nieszczupakowym miejscu z b. silnym nurtem? Ale fart.
Mógłby być jeszcze sandacz, one wychodzą na kamieniska jak jest ciemno i pochmurno, ale raczej zostawiają na niedoszłych ofiarach pasy.
Tak, czy inaczej ciekawa odmiana od gnębiących mnie sumów. Poniżej owner po przedostatniej "akcji" wąsatego stwora.
post-57267-0-01260700-1504771872_thumb.jpg

Łowię dalej, siedzi. Tym razem zgodnie z planem. Ryba jest spora, wędruje po łowisku, trzy razy odczepiam żyłkę z zawad. Niestety ma więcej szczęścia przy próbuje podebrania. A mogłem zrobić to spokojniej, za 5 minut...

Tymczasem zegarek wskazuje 10min do końca umówionego czasu. Trzeba walczyć. Jeszcze kilka rzutów i znów jest. Tym razem nie popełniam błędu. Ryba też jest mniejsza, pod 70. Gdy chowam aparat dzwoni budzik.

post-57267-0-13793600-1504770560_thumb.jpg post-57267-0-64142100-1504770562_thumb.jpg post-57267-0-23144600-1504770565_thumb.jpg

Pada dalej.

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"            :good:

 

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 22
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobno mamy jeszcze kalendarzowe lato, ale rapy już zdecydowanie jesienne. Dzisiejszy prosiaczek, tradycyjnie na bielikowego rapida prowadzonego w średnim tempie w pół wody. Uderzenie potężne, wobek głeboko, stąd trochę krwi. Z racji zagiętych zadziorów rybka szybko uwolniona i odpłynięta :)

post-49363-0-45857600-1504806711_thumb.jpg

  • Like 14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja się teraz trochę pochwalę :) .

Pb sandacza pobite,całe 83 cm szczęścia-ale po kolei.

Wieczorową porą wybrałem się z kolegą Wojtkiem w celu złowienia sandacza.Rzucamy,gadamy-ogólnie miło i przyjemnie.

W końcu tak dla żartu mówię-łowimy po 80-taku i do domu :D .Kilka rzutów i nagle tępe przytrzymanie woblera-zacinam i myślę zaczep.

Zaczep na szczęście rusza i zaczyna się kilkominutowa zabawa szczęśliwie zakończona dzięki pomocy kolegi.

Łapy się trochę trzęsą,szybki pomiar i do wody,ruszył dopiero po 2-3 minutach.

Fotka trochę słaba ale coś tam widać ;) .

Sprzętowo to tak-kij CD XLS,Emblem i wobler Janusza Widła.

attachicon.gifsandacz.JPG

Łooo panie dawno tu takiego nie widziałem  :good:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nieprzygoda miesiąca...

 

wczoraj wieczorem naszykowałem wszystko i dziś rano wybrałem się przetestować nową wędkę. Pod Mostem Gdańskim (od strony Pragi) okazało się, że jednak nie wszystko naszykowałem... karta wędkarska została w mieszkaniu. Wracam, nie chcę by mi nową wędkę zabrali za kłusownictwo. W drodze powrotnej sms od żony, by zrobić jej zdjęcie wschodu słońca... to się zdziwi, pomyślałem, ja za 10 minut będę w domu.... Kartę zabrałem, żona obśmiała... nie ma czasu na jeżdżenie, zaparkowałem pod CW i przetestuję wędkę na Bulwarze Religii. Składam nowy kij, schodzę nad wodę a tam gruntówka na gruntówce... udało się porzucać. Woblerki małe, duże, pękate i nie... wszystko leci jak trzeba. Smużaki też... Myślę sobie, że jakbym kupił wędkę wcześniej, i nie miał jutro podroży służbowej, to był do Wrocławia pojechał. Pstryknąłem parę zdjęć, kilka z wyzwalaczem by samemu się na nich znaleźć... Pora wracać. Jedna coś mnie tknęło by porzucać w miejscu gdzie udało mi się złapać jedną z ryb miesiąc temu na zawodach SFE w Warszawie. Kilak rzutów woblerem i nic, założyłem blaszkę RoBo. Pierwszy rzut i blaszka leci w 1/4 szerokości Wisły. Jest nadzieja myślę sobie. Kolejne rzuty i zaczynam powoli myślami wracać do domu, lekkie rozluźnienie w ręku... i bach. Wędka prawie wyleciała z ręki. Zaczynam się martwić o plecionkę 0.06, hamulec delikatnie gra w Ninji 2500A. Zacząłem pompować, kilka odjazdów i udało się rybę na powierzchnię wyciągnąć. Boleń 65+. Ściągam z pleców kamizelki podbierak z zadowoleniem, że go wziąłem. Ryba w podbieraku. Szukam trawy by ją ułożyć do odhaczenia. Udaje się, Ryba ciągle w podbieraku, wsadzam ją do wody na chwilę. Udaje się znaleźć lepsze miejsce do zdjęcia, ryba w podbieraku obok wędka. 4 szybkie kliknięcia w ekran telefonu, przecież jedno zdjęcie wyjdzie na pewno... Boleń w podbieraku ląduje w wodzie, odpływa a ja z uśmiecham na twarzy płuczę podbierak. Uffff, brak wyjazdu do Wrocławia zrekompensowany. Głęboki oddech i sms do żony, załącz zajęcia... i zdziwienie. Z dziś mam tylko te dwa z wyzwalacza. Qwa, co jest? sprawdzam aparat, działa, klik w ekran... 10... 9... 8... 7... NIE WYŁĄCZYŁEM WYZWALACZA PO OSTATNICH ZDJĘCIACH. Tak to jest jak ma się nowy telefon od 10dni... ogarnął mnie szyderczy śmiech. Sam z siebie. Oddałem kilak rzutów jeszcze i na kamieniach zostawiłem blaszkę RoBo, tą od bolenia. Uśmiechnąłem się. By nie zapomnieć tego wszystkiego położyłem raz jeszcze podbierak i wędkę w tym samym miejscu co z boleniem, zdjęcie zrobione poprawnie, jest w pamięci telefonu... wracam... przy samochodzie okazało się, że szczypce którymi odhaczałem bolenia zostały trawie. Wziąłem kubek herbaty z samochodu i wróciłem po szczypce, leżały tak gdzie je rzuciłem... W domu żona obśmiała ponownie.

Edytowane przez RulleZ
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wczoraj wpisałem w rejestrze dane węglem wyciągniętym ze starego ogniska bo długopisu zapomniałem [emoji6]

 

Wysłane z mojego ASUS_X00DD przy użyciu Tapatalka

a ja kiedyś pytałem wagarowiczów o długopis, i to na kilku praskich główkach. Nikt nie miał długopisu, piwo wszyscy. Uratowało mnie starsze małżeństwo, oboje mieli, on do karty wędkarskiej a ona do krzyżówek, bo razem na ryby chodzili jak mi powiedzieli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nieprzygoda miesiąca...

 

wczoraj wieczorem naszykowałem wszystko i dziś rano wybrałem się przetestować nową wędkę. Pod Mostem Gdańskim (od strony Pragi) okazało się, że jednak nie wszystko naszykowałem... karta wędkarska została w mieszkaniu. Wracam, nie chcę by mi nową wędkę zabrali za kłusownictwo. W drodze powrotnej sms od żony, by zrobić jej zdjęcie wschodu słońca... to się zdziwi, pomyślałem, ja za 10 minut będę w domu.... Kartę zabrałem, żona obśmiała... nie ma czasu na jeżdżenie, zaparkowałem pod CW i przetestuję wędkę na Bulwarze Religii. Składam nowy kij, schodzę nad wodę a tam gruntówka na gruntówce... udało się porzucać. Woblerki małe, duże, pękate i nie... wszystko leci jak trzeba. Smużaki też... Myślę sobie, że jakbym kupił wędkę wcześniej, i nie miał jutro podroży służbowej, to był do Wrocławia pojechał. Pstryknąłem parę zdjęć, kilka z wyzwalaczem by samemu się na nich znaleźć... Pora wracać. Jedna coś mnie tknęło by porzucać w miejscu gdzie udało mi się złapać jedną z ryb miesiąc temu na zawodach SFE w Warszawie. Kilak rzutów woblerem i nic, założyłem blaszkę RoBo. Pierwszy rzut i blaszka leci w 1/4 szerokości Wisły. Jest nadzieja myślę sobie. Kolejne rzuty i zaczynam powoli myślami wracać do domu, lekkie rozluźnienie w ręku... i bach. Wędka prawie wyleciała z ręki. Zaczynam się martwić o plecionkę 0.06, hamulec delikatnie gra w Ninji 2500A. Zacząłem pompować, kilka odjazdów i udało się rybę na powierzchnię wyciągnąć. Boleń 65+. Ściągam z pleców kamizelki podbierak z zadowoleniem, że go wziąłem. Ryba w podbieraku. Szukam trawy by ją ułożyć do odhaczenia. Udaje się, Ryba ciągle w podbieraku, wsadzam ją do wody na chwilę. Udaje się znaleźć lepsze miejsce do zdjęcia, ryba w podbieraku obok wędka. 4 szybkie kliknięcia w ekran telefonu, przecież jedno zdjęcie wyjdzie na pewno... Boleń w podbieraku ląduje w wodzie, odpływa a ja z uśmiecham na twarzy płuczę podbierak. Uffff, brak wyjazdu do Wrocławia zrekompensowany. Głęboki oddech i sms do żony, załącz zajęcia... i zdziwienie. Z dziś mam tylko te dwa z wyzwalacza. Qwa, co jest? sprawdzam aparat, działa, klik w ekran... 10... 9... 8... 7... NIE WYŁĄCZYŁEM WYZWALACZA PO OSTATNICH ZDJĘCIACH. Tak to jest jak ma się nowy telefon od 10dni... ogarnął mnie szyderczy śmiech. Sam z siebie. Oddałem kilak rzutów jeszcze i na kamieniach zostawiłem blaszkę RoBo, tą od bolenia. Uśmiechnąłem się. By nie zapomnieć tego wszystkiego położyłem raz jeszcze podbierak i wędkę w tym samym miejscu co z boleniem, zdjęcie zrobione poprawnie, jest w pamięci telefonu... wracam... przy samochodzie okazało się, że szczypce którymi odhaczałem bolenia zostały trawie. Wziąłem kubek herbaty z samochodu i wróciłem po szczypce, leżały tak gdzie je rzuciłem... W domu żona obśmiała ponownie.

Ciesz się, że sąsiada w szafie za członka nie złapałeś sięgając po kartę wędkarską :D

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) wczoraj wieczorem naszykowałem wszystko i dziś rano wybrałem się przetestować nową wędkę. Pod Mostem Gdańskim (od strony Pragi) okazało się, że jednak nie wszystko naszykowałem... karta wędkarska została w mieszkaniu. Wracam, nie chcę by mi nową wędkę zabrali za kłusownictwo. W drodze powrotnej sms od żony, by zrobić jej zdjęcie wschodu słońca... to się zdziwi, pomyślałem, ja za 10 minut będę w domu.... Kartę zabrałem, żona obśmiała... nie ma czasu na jeżdżenie, zaparkowałem pod CW i przetestuję wędkę na Bulwarze Religii. (...) W domu żona obśmiała ponownie.

 
Hmm, główki pod Gdańskim, a potem, żeby było szybciej pod CW... jakbym już kiedyś grał ten scenariusz, chyba musimy mieszkać gdzieś po sąsiedzku. 
I nie wiem, czy nasze żony się nie znają. Zostałem dziś standardowo obśmiany po powrocie do domu, po sztampowym dialogu:
- i jak, złowiłeś coś?
- nie, ale i tak było super...
No ale było super, piękna pogoda, przyjemnie nad Wisłą i nawet bolki aktywnie ganiały. Jeden tak ładny wyskok obejrzałem, że aż żałowałem, że żadnego sprzętu typu GoPro nie mam gdzieś na czapce, który by to akurat zarejestrował. A że nie udało mi się żadnego namówić na rozszerzenie śniadaniowego menu o podawane wobki, no szkoda, ale jutro też jest dzień.

 

Ja wczoraj wpisałem w rejestrze dane węglem wyciągniętym ze starego ogniska bo długopisu zapomniałem [emoji6]

 

Zdarzyło mi się ołowiem z główki jigowej skrobać ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...